Zobacz temat
Mam Efkę :: O psychiatrii :: Zaburzenia odżywiania
Moja historia - potrzeba podzielenia się.
|
|
Eddard |
Dodany dnia 12/05/2015 12:23
|
Rozgrzewający się Postów: 27 Data rejestracji: 12.05.15 |
Nie jestem osobą cierpiącą na tę chorobę, jednak mój los skrzyżował się ze wspaniałą dziewczyną, która jest bulimiczką. Bardzo chciałbym jej pomóc, aczkolwiek jest to droga trudna i z wieloma przeszkodami. Nasz związek jest bardzo krótki (trzy-cztery miesiące), jednak zdołało się znaleźć w nim zarówno bardzo dużo szczęścia, jak i cierpienia. Początkowo nie zdawałem sobie sprawy z tego, że Wyjątkowa choruje bulimię. Często pojawiały się uwagi typu "muszę uważać by nie przytyć", "kocham jeść", "ciągle myślę o jedzeniu", aczkolwiek traktowałem je z przymrużeniem oka, choć zawsze starałem się powiedzieć, że jest piękna i nie mogę jej zrozumieć. Przez pierwszy miesiąc było wspaniale - Wyjątkowa okazywała wiele pozytywnych emocji, dużo się śmiała oraz mówiła jak bardzo jest szczęśliwa. Bardzo intensywny początek naszej relacji sprawił, że urodziła się bardzo delikatna nić zaufania i pewnego dnia wyznała mi z ogromnym wstydem, że "ma problemy z bulimią". Przyznam szczerze, że nie miałem w tym momencie zielonego pojęcia o tej chorobie (poza tym, że się na siłę wymiotuje), jednak przytuliłem ją mocno, wyraziłem wdzięczność za to, że okazała mi takie zaufanie. Zapewniłem o swojej obecności i wsparciu oraz powiedziałem, że choroba nie sprawia, że jest kimś gorszym, bo każdy ma swoje "demony", z którymi walczy. Po tej rozmowie wszystko wróciło do normy, do czasu. Kolejnym punktem zwrotnym punktem było spotkanie kilka tygodni później. Było ono dosyć inne od pozostałych, ponieważ nie było takie "oh i ah", jednak było miło. Często z Wyjątkową rozmawiamy o różnych rzeczach - bzdurach, ale także bardziej ważkich temat dotyczących świata i społeczeństwa - tu na warsztat wziąłem to jak współczesne media narzucają nieistniejący wzór piękna, za którym pogoń zawsze kończy się frustracją i kompleksami. BUM! Rozmowę przerwał wybuch płaczu oraz krótkie hasła "z moją psychiką jest coraz gorzej", "nie wytrzymuję". Byłem w szoku, ale od razu ją do siebie mocno przytuliłem, zacząłem głaskać. Powiedziałem jej, że jest wyjątkowa i niepowtarzalna. Powiedziałem najdelikatniej jak potrafiłem, że to nie ona, a choroba jest problemem, ale nie jest to wróg niepokonany. Tych ciepłych słów powiedziałem dużo, ale zawrę to w tym, iż zadeklarowałem ze swojej strony, że jestem obok niej, gotowy zawsze okazać jej miłość i wsparcie oraz, że zawsze znajdzie u mnie akceptację oraz zrozumienie/staranie o to. Po tym "wybuchu" chciałem być delikatny i nie zmuszać od razu do takiej bolesnej rozmowy (czego teraz żałuję), bo kiedy emocje opadły zrobiło się jej chyba głupio i unikała tematu. Ponownie wszystko wróciło do normy. Kryzys nastąpił jakiś miesiąc temu temu. Zaczęło się od nasilających się symptomów wskazujących na jakiś dołek psychiczny oraz brak wiary w siebie. Przykład: chodzimy do różnych restauracji, z których Wyjątkowa zawsze tworzy