27 Listopada 2024
Logowanie
Nazwa użytkownika

Hasło

Zapamiętaj mnie


Em Em
1 tydzień Offline
sasta sasta
2 tygodni Offline
notno notno
4 tygodni Offline
KingArthur KingArthur
9 tygodni Offline
swistak swistak
10 tygodni Offline
Ostatnio zarejestrował się: davidcorso
Ogółem Użytkowników:2,209
Shoutbox
Musisz zalogować się, aby móc dodać wiadomość.

18/12/2022
Cześć, Rafa!

15/12/2022
Dzień Dobry Wszystkim Smile

06/10/2022
zdrowia

06/10/2022
Covid zapukał do moich drzwi poraz kolejny ten już ze szpitalem w tle. Stres

17/07/2022
Romek, nowi użytkownicy mają zablokowaną możliwość pisania na Forum - najpierw muszą się przedstawić w dziale "przedstaw się".

Archiwum shoutboksa
Zobacz temat
Mam Efkę :: O psychiatrii :: Psychoterapia
 Drukuj temat
Farmakologia czy psychoterapia?
york
#1 Drukuj posta
Dodany dnia 07/05/2011 17:33
Awatar

Medalista


Postów: 559
Data rejestracji: 15.12.10

Jak w temacie. Wiem że idealnie jest połączyc jedno z drugim ale dochodzę do wniosku że na mnie chyba lepiej działa chemia. Mówiąc chemia mam na myśli leki przepisane przez lekarza (nie na własną rękę) i brane w przepisanych dawkach. Do farmakologii przekonuje mnie tez niższy koszt w porownaniu do psychoterapii;
lekarz na NFZ leki 40 zł na miesiac
terapia 80 zł razy cztery/piec = 320-400 zl
Dodam ze na razie mam jedno i drugie.
Są myśli, słowa nawet, które trzeba głośno wypowiedzieć, aby nas straszyć przestały
 
york
#2 Drukuj posta
Dodany dnia 07/05/2011 17:38
Awatar

Medalista


Postów: 559
Data rejestracji: 15.12.10

Dodam że moje myślenie na ten temat może byc "zaburzone" no ale jakby nie patrząc jestem farmaceutkąSmile nieskromnie się chwaląc
Są myśli, słowa nawet, które trzeba głośno wypowiedzieć, aby nas straszyć przestały
 
Czader
#3 Drukuj posta
Dodany dnia 07/05/2011 17:41
Awatar

Pasjonat


Postów: 5149
Data rejestracji: 29.09.10

Stawiam na "farmakologię" - nie dlatego że uwielbiam brać prochy - ale dlatego że żadna terapia mnie tak 'nie wyciszy" jak chemia.
Marzenie jest - być na tyle "mądrym" (potrafiącym się kontrolować) aby móc zrezygnować z chemicznego wsparcia. Neuro byłaby zachwycona Smile
A mi jest wszystko jedno.I tak żyję ze świadomością brania leków do końca życia.

Z drugiej strony patrząc - "psychoterapie" potrafią być fascynujące...

Kosztów nie liczę. Zdrowie (zwłaszcza psychiczne) jest bezcenne.

edit: trzymając się reguły - obecnie mam jedno i drugie - opiekę neuropsychologiczną + psychiatryczną (leki na raceptę)
Edytowane przez Czader dnia 07/05/2011 17:42
 
re
#4 Drukuj posta
Dodany dnia 07/05/2011 17:59
Awatar

Startujący


Postów: 180
Data rejestracji: 22.04.11

Koniecznie musi być "czy"? Mi pomogło jednak połączenie jednego z drugim, czyli tak "książkowo". Pod względem ekonomicznym zdecydowanie wygrywała terapia, bo była na fundusz, a za leki trzeba było bulić. Tzn. do prochów i terapii jeszcze trzeba było dodać własny upór, by wyjść z choroby, niestety bezcenne, master cardem się nie zapłaci...


