28 Kwietnia 2024
Logowanie
Nazwa użytkownika

Hasło

Zapamiętaj mnie


Hernandez Hafsa Hernandez Hafsa
1 tydzień Offline
Klara Klara
4 tygodni Offline
Nieustraszona Nieustraszona
4 tygodni Offline
swistak swistak
7 tygodni Offline
Alia Alia
8 tygodni Offline
Ostatnio zarejestrował się: Hernandez...
Ogółem Użytkowników:2,202
Shoutbox
Musisz zalogować się, aby móc dodać wiadomość.

18/12/2022
Cześć, Rafa!

15/12/2022
Dzień Dobry Wszystkim Smile

06/10/2022
zdrowia

06/10/2022
Covid zapukał do moich drzwi poraz kolejny ten już ze szpitalem w tle. Stres

17/07/2022
Romek, nowi użytkownicy mają zablokowaną możliwość pisania na Forum - najpierw muszą się przedstawić w dziale "przedstaw się".

Archiwum shoutboksa
Zobacz temat
Mam Efkę :: O psychiatrii :: Ogólnie o psychiatrii
 Drukuj temat
czy otoczenie się boi chorych psychicznie?
martyna
#1 Drukuj posta
Dodany dnia 07/04/2011 09:26
Awatar

300% normy


Postów: 11241
Data rejestracji: 07.08.09

Pewne wydarzenia skłoniły mnie do zastanowienia się nad tym, czy otoczenie sie boi chorych z F ?
Z obserwacji wiem, że tak. Wiem też, że wszystko jest niby ok czyli można krzyczeć, można sie wściekać - i to jest normalne do momentu kiedy nie padnie " leczę się psychiatrycznie" i wtedy wszystko się zmienia.
Zauważyłam też taka ostrożność w doborze słów rozmawiając z kimś kto choruje na F , to takie obserwacje z własnego podwórka.
Jak jest u Was otocznie wie, że chorujecie? czy zmieniło się coś w relacjach gdy już postawiono diagnozę?
Życie jest zbyt krótkie, aby pić kiepską herbatę, czytać złe książki i marnować czas na ludzi, dla których nic nie znaczymy.
 
Czader
#2 Drukuj posta
Dodany dnia 07/04/2011 09:47
Awatar

Pasjonat


Postów: 5149
Data rejestracji: 29.09.10

[i]Jak jest u Was otocznie wie, że chorujecie? czy zmieniło się coś w relacjach gdy już postawiono diagnozę? [/i]

Ja mam przekichane. Pisałem o tym w innych miejscach. Generalnie jest tak że ponieważ nie widać po mnie "niepełnosprawności" (i eFek wszelakich) rodzina potrafi o tym zapomnieć (i wszystkie ustalenia z lekarzami diabli biorą) tak jakby chcieli "efektem wyparcia" pozbyć się "choroby z domu".

Ponieważ nie utrzymuję kontaktów ze światem zewnętrznym nie miałem okazji do testów pt "mam efkę co ty na to" - Wy wiecie o mnie praktycznie wszystko Wink A Inni ? O przepraszam, raz się przyznałem, osobie której znałem 18lat. Nie zmieniło się nic. W myślach byłem jej za to bardzo wdzięczny.

Mam uraz pt "z psychopatą żyć nie będę"
Boję się tego że nikt mnie nie pokocha bo mam eFki.

I koniec tej porannej godziny szczerości bo zaczynam się denerwować Pfft
 
martyna
#3 Drukuj posta
Dodany dnia 07/04/2011 09:56
Awatar

300% normy


Postów: 11241
Data rejestracji: 07.08.09

nie chciałam Cię denerwować poprostu jestem ciekawa jak to jest u Was Sad
Życie jest zbyt krótkie, aby pić kiepską herbatę, czytać złe książki i marnować czas na ludzi, dla których nic nie znaczymy.
 
