23 Listopada 2024
Logowanie
Nazwa użytkownika

Hasło

Zapamiętaj mnie


Em Em
1 tydzień Offline
sasta sasta
2 tygodni Offline
notno notno
4 tygodni Offline
KingArthur KingArthur
8 tygodni Offline
swistak swistak
10 tygodni Offline
Ostatnio zarejestrował się: davidcorso
Ogółem Użytkowników:2,209
Shoutbox
Musisz zalogować się, aby móc dodać wiadomość.

18/12/2022
Cześć, Rafa!

15/12/2022
Dzień Dobry Wszystkim Smile

06/10/2022
zdrowia

06/10/2022
Covid zapukał do moich drzwi poraz kolejny ten już ze szpitalem w tle. Stres

17/07/2022
Romek, nowi użytkownicy mają zablokowaną możliwość pisania na Forum - najpierw muszą się przedstawić w dziale "przedstaw się".

Archiwum shoutboksa
Zobacz temat
 Drukuj temat
Boję się siebie...
Nawakszu_t
#1 Drukuj posta
Dodany dnia 09/01/2012 01:02
Rozgrzewający się


Postów: 4
Data rejestracji: 09.01.12

Nie jestem w stanie dokładnie zlokalizować czasu kiedy "To" się zaczęło. Byłam normalnym dzieckiem, nie przepadałam za jedzeniem, ale jadłam - bo mi kazali. Byłam chuda, bardzo, ale wiele dzieci tak ma... Z tym, że ja ciągle o tym słuchałam, że jestem za chuda... Więc zaczęłam jeść. Żeby przytyć. I pewnego dnia odkryłam, że jedzenie sprawia mi przyjemność. Potrafiłam wstawać o 3 nad ranem i zjadać pół bochenka chleba, po czym szłam spać. Jednak przez długi czas jedzenie, a właściwie obżeranie nie dawało żadnych rezultatów - wciąż byłam chuda. Przytyłam jakoś w połowie gimnazjum, ale moja waga i tak była raczej nieco poniżej normy. Jednak zaczęłam słyszeć komentarze, że przybrałam... Nie wiem dlaczego, ale chyba odebrałam je jako sygnał, że jestem "za gruba". Teraz z perspektywy czasu wiem, że nie byłam. Zaczęłam się odchudzać. Jakieś głodówki itp, ale koniec końców dałam sobie spokój. Miałam nową wagę, zbliżoną do normy (ale w mojej ocenie była już za wysoka). Pojawił się jednak problem. Polubiłam jedzenie na tyle, że nie przestawałam jeść kiedy zaspokoiłam głód, a właściwie nie byłam w stanie go zaspokoić, jak było, to jadłam, tyle ile było. No i przytyłam znowu, przy 173 cm dobiłam do [color=#cc0033][ciach][/color]. Mama zaczęła zwracać mi uwagę, żebym tyle nie żarła, bo będę gruba, a ja... Po prostu lubiłam jeść. Po skończeniu gimnazjum zaczęłam się odchudzać. Rano 2 łyżki otrębów z wodą, na obiad 3 pierogi (godz. 13), a od obiadu już tylko papierosy i tak do 1,2,3 w nocy. Zdarzały się epizody kiedy łapałam wszystko i jadłam, jadłam, jadłam, a na deser paluszek. Wtedy też odkryłam, że mogę zjeść pakę chipsów, zapić ją podwójną Figurą i po godzinie mieć problem z głowy. Ok października poznałam chłopaka, zakochałam się i miałam w d**** odchudzanie, pilnowanie wagi. Było ok. Jadłam normalnie, nie przejadałam się, nie głodziłam. Jak każdy. Miłość minęła Smile Po 2 klasie liceum pojechałam na