Zobacz temat
Mam Efkę :: O psychiatrii :: Choroba afektywna dwubiegunowa
Strona 1 z 2: 12
|
Jak wytłumaczyć innym?
|
|
Rat Lover |
Dodany dnia 16/03/2015 18:27
|
Rozgrzany Postów: 100 Data rejestracji: 16.03.15 |
Z brakiem odpowiedzi na to pytanie borykam się już bardzo długi czas, kilka lat. Ot po prostu: jak wytłumaczyć ludziom, którzy patrzą na mnie z boku, że to, iż nie pracuję, żyję we własnym, wyizolowanym środowisku, jestem aspołeczny i tym podobne jest spowodowane moją chorobą i nie jest zależne ode mnie? Ci, którzy mnie słabo znają postrzegają mnie jako lenia, gamonia, który nic nie robi, pasożyta, który żeruje na własnej żonie (jestem na Jej utrzymaniu). Nikt nie potrafi zrozumieć, że nie potrafię pracować, nie umiem utrzymać pracy dłużej niż kilka dni; albo sam pod wpływem stresu z niej rezygnuję, albo wyrzucają mnie jako pracownika, który jest nieprzydatny. Wszystkie te sytuacje i brak zrozumienia dołują mnie jeszcze bardziej, powodują, że jeszcze szczelniej zamykam się w sobie. Może ktoś z Was będzie w stanie coś mi poradzić? Z góry dziękuję. |
|
|
Antonine M |
Dodany dnia 16/03/2015 19:36
|
Rozgrzany Postów: 98 Data rejestracji: 02.03.15 |
Hmm, wiesz, mnie się wydaje, że warto się liczyć ze zdaniem tylko tych osób, które są dla nas ważne albo od których coś zależy. Tym, którzy są ważni (rodzina, przyjaciele) oraz tym, od których coś zależy (potencjalni przełożeni) możesz, a nawet powinieneś mówić wprost o chorobie*. Pamiętaj i przypominaj innym, że CHAD to nie wariactwo, nie opętanie, tylko choroba, tak jak zapalenie płuc czy złamanie nogi - każdemu może się przytrafić i wówczas człowiek zasługuje na to, żeby robić mu pewne ustępstwa, traktować go ulgowo itd. Co do całej reszty to chyba trudno mieć na to wpływ. Ostatecznie zawsze znajdzie się ktoś, kto będzie Cię krytykował. O ile nie ma to wpływu na Twoje życie - postaraj się tym nie przejmować. Ostatecznie to, jak wygląda Twoja sytuacja rodzinna, ekonomiczna, jest sprawą tylko Twoją i Twojej żony. Nikomu nic do tego. Wiem, że łatwiej napisać, a trudniej zrobić, ale w gruncie rzeczy nie widzę innego sposobu... *(Potencjalnemu) przełożonemu może nie warto od razu mówić "mam CHAD", ale warto powiedzieć wprost: mam problemy zdrowotne, i w związku z tym np. nie zawsze jestem dyspozycyjny. Czy coś. Edytowane przez Antonine M dnia 16/03/2015 19:39 [i]If you're too big to follow rivers, how you ever gonna find the seas?[/i] |
|
|
swistak |
Dodany dnia 16/03/2015 22:35
|
Złoty Forumowicz Postów: 1758 Data rejestracji: 11.08.14 |
[quote]Ci, którzy mnie słabo znają postrzegają mnie jako lenia, gamonia, który nic nie robi, pasożyta, który żeruje na własnej żonie (jestem na Jej utrzymaniu).[/quote] Świadczy to o tym, jak ważne jest, żeby innych ludzi nie oceniać pochopnie. Ci ludzie nie chcą Cię skrzywdzić, tylko po prostu się tego nie nauczyli. "Ci, którzy mnie słabo znają" - czyli osoby, które Cię znają lepiej, tak nie twierdzą. To dobrze, bo sam wiesz, że to nie jest prawda. [quote]Ot po prostu: jak wytłumaczyć ludziom, którzy patrzą na mnie z boku, że to, iż nie pracuję, [b]żyję we własnym, wyizolowanym środowisku, jestem aspołeczny[/b] i tym podobne jest spowodowane moją chorobą i nie jest zależne ode mnie?[/quote] W jakim stopniu jest to (wytłuszczone) nieodłączną konsekwencją Twojej choroby a w jakim stopniu miałbyś możliwość zmiany tego? [quote][b]Antonine M napisał/a:[/b] *(Potencjalnemu) przełożonemu może nie warto od razu mówić "mam CHAD", ale warto powiedzieć wprost: mam problemy zdrowotne, i w związku z tym np. nie zawsze jestem dyspozycyjny. Czy coś.[/quote] Zastanawiałem się, czy miałbyś możliwość pracy na własny rachunek albo wykonywania np. jakichś zleceń w domu? Edytowane przez swistak dnia 16/03/2015 22:45 |
