22 Listopada 2024
Logowanie
Nazwa użytkownika

Hasło

Zapamiętaj mnie


Em Em
6 dni Offline
sasta sasta
2 tygodni Offline
notno notno
3 tygodni Offline
KingArthur KingArthur
8 tygodni Offline
swistak swistak
10 tygodni Offline
Ostatnio zarejestrował się: davidcorso
Ogółem Użytkowników:2,209
Shoutbox
Musisz zalogować się, aby móc dodać wiadomość.

18/12/2022
Cześć, Rafa!

15/12/2022
Dzień Dobry Wszystkim Smile

06/10/2022
zdrowia

06/10/2022
Covid zapukał do moich drzwi poraz kolejny ten już ze szpitalem w tle. Stres

17/07/2022
Romek, nowi użytkownicy mają zablokowaną możliwość pisania na Forum - najpierw muszą się przedstawić w dziale "przedstaw się".

Archiwum shoutboksa
Zobacz temat
Mam Efkę :: O psychiatrii :: Zaburzenia odżywiania
 Drukuj temat
Bulimia. I co teraz?
oursin
#1 Drukuj posta
Dodany dnia 07/10/2011 10:46
Awatar

Rozgrzewający się


Postów: 9
Data rejestracji: 07.10.11

Moje pytanie nie wydaje się być niczym nadzwyczajnym. Mam problem. Duży problem, który od dłuższego czasu brutalnie sprawuje kontrolę nad moim ciałem. Bulimia to podobno choroba ciała i duszy.
Dokładnie rok temu zdecydowałam, że chcę odrobinkę schudnąć. Ważyłam wówczas [b]?[/b]kg przy 168cm wzrostu i źle się z tym czułam. Wszędzie dookoła widziałam szczupłe koleżanki mające masę znajomych, facetów i piękne zdjęcia. Lubię zdjęcia, kocham świat wielkiej mody, to też z pewnością przyczyniło się do podjęcia takiej decyzji. Zaczęło się dość niewinnie, kolację jadałam przed 18:00, zaczęłam ćwiczyć. Niesamowity wpływ miał na mnie internet - doskonale zdawałam sobie sprawę co to jest anoreksja. I choć absolutnie nie miałam zamiaru stać się jedną z dziewczyn pokaranych przez los tą okrutną chorobą, moja dieta coraz bardziej przypominała jej młode zalążki. W krótkim czasie przestałam jeść pieczywo, kanapki, które zabierałam ze sobą do szkoły lądowały w koszu lub w żołądku któregoś kolegi. Starałam się ograniczać słodycze, niestety bez powodzenia, ponieważ są one moją największą słabością. Nie jadałam zdrowo - okroiłam dzienną dawkę dostarczanych kalorii do zaledwie [color=#cc0033][ciach][/color] każdego dnia. Tylko w niedzielę pozwalałam sobie na małe odstępstwa. Było dobrze, ładnie schudłam, bez większych problemów. Nie wypadały mi włosy, cera była wyjątkowo ładna, miałam ogromne pokłady energii, zanikł mi jednak okres, a zaczęłam miesiączkować zaledwie rok wcześniej. Zaraz po świętach, widząc i czując ogromną masę jedzenia zalegającego w żołądku, jelitach, tkance tłuszczowej, gdziekolwiek - zaczęłam zwracać. Początkowo wymiotowałam jedynie tym, z czym przesadziłam. Jeżeli zjadłam całą paczkę ciastek czy pół blachy ciasta, oczywistym było dla mnie pozbycie się tego. Wypróżniłam dwie paczki środka przeczyszczającego, na szczęście skończyło się tylko na tylu. Kilkanaście dni później nie potrzebowałam nawet końca szczoteczki do zębów czy palców, wylatywało ze mnie na zawołanie. Dzień w dzień. niemalże po każdym posiłku, każdego dnia kierowałam się do łazienki. Wiedziałam, że robię źle. Nie zdawałam sobie jednak sprawy, że jestem chora, nie miałam typowych napadów. Nie pożerałam całej szafki słodkości, pieczywa czy lodówki. Wystarczyło, że zjadłam jedną kromkę Wasy[!] więcej lub po prostu czułam się ociężała po niewielkiej porcji obiadu. Przytyłam odrobinkę. Chciałam zrzucić jeszcze dwa kilogramy, pod koniec wiosny ważyłam [b]?[/b]kg. Znów przeszłam na sprawdzoną dietę [color=#ff0000]ciach[/color] dziennie. Szło mi doskonale, założyłam żałosnego bloga, na którym opisywałam swoje tragiczne bilanse żywieniowe. Zielona herbata, serek wiejski, obiad w szkole, ale koniecznie bez ziemniaków, jabłko, zielona herbata, twaróg półtłusty z pomidorem, znów zielona herbata, czas spać. Dobiłam do [b]?