recenzje - pokazała mi ostatnio jedną, którą byłem absolutnie zachwycony, po czym sama zaczęła sobie wbijać "szpilki", że to wypociny, że kto to by przeczytał, że to bez sensu - humor się popsuł i koniec tematu. Kolejną niepokojącą zmianą stała się jej reakcja na moje słowa - od początku bardzo dbam o to aby czuła, że jest przeze mnie kochana oraz staram się bardzo podkreślać na różny sposób jak wartościową jest osobą. Zawsze ciepło reagowała na to i sprawiało jej to radość, dawało motywację (?) - teraz reaguje na te komunikaty w sposób taki, że zaczyna być bardzo smutna. Wczoraj postawiła jeszcze mocniejszą "barierę", bo kiedy napisałem jak bardzo chciałbym jej powiedzieć, że jest wspaniała i wyjątkowa, to odpowiedziała, że mam tak nie mówić, ponieważ ona taka nie jest. Do tego doszło postępujące zdystansowanie emocjonalne wobec mnie. Kiedy wyrażę jakąkolwiek ciepłe uczucie - powiem, że tęsknię, wyślę głupie serduszko czy cokolwiek - następuje cisza. Jednakże mimo tego zdystansowania w dalszym ciągu stara się momentami inicjować rozmowę i na chwilę uchyla drzwi tego co się u niej dzieje. Dostrzegam, że coraz mocniej nie wierzy w siebie, swoje umiejętności. Zanik motywacji wobec szkoły, rysunku - postępująca apatia. Początkowo myślałem, że zachowuje się jak zwykła dziewczyna, która chce zerwać z chłopakiem, jednak zrobiłem rachunek sumienia i nie było między nami do tej pory żadnej kłótni, zachowań, które by mogły zaszkodzić naszej relacji. Co więcej, bardzo nietypowym wydaje mi się tak drastyczna zmiana emocjonalna w sytuacji, w której nie pojawił się żaden bodziec - kłótnia, złe postępowanie, cokolwiek. Moje myśli skierowały się ponownie ku bulimii, a to co wydarzyło się także wczoraj utwierdziło mnie w tym, że być może to jest powód ostatnich zachowań. Wyjątkowa wyleciała za granicę, jednak przewoźnik w wyniku błędu nie nadał bagaży podróżnych. Wyjątkowa wraz z Mamą musiała udać się na przymusowe zakupy, które okazały się czymś bardzo traumatycznym dla mojej Ukochanej. Opowiadając o nich wspomniała o tym, że była bliska płaczu, a jej Mama powiedziała, że "rzygać już jej się chce na jej widok i niech przestanie się tak bardzo przejmować swoim wyglądem" (rodzina nie wie o problemie Wyjątkowej). Oczywiście okazałem dużo ciepła i wsparcia jak zwykle, jednak tym razem starałem się także pokazać jej dlaczego jej Mama reaguje tak, a nie inaczej. Powiedziałem Wyjątkowej, że Mama dostrzega jej ciągłe dołki oraz ponure nastawienie do rzeczywistości i stara się jakoś pomóc - Wyjątkowa się zamyka - Mama próbuje i próbuje otworzyć ją na wszystkie sposoby, pojawia się poczucie bezsilności, a z nią złość. Tak powstaje błędne koło, ponieważ Wyjątkowa nie chce bardziej ranić Mamy, boi się jej reakcji oraz zamyka się coraz bardziej. Ponownie nadszedł moment, że "ten temat nie ma sensu i nie warto mi zawracać głowy, bo to tylko psuje humor" i oświeciło mnie(?). Być może pojawienie się mojej osoby sprawiło, że pierwszy raz od dawna czuła się rzeczywiście coś warta (jej słowa), ale uczucia Wyjątkowej okazały się być czymś