Zobacz temat
Mam Efkę :: Hyde park :: Porozmawiajmy
Nie wiem czy to dobre miejsce...
|
|
Mademoisellka |
Dodany dnia 31/08/2009 19:54
|
Medalista Postów: 583 Data rejestracji: 28.12.08 |
..ale chciałam się wygadać. Szukałam czegoś w rodzaju "narzekalni" ale nie znalazłam więc piszę tutaj. Jutro 1 września. Dla wielu czas powrotu do szarej codzienności przepełnionej różnego rodzaju obowiązkami. Dla mnie także - w tym roku zdaję maturę. Przez całe wakacje starałam się pozytywnie nastroić na ten rok szkolny, wręcz wmawiałam sobie, że wszystko będzie w porządku , w końcu taka głupia nie jestem, ocen tragicznych nie mam, od czasu do czasu zdarzy mi się na lekcji zabłysnąć i w ogóle sra ta tata.... Ale wczoraj we mnie coś pękło. Poczułam się taka mała i bezsilna. Panicznie boję się powrotu do szkoły. Jak pomyślę sobie, że od jutra będę musiała wstawać rano, iść do ludzi, wyglądać nienagannie. nienagannie się zachowywać to ciarki mnie przechodzą. Nie mam siły wstać i wynieść kubka po herbacie do kuchni a co mówić o życiu wśród wypoczętych po wakacyjnym szaleństwie ludzi? Jak z nimi rozmawiać? Jak się uczyć, kiedy jedyne na czym potrafię się skupić to martwy punkt na ścianie? Jak ćwiczyć na WFie (mamy w szkole basen) skoro (przepraszam mężczyzn za bezpośredniość) nie mam siły nóg i pach ogolić? Po prostu NIC mi się nie chce. I nie wyobrażam sobie powrotu do szkoły. Tak mi z tym źle....Bo z drugiej strony jestem ambitna i bardzo chciałabym już mieć zdaną maturę....Wyjechać z domu, uniezależnić się emocjonalnie od rodziny. Nie wiem. Nie mam pojęcia co ze sobą zrobić. Mam ochotę pójść na rok do psychiatryka. Kopnąć wszystko w cholerę i po prostu pójść i siedzieć. I mieć spokój.
[color=#336633]To niewiarygodne, jak można czuć się szczęśliwą przez tyle lat, mimo tylu kłótni, tylu upierdliwości i tak naprawdę, kurwa, nie wiedzieć, czy to miłość czy nie. Gabriel García Márquez [i]Miłość w czasach zarazy[/i] [/color] |
|
|
Perfidia |
Dodany dnia 31/08/2009 20:23
|
Grupa Trzymająca Władzę Postów: 7779 Data rejestracji: 26.01.09 |
Nie ma tu narzekalni, bo z doświadczenia wiem, ze takie miejsca zachęcają do narzekania. Każdy z nas ma lepsze i gorsze momenty, jesteśmy tu po to aby się wspierać, ale wierze w narzekanie z elementem konstruktywnym - prowadzące do czegoś, a nie tylko narzekanie dla narzekania. Po pierwsze - dlaczego będziesz musiała być taka nienaganna? Zwłaszcza pod względem wyglądu? Jeżeli to wewnętrzny przymus - no to postaraj się go zwalczyć, ponegocjować. Jeżeli to Ci jakoś pocieszy to mnie się też nie chce golić wiadomych miejsc, czasem nie mam siły na to po prostu. I nie czuję się z tego powodu jak dziwadło, bo nie ma jeszcze prawa nakazującego golenie nóg. A tak przy okazji to powiem wam, że w czasach licealnych uważałam, że jestem strasznie nieatrakcyjna. I skrupulatnie schowałam się za maską osoby pewnej siebie, noszącej niestandardowe ciuchy (czasem na granicy kiczu) i deklarującej się jako płeć bliżej nieokreślona. Potem mi to przeszło, ale jak pierwszy raz przyszłam na imprezę klasową z chłopakiem, to moi klasowi koledzy pogubili szczęki, stwierdzając, że nie mieli pojęcia, że ja jestem kobietą. Przeżyłam i to A tak na serio - nie myśl za dużo o tym jak to będzie (tu się historia o sekatorze i wrednym sąsiedzie kłania). Jak to mawiają - one step at the time. Postaraj się przeżyć jeden dzień, potem następny, a potem sama nie zauważysz jak szybko czas do wakacji zleci. Trzymaj się [color=#990099][i]Czasem jest tak, że to, co się liczy, nie da się policzyć, a to, co daje się policzyć - nie liczy się.[/i] [small]A.Einstein[/small][/color] [small]1,6180339887498948482045868343656...[/small] |
Mademoisellka |
Dodany dnia 31/08/2009 20:32
|
Medalista Postów: 583 Data rejestracji: 28.12.08 |
Dzięki...chyba powinnam się wziąć w garść. Szpital jest dla mnie straszną pokusą, jak zwykle mam syndrom uciekinierki. Jak przychodzą trudności to po prostu nie stawiam czoła tylko zwiewam gdzie pieprz rośnie. A to w alkohol, a to w leki, albo właśnie do szpitala. Jedno wiem na pewno i to mnie tak boli i przeraża- nikt ani nic mi nie pomoże dopóki ja sama sobie nie pomogę.
