22 Listopada 2024
Logowanie
Nazwa użytkownika

Hasło

Zapamiętaj mnie


Em Em
6 dni Offline
sasta sasta
2 tygodni Offline
notno notno
3 tygodni Offline
KingArthur KingArthur
8 tygodni Offline
swistak swistak
10 tygodni Offline
Ostatnio zarejestrował się: davidcorso
Ogółem Użytkowników:2,209
Shoutbox
Musisz zalogować się, aby móc dodać wiadomość.

18/12/2022
Cześć, Rafa!

15/12/2022
Dzień Dobry Wszystkim Smile

06/10/2022
zdrowia

06/10/2022
Covid zapukał do moich drzwi poraz kolejny ten już ze szpitalem w tle. Stres

17/07/2022
Romek, nowi użytkownicy mają zablokowaną możliwość pisania na Forum - najpierw muszą się przedstawić w dziale "przedstaw się".

Archiwum shoutboksa
Zobacz temat
 Drukuj temat
ChaD a związki
Drops
#1 Drukuj posta
Dodany dnia 27/03/2013 09:40
Rozgrzewający się


Postów: 5
Data rejestracji: 02.03.13

Mam do Was takie pytanie. Czy choroba przeszkadza Wam w rozpoczęciu związku? Jak wygląda wasze podejście do nowo poznanych osób które z czasem zaczynają Wam być coraz bliższe? Ja osobiście mam przed tym duże opory i nie pozwalam sobie na bycie w związku ponieważ bardzo się tego boje...jak wytłumacze swoje zachowania i ich ciągłą i szybką zmienność? Zresztą zanim jestem z kimkolwiek bliżej potrafię zniechęcić tą drugą osobę wahaniami nastrojów i unikaniem kontaktu ze strachu...Boję się związków a ChaD jeszcze pogłębia moje obawy do tego stopnia, że nauczyłam się odpychać od siebie ludzi a w szczególności mężczyzn. Jakieś pomysły/rady/refleksje?
 
fluorescent rabbit
#2 Drukuj posta
Dodany dnia 02/04/2013 11:56
Awatar

Finiszujący


Postów: 376
Data rejestracji: 11.06.12

chyba trzeba poprostu trafić na odpowiednią osobę, taką która będzie w stanie zrozumieć i zaakceptować, nie wiem czy to się bierze z osobowości, raczej z uczucia.
a co do strachu przed związkami, TO itak wyjdzie, jeśli chcesz być z kimś parę miesięcy czy lat to prędzej czy później dostaniesz na oczach tej osoby manii depresji czy co tam cie łapie on to wszystko będzie przeżywał z tobą, nie da się od tego uciec. nie ma rady musi to zaakceptować tak samo jak ty.
sama mam na koncie paroletni związek i mój facet jakby widział nie jedno, potem było mi mega wstyd, nie raz, ale po pewnym czasie widać jak takie różne trudne sytuacje wzmacniają związek
poza tym ty nie jesteś jedyną osobą która ma coś do ukrycia, tak naprawde każdy łącznie z twoim facetem ma jakieś swoje prywatne osiągnięcia którymi się nie chwali i dla niego są równie wstydliwe jak chad albo i bardziej
 
Em
#3 Drukuj posta
Dodany dnia 02/04/2013 20:34
Awatar

Finiszujący


Postów: 222
Data rejestracji: 10.01.12

Uciekałam od mężczyzn przez wiele lat. W końcu przylgnęłam do takiego, który lubił MNIE, i jednocześnie akceptował moją zmienność. Kiedy miałam górki, uważał że jestem po prostu szalona dziewczyną i potrafił śmiać się razem ze mną. W dołkach gotów był mi pomagać we wszystkim, pocieszać w nieskończoność i starać się rozwiewać moje urojenia. Po ślubie coraz bardziej udzielały mu się moje nastroje. Sądził że jest w euforii dlatego ze często się kochamy i zdołowany bo źle mu idzie w pracy. Po moim ostatnim dole sam poszedł na terapię. Poznaliśmy się zanim zostałam zdiagnozowana. Teraz stabilizują mnie leki i jest ok. Mogę powiedzieć że życie z chorobą w związku jest możliwe. Warto spróbować. Facetom, którzy za Tobą nie nadążają po prostu każ się wypchać. Jesteś bardzo wartościową osobą, z urozmaiceniem w postaci choroby :-D Pozdrawiam
 
