Zobacz temat
Mam Efkę :: O psychiatrii :: Psychoterapia
przełamywać się wbrew sobie
|
|
Perfidia |
Dodany dnia 11/11/2013 20:45
|
Grupa Trzymająca Władzę Postów: 7779 Data rejestracji: 26.01.09 |
Niechęć do postępowania wbrew sobie - czy jest sensownym argumentem czy zasłoną dymną? Bo do tej pory wydawało mi się, że nieodzownym elementem pracy nad sobą, czy to w terapii, czy bez, jest pokonywanie własnych ograniczeń i granic. Tymczasem ostatnio na forum padło sporo wypowiedzi z serii "nie będę/nie warto postępować wbrew sobie". Jasne - są takie granice, których lepiej nie ruszać (np. w sensie łamania prawa). Ale w sensie otwierania się na nowych ludzi, na świat, na nowe formy leczenia itd.? To wszystko, co ma w sobie pozytywny potencjał chyba warte jest choćby przemyślenia? Osobiście uważam, że unikanie wszystkiego co jest "wbrew mnie" nie jest wcale takie pozytywne. Czasem warto się odważyć i przełamać, bo skąd mają przyjść zmiany, jeżeli nie z przełamywania się? Co myślicie? [color=#990099][i]Czasem jest tak, że to, co się liczy, nie da się policzyć, a to, co daje się policzyć - nie liczy się.[/i] [small]A.Einstein[/small][/color] [small]1,6180339887498948482045868343656...[/small] |
ef |
Dodany dnia 11/11/2013 20:58
|
Pasjonat Postów: 6498 Data rejestracji: 16.02.11 |
wg mnie jest dokładnie tak jak piszesz, Perfidia. w zasadzie na tym polega terapia tak naprawdę, na robieniu czegoś, co nie jest dla nas naturalne, co trzeba dopiero wykształcić i złudzeniem jest, że wszystko będzie przychodziło łatwo i "z prądem". zresztą zdecydowana większość z nas o tym wie. tylko zagadką nie do rozwiązania dla mnie jest kiedy nie chcę, a kiedy faktycznie nie mogę. gdzie przebiega ta granica. kiedyś napisałaś zdaje się w moim wątku nawet, że ta granica przebiega w nas samych, ale to nadal nie rozwiązuje problemu Wcale nie umarłeś lecz śpisz, jeszcze życie wyjdzie Ci. |
|
|
borcio |
Dodany dnia 11/11/2013 21:00
|
Brązowy Forumowicz Postów: 784 Data rejestracji: 15.08.12 |
Perfidia, myślę, że to bardzo ważny wątek. Dzięki, że go założyłaś. Zgadzam się w 100 %, że bez podejmowania prób przełamywania własnych słabości, ograniczeń, oporu ciężko cokolwiek zmieniać. Bo niby jak? Jeśli cały czas idziemy znaną drogą, to gdzie i jak mamy znaleźć inne rozwiązania? Piszę to głównie w odniesieniu do siebie samej. Z perspektywy czasu widzę, jak kurczowo trzymałam się niegdyś znanych schematów, myśląc, że przecież inaczej nie potrafię. Ale w pewnym momencie uznałam, że może spróbuję czegoś nowego. I wiele razy żałowałam tej decyzji. Co nie zmienia faktu, że częściej wybór ten okazał się najbardziej słusznym z możliwych. [color=#009966][b]"Nadzieja jest ryzykiem, które trzeba podjąć" Georges Bernanos[/b][/color] |
|
|
sigma |
Dodany dnia 11/11/2013 21:08
|
Grupa Trzymająca Władzę Postów: 12627 Data rejestracji: 12.02.11 |
Dla mnie pokonywanie własnych ograniczeń nie jest tożsame z działaniem wbrew sobie. Myślę, że otwieranie się na jakiekolwiek nowości ma sens tylko wtedy, kiedy robi się to w zgodzie ze sobą. Co nie znaczy, że to musi przychodzić łatwo i bez wysiłku. Działając w zgodzie ze sobą też można pokonywać wiele ograniczeń, przekraczać swoje granice. I myślę, że takie działanie przynosi dużo większe efekty, niż angażowanie czasu i sił w coś, czego nie wcale nie chcemy. Zresztą dla mnie w ogóle działanie w zgodzie ze sobą jest jakimś wyznacznikiem zdrowia i dojrzałości psychicznej. A działanie wbrew sobie kojarzy mi się albo z przemocą, albo z kompletnym brakiem asertywności, albo z nieświadomością swoich potrzeb. karą za niewiarę będzie lęk który już nie zechce opuścić mnie |
