Zobacz temat
Mam Efkę :: O psychiatrii :: Zaburzenia odżywiania
Strona 2 z 2: 12
|
Nadchodzi najgorsze, więc...
|
|
Brego |
Dodany dnia 15/05/2015 12:53
|
Finiszujący Postów: 412 Data rejestracji: 04.09.14 |
Ja walczę z kompulsywnym jedzeniem (pozostałość po licealnych głodówkach). Bulimii nikt u mnie nie stwierdził, ale pewne cechy są tu wspólne, więc pozwolisz, że podzielę się swoim doświadczeniem. I nie chcę pisać, że Ty nie starasz się wyjść z tego, że nie próbujesz. Na pewno próbujesz, ja też próbowałam. Natomiast ze swojego doświadczenia, i równie licznych co u Ciebie prób ogarnięcia tematu samodzielnie, doszłam do wniosku, że żeby coś drgnęło, to muszę wyjść ze swojej "strefy komfortu". Ja to tak nazywam, bo chorowanie daje pewien komfort. To jest schemat. Jest w nim tyle samo cierpienia, poczucia winy, co hedonistycznej przyjemności i poczucia ulgi. Dla mnie wyjściem z mojej strefy komfortu było przyznanie się przed sobą, że nie ogarniam, przełamanie wstydu, pójście do lekarza. Rozpoczęcie, mimo początkowego zażenowania, rozmów z terapeutą. A poza kwestiami emocji, w leczeniu ED pomagają też rady czysto "techniczne"- jak jeść, kiedy jeść, czego pod żadnym pozorem nie zaniedbywać. Ale żeby otrzymać pomoc, trzeba sobie dać pomóc. Pozdrawiam Cię serdecznie [i]Istnieje taka cierpienia granica, za którą czekać może już tylko spokój...[/i] |
|
|
Leiche |
Dodany dnia 17/05/2015 17:04
|
Rozgrzewający się Postów: 24 Data rejestracji: 17.04.15 |
[quote][b]Brego napisał/a:[/b] Natomiast ze swojego doświadczenia, i równie licznych co u Ciebie prób ogarnięcia tematu samodzielnie, doszłam do wniosku, że żeby coś drgnęło, to muszę wyjść ze swojej "strefy komfortu". Ja to tak nazywam, bo chorowanie daje pewien komfort. To jest schemat. Jest w nim tyle samo cierpienia, poczucia winy, co hedonistycznej przyjemności i poczucia ulgi. [/quote] Brego: co do wspomnianego ,,hedonizmu", u mnie napady - oprócz może pierwszych kęsów - stały się torturą. Nawet samo objadanie się jest męczarnią. Dlatego nie wiem, po co to robię. Dziękuję Ci za miłe słowa. Jeszcze jedno: od wczoraj mam straszne drgawki. Trzęsą mi się ręce i nogi, nie mogę nad tym zapanować, trochę jak u człowieka z lekką epilepsją. Powinnam naprawdę się przestraszyć - a mnie już... wszystko jedno. Pogodzenie się z tym, jak jest, w tym przypadku stanowi chyba najgorsze. Domyślam się, że w tym stadium to już jest zagrożenie życia, cały dzień potrafię przeleżeć, mam problemy ze wstaniem rano z łóżka. Chyba jedynym wyjściem jest szpital - w warunkach ambulatoryjnych sobie nie poradzę mimo szczerych chęci, czy są napady, czy ich nie ma, jestem coraz słabsza. Czasem czuję, że zaraz stracę grunt pod nogami i po prostu upadnę. |
|
|
tajfunek |
Dodany dnia 17/05/2015 17:35
|
300% normy Postów: 7284 Data rejestracji: 31.05.09 |
szczerze, to chyba Ci jednak nie jest wszystko jedno...przynajmniej tak odbieram twoje wypowiedzi. Gdyby tak było,nie pisałabyś o tym na forum. |
|
|
Leiche |
Dodany dnia 17/05/2015 17:44
|
Rozgrzewający się Postów: 24 Data rejestracji: 17.04.15 |
Bo poza forum nie mogę i nie chcę o tym mówić. Bo jest mi wstyd. Strasznie wstyd. |
|
|
Nix |
Dodany dnia 17/05/2015 18:08
|
Srebrny Forumowicz Postów: 1056 Data rejestracji: 13.11.14 |