[color=#336633]To niewiarygodne, jak można czuć się szczęśliwą przez tyle lat, mimo tylu kłótni, tylu upierdliwości i tak naprawdę, kurwa, nie wiedzieć, czy to miłość czy nie. Gabriel García Márquez [i]Miłość w czasach zarazy[/i] [/color] |
|
|
Kati |
Dodany dnia 31/08/2009 21:40
|
Platynowy forumowicz Postów: 2764 Data rejestracji: 29.06.09 |
[quote]nikt ani nic mi nie pomoże dopóki ja sama sobie nie pomogę.[/quote] I nikt tego lepiej nie podsumuje jak Ty sobie sama dla siebie podsumowałaś Pamiętaj tylko, że czasem pomóc sobie oznacza w porę poprosić o wsparcie, dać sobie towarzyszć w rozwiązaniu problemów, które są za duże dla jednego człowieka. Każdy z nas ma prawo mieć gorszy czas i poprosić o pomoc. Ja sama zbyt długo czekałam, bo wydawało mi się, że sobie sama poradzę. Teraz żal mi straconego czasu. Bo mogłam dać sobie pomóc wcześniej. |
|
|
Mademoisellka |
Dodany dnia 02/09/2009 17:20
|
Medalista Postów: 583 Data rejestracji: 28.12.08 |
Powiem tyle...Wczoraj przyjechał mój facet i ... życie jest piękne [color=#336633]To niewiarygodne, jak można czuć się szczęśliwą przez tyle lat, mimo tylu kłótni, tylu upierdliwości i tak naprawdę, kurwa, nie wiedzieć, czy to miłość czy nie. Gabriel García Márquez [i]Miłość w czasach zarazy[/i] [/color] |
|
|
martyna |
Dodany dnia 02/09/2009 20:01
|
300% normy Postów: 11241 Data rejestracji: 07.08.09 |
Modemoisellka bosko
Życie jest zbyt krótkie, aby pić kiepską herbatę, czytać złe książki i marnować czas na ludzi, dla których nic nie znaczymy. |
|
|
Alicja |
Dodany dnia 03/09/2009 10:06
|
Startujący Postów: 133 Data rejestracji: 19.08.09 |
Modemoisellka, ten nick coś mi mówi, masz może bloga szafiarskiego?? Byłaś już kiedyś w szpitalu? W klasie maturalnej też miałam załamanie, prawie nie podeszłam do matury (tzn ja chciałam, ale mnie nie chcieli, ale jednak mnie dopuścili i szczeny im opadły bo napisałam najlepiej rozszerzony polski z całej tej g... szkoły ;/ (ale to było technikum, więc aż takiej dumy nie ma ;p) do rzeczy: wszystkiego się bałam. Ale to zrozumiałe, teraz przeżywasz taki przełom w swoim życiu: matura, decyzja co dalej i w ogóle... Nic dziwnego, że masz ochotę uciec Szpital jednak nie jest dobrym pomysłem. Owszem, mikro klimat i w ogóle... przede wszystkim ciekawe doświadczenie (ja sobie mój pobyt tak tłumaczę) ale prawdziwe życie jest tutaj, właśnie tam, gdzie jesteś. Cieszę się, że masz kogoś, kto Ci tą rzeczywistość umila i na kim możesz się oprzeć w złych chwilach Edytowane przez Alicja dnia 03/09/2009 10:06 |
|
|
Mademoisellka |
Dodany dnia 03/09/2009 18:57
|
Medalista Postów: 583 Data rejestracji: 28.12.08 |
Nie, nie mam bloga.... Tzn próbowałam kiedyś ale rzuciłam to po paru dniach. Chyba za mało we mnie samodyscypliny. Facet pojechał z powrotem do siebie (on pracuje, ja się uczę) i znowu załamanie. Przyszłam ze szkoły, usiadłam i znowu patrzyłam w ścianę i płakałam. Czuję się trochę jak śmieć, mam wrażenie, że ja i tak kiedyś nie wytrzymam i się zabiję -tym razem skutecznie. Chyba jestem jakimś błędem Pana Boga. Tacy ludzie jak ja powinni umierać zaraz po narodzeniu, drogą selekcji naturalnej. [color=#336633]To niewiarygodne, jak można czuć się szczęśliwą przez tyle lat, mimo tylu kłótni, tylu upierdliwości i tak naprawdę, kurwa, nie wiedzieć, czy to miłość czy nie. Gabriel García Márquez [i]Miłość w czasach zarazy[/i] [/color] |