|
|
Yasmin |
Dodany dnia 11/11/2013 21:08
|
Startujący Postów: 154 Data rejestracji: 07.11.13 |
Uważam, że "przełamywanie się wbrew sobie" to inaczej prawdziwa otwartość umysłu. Jak dla mnie wiąże się z dojrzałością. Jednak, tak jak w naturalnym rozwoju nie przeskoczy się pewnych etapów, tak i w tym nie ma sensu niczego wymuszać. Do pewnych rzeczy chyba trzeba dorosnąć. Ale osobiście przekonałam się, że warto pewne sprawy sobie uświadomić i pracować na takim przełamywaniem się - niekoniecznie wbrew sobie. [small]Choć ludzi coraz więcej i więcej... o człowieka coraz trudniej... coraz ciężej...[/small] |
|
|
Aoi33 |
Dodany dnia 11/11/2013 21:36
|
Startujący Postów: 197 Data rejestracji: 27.10.12 |
Witajcie moi Drodzy. Moim zdaniem przełamywanie ograniczeń jak i działanie wbrew sobie są różnymi terminami które pokrywają się jedynie w pewnym stopniu. Przy czym jako działanie wbrew sobie definiuje wszystkie działania wbrew własnej naturze niezależnie od efektu jaki miałby przynieść. Zaś zniesienie ograniczeń jest terminem jeszcze szerszym, bo pomimo faktu, że dotyczy tylko rzeczy, które staną się dla nas korzystne to jednocześnie mogą się tam znaleźć takie działania które będą konieczne a których nie będziemy chcieli podjąć a także te, które desperacko pragniemy osiągnąć a mimo to nie jesteśmy wstanie z powodu jakiegoś splotu czynników. Niechęć do działania wbrew sobie jest dobrym argumentem na płaszczyźnie chociażby zawodowej - etyka, czy społecznej pod postacią nonkonformizmu, kiedy staramy się uniknąć szkodliwego wpływu. Jednak w kontekście tego forum, gdzie najpewniej dotyczy właśnie terapii, leczenia czy jakichś zmian w zakresie podejścia do pracy czy nauki, myślę że jest po prostu wymówką. Przy czym jestem zdania, że nie każde działanie, nawet jeśli miałoby mieć znaczące korzyści, powinno się podejmować ad hoc. Często bowiem jakiś problem albo wada może okazać się jedynie szczytem całej wieży problemów której to kwintesencją czy też przejawem jest. Spójrzmy chociaż na aspołeczność - może być związana z bardzo wieloma czynnikami, od jakieś wady, po poczucie niższości przez odmienność. A więc działanie, bez dokładnej analizy przypadku tylko jeszcze obniży motywację do działania. Bowiem okaże się na przykład, że problemem nie jest wskazana już aspołeczność a zaniżone poczucie wartości wynikające np: z nadwagi. A wtedy aby poradzić sobie z tym pierwszym, trzeba zacząć od ostatniego. W gruncie rzeczy, to bardzo interesujący wątek Perfidio i cieszę się, że go podjęłaś. Ostatnio nawet rozważałem na podobny temat w kontekście studentów, a w tym także studentów z tego forum. Ściślej mówiąc zainteresowała mnie różnica po między studentem z niską i z wysoką średnią. Jednak samym przedmiotem moich rozważań były nie oceny a nawyki i tok myślenia. A wy, co myślicie ? Edytowane przez Aoi33 dnia 11/11/2013 21:42 [color=#3300cc]Nie, wolę ciebie takiego, jakim jesteś.[/color] |
|
|
Pogodna |
Dodany dnia 11/11/2013 21:46
|
Grupa Trzymająca Władzę Postów: 3860 Data rejestracji: 23.06.10 |
Nasawienie przede wszystkim...ja robie pewne rzeczy ktorych nie lubie bo po prostu wiem, ze nikt ich za mnie nie zrobi od prozaicznych - mycie kibla czy wyciaganie swoich klakow z odplywu wanny po zlecenia w pracy. Mysle, ze w zyciu kazdego sa aktywnosci ktore niekoniecznie lubi ale pogodzenie sie z tym, ze niestety czasem przychodzi nam sie z tym zmierzyc moze nauczyc pokory? Zabraklo mi slowa odpowiedniego.
