26 Listopada 2024
Logowanie
Nazwa użytkownika

Hasło

Zapamiętaj mnie


Em Em
1 tydzień Offline
sasta sasta
2 tygodni Offline
notno notno
4 tygodni Offline
KingArthur KingArthur
9 tygodni Offline
swistak swistak
10 tygodni Offline
Ostatnio zarejestrował się: davidcorso
Ogółem Użytkowników:2,209
Shoutbox
Musisz zalogować się, aby móc dodać wiadomość.

18/12/2022
Cześć, Rafa!

15/12/2022
Dzień Dobry Wszystkim Smile

06/10/2022
zdrowia

06/10/2022
Covid zapukał do moich drzwi poraz kolejny ten już ze szpitalem w tle. Stres

17/07/2022
Romek, nowi użytkownicy mają zablokowaną możliwość pisania na Forum - najpierw muszą się przedstawić w dziale "przedstaw się".

Archiwum shoutboksa
Zobacz temat
 Drukuj temat
coś być musi, do cholery za zakrętem! - szara o sobie ;)
szara
#21 Drukuj posta
Dodany dnia 14/12/2009 13:37
Awatar

Startujący


Postów: 124
Data rejestracji: 11.11.09

Ja już nie płaczę nie dlatego, że świat się zrobił jakiś ładniejszy, albo co. Nie płaczę więcej, bo moje gardło jest już podobne zupełnie do niczego, jestem totalnie zachrypnięta. Jeszcze parę razy, to i moje zatoki też przestaną mnie lubić. Ktoś mógłby na mnie obserwować wpływ długotrwałego płaczu na organizm.
Nonstop jest beznadziejnie. Czasami dostaję głupawki, ale to tylko głupawka. Tylko przy facecie się uśmiecham. Wyłącznie. To nie jest ok. To nie jest coś, co mogę zaakceptować, że tylko przy nim czuję się dobrze.
Siet. Znowu mam mokre oczy.
 
habibi
#22 Drukuj posta
Dodany dnia 14/12/2009 22:28
Rozgrzewający się


Postów: 18
Data rejestracji: 13.12.09

Szara.. musisz nauczyć się przytulać samą siebie, "pogłaskać po głowie".. Musisz nauczyć się spędzać czas sama ze sobą. Na pewno masz jakieś pasje!!! Gotowanie, malowanie, taniec, fotografia?? Cokolwiek! Ale pozwól sie temu rozwinąć, niech to zdominuje w jakimś stopniu Twoje życie. Zobaczysz jak to ułatwi pokochanie samej siebie.

Ściskam Cię i nie rób tego swoim zatokom, one strasznie cierpią!!(ja cos o tym wiemWink)
 
szara
#23 Drukuj posta
Dodany dnia 15/12/2009 02:13
Awatar

Startujący


Postów: 124
Data rejestracji: 11.11.09

Nie mogę się skupić na czytaniu, chociaż są rzeczy, które bardzo chciałam przeczytać. Robię sobie pasek do spodni, tak, jak się robi te bransoletki z muliny- tylko ja robię szeroki pasek do spodni, z grubaśnej wełny. Moja robótka zajmuje pół pokoju. Nie dlatego, że mi na serio potrzebny taki pasek, nie dlatego, że lubię, tylko żeby robić cokolwiek. Oglądam Death Note, nie, żebym była fanką Death Note, chociaż owszem, owszem, milusie. Zabijam czas, bo i tak nie zasnę.
Znowu komuś opisałam, kolejny problem, jaki mi się przytrafił, i znowu, przy kolejnej sprawie, kolejna osoba, miała do powiedzienia głównie to, że to trudna sprawa. Nie mam siły tego traktować rozsądnie, jestem bliska histerii na poziomie dwulatka.
Jutro/dzisiaj mam terapię, i fakt, że powinnam powiedzieć o tym, jak bardzo teraz moje myśli obracają się wokół śmierci. Tylko to tak głupio brzmi. Tak patetycznie. W ogóle ja się w tym kierunku nie nakręcam, samo przyłazi, a zanim zdołam solidnie temat rozbabrać, trafi się coś innego, bardziej "aktualnego" i "naglącego". Skoro sobie to uświadomiłam, to już oczywiście nic takiego mnie nie "uratowało", i poruszenie tego, lub nie, zostaje do mojej własnej, obrzydliwie świadomej, decyzji.
Nie chcę być z tym sama.
Nie chcę ufać komuś tylko dlatego, że jedyną alternatywą jest bycie z tym samą, właśnie.
Za każdym razem, gdy działo się ze mną źle, był jakiś moment przełomowy, że tak dłużej być nie może, jakieś moje "dno". Wiedziałam, w gruncie rzeczy, że tym razem dno jest głębiej, niż kiedykolwiek. Nie chcę sprawdzać. Boję się. I nie mam siły po raz kolejny próbować zaufać.
 