|
|
Mademoisellka |
Dodany dnia 03/09/2009 19:06
|
Medalista Postów: 583 Data rejestracji: 28.12.08 |
Poza tym....ja boję się. Boję się , że On mnie zostawi w końcu. Wiem, że mnie kocha i to bardzo ale ja kompletnie nie mogę w to uwierzyć, nie zasługuję na to, ja go tylko krzywdzę swoimi wiecznymi problemami. Przecież to też człowiek zwykły i boję się , że pewnego dnia straci do mnie cierpliwość. Boże, depresyjnie nie powinni mieć partnerów wystarczy że sami mają zjebane życie to jeszcze innym je komplikują
[color=#336633]To niewiarygodne, jak można czuć się szczęśliwą przez tyle lat, mimo tylu kłótni, tylu upierdliwości i tak naprawdę, kurwa, nie wiedzieć, czy to miłość czy nie. Gabriel García Márquez [i]Miłość w czasach zarazy[/i] [/color] |
|
|
Mademoisellka |
Dodany dnia 03/09/2009 19:09
|
Medalista Postów: 583 Data rejestracji: 28.12.08 |
depresyjni* Krew mi leci z ust bo jakieś parę dni temu pogryzłam się strasznie z nerwów, płakałam przez 5 godzin, rodzice nie mogli mnie uspokoić aż na pogotowie musiałam jechać po zastrzyk z relanium. Teraz mnie to tak boli, nie mogę jeść ani pić ani nawet mówić normalnie, bez grymasu bólu na twarzy. [color=#336633]To niewiarygodne, jak można czuć się szczęśliwą przez tyle lat, mimo tylu kłótni, tylu upierdliwości i tak naprawdę, kurwa, nie wiedzieć, czy to miłość czy nie. Gabriel García Márquez [i]Miłość w czasach zarazy[/i] [/color] |
|
|
Alicja |
Dodany dnia 03/09/2009 20:15
|
Startujący Postów: 133 Data rejestracji: 19.08.09 |
Nie wiem co napisać. Mnie czasami pomaga muzyka i sen. Pisałam chyba gdzieś o tym. Sen jest bardzo dobry. Dlaczego właściwie, skąd ten stan? Czy jest jakaś przyczyna? Zwykle jest, czasami nie chcemy się do tego przyznać. Nie krzywdź swojego ciała. Ono nie jest tylko na teraz. Ono jest też na później, na lepsze czasy. Nie wiesz jak będzie później, a może być pięknie, dobrze, a ciało będzie Ci przypominać o tym co było brzydkie, złe... Mnie codziennie przypomina i nie czuję się z tym dobrze. Wirtualnie Cie przytulam. Bo w takich chwilach też chciałam by ktoś to zrobił. |
|
|
martyna |
Dodany dnia 03/09/2009 20:42
|
300% normy Postów: 11241 Data rejestracji: 07.08.09 |
Mademoisellka Alicja ma rację -nie krzywdź własnego ciała. Jesteś taka młoda i całe życie przed Tobą, wiem że w tej chwili do Ciebie to nie dociera. Powiem tak zachowania autodestrukcyjne ( samookaleczenie) uzależniają, zrób wszystko by nie stało się tak że przy każdym poważniejszym problemie sięgasz po narzędzie, które ma Ci przynieść ulgę - a nie przynosi. Dbaj o siebie -proszę. Życie jest zbyt krótkie, aby pić kiepską herbatę, czytać złe książki i marnować czas na ludzi, dla których nic nie znaczymy. |
|
|
Perfidia |
Dodany dnia 03/09/2009 21:05
|
Grupa Trzymająca Władzę Postów: 7779 Data rejestracji: 26.01.09 |
Mademoisellka - myślę, że krzywdzisz go bardziej wątpiąc w jego uczucia niż swoimi problemami. To wspaniale, że masz kogoś kto Cię kocha i wspiera. Każdy z nas zasługuje na miłość. Trzymaj się!