ef
#4 Drukuj posta
Dodany dnia 02/04/2013 20:43
Awatar

Pasjonat


Postów: 6498
Data rejestracji: 16.02.11

okej, ale facet może nie nadążać bo jest zdrowy Grin
no i sama piszesz, Em, że Twój facet poszedł na terapię. dla mnie to mistrzostwo świata, zwłaszcza jeśli Ty też jesteś w terapii i razem ogarniacie swoje "zmienności" i staracie się żyć w miarę sensownie.
pewnie się da, tylko obie strony muszą się postarać.
Wcale nie umarłeś lecz śpisz, jeszcze życie wyjdzie Ci.
 
Em
#5 Drukuj posta
Dodany dnia 02/04/2013 20:48
Awatar

Finiszujący


Postów: 222
Data rejestracji: 10.01.12

Oczywiście, obie strony muszą się postarać. Nie jest łatwo. Sama chęć bycia razem nie załatwia wszystkiego. Np. stoczyliśmy ciężką walkę żeby nie popaść w alkoholizm...
 
Asia
#6 Drukuj posta
Dodany dnia 08/04/2013 19:17
Rozgrzany


Postów: 69
Data rejestracji: 08.04.13

[quote][b]Drops napisał/a:[/b]
Mam do Was takie pytanie....[/quote]


Wyszłam za mąż mając 21lat. Miałam to szczęście, że wtedy nie wiedziałam, że choruję i nie miałam takich rozterek.
Do niedawna przypuszczałam, że mamy burzliwy związek. W czasie i krótko po - psychoterapii okazało się, że potrafię stworzyć szczęśliwą rodzinę, jakiej nie miałam przez 14lat. Niestety teraz leczę się farmakologicznie, z psychiatrą widuję się średnio co trzy miesiące, wszystko wróciło do stanu "przed" a mój związek o tyle ma się dobrze, że mąż widząc, iż potrafię być "normalna" uwierzył również, że jestem chora i jest bardziej wyrozumiały. Bardzo to doceniam. Mam nadzieję, że długo o tym nie zapomnę. Uważam, że wszystko w twoich rękach. Nie odpychaj od siebie ludzi tylko walcz z tym co "złe" w tobie.
Ta choroba nie jest niczym szczególnym - cukrzycy tez nie rezygnują z ciasta, tylko wybierają te bezglutenowe. Ty też nie rezygnuj z miłości, tylko wybierz mniej CHADUSmile
(chyba leki działająWink)

[color=#006600]Poprawiłam cytat - A.[/color]
Edytowane przez Alia dnia 08/04/2013 21:06
 
Hania
#7 Drukuj posta
Dodany dnia 14/04/2013 18:58
Awatar

Rozgrzewający się


Postów: 47
Data rejestracji: 14.04.13

czytam ten wątek i kurcze, ech Sad nie jestem już pierwszej młodości. zaczyna docierać do mnie, dlaczego wszyscy ode mnie uciekają. no cóż, widocznie tak musi być, że życie muszę spędzić samotnie.
 