więcej niż się spodziewała. Zależy jej na mnie bardziej niż myślała, dlatego właśnie stara się mnie odrzucić - z jednej strony potrzebuje mnie jak dotąd nie potrzebowała, ale odrzuca, bo nie chce dzielić swojego cierpienia na innych. Sytuacja między mną a Wyjątkową trochę się polepszyła. Początek naszego związku był dla niej niesamowitym zastrzykiem energii, ale kiedy emocje opadły, to depresja dała o sobie z powrotem znać, a razem z nią bulimia. Kiedy pisałem po raz pierwszy nie wiedziałem jak dokładnie przebiega u niej to wszystko, teraz już wiem. Pewnego wieczoru otworzyła się przede mną tymi słowami: "Głównie jest tak, że wszystkiemu co zjem i wydaje mi się być jakieś zbyt ciężkie czy kaloryczne po prostu mówię papa, że tak to ładnie nazwę. Napady obżerania się ostatnio miewała, ale teraz wolę nie zjeść nic. Strasznie głupio mi się o tym mówi. To chyba stała się taka moja "bezpieczna" przestrzeń. Ciężko mi to wyjaśnić i brzmię strasznie głupio. Zaczęłam się do tego przyzwyczajać i przestaje mi to przeszkadzać." Same widzicie. Ostatnie zdanie mnie zmartwiło, a przede wszystkim bardzo przeraziło. Ostatnio więcej jest dni kiedy mówi, że ją boli żołądek, gardło i jestem przekonany o tym, że jej organizm w końcu powie STOP. Pogodziłem się już z tym, że nie mogę sam nic zrobić i to ona musi powiedzieć rodzicom. Z jednej strony nie dziwię się, że ona woli to wszystko ukrywać przed rodziną. Jest rok przed maturą, a taka terapia oznaczałaby babranie się w rzeczach z przyszłości i rozsypkę totalną. Mam świadomość tego, że problem tkwi w relacjach z jej Mamą. Bardzo dużo ze sobą spędzają czasu oraz rozmawiają, ale jednak coś w tym jest nie tak, a Wyjątkowa boi się po prostu zawieść oczekiwania rodziców, zwłaszcza Mamy. Nie myślałbym o tym wszystkim tyle, ale Wyjątkowa zamierza wyjechać po maturze na studia zagraniczne, do jednej z najlepszych szkół zagranicznych. Widzę jak bardzo zależy jej na tym by opuścić Polskę - nie lubi tego kraju. Dostrzegając to wszystko mam świadomość tego, że nie powinienem się zbytnio angażować emocjonalnie, bo potem ten jej wyjazd bardzo odchoruje. Trochę się chyba nawet godzę z tym, że ten związek ma taką, a nie inną przyszłość. Z jednej strony czuję, że jestem jej bliski, ale chyba ta wizja osiągnięcia sukcesu bliższa. Zresztą niedawno mój przyjaciel powiedział, że jak opowiadam o Wyjątkowej, to brzmi jakbyśmy nie byli w związku i trochę tak się czuje jednak. To nie jest miłe słuchać o tym, że ona chce wyjechać i tu nie wracać, a przy tym mieć wrażenie jakbym ja się w tej całej układance po prostu nie liczył. Czuję się jak dodatek. Nie mam o to żalu, tak to czasem w życiu jest. Nie chciałbym tylko aby wyjechała tak daleko, została sama z tą bulimią i się niszczyła, dlatego uważam, że powinienem jeszcze przez ten rok spróbować ją jakoś namówić chociażby na wizytę u psychologa. Nie chcę potem wyrzucać sobie całe życie, że coś się stało, a ja przez swoją ignorancję/brak działania nie zrobiłem nic by temu zapobiec. Wybaczcie tak długi post, momentami chaotyczny, ale musiałem to z siebie wyrzucić. Czy każda bulimiczka jest introwertyczką? |
