Zobacz temat
Mam Efkę :: Hyde park :: Porozmawiajmy
Bóg w moim życiu
|
|
Olivia |
Dodany dnia 25/10/2014 21:03
|
Finiszujący Postów: 299 Data rejestracji: 06.09.14 |
Mi wiara pomaga , gdyby nie to że wierzę to juz dawno bym olała wszystko. Niemoc i zmęczenie jest czymś silniejszym od nas wynika bardziej ze słabości ciała niż umysłu więc uważam że to cakiem ludzkie jest się czasem poddać i nie wytrzymać bólu. jestesmy tylko ludźmi i każdy ma swoją wytrzymałość. Więc Martyna nie uwazam zebyć była slaba może poprostu przemęczona.
Edytowane przez Olivia dnia 25/10/2014 21:03 [color=#669933]Everybody has someone that hates on you because you have something they want.[/color] |
|
|
martyna |
Dodany dnia 26/10/2014 12:00
|
300% normy Postów: 11241 Data rejestracji: 07.08.09 |
Olivia ale rozważam czas przeszły, że gdy było u mnie ciemno nawet Bóg nie był w stanie sprawić bym nie zrobiła sobie krzywdy.
Życie jest zbyt krótkie, aby pić kiepską herbatę, czytać złe książki i marnować czas na ludzi, dla których nic nie znaczymy. |
|
|
swistak |
Dodany dnia 26/10/2014 12:15
|
Złoty Forumowicz Postów: 1758 Data rejestracji: 11.08.14 |
A może to właśnie Bóg sprawił, że nie zrobiłaś sobie krzywdy?
Edytowane przez swistak dnia 26/10/2014 12:16 |
|
|
martyna |
Dodany dnia 26/10/2014 12:26
|
300% normy Postów: 11241 Data rejestracji: 07.08.09 |
targnięcie się na własne życie jest najcięższym z grzechów, wtedy modlitwy nie pomogły ani te by wyjść z ciemności, ani te by się więcej nie obudzić. Na ten moment ja się pozbierałam , ale zastanawiam się jak inni. Dlaczego tak jest? Życie jest zbyt krótkie, aby pić kiepską herbatę, czytać złe książki i marnować czas na ludzi, dla których nic nie znaczymy. |
|
|
swistak |
Dodany dnia 26/10/2014 12:50
|
Złoty Forumowicz Postów: 1758 Data rejestracji: 11.08.14 |
[quote][b]martyna napisał/a:[/b] targnięcie się na własne życie jest najcięższym z grzechów, [/quote] Nie zgodzę się z tym. Poza tym nie mi Ciebie osądzać, ale prawdopodobnie miałaś wtedy ograniczoną zdolność rozumowania (ograniczoną poczytalność). [quote]wtedy modlitwy nie pomogły ani te by wyjść z ciemności, ani te by się więcej nie obudzić.[/quote] Sądząc po Twojej obecnej kondycji ([url]http://mam-efke.pl/forum/viewthread.php?thread_id=582&rowstart=1120#post_111235[/url]), można argumentować, że Bóg wysłuchał tych pierwszych. Edytowane przez swistak dnia 26/10/2014 12:51 |
|
|
Jaskolka |
Dodany dnia 26/10/2014 13:03
|
Platynowy forumowicz Postów: 2580 Data rejestracji: 13.10.10 |
Nie patrząc od strony "czysto religijnej" - wiara pewnie może pomóc w podobny sposób jak niektórym np. rodzina, znajdują w tym wsparcie, wierzą, że w końcu będzie lepiej, że jest jakiś cel w tym wszystkim... No ale czasem choroba okazuje się silniejsza i człowiek przestaje mieć nadzieję, albo zaczyna mieć wyj...e. Pewnie można by też patrzeć na obawy przed popełnieniem grzechu - u mnie w gorszych momentach (choć mimo różnego nasilenia myśli samobójczych, chyba nie miewałam konkretnych planów - albo przynajmniej zawsze wiedziałam, że nie zacznę ich realizować) takim hamulcem przed dalszym kombinowaniem bywało i to, że wystarczająco i bez tego nagrabiłam sobie tam na górze, więc powinnam się ogarnąć i spróbować myśleć o czymś innym. Teraz może być bardzo niedelikatnie, z góry przepraszam - ale to taka metoda kija i marchewki. Kij - spotka Cię wieczne potępienie i będzie jeszcze gorzej niż teraz, marchewka - Bóg po coś to robi, chce Ci coś pokazać, teraz