Zobacz temat
Strona 1 z 2: 12
|
jak wspierać
|
|
Kati |
Dodany dnia 05/07/2009 23:12
|
Platynowy forumowicz Postów: 2764 Data rejestracji: 29.06.09 |
Zakładam nowy wątek, bo nie bardzo wiedziałam, gdzie się dopisać, żeby było na miejscu. A zresztą może się rozwinie... kto wie. Nawet nie wiem, czy dział właściwy. A piszę, bo chciałam Was prosić o radę. Mam przyjaciółkę. Poznałyśmy się w ośrodku, gdzie ja byłam z bulimią i alkoholizmem, ona tylko z tym drugim. Przez pięć tygodni wspierania się 24/24, w jednym pokoju, w jednej grupie itd rozjechałyśmy się każda w swoją stronę obiecując sobie wsparcie w kryzysach i wspólne chwile w nowym życiu. Niestety. Ja się wygrzebałam, ona wprawdzie nie piła ale wpadła w leki... Potem w depresję - chyba tak naprawdę depresja była u niej pierwsza, tak myślę. W każdym razie spędziła wiele miesięcy na oddziale psychiatrycznym. Zadne leki nie zadziałały. Potem wyszła, by próbować się zabić, znowu szpital, tym razem inny. Stan po prostu tragiczny. W końcu decyzja o elektrowstrząsach. I na moich oczach stał się cud. Dziewczyna w krótkim czasie odzyskała chęć do życia. Wprawdzie zaraz po wyjściu ze szpitala zapiła - ale to po raz pierwszy, potem zaczęła brać leki, więc wiadomo, wpadki się mogą zdarzyć ale teraz wszystko będzie dobrze. Tu czas wspomnieć, że byłam z nią cały czas. Wspierałam jak mogłam, choć sama nieraz nie jestem mocna. Odwiedzałam w szpitalu, mówiłam wierzę w ciebie, będziesz żyć. Choć sama nieraz tracę nadzieję. Byłam. W każdym razie w zeszłym tygodniu udało nam się spotkać, przyjechała do mnie na kilka dni. Było cudownie. Dużo radości z tego, że nareszcie jest dobrze. Ona zaklimatyzowała się w mojej rodzinie i została przez wszystkich fajnie przyjęta. Chwila oddechu, którego i ja tak bardzo potrzebowałam. Wyjechała w niedzielę. No... Właśnie. Mój oddech trwał trzy dni, jej - okazało się jeszcze krócej. Zapiła już w poniedziałek. Znowu, w bardzo krótkim czasie po raz drugi. Porozmawiałam z nią twardo, powiedziałam o tym, co czuję i o tym, że nie mogę być z nią, jeśli zdecyuje wrócić do picia. Ze nie tak się umawiałyśmy. Uświadomiłam, że biorąc pod uwage, jak się poznałyśmy, wybiera między piciem a przyjaźnią ze mną. Było mi cieżko ale wiem, że tak trzeba. Dalej mi cieżko. I... nie wiem, co dalej robić. Jak wspierać? Ciężko mi. Rozmawiałyśmy wczoraj. Było... inaczej. Nie wiem, co się dzieje, ona twierdzi, że w porządku, a ja nie wiem, czy mówi prawdę. Wydawało mi się, że czuję fałszywą nutę. mogę się spodziewać, że jeśli pije, to mi o tym nie powie. Jeśli nie pije, to czy ja będę jej wierzyć?... Zależy mi na jej zdrowiu i na niej. Ale o siebie też chcę zadbać. Pogubiłam się. Ciężko mi. Doradźcie proszę, napiszcie swoje zdanie. Co wiele głów to nie jedna. A może zechcecie użyć tego wątku w swoich sprawach - zapraszam. Pewnie macie własne doświadczenia? A może to Was ktoś wspiera? |
|
|
weronika |
Dodany dnia 06/07/2009 07:30
|
Brązowy Forumowicz Postów: 856 Data rejestracji: 10.08.08 |