Nieśmiertelność jest bardzo łatwa do osiągnięcia. Wystarczy nie umierać. |
|
|
ewela |
Dodany dnia 11/11/2013 22:10
|
Rozgrzewający się Postów: 46 Data rejestracji: 07.07.13 |
Przełamywać się wbrew sobie kojarzy mi się z czymś bardzo nieprzyjemnym, ze zniszczeniem, zburzeniem, agresją - budzi mój lęk i sprzeciw. Rodzi we mnie jakąś reakcję obronną, jakbym traciła część siebie. Pokonywać własne ograniczenia - inaczej już: bo zakłada dojrzałość, otwartość i rozwój. Pytanie, czy można pokonać własne ograniczenia, wyjść poza sztywny (w psychologii chyba nieadaptacyjny? schemat postępowania, który często jest wyznaczony zaburzeniem psychicznym) przez przełamywanie siebie? Ja nie próbuję, bronię się przed tym. Ale wiem, że na psychoterapii jestem "chwalona" za wszystko nowe co wprowadzam w życie. Inna rzecz, że to nowe nie jest jakimś moim kompromisem z własną osobą, tylko odważeniem się, sięgnięciem po rzeczy, które wcześniej wyrzuciłam ze swojego życia |
|
|
sensitivechild |
Dodany dnia 11/11/2013 22:28
|
Platynowy forumowicz Postów: 2771 Data rejestracji: 04.12.10 |
Mysle, ze to zalezy od bagazu doswiadczen. Jednym dzialanie wbrew sobie bedzie sie kojarzylo z agresja, innym z dojrzaloscia czy otwartoscia na rozwoj. W moim przypadku dzialanie wbrew sobie trzyma mnie jako tako wsrod ludzi [color=#ff00cc]''Two and a half years ago, hell came to pay me a surprise visit" Andrew Solomon[/color] [b][color=#ff9900] "-Puchatku? -Tak Prosiaczku? -Nic- powiedział Prosiaczek biorąc Puchatka za łapkę - Chciałem się tylko upewnić, |
|
|
Yasmin |
Dodany dnia 11/11/2013 22:51
|
Startujący Postów: 154 Data rejestracji: 07.11.13 |
sensi za ostatnie zdanie masz ode mnie uklon. Dzialajac wbrew sobie (doslownie) zylam do ubieglego roku. Powaznie. Nikt nie potrafil tego zrozumiec. Uwazalam to za gwalt na samej sobie, ze zmuszam sie do zycia. Ale terapia w koncu pomogla, przelamalam sie i odnalazlam wole zycia
[small]Choć ludzi coraz więcej i więcej... o człowieka coraz trudniej... coraz ciężej...[/small] |
|
|
Perfidia |
Dodany dnia 12/11/2013 13:46
|
Grupa Trzymająca Władzę Postów: 7779 Data rejestracji: 26.01.09 |
Myślę, że pojawił się tutaj problem definicji - nie wszyscy tak samo rozumiemy hasło "przełamywać się" czy "wbrew sobie". Np. to, co sigma napisała o przemocy - ja zupełnie nie podzielam. Dla mnie samo to, że ktoś pogodził się z tym, że dobrze byłoby przełamać jakiś schemat jest już przełamywaniem się. Wszystko zaczyna się w głowie przecież. Np. w przypadku uzależnienia, że logika, rozum i zdrowy rozsądek dyktują, że trzeba się wyrwać z nałogu, choć człowiek wcale tego nie chce, tęskni, wspomina i rozkminia swoje uzależnienie. I ciężko powiedzieć, że ktoś, kto walczy ze sobą (dosłownie), bo chce przestać ćpać, pić czy co tam jeszcze jest "niedojrzały psychicznie". I tak jak Pogodna napisała - o trywialnych, codziennych rzeczach, których nie lubimy i nie chcemy robić, ale robimy, bo nie ma co liczyć na krasnoludki. Dlatego jeżeli już mówimy o wyznaczniku zdrowia, to powiedziałabym, że ważna jest umiejętność podejmowania działań wbrew sobie, gdy umiemy ocenić, że to "wbrew sobie" na dłuższą metę jest z korzyścią dla nas. efunia, nie pamiętam co napisałam, ale ja wyznaję zasadę, że 99% nie mogę jest wymówką, bo tak jak każdy z nas nauczył się mówić, chodzić, pisać itd. dlaczego nie można by nauczyć się tego, co w danym momencie wydaje się niemożliwe? [color=#990099][i]Czasem jest tak, że to, co się liczy, nie da się policzyć, a to, co daje się policzyć - nie liczy się.[/i] [small]A.Einstein[/small][/color] [small]1,6180339887498948482045868343656...[/small] |
Pogodna |
Dodany dnia 12/11/2013 14:36
|
Grupa Trzymająca Władzę Postów: 3860 Data rejestracji: 23.06.10 |
Gdzieś tam padło- chyba sigma chciała iść na studia związane z nauczaniem wczesnoszkolnym ale zajęcia z rysunku chyba i muzyki były dla niej nie do przeskoczenia - i mi się wydaje, że to poza samą niechęcią do plastyki jest bardziej złożony problem bo tak jak napisałam można nie chcieć i nie lubić np. prasowania ubrań i np. iść do ślubu czy na inne wydarzenie pogniecionym albo chodzić głodnym bo nie lubi się gotować i wydaje mi się, że kiedy ktoś nie potrafi przełamać tego, co nie lubi żeby osiągnąć jakąś tam korzyść to jest problem. Nie mówię o sytuacjach które mogą naruszać jakoś nasze zdrowie czy życie typu skok na bungie czy nurkowanie z rekinami. Ale czy np. jeśli ktoś silnym wzbranianiem się i byciem na nie reaguje np. na grę w karty to nie jest jakiś silniejszy kontekst niż samo - bo nie lubię grać ? Tak sobie myślę, że może to się wiązać z strachem przed porażką (przegraną) upokorzeniem itp. i w tym i w innych wypadkach myślę, że warto przełamywać się wbrew sobie właśnie po to, żeby móc się przyglądnąć dlaczego coś budzi w nas takie anty.
