Zobacz temat
Mam Efkę :: O psychiatrii :: Psychoterapia
Strona 1 z 2: 12
|
Uzależnienie od terapeuty
|
|
e-milka |
Dodany dnia 07/03/2013 07:50
|
Medalista Postów: 584 Data rejestracji: 28.12.12 |
Jak w temacie - kiedy można mówić o uzależnieniu pacjenta od terapeuty? Gdzie leży granica między relacją a uzależnieniem? Czy są jakieś kryteria rozpoznawania tego rodzaju uzależnienia? Takie pytania mnie ostatnio nurtują. Może pomożecie mi znaleźć na nie odpowiedź. Jeszcze tylko parę wiosen Jeszcze parę przygód z losem i kłopotów będzie mniej Ach, cierpliwość tylko miej |
|
|
Pogodna |
Dodany dnia 07/03/2013 08:22
|
Grupa Trzymająca Władzę Postów: 3860 Data rejestracji: 23.06.10 |
e-milka wydaje mi się, że być może chodzi Ci o nerwicę przeniesiesniową - kiedy pacjent żyje od sesji do sesji - w sensie świat jego zewnętrzny mało go interesuje, raczej bardzo mu zależy na relacji pacjent-terapeuta. Myślę, że sigma może wiedzieć więcej w tym temacie Nieśmiertelność jest bardzo łatwa do osiągnięcia. Wystarczy nie umierać. |
|
|
sigma |
Dodany dnia 07/03/2013 08:30
|
Grupa Trzymająca Władzę Postów: 12627 Data rejestracji: 12.02.11 |
Czy nazwie się to nerwicą przeniesieniową, czy uzależnieniem - to kwestia nurtu w znacznej mierze Opisywania kryteriów uzależnienia od terapeuty się nie podejmę, bo na różnych etapach terapii różne rzeczy są naturalne. Ważne, żeby terapeuta wiedział na bieżąco, jak silna relacja się tworzy. Na pewno o uzależnieniu od terapeuty mówi się wtedy, kiedy ktoś przestaje zdrowieć po to, żeby utrzymać relację z terapeutą - zdrowienie przybliża do końca terapii, a spotykanie się z terapeutą jest bardziej atrakcyjne, niż zdrowie. Ale dobry terapeuta takie rzeczy wychwytuje i nad tym też się pracuje Edytowane przez sigma dnia 07/03/2013 08:30 karą za niewiarę będzie lęk który już nie zechce opuścić mnie |
|
|
Rat |
Dodany dnia 07/03/2013 18:27
|
Platynowy forumowicz Postów: 3056 Data rejestracji: 07.02.11 |
Może tak nie na temat .... ale psycholog do którego chodzę jest młodszy ode mnie , wysoki , fajnie zbudowany , mądry .... . Nigdy nie pomyślałam nawet o tym , że mogłabym chodzić tylko dlatego by go zobaczyć . Fizycznie jak i intelektualnie ok . Traktuje go jednak , inaczej ... nie jak przyjaciela ( z przyjaźni może coś więcej się zrodzić - wiadomo ) . Nie idealizuje , nie wywyższam . W każdej terapii istnieje przeniesienie ? ( pewnie to głupie pytanie , ale nie wiem , to część terapii ? ) [color=#33cc33] Czasem sobie myślę, że Oj, lepiej byłoby gdyby nie było mnie. [/color] |
sigma |
Dodany dnia 07/03/2013 19:00
|
Grupa Trzymająca Władzę Postów: 12627 Data rejestracji: 12.02.11 |
Nie w każdej występuje, nie w każdej się nim zajmuje, nie każdy jest zdolny do utworzenia relacji przeniesieniowej... moja terapeutka długo miała wątpliwości, czy ja jestem do tego zdolna... i długo nie byłam Tyle że w mojej terapii przeniesienie było do pracy potrzebne, więc to był problem. A w niektórych terapiach właśnie wystąpienie przeniesienia jest traktowane jak problem, który opóźnia efekty terapii. karą za niewiarę będzie lęk który już nie zechce opuścić mnie |
|
|
teczacpt |
Dodany dnia 07/03/2013 21:21
|
Brązowy Forumowicz Postów: 823 Data rejestracji: 13.08.10 |
Przeniesienia mogą wystąpić w każdej terapii-ale nie w każdej pracuje się na przeniesieniach. Niestety psychologia nie jest matematyką ( nie ma nawet statusu nauki). W temacie głównym-to terapeuta powinien wychwycić kiedy relacja terapeutyczna zmierza w złym kierunku i pacjent zaczyna każdą swoją decyzję życiową uzgadniać z terapeutą-chyba nigdzie nie opisano tego zjawiska jako uzależnienie od terapeuty ( ale 100% pewności nie mam). Edytowane przez teczacpt dnia 07/03/2013 21:27 Tęcza [color=#3333ff]Tylko ci nie robią żadnych błędów,którzy nic nie robią.........[/color] |