Cieszę się, że poruszyłaś ten temat. Przyjęta przez Ciebie strategia "Moja przyjaźń za Twoją trzeźwość" jest dobra pod warunkiem że nie jest jedyną formą dbania o abstynencję koleżanki. Z własnych obserwacji mogę Ci powiedzieć, że tak można podziałać na początkach alkoholizmu, potem nawet rodzina się nie liczy jako argument. Ojciec mojej koleżanki z 18 letnim stażem picia nie otrzasnal sie nawet, gdy odeszla od niego zona potem dzieci, nie pomogly grozby leczenia przymusowego eksmisji z mieszkania. Dlatego wydaje mi sie kluczem do wyzdrowienia znalezienie przez chora osobe wlasnej motywacji do zdrowienia, nie takiej narzuconej mu z zewnatrz i po to jest jej potrzebna terapia. Pamietaj, ze przyjeta przez Ciebie strategia niesie ryzyko, ze "slepy bedzie prowadzil kulawego" wiec nie zapominaj dbac o siebie. [URL=http://chomikuj.pl/?page=258631]moja spiżarnia[/URL] na skraju... |
Kati |
Dodany dnia 06/07/2009 08:47
|
Platynowy forumowicz Postów: 2764 Data rejestracji: 29.06.09 |
Weroniko, Dziękuję za Twoj odpowiedź. Masz rację, ja się tego też obawiam i naprawdę zależy mi też na sobie w tej całej sytuacji. Wiem, że można oszukiwać wszystkich, bo uzależnienie/potrzeba ulgi bywa silniejsza od jakichkolwiek wartości. Przyjaźń, miłość, wiara, szczerość przestają mieć znaczenie, a raczej są zapomniane przez chorą osobę. Pisałam już o podkładaniu poduszek - wierzę w to, że warto pomóc także w ten sposób, że osoba zostanie sama i poczuje, co to znaczy. Myślę, że dla mojej znajomej zostanie samą jest nimożliwe, nie wyobraża sobie tego, ięc liczę, że ten argument coś dla nij będzie znaczył. Przynajmniej na jakś czas. Inna sprawa - dlatego założyłam ten wątek tutaj - że u niej pierwsza jest depresja i stany lękowe, natomiast pozostałe "rzeczy" to tylko rozpaczliwe poszukiwanie środka zaradczego. Boję się, że poprawa nigdy nie nastąpi... Prawda jest taka, że we mnie jest bardzo mało nadziei i już raz to inni przekonywali mnie, że wierzyć trzeba do końca. Wierzyłam, mimo tego, że poddawali się kolejni jej lekarze i ze zdumieniem obserwowałam - po raz pierwszy w życiu - skuteczność elektrowtrząsów. Może też dlatego jestem teraz taka rozczarowana, smutna... nie wiem, jak to nazwać. Oszukana. Tak, oszukana. Bo na finiszu mojego ogromnego trudu wsparcia czekało jej zapicie. A tutaj - w przeciwieństwie do depresji - wiem, że ja, ślepy nie jestem w stanie poprowadzić kulawego. Czy w perspektywie jej potencjalnych kolejnych wpadek powinnam się pożegnać?.. nie wiem, po prostu nie wiem. |
|
|
Perfidia |
Dodany dnia 06/07/2009 10:05
|
Grupa Trzymająca Władzę Postów: 7779 Data rejestracji: 26.01.09 |
Długo myślałam co mogłabym Ci napisać. Wspieranie kogoś z problemem depresji, uzależnienia jest trudne. Zwłaszcza, że jeśli dobrze zrozumiałam to dzieli Was pewna odległość. Myślę, że przede wszystkim powinnaś patrzeć na siebie - nie daj się wciągnąć w sytuację, gdy Twoje własne samopoczucie pogorszy się z powodu koleżanki. Przemyśl też to co napisałaś - że depresja i stany lękowe są głównym problemem, a pozostałe "rzeczy" to szukanie środka zaradczego. Przepraszam, jeżeli zabrzmi to okrutnie, ale zabrzmiało to trochę jak szukanie usprawiedliwienia dla tego co robi Twoja koleżanka. Nie muszę chyba pisać, że takie środki zaradcze nie pomogą, a mogą tylko pogłębić i depresję, i stany lękowe. Trudna sprawa... [color=#990099][i]Czasem jest tak, że to, co się liczy, nie da się policzyć, a to, co daje się policzyć - nie liczy się.[/i] [small]A.Einstein[/small][/color] [small]1,6180339887498948482045868343656...[/small] |
