Zobacz temat
Mam Efkę :: O psychiatrii :: Zaburzenia odżywiania
Walczę czy się poddaję???
|
|
Artystyczna Dusza |
Dodany dnia 27/09/2009 22:28
|
Medalista Postów: 711 Data rejestracji: 31.05.09 |
[b]Nadi [/b]- takie jedno zdanie a jak wiele znaczy. Chyba warto żyć żeby czasami coś takiego od innych usłyszeć. Wiesz [b]Nadzieja [/b]powiem Ci coś - dzisiaj Ty masz zły dzień/okres w życiu jutro to mogę być ja albo jeszcze ktoś inny.To forum jest aby wspierać-przynajmniej dla mnie ma takie znaczenie,kiedy mam np.przerwę w terapii. Pomyśl czy to nie jest wspaniałe że tak wielu osobom z forum zależy na tym abyś polepszyła swoje życie.Myślę że na wszystko przyjdzie czas.Potrzeba cierpliwości i wytrwałości a tego na pewno Ci nie brakuje. Pamiętaj [b]Nadzieja[/b] - [u]Małymi kroczkami do przodu!!![/u] Edytowane przez Artystyczna Dusza dnia 27/09/2009 22:35 [b]"Nie ten jest odważny, kto nie czuje strachu, ale ten, kto potrafi go pokonać"[/b] |
Artystyczna Dusza |
Dodany dnia 03/10/2009 19:01
|
Medalista Postów: 711 Data rejestracji: 31.05.09 |
[b]Nadzieja[/b] nie przepraszaj-nie musisz przepraszać.Każdy ma prawo źle się czuć i dobrze że jesteś w stanie o tym powiedzieć że się nie zamykasz w sobie. Nie wiem sama ale ta nadchodząca jesień to chyba niezbyt sprzyjający okres bo ja też nie czuję się najlepiej.Ciągle czuję ból-czasami mam wrażenie że wszystko mnie boli...Pośladek,noga,kręgosłup,głowa a ostatnio mam jakieś kujące bóle poniżej żeber.Czy tak wygląda umieranie???Czasami zastanawiam się co mi jest i ile jeszcze będę musiała znosić ten ból.Dochodzę do wniosku że nie mam już siły tak dłużej się męczyć.W dodatku niechęć do aktywności, do zrobienia czegokolwiek.Wszystko przychodzi z tak wielkim trudem.Największą przyjemność czerpię z nic nierobienia i leżenia w łóżku samotnie z dala od bliskich od przyjaciół.[b]Nadi[/b] podobnie jak Ty mam dosyć. Nasmęciłam-i chociaż napisałam [b]Nadziei[/b] żeby nie przepraszała to sama mam wielką ochotę to zrobić-przeprosić za moją niedyspozycję... [b]"Nie ten jest odważny, kto nie czuje strachu, ale ten, kto potrafi go pokonać"[/b] |
martyna |
Dodany dnia 04/10/2009 10:32
|
300% normy Postów: 11241 Data rejestracji: 07.08.09 |
wiem, że to co napiszę może spotkać się z krytyką, ale uważam, że nie powinno się działać na siłę. Jeśli ktoś nie chce żyć dajmy mu wybór, jego życie jego decyzja. Gdy my na siłę podejmiemy decyzję za kogoś, to później przez lata będzie kolejny zgorzkniały człowiek na tym świecie.Czasem wydaje mi się, że wszystkich na siłę próbuje się uszczęśliwiać- a to nie możliwe. A co do Ciebie Nadi Ty już walczysz, i wg mnie Ty podjęłaś już swoją decyzję, że chcesz żyć. Leczysz się, chcesz coś z tą beznadzieja zrobić, choć to trudne i czasem się upada niemając sił wstać . Ty idziesz do przodu, powoli ale do przodu .Pamiętaj, że złe dni nie trwają długo, trzeba je przeczekać, bo zawsze po deszczu przychodzi słońce- w Twoim życiu kiedyś również zaświeci. Życie jest zbyt krótkie, aby pić kiepską herbatę, czytać złe książki i marnować czas na ludzi, dla których nic nie znaczymy. |