Artystyczna Dusza
#4 Drukuj posta
Dodany dnia 07/04/2011 10:05
Awatar

Medalista


Postów: 711
Data rejestracji: 31.05.09

Czader spokojenie nie denerwuj się.Pocieszacz
Jeżeli chodzi o ludzi chorych psychicznie to w moim środowisku uważa się takie osoby za świrusów.Albo słyszę wokół że ten czy tamten ma żółte papiery.Z moich obserwacji wynika że osoby chore psychicznie wstydzą się swojej przypadłości i ukrywają to przed otoczeniem.
Z drugiej strony coraz więcej ludzi choruje i leczy się u psychiatry więc opinie na ten temat powinny się zmieniać.Tymczasem nadal pokutuje myśl,że psychiatra to ten od leczenia wariatów.Powinno być inaczej tym bardziej że w internecie w mediach nagłaśnia się takie choroby jak depresja czy schizofrenia.Ludzie powinni się więc oswoić z faktem że ktoś może chorować psychicznie.Choroba psychiczna jest jak każda inna tylko że tutaj chora jest głowa a w innym pryzadku serce nerki czy płuca.Czy aż tak trudno to zrozumieć???
Ja w swoim środowisku nie przechwalam się że choruję i na co choruję w obawie przed niezrozumieniem ze strony innych osób.Są jednak osoby które wiedzą i nie odwróciły się ode mnie.Rodzina bardzo mnie wspiera tak że w tym przypadku nie mogę narzekać.
[b]"Nie ten jest odważny, kto nie czuje strachu, ale ten, kto potrafi go pokonać"[/b]
 
http://monia-art.blogspot.com/
Czader
#5 Drukuj posta
Dodany dnia 07/04/2011 10:24
Awatar

Pasjonat


Postów: 5149
Data rejestracji: 29.09.10

martyna: nie denerwujesz mnie naprawdę Smile
Artystyczna: nie jestem zdenerwowany serio Smile

A ponieważ jestem w nastroju filozoficznym to parafrazując... "kto kogo boi się bardziej, otoczenie chorych czy chorzy otoczenia" ?
 
martyna
#6 Drukuj posta
Dodany dnia 07/04/2011 10:32
Awatar

300% normy


Postów: 11241
Data rejestracji: 07.08.09

nie wiem kto kogo się boi. Ja widziałam realny strach ludzi przy szalejącym pacjencie psychiatrycznym. Może ten strach jest wynikiem tego, że ktoś posiadający F jest nieobliczalny? w sensie choroby i tego że nie jest czasem w stanie panować nad sobą?

Życie jest zbyt krótkie, aby pić kiepską herbatę, czytać złe książki i marnować czas na ludzi, dla których nic nie znaczymy.
 
ef
#7 Drukuj posta
Dodany dnia 07/04/2011 11:37
Awatar

Pasjonat


Postów: 6498
Data rejestracji: 16.02.11

myślę, Martyna, że tak, że to właśnie o tą nieobliczalność chodzi. czasem chorzy psychicznie kojarzą się z tym, że zaraz wyskoczą z nożem albo położą się na chodniku i będą walić weń głową. no i co z takim zrobić, przecież to wariat!

u mnie to jest... nie wiem. są osoby, które wiedzą i są ogromnym, naprawdę ogromnym wsparciem. jestem im mega wdzięczna i gdybym mogła to bym gwiazdkę z nieba...
ale w rodzinie nie bardzo rozumieją. dla mamy to jest: musisz się zmienić, powinnaś być taka i taka. i żadnych leków i terapii, żadnego psychologa, bo jeszcze nikomu nigdy taki nie pomógł (wniosek wyciągnięty po obejrzeniu któregoś odcinka rozmów w toku czy wysłuchaniu jakiejś audycji w radiu). ręce opadają.
no. ale trzeba sobie radzić i nie poddawać się.
Wcale nie umarłeś lecz śpisz, jeszcze życie wyjdzie Ci.
 
sigma
#8 Drukuj posta
Dodany dnia 07/04/2011 14:53
Awatar

Grupa Trzymająca Władzę


Postów: 12627
Data rejestracji: 12.02.11

Ja właściwie nie mam otoczenia, które mogłoby jakoś reagować na to, że choruję Wink Moje otoczenie ogranicza się do A. i do jednej koleżanki, z którą ostatnio kontakt mamy głównie internetowy, nie widziałyśmy się chyba od pół roku. One wiedzą i sensacji żadnej to nie wzbudza Wink Rodzicie wiedzą, że jestem na terapii (to znaczy w sumie to ode mnie wie mama, czy tata też, wie, to nie wiem Pfft ), ale nie mają pojęcia, w jakim jestem stanie. I raczej nie zamierzam ich w to wtajemniczać, informacja, że leczę się z fobii społecznej im wystarczy Pfft Ale u nich kwestie chorób psychicznych i leczenia przeciera siostra, więc jakbym ich miała ochotę o swoich problemach informować, to etykietką choroby psychicznej już by się chyba nie zszokowali ;-)
karą za niewiarę będzie lęk
który już nie zechce opuścić mnie
 