Asia
#8 Drukuj posta
Dodany dnia 14/04/2013 19:41
Rozgrzany


Postów: 69
Data rejestracji: 08.04.13

Mój mąż uciekł ode mnie w dwa miesiące po ślubie. Wydawało mi się, że mam temperament kiedy rzucałam o ściany meblami. Powody zazwyczaj były błahe. Wszystkich facetów, z którymi się wiązałam przed i po ślubie - niszczyłam psychicznie, czując się przy tym maksymalnie skrzywdzoną. Terapia, diagnoza, zmusiły mnie do przyglądania się temu co robię, ale i tak czuję się jak niezrozumiane dziecko. Mam dwójkę dzieci, które kocham ponad wszystko, zwierzęco oddałabym za nie życie, ale nie potrafię zapewnić im szczęśliwego, bezpiecznego dzieciństwa. Zaczynam podejrzewać, że jestem (przepraszam za porównanie chorych na alkoholizm), jak alkoholik, chociaż nie piję, ale podobnie wyniszczam moją rodzinę.
Dzieci od małego same o siebie dbają, ubierają się do szkoły, robią sobie śniadanie, sprzątają, gotują. Mąż pozwala na wszystko dla świętego spokoju i traktuje jak śmierdzące jajo. Tylko jak byłam na terapii wszyscy byli szczęśliwi i pełni nadziei. W parę miesięcy potem, moja kilkuletnia córka prosiła mnie - wróć mamusiu do szpitala, bardzo cię proszę...
Każdy ich powrót do domu to przyglądanie się mi w jakim jestem humorze. Czy na fali, czy wybuchnę, czy przed chwilą nie płakałam? Najgorsze jest to, że nawet jak chcę to zmienić i nie chcę użyć słowa udaję/staram się być/po prostu jestem - taką normalną mamą, i np robię obiad, uśmiecham się pomagam robić lekcje - to oni i tak patrzą na mnie jakby nie wierzyli i ja widzę te ich spojrzenia i ręce mi opadają.
No ale się kochamy. Chociaż to często mówię moim dzieciom.
 
Tessa
#9 Drukuj posta
Dodany dnia 14/04/2013 19:45
Awatar

Brązowy Forumowicz


Postów: 806
Data rejestracji: 06.04.13

[quote]Ta choroba nie jest niczym szczególnym - cukrzycy tez nie rezygnują z ciasta, tylko wybierają te bezglutenowe. Ty też nie rezygnuj z miłości, tylko wybierz mniej CHADUSmile
(chyba leki działająWink)
[/quote]

Co do cukrzykow, to wiekszosc z nich nie jest na diecie bezglutenowej - osoby z celiakia sa Smile cukrzycy unikaja cukrow prostych, ale jak mowisz, zdarza im sie mniej lub bardziej 'zaszalec' - przyjmuja wtedy wiecej insuliny lub leki stymulujace komorki beta trzustki do produkcji takowej Smile

Z druga czescia wypowiedzi absolutnie sie zgadzam. Zadna choroba nie jest powodem zeby rezygnowac z milosci. Wiem, bo mam ich kilka... Jezeli znajdzie sie odpowiednia osobe to bedzie ona wsparciem w trudnych chwilach. A jezeli ktos Cie odrzuca z powodu choroby, to nie jest to wlasciwy kandydat na partnera
[i][color=#000066][small]'We accept the love we think we deserve'[/small][/color][/i]
 
Asia
#10 Drukuj posta
Dodany dnia 14/04/2013 20:00
Rozgrzany


Postów: 69
Data rejestracji: 08.04.13

a tak mi się jakoś napisałoZalamka
myślałam, że gluten to cukier właśnie. WSTYD MISmile
pozdrawiam
 
Tiger2005x
#11 Drukuj posta
Dodany dnia 14/04/2013 21:55
Awatar

Rozgrzewający się


Postów: 16
Data rejestracji: 11.04.13

A ja myślę że ta choroba w związkach nie przeszkadza, miałem dziewczyne 6 lat i nawet nic nie zauważyłaPfft
 
Asia
#12 Drukuj posta
Dodany dnia 15/04/2013 20:11
Rozgrzany


Postów: 69
Data rejestracji: 08.04.13

Pewnie jeszcze była zadowolona jak miałeś przez większość czasu manię i ułańską fantazję. Chociaż nie, sześć lat to kawał czasu. Beczkę soli można zjeść przez ten czas, musiała dobrze cię poznaćSmile
Ja działałam toksycznie i jakoś tak perfidnie przywiązywałam ofiary do siebie na lata. Może się to zmieni, bo teraz to tylko zależy mi żeby mąż nie odszedł...
 