wakacje nad morze do pracy, na kuchnię :/ Wróciłam z wagą [color=#cc0033][ciach][/color]. Do wakacji schudłam do jakichś [color=#cc0033][ciach][/color], pojechałam znowu i znowu [color=#cc0033][ciach][/color] :/ Zaczęły się studia. Postanowiłam się odchudzić, jadłam śniadanie, drugie i obiad ok 15-16. potem już nic. Waga trochę spadła, ale pojawiło się coś dziwnego... Co jakiś czas miałam napady obżarstwa. Wtedy nie wymiotowałam, nie przeczyszczałam. Po prostu raz w tygodniu zjadałam czekoladę, torbę żelków i batona, poza normalnymi posiłkami. I poznałam mojego obecnego partnera, od którego, o zgrozo byłam grubsza, a tylko centymetr niższa. Ja [color=#cc0033][ciach][/color], On [color=#cc0033][ciach][/color]... To zmobilizowało mnie do odchudzania. Po pół roku ważyłam [color=#cc0033][ciach][/color], później [color=#cc0033][ciach][/color]. Jednak podczas tych diet zaczęłam mieć epizody - jadłam, jadłam, jadłam, ładowałam w siebie ogromne ilości żarcia, a później brałam [color=#cc0033][ciach][/color], albo wypijałam 8, 10 saszetek herbatek przeczyszczających... I tak średnio raz w tygodniu. W wakacje postanowiłam nad tym zapanować, nie obżerać się nie przeczyszczać i nie rzygać, nie głodzić przez tydzień aż do następnego epizodu. Wyobraźcie sobie, że mi się udało. Jadłam w pierwszym tyg [color=#cc0033][ciach][/color]l, i co tydzień zwiększałam o [color=#cc0033][ciach][/color] (bałam się przytyć), tym sposobem zanim doszłam do [color=#cc0033][ciach][/color] ważyłam[color=#cc0033][ciach][/color]. Wyglądałam anorektycznie. Od wakacji znowu mam co tygodniowe lub częstsze "epizody". W tym tygodniu miałam 3 (dziś był 3, w związku z czym mam nieprzespaną noc, bo co 5 minut biegam do toalety...). Przeraża mnie to... Po wakacjach wydawało mi się, że mam to już za sobą, ale wróciło. Przeraża mnie, że nie jestem w stanie nad tym panować, że jak już zacznę jeść, to... Nie kończę na 2 kromkach na śniadanie, zjadam pół chleba, słoik masła orzechowego, chipsy, czekoladę... Kryję się z tym obżarstwem przed moim partnerem, potrafię wyjść do sklepu po czekoladę, po drodze zjeść 3 a czwartą, po którą poszłam w domu, później dla równowagi pizza, lody i tak w nieskończoność. Nie potrafię zjeść porcji lodów, zjadam litr. Nie kończę na kawałku ciasta, zjadam pół blachy... W pewnym momencie przestaję czuć smak, ale dalej pakuję... Dlaczego? Dlaczego tak się dzieje? Dlaczego to spotyka akurat mnie? Przecież tak bardzo chciałabym być "normalna"... 20 stycznia idę do psychiatry, ta decyzja była najtrudniejszą w moim życiu, podjęłam ją sama, nikt nie zna mojego sekretu, poza Wami... Jeśli ktoś w ogóle był w stanie przebrnąć przez moją litanię. Przepraszam, że Was zaspamowałam. Musiałam to z siebie wylać.
Edytowane przez Makro dnia 09/01/2012 01:45
 