|
|
martyna |
Dodany dnia 04/10/2009 12:54
|
300% normy Postów: 11241 Data rejestracji: 07.08.09 |
Nadzieja ja doskonale pamiętam te emocje, które mnie dotyczyły 4lata temu, a Ciebie dotyczą dzisiaj.I uwierz mi, można żyć inaczej, istnieje coś więcej poza kg, cm, nienawiścią do siebie, czy doskonałością.Wiem, że do ciebie słowa w tym momencie nie docierają że one odbijają się o mur za którym stoisz Ty, ale MOŻNA INACZEJ! I nadal uważam, że walczysz, bo mimo wszystko korzystasz z pomocy, umiałaś poprosić o pomoc- co dla mnie było i jest nie do przejścia.A co do miłości do bliskich osób mogę przytoczyć ci słowa, które usłyszałam będąc w podobnej sytuacji. u mnie wywołały wtedy agresję, teraz chyba się zgadzam z nimi "że nie kochasz szczerą i prawdziwą miłością swoich bliskich bo siebie nie kochasz. Nie potrafisz siebie polubić wiec jak można mówić o szczerości uczuć..." . Powiem tylko, że jedno ja z choroby wychodziłam dla kogoś, nie dla siebie. Życie jest zbyt krótkie, aby pić kiepską herbatę, czytać złe książki i marnować czas na ludzi, dla których nic nie znaczymy. |
|
|
anima |
Dodany dnia 04/10/2009 13:48
|
Startujący Postów: 157 Data rejestracji: 25.03.09 |
[quote][b]Nadzieja napisał/a:[/b] Wiesz Martyna sama już nie wiem czy ja jeszcze walczę, chociaż jeszcze istnieję to walka jakaś trwa??? Aczkolwiek co to za walka i co to za życie kiedy unicestwia się powoli samemu siebie??? [/quote] Czytając Twoje posty Nadziejo niepokoi mnie sposób w jaki piszesz o swoich zmaganiach z chorobą. I wydaje mi się (a raczej jestem pewna), że jeżeli nie porzucisz swojej strategii "walki z chorobą", nigdy się od niej nie uwolnisz. Jak Ty sobie wyobrażasz wygrać jakąkolwiek [b]walkę[/b], jeżeli prowadzisz ją przeciwko sobie samej?? Anoreksja to nie nowotwór, którego trzeba się pozbyć radykalnym posunięciem. W przypadku nowotworu rzeczywiście można pisać o walce. Są to zmutowane komórki, które niszczą od wewnątrz ciało chorego. Anoreksja to wszystko to, co siedzi w Twojej głowie. Anoreksja to jakiś sposób radzenia sobie z przeróżnymi problemami. Ale nie jest to odrębny byt, który da się wyciąć, jak w przypadku raka. "Walcząc" z chorobą walczysz [b]sama ze sobą[/b]!! Myślę, że ważne jest, żebyś to jak najszybciej zrozumiała. Nikt nie jest w stanie wygrać walki samego ze sobą. Ja też nie raz próbowałam, też kiedyś myślałam, że trzeba "walczyć"...Ale tak się nie da. Nie wydostaniesz się z dołka kopiąc w nim jeszcze bardziej! Chorujesz na anoreksję, ponieważ w jakiś sposób jest Ci ona potrzebna. Możesz się z niej wyleczyć, jeżeli znajdziesz (wypracujesz) inne sposoby, by te potrzeby zaspokoić. W jaki sposób Ty pracujesz, Nadziejo? To pytanie zadaj sama sobie, nie musisz mi odpowiadać. Edytowane przez anima dnia 04/10/2009 13:56 |
|
|
barbarajan |
Dodany dnia 04/10/2009 14:17
|
Rozgrzany Postów: 73 Data rejestracji: 03.08.09 |