pocierpisz i będzie lepiej. Natomiast jeśli pytasz, jak działa Bóg... chyba dużo teologów się nad tym zastanawia i nie znalazło jednoznacznej odpowiedzi? Może właśnie był jakiś wpływ Boga na to, że Twoja próba skończyła się tak, że jednak żyjesz? Z doświadczeń bardziej moich i mojej Kumpeli - obie wierzymy, że gdy chciała popełnić samobójstwo, to cała masa zdarzeń, przez które odkładała hmm realizację, to było działanie Boga. No ale to już nasze własne podejście, ktoś może stwierdzić, że masa zbiegów okoliczności, i może też ma rację. |
|
|
swistak |
Dodany dnia 26/10/2014 15:08
|
Złoty Forumowicz Postów: 1758 Data rejestracji: 11.08.14 |
(usunąłem posta, to była odpowiedź na trochę inne pytanie) |
|
|
martyna |
Dodany dnia 26/10/2014 15:28
|
300% normy Postów: 11241 Data rejestracji: 07.08.09 |
Nie jestem przekonana że miąłam w jakiś sposób ograniczoną poczytalność, zdawałam sobie sprawę z konsekwencji i chciałam spokoju. [quote]Może właśnie był jakiś wpływ Boga na to, że Twoja próba skończyła się tak, że jednak żyjesz? [/quote] z perspektywy czasu i całości syt to tak. Mam takie wew przeświadczenie, że wtedy kiedy miałam "egz" z wiary - zwyczajnie go oblałam. Chciałabym innym oszczędzić tego tylko nie bardzo wiem jak . Życie jest zbyt krótkie, aby pić kiepską herbatę, czytać złe książki i marnować czas na ludzi, dla których nic nie znaczymy. |
|
|
mamswojswiat |
Dodany dnia 26/10/2014 15:45
|
Rozgrzewający się Postów: 5 Data rejestracji: 23.10.14 |
Bóg i kościół towarzyszył mi od najmłodszych lat. Co niedzielę chodziłam z rodzicami do kościoła, uważałam to za normalne i potrzebne, choć gdy byłam młodsza specjalnie nie zgłębiałam tajemnic wiary. Do wieku nastoletniego pokornie co niedziele byłam w kościele, odmawiałam modlitwy z mamą, która mówiła mi że w Bogu zawsze można mieć wsparcie i że On daje nam nadzieję. Nadszedł czas w moim życiu (moment zbiegający się z moim ChAD) kiedy zaczęłam się od Boga i kościoła oddalać. Jeszcze jak mieszkałam z rodzicami to chodziłam na Msze co niedzielę, ale w ogóle nie odczuwałam potrzeby żeby tam być. Wyprowadzka od rodziców sprawiła, że całkiem porzuciłam aspekty duchowe, nie chodziłam do kościoła, w ogóle nie myślałam o Bogu. Przez rok bardzo dużo się wydarzyło, za każdym moim potknięciem pytałam "Boże, czemu mi to robisz?" obwiniałam Go o wszystkie MOJE niepowodzenia, o wszystkie złe decyzje. W momencie krytycznym, kiedy głowę zaprzątały czarne myśli mimowolnie zwracałam się do Boga. Mama, która razem ze mną przeżywała wszystkie konsekwencje moich nieprzemyślanych zachowań powtarzała mi, że jej zawsze pomaga modlitwa i rozmowa z Bogiem. Sam na sam, nie przez pośredników takich jak księża, że siada sobie w kuchni, zamyka drzwi i modli się. Wiele miesięcy minęło zanim mnie przekonała do tego i też zaczęłam powoli wracać do Boga. Dziś może nie jestem wzorową katoliczką, ale kiedy jest mi źle czy kiedy jestem bardzo szczęśliwa zwracam się do Boga. Myślę, że w pewien sposób pomaga mi to, czuję ulgę kiedy wyspowiadam się (rzadko bo rzadko ale zdarza się), pójdę do kościoła czy po prostu w ciszy porozmawiam z Nim. Wierzę w Boga, ale do kościoła i księży podchodzę raczej sceptycznie i z dużą rezerwą. Każdy ma swoje podejście. Zawsze drażniło mnie krytykowanie czy potępianie wiary, bo to każdego indywidualna sprawa czy wierzy i jak wierzy. |
|
|
Jaskolka |
Dodany dnia 26/10/2014 16:02
|
Platynowy forumowicz Postów: 2580 Data rejestracji: 13.10.10 |
