25 Listopada 2024
Logowanie
Nazwa użytkownika

Hasło

Zapamiętaj mnie


Em Em
1 tydzień Offline
sasta sasta
2 tygodni Offline
notno notno
4 tygodni Offline
KingArthur KingArthur
9 tygodni Offline
swistak swistak
10 tygodni Offline
Ostatnio zarejestrował się: davidcorso
Ogółem Użytkowników:2,209
Shoutbox
Musisz zalogować się, aby móc dodać wiadomość.

18/12/2022
Cześć, Rafa!

15/12/2022
Dzień Dobry Wszystkim Smile

06/10/2022
zdrowia

06/10/2022
Covid zapukał do moich drzwi poraz kolejny ten już ze szpitalem w tle. Stres

17/07/2022
Romek, nowi użytkownicy mają zablokowaną możliwość pisania na Forum - najpierw muszą się przedstawić w dziale "przedstaw się".

Archiwum shoutboksa
Zobacz temat
Mam Efkę :: O psychiatrii :: Zaburzenia odżywiania
 Drukuj temat
oddział zaburzeń odżywiania - tak czy nie
Kati
#1 Drukuj posta
Dodany dnia 20/10/2010 12:27
Awatar

Platynowy forumowicz


Postów: 2764
Data rejestracji: 29.06.09

... i nie pytam tu, czy iść na takowy. Zastanawiam się od rana nad tym, czy osoby chore na anoreksję lub bulimię powinny być leczone "w stadzie". Czy kontakty, przyjaźnie, zawierane w takich miejscach przynoszą więcej szkody czy pożytku. Czy terapia grupowa w dość jednorodnej jeśli chodzi o zaburzenie grupie - to właściwe rozwiązanie. Czy nie lepiej byłoby fakt, mieć specjalstę od leczenia tego zaburzenia - ale na oddziale mieszanym. Jakie jest Wasze zdanie, doświadczenia?
 
Greta
#2 Drukuj posta
Dodany dnia 20/10/2010 15:37
Rozgrzewający się


Postów: 14
Data rejestracji: 02.07.10

Uczestniczyłam w terapii grupowej w której jedna z osób miała zaburzenia odżywiania. Myślę, że ta terapia wiele jej dała, bo mogła na siebie spojrzeć pod wieloma względami. Nie choruję na ED, ale widziałam po tej kobiecie, że jej myśli były cały czas skupione na jedzeniu, nie-jedzeniu. Obawiam się, że gdyby chodziła wyłącznie na terapię dla osób z bardzo podobnymi problemami, to mogłaby się "nakręcać", może nawet rywalizować...? To są moje luźne przemyślenia. W każdym razie nasłuchałam się historii, gdzie osoby z zaburzeniami odżywiania pomagały nawzajem ukrywać jedzenie, oszukiwać personel. Osoba z zewnątrz może pokazać, że istnieje inny świat, może pomóc przestać skupiać się na jednym. Myślę, że w pewnych przypadkach lepszym rozwiązaniem jest oddział mieszany. Ale to zależy od człowieka, to człowiek, jednostka potrzebuje pomocy, nie trzymałabym się zatem zbyt ścisłych jednostek chorobowych.
Powtarzam, że to tylko moje luźne przemyślenia, mogę się mylić. Mam nadzieję, że nie spłyciłam zbytnio problemu! Stres
Pozdrawiam, Greta
Edytowane przez Greta dnia 20/10/2010 15:39
 
Nadzieja
#3 Drukuj posta
Dodany dnia 20/10/2010 15:53
Awatar

Pasjonat


Postów: 5532
Data rejestracji: 20.08.08

Ja byłam na oddziale, w którym przebywały osoby z różnymi problemami. Za pierwszym razem przez dłuższy czas mojego pobytu byłam tą jedyną z ED.W czasie mojego ostatniego pobytu, było już tych osób więcej. Wnioski uciekamy w swoje towarzystwo, bo tylko my się tak naprawdę rozumiemy i to jest niestety także niebezpieczne nakręcamy się i to nieźle.
[color=#333399]"Nigdy nikomu nie ufaj, Danielu, a tym bardziej ludziom, których podziwiasz. Bo nie kto inny, a właśnie oni zadadzą ci najboleśniejsze rany."
Carlos Ruiz Zafón " Cień Wiatru"[/color]
 