szara
#24 Drukuj posta
Dodany dnia 16/12/2009 20:46
Awatar

Startujący


Postów: 124
Data rejestracji: 11.11.09

Pierwszy raz po terapii czuję się lepiej, niż przed. Chwilowo nawet nie chce mi się pisać więcej. Będę się teraz tym wrażeniem nasładzać, o.
 
Kati
#25 Drukuj posta
Dodany dnia 16/12/2009 20:51
Awatar

Platynowy forumowicz


Postów: 2764
Data rejestracji: 29.06.09

posłódź raz, please. Chcialabym poczytać Szarą w wydaniu sweetWink
 
szara
#26 Drukuj posta
Dodany dnia 16/12/2009 21:30
Awatar

Startujący


Postów: 124
Data rejestracji: 11.11.09

Po prostu wreszcie mogę mieć dwie wizyty w tygodniu, i to była taka pierwsza-druga-wizyta-w-tygodniu Pfft A ponieważ od wczoraj do dzisiaj nie mogło się wydarzyć nic bardziej absorbującego, mówiłam o tym, co mi sprawia trudności w tej terapii. O tym, jakich uczuć chyba w ogóle nie potrafię teraz przeżywać. I takie tam. Ale najfajniejsze jest to, że to moja zasługa. No wiesz, wreszcie czuję się dobrze, czuję się bezpiecznie, ale nie dlatego, że ktoś mnie objął i zapewnił, że będzie dobrze. To coś we mnie. Lubię to coś Smile
 
Kati
#27 Drukuj posta
Dodany dnia 16/12/2009 21:42
Awatar

Platynowy forumowicz


Postów: 2764
Data rejestracji: 29.06.09

Szara, super po prostu. pielęgnuj to w sobie. Grin
 
szara
#28 Drukuj posta
Dodany dnia 20/12/2009 02:10
Awatar

Startujący


Postów: 124
Data rejestracji: 11.11.09

Sytuacja znów tak się splotła, że czuję się niechciana, tak, jak często czuję się niechciana w domu, tak teraz niechciana przez znajomych i faceta.
Czuję się jak po imprezie u przyjaciółki, gdzie ludzie, poza nią, byli totalnie nie w moim typie, i w ogóle jak zostałyśmy na noc tylko my, to czułam się strasznie. A ona już spała. Miałam taką samolubną ochotę ją obudzić, byle nie być sama. Tu przynajmniej nikogo nie obudzę, nie? Znowu się czuję jak ktoś, kto byłby wszędzie, gdyby nie to, że jest w jednym miejscu. Brzmi fajnie, ale to nie jest pozytywne. To jest nie do wytrzymania.

[b]Edit, wpółdo czwartej nad ranem. [/b] Czytał ktoś [i]"Kapelusz pełen nieba"[/i]? Tam był pewien cudny fragment o tym, że na świecie byłoby nieporównywalnie więcej żab, gdyby babcia Weatherwax nie nauczyła się, jak nie zmieniać ludzi w żaby.
Najstarsi górale nie pamiętają, kiedy ostatni raz się pocięłam, ale dzisiaj byłam tego bliska. Zjawiska chemiczne nie mają na szczęście żadnego wyczucia (albo mają poczucie humoru, nie obrażę się, jeśli kogoś to rozśmieszy). Moje, khym, narzędzie zbrodni, zardzewiało.