Czytając posta Animy przyszła mi do głowy pewna myśl.Może przestańmy walczyć z chorobą ,może zamiast walczyć powinnyśmy zaprzyjaźnić się z chorobą.No bo pomyślcie my nienawidzimy siebie za niedoskonałości,za przeszłość,za słabości.A gdyby nienawiść zamienić no może nie od razu w przyjaźń,ale w lubienie,albo obojętność. |
|
|
anima |
Dodany dnia 04/10/2009 18:58
|
Startujący Postów: 157 Data rejestracji: 25.03.09 |
[quote][b]barbarajan napisał/a:[/b] Czytając posta Animy przyszła mi do głowy pewna myśl.Może przestańmy walczyć z chorobą ,może zamiast walczyć powinnyśmy zaprzyjaźnić się z chorobą.No bo pomyślcie my nienawidzimy siebie za niedoskonałości,za przeszłość,za słabości.A gdyby nienawiść zamienić no może nie od razu w przyjaźń,ale w lubienie,albo obojętność.[/quote] Zmroził mnie pomysł o "zaprzyjaźnieniu się" z chorobą. Lepiej nie popadajmy w skrajności, ok? ;> Już bliżej mi do postawy "obojętności". Obojętności czyli w tym wypadku po prostu zaakceptowania tego, że [b]mamy problem[/b]. Że wiele innych naszych problemów przygniatało (lub przygniata) nas do tego stopnia, że w pewnym momencie łatwiej było zachorować, niż stawić im czoła. A naszym problemem są najczęściej niechciane myśli na nasz własny temat - nasze myśli, które tak na prawdę są tylko i wyłącznie wytworami naszego umysłu. [b]Wytworami[/b]! Co więcej, wytworami bardzo subiektywnymi, często nie mającymi pokrycia w rzeczywistości - takimi jak np. myśli deprecjonujące nas samych. Próbowaliście kiedyś "walczyć" z własnymi myślami? Ja owszem. Ale z ręką na sercu mówię, że nigdy z nimi nie wygrałam. Myśli przychodzą i odchodzą jak fale na morzu i najczęściej po prostu nie mamy na nie wpływu. Myślę, że jest cholernie ważne, żeby sobie to uświadomić - że myśli są i będą się pojawiać bez względu na to ile siły włożymy w to, żeby je zagłuszyć. Na przykład myśl, że "jestem gruba", "jestem wstrętna", "nic mi się nigdy nie udaje" itd. Znacie to skądś? Ja tak. Ale co w związku z tym? Mając świadomość, że to są tylko moje [b]myśli[/b], że one biorą się prawdopodobnie z niskiego poczucia mojej własnej wartości (bo do jasnej cholery, raczej nie generuję ich sobie dla własnej przyjemności??), mogę ich świadomie doświadczać, ale nie dać im sobą [b]kierować[/b]! Świadome doświadczanie swoich myśli czy uczuć nie jest łatwe. Wręcz przeciwnie - często bywa bardzo bolesne. I jest tak szczególnie w początkowej fazie zdrowienia. Mówię o tym, bo od niedawna jest to mój sposób który obrałam na drodze do wyjścia z choroby. Jak na razie się sprawdza Edytowane przez anima dnia 04/10/2009 19:03 |
|
|
anima |
Dodany dnia 05/10/2009 09:19
|
Startujący Postów: 157 Data rejestracji: 25.03.09 |
Nadi piszę do Ciebie pv |
|
|
Artystyczna Dusza |
Dodany dnia 05/10/2009 22:08
|
Medalista Postów: 711 Data rejestracji: 31.05.09 |