Kati
#9 Drukuj posta
Dodany dnia 07/04/2011 15:14
Awatar

Platynowy forumowicz


Postów: 2764
Data rejestracji: 29.06.09

A ja mam otoczenie w głębokim poważaniu. To znaczy to otoczenie, które mogłoby reagować tak a nie inaczej. Wiele osób wie o moich problemach i pozostawiłam im decyzję, czy dalej się chcą ze mną "zadawać", czy nie. Raczej się nie zawiodłam na tych, którym zdecydowałam się powiedzieć prawdę o sobie. Albo więcej niż 50 procent prawdyWink Bo u mnie to takie stopniowanie wtajemniczenia: bulimia, alko, no a na końcu jeszcze zostaje orientacja. Tu już wiedzą naprawdę nieliczni, a dwójka dzieci i chałupa na kredyt wspólny z TAKIM ŚWIETNYM mężem, tworzą niezłą zasłonę dymną.
Wkurza mnie tylko to, że gdy próbuję wyrazić ostrzej swoje zdanie, moja osobista matka traktuje mnie jak wariatkę. Nie bierze poważnie tego, że - na przykład - mogę się z nią nie zgodzić w kwestii ubrania dziecka na spacer, tylko mówi "Ja wiem, to choroba przez Ciebie przemawia." I tu zamiast łaciny ograniczę się do AngryAngryAngry
 
sigma
#10 Drukuj posta
Dodany dnia 07/04/2011 15:24
Awatar

Grupa Trzymająca Władzę


Postów: 12627
Data rejestracji: 12.02.11

U mnie o orientacji wie całe otoczenie w postaci A. i koleżanki Wink No, jakby się doszukiwać trochę dalszego otoczenia, to wie też moja siostra i jeszcze jedna koleżanka, z którą z kolei kontakt od wielu lat mam tylko listowy Wink Rodzice nie. I chyba nie podejrzewają, mimo że zasłony dymnej nie mam absolutnie żadnej, z A. mieszkam od dwóch lat, ostatnie Święta spędziłam z nią u jej rodziców... cóż, jak się nie chce czegoś widzieć, to nawet zasłony dymnej nie potrzeba, i tak się nie zobaczy Wink
karą za niewiarę będzie lęk
który już nie zechce opuścić mnie
 
ef
#11 Drukuj posta
Dodany dnia 07/04/2011 15:25
Awatar

Pasjonat


Postów: 6498
Data rejestracji: 16.02.11

[quote][b]Kati napisał/a:[/b]
mogę się z nią nie zgodzić w kwestii ubrania dziecka na spacer, tylko mówi "Ja wiem, to choroba przez Ciebie przemawia."[/quote]

zabiłabym.
serio.
Wcale nie umarłeś lecz śpisz, jeszcze życie wyjdzie Ci.
 
Perfidia
#12 Drukuj posta
Dodany dnia 07/04/2011 15:26
Awatar

Grupa Trzymająca Władzę


Postów: 7779
Data rejestracji: 26.01.09

Nie wiem czy jestem w stanie wnieść coś do tematu (nawiasem mówiąc - świetny temat).

Myślę, że w znacznej części za to, że ktoś ma takie obawy, wynika z instynktu - boimy się nieznanego i nieprzewidywalnego. I chyba nie sposób pominąć tutaj faktu, że eFki od wieków są otoczone przesądami, mitami i stereotypami, i tutaj pokutuje niestety brak wiedzy.

Pamiętam gdy Makro zaczynał swoją karierę w psychiatrii i pracował w takim niedużym prywatnym ośrodku, w którym bywali rożni eFkowi pacjenci. Zdarzyło się nie raz, że miałam okazje posiedzieć sobie razem z tymi ludźmi czekając, aż Makro skończy jakąś papierologię. I pamiętam, że moją największą obawą nie było to, że coś mi może grozić, ale to, że ja mogę zrobić coś, co wpłynie negatywnie na samopoczucie tych osób, które i tak są już w dostatecznie trudnej sytuacji.