Mademoisellka
#4 Drukuj posta
Dodany dnia 20/10/2010 18:17
Awatar

Medalista


Postów: 583
Data rejestracji: 28.12.08

Dokładnie...
Ja, między innymi dlatego skróciłam swój pobyt na oddziale. Mimo że byłam na oddziale 'mieszanym' to było sporo ludzi z ED.
Po prostu stwierdziłam, że nie wyzdrowieję w warunkach, gdzie dziewczyny na przemian -to chowają galaretkę owocową do rękawów, to urządzają wspólne 'napady', kiedy personel nie widzi. W taki warunkach czułam się grosza, że jem, że nie kłamię...że tyję Sad
[color=#336633]To niewiarygodne, jak można czuć się szczęśliwą przez tyle lat, mimo tylu kłótni, tylu upierdliwości i tak naprawdę, kurwa, nie wiedzieć, czy to miłość czy nie.

Gabriel García Márquez
[i]Miłość w czasach zarazy[/i] [/color]
 
anima
#5 Drukuj posta
Dodany dnia 20/10/2010 20:38
Startujący


Postów: 157
Data rejestracji: 25.03.09

[quote][b]Nadzieja napisał/a:[/b]
nakręcamy się i to nieźle.[/quote]
W sumie to jest chyba sedno całego tego leczenia. [b]Być może[/b] są osoby, które z takiego leczenia skorzystają. Ja wiem jak się czułam na oddziale i prawda jest taka, że bardziej mi się chciało wyzdrowieć na zewnątrz niż jak byłam pacjentką. Przyjaźnie się zdarzają, owszem. A może raczej nie przyjaźnie, tylko dobre znajomości. Bo jednak ta choroba (mówię o anoreksji) ma to do siebie, że jest bardzo ekskluzywna i nienawidzi konkurencji. I mimo że można kogoś lubić jako osobę, jej własna choroba, a już nie daj Boże chudsze ciało, potrafi wyzwolić naprawdę wiele negatywnych emocji. W każdej takiej sympatii jest źdźbło nienawiści niestety. Mimo że żadna z nas świadomie nie chciałaby mieć takich odczuć...
 
Nadzieja
#6 Drukuj posta
Dodany dnia 20/10/2010 22:07
Awatar

Pasjonat


Postów: 5532
Data rejestracji: 20.08.08

Bardzo dobrze to Anima opisałaś, tu nie można mówić o przyjaźni. Gdy tylko się zobaczy, zauważy,że któras waży mniej jest chudsza, wtedy zaczyna się wyścig. To właśnie kryło się w moim poprzednim poście pod słowem nakręcanie. Ale to dzieje się nie tylko na oddziale, ja nadal nie potrafię nad tym zapanować, jak zobaczę anorektyczkę. Zresztą nie musze widzieć nawet jak czytam..
[color=#333399]"Nigdy nikomu nie ufaj, Danielu, a tym bardziej ludziom, których podziwiasz. Bo nie kto inny, a właśnie oni zadadzą ci najboleśniejsze rany."
Carlos Ruiz Zafón " Cień Wiatru"[/color]
 