[b]Nadzieja[/b] co tam u Ciebie? Ja dzisiaj na terapii dowiedziałam się, że pomimo, iż wydaje mi się, że się pogrążam, to tak na prawdę idę ciągle w stronę zdrowia.Fajnie, że mam kogoś, kto potrafi zwrócić mi uwagę na takie ważne dla mnie sprawy. [b]"Nie ten jest odważny, kto nie czuje strachu, ale ten, kto potrafi go pokonać"[/b] |
nola |
Dodany dnia 12/10/2009 21:35
|
Rozgrzewający się Postów: 11 Data rejestracji: 07.10.09 |
Nadziejo... Sam Twój nick świadczy o tym, że jeszcze się nie poddajesz, choć sama o tym nie wiesz. Z tą walką, czy akceptacją albo obojętnością na chorobę jest według mnie inaczej. Czasami wydaje mi się, że w walce nie chodzi o to, aby do czegoś dojść, aby wreszcie wygrać. To nie jest celem. Tu chodzi o to, aby cały czas, bez ustanku prowadzić walkę, o to, by trwała ona nadal i przynosiła sukcesy. Ale nie wygraną. Najgorsze są te porażki, na których sie potykamy, bo człowiek zbyt się nimi przejmuje i wtedy dekoncetruje się na walce. To tak jak na wojnie - zranili cię, a ty upadasz i leżysz pośród trupów, czekając na śmierć. Można inaczej - z raną podążać dalej naprzód, w końcu ona się zabliźni. Wiadomo - powstaną nowe, ale ważne jest, aby nie pozwolić sobie na ten upadek, tylko ciągle iść, choć nawet jest się podziurawionym od stóp do głów. Nachodzą mnie pozytywne myśli, które przynoszą chwilowe ukojenie. Dlaczego tylko przepaść pomiędzy powiedzeniem czegoś a wykonaniem jest tak ogromna? To pytanie z pewnością zadaje sobie każdy. Nadziejo, nie poddawaj się, choćbyś nie miała już ani krzty siły. Nie myśl o celu. Przynajmniej ja próbuję tak robić, koncentruję się na samej walce. Cel jest nieistotny. Nie wiem jak długo można tak żyć, ale próbować warto. Zawsze pozostaje jakaś szansa. To tak jak w tej piosence, nie pamiętam dokładnie, więc coś pewnie poprzekręcam: "...tu nie chodzi o to, by złapać króliczka, ale by gonić go, ale by gonić go..." |
|
|
Kati |
Dodany dnia 12/10/2009 21:43
|
Platynowy forumowicz Postów: 2764 Data rejestracji: 29.06.09 |
A może tak naprawdę chodzi o to, żeby przestać walczyć, a zacząć po prostu żyć? Tak po prostu? Ja już nie chcę z nikim ani niczym walczyć. Najmniej mam ochotę alczyć sama ze sobą. Myślę, że nie o to mi chodzi, żeby dzień po dniu uzbrajać się po zęby w zdobytą wiedzę na temat samej siebie i świata i walczyć. Ja tak naprawdę chcę pokoju, spokoju, pogodzenia się ze sobą, taką, jaka jestem. I do tego dążę. |
|
|
Artystyczna Dusza |
Dodany dnia 16/10/2009 22:09
|
Medalista Postów: 711 Data rejestracji: 31.05.09 |
No tak jest w tym trochę racji co piszesz [b]Kati[/b].Tak na prawdę ta walka to czasem jest przeciwko nam a nie o to przecież chodzi...Myślę, że zamiast walczyć trzeba zaakceptować fakt choroby(czego jak doszłam na terapii nie uczyniłam bo nie dopuszczam do świadomości tego że jestem chora)trzeba się z tym pogodzić, że jest się chorym ,że ma się problem i zastanowić się nad tym co ja mogę z tym zrobić?Co mogę zrobić żeby sobie pomóc? Dziwne to wszystko dla mnie jest...Niby wiem wiele o sobie,niby staram się jakoś rozwiązać swoje problemy a nadal pojawiają się wątpliwości.Obecnie dotyczą one