[color=#993399][i]rano znajduję obok łóżka 3 skarpetki
myślę sobię, że pod łóżkiem musi być jeszcze jedna
zaglądam - i znajduję tam jeszcze dwie!!![/i][/color]
 
Pogodna
#5 Drukuj posta
Dodany dnia 07/05/2011 18:46
Awatar

Grupa Trzymająca Władzę


Postów: 3860
Data rejestracji: 23.06.10

Trudno stwierdzić, mnie farmakologia 2 razy wyciągała z bardzo kiepskiego stanu, hmmm terapia.. też pomaga i to chyba trwalsze zmiany, ale wydaje mi się, że są momenty, gdzie terapia na nic się nie zda i trzeba brać chemię, później można poddać się terapii i pracować nad sobą dalej,

mnie zastanawia, czy są ludzie, którzy mają jakieś stałe defekty w produkcji pewnych dobrodziejstw mózgu, że muszą stale przyjmować leki ( antydepresyjne), chodzi mi po głowie, że to ja jestem tym przypadkiem Grin
 
Alia
#6 Drukuj posta
Dodany dnia 07/05/2011 19:11
Awatar

Grupa Trzymająca Władzę


Postów: 2831
Data rejestracji: 01.09.09

Ifona - jedna moja koleżanka prawdopodobnie ma coś takiego. Od kiedy pamięta, stany depresyjne, brak radości życia, ogólne zniechęcenie - aż zaczęła brać SSRI i jakby ktoś przestawił włącznik, wszystko minęło, żyje normalnie. Pogodziła się z myślą, że będzie je brała do końca życia.
 
Lena
#7 Drukuj posta
Dodany dnia 07/05/2011 20:04
Awatar

Finiszujący


Postów: 232
Data rejestracji: 02.09.09

ja stawiam na psychoterapie, a jeśli konieczne to połączenie farmakologii z psychoterapią ( dwa razy wspomagałam się lekami czasowo i pomogło)
wiem, że są choroby, kiedy konieczne jest zażywanie leków do końca życia, jednak jak mam wybór ( a mam) chemia czy terapia zawsze u mnie to bedzie terapia.
mała tabletka mi nie zastąpi kontaktu z drugim człowiekiem i tego co potrzebuje najbardziej w relacji czyli zrozumienia, akceptacji, wysłuchania, czy po prostu bycia obok, potrzymania za rękę Wink. Dla mnie psychoterapia to właśnie dużo trudnych ale też wzruszających doświadczeń, momentów. Poza tym mam też taką nadzieję,że terapia trwa jakiś czas, a jakbym brała leki to musiałabym brać cały czas, bo przecież nagle nic samo sie nie zmieni i przestane ich potrzebować.
dlatego moje stanowisko jest takie:jak mam wybór to terapia, jak potrzeba wsparcia lekami to też oki, wiem, że to pomaga w procesie psychoterapii.Smile

"Kropla drąży skałę nie siłą, lecz ciągłym padaniem"
OWIDIUSZ
 
Nieustraszona
#8 Drukuj posta
Dodany dnia 07/05/2011 21:58
Awatar

Grupa Trzymająca Władzę


Postów: 6722
Data rejestracji: 03.04.10

Ujme tak leki pomagają mi w redukcji fizycznych objawów. Natomiast wiem, że bez psychoterapii to nawet na nich dobrze sie nie czuje. Leki pozwalają tylko funkcjonowac tj chodzic do pracy/na uczelnie, wstawaj z łóżka, jechać tramwajem ect. Terapia lekami nie rozwiąże moje sposobu raagowania na problemy. Obsesji w które łatwo wpadam, samobiczowania ect. Do topgo potrzebna jest psychoterapia.

