23 Listopada 2024
Logowanie
Nazwa użytkownika

Hasło

Zapamiętaj mnie


Em Em
1 tydzień Offline
sasta sasta
2 tygodni Offline
notno notno
4 tygodni Offline
KingArthur KingArthur
8 tygodni Offline
swistak swistak
10 tygodni Offline
Ostatnio zarejestrował się: davidcorso
Ogółem Użytkowników:2,209
Shoutbox
Musisz zalogować się, aby móc dodać wiadomość.

18/12/2022
Cześć, Rafa!

15/12/2022
Dzień Dobry Wszystkim Smile

06/10/2022
zdrowia

06/10/2022
Covid zapukał do moich drzwi poraz kolejny ten już ze szpitalem w tle. Stres

17/07/2022
Romek, nowi użytkownicy mają zablokowaną możliwość pisania na Forum - najpierw muszą się przedstawić w dziale "przedstaw się".

Archiwum shoutboksa
Zobacz temat
Mam Efkę :: Hyde park :: Porozmawiajmy
 Drukuj temat
nie wiem czy...
cisza
#1 Drukuj posta
Dodany dnia 02/04/2010 23:54
Awatar

Rozgrzewający się


Postów: 39
Data rejestracji: 20.02.10

... dobrze robię zakładając wątek. W sumie tak pojawiłam się na forum, podczytywałam, jakoś nie miałam ochoty napisać. To znaczy ochotę może i miałam, ale zaraz mi mijała, w końcu tyle tu osób ze zdaje się poważniejszymi problemami i zawsze myślałam sobie że w zasadzie z czym ja tu wyskoczę. No ale cóż, najwyżej sobie popiszę, bloga nie mam to chociaż własny kąt tu Smile

Tak jak pisałam na początku, bodajże w pierwszym poście - mam awersję do psychologów (a w zasadzie jak ostatnio odkryłam - do wszystkich lekarzy, musiałam pójść z anginą do przychodni i to było traumatyczne przeżycie), i jeszcze nigdy nie byłam. To akurat chyba bardzo typowe, wydaje mi się jak czasami o tym pomyślę, że straszy mnie sama forma rozmowy, bo ogólnie w życiu nie mam okazji do zwierzeń, tzn. chcę powiedzieć że nigdy nie odbywam rozmów na swój temat, wiecie, jak się słyszy że jakaś koleżanka miała zły nastrój i poszła do drugiej się wygadać, dla mnie to niemal s-f Grin w związku z czym ta godzinna rozmowa TYLKO o mnie wydaje mi się czymś okropnie stresującym i dziwnym, nie jestem przekonana czy cokolwiek bym powiedziała.

Nie chcę tu zanudzać, więc postaram się napisać w miarę zwięźle, wydaje mi się że powinnam iść gdzieś szukać pomocnej dłoni, bo mniej więcej od początku studiów strasznie pogmatwało mi się w głowie. Nie pamiętam dlaczego nagle (a może wcale nie nagle tylko tak odczuwam) pogorszyły się moje stosunki z resztą rodziny. Przestała istnieć jakakolwiek komunikacja, co w połączeniu z tamtymi zawirowaniami w życiu uczuciowym /toksyczny związek/ stworzyło mi idealne warunki do zapadania w czarną dziurę... wtedy zaczęła się autoagresja, zresztą wcześniej też chyba była w moim życiu bo wcześniej miałam epizody z alko i dragami. Oczywiście w domu nikt do tej pory nic nie wie, co jest nieco śmieszne, nie widzieć jak dziecko za ścianą sobie funduje odlot w inny stan świadomości, no ale nieważne. Było, minęło.
Pogorszyły mi się oceny na studiach, zamiast się uczyć to leżałam na łóżku i wpatrywałam się w sufit. Jak już mi poszła w dół średnia, to oczywiście miałam jeszcze mniej motywacji żeby się uczyć, a nawet jak jakimś cudem ją odzyskałam, to niestety siadła mi koncentracja, no jednym słowem moja nauka od mniej więcej 2 roku studiów przeżywała poważny kryzys Wink

Jestem po prostu już zmęczona ciągłym byciem zmęczoną. Smutną, zrezygnowaną, zniechęconą do wszystkiego. Ostatnimi czasy posypały mi się dosyć ważne znajomości, nie były najszczęśliwsze co prawda, to było coś na zasadzie przyzwyczajenia do starych znajomych, ale najgorsze jest to że nie mam pojęcia - czy to ja odstraszam od siebie ludzi bo nie zależy mi w zasadzie na wychodzeniu z domu i byciem aktywną, czy jest jakaś inna przyczyna, i powinnam się cieszyć, że toksyczni ludzie sami zrezygnowali ze znajomości ze mną.