|
|
laura_em |
Dodany dnia 12/05/2015 12:52
|
Rozgrzewający się Postów: 17 Data rejestracji: 17.04.15 |
Większość chorych niestety jest, ta choroba osacza, w głowie nie masz nic więcej niż jedzenie i możliwość zwymiotowania go. Chore bardzo często odcinają się od wszystkiego - rodziny, znajomych, szkoły, zainteresowań. Z jednej strony bardzo cierpią z tego powodu, że krzywdzą innych więc rozładowują emocje w jeden znany sobie sposób - przez autodestrukcję. I koło się zamyka. To jest naprawdę ciężkie i trudne zarówno dla Ciebie jak i dla niej. Dla bulimiczek wyjście z choroby jest niemożliwe, bo jak to? jeść normalnie? czuć jedzenie w sobie? kim jestem bez choroby? itd. a ta choroba jest bardzo wyniszczająca organizm, osłabia serce, żołądek, nie wspominając już o przełyku i zębach. Jesteś naprawdę wspaniałym chłopakiem dla niej, ona Ci ufa, co udowodniła mówiąc Ci o chorobie. Mimo, że może unikać tematu to jednak na pewno Cię potrzebuję i myślę, że koniecznie powinieneś ją zabrać do psychologa. Pamiętaj, że nie będzie to łatwe, bo ona będzie bała się "odebrania" jej choroby, bo zapewne uważa ją za część siebie. a tak nie jest prawda? Trzymam kciuki aby się udało i życzę Wam dużo szczęścia! |
|
|
Eddard |
Dodany dnia 12/05/2015 13:09
|
Rozgrzewający się Postów: 27 Data rejestracji: 12.05.15 |
Wczoraj prawie mi się to udało, ponieważ zwierzyła mi się ze swoich uczuć i to sprawiło, że trochę się otworzyła. Byliśmy na wykładzie związanym mocno z jej przyszłym kierunkiem studiów - były z nami także jej Mama oraz nauczycielka rysunku. Po wszystkim podzieliłem się z nią spostrzeżeniem, że wszystko brzmi fantastycznie, ale mam wrażenie jakby obie rozmawiały "o niej, ale bez niej" i to ją otworzyło, mniej więcej tak: "Muszę przyznać, że trochę tak jest, że to wszystko dzieje się beze mnie. Robię to właściwie dlatego, że pewne rzeczy zostały mi narzucone i staram się spełnić wymagania. Nie zarzucam nikomu, że robi coś źle, bo mnie "przymusza", bo nawet jestem wdzięczna, bo sama z siebie nigdy bym się z tym nie zmierzyła i pewnie wylądowałabym w jakiejś dziurze. Tylko nie wiem jak sprostać tym wymaganiom". Oczywiście zacząłem delikatnie drążyć temat psychologa, nawet już zaczęła planować, że muszę ją umówić, bo ona się boi zadzwonić i nagle nastąpiła blokada. "Nie chcę niczyjej pomocy, bo się czuję niepełnosprawna. Mam już taką ilość problemów, że powinnam iść do psychiatryka. Boję się ze wszystkim zmierzyć i samą siebie wysłuchać. Tego jest już tyle, że nawet nie wiem o co chodzi. Nie chcę wywlekać wszystkich moich pojebanych mrocznych problemów na światło dzienne." Widzę, że powoli coś tam się łamie, tylko czasem mi ciężko rozpoznać moment, w którym mogę spróbować jakoś naciskać. Ciężkie to wszystko. |
|
|
Eddard |
Dodany dnia 12/05/2015 13:09
|
Rozgrzewający się Postów: 27 Data rejestracji: 12.05.15 |
[quote][b]laura_em napisał/a:[/b] Trzymam kciuki aby się udało i życzę Wam dużo szczęścia![/quote] Dzięki za dobre słowo! |
|
|
martyna |