Kati |
Dodany dnia 06/07/2009 10:17
|
Platynowy forumowicz Postów: 2764 Data rejestracji: 29.06.09 |
[quote][b]Perfidia napisał/a:[/b] Przemyśl też to co napisałaś - że depresja i stany lękowe są głównym problemem, a pozostałe "rzeczy" to szukanie środka zaradczego. Przepraszam, jeżeli zabrzmi to okrutnie, ale zabrzmiało to trochę jak szukanie usprawiedliwienia dla tego co robi Twoja koleżanka. Nie muszę chyba pisać, że takie środki zaradcze nie pomogą, a mogą tylko pogłębić i depresję, i stany lękowe. Trudna sprawa...[/quote] Perfidio. Dobrze, że to podkreśliłaś, bo ja faktycznie poszłam na myślowe "skróty". Dziękuję Ci. Oczywiscie tak jest, że tego typu środki zaradcze nie pomogą. Jasne, że nie tędy droga. Bardziej chodzi mi o to, że obawiam się, iż nawet jeśli powstrzyma się ona od picia, to wymyśli inny sposób autodestrukcji. Absolutnie nie szukam dla niej usprawiedliwienia. Miga się od życia, ot co. Po prostu wydaje mi się, że o ile wiem co nieco o chemicznych uzależnieniach, nieco o żywieniowych, to depresja jest dla mnie nieznana - jako przyczyna, a nie efekt powyższych. Ja też miałam depresję - bo byłam czynna w bulimii i piłam. Ona jest w taaakiej depresji, że albo ma jej pełne objawy - i to do tych najbardziej skrajnych, wtedy ląduje w szpitalu i praktycznie nie wstaje z łóżka -albo gdy poczuje się nieco lepiej wychodzi do domu i zaczyna pić, bierze leki i... kto wie, co wymyśli następne. I dlatego o ile "czystemu" alkoholikowi bez cienia wątpliwości powiedziałabym "albo pijesz, albo się przyjaźnimy" - tutaj powiedziałam to ale też bardzo, bardzo się boję. Wiem, że jest to jej życie i jej decyzje, że nie chce brać w nim udziału. Wiem, że moja rola jest tu niewielka. Chciałabym chociaż zadbać o to, żeby ze swojej strony nie pominąć żadnego sposobu pomocy - jeśli taki jest - i nie musieć potem mieć potwornych wyrzutów sumienia, że czegoś nie zrobiłam, bo nie doczytałam. Z drugiej strony nie ryzykować w tym wszystkim siebie i swojego zdrowia. |
|
|
Nadzieja |
Dodany dnia 06/07/2009 12:50
|
Pasjonat Postów: 5532 Data rejestracji: 20.08.08 |
Kati przeczytałam Twój post,twoja koleżanka ma szczęście ,że trafiła na taka osobę jak Ty.Ja mam depresję, na początku nim zaczełam sie leczyc była dość ciężka, jak wiesz pół roku spędziłam w szpitalu mam anoreksję.Wtedy moja depresja była jeszcze silna,8 lipca bedę już rok na lekach i ciągle nie mam zmniejszanej dawki. Skarbie długo myślałam co Ci doradzić, w samej depresji ważne jest żeby ta osoba wiedziała że z nią jesteś, dzwoń do niej pytaj się jak się czuje, staraj się ją wspierać, z jej piciem jest gorsza sprawa,ale myślę,że jak będzie wiedziała,że Tobie na niej bardzo zależy nie będzie uciekać w ten środek zaradczy jakim jest alkohol,powiedz jej,że jak bedzie miała ochotę się napić i zapomniec o życiu to niech zadzwoni do Ciebie.Wiem to wszystko jest trudne,nie wiem jak Ci pomóc i co jeszcze mogłabym Ci doradzić.Ale wierzę