Zobacz temat
Mam Efkę :: O psychiatrii :: Zaburzenia odżywiania
Strona 2 z 2: 12
|
jak to jest z tymi ED
|
|
____A |
Dodany dnia 16/04/2009 20:59
|
Startujący Postów: 168 Data rejestracji: 21.02.09 |
Ja mimo wszystko nadal sądzę, że różnica pomiędzy "zaburzeniem" a "chorobą" rzeczywiście istnieje (i oczywiście nie jest to różnica ograniczająca się tylko do nazwy) Tak czy inaczej - dla mnie nie ma to większego znaczenia. Chciałam jeszcze - tak już na koniec - podkreślić, że to NIE JA byłam "założycielką" tego tematu. |
|
|
Perfidia |
Dodany dnia 17/04/2009 11:22
|
Grupa Trzymająca Władzę Postów: 7779 Data rejestracji: 26.01.09 |
Ponieważ dyskusja ta prowadzi donikąd chciałabym dodać od siebie kilka rzeczy. Założyłam ten wątek po to, aby poznać różne punkty widzenia na problem, który mnie zainteresował. Do tego m.in. służy forum. I nie ma w tym absolutnie nic nagannego, dlatego nie widzę powodu, aby czuć jakikolwiek dyskomfort z tego powodu, że to ja założyłam ten wątek. Czytam na prawdę dużo wypowiedzi dziewczyn z anoreksją i innymi ED, artykułów na ten temat itd. Sformułowanie "anoreksja to śmiertelna/groźna/... choroba" pojawia się w nich na porządku dziennym. I w zasadzie nie spotkałam się z opozycją do tego stwierdzenia - mam wrażenie, że podświadomie większość ludzi traktuje anoreksję jako chorobę, mimo, że w fachowej nomenklaturze została zdefiniowana jako zaburzenie. Makro wyjaśnił dlaczego, i to wytłumaczenie jest dla mnie logiczne. (Inna sprawa, czy uważam, że jest to rzeczywiście potrzebne i sensowne.) Co do mojej dyskusji z Moną - zarówno użyta przez nią definicja co jest chorobą, jak i jej polemika, są moim zdaniem błędne i oparte na koślawej logice. I nawet jeżeli miałabym przyjąć definicję Mony jako kryterium w tej dyskusji, to myślę, że nie wyklucza ona możliwości, że anoreksja chorobą jest. A najlepiej problem podsumowała Weronika - niezależnie jak sklasyfikujemy anoreksję, nie zmienia to czym ona jest w rzeczywistości. Tyle z mojej strony. [color=#990099][i]Czasem jest tak, że to, co się liczy, nie da się policzyć, a to, co daje się policzyć - nie liczy się.[/i] [small]A.Einstein[/small][/color] [small]1,6180339887498948482045868343656...[/small] |
____A |
Dodany dnia 17/04/2009 12:41
|
Startujący Postów: 168 Data rejestracji: 21.02.09 |
Wiedziałam... [b]Perfidio[/b], to, że Twój post jest ostatni, nie oznacza że Twoje racje są słuszne. Mało logiczna próba udowodnienia swojego "ZWYCIĘSTWA". Myślenie w rodzaju: "Super! Udało mi się zakończyć temat!" Szczerze gratuluję. |
|
|
anima |
Dodany dnia 20/04/2009 22:50
|
Startujący Postów: 157 Data rejestracji: 25.03.09 |