Dodany dnia 12/05/2015 17:20
|
300% normy Postów: 11241 Data rejestracji: 07.08.09 |
Eddard poczytaj troszkę o bulimii, dowiesz się, o przyczynach - zbyt wysoko postawione poprzeczki etc. Z chorobą jest tak, że ona wyjedzie razem z Twoją dziewczyną , ona nie zniknie sama, potrzeba jest praca nad sobą i poczuciem własnej wartości. Często jest tak, że w zależności od tego czy się ma napad bulimiczy to jest dobry lub zły dzień. Nastroje depresyjne są na porządku dziennym , bo ileż można obiecywać sobie " od jutra koniec" a i tak to złudne nadzieje. Na ten temat wiele już napisano i wiele można tutaj wyczytać . Życie jest zbyt krótkie, aby pić kiepską herbatę, czytać złe książki i marnować czas na ludzi, dla których nic nie znaczymy. |
|
|
Eddard |
Dodany dnia 12/05/2015 18:59
|
Rozgrzewający się Postów: 27 Data rejestracji: 12.05.15 |
Wiecie co mnie najbardziej zastanawia? Dlaczego ta choroba jest tak lekceważona w powszechnej świadomości. Za tym się kryje tyle bólu i niezrozumienia, a jak czytam "to niech zacznie głupia jeść", to mi się nóż w kieszeni otwiera. Sądzę też, że jest zbyt wiele parcia ze strony takich gwiazdek fitness jak Lewandowska czy Chodakowska. Zdrowy styl życia jest ważny i sluszny, ale zbyt duża presja mediów powoduje, że zamienia sie to w chory wyścig o to by byc uznanym za piękność. |
|
|
martyna |
Dodany dnia 12/05/2015 19:15
|
300% normy Postów: 11241 Data rejestracji: 07.08.09 |
wszystko jest dla ludzi tylko z umieram i to dotyczy zdrowego stylu życia , zauważ, że nie każdy oglądający Chodakowską choruje, nie każdy odchudzający się zapadana zaburzenia odżywienia. Pamiętam jak ktoś zaczepił mnie na ulicy i powiedział " dziewczyno czy ty wiesz że czasem się je", a ja widziałam siebie w sklepowej szybie i w głowie miałam tylko " tak wiem że żre". Coraz wiecej się mówi w mediach o zagrożeniach więc jest o niebo lepiej niż jeszcze kilka lat temu. Życie jest zbyt krótkie, aby pić kiepską herbatę, czytać złe książki i marnować czas na ludzi, dla których nic nie znaczymy. |
|
|
modliszka |
Dodany dnia 12/05/2015 22:49
|
Złoty Forumowicz Postów: 2327 Data rejestracji: 26.10.09 |
Los nie uśmiechnął się do Ciebie.Dziewczyna z bulimia to jak gra w rosyjską ruletkę. Taka znajomość niesie za sobą mnóstwo złości i frustracji a nie rzadko ogrom rozczarowania. Mimo wszystko życzę Ci żebyś wyszedł z tej relacji jak najmniej poobijany bo cały sekret w takich znajomosciach polega na tym żeby przede wszystkim myśleć o sobie. [i]Złamać można praktycznie wszystko, nawet serce. Lekcje, których udziela nam życie, nie przynoszą mądrości, lecz blizny i zrosty.[/i] |
|
Przeskocz do forum: |
Podobne Tematy
Temat | Forum | Odpowiedzi | Ostatni post |
---|---|---|---|
Zaczęło się | Przedstaw się | 10 | 03/09/2023 13:57 |
czy po ed można się odchudzać? | Zaburzenia odżywiania | 12 | 06/09/2021 20:51 |
Przedstaw się | Przedstaw się | 4 | 28/11/2020 18:50 |
Boję się zasnąć. Boję się spać. | Zaburzenia lękowe | 9 | 24/07/2020 19:57 |
Nie czuję się bezpiecznie z .... | Regulamin i zagadnienia porządkowe | 66 | 26/08/2019 00:27 |