Zobacz temat
Mam Efkę :: Hyde park :: Porozmawiajmy
Jak pozbyc sie
|
|
Nieustraszona |
Dodany dnia 08/04/2010 16:23
|
Grupa Trzymająca Władzę Postów: 6722 Data rejestracji: 03.04.10 |
wewnetrznego rozkapryszonego bachora tupiacego nozkami.... wczoraj mieliscie wstawke jak to wyglada(pon mojej wizycie u psychiatry) gwaltowne reakcje sa jakby nie moje i cholera nigdy n ie zdaza sie u psychiatry w gabinecie, a troche szkoda moze to by mi pomoglo sie otworzyc, a lekarce ulatwiloby prace. Te wybuchy zdarzaja sie zwlaszcza po duzym stresie (takim jak np wizyta u psychiatry) boje sie ze kiedys taki wybuch bedzie tak nie na miejscu ze sie zle skonczy. Boje sie ze podczas takiego wybuchu zrobie cos glupiego. Wczoraj przez pol dnia niemalze widzialam przed oczami krew sciekajaca po nadgarstkach - o malo nie wrocilam do ciecia rozpisalam sie PS Tez macie takie wewnetrzne bachory? |
|
|
Perfidia |
Dodany dnia 08/04/2010 20:47
|
Grupa Trzymająca Władzę Postów: 7779 Data rejestracji: 26.01.09 |
No ba! Ja mam wyjątkowo wredne bliźniaki. Staram się trzymać je na wodzy, a jednak czasem wychodzi ze mnie tupanie nóżką. Cały czas mam nadzieję, że z tego się wyrasta. Może poszukaj sposobów, aby w sposób kontrolowany wyładować taką negatywną energię, która szarpie Tobą od środka? Niektórym pomaga mycie okien, niektórym biegi przełajowe... Cały sekret polega na tym, aby odkryć co działa dla Ciebie. Na pewno nie warto dusić tego w środku, bo wróci ze zdwojoną siłą. |
anjo1984 |
Dodany dnia 08/04/2010 20:49
|
Rozgrzany Postów: 64 Data rejestracji: 17.02.10 |
Rozpisuj się do woli. Nie wyładowuj złości na sobie...Nie zasłużyłaś na to. Ja też mam w sobie "coś takiego". Może nie rozkapryszonego i rozzłoszczonego dzieciaka, ale "kogoś", kto cały czas chce mnie zwieść z drogi życia, podpowiada mi działania destrukcyjne i ironicznie się uśmiecha. Ale ja "Ją" w końcu pokonam i z twarzy zetrę ten jej uśmieszek. Trzymaj się ciepło |
|
|
Nieustraszona |
Dodany dnia 08/04/2010 21:40
|
Grupa Trzymająca Władzę Postów: 6722 Data rejestracji: 03.04.10 |
nie lubie tego bachora i nie wiem co z nim zrobic. W ogole nie rozumiem dlaczego dzieciak wychyla sie na pierwszy plan trudno mi pokazac siebie. Kurde dlaczego jestem taka popierdolona. Albo wchodze w jakies obsesje, albo marze o anoreksji, albo zachowuje sie jak bachor. Ciecie sie tez przerabialam eh... |
|
|
verdemia |
Dodany dnia 08/04/2010 22:16
|
Złoty Forumowicz Postów: 1809 Data rejestracji: 29.07.09 |
Tez mam bachorka. podobno dziewczynka lat ok 4-5, mała rozkapryszona złośnica, która tupie nożkami jak coś nie idzie po jej myśli i się obraża. Lekarstwo jest podobno tylko jedno: trzeba bachora karmić miłością i głaskać bez przerwy. |
|
|
Nadzieja |
Dodany dnia 09/04/2010 17:39
|
Pasjonat Postów: 5532 Data rejestracji: 20.08.08 |
Ja też mam takiego wrednego bachora, ech tylko u mnie pojawia się od razu gdy siadam za biurkiem lekarza. Wyskakuje wtedy tak ironiczna, zaprzeczajaca wszystkiemu, zła na wszystko i wszystkich dziewczynka...W dodatku nieraz złośliwa
Edytowane przez Nadzieja dnia 09/04/2010 17:41 [color=#333399]"Nigdy nikomu nie ufaj, Danielu, a tym bardziej ludziom, których podziwiasz. Bo nie kto inny, a właśnie oni zadadzą ci najboleśniejsze rany." Carlos Ruiz Zafón " Cień Wiatru"[/color] |
|
|
Nieustraszona |
Dodany dnia 09/04/2010 17:43
|
Grupa Trzymająca Władzę Postów: 6722 Data rejestracji: 03.04.10 |
A jak lekarz reaguje na te dziewczynke? Taka od razu wskakujaca pewnie tez wkurza Edytowane przez Nieustraszona dnia 09/04/2010 17:46 Kiedyś musisz się pożegnać z nadzieją na lepszą przeszłość.... |
|
|
verdemia |
Dodany dnia 09/04/2010 19:16
|
Złoty Forumowicz Postów: 1809 Data rejestracji: 29.07.09 |
Mój obecny lekarz i poprzednia terapeutka strasznie się ze mnie śmiali. Ubaw mieli niesamowity. |
|
|
Nadzieja |
Dodany dnia 09/04/2010 20:44
|
Pasjonat Postów: 5532 Data rejestracji: 20.08.08 |
Jak reaguje? Różnie, aczkolwiek chyba się przyzwyczaił. Raczej nie zawsze okazuje mi swoje reakcje( wyjątkowo spokojny człowiek) Na początku nie chciałam mu nic mówic, ba nawet patrzeć się na niego.Mimo wszystko, wie, że mam ogromne zaufanie do Niego. Darzę Go ogromnym szacunkiem i podziwem nieraz. Jest to człowiek, który mi bardzo pomógł. Zna mnie na tyle, że ja nie muszę mu nieraz mówić, jego nie da się okłamać. Jest jeden szkopuł tego, On nie może wiedzieć, że dałam się mu na tyle "podejść""zbliżyć" do siebie. Stąd ten paskuddny bachor..