balcerka88
#2 Drukuj posta
Dodany dnia 09/01/2012 01:25
Rozgrzewający się


Postów: 16
Data rejestracji: 25.08.11

Witam cię serdecznie i uwierz mi, że sama nie jesteś z swoim problemem. Ja również mam problemy z odżywaniem, jestem bulimiczką, do wyzdrowienia jeszcze moja droga długa i kręta jest, ale ja w to wierzę. Jestem chora od 5 lat, obecnie mam osłabioną wątrobę i niewydolność trzustki, żółte zęby. Ja tez potrafię zjeść mnóstwo jedzenia. Moja choroba zaczeła się podobnie chociaż nie identycznie. Ja byłam przy kości, jak mnie nazywano wielka baba zawsze ale mi to nie przeszkadzało, dopóki nie zrobiłam domówki u siebie w domu, stanełam przed lustrem ja i moja koleżanka, była połową mnie jak nie więcej. Zmotywowałam się, przez 6 miesięcy schudłam naprawdę super, [color=#cc0066][ciach][/color], to było naprawdę zdrowe odchudzanie. Potem przestałam jeść, spadłam do [color=#cc0066][ciach][/color], psycholog i własnie wtedy kazano mi jeść, zaczęłam się objadać zdrowymi rzeczami, a później już wszystko szło co w lodówce. Mam bardzo podobnie jak ty nie potrafię zjeść kilku paluszków ale całą paczkę, krokietka ale 8 itd. Obecnie u mnie jest lepiej, ja mam świetnego chłopaka, od kiedy mu powiedziałam czuję niewypowiedzianą ulgę i ogromne wsparcie z jego strony naprawdę. Myślę, że powinnaś jak najbardziej powiedzieć swojemu partnerowi, poczujesz ulgę, będzie ci o wiele lżej. Jestem założenia, że wiele rzeczy się da naprawić, że ludzie chorzy na zaburzenia odżywiana mają bardzo ciężko ale mogą. Ja bardzo boję się zostawać sama w domu, chciałabym żeby zawsze ktoś był z kim będę mogła spożywać posiłki. Uwierz mi, że ja też boję się sama siebie, zjem dosłownie wszystko jak chcę, tylko ja z kolei wymiotuję. Teraz ważę ok. [color=#cc0066][ciach][/color] oczywiście chcę schudnąć a najbardziej z okolicy bioder i brzuszka, tragedii nie ma ale my zawsze chcemy ,, lepiej". Myślę, że ten rok dla mnie będzie przełomowy. Dopiero się zaczął, już miałam napady ale było mineło, nie chcę powielać sytuacji w jakiś doszło do tego, jeść tzw. ,, zapalniki" którego do tego doprowadzają. Chcę mieć każdego dnia silna wolę i Tobie też tego życzę. Pamiętaj nie jesteś sama!!!!!
frag, wywiadu z B. Pawlikowską:

"Vita" - maj 2007

Bardzo ładna, krucha i delikatna blondynka z długimi włosami i tajemniczym uśmiechem. To pierwsze wrażenie jakie odnosi się patrząc na Beatę Pawlikowską. Uważny obserwator zauważy też stalowe mięśnie, niespożytą energię i mądre spojrzenie.
Beata Pawlikowska jest według wszystkich kanonów współczesności gwiazdą.
Znana podróżniczka, pisarka, felietonistka, szamanka, łowca przygód i piranii. Jeśli akurat nie podróżuje samotnie po Afryce lub Puszczy Amazońskiej prowadzi audycję w radiu Zet „Świat według blondynki”. Jej książka „Blondynka śpiewa w Ukajali” była pierwszą polską pozycją wydaną przez National Geographic. Potem były następne. Jej największym sukcesem jest jednak to, że robi to co lubi, w zgodzie ze sobą i ze swoimi marzeniami. Nie zawsze tak było. Kiedyś Beata Pawlikowska nie lubiła i nie akceptowała siebie. To spowodowało u niej cieżkie choroby: anoreksje, bulimie. Udało jej się wyzdrowieć dzięki przyjaźni...z samą sobą!

TŁUSTA BEKA
- W szkole średniej uważałam, że jestem gruba i brzydka i że powinnam schudnąć- wspomina dzisiaj. – Wyzywałam się różnymi epitetami, nie lubiłam siebie. Próbowałam się odchudzać, ale „silnej”woli nie starczało na długo. Wieczorem najadałam się słodyczy i czułam do siebie jeszcze większy wstęt. Nie znosiłam siebie za to, że mam taką słabą wolę, że jestem głupia, nie tak fajna jak inni ludzie. Traciłam czas i energię na walkę ze sobą.

- Kiedy miałam dwadzieścia lat pewnego dnia postanowiłam, że nie będę wcale jeść. I przestałam! – opowiada podróżniczka. - Wydawało mi się wtedy, że w ten sposób rozwiążę moje dwa największe problemy: nadwagę i niezadowolenie z własnego życia.