No i jeszcze jedno - są takie sytuacje, takie eFki i tacy pacjenci, którzy mogą być potencjalnie niebezpieczni dla siebie i innych. I wydaje mi się, że świadomość tego i strach wynikający z tego nie jest czymś, co można potępiać.
[color=#990099][i]Czasem jest tak, że to, co się liczy, nie da się policzyć,
a to, co daje się policzyć - nie liczy się.[/i]
[small]A.Einstein[/small][/color]

[small]1,6180339887498948482045868343656...[/small]
 
http://antyproana.blox.pl
sigma
#13 Drukuj posta
Dodany dnia 07/04/2011 15:41
Awatar

Grupa Trzymająca Władzę


Postów: 12627
Data rejestracji: 12.02.11

Tak w kwestii stereotypów - jak pierwszy raz wspomniałam, że myślę o studiowaniu psychologii, to usłyszałam:
- Dziecko, a co ty zrobisz, jak ci jakiś wariat wejdzie pod stół i zacznie szczekać?!
Grin
karą za niewiarę będzie lęk
który już nie zechce opuścić mnie
 
Kati
#14 Drukuj posta
Dodany dnia 07/04/2011 15:45
Awatar

Platynowy forumowicz


Postów: 2764
Data rejestracji: 29.06.09

[quote]Myślę, że w znacznej części za to, że ktoś ma takie obawy, wynika z instynktu - boimy się nieznanego i nieprzewidywalnego. I chyba nie sposób pominąć tutaj faktu, że eFki od wieków są otoczone przesądami, mitami i stereotypami, i tutaj pokutuje niestety brak wiedzy.[/quote]
Zgodzę się z Tobą, aczkolwiek podobne zachowania zaobserwowałam też wobec innych chorób. Tak jakby śmiercią można się było zarazić. Gdy byłam wolontariuszką na oddziałach onkologicznych, widziałam często dramaty ludzi, od których odwracali się najbliżsi. Nie wiem, na ile to lęk przed chorobą, a na ile... porażające uczucie bezradności. Jednak gdy pomagałam jakiejś Pani ubrać rajstopy albo pas pooperacyjny, zdarzyło mi się słyszeć: "to pani się mnie nie boi?" Smutne to wszystko.
A, jeszcze moja "ulubiona" opowieść byłej niani mojej córki. A w zasazie dwie. Pierwsza - starszy człowiek mdleje na przystanku, ona opowiada o tym i mówi, odeszłam i odwróciłąm oczy, bo ja to taka wrażliwa jestem, a on tak okropnie wyglądał.". Druga - jej siostra umierała na raka. Odwiedziłą ją w szpitalu... raz. Wróciła ze słowami "Ona teraz taka chuda jest, że się jej brzydzę dotknąć." No. Także nie tylko efki potrafią wywołać u osób tak zwanych zdrowych odruch obronny. Dla niektórych wystarczy zwykły zawał albo rak.
 
martyna
#15 Drukuj posta
Dodany dnia 07/04/2011 18:37
Awatar

300% normy


Postów: 11241
Data rejestracji: 07.08.09

[quote]największą obawą nie było to, że coś mi może grozić, ale to, że ja mogę zrobić coś, co wpłynie negatywnie na samopoczucie tych osób, które i tak są już w dostatecznie trudnej sytuacji.[/quote]
Perfidia to zaskoczyłaś mnie tak rozsądnym podejściem, oby więcej ludzi w taki sposób postępowało a już osoby wykonujące zawody medyczne powinny wykazać sie większym zrozumieniem tematu.
Kati ludzie sie boją śmierci , choroby cierpienia, bliscy pod wpływem choroby zmieniają się nie tylko psychicznie ale i fizycznie- a to przeraża. Ja byłam wolontariuszką w hospicjum w wieku 18 lat, to byli obcy mi ludzie a przeżywałam to jak by to był ktoś bliski. Bałam się, że już nic nie bedę mogła dla Nich zrobić.
A co do mdlejących na przystankach , kto z zwykłych ludzi bez przeszkolenia umie podjąć akcję np reanimacyjną? niewiele osób, łatwiej im przecież udawać że nie widzą.
Tak mi przychodzi do głowy na ile ludzi można tłumaczyć strachem? gdzie kończy sie ta granica a zaczyna brak odpowiedzialności ?
Życie jest zbyt krótkie, aby pić kiepską herbatę, czytać złe książki i marnować czas na ludzi, dla których nic nie znaczymy.
 