w Ciebie i trzymam kciuki.Porozmawiajcie bo Twoje zdrowie też jest ważne, powiedz jej że jest Ci bardzo potrzebna, że też jej potrzebujesz.Waszą przyjaźń można będzie porównać do takiej długiej łyżki, która ma dwa końce tylko wzajemnie dając sobie życzliwośc pomoc i zrozumienie, możecie sobie pomóc, mów jej otwarcie co Ci się niepodoba w jej zachowaniu bądzcie szczere na tym polega pomoc.Nie staraj sie jej dopytywać ciągle czy pije. Myślę że taki szczery kontakt z czasem doprowadzi do tego,że sama Ci będzie mówić że miała chwilę słabości. Nie wiem czy to co Ci napisałam,chociaż troszkę Ci pomoże. Powodzenia i pamiętaj o sobie tylko bedąc zdrową możesz jej pomóc.Powodzenia
[color=#333399]"Nigdy nikomu nie ufaj, Danielu, a tym bardziej ludziom, których podziwiasz. Bo nie kto inny, a właśnie oni zadadzą ci najboleśniejsze rany." Carlos Ruiz Zafón " Cień Wiatru"[/color] |
|
|
weronika |
Dodany dnia 06/07/2009 14:03
|
Brązowy Forumowicz Postów: 856 Data rejestracji: 10.08.08 |
Popieram tutaj słowa Perfidii-że na pierwszym miejscu ma być Twoje zdrowie tym bardziej że sama się borykasz z podobnym, co koleżanka problemem. Pomaganie, wspieranie, jak najbardziej są na miejscu,niemniej jednak może zabrzmi to okrutnie-trzeba wiedzieć, kiedy dać sobie spokój, bo zamiast jednego pijącego, nagle może zrobić się dwóch. Taki efekt "wspólnego tonięcia". Lepiej przekazać pałeczkę wtedy specjalistom. Depresja + alkohol=trudne leczenie, jedno drugie pogłębia. [URL=http://chomikuj.pl/?page=258631]moja spiżarnia[/URL] na skraju... |
bi di bi |
Dodany dnia 07/07/2009 08:59
|
Rozgrzewający się Postów: 31 Data rejestracji: 20.02.09 |
Rozumiem Twój dylemat Kati. Depresja i uzależnienie nakręcają siewzajemnie, a Ty stawiając sprawę ostro masz obawy czy uderzysz w tą stronę uzależnioną, czy też tą bardziej wrażliwą depresyjną. Popieram to co napisała Nadzieja - potrzebujecei siebie nawzajem. Pokaż koleżance, że zależy Ci na niej, ale jeżeli ona nie zechce zmienić czegoś, to będziesz dbać przede wszystkim o siebie. Bo to, że ona się pogrąża nie jest dla Ciebie obojętne. Powodzenia dla Was obu. |
|
|
Kati |
Dodany dnia 10/07/2009 14:01
|
Platynowy forumowicz Postów: 2764 Data rejestracji: 29.06.09 |
Dziękuję Wam wszystkim za odpowiedzi. Tak, [b]bi di bi[/b], to prawda, że nie wiem i do bezradności, naturalnej przy wspieraniu trzeźwiejących nałogowców dochodzi strach, żeby nie skrzywdzić, gdy to depresja weźmie górę. Bo o ile wybór, czy się nałogować, czy nie, jest indywidualną decyzją każdego uzależnionego, to z tego co widziałam, depresja bywa poza kontrolą i w pewnym momencie mocy decyzyjne się po prostu nie ma.... Dobrze mówię? Że nawet można chcieć się wydobyć ale nie wiadomo jak. No właśnie, wychodzi moja mizerna wiedza na temat depresji... [b]Nadziejo[/b], to prawda, zależy mi na niej, w zdrowy sposób mi zależy. Jest we mnie też nieco niepokoju z tym związanego, bo moje zapewnienia do niej o tym powodują, że czuję jakby się troszkę "podwieszała" - a ja chciałabym jej pomóc po raz pierwszysw życiu uzyskać samodzielność; nie - zamienić zależność od rodziców czy męża na zależnosć ode mnie. [b][/b]Perfidio, Weroniko, przemawia przez Was mądrość fachowców [quote]Taki efekt "wspólnego tonięcia". Lepiej przekazać pałeczkę wtedy specjalistom.