|
|
Rat Lover |
Dodany dnia 17/03/2015 02:38
|
Rozgrzany Postów: 100 Data rejestracji: 16.03.15 |
Od razu mi lepiej, kiedy czytam Wasze wypowiedzi. Jakaś taka siła we mnie wstępuje, mam ochotę żyć dalej! Macie zupełną rację, że absolutnie nie powinienem się przejmować innymi, zwłaszcza tymi, którzy krzywo na mnie patrzą. Postaram się to sobie wbić młotkiem między uszy i stosować się do tego pamiętając o Waszych słowach. Świstaku, lęki i panika zawsze biorą górę, kiedy tylko próbuję walczyć z aspołecznością i izolacją. Na samą myśl o wyjściu z domu dostaję nerwowych skurczów żołądka, nie mówiąc już o wyobrażeniu sobie o wyjściu do pracy. Wtedy miewam ataki paniki, które natychmiast nakazują mi schować się w toalecie, szafie, pod łóżkiem i nie wychodzić, dopóki ktoś mnie nie uspokoi, nie powie - "wyjdź, nie musisz nigdzie iść". Odpowiadając na Twoje drugie pytanie: tak, zastanawiałem się i w dalszym ciągu zastanawiam nad pracą w domu. Rozważałem już różne możliwości i, choć nie mam łba do interesów, coś chyba niedługo postanowię. I mam nadzieję, że tym razem mi wyjdzie Dziękuję Wam bardzo! |
|
|
RedKate |
Dodany dnia 17/03/2015 04:33
|
Grupa Trzymająca Władzę Postów: 2185 Data rejestracji: 06.07.12 |
Oj wiem coś o tych lękach, nikt mi co prawda w papiery nigdy fobii społecznej nie wpisał, ale zwykle jak mam wyjść i coś załatwić, to kończy się to niestrawnością i odwlekaniem do granic możliwości. A wynalazek taki jak telefon komórkowy przeklinam po stokroć, nie mogę go wiecznie nie odbierać, udając, że nie ma mnie w domu . Kiedyś było gorzej, po dłuższym czasie leczenia już trochę to ogarniam, mogę się czasem z tego nawet pośmiać, ale problem nie zniknął. Świstak dobrze gada z tą działalnością na własny rachunek. Ja mam to szczęście, że wykonuję wolny zawód i mam własną "firmę" - siedziba to biurko i regał ale jest . Biorąc pod uwagę, że bywają dni, które da się jedynie przeleżeć z gębą w poduszce, to prawdopodobnie dawno by mnie wylali z każdego etatu, a tak jakąś aktywność jestem w stanie z siebie wykrzesać (głównie w godzinach nocnych, jak widać). Własna działalność ma tylko jeden duży minus, naraża na bliskie kontakty z Zakładem Utylizacji Szmalu . Ale tak czy inaczej - warto poszukać pomysłu na siebie, byle nie kombinować od razu z budowaniem imperium . [color=#3399ff][i][small]"Moja doprowadzona do ostateczności dusza doszła do głosu. Z zimną furią, z pełną świadomością tego co robię, przestałam panować nad sobą." Joanna Chmielewska - "Całe zdanie nieboszczyka"[/small][/i][/color] |
|
|
Rat Lover |
Dodany dnia 17/03/2015 16:49
|
Rozgrzany Postów: 100 Data rejestracji: 16.03.15 |