[color=#990099][i]Czasem jest tak, że to, co się liczy, nie da się policzyć, a to, co daje się policzyć - nie liczy się.[/i] [small]A.Einstein[/small][/color] [small]1,6180339887498948482045868343656...[/small] |
Kati |
Dodany dnia 03/09/2009 22:25
|
Platynowy forumowicz Postów: 2764 Data rejestracji: 29.06.09 |
Mademoisellka, wiesz, jak już się kurczę urodzilaś i co gorsza, przeżylaś wiek dziecięcy, to teraz nic ci innego nie pozostalo, jak ciągnąć ten wózek, najlepiej we własnym, niepowtarzalnym stylu Tak troszkę pół żartem piszę, bo widzisz, bardzo mnie poruszyly twoje słowa. Nie jest łatwo czytać, że ktoś ma dość życia, szczególnie mnie, bo pamiętam jeszcze, że też bywało u mnie podobnie. Jasne, masz gorszy dzień: tęsknota, zostałaś sama ze swoimi rozterkami. Ale wiesz przecież, że już tak bywalo i że po gorszych dniach zawsze przychodzą lepsze. Wystarczy spokojnie przeczekać. pisz do nas, jeśli Ci to pomaga ale proszę Cię, daj znać, tak jak poprzednio, też jak Ci będzie dobrze. Wtedy się zbilansuje i zobaczysz, że tych dobrych chwil wcale nie masz tak mało. Albo chociaż pisz dla siebie: i te dobre, i te złe momenty. A jeśli poradziłaś sobie ze złym, to co Ci pomogło. Ja mam cały zestaw pocieszaczy/rozweselaczy na własny użytek. Pewnie działa tylko na mnie - ważne, że działa. |
|
|
Mademoisellka |
Dodany dnia 03/09/2009 22:39
|
Medalista Postów: 583 Data rejestracji: 28.12.08 |
Jej...dziękuję Wam z całego serca. Z tym pogryzieniem to pierwszy raz mi się zdarzyło ale to było w ataku ewidentnej histerii. Konkretnej przyczyny swojego stanu raczej nie znam ale myślę, że składa się na to kilka czynników takich jak szkoła, moje niskie poczucie własnej wartości, nawet ten związek mnie jakoś dołuje bo to jakieś zbyt piękne i odrealnione jest, żeby ktoś mnie AŻ TAK pokochał....Wiem, że może pieprzę od rzeczy ale tak się jakoś czuję, jakby to był żart losu. Z nauką problemów raczej nie mam , jak już się zmobilizuję to jakoś idzie ale gorzej z relacjami interpersonalnymi.Przecież szkoła to także ludzie- uczniowie, nauczyciele , z którymi muszę mieć mimowolny kontakt. A mam z tym ostatnio wielki problem, obawiam się, czy mnie nie dopada jakaś fobia społeczna. Obsesyjnie boję się, że ktoś zobaczy, że jestem smutna, czy że płakałam i takie tam. Z facetem też mam taki problem bo mieszka prawie 200 km ode mnie, w dodatku muszę utrzymywać ten związek w tajemnicy przed wszystkimi, tylko moja terapeutka wie o wszystkim. To mnie już wykańcza....ciągłe kłamstwa, kombinowanie jakby się tu spotkać chociaż żeby się tylko przytulić. Ale dziękuję Wam bardzo za pomoc i ciepłe słowa, naprawdę już lepiej się czułam choć przyznam, że sporo mnie kosztowało aby się jakichś leków dziś nie naćpać, tylko tak porządnie. Zeby zasnąć i się nie obudzić. Ok, rozpisałam się troszkę, mykam spać bo jutro kolejny dzień- kolejna walka z samą sobą. Pozdrawiam Was serdecznie i jeszcze raz wielkie dzięki. [color=#336633]To niewiarygodne, jak można czuć się szczęśliwą przez tyle lat, mimo tylu kłótni, tylu upierdliwości i tak naprawdę, kurwa, nie wiedzieć, czy to miłość czy nie. Gabriel García Márquez [i]Miłość w czasach zarazy[/i] [/color] |
|
|
Alicja |
Dodany dnia 03/09/2009 23:10
|
Startujący Postów: 133 Data rejestracji: 19.08.09 |
