23 Listopada 2024
Logowanie
Nazwa użytkownika

Hasło

Zapamiętaj mnie


Em Em
1 tydzień Offline
sasta sasta
2 tygodni Offline
notno notno
4 tygodni Offline
KingArthur KingArthur
8 tygodni Offline
swistak swistak
10 tygodni Offline
Ostatnio zarejestrował się: davidcorso
Ogółem Użytkowników:2,209
Shoutbox
Musisz zalogować się, aby móc dodać wiadomość.

18/12/2022
Cześć, Rafa!

15/12/2022
Dzień Dobry Wszystkim Smile

06/10/2022
zdrowia

06/10/2022
Covid zapukał do moich drzwi poraz kolejny ten już ze szpitalem w tle. Stres

17/07/2022
Romek, nowi użytkownicy mają zablokowaną możliwość pisania na Forum - najpierw muszą się przedstawić w dziale "przedstaw się".

Archiwum shoutboksa
Zobacz temat
 Drukuj temat
Kati we mgle
Kati
#41 Drukuj posta
Dodany dnia 26/01/2011 20:18
Awatar

Platynowy forumowicz


Postów: 2764
Data rejestracji: 29.06.09

Jestem. Trwam. Nakarmiłam się wsparciem ludzi, którzy są dla mnie ważni. Wróciłam do domu. Zaraz pierwszego dnia mąż szczuł mnie policją. Po raz ostatni się bałam: teraz wiem, że wzywając ich do rzekomo pijanej żony, która zagraża dzieciom - a byłam i jestem trzeźwa - ośmiesza sam siebie. Następnym razem pozwolę mu zadzwonić, im przyjechać...
Wydawało mi się, że dwoje dorosłych ludzi tworzy związek małżeński - niestety, przeliczyłam się. Jestem w dobrej formie. Leczę się, zakładam dzialalność gopodarczą. Czuję sie silna, tylko nieco poobijana.
 
hadassa
#42 Drukuj posta
Dodany dnia 26/01/2011 20:36
Awatar

Złoty Forumowicz


Postów: 1611
Data rejestracji: 13.03.10

Fajnie, że jesteś z powrotem KatiSmile
Przyznam, że zachowanie twojego męża mnie w kurza...Fajnie, że sobie z tym radzisz
[color=#660099][i]" A ja jestem proszę Pana na zakręcie
moje prawo, to jest pańskie lewo.
Pan widzi krzesło, ławkę, a ja rozdarte drzewo.(...)
Ode mnie widać niebo przekrzywione..."[/i][/color]
 
Makro
#43 Drukuj posta
Dodany dnia 26/01/2011 20:39
Awatar

Grupa Trzymająca Władzę


Postów: 3419
Data rejestracji: 10.08.08

Powstrzymam się od oceny, bo widzimy sytuację tylko z perspektywy Kati. Przykro mi natomiast, że dochodzi do chwytów poniżej pasa - ale to w takich sytuacjach chyba jest normą.
[color=#3300ff]"Gdy słońce kultury chyli się ku zachodowi, to nawet karły rzucają długie cienie."[/color]
[color=#6600ff]Karl Kraus[/color]
[color=#0099ff]Jestem lekarzem. Na forum jestem prywatnie, więc funkcje leczenie i diagnostyka są wyłąc
 
http://www.blogozakrecie.blox.pl
Kati
#44 Drukuj posta
Dodany dnia 26/01/2011 20:45
Awatar

Platynowy forumowicz


Postów: 2764
Data rejestracji: 29.06.09

Pewnie, że widzicie to z mojej perspektywy. Takoż i z perspektywy innych uczestników forum, a nie ich rodzin, prawda? Nie wiem, jakie są normy w przypadku par, które się rozwodzą. Dla mnie normą jest kultura i przyzwoitość. Szkoda, że tylko dla mnie.
 