Chciałabym coś zmienić, przestać tylko o tym marzyć, ale wreszcie coś zmienić. Czuję się jak na innej planecie gdzie wszyscy mówią innym językiem.. Wiem że to pewnie będzie długa podróż, do spełnienia jakichś tam moich planów, ale chciałabym chociaż zacząć, bo jak pomyślę o tym ile zmarnowałam czasu stojąc w miejscu.. pewnie zostanę mistrzynią jakby to ktoś kiedyś podliczył :]

Mam wrażenie że męczę sobą ludzi. Tak - męczę, tak jak męczy natrętny komar albo mucha która nie daje spać. Przez te moje odizolowanie się od ludzi, w większości siedzenie w domu, mam wrażenie że emocje i chęć normalnej ludzkiej rozmowy tak się we mnie kumulują, że jak przychodzi co do czego to robię z siebie idiotkę. W kontaktach na żywo nie jestem nieśmiała i to jest właśnie ten ból - wydaje mi się że za szybko przywiązuję się do ludzi przez to że tak mało mam ich teraz wokół siebie. Tak jak w życiu typowe jest że ktoś może lubić drugą osobę, ale niekoniecznie mieć ochotę zaprzyjaźnić się z nią na dłużej. Ja chyba podświadomie chcę zrobić podczas rozmowy dobre wrażenie, dużo mówię, i tym przytłaczam innych, w końcu mają mnie dosyć. Widzę to, dystansuję się, potem ktoś sam się dystansuje i kolejną znajomość szlag trafia. To jest jakiś chory schemat, ale tak czasami się zdarza. Myślę że dlatego w końcu przestałam z kimkolwiek prawie rozmawiać i wolałam przycupnąć sobie gdzieś z boku.

Stosunki w domu teraz trochę się polepszyły, ale to nie jest normalne. To już nigdy nie będą zdrowe relacje, nie ufam praktycznie nikomu w najbliższej rodzinie.. W sensie nie pójdę np. do mamy i nie powiem "wiesz mamo mam problem, słuchaj, może mi coś doradzisz". Niewykonalne. Przez te lata kiedy roczne proporcje były mniej więcej 2 miesiące spokoju/10 miesięcy kłótni, mam wrażenie że już nie ma czego zbierać. Teraz myślę tylko jakby tu się usamodzielnić na stałe.

Czasem mam okresy motywacji, kiedy wydaje mi się że powiem wzorem Obamy "yes, we can", ale rzaaadko.. Żeby nie wyszło że jestem totalną kłodą leżącą w łóżku - mam jedną pasję, której do tej pory nie mogłam realizować ze względu na brak czasu (studia), ale cały czas mi siedziała w głowie, no i to jakoś mi też pozwala przetrwać..

Uff... nie wiem co tu jeszcze dopisać, pewnie będę uzupełniać z biegiem czasu post. Tymczasem dziękuję, że ktoś dotrwał do końca. Smile
Edytowane przez cisza dnia 03/04/2010 00:05
[small]
This is the way you left me,
I'm not pretending.
No hope, no love, no glory,
No Happy Ending.
[/small]
 
Makro
#2 Drukuj posta
Dodany dnia 03/04/2010 00:08
Awatar

Grupa Trzymająca Władzę


Postów: 3419
Data rejestracji: 10.08.08

Dotarłem do końca Wink Stanowczo zaprzeczam jakoby psycholog był lekarzem. To zupełnie inna bajka, ale już czepliwy nie będę.
Myślę sobie, że dobrze gdybyś sobie pogadała z osobami które zyskały na kontaktach z psychologiem. Problem już dostrzegasz, a więc trzeba tylko pojawiającą się okresowo motywację utrwalić?
[color=#3300ff]"Gdy słońce kultury chyli się ku zachodowi, to nawet karły rzucają długie cienie."[/color]
[color=#6600ff]Karl Kraus[/color]
[color=#0099ff]Jestem lekarzem. Na forum jestem prywatnie, więc funkcje leczenie i diagnostyka są wyłąc
 
http://www.blogozakrecie.blox.pl
cisza
#3 Drukuj posta
Dodany dnia 03/04/2010 00:28
Awatar

