Zobacz temat
Mam Efkę :: O psychiatrii :: Ogólnie o psychiatrii
Relacja pacjent-lekarz
|
|
girl interrupted |
Dodany dnia 06/01/2018 18:38
|
Srebrny Forumowicz Postów: 1339 Data rejestracji: 23.09.10 |
Od kilku dni zastanawiam się nad tym, jakie cechy powinna mieć dobra relacja z psychiatrą. Bo oczywiście relacja to jest, mimo tego, że bardzo formalna. Pytanie, więc do osób, które się leczą psychiatrycznie - jak określilibyście swoją relację z psychiatrą? Na pewno powinna ją cechować szczerość, otwartość i zaufanie do lekarza. Chęć do współpracy z obydwu stron. Brak ukrywania ważnych informacji, np. tych o kombinowaniu z lekami. Życzliwość ze strony lekarza i duże pokłady zrównoważenia i spokoju Poczucie dochowania tajemnicy lekarskiej, poczucie bezpieczeństwa i komfortu w gabinecie (w przedpokoju gabinetu zawsze włączone radio...) Poczucie, że mogę o wszystkim opowiedzieć i nie zostanę jakoś niemądrze oceniona. Że mam dane mi 30 minut i nie muszę nerwowo zerkać na zegarek. Poczucie zaopiekowania, troski i tego, że nawet, jeśli będę w największym psychicznym bagnie to ktoś (przy mojej chęci współpracy) mnie z tego bagienka wyciągnie. Tego, że jestem bardzo uważnie słuchana. Pani doktor zawsze mówi: "Gdyby coś się działo to proszę zadzwonić" i tak się ostatnio zastanawiałam, jaki Armagedon musiałby się zdarzyć (typu III wojna światowa) żebym się odważyła na taki telefon. Bo generalnie nawet, jeśli tonę to radzę sobie świetnie Problem jest także tego rodzaju, że od dawna nie potrafię odróżnić spraw dużej wagi od spraw małej wagi, a nie chciałabym zaprzątać Jej uwagi drobiazgami... Kiedyś (około 5 lat temu albo dalej) pisałam dużo sms-ów do terapeutki, ale chyba z tego wyrosłam. Prawdziwą frajdę sprawia mi kontakt na żywo, a smsy bywają czasem powodem nieporozumień. Bardzo cieszy mnie sama możliwość napisania do tych dwóch osób (terapeutki i psychiatry) i to, że rzeczywiście w razie kryzysu mogę z tego skorzystać i nie jestem zostawiona sama sobie. "Gdyby coś się działo to proszę zadzwonić" rozumiem tak, że dobrze byłoby zgłosić ewentualne urojenia i niedobre myśli. Nie wiem, co jeszcze może się dziać? Zgłosić odstawienie leków, a jeszcze lepiej zgłosić taką chęć. Długie spanie i nakręcenie (nadmiar energii) bywają raczej nieszkodliwe, bo nie występuje u mnie to w takim nasileniu, w jakim to bywa przy CHAD. "Odkąd sięgam pamięcią, zawsze było coś nie tak..." |
|
|
Alia |
Dodany dnia 06/01/2018 20:59
|
Grupa Trzymająca Władzę Postów: 2831 Data rejestracji: 01.09.09 |
Efekty uboczne leków. Kiedy mąż dostał zespołu serotoninowego (żeby nie było, dawka leku została zwiększona decyzją lekarza), od razu się z nim skontaktował (mimo iż był to weekend) i dostał odpowiedź, co ma robić. |
|
|
swistak |
Dodany dnia 06/01/2018 21:01
|
Złoty Forumowicz Postów: 1758 Data rejestracji: 11.08.14 |
Ja pisałem dosyć dużo SMS-ów do swojego psychiatry. W końcu dał mi on do zrozumienia, że przeszkadzają mu one i przestałem. Później pisałem mu e-maile. Z e-mailami był jednak taki problem, że psychiatra nie miał do nich dostępu podczas wizyty. Terapeutce na razie nie pisałem ani SMS-ów ani maili. Ostatnio miałem wątpliwości odnośnie leków, które mi psychiatra przepisał i napisałem mu e-maila. Jego odpowiedź nie wyjaśniła wszystkiego, więc idę do niego we wtorek osobiście. [1] @Alia: No nic dziwnego, skoro mógł być to stan zagrażający życiu. IMHO lepsze od dzwonienia w wypadku mniej istotnych rzeczy jest pisanie e-maili. Lekarz sobie przeczyta na spokojnie, nie będzie miał pretensji o przeszkadzanie. To się IMHO kwalifikuje do e-maila: [quote] Zgłosić odstawienie leków, a jeszcze lepiej zgłosić taką chęć. [/quote] [1] Dokładniej mówiąc: życie mi miłe, więc nie będę brał jednocześnie dwóch leków mogących wydłużać odstęp QTc. Edytowane przez swistak dnia 06/01/2018 21:08 |
|
|
Nieustraszona |
Dodany dnia 14/01/2018 16:06