Więc, coby zająć się czymś nieszkodliwym, wypastowałam buty. I, o nadgorliwości, uprałam ręcznie sznurówki. I o tej godzinie, gdy tylko od perspektywy zależy, czy jest wcześnie, czy późno- idę umyć ząbki i może nawet spać. Tak, wiem, dzielna ze mnie dziewczynka.

Coś zaciśniętego się poluzowało, jest lepiej. Tylko czemu nadal trochę chcę, żeby niebo zleciało na ziemię- i takie tam patetyczne bzdury?
Edytowane przez szara dnia 20/12/2009 03:48
 
martyna
#29 Drukuj posta
Dodany dnia 20/12/2009 09:56
Awatar

300% normy


Postów: 11241
Data rejestracji: 07.08.09

bezsenne noce bywają ciężki i dłuuugie Sad
Szara przytulam Pocieszacz
Życie jest zbyt krótkie, aby pić kiepską herbatę, czytać złe książki i marnować czas na ludzi, dla których nic nie znaczymy.
 
anima
#30 Drukuj posta
Dodany dnia 27/12/2009 12:14
Startujący


Postów: 157
Data rejestracji: 25.03.09

[quote][b]szara napisał/a:[/b]
Ale najfajniejsze jest to, że to moja zasługa. No wiesz, wreszcie czuję się dobrze, czuję się bezpiecznie, ale nie dlatego, że ktoś mnie objął i zapewnił, że będzie dobrze. To coś we mnie. Lubię to coś Smile[/quote]

Trochę spóźniona odpowiedź do tej notki, ogólnie nie nadążam za forum Zawstydzony Ale co ja chciałam...
To co napisałaś jest genialne! Fajnie, że dostrzegasz swoją zasługę, wynik wkładu swojej własnej pracy w terapię. Wbrew pozorom, nie łatwo jest dostrzec, że coś jest [b]naszą[/b] zasługą. Jakoś się człowiek bezpieczniej czuje, kiedy to psycholog jest tym, który swoimi magicznymi umiejętnościami oddala od nas zło i beznadzieję. Albo kiedy ma świadomość działania cudownych leków. No ale w takim razie jaki sens ma terapia? Czy jest tu w ogóle miejsce na [b]nas[/b] i wynik [b]naszej pracy[/b]? Ja mam wrażenie, że wielu ludzi woli pozostać w fazie wiary w cudowne moce terapeuty pomniejszając swoją własną rolę w procesie zdrowienia, bo przecież zauważenie swojego własnego sukcesu (swojego - nie terapeuty!) może być...niebezpieczne? zbyt nieprawdopodobne? wymagające wzięcia odpowiedzialności za swoje życie na swoje barki? A przecież w terapii jest tak fajnie, wygodnie i ciepło Wink
Piszę to również poniekąd do siebie, bo sama wiem jak długo sabotowałam swoją terapię, bojąc się, że im bardziej zacznę być samodzielna w swoim własnym myśleniu i pracy nas sobą, tym szybciej terapeutyczna sielanka się skończy...A na tym przecież opiera się cała idea terapii Wink
Szara, życzę dalszych sukcesów! I więcej słodzenia sobie, no!
 