fluorescent rabbit
#13 Drukuj posta
Dodany dnia 16/04/2013 17:45
Awatar

Finiszujący


Postów: 376
Data rejestracji: 11.06.12

[quote][b]Asia napisał/a:[/b]
Ja działałam toksycznie i jakoś tak perfidnie przywiązywałam ofiary do siebie na lata. [/quote]

Mi sie też wydaje czasami że ja robie coś takiego, że go tak naprawde nie kocham tylko wmanipulowałam go w moje nie do końca czyste gierki, że ja mu robie krzywde i tylko udaję żeby nie zostać sama... nie wiem czy z jego strony to nie jest coś w rodzaju uzależnienia :/ ja przecież wiem o czym mówie, 'kumple' czasami robili mi różne świństwa a potem dzwonili, ja słyszałam słowo na h i już nic nie pamiętałam, znowu byliśmy best friends forever... tak samo i z nim jest, ja mu robie coś złego a jego pomimo to ciągnie do mnie, nie wiem co to jest, czy to jest miłość czy to jest choroba. wogóle miłość- ciężki temat, nie zawsze wiadomo co to jest i czy jest czy nie ma
 
martyna
#14 Drukuj posta
Dodany dnia 16/04/2013 18:31
Awatar

300% normy


Postów: 11241
Data rejestracji: 07.08.09

Asia tak serio to wzruszyło mnie to co opisałaś
Życie jest zbyt krótkie, aby pić kiepską herbatę, czytać złe książki i marnować czas na ludzi, dla których nic nie znaczymy.
 
Asia
#15 Drukuj posta
Dodany dnia 16/04/2013 20:58
Rozgrzany


Postów: 69
Data rejestracji: 08.04.13

Mnie moje dzieci wzruszają. Pół życia im psuję a drugie pół rozpamiętuję i żałuję, że nie reaguję jak normalna matka. Może gdzieś to się w końcu wypośrodkuje, bo jak nie, to zostanę w końcu sama i to jest właśnie ten odsetek 10-15% CHADOWCÓW, którzy pomimo tego, że kochają życie bardziej, stają na krawędzi i skaczą.

Mój mąż jako jedyny chyba nie daje się wmanipulować w te moje gierki. Często przez to musiałam zmagać się z rzeczywistością. Jak się wyprowadzał to mogłam go za kolana szarpać, łzami zalewać, nic. Niewzruszony. Zawsze chciał żebym była normalna. Kiedyś mi nawet powiedział z takim smutkiem jak był u kolegi i wrócił podpity, że oni mają taki fajny, normalny dom.
Z zewnątrz nasza rodzina wygląda dość wesoło, często wołają na nas family adams. Jak byliśmy na wakacjach ze znajomymi, to oni ciągle zmęczeni, sfrustrowani, nasze dzieci same wracały do pokojów, kąpały się i prały sobie majtki. Przedwcześnie dorośli. Wychowałam dzieci nie odpowiedzialnie tylko bardzo egoistycznie. To ja jestem najważniejsza. Jak na fazie odeszłam do gacha, mąż też związał się z inną kobietą.
Boże jaki te moje dzieci musiały mieć raj (mieszkały z ojcem bo wygodniej było mi zabierać je na weekendy). Obca baba dbała o nie lepiej niż rodzona matka. Woziła im obiady, zabierała na wycieczki itp.
Ale jak w magicznym zegareczku minęło 8 miesięcy i bęc buch. Skruszona ja z meeega depresją znowu wróciłam do domu. Ponieważ mamy tylko dwa pokoje, mąż o ile wracał na noc do domu,to kładł się u dzieci na podłodze, ja sama. Syn starszy od córki o trzy lata nie miał do mnie całkowicie zaufania, nie odzywał się. Przez nasze kłopoty bardzo opuścił się w nauce. Córka codziennie po kilka razy pytała się mnie czy nie odejdę więcej, czy będę jak wróci ze szkoły. Mąż chciał odejść, i wiem żeby to zrobił gdyby nie ten szantaż ostateczny... Zresztą poważnie byłam załamana i nie pamiętam już tego uczucia wyraźnie ale to były miesiące łez. Mój kochanek podczas naszego krótkiego aczkolwiek namiętnego związku poważnie zachorował. Im bardziej on potrzebował mnie tym bardziej ja się dusiłam w tym związku. Ostatecznie, najzwyczajniej w świecie uciekłam. Jego była żona oddała go do hospicjum.
Nie wiem jak wygląda miłość ludzi normalnych. Ja nie wiedząc, że jestem chora, nie znając diagnozy, już dopuszczałam możliwość zdrady w sensie, że wiedziałam, że od jednego faceta nie dostanę tego, co może mi dać trzech. Jeden może być mądry, drugi romantyczny, a trzeci ładnie tańczyć.
Na mężu mi zależy, ale przepraszam nie za bardzo umiem wczuć się w jego osobę, to co przeżywa. Mnie jego zdrady nie bolą, chciałabym żeby wiedział, że chcę z nim spędzić resztę życia i nic mu nie zagraża. Gdyby odszedł, albo umarł straciłabym połowę siebie. Ale jego zresztą najbardziej wykańcza codzienność ze mną. Moje zmiany humoru, agresja, ataki na jego osobę i na dzieci. Jestem toksyczna ale chcę się zmienić.
Siódmego idę do nowego psychiatry i będę asertywna, nie dam się spławić. Chcę na terapię!
Edytowane przez Asia dnia 16/04/2013 21:08
 