Nadzieja
#45 Drukuj posta
Dodany dnia 26/01/2011 21:04
Awatar

Pasjonat


Postów: 5532
Data rejestracji: 20.08.08

brak słów...
[color=#333399]"Nigdy nikomu nie ufaj, Danielu, a tym bardziej ludziom, których podziwiasz. Bo nie kto inny, a właśnie oni zadadzą ci najboleśniejsze rany."
Carlos Ruiz Zafón " Cień Wiatru"[/color]
 
Kati
#46 Drukuj posta
Dodany dnia 29/01/2011 11:23
Awatar

Platynowy forumowicz


Postów: 2764
Data rejestracji: 29.06.09

Tydzień był w miarę spokojny - mąż wyjechał, ja z teściową, sprzątam... Dopadła mnie depresja - heh, chyba już dawno, teraz się pogłębia - więc każdą czynność rozpoczynam od walki za sobą: dasz radę, przecież to tylko kilka ruchów. Wczoraj kryzys był naprwade duży. Dotyczy to nie tylko sprzątania, ale na przykład mycia czy jedzenia. Paradoksalnie tylko przy teściowej pozwalam sobie na okazywanie słabości. Jej się nie boję, rozumiem ją, że jest rozdarta, bo widzi, że to, co robi jej syn to zwyczajne dręczenie i szczeniactwo (jej słowa) - w tym tygodniu doszły nowe pomysły, o których nawet nie chce mi się pisać - a z drugiej strony to jej syn... Żałuję, że nie mogę liczyć na zrozumienie ze strony rodziców, wlasnej matki. Pozostałe kontakty zrywam bądź zawieszam - im bliższe mi osoby, tym bardziej radykalnie je zakańczam - bo mam wrażenie, że bycie blisko mnie jest niebezpieczne dla będącego. Wiem, wiem, stary chorobowy schemat. Poza tym mam kryzys wiary w deklaracje, dotyczące uczuć wobec mnie - co w świetle ostatnich nowości akurat uważam za normalną reakcję obronną. Nie wszyscy dają się tak łatwo...szczególnie osoby z epoki przedmałżeńskiej. Wtedy jest komentarz "To miłe po 25 latach", heh...
Cały czas we mgle - Kati.
 
hadassa
#47 Drukuj posta
Dodany dnia 29/01/2011 19:50
Awatar

Złoty Forumowicz


Postów: 1611
Data rejestracji: 13.03.10

Brakuje mi słów. Chciałabym napisać ci cos mądrego czy podnoszącego na duchu, ale do głowy przychodzą mi same banały.
[color=#660099][i]" A ja jestem proszę Pana na zakręcie
moje prawo, to jest pańskie lewo.
Pan widzi krzesło, ławkę, a ja rozdarte drzewo.(...)
Ode mnie widać niebo przekrzywione..."[/i][/color]
 
Kati
#48 Drukuj posta
Dodany dnia 30/01/2011 23:37
Awatar

Platynowy forumowicz


Postów: 2764
Data rejestracji: 29.06.09

Mnie też brakuje słów, Hadassa. (Jeszcze)mąż wrócił, jakiś taki wyciszony. Od jutra idę na oddział dzienny, bo się dowiedziałam, że tam gdzie chodzilam do tej pory terapia jest rozplanowana na ok. ośmiu miesięcy (!!!) - a od kiedy chodzę 50 procent spotkań z różnych powodów się nie odbyło - czyli szesnaście, tak? Święta, po świętach, frekwencja cztery osoby lub mniej - to wtedy już nie grupa jest.... A ja, żeby tam dojechać od siebie w godzinach popoludniowych stałam po godzinę/póltorej w korkach. Po czym przyjeżdżałam i... odwołane albo skrócone, bo terapeuta coś tam. Ja wiem, bylejakiej baletnicy podobno wiadomo co - ale ja naprawdę czuję, że potrzebuję rytmiczności i silnego oparcia a nie miła owszem grupa raz na jakiś czas plus ogrom frustracji pomiędzy. Zresztą praca na grupie też frustrująca... Ludzie tam wszyscy bez wyjątku po raz pierwszy w jakiejkolwiek terapii. Będę szukać do skutku. Bo moja wiedza na temat i uzależnień, i terapii jest, istnieje i jak ja to mówie, i co k... z tego. Poza tym perspektywa terapii kilkutygodniowej, nawet jeśli intensywnej, dodaje mi sił. Aha, spojrzałam na datę mojej rejestracji na Efce. Oświadczam niniejszym - i możecie mnie rozliczyć - że drugą rocznicę mojej obecności na Efce zamierzam świętować w DOBREJ FORMIE. Hough, jak mówił Winnetou.
Edytowane przez Kati dnia 30/01/2011 23:41
 
hadassa
#49 Drukuj posta
Dodany dnia 31/01/2011 11:48
Awatar

Złoty Forumowicz


Postów: 1611
Data rejestracji: 13.03.10

Rozumiem Kati, potrzebujesz intensywnej terapii. Szukaj. Mam nadzieję, że znajdziesz i że będzie to dobra terapia.
A kto będzie ci pomagał przy dzieciach?
[color=#660099][i]" A ja jestem proszę Pana na zakręcie
moje prawo, to jest pańskie lewo.
Pan widzi krzesło, ławkę, a ja rozdarte drzewo.(...)
Ode mnie widać niebo przekrzywione..."[/i][/color]
 