Tak... doskonale znam te "numery" z telefonem. Żona często mnie pyta - "dlaczego nie odbierasz?", a w odpowiedzi słyszy - nie oczekuję żadnego telefonu [quote][b]RedKate napisał/a:[/b]Ale tak czy inaczej - warto poszukać pomysłu na siebie, byle nie kombinować od razu z budowaniem imperium .[/quote] Oj tak, to prawda. Moje durne ambicje już kilkakrotnie skutecznie wyczyściły mnie z pieniędzy. Tym razem postaram się nie budować niczego ponad to, na co mnie stać, zarówno mentalnie, jak i ekonomicznie. Dziękuję RedKate |
|
|
swistak |
Dodany dnia 17/03/2015 17:09
|
Złoty Forumowicz Postów: 1758 Data rejestracji: 11.08.14 |
[quote][b]Rat Lover napisał/a:[/b] Świstaku, lęki i panika zawsze biorą górę, kiedy tylko próbuję walczyć z aspołecznością i izolacją. Na samą myśl o wyjściu z domu dostaję nerwowych skurczów żołądka, nie mówiąc już o wyobrażeniu sobie o wyjściu do pracy. Wtedy miewam ataki paniki, które natychmiast nakazują mi schować się w toalecie, szafie, pod łóżkiem i nie wychodzić, dopóki ktoś mnie nie uspokoi, nie powie - "wyjdź, nie musisz nigdzie iść".[/quote] Moja dawna Bliższa Koleżanka miała przez dłuższy czas ataki paniki (z agorafobią), więc wiem mniej więcej o czym piszesz. Pamiętam też jak dzielnie walczyła i w efekcie jej minęły. (sam też miałem ataki paniki przez krótki czas) Edytowane przez swistak dnia 17/03/2015 17:10 |
|
|
Diuna |
Dodany dnia 17/03/2015 20:41
|
Platynowy forumowicz Postów: 2684 Data rejestracji: 08.11.11 |
[quote][b]Rat Lover napisał/a:[/b] nie jest zależne ode mnie?.[/quote] A od kogo? Ja rozumiem, że choroba, że może być ciężko... Swego czasu wyjście po fajki było dla mnie misją na marsa, więc pluć jadem nie będę, doradzę tylko, żeby przyjąć odpowiedzialność za własne życie. Stawianie się w pozycji bezwolnej ofiary Straszliwego Zaburzenia na pewno Ciebie nie uzdrowi. [quote]nie potrafię pracować[/quote] Orzeczenie, grupa, renta. Albo zmień nastawienie. Srutututu, pęczek drutu |
|
|
Rat Lover |
Dodany dnia 17/03/2015 20:41
|
Rozgrzany Postów: 100 Data rejestracji: 16.03.15 |
[quote][b]swistak napisał/a:[/b] Moja dawna Bliższa Koleżanka miała przez dłuższy czas ataki paniki (z agorafobią), więc wiem mniej więcej o czym piszesz. Pamiętam też jak dzielnie walczyła i w efekcie jej minęły. (sam też miałem ataki paniki przez krótki czas)[/quote] A wiesz może na czym polegał Jej sukces? |
|
|
Rat Lover |
Dodany dnia 17/03/2015 20:47
|
Rozgrzany Postów: 100 Data rejestracji: 16.03.15 |
[quote][b]Diuna napisał/a:[/b] A od kogo? Ja rozumiem, że choroba, że może być ciężko... Swego czasu wyjście po fajki było dla mnie misją na marsa, więc pluć jadem nie będę, doradzę tylko, żeby przyjąć odpowiedzialność za własne życie. Stawianie się w pozycji bezwolnej ofiary Straszliwego Zaburzenia na pewno Ciebie nie uzdrowi.[/quote] No raczej nie ode mnie. Samo się cholerstwo przyplątało, a teraz mną rządzi. Tak zwany "kopniak w dupę" nic tu nie pomoże. Wielu próbowało, nikomu się nie udało, wręcz pogorszyli mój stan. A stawianie się w pozycji bezwolnej ofiary to właśnie pogodzenie się z tym, że jestem chory, w przeciwnym wypadku zdołowałbym się totalnie myśląc, że jestem leniem i nieużytkiem. [quote][b]Diuna napisał/a:[/b]Albo zmień nastawienie.[/quote] Nie da się. |
|
|
sigma |
Dodany dnia 17/03/2015 20:49
|
Grupa Trzymająca Władzę Postów: 12627 Data rejestracji: 12.02.11 |