A może warto zmienić nastawienie? Kolejny dzień, nie jako walka z samą sobą, a kolejna czysta kartka, którą warto by było zapełnić czymś pięknym? Sobą? Na pewno masz w sobie coś pięknego, wypływa z Ciebie wrażliwość, którą, gdy odpowiednio skierujesz (nie na siebie) odwdzięczy się i Tobie i innym. Zastanawia mnie dlaczego nie możesz nikomu powiedzieć o swoim związku? Jeżeli coś jest piękne, a miłość z pewnością taka jest, to czemu nie ujawnić jej światu? Czasami duszenie się w tajemnicy może zdziałać bardzo wiele złego... |
|
|
Mademoisellka |
Dodany dnia 04/09/2009 15:44
|
Medalista Postów: 583 Data rejestracji: 28.12.08 |
Ale istnieje też miłość 'zakazana', miłość, którą niestety środowisko nie zawsze akceptuje... Myślę, że jak dalej będziemy ze sobą szczęśliwi , to i tak świat się dowie. Ale póki co to by nam bardziej zaszkodziło niż pomogło. [color=#336633]To niewiarygodne, jak można czuć się szczęśliwą przez tyle lat, mimo tylu kłótni, tylu upierdliwości i tak naprawdę, kurwa, nie wiedzieć, czy to miłość czy nie. Gabriel García Márquez [i]Miłość w czasach zarazy[/i] [/color] |
|
|
Alicja |
Dodany dnia 10/10/2009 08:49
|
Startujący Postów: 133 Data rejestracji: 19.08.09 |
nie mam gdzie napisać... nie wiem co mogę ze sobą jeszcze zrobić... Dzisiaj nad ranem ryczałam bardzo, bardzo długo, w końcu mój pies zaczął wyć i mi wskoczył na łóżko by mnie polizać po twarzy... Przestraszyłam ją i to mi dało jakąś tam siłę by się uspokoić... Strasznie się boję... Chyba już czas, by sobie pomóc w inny sposób niż dotychczas... jest ze mną chyba źle, i może dziś wieczorem stwierdzę, że to, co się rano, to był nic nie znaczący incydent, ale mam nadzieję, że to i tak mi da kopa, bym w końcu coś ze sobą zrobiła... Mam niesamowity chaos w głowie, bardzo, bardzo się boję... :( Edytowane przez Alicja dnia 10/10/2009 08:49 |
|
|
Kati |
Dodany dnia 10/10/2009 17:25
|
Platynowy forumowicz Postów: 2764 Data rejestracji: 29.06.09 |
A wiesz, czego się boisz? Czy tak po prostu się boisz? Moze faktycznie czas do specjalisty iść, doprecyzować, o co chodzi.
Edytowane przez Kati dnia 10/10/2009 17:26 |
|
|
Alicja |
Dodany dnia 10/10/2009 21:48
|
Startujący Postów: 133 Data rejestracji: 19.08.09 |
Boję się odrzucenia, braku akceptacji... Dziś rano zaczęłam dochodzić do różnych wniosków, m.in. do tego, że jak mnie mój mąż poznał byłam z 15-20kg chudsza... (i mój zdrowy rozsądek mi mówi, że to było jak miałam nie całe 15 lat... te ponad 8 lat temu), że nie mogę dać siebie tak zranić, że jestem pasożytem żywiącym się jego uczuciami... Przelotnie nawet pomyślałam o tym by go zostawić pierwsza, nie wiem co robić... Napisałam mu tylko smsa, czy mnie jeszcze chce, chyba zrozumiał o co chodzi bo wieczorem zadzwonił i pytał co się stało, ale udawałam, że nic... NIE MOGĘ mu powiedzieć, że mam takie myśli, bo wtedy może w końcu zrobi to, co mi ciągle groziła moja była pani psychiatra, czyli odejdzie, bo nie wytrzyma... jak można być z taką wariatką jak ja?! Gdy jeszcze jego stracę, to nie wiem co ze mną będzie... nawet nie chcę wiedzieć... |
|
Przeskocz do forum: |
Podobne Tematy
Temat | Forum | Odpowiedzi | Ostatni post |
---|---|---|---|
dobre momenty | Psychoterapia | 954 | 05/07/2023 23:40 |
czy po ed można się odchudzać? | Zaburzenia odżywiania | 12 | 06/09/2021 20:51 |
Czy z diagnozą F20 można być szczęśliwym ? | Schizofrenia | 34 | 06/07/2021 06:05 |
czy można rozładować ogromne napięcie w borderline? | Zaburzenia osobowości | 3 | 28/05/2021 13:44 |
Zdrowie psychiczne ludzi nie zdiagnozowanych | Ogólnie o psychiatrii | 6 | 29/11/2020 10:52 |