verdemia
#7 Drukuj posta
Dodany dnia 21/10/2010 12:43
Złoty Forumowicz


Postów: 1809
Data rejestracji: 29.07.09

A ja jestem za tworzeniem oddziałów zaburzeń odzywiania, ale z jednego głownie powódu: diety. W większośći przypadków osoby cierpiące na ED już ni epotrafią same odpowwiednio jeść, nie potrafią się dożywić. Na takich oddziałach przez powiedzmy trzy miesiące terapii można by choc troszkę przyzwyczaić metabolizm danej osoby do normalnego odżywiania się. Bo na oddziałach dla nerwicowców - otwartych mimo tego, że niby się chce leczyć nie jest łatwo normalnie jeść. NIby terapeuci powtarzają, że trzeba chceć ale w pewnym momencie nie da się nad sobą zapanować. A oddział ogólnopsychiatryczny dla takiej osoby jest bez sensu, bo tylko leki i żarcie w zasadzie.
A co do nakręcacnia się...Fakt na oddziałach tak jest, ale gdyby dieta była kontrolowana to przecież nie byłoby wyjścia i nie byłoby oszukiwania. Bo tak na oddziałach dla nerwicowców bulimiczki razem wychodzą do sklpeu po to żeby srobić sobie "ucztę". A po wyjściu faktycznie, ze lepiej uciekać od znajomości, które ciągną w dół tzn od ludzi ktorzy tak naprawdę nie chcą się leczyć i tylko pół dnia opowiadają o tym czym się lepiej wymiotuje.
 
modliszka
#8 Drukuj posta
Dodany dnia 21/10/2010 18:22
Awatar

Złoty Forumowicz


Postów: 2327
Data rejestracji: 26.10.09

Pewnie nie będę wiarygodna bo nie byłam ani na żadnym oddziale ani na grupie ale chcę wyrazić swoje zdanie..Otóż wydaje mi się, że ed jest specyficznym zaburzeniem i nie powinno skupiać się osób wyłącznie z nim.Taka jednorodna społeczność kojarzy mi się z ciepłym i bezpiecznym 'kółeczkiem wzajemnej adoracji' - a przecież to nie o to chodzi.Grupa gdzie jest się jedyną osobą z ed też moim zdaniem nie jest dobra bo może to rodzić poczucie wyjątkowości lub odczucie niezrozumienia.Najlepszym rozwiązaniem jest skupisko mieszane gdzie występuje przynajmniej jeszcze jedno ed.Przy czym prowadzący obserwują te osoby i reagują w razie zbytnich 'zażyłości'.
[i]Złamać można praktycznie wszystko, nawet
serce.
Lekcje, których udziela nam życie, nie przynoszą
mądrości, lecz blizny i zrosty.[/i]
 
Makro
#9 Drukuj posta
Dodany dnia 22/10/2010 23:00
Awatar

Grupa Trzymająca Władzę


Postów: 3419
Data rejestracji: 10.08.08

Miałem przyjemność brać udział w funkcjonowaniu oddziału dziennego dla osób z ED. Wiele z rzeczy tu napisanych jest prawdą - rzeczywiście źle prowadzona grupa może więcej szkodzić niż pomagać. Od początku powinny obowiązywać zasady przejrzyste dla wszystkich i bezlitośnie egzekwowane. Drugim zagadnieniem jest staranna selekcja pacjentek - stanowczo muszą to być osoby silnie zmotywowane, nie zapisane z "ulicy"
Jeżeli trafi się na prawdę silna i zmotywowana grupa to dla mnie jest to najskuteczniejsza forma terapii. Problemem pozostaje tylko stworzenie jej.
[color=#3300ff]"Gdy słońce kultury chyli się ku zachodowi, to nawet karły rzucają długie cienie."[/color]
[color=#6600ff]Karl Kraus[/color]
[color=#0099ff]Jestem lekarzem. Na forum jestem prywatnie, więc funkcje leczenie i diagnostyka są wyłąc
 
http://www.blogozakrecie.blox.pl
Nadzieja
#10 Drukuj posta
Dodany dnia 23/10/2010 19:31
Awatar

Pasjonat


Postów: 5532
Data rejestracji: 20.08.08

[quote]Drugim zagadnieniem jest staranna selekcja pacjentek - stanowczo muszą to być osoby silnie zmotywowane, nie zapisane z "ulicy"
[/quote]
Zgadzam się, ale chyba aż tak super zmotywowanych nie ma, chodzi mi o to, że każda z nas ma załamania, które wychodzą na wierzch w trakcie terapii, która do najłatwiejszych nie należy.Ciężko też chyba znajść jest osobę z ed, która na wszystko od początku się zgadza???To co sie dzieje w głowie osoby chorej mówię tu teraz na swoim przykładzie to jest coś nie do opisania. To jest walka,w jednej chwili myślisz tak za chwilę robisz coś całkiem innego.Myslę, że tak ma większość chorych. Istnieją takie idealne pacjentki???
A co z pozostałymi mają radzić sobie same???
[color=#333399]"Nigdy nikomu nie ufaj, Danielu, a tym bardziej ludziom, których podziwiasz. Bo nie kto inny, a właśnie oni zadadzą ci najboleśniejsze rany."
Carlos Ruiz Zafón " Cień Wiatru"[/color]
 