leczenia w klinice.Zastanawiam się czy ja potrzebuję takiego leczenia skoro jest teraz ze mną lepiej?Może są osoby, którym bardziej potrzebne jest leczenie szpitalne niż mnie więc po co mam zajmować im miejsce?Strasznie się motam ostatnio jednak uświadomiłam sobie że to czego nauczyła mnie terapia to podejmowanie decyzji-samodzielne.Szkoda tylko, że nie wiem co zrobić w związku z wizytą w klinice? Jednego jestem pewna i to jest moja decyzja(chociaż wątpliwości wiele)że skoro umówiłam się na wizytę to pojadę tam i porozmawiam z doktorem.Jeżeli doktor uzna że nie potrzebuję leczenia w klinice na pewno mi o tym powie. [b]"Nie ten jest odważny, kto nie czuje strachu, ale ten, kto potrafi go pokonać"[/b] |
Makro |
Dodany dnia 19/10/2009 22:07
|
Grupa Trzymająca Władzę Postów: 3419 Data rejestracji: 10.08.08 |
Natychmiast przeproś, że przepraszasz! Bije od Ciebie pesymizm na całej linii. Zamiast pisać co jest źle, pisz o tym co jest dobrze. Sądzę, że to bardziej pomoże [color=#3300ff]"Gdy słońce kultury chyli się ku zachodowi, to nawet karły rzucają długie cienie."[/color] [color=#6600ff]Karl Kraus[/color] [color=#0099ff]Jestem lekarzem. Na forum jestem prywatnie, więc funkcje leczenie i diagnostyka są wyłąc |
Artystyczna Dusza |
Dodany dnia 19/10/2009 22:43
|
Medalista Postów: 711 Data rejestracji: 31.05.09 |
A ja czuję się winna po tym co napisała[b] Nadi[/b] w swoim temacie i wiem,że to co napisałaś [b]Nadi[/b] po części dotyczy mojej notki na Twoim blogu.Chciałam pomóc-zaszkodziłam W przeciwieństwie do Ciebie [b]Nadi [/b]nie będę przepraszać.Pomimo, że mam poczucie winy to wiem,że nie zrobiłam nic złego. Taka prawda [b]Nadi[/b],że jak sama nie zaczniesz dostrzegać co jest tak na prawdę ważne w życiu nikt Ci nie pomoże.Pomóc możesz sobie tylko Ty sama póki co jak widać żadnej pomocy nie chcesz.Choćby każdy z Nas na forum wypruwał sobie flaki to i tak nic to nie zmieni i Ty nadal będziesz się źle czuć.Chcesz chorować to sobie choruj!!!-to wyrażenie złości na całą tą sytuację. Leczenie jest trudne ja też o tym wiem.Ale jak ktoś nie chce się leczyć to wybacz ale nie można mu pomóc. Bardzo łatwo jest się nad sobą rozczulać-gorzej zdecydowanie pokazać,że chce się żyć.Nie jesteś jedyną osobą,która ma problemy.Każdy jakieś ma chociaż pewnie wydaje Ci się,że Twoje są największe. Wierz mi Nadi,że masz wybór ale jak widać nie chcesz go dokonać i wybierasz chorobę-śmierć. Mnie też boli życie,bo nie tak je sobie wyobrażałam ale wiem,że jak chcę lepiej żyć to tylko ja mogę coś zmienić by żyło mi się lepiej.Nikt za mnie nie podejmie decyzji,nikt nie sprawi,że moje życie nagle będzie fajne.Tylko ja mogę coś zmienić,mogę próbować..., mogę upadać,ale wiem,że muszę się podnosić bo skoro zostało mi dane życie to na pewno w jakimś określonym celu i na pewno nie dlatego żeby je sobie odbierać. To co Ty robisz to jest właśnie odbieranie sobie tego życia i jest to okropnie SAMOLUBNE!!! Może to okropne co napisałam ale nie mogłam dłużej dusić w sobie tej złości-złości na tą całą sytuację i na Ciebie [b]Nadi[/b]-tak [b]Nadi[/b] na Ciebie. [b]"Nie ten jest odważny, kto nie czuje strachu, ale ten, kto potrafi go pokonać"[/b] |