[/b]kg, zaraz potem do [b]?[/b]kg. Cudownie. Pani B. jednak wróciła. Znów wymiotowałam, nawet te najmniejsze, ptasie porcyjki, ten śmieszny twarożek ze śmiesznym pomidorkiem. Rodzice zaczęli podejrzewać coś dużo wcześniej, ale zawsze zwinnie udało mi się wykręcić. Tym razem było jednak inaczej. [color=#ff0000]ciach[/color] Siostra zapała mnie na gorącym uczynku, rzygającą w łazience z rozdętym brzuchem i podkrążonymi oczami. Awantura. Obietnica poprawy. Rzygałam ciszej. Wróciliśmy do domu, na wadze plus trzy kilogramy ku uciesze rodziców. Zachowywałam pozory, na pierwszy rzut oka było w porządku. Początek szkoły, stres, własne problemy starszych, miałam wolną rękę. Cudownie płaski brzuch każdego ranka, wreszcie ten komfort. I nagle, bach, zaraz po opowieściach jakie to wspaniałe przysmaki zajadałam na wycieczce w Krakowie, tato ukradkiem odprowadził mnie do łazienki. Nie wiem jakim cudem tego nie zauważyłam. Cieszę się jednak. Cieszę się, z krzyków, cieszę się z siniaków, kiedy to bezsilna mama dała upust swoim emocjom, cieszę się z płaczu, szlochu, lamentu swojego i ich wtórowania. Na szczęście wyszło na jaw. Radość, że powiedziałam im na czym polega mój przypadek, i choć nie zdradziłam jeszcze całej prawdy i nie są w stanie zrozumieć cholernej pani B., to starają się pomóc. Z początku grozili, że utuczą mnie do [b]?[/b]kg, bo wyglądałam według nich wówczas wspaniale, że jeść będę trzy obiady dziennie, że zapiszą mnie do psychiatry, że odeślą na terapię. Błagałam, żeby tego nie robili. Myślałam, kurwa, przecież nie jestem wariatką. Odpuścili. Dali mi ostatnią szansę, mam nie wymiotować, a oni mi w tym pomogą, przypilnują mnie. Jednak to nie jest takie proste, bo od tego czasu już trzy razy zdążyłam nachylić się nad toaletą, już trzy razy dałam swojej przyszłości w twarz, już trzy razy zrobiłam krok do tyłu. Chcę na terapię, sporo czytam i wiem, że chcę trafić do szpitala. Nie jestem wychudzonym żylastym żywym trupem, jestem dobrze wyglądającą dziewczyną z problemem o podłożu psychicznym. Jestem bulimiczką. Jestem świadoma swoich ogromnych zaburzeń odżywiania i ich konsekwencji. I z całego serca chcę udać się do specjalisty. Tylko jak mam powiedzieć im, że mimo obietnic i pytania się sto razy dziennie, zdążyłam już zawieść? Trzy razy w przeciągu zaledwie czterech dni. Mam wrażenie, że zbyt mocno mi zaufali. Myślą, że sami sobie z tym poradzimy, proszą, żeby powiedzieć im gdyby ciągnęło mnie w stronę ubikacji. Ale nie powiem im tego, bo chcę to zwrócić. Choć nie chcę tego. I chcę i nie chcę. I w tym momencie, czuję się już jak wariatka.
Zwracam się więc do Was o pomoc. Proszę powiedzieć mi co i jak powinnam uczynić.

M.


[hide]Wyjechaliśmy na wakacje. Zdążyłam kupić sobie nowe czarne bikini. Wyglądałam idealnie. Czarny materiał idealnie opinał wystające kości miednicze. Obojczyki także cudownie zarysowywały się pod ciemnymi włosami. Mimo napiętej sytuacji czułam się doskonale. Nie byłam kościotrupem, miałam szczupłe, smukłe, wymarzone ciało. Nie nacieszyłam się nim jednak zbyt długo.[/hide]
Edytowane przez Makro dnia 07/10/2011 22:19
 
teczacpt
#2 Drukuj posta
Dodany dnia 07/10/2011 12:07
Awatar

Brązowy Forumowicz


Postów: 823
Data rejestracji: 13.08.10

Witaj Oursin-jeśli naprawdę pytasz co masz robić to rada może być tylko jedna.Powiedz rodzicom,że sobie nie radzisz pomimo chęci i szukajcie specjalisty.Szansa,że sobie sama dasz radę tylko chęciami jest raczej marna.
Tęcza