Kati
#50 Drukuj posta
Dodany dnia 31/01/2011 11:52
Awatar

Platynowy forumowicz


Postów: 2764
Data rejestracji: 29.06.09

Właśnie mnie dzisiaj kobieta odesłała po pierwszej konsultacji. Żebym się jeszcze raz dobrze zastanowiła i jeśli się zdecyduję, przyszła za tydzień, bo ona mnie tam nie widzi, no chyba że będę bardzo chciała. Chwilowo mam konsultację z psychiatrą, podobno on ma coś wymyślić i wysłać mnie do właściwej osoby. Chyba zacznę pisać pamiętnik pod tytulem "Zgniłe jajo. Czyli jak podesłać koledze uzależnionego terapeutę z depresją." LOL

PS W edit zmieniłam tytuł - ten od Annasza do Kajfasza zbyt banalny

Po kilku godzinach piszę dalej - karnie dalej w tym samym poście, żeby miejsca nie zabierać. Myślę i myślę, czemu nikt mnie nie chce. Próbowałam już w sumie w pięciu miejscach w moim całkiem sporym mieście, gdzie w trzecim z kolei zgodzono się mnie przyjąć, tylko po to, żeby po kilku spotkaniach grupy odesłać do ośrodka wojewódzkiego - bo tam mi na pewno pomogą. Mam wrażenie, że jak tam nie, to już wcale nie. Zobaczymy w środę, moja cała nadzieja, że tamtejszy psychiatra jak Pomysłowy Dobromir powie "uhu", żaróweczka się zaświeci i znajdzie się rozwiązanie. Podejrzewam, że mam kilka punktów, które skomasowane odstraszają:
- niby przychodzę, że alkohol - no ale przecież byłam w ośrodku, to już wszystko wiem (słowa z dzisiaj) - a więc terapia pogłębiona
- pogłębiona nie, bo przecież nie jestem w anstynencji wystarczająco długo (to też z dzisiaj)
- no a w sumie mam depresję - no tu jak tu skutecznie leczyć z picia?
- a w ogóle, to czemu nie chodziłam na grupę od razu po ośrodku, tylko miałam ambulatoryjną - moja odpowiedź: bulimia
- na hasło bulimia - a czy teraz jest (nie wiem) i że w takim razie to ja się nie kwalifikuję na grupę alko
- w pewnym momencie pada pytanie o zawód ... co nie powiem, to źle
- mam kłamać? zatajać? ok, niby bym mogła ale ja będę musiałą się urywać na czas moich zjazdów w szkole i jk o tym nie poinformuję, to może być źle
- poza tym - w poprzednim miejscu nie informowałam. Ba, siedziałam cicho na grupie, żeby się nie wydało. Podpadłam spóźnieniem i zostałam wezwana do odpowiedzi, żeby powiedzieć, co to jest nałogowe regulowanie uczuć... A pod koniec zajęć była rundka podsumowująca i coś tam powiedziałam, okazało się, że mam duży wgląd. Po zajęciach pytanie: skąd taka wiedza o sobie. Inna sprawa - chodzić na terapię uzależnień, opartych na kłamstwie i kłamać/zatajać?... czy to ma sens?
Siedzę w sieci i szukam... Ech.
Edytowane przez Kati dnia 31/01/2011 22:49
 
Nieustraszona
#51 Drukuj posta
Dodany dnia 01/02/2011 20:57
Awatar

Grupa Trzymająca Władzę


Postów: 6722
Data rejestracji: 03.04.10

Przepraszam bardzo Kati próbowałam przekopać Twoje wątki, ale jest ich troche i skapitulowałam - co jest nie tak z Twoim zawodem?

A nie chcą Cię na indywidualną, może byłoby łatwiej skoro jesteś takim złożonym przypadkiem. Sytuacji Ci współczuje i to bardzo.
Dla terapeutów powinnaś być fajnym pacjentem - wyszłaś z uzależnienia i miałaś tak pod górke i dawałaś rade.

Mam nadzieje, że żadnym z pytan Cię nie uraże.
Kiedyś musisz się pożegnać z nadzieją na lepszą przeszłość....
 