Rat
#16 Drukuj posta
Dodany dnia 07/04/2011 19:58
Awatar

Platynowy forumowicz


Postów: 3056
Data rejestracji: 07.02.11

Boją się , bo nie rozumieją .
I tak jak chyba każdy zaznaczył - stereotyp .
Osoba która chodzi do lekarza psychiatry musi być "szalona" /niebezpieczna .
Pamiętam jak trudno mi było powiedzieć znajomej ( z którą chodziłam do medycznej a teraz razem pracujemy Smile ) , że chodzę do psychiatry .
Ale przyjęła to bardzo w porządku i teraz wiem , że mogę na nią liczyć .
Znajoma z ogólniaka też wie , i też się nie odwróciła .
Wyjazdy do osób chorych psychicznie nie są łatwe , bo zazwyczaj jest to zaostrzenie choroby , padają różne wyzwiska , krzyki ... ale wystarczy wyprosić rodzinę z pokoju i pacjent zazwyczaj staje się spokojniejszy ( co rodzina potrafi mówić , jakie bzdury n/t choroby i osoby chorej to już inna bajka )
Troszkę odbiegłam od tematu , wybaczcie ..
Konkluzja - ludzie boją się osób z eFką . Są to jednak zazwyczaj ludzie starsi , albo mało kumaci .
[b]martyna[/b] dyspozytorki nie raz opowiadały jak prosiły wręcz by osoba która zawiadamia o zdarzeniu , sprawdziła , czy jest puls , czy w ogóle oddycha chociaż ( w odpowiedzi : " paaaniii on pewnie pijany etc)
o zwykłym uciskaniu klatki piersiowej ( bo wytyczne z 2010r juz nie "nakazują" robić wdechów , wystarczy uciskać ) to już kompletnie nie ma mowy ... jeszcze krzywdę zrobię i co wtedy .Ciemnogród w obu płaszczyznach niestety .
[color=#33cc33] Czasem sobie myślę, że
Oj, lepiej byłoby gdyby nie było mnie. [/color]
 
https://sknerus.pl/pl/pp/301470/456
martyna
#17 Drukuj posta
Dodany dnia 07/04/2011 20:33
Awatar

300% normy


Postów: 11241
Data rejestracji: 07.08.09

Rat najnowsze wytyczne BLS czy ALS ma sie nijak do tego co widać na ulicach niestety. Strach jest strachem i powiem Ci, że mimo iż wiem jak postępować w stanach zagrożenia życia to przy nagłym przypadku człowiek się zastanawia co będzie gdy sie nie uda bo teraz nastała moda na ciąganie po sadach straszenie TV czy prasą. Ale to nie o tym wątek, przepraszam.
Życie jest zbyt krótkie, aby pić kiepską herbatę, czytać złe książki i marnować czas na ludzi, dla których nic nie znaczymy.
 