amelie23
#16 Drukuj posta
Dodany dnia 31/05/2013 15:05
Awatar

Startujący


Postów: 105
Data rejestracji: 13.02.12

Myslę, że bardzo duzo zalezy od osoby chorej.
Ja jako była żona CHADowca mogę powiedzieć, że ze swojej strony robiłam wszystko by małżeństwo przetrwało...
Kochałam i nadal kocham. On jest moją druga połówką.
Byłam przyjacielem.
Rozmawiałam, słuchałam.
Wspierałam w depresjach i lękach.
Byłam zawsze przy nim, byłam kołem ratunkowym.

Ale kiedy zaczęła się mania to zaczął się koszmar, piekło, który sprawił, że moje serce pekło! tego nie da się opisać, opowiedzieć...
Byłam (w jego manii ) według niego wrogiem nr 1. Pił, bił, wyzywał, był agresywny...człowiek, który na co dzień jest aniołkiem...nikt mi nie wierzył...
Manipulował wszystkimi, starałam się byc sprytniejsza ale jego rodzina nie była w stanie pojąć sytuacji i niestety wszystko nam się w końcu rozleciało....
Najgorsze chyba jest to, że jest tez hazardzistą i przegrywa totalnie wszystko co zarabia, co ja zarabiałam... Do dzisiaj to się za mna ciagnie.
Cierpię, płaczę, krzyczę, mam koszmary nocą... a od rozwodu minęło 8 miesięcy..
Sama teraz biorę leki antydepresyjne by jakoś żyć i zrozumiec dlaczego tak rozwaliło się moje, nasze życie...
I mimo, że chciałabym dac mu szansę, jednoczesnie wiem, że nic się nie zmieni, on będzie nadal taki jak jest... a ja kolejny raz się zawiodę...
Może taka moja karma...

Może to taki przypadek, może inni chorzy na CHAD sa poprostu "lepszymi" ludźmi, dlatego potrafia kochać i walczyć o swoje związki... Mój mąż nie potrafił..

[i]"W życiu piękne są tylko chwile..".[/i][color=#660066][/color]
 
Lilit5126
#17 Drukuj posta
Dodany dnia 22/07/2013 09:31
Awatar

Rozgrzewający się


Postów: 13
Data rejestracji: 18.07.13

Hej. Niewiem co mam robic moj chlopak nieprzyjmuje do wiadomosci ze jestem chora... twierdzi ze on tez moglby isc do lekarza i tez by to stwierdzili... jest mi strasznie z tym ze nie jestem zrozumiana. Co robic?
Lilit
 