- Uzaleznienie od niejedzenia to przyjemny stan prowadzący do smierci. Dało mi na chwilę pozorne poczucie siły. Gotowałam dla innych, podawałam im duże porcje, oszukiwałam bliskich , że „ja już jadłam”. Pozwalałam sobie tylko na picie wody z kranu. Świadomie zadawałam sobie cierpienie. Chciałam się ukarać za to, że jestem beznadziejna. Gdybym zastanowiła się nad tym co robię, musiałabym przyznać, że to czysta autodestrukcja, która nie może doprowadzić do niczego dobrego. Ale zbyt byłam zajęta wymierzaniem sobie kary za wszystkie winy, które popełniłam i za to, że – jak mi się wydawalo - nikt mnie nie lubi.

WAŻYŁAM 34 kg
Chudłam...na początku to było fantastyczne uczucie. Czułam się świetnie. Przestałam chorować na przeziębienia i grypę. Ważyłam 34 kilo. Kiedy piłam wodę, czułam jak przepływa przez moje wnętrzności... Byłam blada, wypadały mi włosy i czasem ogarniała mnie taka słabość, że padałam bez sił na łóżko. Zawsze chciałam być płaska jak deska i wreszcie byłam . Uzależniłam się od niejedzenia – opowiada Beata Pawlikowska

W czasie kiedy chorowałam, pojęcia „anoreksja” nie było jeszcze w słowniku. Ponieważ wychudzone ciało zaczęło się jakoś„dziwnie zachowywać. Kiedy zanikła mi całkowicie miesiączka, poszłam do lekarza. To tam usłyszałam ostrzeżenie, że z powodu wychudzenia i wycieńczenia organizmu część moich organów wewnętrznych zaczęła zanikać. Jeżeli nie zacznę jeść, stracę nie tylko macicę, ale i płuca, serce, wątrobę... To mnie zaniepokoiło.

Zaczęłam szukać informacji o anoreksji. – Choroba to jest przecież coś, na co się zapada, zaraża się, a ja się tylko odchudzałam! – wspomina podróżniczka. - Z czasem zrozumiałam, że anoreksja to choroba wypływająca z chorej duszy. Właściwie nawet nie choroba, a stan zaburzenia emocji. Kiedy człowiek koncentruje się na rozpamiętywaniu krzywd, pielęgnuje w sobie żal i rozczarowanie, a jednocześnie nie robi nic, żeby zmienić swoje życie na lepsze, doprowadza się do stanu całkowitego zagubienia i poczucia braku perspektywy i jakiejkolwiek nadziei. Nie wolno biernie pogrążać się w swoim cierpieniu, bo to tylko potęguje poczucie bezradności. Trzeba aktywnie tworzyć swoje życie, zmieniać je lepsze, codziennie próbować naprawić to wszystko, co jest brzydkie albo złe.

Pewnego dnia, kiedy znów zaczęłam się nad soba rozczulać, zalewając się gorzkimi łzami, uratował mnie mój wewnętrzny głos. Uświadomilam sobie, że mam problem i tylko ja mogę go rozwiązać. Zrozumiałam, że mam przed sobą tylko dwie drogi: albo umrzeć, albo wreszcie zacząć żyć – wspomina Beata Pawlikowska. - Wybrałam tę drugą...chyba trudniejszą – dodaje po chwili. - Przecież głodowanie dawało mi namiastkę bezpieczeństwa.

Postanowiłam, że rozpoczne nowe zycie w Londynie. Znalazłam pracę w hotelu i zaczęłam zbierać pieniadze na podróż dookoła świata. Po kilku tygodniach oczarowania i zachwytu, wróciły wszystkie problemy, z którymi wyjechałam z Polski.
- Znów poczułam w sobie tę przerazającą pustkę i samotność, dręczące poczucie niespełnienia. Tym razem wpadłam w sidła bulimii.