Makro
#11 Drukuj posta
Dodany dnia 23/10/2010 19:55
Awatar

Grupa Trzymająca Władzę


Postów: 3419
Data rejestracji: 10.08.08

Sporadycznie, ale się zdarzają. Nawet jeżeli przychodzi kryzys to trzeba go wyłapać, popracować nad tym, a czasami nawet odseparować od grupy.
[color=#3300ff]"Gdy słońce kultury chyli się ku zachodowi, to nawet karły rzucają długie cienie."[/color]
[color=#6600ff]Karl Kraus[/color]
[color=#0099ff]Jestem lekarzem. Na forum jestem prywatnie, więc funkcje leczenie i diagnostyka są wyłąc
 
http://www.blogozakrecie.blox.pl
Nadzieja
#12 Drukuj posta
Dodany dnia 23/10/2010 20:54
Awatar

Pasjonat


Postów: 5532
Data rejestracji: 20.08.08

Pewnie tak, tylko tu chyba lepsze pole do popisu mają ośrodki prywatne. Tylko niestety mało kogo stać na leczenie w takich ośrodkach.
[color=#333399]"Nigdy nikomu nie ufaj, Danielu, a tym bardziej ludziom, których podziwiasz. Bo nie kto inny, a właśnie oni zadadzą ci najboleśniejsze rany."
Carlos Ruiz Zafón " Cień Wiatru"[/color]
 
verdemia
#13 Drukuj posta
Dodany dnia 23/10/2010 22:00
Złoty Forumowicz


Postów: 1809
Data rejestracji: 29.07.09

Powiem szczerze, że spotkalam kilka takich "idealnych". Naprawdę były zmotywowane żeby się leczyć. Chodziły jak w zegarku i mimo kryzysów walczyły jak nie wiem...chociaż własnie na drugim biegunie o niebo więcej jest takich np bulimiczek, dla których leczenie kończy się w momencie kiedy przyjdzie ciąg, a one nie potrafią tego przerwać. Myślę, ze własnie wtedy na bardziej specjalistycznych oddziałach byłoby im łatwiej.
 
irian
#14 Drukuj posta
Dodany dnia 01/11/2010 11:28
Finiszujący


Postów: 278
Data rejestracji: 16.11.09

hmm... w przeciągu 3 lat leżałam 3 razy na tym samym oddziale zaburzeń odżywiania... uczucia oczywiście mam mieszane... Ale za każdym razem miałam "szczęście" trafiając na w miarę w porządku grupę pacjentek. Dużo zależy od nastawienia. Za pierwszym razem gdy byłam w szpitalu byłam wręcz wpatrzona w to jak niektóre dziewczyny walczą. Nie zdawałam sobie jeszcze sprawy z mechanizmów choroby... Większość z nich do tej pory zmaga się z problemem.... Zawsze duży wpływ miały na mnie sukcesy i niepowodzenia innych pacjentek... Z jednej strony chciałam jak naszybciej wyjść, z drugiej strony irytował mnie każdy skok wagi i spadek wagi i koleżanki...
Z czasem mi to przeszło... Podczas trzeciej hospitalizacji skupiłam się głównie na sobie... Inna sprawa że to była pierwsza hospitalizacja z mojej własnej woli... Chciałam się leczyć... Ale też zachowania innych pacjentek miały na mnie destrukcyjny wpływ.
Plusem pobytu na takim oddziale dla mnie jest niewątpliwie regularność posiłków... Świadomość że można zjeść to to i tamto i wcale nie tyć. No i oczywiście miałam mnóstwo czasu na przemyślenia. Co do kontaktu z innymi pacjentkami... Utrzymuje tylko te które nie ciągną mnie w dół... Niestety trzeba podejśc czasami do tego egoistycznie... Poki nie stanie sie stabilnie na nogach nie da się ciągnąć siebie i kogoś do przodu bo skończy się to upadkiem obu...
 