Artystyczna Dusza |
Dodany dnia 20/10/2009 17:31
|
Medalista Postów: 711 Data rejestracji: 31.05.09 |
[quote][b]Nadzieja napisał/a:[/b] [b]FIONA[/b] [b]Po pierwsze[/b]nie wiem dlaczego uważasz, że Twój komentarz na moim blogu spowodował u mnie spadek nastoju??? Powiem tylko mylisz się i to bardzo!!! W ogóle na podstawie czego tak stwierdziłaś????[/quote] Ja nie napisałam że mój komentarz spowodował spadek nastroju u Ciebie i wcale tak nie twierdzę bo tak na prawdę to nie wiem tego.A,że uważam,że w tym poście nawiązałaś do mojego komentarza nie trzeba być geniuszem,żeby się domyślić co chciałaś przekazać. [quote][b]Nadzieja napisał/a:[/b] [b]Po drugie [/b]tym postem zirytowałaś mnie, może i jestem samolubem nazywaj mnie jak chcesz mi wszystko jedno!!![/quote] Nie napisałam tego żeby Cię zirytować ale żeby otworzyć Ci oczy na pewne sprawy których nie widzisz albo nie chcesz zobaczyć-bardziej prawdopodobne,że nie chcesz. Nigdzie i nigdy nie nazwałam Ciebie samolubem.Skoro jednak tak siebie nazywasz to coś w tym musi być... [quote][b]Nadzieja napisał/a:[/b] [b]Po trzecie [/b]to akurat wiem, że nie tylko ja mam problemy i wcale nie uważam, że mam najgorsze, uwierz wiem i znam to, aż za dobrze!!!![/quote] To w takim razie dlaczego nic nie zrobisz żeby sobie pomóc????Pisząc o swoim złym samopoczuciu żądasz pomocy od innych,zainteresowania uwagi a nic nie robisz w tym kierunku aby z tej pomocy skorzystać.Uwierz mi lepiej byłoby gdybyś tą swoją złość wykorzystała w konstruktywny sposób żeby sobie jakoś pomóc a nie ciągle pogrążać się. [quote][b]Nadzieja napisał/a:[/b] [b]Po czwarte [/b]nie musiałaś czytać tego posta ani w ogóle nic co piszę skoro Cię to tak irytuje i dołuje. A tak w ogóle co Ty o mnie wiesz??? Myślisz,że czytając mojego bloga to co na nim piszę i to co piszę na forum znasz mnie doskonale!!!!???? Myslisz, że wiesz co czuję i jak to jest. To powiem Ci tyle [b]NIC NIE WIESZ!!!![/b][/quote] Nie musiałam czytać fakt!!!Ale chciałam!!! A o Tobie wiem tyle na ile otworzyłaś się na blogu i na forum i uwierz że mi to w zupełności wystarczy.Nigdy nie twierdziłam i nie napisałam że znam Cię doskonale bo tak na prawdę nikogo nie da się poznać do końca. I może według Ciebie NIC NIE WIEM ale to Twoje zdanie i masz do tego prawo.Ja WIEM TYLE ILE POTRZEBA I NIE MAM POTRZEBY WIEDZIEĆ ANI TROCHĘ WIĘCEJ!!!i do Twojej wiadomości:TO MI W ZUPEŁNOŚCI WYSTARCZA!!! Edytowane przez Artystyczna Dusza dnia 20/10/2009 17:33 [b]"Nie ten jest odważny, kto nie czuje strachu, ale ten, kto potrafi go pokonać"[/b] |
Kati |
Dodany dnia 20/10/2009 18:39
|
Platynowy forumowicz Postów: 2764 Data rejestracji: 29.06.09 |