Nadzieja
#18 Drukuj posta
Dodany dnia 07/04/2011 22:37
Awatar

Pasjonat


Postów: 5532
Data rejestracji: 20.08.08

O moim leczeniu bardzo długo nie wiedział nikt nawet moi bliscy, dopiero, gdy mój stan się na tyle pogorszył, że od szpitala nie mogłam się wywinąć dowiedzieli się rodzice, którym powiedziała koleżanka, która wtedy przyprowadziła mnie do domu ja nie byłam w stanie nawet mówić.
Wspomniana koleżanka dowiedziała się miesiąc przed rodzicami. Bardzo dużo mi pomogła i pomaga dalej aczkolwiek bardzo dużo rzeczy nie wie, nie jestem zbyt wylewna w opowiadaniu o sobie w realu. Wie jeszcze jedna osoba, też koleżanka. Nikomu więcej nie mówię, nie uważam bym musiała, nikomu to niepotrzebne. Aczkolwiek mój lekarz przyjmuje w takiej rodzinnej przychodni i tam zawsze mogę przypadkiem kogoś spotać. Teraz to mi już to leci, bardziej stresowałam się, gdy nie wiedzieli w domu, że się leczę, że ktos im coś doniesie.
Wracając do moich staruszków to oni jeszcze widzą zaburzenie depresyjne, Ed wyparli nie ma tematu, zresztą ja z nimi nie rozmawiam o tym, są przeciwni mojemu chodzeniu do psychologa i psychiatry. Ciągle słyszę pytania jak długo jeszcze po co Ci te leki jeszcze itp Bierzesz znowu jakieś nowe, słabsze teraz?! Ostatnio moje złe samopoczucie przy odstawianiu velafaxu, ojciec skomentował to na co te leki pomagają, bo jak widzę to więcej szkodzą, w dyskusje z nim na ten temat nie ma sensu wchodzić, zreszta nie zamierzam. Tylko mnie wku** takie gadanie, bo jak na razie te leki mi więcej pomogły niż On.na wet nie wie w jakim byłam stanie kiedys si jak jest teraz. Więc wszelakie tematy omijam wielkim łukiem, bo to nie ma sensu. Jak się czegoś nie chce widzieć to się na pewno nie dojrzy. Takie jest podejście moich rodziców zwłaszcza do ED i niech tak zostanie. O mojej p. s nawet nie powiedzieli mojemu rodzeństwu..
Moi rodzice są tolerancyjni pod względem leczenia psychiatrycznego, ale generalnie dla mojego ojca to jest oznaka słabości, że sobie sama nie radzę. Tyle.
Natomiast co do tematu, to ludzie róznie podchodzą mimo że do psychiatrów i psychologów kolejki. Bardziej jest to może spowodowane strachem. Ja dzisiaj byłam w onkologicznym i czekając do lekarza kobieta, która mnie widziała pierwszy raz powiedziała, że sobie nie radzi, że korzysta z pomocy psychologa i psychiatry. I może szpital onkologiczny to też takie specyficzne miejsce, ale myśle, że powoli się to zmienia. Oczywiście zawsze zostanie taki procent głupoty ludzkiej, ale na to nie ma chyba lekarstwa.
Jeszcze tak nawiąże do tego specjalnego traktowania o którym pisała Martyna, ja kiedys przyznałam się u jakiegoś tam lekarza i miałam niestety przykre doświadczenie, dlatego już tego nie robię. Ewentualne przepisane leki sama sprawdzam czy mogę brać.
Takie dziwne zachowanie kierowników wyczułam też w pracy gdy wyszłam ze szpitala, bo oni wiedzieli gdzie byłam.
I taka jest prawda, że ludzie boją się choroby i inności. gdy synek mojego brata zachorował na białaczę z groma znajomych zostało dosłownie parę osób reszta się od nich odwróciła i to jest niestety smutneSad
[color=#333399]"Nigdy nikomu nie ufaj, Danielu, a tym bardziej ludziom, których podziwiasz. Bo nie kto inny, a właśnie oni zadadzą ci najboleśniejsze rany."
Carlos Ruiz Zafón " Cień Wiatru"[/color]
 
Alia
#19 Drukuj posta
Dodany dnia 10/04/2011 10:06
Awatar

Grupa Trzymająca Władzę


Postów: 2831
Data rejestracji: 01.09.09

Spora część znajomych mojego męża wie o jego chorobie i nikt się od niego nie odwrócił. Najdziwniejsza była sytuacja, kiedy w zaostrzeniu objawów nocowaliśmy u znajomych i mąż się im przyznał (bo trudno też było udawać, że wszystko jest w porządku). Na co usłyszał "Nerwica natręctw? Aha, w porządku. Bo baliśmy się, że to stwardnienie rozsiane."

I chyba nawet lepiej, kiedy ludzie wiedzą - inaczej mają różne hipotezy na temat pewnych zachowań, często zupełnie z księżyca wzięte, a tak dostają wyjaśnienie.
 
ef
#20 Drukuj posta
Dodany dnia 10/04/2011 12:17
Awatar

Pasjonat


Postów: 6498
Data rejestracji: 16.02.11

[quote][b]Alia napisał/a:[/b]
"Nerwica natręctw? Aha, w porządku. Bo baliśmy się, że to stwardnienie rozsiane."
[/quote]
wow. fantastycznych macie znajomych...
Smile
Wcale nie umarłeś lecz śpisz, jeszcze życie wyjdzie Ci.
 
Przeskocz do forum:
Podobne Tematy
Temat Forum Odpowiedzi Ostatni post
Zaczęło się Przedstaw się 10 03/09/2023 13:57
czy po ed można się odchudzać? Zaburzenia odżywiania 12 06/09/2021 20:51
Czy z diagnozą F20 można być szczęśliwym ? Schizofrenia 34 06/07/2021 06:05
czy można rozładować ogromne napięcie w borderline? Zaburzenia osobowości 3 28/05/2021 13:44
Przedstaw się Przedstaw się 4 28/11/2020 18:50

50,309,265 Unikalnych wizyt

Powered by PHP-Fusion copyright © 2002 - 2024 by Nick Jones.
Released as free software without warranties under GNU Affero GPL v3.

2024