Ale fakt leki to łatwiejsze rozwiązanie.
Kiedyś musisz się pożegnać z nadzieją na lepszą przeszłość....
 
sigma
#9 Drukuj posta
Dodany dnia 07/05/2011 23:50
Awatar

Grupa Trzymająca Władzę


Postów: 12627
Data rejestracji: 12.02.11

Ja jestem zdecydowanie za psychoterapią.
Gdybym się kiedykolwiek miała zdecydować na wspomaganie farmakologiczne, to wyłącznie dwutorowo, w połączeniu z psychoterapią. Choć i tak póki co się nie zapowiada, żebym miała się na takie połączenie zgodzić.
Natomiast leczenie farmakologiczne zamiast psychoterapii - odpada w przedbiegach.
karą za niewiarę będzie lęk
który już nie zechce opuścić mnie
 
Rat
#10 Drukuj posta
Dodany dnia 12/05/2011 12:46
Awatar

Platynowy forumowicz


Postów: 3056
Data rejestracji: 07.02.11

[b]Ifona[/b] to chyba depresja endogenna .
CO do pytania , do tej pory była sama chemia ( leki znaczy się ) .
Teraz z kolei chodzę tylko do psychologa , z leków zrezygnowałam .
Leki pomagały mi , nie powiem ,że nie .
Jednak skutki uboczne leków nie do końca mi odpowiadały ,więc decyzja - nie biorę .
Nie twierdzę , że nie wrócę do leków . Zapewne źle dobrany lek był , co mnie mocno zniechęciło do dalszego brania ich .
Idealne byłoby terapia i leki .
Szkoda ,że musicie patrzeć się na to też od strony ekonomicznej ( ja chodzę na NFZ) , bo tak nie powinno być .
[color=#33cc33] Czasem sobie myślę, że
Oj, lepiej byłoby gdyby nie było mnie. [/color]
 
https://sknerus.pl/pl/pp/301470/456
Perfidia
#11 Drukuj posta
Dodany dnia 03/06/2011 07:07
Awatar

Grupa Trzymająca Władzę


Postów: 7779
Data rejestracji: 26.01.09

Myślę, że odpowiedź na tytułowe pytanie zależy (między innymi) od kalibru i gatunku problemu.
Są takie przypadki, gdzie psychoterapia po prostu nie wystarczy i może co najwyżej stanowić wsparcie dla leczenia prochami. Np. schizofrenia, czy depresja z objawami psychotycznymi.
Gdyby spróbować uogólnić odpowiedź, to chyba najlepszym wyborem jest to, co się u danej osoby najlepiej sprawdza - tzn. daje w miarę szybką i trwałą poprawę.

I tu chciałabym zahaczyć trochę o inny problem.
Czasem zdarza się, że ktoś jest w takim stanie, że nie jest w stanie podjąć terapii. Np. w ciężkiej depresji nie jest w stanie ruszyć się z domu. Wtedy leki mogą poprawić czyjeś samopoczucie na tyle, żeby pojawiła się chęć i siłą, aby terapię rozpocząć.
Rozpatrzmy teraz nieco inną sytuację - ktoś, kto jest otwarty na terapię, ale odmawia przyjmowania leków. Czy jest sens przerabiać to na terapii, tak aby pokonać swoje opory do farmakoterapii w ten sposób zwiększając sobie liczbę dostępnych opcji leczenia?
[color=#990099][i]Czasem jest tak, że to, co się liczy, nie da się policzyć,
a to, co daje się policzyć - nie liczy się.[/i]
[small]A.Einstein[/small][/color]

[small]1,6180339887498948482045868343656...[/small]
 
http://antyproana.blox.pl
sigma
#12 Drukuj posta
Dodany dnia 03/06/2011 12:03
Awatar