Nieśmiertelność jest bardzo łatwa do osiągnięcia. Wystarczy nie umierać. |
|
|
sigma |
Dodany dnia 12/11/2013 20:39
|
Grupa Trzymająca Władzę Postów: 12627 Data rejestracji: 12.02.11 |
Perfidia - albo inaczej rozumiemy określenie "wbrew sobie", albo cały proces zdrowienia i chorowania. Dla mnie osoba uzależniona, która walczy "ze sobą", żeby się nie napić, nie działa wbrew sobie. Ona działa w zgodzie ze sobą, a wbrew chorobowym schematom. Gdyby to była walka wbrew sobie - to nie miałaby żadnej szansy na powodzenie. Na moim przykładzie - decyzja o pójściu na terapię wiązała się dla mnie z przełamaniem ogromnego lęku przed rozmawianiem o sobie z innym człowiekiem. Poruszanie na terapii kolejnych tematów - to było dalsze przełamywanie lęku, wstydu, swoich schematów reagowania itp. Zmiana terapeuty z gestaltowego mężczyzny na psychodynamiczną kobietę - to było dodatkowo przełamanie swoich uprzedzeń, skonfrontowanie się ze swoimi wyobrażeniami. Myślę, że naprawdę wiele było w mojej terapii tego przełamywania się, zwłaszcza na początku. I, co ważne - żadne z nich nie było działaniem wbrew sobie. Wręcz przeciwnie - to wszystko robiłam dla siebie, z własnej woli, wbrew swoim zaburzeniom. Gdyby ktoś mi zaproponował uczestniczenie w ustawieniach helingerowskich na przykład albo w NLP, albo w sesjach oddychania holotropowego - to bym tego nie zrobiła. Bo to dla mnie było działanie wbrew sobie - wbrew swojej wiedzy, przekonaniom i poglądom. Ktoś, kto jest "wyznawcą" Hellingera, mógłby to oczywiście uznać za wymówkę. Dla mnie to jest bycie w zgodzie ze sobą. Ja jestem w stanie włożyć w swoje zdrowienie wiele wysiłku, ale nie wbrew sobie. Edytowane przez sigma dnia 12/11/2013 20:40 karą za niewiarę będzie lęk który już nie zechce opuścić mnie |
|
|
Perfidia |
Dodany dnia 12/11/2013 21:39
|
Grupa Trzymająca Władzę Postów: 7779 Data rejestracji: 26.01.09 |
Toż napisałam, że mijamy się w definicjach
[color=#990099][i]Czasem jest tak, że to, co się liczy, nie da się policzyć, a to, co daje się policzyć - nie liczy się.[/i] [small]A.Einstein[/small][/color] [small]1,6180339887498948482045868343656...[/small] |
Misiu |
Dodany dnia 12/07/2014 08:35
|
Finiszujący Postów: 231 Data rejestracji: 09.07.14 |
Perfidia, zgadzam się z Tobą, jest to kwestia definicji. Przełamywanie się, tak żeby osiągnąć coś, czy to postępy w terapii, czy osiągnięcie czegoś w życiu jak najbardziej. Robienie czegoś wbrew sobie, jeśli nie chce się tego robić, kojarzy mi się z jakąś formą gwałtu na własnej psychice, a to do niczego dobrego nie prowadzi. Sigma, ja z kolei kilka razy korzystałem z takich prostych rzeczy w NLP, i działają. Pomogłem nawet koleżance w wyjściu z domu do ludzi, okazało się, że skutecznie. |
|
Przeskocz do forum: |
Podobne Tematy
Temat | Forum | Odpowiedzi | Ostatni post |
---|---|---|---|
Zaczęło się | Przedstaw się | 10 | 03/09/2023 13:57 |
jak sobie radzicie z m.s ? | Depresja | 80 | 23/03/2022 06:54 |
Pogadajmy sobie cz 4 | Porozmawiajmy | 1590 | 30/12/2021 17:07 |
Niebezpieczni, nieprzewidywalni, z rozdwojeniem jaźni. Tak wyobrażamy sobie schizofreników | Schizofrenia | 12 | 24/10/2021 01:01 |
czy po ed można się odchudzać? | Zaburzenia odżywiania | 12 | 06/09/2021 20:51 |