Zobacz temat
Mam Efkę :: Nasze wątki :: Nasze wątki - część otwarta
Kati we mgle
|
|
Kati |
Dodany dnia 13/02/2011 11:57
|
Platynowy forumowicz Postów: 2764 Data rejestracji: 29.06.09 |
Ależ ja wiem Hadassa, że terapeuta czuje się odpowiedzialny. No w tym wypadku odpowiedzialność obejmuje również to, czy się dogadamy i ustalimy jakiś sensowny kontrakt, czy też pójdę sobie, a pani będzie miała komfort pracy - z innymi osobami. A co do podporządkowywania się, ja się z tym jeszcze w warunkach ambulatoryjnych nie spotkałam nigdy. Do tej pory zawsze było to ustalanie reguł gry, gdzie obie strony miały być zadowolone i czuć się w miarę komfortowo. Zresztą ja jestem gotowa do absolutnego podporządkowania się w ramach terapii: obecność, pisanie prac, praca warsztatowa, informacje zwrotne itede. Aha, od tego powinnam zacząć: abstynencja. Natomiast wielkim zaskoczeniem jest dla mnie, że ktoś po pół godzinie wywiadu mówi mi, że wie, co jest dla mnie dobre... Po czym wymienia warunki nie do przeskoczenia. Przez cały okres terapoii, czyli dwa lata, żadnych znaczących zmian w moim życiu. Kiedy ja WIEM, że przede mną przeprowadzka, rozwód i przystosowanie się do bycia samotną matką. Alternatywą jest tkwienie w układzie, gdzie w domu warunki do trzeźwienia są żadne, bo mąż właśnie ponownie odkrywa uroki studenckiego życia i średnio raz na tydzień chce umawiać się z kumplami, a jak mu ktoś to wyperswadowuje (jak wczoraj), to wprowadza w domu taką atmosferę, że nikt nie wie o co chodzi, łącznie z waleniem i kopaniem w materac i obrażaniem własnej matki... A to, co robię zawodowo i co chcę robić w przyszlości (wspieranie, pomaganie, organizowanie) jest tak mocno powiązane z moim zdrowieniem i budowaniem na nim swojej nowej, zdrowej tożsamości, że rezygnacja z tego nie byłaby właściwym kierunkiem. To mi daje power i radość. Poległam wtedy, kiedy musialam się z tego wycofać i stopniowo coraz bardziej traciłam kontakt z ludźmi. Jutro mam terapię swoją, skonsultuję się z moją terapeutką (z której NB też musiałąbym zrezygnować no ale tego się spodziewałam akurat), a w środę wracam tam i zobaczę, o mi pani powie. Natomiast jeśli chodzi o zabieg - czuję się fantastycznie. Sluchajcie, nie pamiętam, kiedy było tak lekko. Nie ciągnie mnie do picia, nie mam objawów głodu, cialo jest jakieś inne, wyciszylam się. Oby tak dalej. Trochę jeszcze jestem słaba no ale to podobno kwestia kilku dni, żeby się organizm przestawił, bo to porządna ingerencja elektromagnetyczna ponoć. Swoją drogą jeśli ktoś mógłby mi pomóc zrozumieć, co się takiego zadziało, będę wdzięczna. Fizykoterapeutka wyjaśniała, dochodziła do momentu "odwrócone fale", tu zadawałam pytanie, no dobrez, czyli co się tak naprawde dzieje? Wtedy ona włączała "rewind" i zaczynała nauczony tekst od początku. No wiem, że odwrócone fale, że działanie na cząsteczki, ale co to robi i jak to robi, że alkohol przestaje rządzić w moim ciele? Edytowane przez Kati dnia 13/02/2011 12:32 |
|
|
Nieustraszona |
Dodany dnia 23/02/2011 19:38
|
Grupa Trzymająca Władzę Postów: 6722 Data rejestracji: 03.04.10 |
Hej Kati jak tam Twoje terapeutyczne zmagania?