[/quote] czy to, ze może nagle być dwóch pijących a nie jeden i tak dalej. Co do mojej abstynencji, to wierzę bardzo mocno, że dbam zarówno o dzień dzisiejszy, jak i pamięć tego, kim jestem i jak to kiedyś było, a poza tym wspieram się skutecznie, jeśli potrzeba. Każdemu moze się zdarzyć nawrót - i mnie się zdarzył - i mogę powiedzieć, że było to dla mnie bardzo ważne doświadczenie. Może jak będzie okazja i wątek, to Wam kiedyś opowiem. Póki co, czuję, że jestem na bezpiecznym gruncie i idę ostrożnie do przodu. Dzięki jednak, tego typu przypomnień nigdy za dużo Tym bardziej, że moi bliscy tak bardzo chcą o tym zapomnieć, nie mówić. Dlatego to ja we własnym zakresie staram się wracać do tego dla własnego bezpieczeństwa - miedzy innymi też dlatego tu z Wami jestem na forum. To jedno z tych działań podpatrzonych u aowców, które pozwoliłam sobie zaadaptować na własny użytek Wracając do Was, Fachowczynie - pewnie wiecie też jak to jest, jak wszystko to wiesz ale jednak - to nie pacjent, to nie obcy współ-[b]ef[/b], tylko ktoś bliski, hm? Łatwo się gada i radzi ale jak się trafi na swoją taką sytuację, to zong - i boli i uwiera i jednak nie pozwala się wyłączyć. Tyle. Dzięki Wam - nie wiem, czy chcecie zamknąć ten wątek, czy go twórczo wykorzystać. Ja chętnie posłuchałabym o tym, kto Was wspiera albo jak Wy wspieracie. Ja też mogę opowiedzieć, kto był i jest ze mną. Mam spore długi w świecie, wiecie? Są Ludzie, dzięki którym żyję. |
|
|
Artystyczna Dusza |
Dodany dnia 10/07/2009 21:50
|
Medalista Postów: 711 Data rejestracji: 31.05.09 |
[b]Kati [/b]to wspaniałe jest mieć kogoś takiego jak Ty jako osobę wspierającą.Fajnie że i ty również możesz liczyć na czyjąś pomoc. W przypadku zaburzeń psychicznych jest to bardzo ważne ponieważ wiele osób jest wrażliwych i często samemu nie dają sobie rady.Kiedy ma się wsparcie drugiej osoby to chyba jest jakoś łatwiej żyć z chorobą i iść przez życie. |
Kati |
Dodany dnia 14/08/2009 22:23
|
Platynowy forumowicz Postów: 2764 Data rejestracji: 29.06.09 |
Dziś się czuję wyjątkowo sama - nie samotna, właśnie [b]sama[/b]. Zadzwoniła do mnie. nie bylam w stanie prawie zrozumieć co mówi, tak byla pijana. W sms-ie nie byla w stanie poprawnie wystukać mojego imienia, tylko dochodziło najpierw Kasia, potem Kash, w trzecim Kpq... oczywiście żadnej innej treści. Oczywiscie rozmowa trwała parę sekund i po stwierdzeniu stanu powiedziałam, że nie chcę jej kontynuować. Czuję się sama, bo już nie ma chyba obok mnie osoby, która wyszła z dołka i się trzyma. Z ośrodka popłynęli prawie wszyscy, z którymi bylam w kontakcie. A na pewno te najbliższe mi osoby. Nie chcę przepraszać, ze mi się "udało"! Dobrze mi z tym i cieszę się tym. Nie zmienia to faktu, że dziś czuję się sama. Tyle. Dziękuję za wysłuchanie. |
|
|
Kati |
Dodany dnia 14/08/2009 23:23
|
Platynowy forumowicz Postów: 2764 Data rejestracji: 29.06.09 |
Czuję się sama i jest mi bardzo smutno. Dopiero teraz sobie to uświadomiłam. Przecież ja się nie wściekam - jest mi smutno, ot co.... Ciągle jeszcze łatwiej mi się zezłościć niż zesmucić. |