tajfunek |
Dodany dnia 07/03/2013 22:42
|
300% normy Postów: 7284 Data rejestracji: 31.05.09 |
Zylam od sesji do sesji. A. Wychwycila to dość szybko. |
|
|
girl interrupted |
Dodany dnia 07/03/2013 23:55
|
Srebrny Forumowicz Postów: 1339 Data rejestracji: 23.09.10 |
Cześć e-milka. Bardzo dobry temat, cieszę się, że go założyłaś. Dla mnie można mówić o dwóch rzeczach - uzależnieniu i zależności. Uzależnienie jest wtedy, kiedy pacjent żyje od sesji do sesji, zależność jest czymś, co mi się zdaje występuje często w terapii, bo ja jestem zależna od terapeutki, zależna od jej czasu mi poświęconego. Nie chodzi o to, że ja bez terapii funkcjonować nie potrafię, ale bez terapii moja jakość życia znacznie się pogarsza i dlatego jestem zależna od samego wywlekania siebie na terapii. Ta zależność jest bardziej taką potrzebą ujrzenia siebie samej w lustrze, obejrzenia dokładnie swoich emocji oraz swoich reakcji na nie, a u mnie raczej nie ma mowy o uzależnieniu od samej osoby terapeutki, choć uważam, że jest ona niezwykłą osobą, ale to już inny temat. Ta zależność jest trochę takim uwiązaniem, jakimiś więzami, ale jeśli z tego uwiązania ma powstać zdrowie, samodzielność i niezależność (od terapii, terapeutki) to chyba można to nazwać pozytywnym uwiązaniem i więzami, które leczą. Tak nieco metaforycznie, nie wiem, czy do końca zrozumiale napisałam, bo chyba dość rozwlekle... "Odkąd sięgam pamięcią, zawsze było coś nie tak..." |
|
|
e-milka |
Dodany dnia 08/03/2013 08:05
|
Medalista Postów: 584 Data rejestracji: 28.12.12 |
Im więcej odpowiedzi tym więcej pytań mi się nasuwa. Ja spotkałam się z terminem uzależnienie od terapii, a przerobiłam go na uzależnienie od terapeuty. Nie pamiętam gdzie i przy jakiej okazji to usłyszałam. Źródło mogło nie być wiarygodne. Termin nerwica przeniesieniowa to dla mnie nowość. Objawowo pasuje. Uzależnienie a zależność od terapeuty... Jak to rozdzielić? Przecież w jednym i drugim wypadku relacja pacjent- terapeuta będzie bardzo silna. Na logikę odpowiadam sobie, że w przypadku uzależnienia relacja będzie dla pacjenta niekorzystna, a w przypadku zależności pacjent czerpie korzyści z takiej relacji. Tylko jak pacjent ma odróżnić czy te korzyści są rzeczywiste? Czy nie jest tak, że w każdym uzależnieniu do pewnego momentu nałóg wydaje nam się czymś dla nas dobrym? Jak osoba, która nigdy nie miała zdrowych relacji ma mieć pewność, że jej relacja z terapeutą jest zdrowa? Można zaufać terapeucie, że ten wie co robi i nie dopuści do po rozwoju niezdrowej relacji. Tylko czy terapeuta zawsze to zauważy? A jeśli pacjent jest tak skryty, że to ukrywa? Tak bardzo boi się odrzucenia, że nie okazuje jak bardzo terapia / terapeuta są ważni. Co wtedy? Edytowane przez e-milka dnia 08/03/2013 08:06 Jeszcze tylko parę wiosen Jeszcze parę przygód z losem i kłopotów będzie mniej Ach, cierpliwość tylko miej |
|
|
borcio |
Dodany dnia 08/03/2013 10:31
|
Brązowy Forumowicz Postów: 784 Data rejestracji: 15.08.12 |
Myślę, że to ważny, choć. bardzo trudny temat. Pozwólcie, że na razie będę czytać i analizować Wasze opinie i wypowiedzi. Chociaż ja sama chyba nigdy nie uzależniłam się od swoich terapeutów, to faktycznie z chęcią zaglądam do tego wątku, bo często przywiązuję się do nich. Mam jednak nadzieję, że w każdym wypadku można było to określić dobrym przywiązaniem.