No i proszę jak się pięknie role odwróciły. Jeszcze nie tak dawno Ty Fiona bylaś w kryzysie, a Nadi Tobą wstrząsała.Teraz Ty Nadi masz paskudny czas, a Fiona próbuje Tobą potelepać. Co to choroba robi z człowieka... jak można łatwo zapomnieć o wszystkim, co się samemu radzilo komuś innemu. Jak dobrze widać, gdy ktoś inny błądzi. W każdym razie działacie jak dobra minigrupa wsparcia. no, a teraz buzi na zgodę i zdrowiejemy, zdrowiejemy |
|
|
Ciupek |
Dodany dnia 20/10/2009 21:31
|
Rozgrzewający się Postów: 17 Data rejestracji: 18.10.09 |
Wzajemne wytykanie sobie w ten sposób, myślę, że nie jest dobre. Czytając mam to, mam wrażenie, że jedna stara się bardziej "wytknąć" drugiej. Z tym, że Fiona ma jakby do tego większy dystans. Moja rada dla Nadziei - posłuchaj czasem innych. Nie zauważyłam tu jakichś złośliwych osób, które odpowiadając na wątki chciałyby drwić, poniżać czy robić podobne manewry. Zaufaj choć trochę tym chłodnym obserwatorom. |
|
|
Artystyczna Dusza |
Dodany dnia 21/10/2009 21:37
|
Medalista Postów: 711 Data rejestracji: 31.05.09 |
[b]Nadzieja[/b] może jesteś na mnie zła i myślisz, że Cię atakuję ale to nie tak...Mnie zależy na Twoim zdrowiu i szczęściu i nawet czasem jak coś piszę co Ci się nie podoba to tylko dlatego że chcę pomóc.Czasem czuję się bezsilna i stwierdzam że lepiej milczeć bo to co ja i inni chcemy Ci doradzić w ogóle do Ciebie nie trafia. Mnie przepraszać nie musisz.Inni pewnie powiedzą to samo.Myślę,że jeżeli już koniecznie czujesz potrzebę przepraszania powinnaś raczej przeprosić siebie za to jaką krzywdę sobie wyrządzasz.Oczywiście nie musisz się zgadzać z tym co napisałam.Zawsze zrobisz to co będziesz chciała. Pozdrawiam i trzymam kciuki za to abyś się "obudziła" i dostrzegła co tak na prawdę jest w życiu najważniejsze. [b]"Nie ten jest odważny, kto nie czuje strachu, ale ten, kto potrafi go pokonać"[/b] |
Kati |
Dodany dnia 22/10/2009 13:37
|
Platynowy forumowicz Postów: 2764 Data rejestracji: 29.06.09 |
Fiona, szacun |
|
|
Perfidia |
Dodany dnia 22/10/2009 14:05
|
Grupa Trzymająca Władzę Postów: 7779 Data rejestracji: 26.01.09 |
Poza tym co napisała Fiona, mogę dodać tylko jedno. Gdy głaszczemy po głowie - czujesz się źle, gdy nie głaszczemy też czujesz się źle. Jak widać to głaskanie po głowie ani trochę nie pomaga. Ani Tobie, ani nikomu innemu. Obudź się i zobacz, że jeżeli już atakujemy, to nie Ciebie, tylko Twoje chorobowe myślenie.
[color=#990099][i]Czasem jest tak, że to, co się liczy, nie da się policzyć, a to, co daje się policzyć - nie liczy się.[/i] [small]A.Einstein[/small][/color] [small]1,6180339887498948482045868343656...[/small] |
Przeskocz do forum: |
Podobne Tematy
Temat | Forum | Odpowiedzi | Ostatni post |
---|---|---|---|
Zaczęło się | Przedstaw się | 10 | 03/09/2023 13:57 |
czy po ed można się odchudzać? | Zaburzenia odżywiania | 12 | 06/09/2021 20:51 |
Czy z diagnozą F20 można być szczęśliwym ? | Schizofrenia | 34 | 06/07/2021 06:05 |
czy można rozładować ogromne napięcie w borderline? | Zaburzenia osobowości | 3 | 28/05/2021 13:44 |
Przedstaw się | Przedstaw się | 4 | 28/11/2020 18:50 |