Rozgrzewający się


Postów: 39
Data rejestracji: 20.02.10

Tak tak, wiem że psycholog to nie lekarz, tak niezgrabnie napisałam.. takie osoby o jakich piszesz Makro znam chyba tylko ze świata wirtualnego, ale to nawet nie jest przeszkoda, problem w tym że mimo czytania historii takich osób, jak w końcu się przełamały, ja tego nie popchnęłam do przodu. Nie wiem czy naprawdę potrzebuję tam iść, czy tylko powinnam jakoś wziąć się w garść jak to się potocznie mówi ech.
[small]
This is the way you left me,
I'm not pretending.
No hope, no love, no glory,
No Happy Ending.
[/small]
 
Kati
#4 Drukuj posta
Dodany dnia 03/04/2010 10:09
Awatar

Platynowy forumowicz


Postów: 2764
Data rejestracji: 29.06.09

Cisza, prezczytałam Twoją opowieść wczoraj i jak zazwyczaj robię przy ilości świeżych informacji, odpisuję ze świeżą głową, po przespanej nocy. Wydaje mi się, że skoro masz wrażenie stania w mijscu, impasu, nie potrafisz sama przełamać smutku ibeznadziei, a do tego doświadczasz prezchodzenia prezz pewnien zaklęty schemat, jak w zaciętej płycie, gdzie kawałek melodii powtarza się w kółko, i jeszcze, i jeszcze - to chyba najlepsze dowody, że sama niewiele możesz zmienić. Wiesz, mam taką znajomą, w moim wieku, czyli po 30-ce, która WIE od lat, że ma depresję, WIE od lat, że popadła w pewien schemat (u niej - w związkach), z którego nie potrafi wyjść i zawsze się kończy tak samo. Ba, WIE nawet, czasami, że pomogłaby jej terapia. Zaczyna i po kilku sesjach kończy, bo ... nudzi ją schemat, jaki tam panuje: że trezba opowiedzieć o sobie, że ustala się kontrakt. Po dwóch - trezch spotkaniach stwierdza, że to jest nudne i bez sensu i że to i tak nic nie da - i kończy spotkania. Ten jej marazm trwa, od kiedy ją znam, czyli... 15 lat. Fakt, nie popadłą w większe tarapaty. Po prostu sobie dryfuje przez życie z poczuiciem pustki i bezsensu.
Życzę Ci, żebyś nie zrobiła podobnego błędu, bo naprawdę szkoda życia.
Ja co do terapii i terapeutów mialam ogromne opory. Do lekarzy chodzić nie lubię, o czym chyba wie już każdy stały bywalec tego forumSmile Jednak mogę zaświadczyć, że terapia postawiła mnie na nogi i dalej stawia. Poleacm tylko sprawdzić i wybrać ten nurt, który Ci najbardziej odpowiada, a nie pierwszego z brzegu terapeutę. Powodzenia, CiszaSmile I pisz, ile chcesz. Skoro nie gadasz, to chociaż tak pozwól sobie zrzucać ciężar. Ja zawsze chętnie poczytam.
 
martyna
#5 Drukuj posta
Dodany dnia 03/04/2010 15:39
Awatar

300% normy


Postów: 11241
Data rejestracji: 07.08.09

[quote]Chciałabym coś zmienić, przestać tylko o tym marzyć, ale wreszcie coś zmienić[/quote]
Cisza, więc co Ci stoi na przeszkodzie w realizacji marzeń?
Nie znam osób , które by potrafiły żyć same, bez jakichkolwiek relacji, choćby czystej znajomości. Sami wybieramy osoby, z którymi dzielimy się własnymi przeżyciami, życiem, czasem zawieramy związki by iść w jednym kierunku już nie w samotności.Do zwierzeń niekoniecznie muszą to być rodzice, czy rodzina.
A napiszesz jaką masz pasję?