Hm. Może jednak temat kiedyś się jeszcze rozwinie. Miałam nadzieję, że uda mi się włączyć w dyskusję, ale poległam próbując zebrać myśli...Chociaż może się uda... Zacznę od ustosunkowania się do stwierdzenia Mony odnośnie tego, że ed poniekąd jest wyborem osoby chorującej/ zaburzonej (jak zwał tak zwał, proszę nie skupiać się na użytych terminach). Mimo, iż sama uważałam kiedyś podobnie, to teraz korzystając z własnych doświadczeń mogę z pewnością powiedzieć, że nie jest to prawda. Na początku choroby, a nieraz również już w czasie podjętego leczenia trwałam w fazie jej negacji. Wmawiałam sobie, że zupełnie nic mi nie jest, że tego NIE MOŻNA nazwać chorobą, ponieważ jest to mój świadomy wybór, że robię to, bo CHCĘ. I nie mówię tu o odchudzaniu - tylko o niszczeniu siebie. Ja w pewnym momencie nie chciałam już wcale schudnąć, ja chciałam się zagłodzić/ zniszczyć (można to traktować jako poparcie argumentu, że osoba chora na anoreksję jednak pewne problemy psychiczne ma). Jakież było moje zdumienie w momencie, kiedy jednak uświadomiłam sobie, że chcę żyć i postanowiłam wreszcie z tego "wyjść", a tu się okazało, że, cholera, tego się nie da zrobić!! Skoro więc anoreksja to świadomy wybór (tak jak kiedyś utrzymywałam), to wg tego założenia bez większych problemów powinnam móc z niej "zrezygnować". No więc, nie dało się. Do tej pory, pomimo półtorarocznej terapii, nie mogę powiedzieć o sobie, że jestem "zdrowa". Chociaż faktem jest, że żeby wyzdrowieć konieczna jest szczera chęć i zaangażowanie. Może to miała na myśli Mona mówiąc, że ed nie są chorobami, bo tak naprawdę możliwe jest posiadanie tej chęci, wzięcie "swojego losu we własne ręce"? Nie zamierzam nikogo przekonywać ani polemizować do rozlewu krwi. Możecie mi wierzyć lub nie. Gdyby jednak z zaburzeń jedzenia tak łatwo byłoby wyjść, nie nazywałyby się one zaburzeniami jedzenia, a poprzestałoby się na terminie "dieta". Skądś się to jednak wzięło, prawda? A jeżeli chodzi o terminologię, to szczerze mówiąc nie interesuje mnie czy anoreksja jest "jeszcze" zaburzeniem czy "już" chorobą, jak się to nazywa w szerokim świecie. Wiem czym anoreksja jest DLA MNIE i jedynie to jest istotne. Na terapii przez wiele miesięcy nie używałam słowa "choroba". Dopiero niedawno odważyłam się go użyć i to spowodowało jakąś ulgę. I bynajmniej nie chodzi tu o "zwalanie winy" na okoliczności zamiast wzięcia odpowiedzialności na siebie. Nazwanie rzeczy po imieniu daje po prostu możliwość odetchnięcia. I, jak w moim przypadku, nabrania siły do dalszej walki. Dzięki temu, że uświadomiono mi, że to choroba (zaburzenie), nie czuję już do siebie nienawiści (jak to miało miejsce wcześniej kiedy uważałam, że jestem po prostu debilką która nie ma co ze sobą zrobić w życiu i dlatego kombinuje), ale nauczyłam się podchodzić do siebie z łagodnością. W moim przypadku to poskutkowało. Nie pamiętam już jakie inne kwestie zostały tu poruszone, może kiedyś doczytam i jeszcze coś dopiszę. |
|
|
Makro |
Dodany dnia 21/04/2009 00:10
|
Grupa Trzymająca Władzę Postów: 3419 Data rejestracji: 10.08.08 |
Bardzo podoba mi się twój post, jest pełny osobistych przemyśleń. I rzeczywiście najistotniejsze jest czym anoreksja jest dla cierpiącego na nią osoby niż pusty termin medyczny.