Grupa Trzymająca Władzę


Postów: 12627
Data rejestracji: 12.02.11

Ja zakładam, że żebym mogła przerabiać coś na terapii, najpierw JA muszę uznać, że to jest dla mnie problem i chcę jakiejś zmiany w tym zakresie.
A jeśli nie chcę brać leków (a nie chcę), to nie mam też żadnej potrzeby zmieniania tego... A działanie terapeuty w tym kierunku byłoby dla mnie przekraczaniem moich granic.
Co innego, gdybym uważała, że leków potrzebuję, ale jednocześnie bym się ich bała... i gdybym chciała pomocy w tym, żeby farmakoterapię zaakceptować.
karą za niewiarę będzie lęk
który już nie zechce opuścić mnie
 
Perfidia
#13 Drukuj posta
Dodany dnia 03/06/2011 12:24
Awatar

Grupa Trzymająca Władzę


Postów: 7779
Data rejestracji: 26.01.09

sigma, pozwól, że zapytam Ciebie, nie ze złośliwości, ale ciekawości - czy bierzesz pod uwagę to, że w którymś momencie może się okazać, że bez leków się nie obejdzie? Czy też masz całkowitą wiarę w to, że dojdziesz do momentu, w którym poczujesz się zdrowa tylko za pomocą terapii?

Nie chcę Cie do niczego przekonywać, rozumiem, że masz swoje przekonania co do tego jak się leczyć, a jak nie. Zastanawiam się po prostu na ile Twoja wiara/niewiara w terapię i leki wynika z Ciebie, a na ile z Twoich problemów.

Spotkałam sporo osób, które nie chcą terapii, bo są przekonane, że wystarczą im leki i ewentualnie praca nad sobą we własnym zakresie. Spotkałam się z ludźmi otwartymi na możliwość terapii i bojącymi się farmakoterapii. Jesteś chyba pierwszą osobą, która tak jasno i wyraziście postawiła granicę - terapia tak, leki nie.
[color=#990099][i]Czasem jest tak, że to, co się liczy, nie da się policzyć,
a to, co daje się policzyć - nie liczy się.[/i]
[small]A.Einstein[/small][/color]

[small]1,6180339887498948482045868343656...[/small]
 
http://antyproana.blox.pl
sigma
#14 Drukuj posta
Dodany dnia 03/06/2011 12:57
Awatar

Grupa Trzymająca Władzę


Postów: 12627
Data rejestracji: 12.02.11

Biorę to pod uwagę i jeśli tak będzie, to wtedy na pewno bez przepracowania tego na terapii się nie obejdzie.
Ale biorę to pod uwagę tylko jako zupełną ostateczność, gdzieś na marginesie...
Ja nie mam depresji endogennej. Raczej depresję i stany lękowe w przebiegu zaburzeń osobowości. Więc wydaje mi się, że moja wiara w psychoterapię nie jest tak zupełnie pozbawiona sensu... wiadomo, że zaburzeń osobowości farmakologicznie nie wyleczę. A na razie ani depresja, ani lęki nie są aż tak nasilone, żebym nie była w stanie z terapii korzystać.
karą za niewiarę będzie lęk
który już nie zechce opuścić mnie
 
Pogodna
#15 Drukuj posta
Dodany dnia 03/06/2011 12:59
Awatar

Grupa Trzymająca Władzę


Postów: 3860
Data rejestracji: 23.06.10

Ja byłam zawsze między młotem a kowadłem, psychiatra zapisywał leki, psychoterapeuta mówił, że wg niego nie muszę ich brać.

Miałam różne okresy, kiedy po załamaniu 3 tygodnie nie wychodziłam z domu, później już bałam się i nie mogłam opuścić pokoju swojego, matka pojechała do psychiatry po pomoc - leki i myślę, że one pomogły mi wtedy wrócić do świata żywych. Dla mnie niemożliwe było wtedy wyjście z łóżka a co dopiero pójście na świat zewnętrzny - ponoć nie ma rzeczy nie możliwych, ale dla mnie tamten okres jak go wspominam taki był.