Życie jest zbyt krótkie, aby pić kiepską herbatę, czytać złe książki i marnować czas na ludzi, dla których nic nie znaczymy.
 
cisza
#6 Drukuj posta
Dodany dnia 03/04/2010 16:15
Awatar

Rozgrzewający się


Postów: 39
Data rejestracji: 20.02.10

Nie wiem, chyba sama sobie stoję na przeszkodzie.
I tak, wydaje się że nie da się żyć bez znajomości, ale ja naprawdę od jakiegoś czasu tak żyję. Tak jak pisałam całkiem niedawno zawiodłam się na naprawdę mocnej więzi z dwiema dziewczynami, praktycznie koleżankami jeszcze ze szkolnej ławki. W głowie mi się nie mieści do tej pory jak mogły mnie tak zawieźć i jakoś nie mam ochoty na nowe znajomości.. Owszem, jakieś osoby ze studiów, ale nie utrzymuję z nimi kontaktów poza murami uczelni. Tak więc można powiedzieć że nie jestem w żadnym bliskim związku, czy mowa o przyjaźni czy też związku damsko-męskim..
A pasja to taniec Smile
[small]
This is the way you left me,
I'm not pretending.
No hope, no love, no glory,
No Happy Ending.
[/small]
 
martyna
#7 Drukuj posta
Dodany dnia 03/04/2010 16:27
Awatar

300% normy


Postów: 11241
Data rejestracji: 07.08.09

Cisza Wink uśmiechnęłam się do siebie jak przeczytałam o tańcu. Dla mnie taniec pisze się dużą literą Grin tak jak Muzyka Wink wiec jak masz możliwość rozwijaj tą pasje.
A co do znajomości i przyjaźni to może tymczasowo zrażona tym co się wydarzyło, nie masz ochoty na więcej, może z czasem zatęsknisz, za ciepłym głosem czy życzliwością.

Życie jest zbyt krótkie, aby pić kiepską herbatę, czytać złe książki i marnować czas na ludzi, dla których nic nie znaczymy.
 
cisza
#8 Drukuj posta
Dodany dnia 03/04/2010 18:39
Awatar

Rozgrzewający się


Postów: 39
Data rejestracji: 20.02.10

rozumiem Smile dla mnie jest już mniej takim nowym, sprawiającym radość rozdziałem w życiu, trochę się już przyzwyczaiłam, może dlatego nie piszę dużą literą Grin a tańczyłaś/tańczysz coś jeśli mogę zapytać?
co do drugiej części postu - mhm, w sumie możliwe..

dziękuję za odpowiedzi Smile
[small]
This is the way you left me,
I'm not pretending.
No hope, no love, no glory,
No Happy Ending.
[/small]
 
martyna
#9 Drukuj posta
Dodany dnia 03/04/2010 20:24
Awatar

300% normy


Postów: 11241
Data rejestracji: 07.08.09

Tańczyłam hip - hop Wink, ale nazwijmy to po tym jak " fizycznie odpadłam " od wszelakiej aktywności fizycznej, już nie bardzo mogę, choć tęsknie za tym strasznie. Więcej spędzałam czasu grając , śpiewając , prowadząc dziecięcą scholę . No cóż, teraz upłynęło ciut czasu, nadal uwielbiam Muzykę, ale życie toczy się dalej ...
Życie jest zbyt krótkie, aby pić kiepską herbatę, czytać złe książki i marnować czas na ludzi, dla których nic nie znaczymy.
 
cisza
#10 Drukuj posta
Dodany dnia 04/04/2010 11:57
Awatar

Rozgrzewający się


Postów: 39
Data rejestracji: 20.02.10

O, też kiedyś próbowałam hh jak jeszcze nie odpadłam z kolei psychicznie Grin no ale już potem do tego nie wróciłam.
Tak czy tak, jest w tańcu coś terapeutycznego, ale np. moja nauczycielka miała zastrzeżenia że się zamykam i izoluję. W tańcu trzeba się otworzyć, a ja byłam zdystansowana i gdzieś "odlatywałam". No ale co miałam jej powiedzieć Sad
[small]
This is the way you left me,
I'm not pretending.
No hope, no love, no glory,
No Happy Ending.
[/small]
 
cisza
#11 Drukuj posta
Dodany dnia 06/04/2010 19:36
Awatar

Rozgrzewający się


Postów: 39
Data rejestracji: 20.02.10

Boże ale miałam dziwne sny. Że siedziałam z kolegą z roku (x którym notabene bardzo dobrze mi się gada ale raczej na neutralne tematy) i gadałam z nim o sobie, pokazywałam mu swoje ślady po cięciu się itp. To możliwe że tak potrzebuję z kimś porozmawiać że aż mi się to śni? Smile Tylko ciekawe dlaczego akurat takie dziwne osoby biorą udział.
[small]
This is the way you left me,
I'm not pretending.
No hope, no love, no glory,
No Happy Ending.
[/small]
 