[color=#3300ff]"Gdy słońce kultury chyli się ku zachodowi, to nawet karły rzucają długie cienie."[/color] [color=#6600ff]Karl Kraus[/color] [color=#0099ff]Jestem lekarzem. Na forum jestem prywatnie, więc funkcje leczenie i diagnostyka są wyłąc |
Nadzieja |
Dodany dnia 09/05/2009 23:23
|
Pasjonat Postów: 5532 Data rejestracji: 20.08.08 |
Moje osobiste przemyślenia co do anoreksji są takie: otóż fakt faktem jak ją zwał tak zwał z mojego życia zrobiła piekło, to co dla innych jest najnormalniejszą rzeczą pod słońcem dla mnie jest problemem,problemem,który mało kto rozumie.Ja też przez dłuższy czas,wręcz bardzo długi negowałam istnienie anoreksji ja tylko chcę schudnąć jeszcze parę kilo,tak mówiłam, a tak naprawdę to jak napisała Anima to jest ogromna chęć zniszczenia siebie, tak wielka,że aż przerażająca. Przerażające jest to,że kiedy praktycznie zaczełam z nią walczyć tzn postanowiłam wyjść z tego bagna okazało się,że to nie jest takie proste, wręcz prawie niemożliwe, że to jest cholernie trudne i bolesne.Jestem w szpitalu i zgadzam się z moimi terapeutami moje niejedzenenie jest wierzchołkiem góry lodowej do dna której musimy razem się dokopać dlatego nie zgodzę się ze stwierdzeniem Mony,że jest to świadomy wybór, ja też na początku z tym sie nie zgadzałałam, a teraz w ramach cięzkiej i bolesnej terapii składam puzle mojego życia począwszy od najwcześniejszego okresu mojego życia,które miało na mnie tak wielki wpływ tzn wydarzenia wtedy zaistniałe.Oczywiście nie można całej winy zganiać na innych zresztą nigdy tak nie robię,bo najwiecej wymagam od siebie, ale niestety nie mamy wpływu na niektóre sprawy i zdarzenia.Codziennie walczę sama ze sobą, o siebie o swoje zdrowie i życie o pwrót do normalności i wiem,że przede mną jeszcze bardzo długa droga.Dla mnie anoreksja to wycieńczenie mojego organizmu,już obecnie mniejsze, trwałe zapewne już problemy z kręgosłupem, uszkodzony przewód pokarmowy,wiecie czym, brak miesiaczki, wypadanie włosów,sucha skóra i wiele wiele innych, ale najgorszy jest ten ból psychiczny i codzienne zmaganie się z każdym dniem, kiedy masz kompletnego doła i chcesz umrzeć,kiedy na terapii wyciągane jest to o czym chcesz zapomnieć,kiedy masz iść na stołówkę i wiesz,że nic nie będzie mogło przejść Ci przez gardło.Mam nadzieję,że chociaż w części wrócę do normalności,dlatego wybaczcie, ale dla mnie nazwa tego na chwilę obecną nie ma większego znaczenia, bo wystarczajaco zmieniła moje życie w koszmar, a w szpitalu i tak już jestem, więc....! [color=#333399]"Nigdy nikomu nie ufaj, Danielu, a tym bardziej ludziom, których podziwiasz. Bo nie kto inny, a właśnie oni zadadzą ci najboleśniejsze rany." Carlos Ruiz Zafón " Cień Wiatru"[/color] |
|
|
____A |
Dodany dnia 10/05/2009 11:32
|
Startujący Postów: 168 Data rejestracji: 21.02.09 |
[quote][b]Nadzieja napisał/a:[/b] (...) nie zgodzę się ze stwierdzeniem Mony,że jest to świadomy wybór[/quote] Trzymanie się zaburzenia/choroby, pewnego rodzaju schematu zachowań jest zupełnie ŹWIADOME. Czasami też wybór konkretnych zaburzeń jest świadomą decyzją. Oczywiście nie oznacza to, że dzieje się tak w każdym przypadku ED, nie zmienia to faktu, że bardzo często tak jest. |
|
Strona 2 z 2: 12
Przeskocz do forum: |
Podobne Tematy
Temat | Forum | Odpowiedzi | Ostatni post |
---|---|---|---|
jak sobie radzicie z m.s ? | Depresja | 80 | 23/03/2022 06:54 |
Jak zaczynacie swój dzień? | Porozmawiajmy | 40 | 16/11/2021 16:16 |
Ciągle jeszcze ten świat jest piękny | Nasze wątki - część otwarta | 988 | 17/10/2021 13:18 |
Schizofrenia prosta - przemyślenia, spekulacje, wasze zdanie... Czym ona jest według was samych??? | Schizofrenia | 14 | 17/08/2020 20:46 |
Jak sobie radzicie z chorobą? | Schizofrenia | 19 | 24/07/2020 18:49 |