szara
#31 Drukuj posta
Dodany dnia 27/12/2009 22:30
Awatar

Startujący


Postów: 124
Data rejestracji: 11.11.09

Anima, ze słodzenia mogę tylko tyle, że z moim facetem mamy cholernie dużo jakichś niby przypadkiem odzywek mocno na wyrost. Np. on kiedyś powiedział coś na zasadzie "jak będziemy kiedyś mieszkać razem, to pamiętaj, że ja z rana jestem zupełnie nieprzytomny". Można, i nic się strasznego nie dzieje xD A na widok mojej lekko zbaraniałej miny może dodać "no wiesz, na jakimś wyjeździe, czy coś" Wink Więc mnie z takich rzeczy na wyrost uczepiło się wyobrażenie wspólnie spędzanych Świąt. Tandeta na maksa, mówię wam. Obrazek jak z pocztówki. KOMINEK. Ratuj kto może, kominek. I się nasładzam tym ulepowatym wyobrażeniem do granic możliwości i jeszcze trochę.
Opisałam mu to. I nic się strasznego nie stało. Nikt nie uciekł z krzykiem. Lukier, proszem państwa, lukier lukrem smarowany. I dobrze mi z tym Smile
Albo jego- trochę straszne, a trochę śmieszne- zapowiedzi? nie wiem, jak to nazwać, opisy jego zachowania czy zwyczajów w temacie tego, jak będziemy się kłócić. Ktoś mógłby powiedzieć, że to nienormalne, żeby planować kłótnie. Na początku bardzo źle się czułam, kiedy o tym mówił. Strasznie. Teraz nawet to lubię. Serio. Bo mam tą strasznie ulepowatą pewność możemy się pokłócić i dalej się kochać. Wiem to. Dobrze mi z tym.
To co, czujecie się dosłodzone wystarczająco? Wink
A w terapii się wkurzam. Bo to jest JA TO JUŻ UMIAŁAM, JA TO WIEM, ALE NIE WYCHODZI, ALE KIEDYŚ WYCHODZIŁO, i w kółko, tam i z powrotem, trafia mnie szlag. Ale wrócić na stare tory mnie-wiedzącej-czego-chce-od-terapii (a zaczęłam wtedy, w tej poprzedniej, tej ważnej, od spontanicznego wejścia że "proszę tylko nie pytać, czego oczekuję od terapii, czuję się beznadziejnie, i nie chcę się tak czuć, to musi wystarczyć"), mogłam wiedzieć sama, co jest niezbędne, a co mnie nie obchodzi... teraz jak na to patrzę, byłam cholernie silna. Nie mam odwagi do tej mądrej siebie wrócić. Czasem na chwilę odzyskuję ten optymizm, ale boję się, że znowu zostawię u kogoś kawałek swojego życia, i nagle mi ten ktoś zniknie. Poza tym wkurzam się, że ta nowa terapeutka nie ma żadnego porównania. Nie może mieć, oczywiście. Widzi to, co w ostatnich trzech miesiącach, czyli tylko formalnie dorosłą osobę, a w praktyce dziecko, i to wiecznie wkurzone na wszystko, a najbardziej wkurzone na to, że się wkurza. Byłam, do cholery, piekielnie nieszczęśliwa, ale mimo wszystko mądra i silna. Teraz głupot nie robię tylko dlatego, że pośrednio krzywdziłoby to osoby, które kocham. I jestem słaba. Do granic możliwości słaba. Sama nie mogę patrzyć na to, jaką kluchą się stałam.
Gdzieś jest z tego wyjście. Zapewne strasznie proste i oczywiste. Czuję się, jakbym mordowała się z kostką Rubika, czy coś w tym stylu. Więc tylko wkurzam się jeszcze bardziej. Gdzieś, do cholery, jest wyjście. Znajdę je. Choćby gówna z nieba leciały.
A że moje sukcesy w terapii to moja zasługa, to muszę sobie powtarzać i w ogóle wewnątrz czaszki złotymi literami wykleić. Tylko w ten sposób można nie rozwalić się całkiem przy terapii analitycznej Pfft Nie myślałam, że to aż taka różnica. Po Gestalt to pewien szok. Więc jeszcze powtarzam sobie jak mantrę Informację Zwrotną Roku 2009: "szara jest w miarę normalna" xD
 