Kati
#52 Drukuj posta
Dodany dnia 01/02/2011 21:16
Awatar

Platynowy forumowicz


Postów: 2764
Data rejestracji: 29.06.09

Ależ nie ma sprawy: zbiorczo pisząc, co najmniej dwa zawody z czterech, jakie wykonuję nie są odbierane jako łatwe - to znaczy osobowości, jakie się znimi łączą, no i wiedza trochę też - nauczyciel i terapeuta. Nauczyciel - to mój "stary" zawód, pamiętam jak mi koleżanka lekarz (anestezjolog) opowiadała radośnie przy każdym spotkaniu, że wśród lekarzy "nauczyciel" to rozpoznanie. Reszta - czyli choroby - to już pestkaWink No a co do mojego bardzo świeżego zawodu - chodzi o jakąś tam wiedzę i stopień wglądu w siebie, jaki mam, który powoduje, że w grupie początkującej... się ogólnie mówiąc nie sprawdzam. I co gorsze, ja z pełną pokorą jestem chętna uczestniczyć w takowej, tylko oni mnie nie chcą....
A jutro właśnie, poproszę o możliwość indywidualnej. Oby się dało.
 
Nieustraszona
#53 Drukuj posta
Dodany dnia 01/02/2011 21:23
Awatar

Grupa Trzymająca Władzę


Postów: 6722
Data rejestracji: 03.04.10

Trzymam kciuki mocno Smile Taki jest niestety problem, że jeżeli przyczyna zaburzenia trwa długo to ona też się przeistacza. I podpada pod różne rozpoznania. Ja miałam najpierw - zaburzenia adaptacyjne, potem lękowe, w miedzyczasie depresje i sprawy z jedzeniem - ktore nie zostały nazwane rozpoznaniem, bo sie łapały do zab. lękowych. Generalnie przyczyna Twoich problemów jest cały czas ta sama i o ile rozumiem podział na grupy typu DDA/ DDD i np ofiary mobingu o tyle podział na rozpoznania jest różny.
Kiedyś musisz się pożegnać z nadzieją na lepszą przeszłość....
 
Kati
#54 Drukuj posta
Dodany dnia 01/02/2011 21:51
Awatar

Platynowy forumowicz


Postów: 2764
Data rejestracji: 29.06.09

W sumie nie rozumiem co do mnie piszesz, ale dzięki za trzymanie kciukówSmile
 
Nieustraszona
#55 Drukuj posta
Dodany dnia 01/02/2011 22:01
Awatar

Grupa Trzymająca Władzę


Postów: 6722
Data rejestracji: 03.04.10

Dobra tn wpis jest troche niejasny sorki Smile

Chodzi mi o to że jesteś człowiekiem z jakimś problemem, a nie ze swoim rozpoznaniem i to pod tego człowieka z problemem (przyczyną alko i buli) powinno sie szykowac terapie. A nie zastanawiac sie gdzie Cię upchnąc bo im do schematów nie pasujesz

mam nadzieje ze teraz zrozumiale
Kiedyś musisz się pożegnać z nadzieją na lepszą przeszłość....
 
Kati
#56 Drukuj posta
Dodany dnia 01/02/2011 22:10
Awatar

Platynowy forumowicz


Postów: 2764
Data rejestracji: 29.06.09

A teraz takSmile Wiesz, ja prosta kobita jestem, do mnie trzeba krótkimi zdaniami i najlepiej z dużej litery Grin
 
hadassa
#57 Drukuj posta
Dodany dnia 02/02/2011 17:42
Awatar

Złoty Forumowicz


Postów: 1611
Data rejestracji: 13.03.10

Kati,rośmieszyłaś mnieGrin
[color=#660099][i]" A ja jestem proszę Pana na zakręcie
moje prawo, to jest pańskie lewo.
Pan widzi krzesło, ławkę, a ja rozdarte drzewo.(...)
Ode mnie widać niebo przekrzywione..."[/i][/color]
 