Ja miałam pełnoobjawową fobię społeczną i lękowo-unikające zaburzenie osobowości. Kilka lat intensywnej terapii - i pracuję z ludźmi, prowadzę działalność gospodarczą, występuję przed grupą, mam znajomych, z którymi się spotykam w miejscach publicznych. A kiedyś też nie potrafiłam odebrać telefonu ani zrobić zakupów w niesamoobsługowym sklepie. I "nie potrafiłam pracować". Dlatego stanowczo nie kupuję takiego czegoś, jak: [quote]to, iż nie pracuję, żyję we własnym, wyizolowanym środowisku, jestem aspołeczny i tym podobne jest spowodowane moją chorobą i nie jest zależne ode mnie.[/quote] To, co robisz ze swoją chorobą i wynikającymi z niej trudnościami, jest zależne wyłącznie od Ciebie. Nawet ze schizofrenią da się pracować, jak się chce. karą za niewiarę będzie lęk który już nie zechce opuścić mnie |
|
|
Diuna |
Dodany dnia 17/03/2015 21:01
|
Platynowy forumowicz Postów: 2684 Data rejestracji: 08.11.11 |
Rat Lover, i to jest właśnie największa pułapka zaburzeń psychicznych. One nie przyłażą same, są wynikiem naszych doświadczeń, które robią później kuku neuroprzekaźnikom. [quote] A stawianie się w pozycji bezwolnej ofiary to właśnie pogodzenie się z tym, że jestem chory, w przeciwnym wypadku zdołowałbym się totalnie myśląc, że jestem leniem i nieużytkiem[/quote] Tak, to bardzo wygodne. Pogodzenie się z chorobą nie jest w żaden sposób związane z życiem pod jej dyktando. Ty się chorobie poddałeś, a teraz chcesz usłyszeć, jaki biedny jesteś i że możesz bezkarnie siedzieć na dupsku. Bo jesteś chory. Nie prawda- jeśli nie zmienisz sposobu myślenia, będzie jeszcze gorzej, bo jestem pewna, że bycie "leniem i nieużytkiem" nie do końca Ci odpowiada, tylko tak się do tej roli przyzwyczaiłeś, że po prostu boisz się zmiany. I boisz się porażki. Przypominam też, ze dopamina która do działania napędza, jest również za nie nagrodą. Sugeruję zacząć od ćwiczeń fizycznych, mogą być wykonywane w domu. A tak przy okazji, zastanawiam się, co by się stało, gdyby pracująca żona poszła w diabły i zostawiła Cię zdanego tylko na siebie. Edytowane przez Diuna dnia 17/03/2015 21:19 Srutututu, pęczek drutu |
|
|
swistak |
Dodany dnia 17/03/2015 21:30
|
Złoty Forumowicz Postów: 1758 Data rejestracji: 11.08.14 |
[quote][b]Rat Lover napisał/a:[/b] A stawianie się w pozycji bezwolnej ofiary to właśnie pogodzenie się z tym, że jestem chory, w przeciwnym wypadku zdołowałbym się totalnie myśląc, że jestem leniem i nieużytkiem. [/quote] Nie jesteś leniem, ponieważ leń to osoba, która ma możliwość pracy, ale nie wykonuje jej z własnej winy i z własnej woli. W żadnym wypadku nie można uznać za lenia osobę, która nie ma możliwości pracy (np. nie potrafi jej znaleźć albo jest chora). Czy gdybyś ostatni rok spędził w szpitalu, nie mogąc wstać z łóżka, to też byś się uważał za lenia? (wiem, że "leń" to jest określenie pejoratywne, tutaj trochę na siłę przeprowadzam analizę tego pojęcia) Podobnie, należałoby tutaj wziąć pod uwagę względne ograniczenia, które same z siebie nie wykluczają pracy, jednak w znaczącym stopniu ją utrudniają. Tak jest w wypadku Twoich problemów z wychodzeniem z domu: utrudniają Ci one znalezienie pracy, jednak nie czynią to absolutnie niemożliwym. Dlatego jeśli chciałbyś ocenić swoje postępowanie, musiałbyś wziąć pod uwagę wszelkie trudności jakie napotykasz na swojej drodze. Osoba, która ze względu na problemy zdrowotne jest w stanie pracować jedynie przez kilka godzin dziennie (ale jednak bardzo się stara, bo praca przychodzi jej niezwykle ciężko) nie jest wcale mniej pracowita od osoby, która tych problemów nie ma i pracuje po 10 h dziennie. Wręcz przeciwnie, ta pierwsza może posiadać znacznie większą wolę pracy. Naprawdę chcesz przejechać życie na zaciągniętym hamulcu ręcznym (słowa Nix)? |