BULIMIA
To było przejście ze skrajności w skrajność. Teraz nie potrafiłam sobie odmówić jedzenia.
Podczas bulimii pękają wszystkie bariery i hamulce związane z jedzeniem. Jadłam i jadłam, choć wcale nie byłam głodna. Po każdym takim przejedzeniu dopadał mnie strach, że zrobiłam coś złego i że utyję. Nie chciałam być gruba! Biegłam więc do łazienki i wywoływałam wymioty. Przez jakiś czas czułam ulgę, ale potem pojawiał się głód, więc zaczynałam jeść. Jadłam, jadłam i znów wszelkie hamulce puszczały. Jadłam mimo że wcale nie chciałam tego robić – opisuje podrózniczka.

-Obżarstwo – wymioty-obżarstwo-wymioty. Czułam, że jestem niewolnikiem swojego ciała.
Osiągnęłam wtedy ostatni stopień zagubienia i zagmatwania właśnego życia. Doprowadziła mnie do tego moja słaba wola i wewnętrzna pustka.

Na wspomnienie tego okresu sprzed kilkunastu lat Pawlikowska znów staje się na moment bezradną, zagubioną dziewczyną
- Postanowiłam walczyć – opowiada prostując się na tamto wspomnienie. - Po wielu nieudanych próbach pewnego dnia, gdy chcialam zjeść kolejną porcję słodyczy, posłuchałam głosu rozsądku, który mówił, krzyczał gdzieś w środku mnie: - Nie rób tego! Przecież wcale nie chcesz tego zrobić! Przecież nie jesteś głodna! Nie jedz, bo będziesz czuła do siebie wstręt!

Zrozumiałam, że to ja sama wyrządzam sobie krzywdę.

Zatrzasnęłam lodówkę i ucieklam z kuchni. To był przełomowy moment. Uświadomiłam sobie, że tylko ode mnie zalezy to, jak będzie wyglądało moje zycie. Jeżeli poddam się uzaleznieniu od glodu, umrę. Jeżeli ulegnę uzaleznieniu od objadania się, będę czuła do siebie wstręt. A przecież w życiu chodzi o coś zupełnie inne, prawda? Ja chciałam być szczęśliwa, ale zrozumiałam, że nigdy nie zrobiłam niczego, żeby to szczęscie osiągnąć. Wcześniej zawsze biernie czekałam, że coś stanie się samo.

Postanwoiłam przestac czekać, wziąć moja przyszłośc we własne ręce i zadbac o nią najlepiej jak potrafię. I po raz pierwszy poczułam do siebie nic sympatii. Pomyślałam, że może nie muszę wymierzać sobie kary za następne „przestępstwa”. Może mogłabym polubić siebie i zacząć traktować siebie z przyjaźnią?...

To było niesamowite odkrycie. Nagle zrozumiałam, że nie jestem sama na świecie. Mam siebie i ja sama spróbuję zmienic siebie i moje życie na najlepsze, jak potrafię.


DZWONEK OSTRZEGAWCZY
Dzisiaj umiem kontrolować mój apetyt. Przyjemnośc sprawia mi branie odpowiedzialności za wszystko co robię. Kiedy siedzę przy stole w Polsce, w Afryce czy Ameryce Południowej, słucham swojego organizmu i wiem kiedy powinnam odłożyc sztućce i podziękowac za posiłek. Lubię czuć lekki niedosyt, bo jest dla mnie symbolem zwycięstwa nad uzależnieniami, którym kiedyś uległam i silnej woli, jaką w sobie wypracowałam.

Nie boję się powrotu anoreksji i bulimii, bo nie jestem już słabą istotą użalająca się nad swoim losem. Jestem szczęśliwa, bo sama tworzę swoją przyszłość, codziennie podejmuje nowe decyzje, mam plany i marzenia, które staram się zamieniac na rzeczywistość. Kiedy mam problem, próbuję go rozwiązać. Pracuję nad sobą, codziennie staram się być lepszym człowiekiem. Wierze w to, że dobro zawsze zwycięża i tym kieruje się w życiu. Mam pozytywne nastawienie do siebie i do innych ludzi. Kocham zycie.

Jestem szczęśliwa, a człowiek szczęśliwy jest silny wewnętrznie i może dokonać rzeczy niezwykłych.