[color=#009966][b]"Nadzieja jest ryzykiem, które trzeba podjąć" Georges Bernanos[/b][/color] |
|
|
sigma |
Dodany dnia 08/03/2013 12:05
|
Grupa Trzymająca Władzę Postów: 12627 Data rejestracji: 12.02.11 |
Ja bym jednak zaufała w tej kwestii terapeucie. Skryty pacjent też wiele sygnałów wysyła, niekoniecznie wprost. Z tym że to niekoniecznie jest tak, że terapeuta nie dopuści do rozwoju uzależnienia. Przy niektórych zaburzeniach uzależnienie od terapeuty na pewnym etapie terapii pojawia się dość nagminnie (co jest w literaturze szeroko opisywane). Rolą terapeuty jest raczej pomóc pacjentowi przekształcić tę relację z czasem w bardziej zdrową, a nie nie dopuścić do tego, żeby uzależnienie się pojawiło. Tak naprawdę problem pojawia się wtedy, kiedy terapia z jakiegoś powodu zostaje zakończona, zanim pacjentowi udało się poradzić sobie z uzależnieniem. Bo dopóki to się pojawia w trakcie terapii, to jest po prostu materiałem do pracy, często bardzo ważnym. karą za niewiarę będzie lęk który już nie zechce opuścić mnie |
|
|
martyna |
Dodany dnia 08/03/2013 14:36
|
300% normy Postów: 11241 Data rejestracji: 07.08.09 |
a można nie wchodzić w relację z terapeutą z obawy przed uzależnieniem ?
Życie jest zbyt krótkie, aby pić kiepską herbatę, czytać złe książki i marnować czas na ludzi, dla których nic nie znaczymy. |
|
|
Pogodna |
Dodany dnia 08/03/2013 17:00
|
Grupa Trzymająca Władzę Postów: 3860 Data rejestracji: 23.06.10 |
uzależnić można się od wszystkiego to trochę tak, jakby nie pić kawy bo można się uzależnić, chyba, że szuka się kolejnego powodu, żeby nie zaczynać terapii Byłam w terapii i się nie uzależniłam, nie mam terapii i nie mam też żałoby. A to, że na pewnym etapie czułam zrozumienie, wsparcie, akceptację nie spowodowało, że dalej chcę czuć to od osoby terapeuty a raczej pokazało mi, że te uczucia są normalne i dają satysfakcję kiedy czuję je do ludzi "w swoim kręgu". Nieśmiertelność jest bardzo łatwa do osiągnięcia. Wystarczy nie umierać. |
|
|
martyna |
Dodany dnia 08/03/2013 17:53
|
300% normy Postów: 11241 Data rejestracji: 07.08.09 |
Pogodna to było pytanie hipotetyczne, czy możliwa jest taka sytuacja?