|
|
Nadzieja |
Dodany dnia 15/08/2009 10:14
|
Pasjonat Postów: 5532 Data rejestracji: 20.08.08 |
Kati wiesz cieszę sie razem z Tobą, Ty wygrałaś i wygrywasz nadal, Twoja przyjaciółka z ośrodka jak i wielu innych nie daje rady,być może przyjdzie taki moment,że i Ona się w końcu podniesie,wiem,że Ci na tym zależy. Piszesz,że czujesz się sama, spójrz na to z drugiej strony, masz kochaną córcię,która na pewno czułaby sie teraz nawet nie sama lecz samotna,gdyby nie Twoje teraźniejsze poczucie [b]bycia samej[/b] . Smucisz się,bo wiesz,że osobie na której Ci mocno zależy nie udaje się, a to boli wiem jak to jest, taka jest nasza ludzka natura. Jednak Ty swoją postawą i tym,że dajesz radę możesz pokazać jej tylko,że można żyć bez picia i trzeźwo rozwiązywać swoje problemy. Jesteś wspaniała Kati i pamiętaj ani sama,ani samotna masz nas, a na pewno mnie. Trzymaj tak dalej [color=#333399]"Nigdy nikomu nie ufaj, Danielu, a tym bardziej ludziom, których podziwiasz. Bo nie kto inny, a właśnie oni zadadzą ci najboleśniejsze rany." Carlos Ruiz Zafón " Cień Wiatru"[/color] |
|
|
barbarajan |
Dodany dnia 15/08/2009 12:06
|
Rozgrzany Postów: 73 Data rejestracji: 03.08.09 |
Nadzieja ma rację zgadzam się z nią masz nas .Jak dobrze że jest to forum jest gdzie się wygadać .a ludzie rozumieją co się do nich mówi nie oceniają .Kati twoja przyjaciółka popłyneła widocznie nie była jeszcze na samym dnie nie miała się od czego odbić mięjmy nadzieje że zrozumie co straciła i podniesie się znowu |
|
|
Kati |
Dodany dnia 15/08/2009 19:36
|
Platynowy forumowicz Postów: 2764 Data rejestracji: 29.06.09 |
Też mam taką nadzieję. Dziękuję Wam Dziewczyny za słowa otuchy. Też się cieszę, że Was tu mam wirtualnie. Dziś próbowała się do mnie dodzwonić z samego rana. Po otrzexwieniu dotarło do niej, że może mnie stracić - jak stwierdziła. Ja nie robiłam wyrzutów, nie awanturowałam się - powiedziałam spokojnie o swoich odczuciach: oszukania, rozczarowania, o tym, że czuję się sama też. I zdystansowałam się od jej wyborów - przynajmniej ona tak to usłyszała. Ruch jest po jej stronie. Jeśli podejmie leczenie - bo w terapii już jest - oraz będzie utrzymywać abstynencję, będzie jeszcze kiedyś dobrze, mam nadzieję. Jak małe dzwoneczki dźwięczą mi słowa, które obie słyszałyśmy w ośrodku. o tym, że podkładanie poduszek szkodzi i że dla dobra takiego delikwenta trzeba być twardym i nieugiętym. A dla swojego dobra po prostu NIE MOGĘ narażać się na rozmowy po pijaku w stylu "Kasiu kochana tyle razem przeszłyśmy, uups tylko jedno piwko". Nie chcę tego. To za bardzo boli. A przy tym... ja też mogę się potknąć i co wtedy? Nie chcę wracać do punktu, w którym byłam nie tak dawno temu, bo zbyt ciężko pracowałam, ba, caly czas pracuję, żeby było dobrze. |
|
|
Perfidia |
Dodany dnia 15/08/2009 21:07
|
Grupa Trzymająca Władzę Postów: 7779 Data rejestracji: 26.01.09 |
Przykro mi, że czujesz się sama i cieszę się, że w jakikolwiek sposób znajdujesz tu otuchę. I chcę Ci powiedzieć, że imponuje mi to co napisałaś o działaniu dla swojego dobra, a przede wszystkim to, że konsekwentnie to realizujesz nawet, jeżeli czasami boli Cię to.