[color=#333399]"Nigdy nikomu nie ufaj, Danielu, a tym bardziej ludziom, których podziwiasz. Bo nie kto inny, a właśnie oni zadadzą ci najboleśniejsze rany." Carlos Ruiz Zafón " Cień Wiatru"[/color] |
|
|
Nieustraszona |
Dodany dnia 09/04/2010 21:35
|
Grupa Trzymająca Władzę Postów: 6722 Data rejestracji: 03.04.10 |
fajnieze masz takiego fajnego lekarza. Moja lekaraka tez w sumie zla nie jest, wiem ze ma dobre intencje, tylko jakos czasami odnosze wrazenie zemowimy innym jezykiem. Był czas gdy te lekarke bardzo polubilam, az zal mi sie zrobilo jak odstawilam leki i przeszlam tylko pod opieke psychologa. Jestem pod jej opieka spowrotem od prawie roku i jakos nie potrafie sie dagadac...
Kiedyś musisz się pożegnać z nadzieją na lepszą przeszłość.... |
|
|
Nadzieja |
Dodany dnia 09/04/2010 23:28
|
Pasjonat Postów: 5532 Data rejestracji: 20.08.08 |
Wiesz u mnie też w cale nie jest aż tak super i klorowo. Też nie mogę się nieraz dogadać, tzn nie potrafię przyjąć do wiadomości tego co lekarz mi mówi. Wściekam się na niego i przeważnie mu to mówię, nieraz sam widzi. Nie zgadzam się itp. Wiesz mi jest łatwiej chyba dlatego, ze byłam w szpitalu ponad 5 miesiecy, mielismy ze sobą do czynienia dzień w dzień. Moje relacje przed pobytem w szpitalu tez nie były w pełni takie otwarte jak teraz. Też tłumiłam, złość, czy inne emocje. Bałam się ich wstydziłam okazywac przed lekarzem. Pobyt w szpitalu to zmienił. Wiesz teraz wiem, że nie ma sensu i nie warto. Warto wyrzucic cos z siebie oczywiscie z umiarem, ale powiedziec wprost jak ja to mówię. Niedawno po jakiejś wizycie wyszłam wcześniej i bardzo rozdrażniona. Nastepnym razem powiedziałam lekarzowi, że mnie wkurzył i to bardzo. I mało tego pamiętam wtedy w drodze do domu pochłonełam całą paczkę jakiś ciastek czekoladowych.Dlatego, że mnie zdenerwował.Też mu o tym powiedziałam. Rozbawiłam Cię? Otwieraj się i nie ukrywaj emocji, małymi kroczkami nauczysz się tego Edytowane przez Nadzieja dnia 09/04/2010 23:31 [color=#333399]"Nigdy nikomu nie ufaj, Danielu, a tym bardziej ludziom, których podziwiasz. Bo nie kto inny, a właśnie oni zadadzą ci najboleśniejsze rany." Carlos Ruiz Zafón " Cień Wiatru"[/color] |
|
|
Helga |
Dodany dnia 10/04/2010 12:08
|
Startujący Postów: 175 Data rejestracji: 25.01.10 |
Mysle ze każdy ma takiego bachora i jest na niego tylko 1 sposób - trzeba go oswoić...