Życie jest zbyt krótkie, aby pić kiepską herbatę, czytać złe książki i marnować czas na ludzi, dla których nic nie znaczymy. |
|
|
Rat |
Dodany dnia 08/03/2013 18:13
|
Platynowy forumowicz Postów: 3056 Data rejestracji: 07.02.11 |
[b]e -milka [/b] bardzo fajne pytanie zadała , bo jak ktoś od "zawsze" ma złe /chore relacje na pewno na terapii to wyjdzie . Ja mam tak , że nigdy do nikogo (obcego) się nie przywiązałam w taki sposób , by myśleć o danej osobie , co teraz robi , czekać na tel. etc. Pewnie tutaj można doszukiwać si clue problemu , bo dużo osób właśnie bardzo przywiązuje się do osób , nie toleruje zmian etc. Dobrze kombinuję ? [color=#33cc33] Czasem sobie myślę, że Oj, lepiej byłoby gdyby nie było mnie. [/color] |
Swietlik |
Dodany dnia 08/03/2013 20:30
|
Finiszujący Postów: 223 Data rejestracji: 23.12.12 |
O kurcze troche sie przestraszyłam jesli mam byc szczera kiedy przeczytałam ten watek, bo myslę że ja rzeczywiscie tak trochę żyję od terapii do treapii ale z drugiej strony nie uważam że kiedy ta terapia miałaby sie nagle zakonczyc to ciarpiałabym jakoś niesamowicie mocno... Zgadzam się z opinią że jesli ktos tak jakby ratuje sie terapią to zależnośc sie pojawia w pewnym momencie czy tego chcemy czy nie. Myslę że problem jest wtedy gdy przestajemy chodzic do terapeuty by zmienic jakosc swojego życia a zaczynamy traktowac to jako zwyczajnie integralna cześc naszej codziennosci. Mam tu na myśli "jestem na terapii bo czuję do terapeuty/tki więź taką jak np do przyjaciela" a nie "jestem na terapii bo tego potrzebuję - chcę byc szczęsliwy/wa" w ostetecznych slowach rozróznienie z mojego punktu widzenia wyglada tak - "JESTEM SZCZESLIWY BO chodze na terapię(i nie wyobrazam sobie takową zakonczyc)" i "CHCE BYC SZCZESLIWY WIEC chodze na terapię" przy czym opcja pierwsza jest niezdrowa. e-milka bardzo dobry temat! Edytowane przez Swietlik dnia 08/03/2013 20:31 [color=#000033][small]"Neron grał na lirze, kiedy płonął Rzym."[/small][/color] |
|
|
girl interrupted |
Dodany dnia 09/03/2013 03:05
|
Srebrny Forumowicz Postów: 1339 Data rejestracji: 23.09.10 |
Rat... Tylko problem w tym, że na pewnym etapie terapii terapeuta staje się kimś bliskim i jest to bliskość terapeutyczna, w której łatwo popłynąć i przekroczyć granice relacji Kiedyś, na innym forum (kiedy miałam dwuletnią przerwę w terapii) bardzo się zadręczałam myślą o tym, że jestem uzależniona od terapeutki. Ktoś z użytkowników napisał mi, że być może dlatego czuję się uzależniona, bo to nie jest koniec mojej terapii, kiedy moja terapia będzie miała się kończyć to to poczuję. Minęło kilka lat i myślę sobie, że... zakończenie terapii musi być fajnym momentem w życiu, kiedyś się tego strasznie bałam, teraz bardziej myślę o tym jak o opcjonalnej możliwości w przyszłości - czy w dalekiej czy w bliskiej nie wiem. Przywiązanie się do ludzi - ja to widzę tak, że przywiązuję się do ludzi, którzy są dla mnie dobrzy, okazują mi zrozumienie, empatyzują. A że akurat najbardziej ze mną empatyzują psychiatrzy to się przywiązuję do psychiatrów Przywiązuję się do ludzi, którym odkrywam prawdziwą siebie, dla innych jestem niezgłębionym dziwakiem, choć już coraz mniej. "Odkąd sięgam pamięcią, zawsze było coś nie tak..." |
|
|
e-milka |
Dodany dnia 09/03/2013 08:27
|
Medalista Postów: 584 Data rejestracji: 28.12.12 |