[color=#990099][i]Czasem jest tak, że to, co się liczy, nie da się policzyć, a to, co daje się policzyć - nie liczy się.[/i] [small]A.Einstein[/small][/color] [small]1,6180339887498948482045868343656...[/small] |
Kati |
Dodany dnia 15/08/2009 23:32
|
Platynowy forumowicz Postów: 2764 Data rejestracji: 29.06.09 |
Proszę Cię, tylko nie imponuje. Czuję się naprawdę podle. Wiem, że nie mogę inaczej, ta świadomość mi jednak nie pomaga... |
|
|
Makro |
Dodany dnia 16/08/2009 01:46
|
Grupa Trzymająca Władzę Postów: 3419 Data rejestracji: 10.08.08 |
Rozum rozumem, a uczucia uczuciami...
[color=#3300ff]"Gdy słońce kultury chyli się ku zachodowi, to nawet karły rzucają długie cienie."[/color] [color=#6600ff]Karl Kraus[/color] [color=#0099ff]Jestem lekarzem. Na forum jestem prywatnie, więc funkcje leczenie i diagnostyka są wyłąc |
Artystyczna Dusza |
Dodany dnia 16/08/2009 17:14
|
Medalista Postów: 711 Data rejestracji: 31.05.09 |
Kati może jest Ci smutno że spośród osób które znałaś tylko Ty sobie radzisz z problemami.Wiesz co sobie pomyślałam jak przeczytałam co zrobiłaś?Pomyślałam - Kati jest wielka!!!Zobacz ile jest w Tobie siły Kati.Spróbuj to w sobie dojrzeć.Chociaż przez chwilkę nie myśl o innych - co zrobić jak im pomóc ale pomyśl o sobie i spróbuj się o siebie zatroszczyć abyś niepotrzebnie nie czułą się sama.Tak jak zostało już tutaj wyżej napisane nie jesteś sama bo masz nas a że sama wśród osób które wyszły z nałogu to już nie Twoja wina.Nie obwiniaj się Kati tylko pomyśl sobie - jestem z siebie dumna!!! |
Kati |
Dodany dnia 16/08/2009 19:36
|
Platynowy forumowicz Postów: 2764 Data rejestracji: 29.06.09 |
Dzięki Fiona To dla mnie wiele znaczy. |
|
Strona 1 z 2: 12
Przeskocz do forum: |
Podobne Tematy
Temat | Forum | Odpowiedzi | Ostatni post |
---|---|---|---|
jak sobie radzicie z m.s ? | Depresja | 80 | 23/03/2022 06:54 |
Jak zaczynacie swój dzień? | Porozmawiajmy | 40 | 16/11/2021 16:16 |
Jak sobie radzicie z chorobą? | Schizofrenia | 19 | 24/07/2020 18:49 |
Jak sobie poradzić w związku z CHAD | Przedstaw się | 4 | 24/04/2020 19:04 |
Jak przerwać błędne koło objadania się? | Zaburzenia odżywiania | 10 | 17/08/2019 15:23 |