[color=#3333ff]Tylko ci nie robią żadnych błędów,którzy nic nie robią.........[/color]
 
www.teczacpt.pl
hadassa
#3 Drukuj posta
Dodany dnia 07/10/2011 12:46
Awatar

Złoty Forumowicz


Postów: 1611
Data rejestracji: 13.03.10

Witaj Oursin, tutaj nie ma innego sposobu jak udać się do specjalisty. Myśl, że dacie sobie sami/sama radę to czyste mżonki...
Ludzie zwykle bronią się przed wizyta u psychiatry, bo istnieje taki stereotyp, że do psychiatry trafiają tylko totalni "wariaci"...ale to nie prawda.
Nie jesteś tez wariatką, tym się martw. Masz zaburzenia odżywiania, a to leczy się u psychiatry i na terapii, więc udaj się tam jak najszybciej. A psychiatra już zdecyduje czy potrzebny ci szpital, czy nie...
[color=#660099][i]" A ja jestem proszę Pana na zakręcie
moje prawo, to jest pańskie lewo.
Pan widzi krzesło, ławkę, a ja rozdarte drzewo.(...)
Ode mnie widać niebo przekrzywione..."[/i][/color]
 
oursin
#4 Drukuj posta
Dodany dnia 07/10/2011 12:58
Awatar

Rozgrzewający się


Postów: 9
Data rejestracji: 07.10.11

Pozostaje jedynie strach przed przyznaniem się do winy popełnionej w ostatnich kilku dniach. W postaci zwracania, którym tak namiętnie zaprzeczam każdej chwili. Strach. Najzwyczajniej.

Myślałam nad tym, żeby zadzwonić do któregoś z łódzkich specjalistów sama. Potem ewentualnie powiedzieć o tym rodzicom.
 
hadassa
#5 Drukuj posta
Dodany dnia 07/10/2011 14:29
Awatar

Złoty Forumowicz


Postów: 1611
Data rejestracji: 13.03.10

Rozumiem ten strach, doskonale...ja jestem po trzydziestce, ale jak miałam powiedzieć mojej rodzinie o chorobie to przeżywałam koszmar...strach przed przyznaniem się do porażki w chorobie tez znam...ale jeśli będziesz to ukrywać, to tylko pogorszysz sprawę...
Tutaj pomocy terapeutycznej potrzebujesz nie tylko ty, ale i twoi rodzice...
Oni muszą zrozumieć, że to jest choroba i że ty nie jesteś w stanie obiecać, że więcej nie zwymiotujesz, tak ja ja nie jestem w stanie obiecać, że nie będę więcej pić...możesz najwyżej obiecać, że będziesz robić wszystko co w twojej mocy, aby się leczyć i zdrowieć, ale takie "wpadki " będą się zdarzać...
Jednak trzeba pomimo nich podnosić się iść do przodu...W tym pomoże Ci lekarz i terapia.
[color=#660099][i]" A ja jestem proszę Pana na zakręcie
moje prawo, to jest pańskie lewo.
Pan widzi krzesło, ławkę, a ja rozdarte drzewo.(...)
Ode mnie widać niebo przekrzywione..."[/i][/color]
 
oursin
#6 Drukuj posta
Dodany dnia 07/10/2011 21:23
Awatar

Rozgrzewający się


Postów: 9
Data rejestracji: 07.10.11

Postanowiłam już, zaczynam zbierać siły na tą trudną rozmowę od teraz, od tej chwili. Będzie strach, będzie ból, płacz, wstyd. Opowiem im, że nie chodzi tu już tylko o samą bulimię [jeśli faktycznie jestem chora], ale o mój stan psychiczny. Nie wiem kim jestem. Zbyt dużo kłamię, łżę na każdym kroku. Czasem trudno jest mi rozgraniczyć namacalną prawdę od fikcji, którą sama wokół siebie stwarzam. Zbyt często czuję się samotna, mimo kochających rodziców, przyjaciół i rodzeństwa. I choć nie mam wyjątkowo niskiej samooceny to nie lubię siebie, nie toleruję własnego [i]ja[/i].
Potrzebuję tej terapii by poznać samą siebie. By dowiedzieć się o sobie niemal wszystkiego, co tylko jest możliwe do wychwycenia. Jeśli ten mądry człowiek powie - w porządku, nie jest źle, poradzicie sobie - to okej, wiem, że sobie poradzę. Chcę jednak być pewna, że poza paskudną panią bulimią nie nabawiłam się dodatkowo depresji czy innych schorzeń o podłożu psychicznym, które powolutku zrealizują swój misterny plan zrównania mojej duszy z mokrą ziemią.
 