Zadałam te pytania, bo zastanawiam się czy moje przywiązanie do terapeuty jest czymś normalnym / zdrowym. Wiem, że nikt z Was nie może mi udzielić odpowiedzi tak lub nie. Chciałam zobaczyć jak do tego problemu podchodzą inni. Cieszę się, że nie tylko mnie nurtuje ten temat. [quote][b]martyna napisał/a:[/b] a można nie wchodzić w relację z terapeutą z obawy przed uzależnieniem ? [/quote] Martyna wiem, że można nie chcieć wchodzić. Jak tak miałam. Co nie zmieniło faktu, że wystarczyła odrobina życzliwości i uwagi terapeuty żebym się do niego przywiązała. [quote][b]Rat napisał/a:[/b] Ja mam tak , że nigdy do nikogo (obcego) się nie przywiązałam w taki sposób , by myśleć o danej osobie , co teraz robi , czekać na tel. etc. Pewnie tutaj można doszukiwać si clue problemu , bo dużo osób właśnie bardzo przywiązuje się do osób , nie toleruje zmian etc. Dobrze kombinuję ?[/quote] Rat nie wiem jak jest u innych, ja nie zastanawiałam się co terapeuta robi poza moja terapią. Zdarzało mi się fantazjować o tym co bym mu chciała powiedzieć. Czasami zastanawiałam się czy myśli o mnie poza godziną terapii. Terapeuta był dla mnie ważny, a ja chciałam być ważna dla niego. Wszystkie wyobrażenia krążyły wokół terapii. Życie prywatne terapeuty nie interesowało mnie i nie zastanawiałam się nad nim. To się zmieniło kiedy doszło do zakończenia mojej terapii. Wtedy, wbrew swojej woli, weszłam w życie osobiste terapeuty. Dużo bym dała, żeby to tamtych zdarzeń nigdy nie doszło. Świetlik- ja poszłam na terapię, bo chciałam być szczęśliwa. Później motywacja mi się zmieniła. Zrozumiałam, że nie da się być wiecznie szczęśliwym. Dzięki terapii chciałam się nauczyć lepiej i pełniej żyć. Trochę ten cel zrealizowałam, ale uważam, że stać mnie na więcej. Nigdy nie miałam czegoś takiego, że jestem szczęśliwa, bo chodzę na terapię. Ale... np. cieszyłam się, że spotkam terapeutę. Sam fakt, że go spotkam dodawał mi sił. Terapia była stałym i bardzo ważnym punktem tygodnia. Mój mąż twierdził, że terapia jest dla mnie najważniejsza i nic innego się dla mnie nie liczy. Nie zgadzałam się z nim, co nie zmieniało faktu, że na liście rzeczy ważnych terapia zajmowała wysokie miejsce. Chodzenie na terapię było synonimem robienia czegoś dla siebie. Synonimem, że ja jako osoba jeszcze istnieje i nie się nie poddałam. Zakończę na razie te wywody... Uzewnętrzniam się, a w sumie nie o tym miało być. Jeszcze tylko parę wiosen Jeszcze parę przygód z losem i kłopotów będzie mniej Ach, cierpliwość tylko miej |
|
|
Swietlik |
Dodany dnia 09/03/2013 19:57
|
Finiszujący Postów: 223 Data rejestracji: 23.12.12 |
No to według mojej małej teorii nie jestes uzalezniona od terapii... ale - nie mnie to oceniac oczywiscie
[color=#000033][small]"Neron grał na lirze, kiedy płonął Rzym."[/small][/color] |
|
|
samanta |
Dodany dnia 09/03/2013 22:52
|
Rozgrzewający się Postów: 12 Data rejestracji: 09.03.13 |
a co jeśli terapeutka staje się zbyt ważny w życiu pacjenta? |
|
Strona 1 z 2: 12
Przeskocz do forum: |
Podobne Tematy
Temat | Forum | Odpowiedzi | Ostatni post |
---|---|---|---|
Uzależnienie od ludzi | Uzależnienia | 4 | 27/07/2018 00:33 |
Tramal Uzaleźnienie od Opiatów | Uzależnienia | 3 | 28/12/2017 10:11 |
Przywiązanie do terapeuty | Psychoterapia | 42 | 08/12/2017 00:13 |
Dziwne zachowanie terapeuty | Psychoterapia | 74 | 10/01/2014 21:18 |
uzależnienie od seksu | Uzależnienia | 43 | 09/11/2013 16:27 |