Podjęłam terapię, i po pewnym czasie czułam taką moc, że odłożyłam leki (stopniowo wg zalecen lekarza).
Klika razy sama (czego nie popieram) do nich wracałam.

A takie moje odczucia w różnych okresach odnośnie leków były różne:
*bałam się na początku bo przecież to "psychotropy" wyobrażałam sobie, że będę chodziła jak naćpana, że zmienią mi osobowość, albo zamulą,
*bałam się, że jestem inna, bo biorę leki, że to taki dowód, że nie daję sobie sama rady,
*bałam się, że może będę musiała je brać do końca życia, że spodoba mi się na nich i że się uzależnię,
* bałam się, że je biorąc mogą koligować z tabletkami antykoncepcyjnymi, antybiotykami, lekami na zgadę i wszystko mnie przerażało czy nie dojdzie do jakiejś interakcji,
*bałam się, czy będę miała jakieś odchyły nie wiem płacz i śmiech jednocześnie (choć i bez leków tak mam Smile)
*bałam się o wątrobę,
Tak sobie myślę, że branie leków to dla niektórych może być taki dowód - biorę leki czyli jestem chora a już psychotropowe czy jakieś to budzi lęk.

Ale skoro chcemy się leczyć myślę, że należy próbować wszystkiego co świat medycyny przynosi jeśli ma nam pomóc. Przecież każdy jest indywidualny i nie można klasyfikować, że każdemu tylko terapia pomoże.
Ja to sobie na swój rozumek tłumaczę tak: powiedźmy jest sytuacja kryzysowa komuś umiera ktoś bliski, niektórym wystarczy interwencja kryzysowa w postaci psychologa, innym leki, rana się zasklepi i czy ta osoba po pomocy terapeuty czy ta po pomocy farmakologii wyjdzie z tego (nie mówię tu o sytuacjach gdzie ktoś sobie nie poradzi). I skoro i to i to pomaga to chyba nie ocenia się w kategorii co lepsze, pomogło to najważniejszeSmile
Albo grypa. Można leczyć domowymi metodami a można lekami.
Ból- można lekami pokonywać lub siłą podświadomości czy innym wytworem mózgu.
 
sigma
#16 Drukuj posta
Dodany dnia 03/06/2011 13:06
Awatar

Grupa Trzymająca Władzę


Postów: 12627
Data rejestracji: 12.02.11

Ja nie oceniam, co jest lepsze; jeśli piszę, że nie chcę leków, to piszę tylko o sobie Wink Ja nie biorę nic, a moja A. w tej chwili siedem cukiereczków dziennie łyka. To jest alternatywa dla oddziału (i dla zrobienia sobie krzywdy), więc daleka jestem od twierdzenia, że ma nie łykać. Choć nie twierdzę też, że mnie ta sytuacja uszczęśliwia, bo to już są leki, które wyraźnie na nią wpływają, to nie są tylko antydepresanty.

Moja farmakoterapia ogranicza się w tej chwili do Laremidu, jak muszę z domu wyjść, bo stany lękowe objawiają mi się między innymi rozstrojem żołądka i siłą woli nad tym nie panuję :/
karą za niewiarę będzie lęk
który już nie zechce opuścić mnie
 
Perfidia
#17 Drukuj posta
Dodany dnia 03/06/2011 13:19
Awatar

Grupa Trzymająca Władzę


Postów: 7779
Data rejestracji: 26.01.09

@sigma - rzeczywiście, na zaburzenia osobowości jeszcze nic nie wymyślili. Wymyślili co prawda takie, które pomagają przy lęku, depresji itd., ale przeważnie nie wiedzą czemu działają Wink

@Ifona - fantastycznie opisałaś swoje lęki przed lekami, a pod resztą pozwolisz, że się podpiszę zwłaszcza pod "pomogło to najważniejsze".
[color=#990099][i]Czasem jest tak, że to, co się liczy, nie da się policzyć,
a to, co daje się policzyć - nie liczy się.[/i]
[small]A.Einstein[/small][/color]

[small]1,6180339887498948482045868343656...[/small]
 
http://antyproana.blox.pl
Anise candy
#18 Drukuj posta
Dodany dnia 03/06/2011 15:43
Finiszujący


Postów: 214
Data rejestracji: 14.03.11

Ja mam mieszane uczucia, ale na korzyść psychoterapii na pewno.

