Zobacz temat
Mam Efkę :: O psychiatrii :: Zaburzenia odżywiania
nienawidze siebie...
|
|
mimi |
Dodany dnia 30/09/2011 21:44
|
Rozgrzewający się Postów: 2 Data rejestracji: 30.09.11 |
nienawidzę siebia.swojego ciała i tego co roi się w mojej głowie. od 2,5 roku walczę z zaburzeniami odżywiania. na początku anorokesja: najniższa waga [color=#ff0000][ciach][/color] przy wzroście [color=#ff0000][ciach] [/color], potem bulimia. wzrost masy do [color=#ff0000][ciach][/color]. pomiędzy tym picie...Teraz anoreksja-bulima w jednym. To znaczy tydzień ostra dieta, czyli max[color=#ff0000] [ciach] [/color]dziennie, w weekend alkohol i napady obżartswa. potem wymioty i przeczyszczanie [color=#ff0000][ciach][/color] Dzisiaj jestem po ataku jedzenia. mam wzdęty brzuch, wszystko mnie boli, nienawidzę si ę, znowu przegrałam...nie mam siły...niech mi ktoś pomoże!!!!.. [color=#006600]Usunęłam wszystkie dane liczbowe. Bardzo proszę o zapoznanie się z regulaminem i niepodawanie takich informacji.[/color] Edytowane przez Perfidia dnia 30/09/2011 22:23 |
|
|
Gloria |
Dodany dnia 30/09/2011 21:47
|
Finiszujący Postów: 471 Data rejestracji: 21.03.11 |
Mimi, przede wszystkim przeczytaj regulamin tego forum - to raz. Dwa - opanuj się troszkę i spróbuj na spokojnie coś więcej o sobie napisać, ludzie z Efki mogą pomóc - wesprzeć słowem, doradzić, pokierować, ale pamiętaj, właściwą pomoc możesz uzyskać tylko u profesjonalisty. A tak poza tym -witaj na forum |
|
|
mimi |
Dodany dnia 30/09/2011 21:59
|
Rozgrzewający się Postów: 2 Data rejestracji: 30.09.11 |
dziekuje za odpowiedź! przeczytałam regulamin i przepraszam, ze już w pierwszym poście go naruszyłam. obiecuje ze będę go przestrzegać! jestem pierwszy raz na takim forum, bo z nikim do tej pory nie rozmawiałam o moich problemach z jedzeniem. nie wiem jak się z tego zakletego kręgu wydostać... do tej pory wydawało mi się że sama dam sobie radę, że wszystko kontroluję,ale tak nie jest. boje sie zacząć terapię...wstydzę się tego wszystkiego... |
|
|
Czader |
Dodany dnia 30/09/2011 22:00
|
Pasjonat Postów: 5149 Data rejestracji: 29.09.10 |
[b][i].nie mam siły...niech mi ktoś pomoże!!!!..[/i][/b] Tylko sama możesz sobie pomóc, idąc do odpowiedniego lekarza. Skoro masz siłę na destrukcję, mogłabyś przekuć ją na coś o wiele bardziej pozytywnego. I tyle. A potem obgadywać z nami swojego upierdliwego lekarza i analizować swoje wzloty i upadki. Ale najpierw - trzeba chcieć się leczyć - choć oczywiście rozumiem że użalanie się nad sobą jest o wiele łatwiejsze. Tak czy siak. Witaj na forum |
|
|
Perfidia |
Dodany dnia 01/10/2011 01:03
|
Grupa Trzymająca Władzę Postów: 7779 Data rejestracji: 26.01.09 |
Myślę, że pierwszy mały kroczek już zrobiłaś. Nawet jeżeli nie do końca świadomie. Mam na myśli to co napisałaś: [quote]do tej pory wydawało mi się że sama dam sobie radę, że wszystko kontroluję,ale tak nie jest[/quote] Przyznanie się samemu sobie, że się nie da rady - to już coś. Konsekwencją tego jest przyznanie, że potrzebujesz pomocy. Co z kolei prowadzi do gabinetu psychiatry, a potem psychologa. Wstydzisz się? Nie ma czego. Na początek nie musisz zwierzać się nikomu poza lekarzem/psychologiem, a zapewniam Cię, że psychiatra/psycholog nie jedno w swoim gabinecie widział. Boisz się? To normalne - w końcu robisz krok w nieznane. Ale to nie powód, aby pozwolić sparaliżować się strachowi. [quote]nie wiem jak się z tego zakletego kręgu wydostać[/quote] Tu odsyłam to moje sygnaturki - żeby przerwać to szaleństwo, musisz coś zmienić. Na stałe zmienić. Co i jak - to już praca na terapię. [color=#990099][i]Czasem jest tak, że to, co się liczy, nie da się policzyć, a to, co daje się policzyć - nie liczy się.[/i] [small]A.Einstein[/small][/color] [small]1,6180339887498948482045868343656...[/small] |