szara
#32 Drukuj posta
Dodany dnia 04/01/2010 18:31
Awatar

Startujący


Postów: 124
Data rejestracji: 11.11.09

Dalej nie jestem w stanie poruszyć tematu snów, w których siebie zabijam, itp. Serce mi łomocze od samego myślenia czy przypominania sobie, a mówienie o tym głośno... Okropność. Niczego innego nie boję się tak od samego myślenia o tym. Przymierzam się trochę do tego, tak? Próbuję pisać. Ale jakoś wcale nie jest lepiej, tylko się koszmarnie boję. Stop, muszę o czymś innym, bo nie wytrzymam.
Usiłuję dalej do przodu. Sylwester był fajny, bawiłam się świetnie, kocham moich znajomych (tylko dlaczego dalej ich "zaganiam" niczym owczarek z ADHD? xD). Najwspanialszym uczuciem początku stycznia 2010 mogę nazwać zwalenie się wreszcie do łóżka po ponad 35 godzinach bez snu. Pierwszy raz od strasznie dawna po prostu położyłam się, i zasnęłam. To było CUDOWNE.
Tak mnie nachodzi myśl okołoefkowa, że problemy zeszłoroczne były paskudne, ale nieskomplikowane. Robiłam za "prosty przypadek", a zostałam na lodzie, kiedy tylko zaczęło się dziać coś bardziej skomplikowanego. Teraz... bardzo niewiele moich problemów da się traktować w kategorii "objawów". Ilekroć jest coś, z czym nie mogę wytrzymać, to okazuje się, że to po prostu... ja. I nic więcej. Z jakiegoś powodu to jest właśnie nie do zniesienia.
 
Makro
#33 Drukuj posta
Dodany dnia 04/01/2010 21:11
Awatar

Grupa Trzymająca Władzę


Postów: 3419
Data rejestracji: 10.08.08

[URL=http://img177.imageshack.us/i/133408aafa1.jpg/][IMG]http://img177.imageshack.us/img177/8210/133408aafa1.th.jpg[/IMG][/URL]
[color=#3300ff]"Gdy słońce kultury chyli się ku zachodowi, to nawet karły rzucają długie cienie."[/color]
[color=#6600ff]Karl Kraus[/color]
[color=#0099ff]Jestem lekarzem. Na forum jestem prywatnie, więc funkcje leczenie i diagnostyka są wyłąc
 
http://www.blogozakrecie.blox.pl
szara
#34 Drukuj posta
Dodany dnia 05/01/2010 00:45
Awatar

Startujący


Postów: 124
Data rejestracji: 11.11.09

Makro, nie jestem pewna, czy tu to chciałeś wkleić Pfft Ale są milusie. Króliczki. Nie dzieci xD
 
Makro
#35 Drukuj posta
Dodany dnia 05/01/2010 21:19
Awatar

Grupa Trzymająca Władzę


Postów: 3419
Data rejestracji: 10.08.08

OOOps! Pomyłka. Jednak jeżeli Ci się podobają króliczki to je zostawię.
[color=#3300ff]"Gdy słońce kultury chyli się ku zachodowi, to nawet karły rzucają długie cienie."[/color]
[color=#6600ff]Karl Kraus[/color]
[color=#0099ff]Jestem lekarzem. Na forum jestem prywatnie, więc funkcje leczenie i diagnostyka są wyłąc
 
http://www.blogozakrecie.blox.pl
szara
#36 Drukuj posta
Dodany dnia 06/01/2010 02:58
Awatar

Startujący


Postów: 124
Data rejestracji: 11.11.09

A niech zostaną, zgaduję, że to do filmowych? Ale wiesz, zawsze możesz je przetrzymać na dysku i zrobić z nich kartkę wielkanocną Pfft
Ikonka mówi wszystko o moich relacjach z matką. Zostaję fanką ikonki , póki nie nauczę się, jak na to machnąć ręką. A nie potrafię. Nie potrafię stwierdzić, że może to prawda jest, że może jest tak wredna, jaka się wydaje. Ciągle mam nadzieję, że się obudzę, i okaże się, że jednak jej zależy. Jeszcze trochę tych usiłowań, i nie będzie ze mnie czego zbierać, albo coś rozpieprzę ze złości.
 