Makro
#7 Drukuj posta
Dodany dnia 07/10/2011 22:29
Awatar

Grupa Trzymająca Władzę


Postów: 3419
Data rejestracji: 10.08.08

Witaj Oursin!
Pierwsze pytanie, które ciśnie mi się na klawiaturę, to kto jest na zdjęciu. Po drugie mam prośbę o wyodrębnianie akapitów przy dłuższych wypowiedziach, bo czytanie jednolitej plamy liter jest trudne.

Nie chcę oceniać tego co napisałaś o sobie, szczególnie o tym jak oceniasz swoje zdrowie, jednak decyzja o poinformowaniu rodziny mimo obaw wydaje się chyba najsensowniejszym rozwiązaniem.
[color=#3300ff]"Gdy słońce kultury chyli się ku zachodowi, to nawet karły rzucają długie cienie."[/color]
[color=#6600ff]Karl Kraus[/color]
[color=#0099ff]Jestem lekarzem. Na forum jestem prywatnie, więc funkcje leczenie i diagnostyka są wyłąc
 
http://www.blogozakrecie.blox.pl
oursin
#8 Drukuj posta
Dodany dnia 07/10/2011 22:34
Awatar

Rozgrzewający się


Postów: 9
Data rejestracji: 07.10.11

Makro: Abbey Lee Kershaw na miniaturce Wink
 
Makro
#9 Drukuj posta
Dodany dnia 07/10/2011 23:04
Awatar

Grupa Trzymająca Władzę


Postów: 3419
Data rejestracji: 10.08.08

Zmuszony byłem usunąć avatar, bo w mojej ocenie nie jest dopuszczalne umieszczanie zdjęć modelek, które swoim wyglądem proponują anoreksję - a ta modelka nie spełnia z pewnością kryteriów normy wagowej.

[color=#3300ff]"Gdy słońce kultury chyli się ku zachodowi, to nawet karły rzucają długie cienie."[/color]
[color=#6600ff]Karl Kraus[/color]
[color=#0099ff]Jestem lekarzem. Na forum jestem prywatnie, więc funkcje leczenie i diagnostyka są wyłąc
 
http://www.blogozakrecie.blox.pl
Alia
#10 Drukuj posta
Dodany dnia 09/10/2011 13:20
Awatar

Grupa Trzymająca Władzę


Postów: 2831
Data rejestracji: 01.09.09

oursin - czy ja dobrze wnioskuję z Twojego tekstu, że matka pobiła Cię, kiedy zorientowała się, że znów wymiotujesz? Bo jeśli tak, to mam wrażenie, że Twoim problemem nie jest wyłącznie bulimia, ale ogólnie układy w waszej rodzinie.
 
oursin
#11 Drukuj posta
Dodany dnia 09/10/2011 21:15
Awatar

Rozgrzewający się


Postów: 9
Data rejestracji: 07.10.11

Nie oczywiście, że nie. Dostałam w twarz chyba pierwszy raz w życiu. I cieszę się, dało mi to do myślenia. Poza tym, rodzice kochają mnie najbardziej na świecie i mam tego świadomość Wink
Jestem więc pewna, że mój problem leżeć może wszędzie, ale nie w kontaktach z nimi.
 
Nieustraszona
#12 Drukuj posta
Dodany dnia 09/10/2011 21:23
Awatar

Grupa Trzymająca Władzę


Postów: 6722
Data rejestracji: 03.04.10

Kochać za mocno też trzeba, gdzie problem lezy to ustalisz w trakcie terapii do ktorej Cię zachęcam. Bulimia zazwyczaj dotyczy całej rodziny zwłaszcza w nastolatków.
Kiedyś musisz się pożegnać z nadzieją na lepszą przeszłość....
 
Przeskocz do forum:
Podobne Tematy
Temat Forum Odpowiedzi Ostatni post
Kompulsywne objadanie/Bulimia Zaburzenia odżywiania 3 09/07/2020 21:10
Anoreksja, Bulimia, Ortoreksja, Jedzenie kompulsywne Przedstaw się 1 02/04/2018 15:32
Bulimia w związku, co robić? Zaburzenia odżywiania 4 08/01/2018 18:14
anoreksja/ bulimia błędne koło... Zaburzenia odżywiania 5 07/12/2017 21:47
Bulimia Przedstaw się 4 22/07/2016 16:50

51,660,078 Unikalnych wizyt

Powered by PHP-Fusion copyright © 2002 - 2024 by Nick Jones.
Released as free software without warranties under GNU Affero GPL v3.

2024