|
Grupa Trzymająca Władzę Postów: 6722 Data rejestracji: 03.04.10 |
Relacja z lekarzem.... Trudny temat, za każdym razem inna, bo i ja się zmieniałam i lekarz miał inna osobowość. Psychiatra nr 1, jeden wielki lęk, trochę wrogości (podszytej lękiem, a troche przekorą - miałam 14 lat to wiele wyjaśnia ). Brak poczucia bezpieczeństwa i dochowania tajemnicy (mam w gabinecie, karty podpisane wielkimi literami leżały na biurku tak, że z kumpelą wiedziałyśmy ze do niej chodzimy. Trzeba przyznać, że była cierpliwa, kiedy wróciłam do niej, po tygodniu od pierwszej wizyty i przepisania leków, ze wszystkimi skutkami ubocznymi floksetyny to wyjaśniła mi jej działanie. Dzięki temu lęk się zmniejszył. Psychiatra nr 2, no cóż nie jestem dumna z tego co teraz napisze, ale żyła kobieta w błooogiej nieświadomości. Zawsze pytała o plany na przyszłość w wieku 15-16 lat ma się wielkie plany. Psychiatra nr 3 powoli zaufałam myśle, że to, że wreszcie nie było mamy w gabinecie pomogło. Słuchała, ale sporo moralizowała i krytykowała, a może ja to tak odbierałam? Nie wiem. Mam wrażenie teraz po latach, że b yło jej w tej relacji za dużo, była jakby za głośna. Pod koniec naszej współpracy nie chciałam do niej przychodzić. Maiłam duży problem ze szczerością np na temat m. s. Psychiatra nr 4 przeciwieństwo - cicha zadająca dużo bardziej szczegółowe pytania, nie padło z jej ust ani jedno słowo krytyki, ani razu się nie wkurzyła (nawet włączył mi sie chochlik jak ją do tego sprowokować ). Czułam, że mnie słucha, że nie naciska daje mi przestrzeń. Stawia na pracę zespołową z terapeutą, ale nie wtrąca się w jego działania. Po jakimś czasie jak wchodziłam nie musiałam się przedstawiać. Jej nienaciskanie było dobre do pewnego momentu, ale potem stało się wygodne - Lekkarz nie pyta, ja nie mówie. Czułam, że mam wpływ na leczenie, bo lekarka proponowała może zwiększymy daawke leku X? a nie mówiła prosze brak lek X w wiekszej dawce. Wiadomo ze to jej decyzje bo to ona jest lekarzem ale to mi dużo dało. Psychiatra nr 5- no cóż na początku było trochę lęku, a za nim szło trochę wrogości (nie jestem z tego dumna, ale tak było). Lekarka była cierpliwa, nie oceniała i wielokrotnie mnie o tym zapewniała, jakby czuła że tego własnie potrzebuje. Napisałam życiorys, pozwoliłam zeby wiedziała wszystko... Próbuje oddac jej kontrolę, ale nie zawsze jeszcze mi wychodzi. Lekarz daje znać, że dochowa tajemnicy np mówi, że w kartę wpisze tylko "kompulsje" a nie to co dokładnie powiedziałam. W leczeniu przedstawia opcje mówi co możemy zrobić, co jej zdaniem będzie najlepsze. Tłumaczy dlaczego leczenie w moim przypadku długo trwa i jest trudne. docenia to, że chodzę na terapię i pracuje nad mechanizmami. I czuje ze mi wierzy jak mówie ze chodzę do pracy ale mam problem by wstać, nieogarniam brania leków i praca jest jedynym co ogarniam. A ja staram się być szczera i jej zaufać tak całkiem. Obie wiemy, że to proces który pewnie biorąc pod uwagę moje problemy jeszcze potrwa. Edytowane przez Nieustraszona dnia 14/01/2018 16:10 Kiedyś musisz się pożegnać z nadzieją na lepszą przeszłość.... |
|
|
Dunkelheit2 |
Dodany dnia 14/01/2018 16:15
|
Startujący Postów: 138 Data rejestracji: 11.11.17 |
Relacja z lekarzem? Psychiatra nr 1- Nie dał mi dojść do słowa, nazwał mnie idiotą. Wypisał papier dzięki któremu po recepty mogłem chodzić do lekarza rodzinnego i tyle go widziałem. Psychiatra 2- Porozmawiał ze mną jak z człowiekiem. Odstawił leki(!!!). Pyta co u mnie i każda wizyta kontrolna sprawia, że czuję się dobrze. Szukałem słów. Znalazłem ciszę. Nawet lepiej. [url]https://youtu.be/xAMgQQMZ9Lk[/url] ora pro nobis lucifer |
|
|
ef |
Dodany dnia 14/01/2018 21:52
|
Pasjonat Postów: 6498 Data rejestracji: 16.02.11 |
mój lekarz - każdemu takiego życzę, naprawdę. choć to też jest długa i długo wypracowywana relacja. jak wyszlifowany diament. naprawdę.