Znam poczucie wstydu. A także poczucie niemocy, winy i bycia niewystarczającą. To wszystko wiąże się z chorobą. Jestem bulimiczką. Walczącą. Drżenia, o których piszesz, mogą (ale nie muszą) być wynikiem zbyt niskiego poziomu cukru we krwi lub też dużych jego wahań. Nie jestem lekarzem, ale mnie się to czasem zdarza. Najlepiej byłoby coś zjeść i sprawdzić, czy nie zrobi Ci się lepiej w ciągu 30 minut. Albo wycieńczyłaś swój organizm i się zbuntował. I być może naprawdę potrzebujesz szpitala. Nie jest Ci wszystko jedno. Nie pogodziłaś się z tym, że jesteś chora. Wydaje mi się, że znalazłaś się w punkcie, w którym czujesz się po prostu bezsilna i już nie wiesz, co masz dalej zrobić, żeby było lepiej. Wspieram Cię wirtualnie. Tylko dobrym słowem, ale trzymaj się dzielnie. Nie poddawaj się, bo warto walczyć [b][i]Ale z przeszkodami jest tak jak z pokrzywą - trzeba je uchwycić i wznieść się ponad nie[/i][/b] |
|
|
martyna |
Dodany dnia 18/05/2015 09:03
|
300% normy Postów: 11241 Data rejestracji: 07.08.09 |
Rozumiem to Twoje " wszystko jedno". Myślę, że wielu tutaj towarzyszy wstyd i inne emocje, które nie są pozytywne, ale jak dla mnie po to one są by nam coś udowodnić. Przez lata tkwiąc w chorobie, motając się mam przed sobą obraz [img]http://www.bnb-studioblog.pl/wp-content/uploads/2009/07/2.jpg[/img] Wiele zależy od naszego nastawienia, będą porażki , będzie gorzej by mogło być lepiej. Lekarz mi powtarza by się nie nastawiać na TYLKO sukcesy, by nie spinać się porażkami. Leiche a jeśli chodzi o somatyke bo wiem , że doskonale znasz swoje ciało i wiesz czego objawem sa wyżej opisane objawy. Życie jest zbyt krótkie, aby pić kiepską herbatę, czytać złe książki i marnować czas na ludzi, dla których nic nie znaczymy. |
|
|
Leiche |
Dodany dnia 21/05/2015 09:37
|
Rozgrzewający się Postów: 24 Data rejestracji: 17.04.15 |
Dziękuję Wam. Nix: tak, zapewne wynika to z hipoglikemii (przynajmniej ,,epizodycznej''. Martyna: zdjęcie dobrze odzwierciedla to, co się aktualnie ze mną dzieje, chociaż osobę w kałuży/płytkim zbiorniku wodnym przetransportowałabym do bagna - brzmi melodramatycznie, ale bagno jest brudne, ohydne i... wciąga. Ale ten głód jest straszny. I zżera mnie od środka - psychicznie i fizjologicznie. A najgorsze, że jednego od drugiego nie umiem odróżnic. Głód z niedożywienia czy wynikający z emocjonalnej pustki? Głód od rana do wieczora. A konkretnie: od rana do switu. Koszmarze, skończ, dekada to już chyba nadmiar... |
|
|
mosia |
Dodany dnia 12/11/2015 00:57
|
Rozgrzany Postów: 69 Data rejestracji: 08.10.15 |
Leiche, czytalam wszystkie posty w tym wątku, głównie skupiając się na Twoich, czuje dokładnie to samo co Ty i podobnie wygląda moje chorowanie, rzyganie wcalenie nie jest niczym przyjemnym lecz silniejszym niż Ty, nie da się bez niego obejść, moj organizm nie akceptuje żadnych posiłków, nawet jogurt naturalny przyprawia mnie o wyrzuty sumienia... Podejmowałam się psychoterapii połaczonej z lekami psychotropowymi nagle z niewiadomych przyczyn zostawilam leki, terapię wszystko i tak tkwiłam w tym bagnie, teraz znów biorę się za siebie mimo beznadziejności jaka mnie ogarnia, postaraj się, może w jakiś sposób nawet najmniejsze postępy zachęcą Cię do dalszego działania... trzyma się ciepluutko Edytowane przez mosia dnia 12/11/2015 00:58 |
|
Strona 2 z 2: 12
Przeskocz do forum: |
Podobne Tematy
Temat | Forum | Odpowiedzi | Ostatni post |
---|---|---|---|
A więc... | Przedstaw się | 26 | 30/12/2013 17:20 |
Karla90 nadchodzi | Przedstaw się | 15 | 31/07/2013 01:42 |
[dark] Jest super, więc o co ci chodzi... | Nasze wątki - część otwarta | 21 | 16/08/2010 14:22 |
No więc i ja... | Zaburzenia odżywiania | 35 | 20/12/2009 12:27 |
Nadchodzi jesień | Porozmawiajmy | 12 | 28/10/2009 22:02 |