skaza
#12 Drukuj posta
Dodany dnia 07/04/2010 18:32
Rozgrzewający się


Postów: 8
Data rejestracji: 20.03.10

Dlaczego piszesz, że dziwne osoby? Smile Jeżeli to kolega z roku, z którym dobrze Ci się gada, to może podświadomie uważasz (a może i świadomie?) że jest to osoba godna zaufania, którą lubisz, czujesz się przy niej dobrze i chcesz tą znajomość kontynuować? W końcu - jak zauważył Aronson - człowiek to tzw. "social animal", inni są nam potrzebni jak powietrze. Interpretując Twój sen - chyba czujesz, że chcesz się komuś wygadać? Nie koniecznie o cięciu się itp., ale o tym, co Cię denerwuje, co Ci się nie podoba etc. Czasem dobrze jest komuś zaufać i się wyżalić, trzeba tylko wiedzieć komu. Smile Pozdrawiam!
 
cisza
#13 Drukuj posta
Dodany dnia 18/04/2010 00:11
Awatar

Rozgrzewający się


Postów: 39
Data rejestracji: 20.02.10

Kurcze ale mam beznadziejny nastrój..
Nie mam na nic siły, praktycznie siedzę w domu, przed komputerem/czytam książkę, praca mgr czeka na lepsze czasy... zresztą, promotor mnie olewa więc wszystko jedno
siostra mi dziś "delikatnie" czyli jej w stylu zasugerowała że powinnam już pracy szukać, jasne, wiem że to pożyteczna rada, ale ja to odbieram bardziej jako "no idźże wreszcie do tej pracy, ile będziesz zawadzać i się tu kręcić"
chciałabym się obudzić jako ktoś inny, bo jako ja jestem kompletnie do kitu.
[small]
This is the way you left me,
I'm not pretending.
No hope, no love, no glory,
No Happy Ending.
[/small]
 
modliszka
#14 Drukuj posta
Dodany dnia 18/04/2010 19:22
Awatar

Złoty Forumowicz


Postów: 2327
Data rejestracji: 26.10.09

Cisza wiesz ile można stracić czasu na marzeniu o byciu kim innym, na wyczekiwaniu lepszych czasów, na czekaniu na mniejsze lub większa cuda w naszym życiu..
[i]Złamać można praktycznie wszystko, nawet
serce.
Lekcje, których udziela nam życie, nie przynoszą
mądrości, lecz blizny i zrosty.[/i]
 
Kati
#15 Drukuj posta
Dodany dnia 19/04/2010 13:45
Awatar

Platynowy forumowicz


Postów: 2764
Data rejestracji: 29.06.09

No to jeśli źle Ci tu, gdzie jesteś, czas się przesiąść?
 
cisza
#16 Drukuj posta
Dodany dnia 02/11/2015 12:21
Awatar

Rozgrzewający się


Postów: 39
Data rejestracji: 20.02.10

Jezu, głupio mi tak pisac po 5 latach Grin
Z sentymentem przeczytałam jeszcze raz ten temat. Minelo 5 lat, skonczylam studia, wyprowadzilam sie do innego miasta... i dopiero teraz dotarlam na terapie. Troche sie zbierałam co? Wink po drodze zaliczyłam dwa toksyczne zwiazki, i w pewnym momencie miałam dość. Narazie miałam trzy spotkania, psychodynamiczna, i nie wirm czy dobrze trafilam. Troche mnie ten dystans i malomownosc terapeutki wkurza. Ale zobaczymy. Co tydzień walczę ze sobą żeby iść.
[small]
This is the way you left me,
I'm not pretending.
No hope, no love, no glory,
No Happy Ending.
[/small]
 
Przeskocz do forum:
Podobne Tematy
Temat Forum Odpowiedzi Ostatni post
czy po ed można się odchudzać? Zaburzenia odżywiania 12 06/09/2021 20:51
Czy z diagnozą F20 można być szczęśliwym ? Schizofrenia 34 06/07/2021 06:05
czy można rozładować ogromne napięcie w borderline? Zaburzenia osobowości 3 28/05/2021 13:44
Zdrowie psychiczne ludzi nie zdiagnozowanych Ogólnie o psychiatrii 6 29/11/2020 10:52
o tym, że psychiatra nie gryzie Znalezione w sieci 1 06/09/2020 22:43

51,675,196 Unikalnych wizyt

Powered by PHP-Fusion copyright © 2002 - 2024 by Nick Jones.
Released as free software without warranties under GNU Affero GPL v3.

2024