Wcale nie umarłeś lecz śpisz, jeszcze życie wyjdzie Ci. |
|
|
girl interrupted |
Dodany dnia 31/07/2018 00:32
|
Srebrny Forumowicz Postów: 1339 Data rejestracji: 23.09.10 |
Tak sobie myślę i myślę... Pewne relacje są chyba na całe życie. Miałam trzech psychiatrów i do trzech razy sztuka Dobrze jest posiadać pewną wiedzę o sobie samej. A moja wiedza o mnie mówi, że moim mechanizmem obronnym jest to, że boję się bliskości i często bywa tak, że czym dłużej kogoś znam, tym bardziej się dystansuję i tym mniej chce mi się mówić o sobie. Pierwszej lepszej osobie na ulicy powiedziałabym pół historii swojego życia. Co ciekawe: to dystansowanie się nie dotyczy chyba relacji terapeutycznej. Ona wciąż trwa mimo, że minęło trochę czasu - kilka długich lat. Ona też z tych "na całe życie" Nie wiem, co dla was jest ważne w relacjach z psychiatrami. Ja ogromną wagę przykładam do spokojnego tonu głosu, może być nawet do bólu monotonny. Jeśli ktokolwiek na mnie krzyczy, to uciekam w mgnieniu oka. "Odkąd sięgam pamięcią, zawsze było coś nie tak..." |
|
|
martyna |
Dodany dnia 31/07/2018 16:42
|
300% normy Postów: 11241 Data rejestracji: 07.08.09 |
Psychiatrzy krzycza? Nie spotkalam sie, ani prywatnie ani zawodowo. Mysle ze ten spokojno-monotonny-glos ucza sie na specjalizacji
Życie jest zbyt krótkie, aby pić kiepską herbatę, czytać złe książki i marnować czas na ludzi, dla których nic nie znaczymy. |
|
|
sigma |
Dodany dnia 31/07/2018 16:48
|
Grupa Trzymająca Władzę Postów: 12627 Data rejestracji: 12.02.11 |
Ja się spotkałam, choć u psychiatry raz w życiu byłam Nie na mnie krzyczał, ale na dwóch wcześniejszych pacjentów - tak.
karą za niewiarę będzie lęk który już nie zechce opuścić mnie |
|
|
Klara |
Dodany dnia 31/07/2018 17:37
|
300% normy Postów: 7047 Data rejestracji: 16.04.12 |
Na mnie pani psychiatra krzyczała. Byłam u niej raz i już nie wróciłam.
Wszystko to, co mam, to ta nadzieja, że życie mnie poskleja |
|
Przeskocz do forum: |
Podobne Tematy
Temat | Forum | Odpowiedzi | Ostatni post |
---|---|---|---|
lekarz podaje mi leki ktore silnie uzalezniaja | Przedstaw się | 31 | 28/08/2015 18:26 |
Oporny pacjent | Choroba afektywna dwubiegunowa | 13 | 30/10/2014 15:15 |
Kiedy relacja 'świadczy' że pacjent jest zdrowy | Psychoterapia | 62 | 28/12/2012 23:02 |
relacja terapeutyczna | Psychoterapia | 59 | 27/12/2012 00:26 |
Nawet lekarz nie wie co mi jest ? | Choroba afektywna dwubiegunowa | 25 | 15/12/2012 22:43 |