Martyna, zetknęłam się ze stwierdzeniem, że jeśli samobójstwo wynikało z choroby, KK nie wyklucza zbawienia - ale czy to już o poczytalność jako taką chodzi to nie wiem. To taka informacja, która mi się o uszy obiła, nie czytam dokumentów kościelnych, więc nie wskażę hmm "paragrafu" czy co tam tego typu istnieje. Trochę dziwnie się czuję, pytając o to, ale czy od tamtego czasu byłaś u spowiedzi i spowiednik coś powiedział na ten temat? Jeśli nie chcesz, to oczywiście nie mów, wiem, że to bardzo prywatna sprawa. Nie wiem, czy da się komuś dać gotowe odpowiedzi na "egzamin z wiary" - tak jak nie przeżyjesz życia za kogoś i nie ustrzeżesz go przed błędami, możesz próbować, ale każdy musi podejmować własne decyzje. Tego, czy całe życie to dopiero szkoła, czy już egzamin, może dowiemy się Kiedyś (a może i nie). |
|
|
Izolda |
Dodany dnia 26/10/2014 19:13
|
Finiszujący Postów: 372 Data rejestracji: 18.10.14 |
Mi terapeutka zaleciła chodzenie do Kościoła, jako te stałe punkty dnia. Faktycznie, w weekend nieczynna jest siłownia, a w kinie też nie zawsze grają film, który mi zawsze odpowiada. Zresztą chodziło o miejsca, darmowe. Mama też zaczęła dziś, że gdybym chodziła do Kościoła to byłabym inna. Ja osobiście nie spowiadam się, i szkoda że ludzkość, nie znalazła innej formy oczyszczania ludzkiej duszy ze złych uczynków. Na pewno są rzeczy, które robię źle, ale nie sądzę by akurat konfesjonał wszystkie ogarnął. Jedyny plus konfesjonału to ciemność, np. u terapeutki patrzysz jej w oczy prosto i jest jasno, czasem ciężko jest że człowiek zrobił coś złego. Czy ktoś zna inne formy spowiedzi niż Katolicka? [i]Był las nie było nas, będzie las nie będzie nas [/i]cyt z serialu" Na dobre i na złe" |
|
|
sigma |
Dodany dnia 26/10/2014 19:18
|
Grupa Trzymająca Władzę Postów: 12627 Data rejestracji: 12.02.11 |
Ludzkość znalazła mnóstwo form "oczyszczania ludzkiej duszy". Ludzkość nie kończy się na katolicyzmie, a spowiedzi indywidualnej nie ma w większości innych religii.
karą za niewiarę będzie lęk który już nie zechce opuścić mnie |
|
|
Izolda |
Dodany dnia 26/10/2014 19:22
|
Finiszujący Postów: 372 Data rejestracji: 18.10.14 |
Słyszałam coś o katarsis. Czasem też płacz jest oczyszczający. Te gongi ostatnio też były oczyszczające.Na siłowni na ćwiczeniach z jogi. Innych metod nie znam. Czasem inny człowiek sprowadzi mnie i słusznie do parteru. [i]Był las nie było nas, będzie las nie będzie nas [/i]cyt z serialu" Na dobre i na złe" |
|
|
birbantka |
Dodany dnia 26/10/2014 19:54
|
Finiszujący Postów: 360 Data rejestracji: 31.08.14 |
Oczyszczenie rozumiem jako uwolnienie od złych emocji/ przeżyć. W tym sensie dla mnie zawsze oczyszczający był śmiech, śpiew (czasem to były raczej dzikie wrzaski) i taniec (ale taki zupełnie swobodny i tańczony "do upadłego" jak w transie ). Przebywanie w ciszy, w samotności, najlepiej w kontakcie z pięknem i majestatem przyrody również jest do pewnego stopnia oczyszczające - sprawy które mnie złoszczą nagle stają się bardzo małe i nieznaczące, a ja czuję się częścią wielkiej harmonijnej całości Poza tym można zawsze zamknąć się w pokoju, wykrzyczeć swój ból, rozszarpać kilka poduszek - to również działa oczyszczająco na psychikę. Do tego dochodzi jeszcze sztuka - teatr, film - jeśli znajdujemy w jakimś dziele odzwierciedlenie własnych bolączek, cierpień, uporczywych myśli... Ja np. nie wiązałam nigdy tego doświadczenia z Bogiem, religijnością, jakąś konkretną wspólnotą...Ale pewnie u każdego to wygląda trochę inaczej. Natomiast nie