szara
#37 Drukuj posta
Dodany dnia 26/01/2010 21:23
Awatar

Startujący


Postów: 124
Data rejestracji: 11.11.09

Brnę przez coś straszliwie trudnego. Zdołałam wyartykułować jakoś "trudne tematy", znaczy okołosamobójcze i żarciowe. I tylko się gorzej czuję, bo tylko się przez to stają bardziej prawdziwe. Muszę się ogarnąć. Muszę i... chcę. Za dużo mam do stracenia. MOTYWACJI potrzebuję. Sił życiowych, no. Odwagi. I jeszcze raz odwagi. Ghhhhhh. COŚ BYĆ MUSI, DO CHOLERY, ZA ZAKRĘTEM. Niech moja permanentna złość na coś się przyda, żeby ją tylko jakoś pozytywnie wykorzystać, do czegoś musi się nadać.
 
szara
#38 Drukuj posta
Dodany dnia 28/01/2010 00:00
Awatar

Startujący


Postów: 124
Data rejestracji: 11.11.09

Łojezu, jakie to ciężkie jest. Mam mądrą terapeutkę. Reszta w moich rękach.
 
szara
#39 Drukuj posta
Dodany dnia 01/02/2010 01:05
Awatar

Startujący


Postów: 124
Data rejestracji: 11.11.09

Dzięki, czerń. Ciężko jest. Nie umiem chcieć być dla siebie dobra. Nie wiem, jak w ogóle można mnie pokochać. Ale ktoś mnie pokochał, więc widocznie się da. Nie czuję, że to, co teraz trwa, jest życiem. Daleko mi do wtorku. Jakoś wierzę w ten magiczny wtorek.
Miałam takie prawie dwa tygodnie (wcześniej nie zauważałam za bardzo, co jem, ale już wcześniej musiało być nieciekawie), że nie prawie wcale jadłam. Napoje energetyzujące, kawa, rozgrzebanie kolacji. To było straszne, bo za łatwe. W krótkim czasie stało się za łatwe, Czułam, że mogłabym jak jakiś cholerny mnich zagłodzić się z pogardy dla świata. Mimo koszmarnego wstydu jakoś zdołałam o tym powiedzieć terapeutce, i po drugiej rozmowie mnie po prostu odblokowało na żarcie, już jest ok. Mam nadzieję, że i teraz znajdę tam coś, dzięki czemu ożyję, a nie tylko przetrwam, bo "przetrwywanie" robi się zupełnie nieznośne. Cóż, przetrwam tyle, ile będzie trzeba. Dzięki dla każdego, kto tu wchodzi.

Niestety na forum nie czuję się bezpiecznie- ostatnie wydarzenie (chociaż tamtej strony, na szczęście, nie widziałam) przeważyło. W związku z tym postanawiam nie wyściubiać nosa z tego wątku.
 
Kati
#40 Drukuj posta
Dodany dnia 01/02/2010 12:31
Awatar

Platynowy forumowicz


Postów: 2764
Data rejestracji: 29.06.09

Szara, właśnie to, że Makro tak szybko zainterweniował - doslownie kilka minut - u mnie powoduje, że czuję się tu bezpiecznie. No ale to oczywiście moje jest.
Też trzymam kciuki.
 
Przeskocz do forum:
Podobne Tematy
Temat Forum Odpowiedzi Ostatni post
jak sobie radzicie z m.s ? Depresja 80 23/03/2022 06:54
Pogadajmy sobie cz 4 Porozmawiajmy 1590 30/12/2021 17:07
Niebezpieczni, nieprzewidywalni, z rozdwojeniem jaźni. Tak wyobrażamy sobie schizofreników Schizofrenia 12 24/10/2021 01:01
Czy z diagnozą F20 można być szczęśliwym ? Schizofrenia 34 06/07/2021 06:05
Jak sobie radzicie z chorobą? Schizofrenia 19 24/07/2020 18:49

51,691,749 Unikalnych wizyt

Powered by PHP-Fusion copyright © 2002 - 2024 by Nick Jones.
Released as free software without warranties under GNU Affero GPL v3.

2024