MOJA DIETA
Z czasem opracowałam dietę dla siebie. Jej zasady są bardzo proste. Przede wszystkim jem tylko wtedy, gdy jestem naprawdę głodna.
Mój jadłospis i pory posiłków wygląda zwykle tak:

Rano piję sok pomarańczowy, jem owoce i piję yerba mate.
Około południa jem śniadanie. Zwykle jest to kromka pełnoziarnistego, razowego chleba (najchętniej pumpernikla) z kozim serem, twarogiem i plasterkiem pomidora.
Późnym południem czasem robię albo jem w mieście jakiś mały posiłek – grilowaną rybę z warzywami, sushi albo danie z ryżem.
Wieczorem jem tylko owoce.
Przez cały dzień piję niegazowaną wodę mineralną.

Najważniejsze jest jednak to, że mam zdrową duszę. Szamani w puszczy amazońskiej twierdza, że wszystkie choroby ciała biorą się z chorej duszy. Kiedy ktos pielęgnuje w sobie złe emocje – strach, złość, rozczarowanie, zazdrość – prędzej czy później te negatywne myśli zaczynają trawić człowieka od środka, atakując narządy wewnętrzne i skórę. Wtedy człowiek zaczyna chorować.


Właśnie szykuję się do kolejnej podróży. Jade do Afryki, do krateru ogromnego wulkanu, który wybuchł dwadzieścia milionów lat temu, pozostawiając po sobie rozległe wgłębienie, gdzie żyją dzikie zwierzęta. Chciałabym dotrzeć do jeziora Wiktorii i na równiny Serengeti. Potem wrócę na Wyspę Przypraw – Zanzibar. Tam odszukam mglisty port, gdzie o świcie przybywają rybacy ze świeżym połowem papuzich ryb.

Będę oddychać głęboko i patrzeć dookoła, poznawać nowych ludzi i wymieniać się z nimi myślami i słowami. Niektórych przywiozę ze sobą do Polski na zdjęciach i w sercu Smile
Edytowane przez Makro dnia 09/01/2012 01:27
 
Makro
#3 Drukuj posta
Dodany dnia 09/01/2012 01:25
Awatar

Grupa Trzymająca Władzę


Postów: 3419
Data rejestracji: 10.08.08

[color=#cc0033]Ufff - mam już dość moderowania tego typu wpisów. Ostrzegam, że kolejnym razem kasuję cały. Regulamin jest dostępny podczas rejestracji i mimo tego muszę czytać o kg, cm, obwodach, proporcjach. GRRR dość!!![/color]
[color=#3300ff]"Gdy słońce kultury chyli się ku zachodowi, to nawet karły rzucają długie cienie."[/color]
[color=#6600ff]Karl Kraus[/color]
[color=#0099ff]Jestem lekarzem. Na forum jestem prywatnie, więc funkcje leczenie i diagnostyka są wyłąc
 
http://www.blogozakrecie.blox.pl
Nawakszu_t
#4 Drukuj posta
Dodany dnia 09/01/2012 01:58
Rozgrzewający się


Postów: 4
Data rejestracji: 09.01.12

Widzisz Balcerko, tak bardzo nie potrafię o tym mówić, tak bardzo wstydzę się swojej słabości, że nie jestem w stanie wyobrazić sobie jak powiem to komuś (psychiatrze) w bezpośredniej konfrontacji, a co dopiero mojemu TŻ, któremu będę musiała patrzeć później w oczy, który z lękiem będzie patrzył jak jem. Teraz cieszy się kiedy to robię, kiedy jem "dużo", bo przecież na co dzień jem tak niewiele... Ale On nie zna mojego "sekretu". Czy to, że powiedziałaś swojemu chłopakowi sprawia, że starasz się bardziej nad sobą panować? Czy chodzisz do terapeuty czy walczysz samodzielnie?
Dziękuję, ze wywiadSmile Ostatnio czytam książki P. Beaty i nigdy w życiu nie pomyślałabym, że Ona mogła mieć ten problem, jest taka mądra, tak wiele osiągnęła...
Dziękuję, że odpowiedziałaś...
 