Kiedyś musisz się pożegnać z nadzieją na lepszą przeszłość.... |
|
|
Kati |
Dodany dnia 23/02/2011 20:54
|
Platynowy forumowicz Postów: 2764 Data rejestracji: 29.06.09 |
OOO, dzięki wielkie za pytanie. Nie sądziłam, że ktokolwiek czyta mój wątek, o zainteresowaniu nie wspomnę. Ano przestałam się zmagać. Z tą kobietą widziałam się jeszcze raz, wiem, że się nie dogadamy. Zgodziła się na szkołę, natomiast twardo stoi na stanowisku, że żadnych znaczących zmian w moim życiu tolerować nie będzie.... Poza tym uważa, że powinnam zacząć od punktu A (terapia dla początkujących) i każdorazowo zmieniając miejsce powinnam od punktu A zaczynać. Ja wiem, że o ile przez pierwsze 6 tygodni mogę dopasować terminy do swojej pracy, to prze kolejne 8 mieisęcy będzie mi się to zazębiało z moimi klubami ( to bardziej pasja niż zarobek, więc tym bardziej wartościowe). Dlatego jak już ma być A, to niech to będzie tam, gdzie mają grupy poranne (Podwale, dla tych, co wiedzą) Ostatnio usłyszałam od terapeutki, że jakoś tak bez emocji opowiadam swoją zagmatwaną historię.... Ano tak, powiedziałam, bo to już siódmy raz w ciągu dwóch miesięcy. Kiedyś się wzruszałam nad samą sobą - teraz nawet to już nie. Tyle... Edytowane przez Kati dnia 23/02/2011 20:56 |
|
|
martyna |
Dodany dnia 23/02/2011 20:59
|
300% normy Postów: 11241 Data rejestracji: 07.08.09 |
Kati przeczytałam dzisiaj Twój wątek, więc nie jest tak że nikt nie czyta. Nie potrafię nic konstruktywnego napisać, przerasta mnie to. Przepraszam. Życie jest zbyt krótkie, aby pić kiepską herbatę, czytać złe książki i marnować czas na ludzi, dla których nic nie znaczymy. |
|
|
Czader |
Dodany dnia 23/02/2011 21:01
|
Pasjonat Postów: 5149 Data rejestracji: 29.09.10 |
[i]OOO, dzięki wielkie za pytanie. Nie sądziłam, że ktokolwiek czyta mój wątek, o zainteresowaniu nie wspomnę.[/i] Kati, czytam Twój wątek, ale szanuję Twoją Prywatność, i nawet będąc zainteresowanym "nie zmuszam Cię do pisania" (ewentualnie w innych wątkach dowiaduję się co u Ciebie słychać ) |
|
|
Kati |
Dodany dnia 23/02/2011 21:39
|
Platynowy forumowicz Postów: 2764 Data rejestracji: 29.06.09 |
Dzięki A doi pisania mnie "zmuszać" nie trzeba. Słowotok to jedno z moich rozpoznań, na szczęście nie ujętę w tabelkach, póki co. |
|
|
sigma |
Dodany dnia 23/02/2011 22:25
|
Grupa Trzymająca Władzę Postów: 12627 Data rejestracji: 12.02.11 |
Ja też czytam, ten przeczytałam od początku, stary też mam w planach Ale ja niebardzo umiem pisać coś mądrego, lepiej mi wychodzą głupoty w wątkach pobocznych ;-)
karą za niewiarę będzie lęk który już nie zechce opuścić mnie |
|
|
Jaskolka |
Dodany dnia 23/02/2011 23:29
|
Platynowy forumowicz Postów: 2580 Data rejestracji: 13.10.10 |
Kati, pisz, ja też chętnie czytam Twój wątek I tak jak Sigmie, łatwiej mi spamić tu i ówdzie niż napisać coś sensownego |
|
|
ef |
Dodany dnia 24/02/2011 11:45
|
Pasjonat Postów: 6498 Data rejestracji: 16.02.11 |
[quote][b]Kati napisał/a:[/b] Zgodziła się na szkołę, natomiast twardo stoi na stanowisku, że żadnych znaczących zmian w moim życiu tolerować nie będzie.... [/quote] przyznam, że trochę mnie to zabiło. wątku wprawdzie nie przeczytałam, może by mi się coś rozjaśniło (uczynię to zapewne którejś bezsennej nocy), ale... no jestem w szoku. jak jest źle to chyba trzeba coś zmienić...? poza tym... realizacja pasji chyba bardziej pomaga w zdrowieniu niż przeszkadza... 3m się, Kati. Edytowane przez ef dnia 24/02/2011 11:46 Wcale nie umarłeś lecz śpisz, jeszcze życie wyjdzie Ci. |
|
|
Nadzieja |
Dodany dnia 24/02/2011 16:44
|
Pasjonat Postów: 5532 Data rejestracji: 20.08.08 |
Kati ja też czytam Twój wątek niestety nic mądrego napisać nie potrafię, dlatego milczę.