wiem w jaki sposób można by się oczyścić ze złych uczynków (pomijając aspekt religijny). Ja wychodzę z założenia, że jeśli coś zrobiłam nie tak, to jestem za to do końca odpowiedzialna i żadna siła nie zdejmie ze mnie ciężaru tego czynu ani jego konsekwencji. Mogę próbować naprawić lub wynagrodzić szkody, o ile się da...mogę starać się odbudować relację z osobą którą zraniłam. Nie odczuwam potrzeby mówienia o tym komuś jeszcze czy starania się o wybaczenie - po prostu próbuję naprawić błąd. Generalnie w swoim życiu doskonale obywam się bez Boga, chociaż nie jestem ateistką ale agnostyczką. Jasne, że przyjęcie jakichś wierzeń, uznanie religijnych wyjaśnień niepowodzeń w życiu wielu ludziom ułatwia życie, bo nagle to co ich spotyka nie jest już ślepym, okrutnym losem, nie wynika z przypadku, a tkwi w tym jakiś wyższy zamysł - np. jest to "próba", "doświadczenie które ma nas czegoś nauczyć". Może właśnie dlatego, że życie z wiarą wydaje się trochę łatwiejsze (nie wiem czy tak jest) - nie mam zaufania do tej drogi. Za pięknie to wygląda, zbyt wiele można zyskać....dla mnie po prostu wygląda to na genialny ludzki wynalazek - remedium na bolączki "doczesnego" życia - przemijania, kruchości, poczucia niespełnienia czy nędzy. Edytowane przez birbantka dnia 26/10/2014 19:57 [i][small][color=#006666]"Któż zaufa człowiekowi, który nie ma gniazda i zatrzymuje się tam, gdzie go mrok zastanie?" (Syr 36, 27)[/color][/small][/i] |
|
|
Olivia |
Dodany dnia 26/10/2014 20:02
|
Finiszujący Postów: 299 Data rejestracji: 06.09.14 |
Martyna, Bóg przebacza nawet te najcięższe grzechy najważniejsze jest nastawianie twoje czy żałujesz złych decyzii. Czy kogoś uchronisz nie wiem ciężko powiedzieć można tylko komuś powiedzieć ,że w złych chwilach może pomóc zwócenie się do Boga, może ale nie musi, więcej nie zrobisz moim zdaniem. Czy nie zdałaś egzaminu z wiary...nie wiem jak tego tak nie postrzegam. Izolda - samo pójście do konfesjonału nic nie da jeśli faktycznie nie bedziesz czuć pokory i żalu. Zielonoświątkowcy z tego co pamiętam nie maja w zwyczaju rozgrzeszania ludzi w konfesjonale tylko modlisz się do Boga z żalem w sercu ,że posąpiłaś z czymś źle i tyle wystarczy. [color=#669933]Everybody has someone that hates on you because you have something they want.[/color] |
|
|
swistak |
Dodany dnia 26/10/2014 20:31
|
Złoty Forumowicz Postów: 1758 Data rejestracji: 11.08.14 |
[quote][b]Jaskolka napisał/a:[/b] Martyna, zetknęłam się ze stwierdzeniem, że jeśli samobójstwo wynikało z choroby, KK nie wyklucza zbawienia - ale czy to już o poczytalność jako taką chodzi to nie wiem. To taka informacja, która mi się o uszy obiła, nie czytam dokumentów kościelnych, więc nie wskażę hmm "paragrafu" czy co tam tego typu istnieje.[/quote] Kościół w żadnym przypadku nie potępia konkretnych osób. Kiedyś czytałem dosyć dobre wprowadzenie do spraw wiary (de facto streszczenie i omówienie KKK) i tam przy omawianiu chyba teologii moralnej (nie potrafię niestety tego znaleźć) było napisane coś w stylu "możemy sobie rozmawiać o grzechach, itd. ale pamiętajmy, że w przypadku konkretnych osób zostawiamy osąd Bogu". A skoro prosisz o cytat: [quote]KKK 2283 Nie powinno się tracić nadziei dotyczącej wiecznego zbawienia osób, które odebrały sobie życie. Bóg, w sobie wiadomy sposób, może dać im możliwość zbawiennego żalu. Kościół modli się za ludzi, którzy odebrali sobie życie.[/quote] [url]http://www.katechizm.diecezja.elk.pl/rkkkIII-2-2.htm[/url] (oczywiście nie wyklucza to innych możliwości zbawienia, np. że czyn może nie być w pełni dobrowolny) Edytowane przez swistak dnia 26/10/2014 20:34 |