|
|
Rat Lover |
Dodany dnia 18/03/2015 00:17
|
Rozgrzany Postów: 100 Data rejestracji: 16.03.15 |
[quote][b]Diuna napisał/a:[/b] Ty się chorobie poddałeś, a teraz chcesz usłyszeć, jaki biedny jesteś i że możesz bezkarnie siedzieć na dupsku.[/quote] Nie no, kurcze. Nie znoszę, jak się ktoś nade mną użala. Wolę zrozumienie. [quote][b]Diuna napisał/a:[/b]A tak przy okazji, zastanawiam się, co by się stało, gdyby pracująca żona poszła w diabły i zostawiła Cię zdanego tylko na siebie.[/quote] Zapewne stoczyłbym się na samo dno. Dobra, a tak nawiązując do tego co piszecie. Przeczytałem Wasze posty jeszcze dwa razy, aby niczego nie pominąć i: albo zbyt krótko się jeszcze leczę, albo dobór prochów nie jest odpowiedni. Fakt jest faktem, że choróbsko nie ma ochoty przejść do fazy remisji. W każdym razie kolejny raz daliście mi nadzieję na przysłowiowe "lepsze jutro". Dziękuję |
|
|
Diuna |
Dodany dnia 18/03/2015 07:26
|
Platynowy forumowicz Postów: 2684 Data rejestracji: 08.11.11 |
Jutro będzie lepsze, tylko daj sobie na to szansę. Potraktuj nasilenie objawów jako cos tymczasowego, przyjrzyj się sobie i pomyśl u terapii (nie wierzę, że to piszę). Samo łykanie leków nie pomoże, trzeba dotrzeć do źródeł problemu, nauczyć się żyć samemu ze sobą. [quote]choróbsko nie ma ochoty przejść do fazy remisji[/quote] Bo samo nie przejdzie. Przyjmijmy, że za choróbsko Ty odpowiadasz. I pomyśl, jakie taka postawa ma konsekwencje. Wierz mi, masz na swój stan zdrowia ogromny wpływ i nie bój się tego wpływu, bo może być ogromnie pozytywny. Podejrzewam, że najbardziej dobija Cię poczucie bezsilności a żeby się z niego wyrwać potrzebne jest działanie. Poza ruchem nieocenione działanie ma również medytacja (sprawdzone info) i kontakt z przyrodą. Srutututu, pęczek drutu |
|
|
Antonine M |
Dodany dnia 18/03/2015 08:26
|
Rozgrzany Postów: 98 Data rejestracji: 02.03.15 |
Wiesz Rat, moim zdaniem głosy niektórych były zbyt ostre, ale jest w tym racja, żeby się chorobie nie poddawać. W Twoim przypadku - wciąż próbować powrócić do życia zawodowego. Może potrzebujesz takiego spojrzenia [youtube]8EpYlrg9UXQ[/youtube] Pamiętam, jak w pierwszym zdiagnozowanym epizodzie depresji chciałam się zupełnie poddać, wziąć na studiach dziekankę i zaszyć się w domu. Na szczęście wszyscy dookoła mi to odradzali i w miarę możliwości pomagali mi się jakoś trzymać. Okazało się też, że z racji choroby mogę też liczyć na wsparcie uczelni w postaci indywidualnego trybu nauki. Dzięki temu udało mi się skończyć studia i iść do przodu. Zamiast poddawać się z góry, warto szukać rozwiązań, które pomogą Ci funkcjonować mimo choroby. Tak jak Świstak pisał - może praca zdalna? Zadaniowa? [color=#00cc00]Poprawiłam linka - A.[/color] Edytowane przez Alia dnia 18/03/2015 21:21 [i]If you're too big to follow rivers, how you ever gonna find the seas?[/i] |
|
|
swistak |
Dodany dnia 18/03/2015 08:28
|
Złoty Forumowicz Postów: 1758 Data rejestracji: 11.08.14 |