Nawakszu_t
#5 Drukuj posta
Dodany dnia 09/01/2012 02:00
Rozgrzewający się


Postów: 4
Data rejestracji: 09.01.12

Makro...
Przepraszam, to mój pierwszy raz i rozpędziłam się w tym pisaniu "troszeczkę". Obiecuję więcej tego nie robić: zawstydzony
 
Perfidia
#6 Drukuj posta
Dodany dnia 09/01/2012 09:05
Awatar

Grupa Trzymająca Władzę


Postów: 7779
Data rejestracji: 26.01.09

Przerażające jest Twoje przywiązanie do liczb (sądząc po ilości ciachów).

Nie wierzę w absolutną szczerość z partnerem, ale nie dotyczy to kwestii Naprawdę Ważnych. Bo rzeczywistość jest taka, że prędzej czy później on się dowie, albo Ty nie będziesz miała wyjścia i będziesz musiała powiedzieć co jest grane. Im dłużej zwlekasz, tym gorsze są potencjalne konsekwencje. A tymczasem jesteś ze swoim problemem sama, podczas, gdy mogłabyś mieć wsparcie i sojusznika w swoich zmaganiach. Dlatego przemyśl dobrze czy chcesz dalej się ukrywać.

No i w Twojej sytuacji lepiej skupić się nad tym jak sobie pomóc, a nie nad tym "dlaczego ja".
[color=#990099][i]Czasem jest tak, że to, co się liczy, nie da się policzyć,
a to, co daje się policzyć - nie liczy się.[/i]
[small]A.Einstein[/small][/color]

[small]1,6180339887498948482045868343656...[/small]
 
http://antyproana.blox.pl
milczek
#7 Drukuj posta
Dodany dnia 09/01/2012 09:10
Startujący


Postów: 181
Data rejestracji: 06.01.12

Witaj nawakszu.
Powiem Ci że jak powiedziałam swojemu chłopakowi o mojej przypadłości to faktycznie bardziej się pilnowałam no i on mnie bardziej poilnowałSmile no niestety nie zawsze udawało mu się to ale spędzałam z nim dużo czasu na wakacjach i problem obżarstwa i wymiotów zminimalizował się wtedy prawie do zeraSmile gorzej teraz bo jestem na wyjeździe i zostałam kompletnie sama i problem wrócił ze zdwojoną siłąSad warto powiedzieć bliskiej Ci osobie...na początku było ciężko...było mi wstyd....ale teraz wiem że był swego rodzaju egzamin dla naszego związku...zdaliśmySmile teraz kiedy mój problem znowu się pojawił on jest dla mnie wielkim wsparciem w walce...dopinguje mnie do działania...ale tak czy inaczej pracuję nad wyjawieniem prawdy mojemu rodzeństwu a przynajmniej siostrze...boję się
 