[color=#333399]"Nigdy nikomu nie ufaj, Danielu, a tym bardziej ludziom, których podziwiasz. Bo nie kto inny, a właśnie oni zadadzą ci najboleśniejsze rany." Carlos Ruiz Zafón " Cień Wiatru"[/color] |
|
|
Czader |
Dodany dnia 19/03/2011 16:25
|
Pasjonat Postów: 5149 Data rejestracji: 29.09.10 |
Od ostatniego wpisu minął prawie miesiąc. Czy mogę się dowiedzieć co u Ciebie słychać ? ;-) |
|
|
Kati |
Dodany dnia 19/03/2011 16:48
|
Platynowy forumowicz Postów: 2764 Data rejestracji: 29.06.09 |
Przy takim przyroście postów liczę, że szybko spadnę z afisza |
|
|
Czader |
Dodany dnia 19/03/2011 16:55
|
Pasjonat Postów: 5149 Data rejestracji: 29.09.10 |
Ale ja naprawdę się chcę dowiedzieć, a nie patrzeć jak spadasz w odchłań zapomnienia ;-) |
|
|
Lotta |
Dodany dnia 19/03/2011 21:41
|
Rozgrzewający się Postów: 43 Data rejestracji: 05.03.11 |
A ja nie rozumiem. Czy terapeuta w ogóle może powiedzieć, że "nie będzie tolerował znaczących zmian" w życiu pacjenta? To kim on jest, terapeutką czy rodzicem?? [i]What this world needs is a little wonder[/i] |
Kati |
Dodany dnia 19/03/2011 22:01
|
Platynowy forumowicz Postów: 2764 Data rejestracji: 29.06.09 |
Nieważne, już jej nie ma w moim życiu. I to nawet nie przez warunki, jakie stawiała - a też - ale prze godziny grup terapeutycznych, które były dla mnie nie do przejścia, no chyba że zrezygnowałabym także z pracy... Napiszę, może nawet dzisiaj. Choć to ciężkie dla mnie... |
|
|
Kati |
Dodany dnia 19/03/2011 23:39
|
Platynowy forumowicz Postów: 2764 Data rejestracji: 29.06.09 |
No dobra, zaczynam spowiedź. Dzieci rosną, wiosna się zbliża tralalala, mąż nie szaleje coraz bardziej, trzeba przyznać, że interwały bardziej przewidywalne. Nawet jak czymś we mnie rzuca, nawet jeśli publicznie, to jeszcze mnie nie pobił. Rodzice obu stron naprzemiennie zalegają w naszym domu, co jest pomocą niewyobrażalną (look, ludzie, ostatnie 20 lat radziłam sobie sama, a tu taki bonus), a z drugiej osobie nieprzystosowanej do tego ich patrzenie na ręce i inne bardziej intymne części ciała wpływa na samopoczucie Wczoraj przeżyłam historię z tych paskudniejszych. Bycie upodloną przez obcego człowieka i to cios ze strony, której bym się nie odważyła zakrywać. Wszyscy wiecie, że od około grudnia usiłuję zrobić cokolwiek, by dostać się na grupową terapię uzależnień. Jesteście na etapie pani, która warunki stawiała. Ok. Potem byłam w innym miejscu. Terapeutka podpasowała mi rewelacyjnie: średni wiek, stanowcza, konkretna... Wzięła mnie. Terminy na kwiecień - nie ma sprawy. Najważniejsze dla mnie - grupy rano, bo ja pracuję po 15, kiedy "normalni" ludzie kończą. Miałam kłopot z zapewnieniem o tym, że mi się nfz należy ale tymczasowo, bo to była kwestia podpisania nowych umów z wiarygodnym, państwowym urzędem na nowy rok kalendarzowy. Wiedziałam, że na dniach, nie wiedziałam, że na .... kilkunastu. Wczoraj rano, po konkretnym wysiłku, załatwiłam potwierdzenie, że jestem zarejestrowana w NFZ Potrzebowałam go, żeby dostarczyć do tej przychodni gdzie byłam umówiona na kwiecień. Byłam tam w piątek 4-go marca na pierwszej konsultacji i wtedy uprzedzano mnie, że jak nie doniosę stosownego dokumentu, to będę musiała płacić za tą konsultację. Poszłam tam wczoraj z dokumentem i kasą jednocześnie, przygotowana na obie opcje. Fakt, zapewniłam, że to już na dniach, no ale jak to urzędy państwowe, zanim była