Kati
#58 Drukuj posta
Dodany dnia 08/02/2011 16:52
Awatar

Platynowy forumowicz


Postów: 2764
Data rejestracji: 29.06.09

Mam chwilkę, co mi się ostatnio rzadko zdarza, to napiszę, co u mnie. Na czym to ja skończyłam... że nie idę na oddział dzienny, tak? W zeszłą środę miałam konsultację u psychiatry, też tam w wojewódzkim szpitalu - to wtedy pisałam na krzykaczce, że to kolejny miły psychiatra, jakiego poznałam. Starszy jegomość, nie spieszący się nigdzie. Wysluchał, potwierdził, że oddział dzienny nie, zalecił spotkanie z terapeutą. Rejestracja dopiero w poniedziałek, czyli wczoraj, pierwsze spotkanie z terapeutką - w czwartek. Wlecze się to wszystko straszliwie no ale coż, trzeba poczekać, to czekam. Ale - nie bezczynnie. Dziś jestem po pierwszym zabiegu aparaturą Bicom - jako że nie jest to nazwa firmy, wykonującej uslugę, tylko sprzętu, pozwalam sobie ją zamieścić. Będą trzy sesje, wszystkie w ciągu tego tygodnia. Jak to działa - brzmi wiarygodnie, choć dla mnie nie wszystko jest do konca zrozumiałe. No w każdym razie używane są fale elektromagnetyczne, a celem jest wyeliminowanie fizycznych objawów głodu alkoholowego. Psychicznymi zajmę się na terapii, tutaj chcę sobie ułatwić i przyspieszyć pewne procesy. No a przy tym perspektywa nieodczuwania głodu brzmi nęcąco. Po prostu ma mi sie nie chcieć napić. I wiecie co, jak jestem sceptykiem i pewnie bym wzruszyla ramionami (choć po dwóch latach z Gestaltem na coraz mniej dziwnych technik patrzę sceptycznie, to inna sprawa) - gdyby nie mój ojciec, który palił 35 lat, próbował rzucić i nie mógł, a teraz od dziesięciu lat nie pali, a co więcej - głód nikotynowy ustąpił błyskawicznie. Oczywiście, warunkiem jest nie sięgnąć po substancję, no ale jeśli fizyczne objawy znikną, szansa na powstrzymanie się jest dużo większa. Na razie mam to, co na ten moment najważniejsze: wiarę i nadzieję. Reszta się okaże w praniu.
A skoro już o dwóch pierwszych, ostatnia do kompletu - miłość. No tu jest groch z kapustą, jak zwykle ostatnio u mnie. Mój mąż po prostu oszalał. Wiecie co, nie poznaję go - to raz, stracił instynkt samozachowawczy - to dwa. Przy takich jazdach, jakie robi teraz na oczach całej rodziny, niedługo okaże się czarno na białym, że to ja jestem ofiarą, a on sprawcą (przemocy psychicznej), a nie jak było do tej pory. Nie wiem, nie rozumiem. Jest naprawde bardzo, bardzo cieżko wytrzymać tak napiętą atmosferę i jednocześnie skupiać się na leczeniu. Proszę go: potrzebuję tylko spokoju, nic więcej. Ok, będziesz go miała. Nasz oistatni rekord - 46 godzin. I znów jazda, znów awantura, pyskówka lub głupi numer z jego strony. A przed nami jeszcze perspektywa wielu miesięcy pod jednym dachem i to jest straszne.
Nic to, zaczęłam robić wiele pozytywnych rzeczy, w tym wiele dla ludzi (od stycznia prowadzę klub seniora, no i młodzieży, tak jak przedtem) i czasem mam wrażenie, że on nie może znieść, kiedy ja jestem w dobym nastroju. I robi wszystko, żeby go zniszczyć. Moja mama twierdzi, że celowo chce nie dopuścić do mojego wyzdrowienia. No ja protestuję. Jeszcze. Natomiast jestem pewna, że to, że popłynęłam po ośrodku, kiedy tak długo było tak dobrze - to w dużej mierze jego zasługa. Moja wina jest taka, że się dałam, bo honor nie pozwalał mi poprosić o pomoc rodzinę. Szkoda, no ale cóż, człowiek uczy się na własnych błędach. Mój błąd pierwszy - małżeństwo. Reszta to już tylko jego konsekwencja. Niestety zbyt wielu rzeczy o sobie, o nim, o życiu, o DDA, o naszych potrzebach po prostu nie wiedziałam, więc nie ma co pluć sobie w brodę za przeszłość. Czas iść do przodu: powolutku, ostrożnie i małymi kroczkami.
 