[quote][b]Rat Lover napisał/a:[/b] A wiesz może na czym polegał Jej sukces?[/quote] Moja Koleżanka bała się przebywać poza domem, np. w galerii handlowej, na zajęciach, itd (agorafobia). Dlatego właśnie starała się spędzać w takich miejscach jak najwięcej czasu, nawet po kilka godzin, aż lęk jej przejdzie. Było to dla niej straszliwie trudne, ale w ten sposób poradziła sobie z problemami. Czy nie mógłbyś jakoś stopniować stopnia trudności? Wychodzisz gdzieś poza dom, do sklepu, parku? |
|
|
Rat Lover |
Dodany dnia 18/03/2015 17:35
|
Rozgrzany Postów: 100 Data rejestracji: 16.03.15 |
No nic. Porozmawiam z psychiatrą o jakimś leku aktywizującym. Póki co te 1000mg kwasu walproinowego na dobę zrobiło ze mnie pół-roślinkę. W konsekwencji brakuje mi tylko strużki śliny z kącika ust Wiadomo co się z tym wiąże, bo pewnie Wy też mieliście lub macie z tym prochem kontakt: mnie po prostu uwala na dupę, każe siedzieć i głupkowato się uśmiechać. Cóż tu dużo mówić - ciało i umysł mam tak leniwe, że nawet na walkę z chorobą nie mam siły. Może 600mg/dobę byłoby lepsze. Okaże się. [quote][b]swistak napisał/a:[/b] Moja Koleżanka bała się przebywać poza domem, np. w galerii handlowej, na zajęciach, itd (agorafobia). Dlatego właśnie starała się spędzać w takich miejscach jak najwięcej czasu, nawet po kilka godzin, aż lęk jej przejdzie. Było to dla niej straszliwie trudne, ale w ten sposób poradziła sobie z problemami. Czy nie mógłbyś jakoś stopniować stopnia trudności? Wychodzisz gdzieś poza dom, do sklepu, parku?[/quote] Fakt, taka terapia działa. W ten sposób poradziłem sobie chociażby z radiofobią. To ciekawe, bo kiedyś nie pozwoliłem sobie nawet zrobić zdjęcia rentgenowskiego złamanej ręki, a później bukowałem wycieczki do Czarnobyla co pół roku. W dodatku wmówiłem sobie, że niewielkie dawki promieniowania jonizującego są dla mojego zdrowia korzystne, a od tych wycieczek nie miałem nawet kataru Opowiedziałem to lekarzowi (jeszcze w Polsce), a ten skwitował to słowami: "choroba znalazła sobie ujście gdzie indziej" i miał tu na myśli tkwiącą we mnie obecnie fobię społeczną. Nie do końca Mu w to uwierzyłem, dlatego za Twoją radą, Świstaku, spróbuję tego, o czym piszesz. Dzisiaj piękna pogoda, wezmę rower, pojeżdżę po parku Dzięki! |
|
|
swistak |
Dodany dnia 18/03/2015 22:59
|
Złoty Forumowicz Postów: 1758 Data rejestracji: 11.08.14 |
[quote] Nie do końca Mu w to uwierzyłem, dlatego za Twoją radą, Świstaku, spróbuję tego, o czym piszesz. Dzisiaj piękna pogoda, wezmę rower, pojeżdżę po parku Grin[/quote] Miałem na myśli robienie rzeczy, które dla Ciebie są trudne. Nie wiem, czy jeżdżenie po parku zalicza się u Ciebie do tej kategorii (chociaż pewnie będzie dla Ciebie korzystne). |
|
|
Rat Lover |
Dodany dnia 18/03/2015 23:12
|
Rozgrzany Postów: 100 Data rejestracji: 16.03.15 |
Dla mnie wszystko jest trudne, ale z tych trudnych "rzeczy do zrobienia" zacznę od najłatwiejszych. Po parku spaceruje wielu ludzi, więc już jakiś kontakt będę miał |
|
Strona 1 z 2: 12
Przeskocz do forum: |
Podobne Tematy
Temat | Forum | Odpowiedzi | Ostatni post |
---|---|---|---|
jak sobie radzicie z m.s ? | Depresja | 80 | 23/03/2022 06:54 |
Jak zaczynacie swój dzień? | Porozmawiajmy | 40 | 16/11/2021 16:16 |
Jak sobie radzicie z chorobą? | Schizofrenia | 19 | 24/07/2020 18:49 |
Jak sobie poradzić w związku z CHAD | Przedstaw się | 4 | 24/04/2020 19:04 |
Jak przerwać błędne koło objadania się? | Zaburzenia odżywiania | 10 | 17/08/2019 15:23 |