umowa minął tydzień, zanim zostałam zarejestrowana kolejne kilka dni, fakt, mogłam tam być w tą środę ale nie byłam w stanie - przez pracę itd No i wczoraj poszłam, przeszłam przez kilka pokoi, załatwiłam, popędziłam do przychodni (dosłownie, bo o określonej godzinie miałam odebrać córę ze szkoły), wchodzę, a tam stoi "moja" terapeutka w sekretariacie - no i sekretarka - i mówi "ależ to już nieaktualne, do widzenia, nie chcę już z Panią pracować, straciłam zaufanie, złamała pani umowę, alkoholik musi ponosić konsekwencje i tede, proszę iść gdzie indziej". Dopiszę jeszcze, spełnilam wszystkie terapeutyczne warunki: nie piję, chodzę raz w tyg na AA (wrr),. Ja próbuję wyjaśniać, prosić, przekonywać, a ona jak skała "proszę iść gdzie indziej, tutaj nie ma dla pani miejsca. Nasza współpraca nigdy się nie zaczęła". Ja sugeruję coś o drugiej szansie, mówię, że robiłam co mogłam i że to nie ode mnie zależało.... ble ble... "A teraz to mnie pani naciska, proszę mną nie manipulować". Ja na to, że nie naciskam, tylko bardzo proszę. Spuściła wzrok i nic. No i sekretarka w takim razie - jak terapeutka już poszła - no przecież są inne przychodnie (podała ulice, adresy, które znałam). Ja powiedziałam, że nie, bo tylko oni mają poranne grupy i w ogóle, że mam już dość. Wyszłam z sekretariatu, usiadłam na krześle, normalnie nogi mi podcięło zaczęłam tak płakać jak chyba jeszcze nigdy, tak jakby świat mi się zawalił bałam się stamtąd wyjść, bo jedyna myśl była tylko - tam jeździ tramwaj .... Ta terapeutka przechodziła korytarzem, poprosilam, żeby mi dala jeszcze jedną szansę - nic, po prostu nic. Przechodziła też sekretarka, z telefonem, do niej, potem wróciła, coś tam pogadała... wzięła mnie i wpisała do innego terapeuty. No a potem przez pół godziny nie mogłam dojść do siebie: bylo mi słabo, nogi mnie nie słuchały, po prostu siedziałam i łzy mi leciały. W sumie wyszło dobrze ale ile mnie to kosztowało... Jakieś sensowne wnioski?.... Że dochodzę do kresu, że byle terapeuta uzależnieńs woim butowaniem doprowadza mnie do myśli s? Że tak bardzo chcę się leczyć, że byle tu mi w tym nie przeszkodzi? że jestem alkoholikiem, którego można butować na pstryk? Przecież na tym polega poczatek terapii U: udowodnić, że jesteś śmieciem, a potem dojść do tego, że może jednak nie. Z tym, że ja nienawidzę się i bez tego. Nie wiem. na dziś nie wiem. Edytowane przez Kati dnia 20/03/2011 08:12 |
|
|
Kati |
Dodany dnia 20/03/2011 00:06
|
Platynowy forumowicz Postów: 2764 Data rejestracji: 29.06.09 |
Specjanie w osobnym poście. Są teraz w nawiązaniu do tej sytuacji dwie sprawy, nad którymi się zastanawiam. Skoro decyduję sie na dwa lata prania mózgu w tym miejscu - ups, sorry, terapii uzależnień - jak mam się odnosić do tej terapeutki. Próbuję dotrzeć przez ciało (Gestalt) do tego, co do niej czuje. Nie wiem. Póki co to chyba zbyt świeże. Druga sprawa - bardziej konkretna. Ta Pani z sekretariatu, moim zdaniem uratowała mi wczoraj życie, a trzeźwość na pewno. Swego czasu, rodząc drugą córę trafiłam na fantastyczną położną. Takie położne przy porodzie pozostają bezimienne... Podpisuje się lekarz prowadzącuy, ginekolog, neonantolog itede. Przy wypisie wymusiłam na lekarzu, żeby mi napisał jej nazwisko na karcie wypisu. Wysłałam jej kartkę: Dziękuję za wspaniałe towarzyszenie. Bez podpisu, po co. Teraz chciałabym coś podobnego zrobić, tyle że jak to zrobić anonimowo, skoro mam się z kobietą kontaktować przez następne dwa lata? A moze uznać, że codziennie w ten sposób komuś ratuje życie i że podanie/wysłanie tego typu kartki nie uzna za próbę pozlizania się? Że nie rozpozna od kogo?.... |