Nawakszu_t
#8 Drukuj posta
Dodany dnia 09/01/2012 14:57
Rozgrzewający się


Postów: 4
Data rejestracji: 09.01.12

To chyba obsesja, liczby, ale tylko te na wadze i centymetrze. Potrafiłam wżyć się codziennie, w końcu wyzuciłam wagę, teraz się mierzę Zalamka Tego też w sobie nie znoszę... Jestem ostro p***********
Widzicie, ja chciałabym Mu powiedzieć, wiem, że nawet powinnam, ale czuję tak ogromny wstyd...
W nocy postanowiłam, że dziś spróbuję... Wy utwierdzacie mnie w tej decyzji. Mam nadzieję, że nie stchórzę.
Milczku, dla Ciebie także jestem pełna podziwu. Piszesz, że pracujesz nad wyjawieniem prawdy siostrze. Ja mam dwie, mamy świetne relacje, ostatnio byłam bliska powiedzenia prawdy młodszej, nie zrobiłam tego. Nie chcę aby się o mnie martwiły. Z resztą i tak się martwią. Szczególnie starsza, myśli, że mam anoreksję, to nas trochę poróżniło. Któregoś dnia powiedziała o tym mamie i ciotką i wspólnymi siłami zrobiły ze mnie anorektyczkę... Wyśmiałam je - to taki mój sposób na obronę. I wściekłam się na siostrę, że jeżeli ma wobec mnie takie podejrzenia nie rozmawia o nich ze mną tylko z kimś za moimi plecami. Nadwerężyła moje zaufanie. Dziwi mnie, że doszły do wniosku, że mam anoreksję, tak wiele razy widziały jak się objadam... Mam ciesz się wtedy, że mam apetyt, bo przecież jestem taka chudziutka... Nie wiem czy będę potrafiła Im o tym powiedzieć. Mam nadzieję, że Ty się na to zdobędziesz. Trzymam kciuki Smile
Bardzo chciałabym się wyleczyć, boję się jednak niepowodzenia, boję się, że to mnie zniszczy... Już teraz sama siebie nie poznaję. Kiedyś byłam pełna życia, kochałam imprezy, większość czasu spędzałam z przyjaciółmi. Teraz nie mam praktycznie życia towarzyskiego. Najchętniej nie wychodziłabym z domu. Pozostały mi 3 z moich licznych przyjaciół. Ale widuję się z nimi rzadko, niesamowicie rzadko. Stałam się impulsywna, rozdrażniona... Czy tylko ja tak mam?
 
milczek
#9 Drukuj posta
Dodany dnia 09/01/2012 15:34
Startujący


Postów: 181
Data rejestracji: 06.01.12

Widzisz Nawakszu może Twoja siostra tak zareagowała bo właśnie nie porozmawiałaś z nią a to czasem gorsze bo człowiek wtedy i tak się zamartwia i czasami wymyśla jeszcze gorsze scnenariusze niż jest w rzeczywistości...ja z moją siostrą też miałam dobry kontakt ale teraz jest znikomy przez mój wyjazd bo ona nie ma neta w domu a do tego pracuje i nie znajduje dla mnie czasu...strasznie tęsknię za niąSad ale już ja znajdę jakiś sposób...wiem że zbiorę niezły od niej op....(mimo że jest młodsza ode mnie) ale tez wiem że im więcej bliskich mi osób będzie wiedziało tym większą będę miała mobilizację do pracy nad sobą...a jeśli chodzi o to że nie chcesz innych zamartwiać swoimi problemami to ja mam tak samo ale chyba czasami trzeba postapić pozornie egoistycznie...pozornie...bo przecież jeśli stoczymy się na samo dno przez chorobę to ich to prędzej czy później też dotknie bo przecież kochają nas...więc tak naprawdę robimy to tez dla swoich bliskich.
"Gdyby Młodość wiedziała...gdyby Starość mogła..."
 
villeemo1987
#10 Drukuj posta
Dodany dnia 09/01/2012 16:42
Startujący


Postów: 137
Data rejestracji: 06.01.12

Też mam tak, że nie widuję znajomych tygodniami. Z wieloma umawiałam się tyle razy i tyle razy dałam ciała, że już nie dzwonią Sad
Część z nich wie, jakim mam problem i często prawie siłą mnie wyciągają. Nie powiem żebym była zachwycona bo często kończy się to tym, że robię im dym Sad ale gdzieś tam pomaga i małymi kroczkami coraz bardziej mi się to udaje
Trzymam za Ciebie kciuki Smile

It's better to burn out than fade away
 
Przeskocz do forum:
Podobne Tematy
Temat Forum Odpowiedzi Ostatni post
Zaczęło się Przedstaw się 10 03/09/2023 13:57
czy po ed można się odchudzać? Zaburzenia odżywiania 12 06/09/2021 20:51
Przedstaw się Przedstaw się 4 28/11/2020 18:50
Boję się zasnąć. Boję się spać. Zaburzenia lękowe 9 24/07/2020 19:57
Dbanie o siebie Psychoterapia 5 10/04/2020 23:48

51,672,215 Unikalnych wizyt

Powered by PHP-Fusion copyright © 2002 - 2024 by Nick Jones.
Released as free software without warranties under GNU Affero GPL v3.

2024