Dla mnie istnieje różnica pomiędzy "szczęściem" tabletkowym a szczęściem wynikającym ze spokoju ducha i pracy nad sobą. To pierwsze jest wg mnie obrzydliwie sztuczne, przylepia do człowieka uśmiech Mony Lisy. A psychoterapia daje mi ulgę.

Leków nie lubię brać, nie brałam ich regularnie chyba od półtora roku czasu. Notabene wczoraj na wizycie u psychiatry obiecałam, że od teraz będę brać regularnie. Mam lęk przed farmakoterapią, gdyż ufiksowałam sobie jej szkodliwość na wątrobę. Mam absolutnego fioła na tym punkcie.

Natomiast w najgorszym okresie mojej choroby, to leki sprawiły, że po prostu nie dokonałam rzeczy ostatecznej.
 
http://www.monile.blog.pl
Pogodna
#19 Drukuj posta
Dodany dnia 03/06/2011 18:25
Awatar

Grupa Trzymająca Władzę


Postów: 3860
Data rejestracji: 23.06.10

Anise candy, gdyby leki przyklejały uśmiech to chyba bym się od nich uzależniła Grin Jak brałam leki antydepresyjne to nigdy nie miałam uczucia euforii czy jakiejś wyjątkowej radości, nie zniknęły problemy tylko postanowiłam na tabletkach stawić im czoła.
Może zbadasz sobie wątrobę i będziesz ją badać regularnie, żeby rzeczywistość powiązać z tym co sobie wkręciłaś.
Super, że terapia Ci pomaga Smile
 
verdemia
#20 Drukuj posta
Dodany dnia 03/06/2011 18:32
Złoty Forumowicz


Postów: 1809
Data rejestracji: 29.07.09

Opinia na dziś i tylko dla mnie: psychoterapia jest fajna, ale to mnie nie wyleczy także farmakologia.
Co do kosztów u mnie było róznie,bo szpital na NFZ, potem terapia prywatnie, leki czasem z apteki a czasem za darmo od lekarza. Także koszt porównywalny.


[quote]mnie zastanawia, czy są ludzie, którzy mają jakieś stałe defekty w produkcji pewnych dobrodziejstw mózgu, że muszą stale przyjmować leki ( antydepresyjne)[/quote]
[b]ifona[/b] tu gdzie mieszkam teraz podstawą w diagnozowaniu chorob psychicznych jest badanie mózgu żeby sprawdzić czy nie ma się takich ubytków. Zawsze psychiatra odsyła do neurologa. Dodatkowo przy depresji (nie wiem jak przy innych chorobach) bada się hormony.
Edytowane przez verdemia dnia 03/06/2011 18:35
 
Przeskocz do forum:
Podobne Tematy
Temat Forum Odpowiedzi Ostatni post
czy po ed można się odchudzać? Zaburzenia odżywiania 12 06/09/2021 20:51
Czy z diagnozą F20 można być szczęśliwym ? Schizofrenia 34 06/07/2021 06:05
czy można rozładować ogromne napięcie w borderline? Zaburzenia osobowości 3 28/05/2021 13:44
czy depresja jest uleczalna? Depresja 78 16/04/2020 12:11
idealna psychoterapia Psychoterapia 124 02/04/2020 18:54

51,693,273 Unikalnych wizyt

Powered by PHP-Fusion copyright © 2002 - 2024 by Nick Jones.
Released as free software without warranties under GNU Affero GPL v3.

2024