Kati
#59 Drukuj posta
Dodany dnia 10/02/2011 22:45
Awatar

Platynowy forumowicz


Postów: 2764
Data rejestracji: 29.06.09

Mgły ciąg dalszy. Za każdym razem, gdy wydaje mi się, że jestem u celu, okazuje się, że nie, że to tylko kolejna warstwa mroku. Wczoraj miałam drugi zabieg i pierwszy od ho ho miesięcy albo i dłużej stan euforyczny, z hurraoptymizmem i szeroko zakrojonymi planami na przyszlosć. Zdawałam sobie sprawę, że to nadmiarowe ale i tak cieszylam się, że jest. Nie czuję głodu alkoholowego. Myślę na próbę "piwo" i... nic. Żadnych objawów fizycznych. Myśli są ale nie idzie za tym ciało. Zdenerwuję się na coś i .... nic! Co będzie dalej - nie wiem. Jestem też osłabiona, dziś miałam krowotok z nosa, bolą mnie stawy i ogólnie czuję się jak na początku grypy (byłam o tym uprzedzona).
Dziś byłam w wojewódzkim, na pierwszym, wyczekiwanym spotkaniu z terapeutką. Znowu: życiorys, tu ośrodek, tam próba, tu bulimia, tam alkohol, tu małżeństwo, tam... terapia... Wykonywane zawody, teraz w terapii od póltorej roku, szkoła... Znowu to samo zafrasowane spojrzenie na stosik zapisanych samymi faktami karteczek. Pani widzi mnie na podstawowej terapii (6 tyg), potem na (tu nazwy nie pamiętam) - 6 miesięcy, potem dopiero na pogłebionej (12 mies). Razem dwa lata. Warunki: rzucam swoją terapię, nic nie zmieniam w swoim życiu, nie podejmuję zaodowo więcej niż to, co teraz robię (prawie nic), sugestia, że powinnam też szkołę. Generalnie wychodz na to, że poza terapią siedzę w ścianę, patrzę i mówię "nie piję, nieee pijęę". Wink Żartuję. Przesadzam. Fakt faktem, że wspomniane sugestie padły, ale nie wszystkie się obroniły. Co do niektórych przyczułków to bronilam jak Kordecki Jasną Górę. Spotkanie zakończylo się tym, że pani nie wie, czy się podejmie, że nie chce odwalać chałtury (?), że się musi z tym superwizować oraz porozmawiać z kolegami. Odpowiedzialne podejście i szanuję to. Na moje słowa, że przecież to pacjent ponosi odpowiedzialność za swoją terapię, odpowiedziala, że nie zupełnie, bo za realizację programu terapii terapeuta. Ja na to - ale za efekty pacjent, prawda? Prawda. Uśmiech. Uśmiech. Mam kolejny tydzień w plecy. Obawiam się, że nic z tego... Że się nie zdecyduje. Moje zapewnienia, że przyszlam po pomoc, że naprawdę chcę się leczyć, że będę pokornie robić co trzeba nie wystarczają.
Wczoraj byłam pełna optymizmu i wiary, że mi się uda dzięki leczeniu i terapii. Dziś jestem zdesperowana, żeby mi się udalo MIMO wszelkim przeszkodom. No kurczę no, mam być niedoleczona tylko dlatego, że nie pasuję do systemu? Przecież to bez sensu. Jak pacjent chce wyzdrowieć, to nikt mu w tym nie przeszkodziWink
 
hadassa
#60 Drukuj posta
Dodany dnia 11/02/2011 19:41
Awatar

Złoty Forumowicz


Postów: 1611
Data rejestracji: 13.03.10

Cóż, terapeuci zwykle żądają podporządkowania się...a co do odpowiedzialności, Kati łatwo powiedzieć tobię, że to ty ponosisz odpowiedzialność za efekt leczenia, ale jestem pewna, że miomo wszystko terapeuta i tak CZUJE SIĘ odpowiedzialny...to też człowiekWink
[color=#660099][i]" A ja jestem proszę Pana na zakręcie
moje prawo, to jest pańskie lewo.
Pan widzi krzesło, ławkę, a ja rozdarte drzewo.(...)
Ode mnie widać niebo przekrzywione..."[/i][/color]
 
Przeskocz do forum:
Podobne Tematy
Temat Forum Odpowiedzi Ostatni post
Ilu wrogów ma Kati Nasze wątki - część otwarta 26 11/06/2011 22:17
wątek Kati Nasze wątki - część otwarta 507 05/10/2010 12:00

51,671,991 Unikalnych wizyt

Powered by PHP-Fusion copyright © 2002 - 2024 by Nick Jones.
Released as free software without warranties under GNU Affero GPL v3.

2024