http://pamietnikirian.blog.pl
martyna
#15 Drukuj posta
Dodany dnia 01/11/2010 11:42
Awatar

300% normy


Postów: 11241
Data rejestracji: 07.08.09

Ja jestem z tych co mówi nie na szpitalny oddział. wspomnień nie będę opisywać bo nie ma czego , głównie była walka o to by wyjść z personelem, reszta to było tylko tło.
Mnie pomógł ośrodek , może dlatego że byłam sama tylko z ed, może też dlatego, że nie ważono mnie , nie kontrolowano i nie zmuszano do czegokolwiek a skupiano się tylko na duszy. Ośrodek był ostatnią deska ratunku i cenię sobie to że sie udało.
Tam nie musieli mnie " tuczyć" jak na oddz, sama przybrałam kilka kg.I plusem jest to, że nikt nie nakręcał mnie i ja nikogo nie nakręcałam
Życie jest zbyt krótkie, aby pić kiepską herbatę, czytać złe książki i marnować czas na ludzi, dla których nic nie znaczymy.
 
Artystyczna Dusza
#16 Drukuj posta
Dodany dnia 11/03/2011 10:20
Awatar

Medalista


Postów: 711
Data rejestracji: 31.05.09

Jetsem za oddziałem zaburzeń jedzenia.Wydaje mi się żejeżeli ktoś chce wyzdrowieć to oddział może pomóc.Pod warunkiem oczywiście że są tam specjaliści od ED.Ja nie byłąm nigdy na oddziale z zaburzeniami jedzenia ale się wybieram i mam z tym pobytem wiele nadziei.Chodziłąm na oddział dzienny gdzie były mieszane zaburzenia i tam jedynie przytyłam. Z terapii indywidualnej korzystałam a grupowej nie było.To się tylko nazywała grupowa terapia dlatego że na tym oddziale leczono grupę osób.Podczas trzech miesięcy leczenia podtuczyłam się dzięki oddziałowi ale nie zmieniło się nic w moim mysleniu i nastawieniu do jedzenia,Nie potrafiłam się otworzyć przy obcych ludziach którzy chorują na coś innego niz ja.Balam się niezrozumienia i wstydziłąm się swojej przypadłości.
Tam gdzie leczy się tylko ED można nie czuć skrępowania bo wizdomo że kazdy tam przychodzi z wiadomym problemem.
Ja póki co nie radzę sobie w kwestii negatywnych emocji.A to że obecnie zajadam je słodyczami ma być ukojeniem i sposobem na odreagowanie stresu i trudnych sytuacji z którymi sobie nie radzę
[b]"Nie ten jest odważny, kto nie czuje strachu, ale ten, kto potrafi go pokonać"[/b]
 
http://monia-art.blogspot.com/
Przeskocz do forum:
Podobne Tematy
Temat Forum Odpowiedzi Ostatni post
Niebezpieczni, nieprzewidywalni, z rozdwojeniem jaźni. Tak wyobrażamy sobie schizofreników Schizofrenia 12 24/10/2021 01:01
czy po ed można się odchudzać? Zaburzenia odżywiania 12 06/09/2021 20:51
Czy z diagnozą F20 można być szczęśliwym ? Schizofrenia 34 06/07/2021 06:05
czy można rozładować ogromne napięcie w borderline? Zaburzenia osobowości 3 28/05/2021 13:44
Zdrowie psychiczne ludzi nie zdiagnozowanych Ogólnie o psychiatrii 6 29/11/2020 10:52

51,683,993 Unikalnych wizyt

Powered by PHP-Fusion copyright © 2002 - 2024 by Nick Jones.
Released as free software without warranties under GNU Affero GPL v3.

2024