|
|
martyna |
Dodany dnia 26/10/2014 21:05
|
300% normy Postów: 11241 Data rejestracji: 07.08.09 |
mi do spowiedzi nie jest potrzebny konfesjonał, był czas że to była zwykła rozmowa o niezwykłych rzeczach i to od kapłana wyszło czy potraktować to jako spowiedź. modlitwa mnie wycisza... Życie jest zbyt krótkie, aby pić kiepską herbatę, czytać złe książki i marnować czas na ludzi, dla których nic nie znaczymy. |
|
|
Innocentia |
Dodany dnia 26/10/2014 21:29
|
Medalista Postów: 694 Data rejestracji: 14.09.14 |
Mi wiara nie pomogła w tych najgorszych latach... Śmiem powiedzieć, że poczułam się opuszczona. Bóg o mnie zapomniał. Nie jeździmy do kościoła, a nawet gdy jeździliśmy, czułam się okropnie. Niby moja rodzina pokorna, w kościele pograzeni w modlitwie. A w domu szli na całość. Często nie zdążyłam butów zdjąć a już ryczalam bo za coś zgnoili. Mniej więcej od tego czasu jestem agnostyczka. Jednak niedawno poznałam swoją kuzynke. Pojawiła się jak światło w ciemności. Na nasze pożegnanie pierwszego spotkania powiedziała mi o śladach na piasku: [quote]We śnie szedłem brzegiem morza z Panem,oglądając na ekranie nieba całą przeszłość mego życia. Po każdym z minionych dni zostawały na piasku dwa ślady mój i Pana. Czasem jednak widziałem tylko jeden ślad odciśnięty w najcięższych dniach mego życia. I rzekłem: "Panie postanowiłem iść zawsze z Tobą przyrzekłeś być zawsze ze mną; czemu zatem zostawiłeś mnie samego wtedy, gdy mi było tak ciężko?" Odrzekł Pan: "Wiesz synu, że Cię kocham i nigdy Cię nie opuściłem. W te dni, gdy widziałeś jeden tylko ślad ja niosłem Ciebie na moich ramionach."[/quote] Edytowane przez Innocentia dnia 26/10/2014 21:32 [b][i]"Zdolność człowieka do dawania siebie innym ludziom jest poezją w prozie życia." - Zygmunt Freud[/i][/b] |
|
|
swistak |
Dodany dnia 26/10/2014 21:56
|
Złoty Forumowicz Postów: 1758 Data rejestracji: 11.08.14 |
[quote][b]Izolda napisał/a:[/b] Słyszałam coś o katarsis. [...] Innych metod nie znam.[/quote] Tutaj trochę jest wymienionych: [url]mam-efke.pl/forum/viewthread.php?forum_id=19&thread_id=521&pid=107752#post_107752[/url] Edytowane przez swistak dnia 26/10/2014 21:56 |
|
|
RedKate |
Dodany dnia 27/10/2014 02:38
|
Grupa Trzymająca Władzę Postów: 2185 Data rejestracji: 06.07.12 |
[quote]RedKate- widzisz czyli wierzysz w prawa fizyki w prawa które wymyślił człowiek- czyli wierzysz w wiedzę ludzką w nasz potencjał czyli w coś wierzysz.Smile Ja się czepiam tego słowa NIC. Poprostu nie wierzysz w ponad ludzką siłę i tyle. [/quote] No trudno nie wierzyć w zasady dynamiki Newtona i twierdzenie Pitagorasa. Ale wyznawcy wszelakich religii chyba też im nie zaprzeczają? [color=#3399ff][i][small]"Moja doprowadzona do ostateczności dusza doszła do głosu. Z zimną furią, z pełną świadomością tego co robię, przestałam panować nad sobą." Joanna Chmielewska - "Całe zdanie nieboszczyka"[/small][/i][/color] |
|
Przeskocz do forum: |
Podobne Tematy
Temat | Forum | Odpowiedzi | Ostatni post |
---|---|---|---|
Muzyka w naszym życiu | W wolnym czasie | 53 | 12/07/2020 08:08 |
"Co się stało z moim wątkiem?" | Nasze wątki - część otwarta | 7 | 13/11/2014 21:26 |
Lenistwo w naszym życiu | Porozmawiajmy | 3 | 18/01/2013 12:57 |
Moim zdaniem | Uzależnienia | 25 | 22/05/2012 17:56 |
MichałChad w codziennym życiu.. | Nasze wątki - część otwarta | 25 | 12/11/2011 13:11 |