|
|
Czader |
Dodany dnia 20/03/2011 00:19
|
Pasjonat Postów: 5149 Data rejestracji: 29.09.10 |
Odpowiadam tylko na osobnego posta. [b][i] jak mam się odnosić do tej terapeutki.[/i][/b] Nie wiem jak traktujesz/podchodzisz do terapeutów - ale skoro ona Ci się podoba - to może normalnie ? - Masz dwa lata na to aby określić co do niej czujesz - spokojnie - uczucia nie pojawiają się od tak hop siup. [b][i]Ta Pani z sekretariatu, moim zdaniem uratowała mi wczoraj życie[/i][/b] Do Pani z Sekretariatu można by się dostać przez Terapeutę (kwestia odpowiedniego zaprzyjaźnienia się - masz na to 2 lata ?) - ewentualny świetny temat do przerobienia z Terapeutą i za jego wiedzą i zgodą (bo nieszczęsna ustawa o ochronie danych osobowych) napisanie kartki przy nim - którą on zaadresuje ? Nie wiem, kombinuję... Ewentualnie plan C Napisanie kartki/włożenie do koperty/i podrzucenie do sekretariatu. Pełna anonimowość :-) |
|
|
sigma |
Dodany dnia 20/03/2011 03:11
|
Grupa Trzymająca Władzę Postów: 12627 Data rejestracji: 12.02.11 |
Wkurzyłam się, jak to czytałam. I tak sobie myślę, że ja bym pewnie zareagowała tak samo, z tym że dopiero po dotarciu do domu. I chyba dobrze się stało, że Ty zareagowałaś od razu? Zwłaszcza jeśli niejako dzięki temu masz innego terapeutę. A ten inny też Ci przypasował? A co do drugiego posta: jak się odnosić do terapeutki - nie wiem. Podejrzewam, że ja bym się zachowywała tak, jakby ta sytuacja nigdy nie miała miejsca, po prostu bym jej "dzień dobry" mówiła na korytarzu. Bo rozumiem, że kontakt z nią będziesz miała tylko w takich "korytarzowych" sytuacjach? Ale to oczywiście nie jest żadna rada, podejrzewam, że niewiele ma to wspólnego z reagowaniem w zgodzie ze swoimi emocjami A co do pani sekretarki - zastanawiam się, czy to koniecznie musi być anonimowe? Myślisz, że podziękowanie jej tak po prostu, osobiście, to zły pomysł? karą za niewiarę będzie lęk który już nie zechce opuścić mnie |
|
|
Kati |
Dodany dnia 20/03/2011 08:08
|
Platynowy forumowicz Postów: 2764 Data rejestracji: 29.06.09 |
Czy mi nowa terapeutka przypasuje, dowiem się Sigma, 20 kwietnia. a co tej pani, myślałam, żeby faktycznie osobiście, z kartką typu "dziękuję" podejść i wyjaśnić, dlaczego. Bałabym się jakichkolwiek "darów", nawet drobnych, typu czekolada. A chciałabym, żeby jej coś w ręce zostało. [quote] tak sobie myślę, że ja bym pewnie zareagowała tak samo, z tym że dopiero po dotarciu do domu.[/quote] Ja kiedyś też tak robiłam - albo w drodze do domu wyładowywałam złość idąc szybciej i mi przechodziło. Najwyraźniej z wiekiem jestem coraz mniej odporna. Albo to był taki dzień, że łatwo było mnie zwalić z nóg (bo były też inne stresogeny). Albo ja naprawdę chcę się leczyć i nie trzeba mi tego udowadniać, że nie. Albo - po prostu się tego nie spodziewałam. Nie po niej, nie za to. Albo.... Albo.... Edytowane przez Kati dnia 20/03/2011 09:36 |
|
Przeskocz do forum: |
Podobne Tematy
Temat | Forum | Odpowiedzi | Ostatni post |
---|---|---|---|
Ilu wrogów ma Kati | Nasze wątki - część otwarta | 26 | 11/06/2011 22:17 |
wątek Kati | Nasze wątki - część otwarta | 507 | 05/10/2010 12:00 |