perfekcyjna |
Dodany dnia 05/10/2011 15:21
|
Rozgrzany Postów: 80 Data rejestracji: 09.08.11 |
Cześć mimi Rozumiem, że Ci bardzo ciężko. Wiem coś o tym, o czym piszesz. Wyzdrowienie z zaburzeń odżywiania jest czasem dość proste a czasem bardzo trudne. Ważne jest przede wszystkim zaopiekowanie się sobą pod kątem psychicznym. Kiedyś byłam w klinice z dziewczyną, którą najpierw karmili przez rurkę na oddziale psychiatrycznym, żeby mogła uzyskać minimalną wagę i przyjść do nas do kliniki. Było z nią tragicznie. I wiesz co się stało? Spotkałam ją po latach, zdrową, rzeźką, zadbaną. Okazało się, że wyjechała za granicę, z dala od toksycznej rodziny i zaczęła żyć swoim życiem. Po części pomogła jej klinika po części przypadek, w sensie ten wyjazd. Ona była bardzo uzależniona od matki. Była z rodziny przemocowej. Ojciec znęcał się nad matką a ona dniami i nocami "stała na straży" matki. Z czasem przestała jeść. Nie mogła nic przełknąć. Jej ciało było w ciągłym pogotowiu. Z trudem wyjechała z Polski. To był dla niej koszmar, podjęcie decyzji o wyjeździe i pozostawienie matki z tyranem. Ale to co się stało później przerosło jej wyobrażenia. Odzyskała swoje życie. Mam nadzieję, że jest tak do dzisiaj. Czemu to piszę? Otóż czasem wystarczy przegadać z kimś kompetentnym (czasem wystarczy mądry przyjaciel) swoją sytuację życiową. Specjalistów akurat słucha mi się lepiej. Ale Ty możesz mieć odwrotnie Ja im ufam bo leczę się od wielu lat a przyjaciół... hm mam i nie mam Czasem wystarczy jakaś zmiana. I wiesz co? To właśnie zmiany są dla mnie najtrudniejsze. Jestem skostniała w swoich schematach postępowania. Ani drgnę i dlatego czasem mój terapeuta musi się wiele natrudzić a ja razem z nim, by zmienić cokolwiek. Nauczyłam się ostatnio wiele ciekawych rzeczy. Że jest wiele dobrych, szczerych, życzliwych ludzi. (choć to prawda, w kryzysach o tym nie pamiętam, a świat staje się moim wrogiem). Zatem jest sporo osób, które chętnie wysłuchają, doradzą, pobędą z nami ot tak. Wierzę, że nie lubisz swojego ciała. Z tym jest pewnie najgorzej co? Otóż jestem przekonana, że skupienie się na wyglądzie wynika z ucieczki przed rzeczami jeszcze trudniejszymi, które nieświadomie są dla nas nie do przyjęcia. No i to też trzeba jakoś sobie uświadomić. Czasem pomaga w tym przypadek - jak mojej koleżance z kliniki a czasem trzeba się latami do tego dokopywać, przekopywać, przetrawiać - tak niestety mam ja Przepraszam, ze tak dużo jakoś napisałam. Mimi, fajnie, że przełamałaś tabu. Masz jakiś pomysł co dalej, czy to miejsce to na razie tyle ile możesz w tej chwili dla siebie zrobić? Buziaki. |
|
Przeskocz do forum: |
Podobne Tematy
Temat | Forum | Odpowiedzi | Ostatni post |
---|---|---|---|
Dbanie o siebie | Psychoterapia | 5 | 10/04/2020 23:48 |
Polubić siebie | Psychoterapia | 25 | 19/11/2019 03:48 |
Brak szacunku do siebie, czyli sztuka bycia pasywnym | Psychoterapia | 6 | 15/03/2016 01:30 |
Narcyzm -próba zrozumienia siebie- ostatnie podejście | Nasze wątki - część otwarta | 240 | 28/11/2014 23:25 |
dbanie o siebie | Porozmawiajmy | 28 | 27/03/2014 20:51 |