Life
#18 Drukuj posta
Dodany dnia 22/07/2013 18:13
Awatar

Platynowy forumowicz


Postów: 3356
Data rejestracji: 26.02.10

Jakbym ja słuchała takich porad od moich najbliższych, dawno bym wąchała kwiatki od spodu. Wiem, że to trudne, że wsparcie tych, na których nam zależy jest ważne, ale w tej kwestii trzeba być egoistą i myśleć o sobie. Słuchaj zaleceń lekarza, bo tylko tak możesz sobie pomóc. A podejście chłopaka może zmieni się z czasem. Otoczenie też musi dojrzeć do akceptacji, że ich bliscy potrzebują pomocy, leczenia. Trzymam kciuki i życzę dużo wytrwałości w dążeniu do zdrowia!

Gdzie się leczysz? Leki? Psychoterapia?

[b][color=#00cc00]Bój się i idź do przodu Wink[/color][/b]

Dla odmiany szczęśliwa Grin
i wkur@@@na... Aaa... Już mi przeszło Pfft
 
Agatta
#19 Drukuj posta
Dodany dnia 22/07/2013 19:37
Awatar

Medalista


Postów: 525
Data rejestracji: 01.06.13

Lilith - więc zaprowadź go do lekarza. Swojego. Niech mu wytłumaczy. Czasami zdanie fachowca pomaga. Czasami pomaga czas.

Na pocieszenie - mój P też długo wątpił, mówił że ja wymyślam depresję, i w ogóle chorobę żeby znaleźć wytłumaczenie dla mojego umysłowego i fizycznego lenistwa. W końcu uwierzył.

Edit: I nie jesteś nierozumiana. Tu jest całkiem sporo osób które rozumieją Smile Na początek będzie to musiało wystarczyć. Chłopakowi daj czas.
Edytowane przez Agatta dnia 22/07/2013 19:38
[color=#663366][b]Kobieta[/b] rodzi się jako anioł, a gdy codzienność oskubie ją z piórek, a życie podetnie jej skrzydła - leci dalej.[b] Na miotle.[/b][/color]
 
Lilit5126
#20 Drukuj posta
Dodany dnia 22/07/2013 19:57
Awatar

Rozgrzewający się


Postów: 13
Data rejestracji: 18.07.13

dziekuje za rady. jestem z nim ponad 4 lata i wiedzialam ze cos mi jest juz daaawno i zaczelo sie poglebiac a co za tym idzie wiecznie sa zgrzyty z byle powodu bo akurat estem w dolku i ciezko sie ze mna rozmawia. bylo coraz gorzej az wlasnie przez przypadek trafilam na klientke w pracy ktora zaproponowala mi pomoc po rozmowie ze mna i ogladaniu mojego zachowania. w zwiazku moi przyszli tesciowie stwierdzili ze powinnam dostac nobla za to ze tyle psychicznie wytrzymuje i widza ze cos sie dzieje ze mna wszyscy widza tylko nie moj chlopak... najgorsze jest to ze nie umiem z nim rozmawiac na ten temat bo on sie denerwuje od razu i nie odzywa pol dnia.. najbardziej mnie dobija fakt ze jak cos chce to potrafi byc aniolem i zrobic wszystko by to dostac.. .ale ja nie jestem lalka szczegolnie po takim czasie bycia raze... Sad((
Lilit
 
Przeskocz do forum:
Podobne Tematy
Temat Forum Odpowiedzi Ostatni post
Praca a chad Choroba afektywna dwubiegunowa 32 25/09/2022 14:08
Bezsennosc w Chad Choroba afektywna dwubiegunowa 20 22/11/2021 00:36
Trójmiasto:Poszukiwana Grupa wsparcia dla partnerów osob z Chad Przedstaw się 9 22/08/2021 22:21
Jeszcze żona chłopaka z chad Przedstaw się 4 05/11/2020 18:48
Chad a dalsze życie i wychowywanie razem dzieci Choroba afektywna dwubiegunowa 5 30/07/2020 20:55

51,658,916 Unikalnych wizyt

Powered by PHP-Fusion copyright © 2002 - 2024 by Nick Jones.
Released as free software without warranties under GNU Affero GPL v3.

2024