[i][b][color=#990033]vanitas vanitatum, et omnia vanitas[/color][/b][/i] |
|
|
Niespokojna |
Dodany dnia 10/04/2010 21:32
|
Rozgrzewający się Postów: 35 Data rejestracji: 26.03.10 |
[justify]Też go mam. Potrafi być okropny i pokazuje się zwłaszcza, gdy jestem w domu... Wtedy najtrudniej go okiełznać, bo wszyscy tutaj mnie denerwują (albo dlatego, że cokolwiek powiem, wykrzyczę i tak ujdzie mi na sucho z komentarzem pt: "lepiej nie ruszać", no najwyżej z jakąś małą uwagą co do mojego zachowania ). Myślę, że najlepszym sposobem jest znalezienie czegoś, co pozwoli się trochę uspokoić. Chociaż moja złośnica czasem (często?) pokazuje różki w niestosownych momentach i na nic próby uspokojenia jej.[/justify]
szukam. |
|
|
Helga |
Dodany dnia 11/04/2010 23:31
|
Startujący Postów: 175 Data rejestracji: 25.01.10 |
Moja terapeutka mówi, że tan bachor to emocje, z którymi nie mam kontaktu i dlatego jest dziki jak zaniedbane dziecko - jedyny sposób na niego to się nim zająć, pogodzić się, że jest częścią mnie i nie zaniedbywać... Tyle teoria, w praktyce jeszcze mi się to nie udało... [i][b][color=#990033]vanitas vanitatum, et omnia vanitas[/color][/b][/i] |
|
|
Kati |
Dodany dnia 12/04/2010 09:45
|
Platynowy forumowicz Postów: 2764 Data rejestracji: 29.06.09 |
Ja się strasznie wkurzam, jak mi terapeutka mówi "A teraz wyglądasz jak rozkapryszone/obrażone itd dziecko." Jest ode mnie starsza i obawiam się - chyba - że zacznie mnie traktowac protekcjonalnie. Dla mnie odnalezienie mojego wewnętrznego dziecka jest dużym problemem, no więc i przytulić się nie bardzo daje. Coraz częściej odkrywam w sobie jednak potrzebę bliskości, bycia przytuloną, więc może jestem na właściwym tropie?... |
|
|
Helga |
Dodany dnia 12/04/2010 13:16
|
Startujący Postów: 175 Data rejestracji: 25.01.10 |
Moja terapeutka mówi, że wyglądam jak zombie i że ona by właśnie chciała zobaczyć to dziecko... Podobno zamknęłam swoje emocje w szklanej trumnie...
[i][b][color=#990033]vanitas vanitatum, et omnia vanitas[/color][/b][/i] |
|
|
modliszka |
Dodany dnia 12/04/2010 16:12
|
Złoty Forumowicz Postów: 2327 Data rejestracji: 26.10.09 |
Moje dziecko we mnie jest zalęknione, nieufne i zamknięte w sobie.Nie tupie, nie krzyczy, nie lubi zwracać na siebie uwagi..cichutko i konsekwentnie 'ściąga' mnie do siebie by 'zawiesić' me emocje w miejscu dla nikogo niedostępnym.. Jest tak do tego stopnia, że kiedyś opowiadając terapeutce o pewnym zdarzeniu, które mnie ogromnie rozzłościło jej reakcją było pytanie..[i]czy okazałam zew. tą złość[/i].Ja odpowiedziałam..[i]oczywiście, że tak[/i], na co ona..[i]w pani przypadku to nie jest takie oczywiste, a wręcz wątpliwe[/i] Czasem chciałabym umieć krzyknąć, tupnąć, zareagować a nie wiecznie się gotować, dławić i spychać - niestety do tego prowadzi długa, ciężka praca, która mnie przerasta. [i]Złamać można praktycznie wszystko, nawet serce. Lekcje, których udziela nam życie, nie przynoszą mądrości, lecz blizny i zrosty.[/i] |
|
|
martyna |
Dodany dnia 12/04/2010 17:31
|
300% normy Postów: 11241 Data rejestracji: 07.08.09 |
A można nie mieć bachora? czy to jest tylko kwestia jego dostrzegania bądz tez nie? Edytowane przez martyna dnia 12/04/2010 17:31 Życie jest zbyt krótkie, aby pić kiepską herbatę, czytać złe książki i marnować czas na ludzi, dla których nic nie znaczymy. |
|
|
verdemia |
Dodany dnia 12/04/2010 18:35
|
Złoty Forumowicz Postów: 1809 Data rejestracji: 29.07.09 |
na moje oko można nie mieć go w ogóle ewentualnie żyć z nim w takiej zgodzie, ze jest się jednością. Istnieje jeszcze możliwość, że jest po prostu miłym i sympatycznym dzieckiem i nie przeszkadza w życiu na tyle aby na niego zwracać uwagę. |
|
|
Nieustraszona |
Dodany dnia 12/04/2010 21:05
|
Grupa Trzymająca Władzę Postów: 6722 Data rejestracji: 03.04.10 |
moj bachor na codzien siedzi w ukryciu, ale jak juz dojdzie do glosu to robi mi duzo wstydu. Potem czuje sie winna i w ogole. Zalekniony ten moj bachor... Boi sie uwierzyc w to ze bedzie lepiej kiedykolwiek, za duzo razy juz sie cieszylam z tego ze jest lepiej juz nie wierze. Kiedyś musisz się pożegnać z nadzieją na lepszą przeszłość.... |
|
Przeskocz do forum: |
Podobne Tematy
Temat | Forum | Odpowiedzi | Ostatni post |
---|---|---|---|
Zaczęło się | Przedstaw się | 10 | 03/09/2023 13:57 |
jak sobie radzicie z m.s ? | Depresja | 80 | 23/03/2022 06:54 |
Jak zaczynacie swój dzień? | Porozmawiajmy | 40 | 16/11/2021 16:16 |
czy po ed można się odchudzać? | Zaburzenia odżywiania | 12 | 06/09/2021 20:51 |
Przedstaw się | Przedstaw się | 4 | 28/11/2020 18:50 |