Zobacz temat
Mam Efkę :: Nasze wątki :: Nasze wątki - część otwarta
Kati we mgle
|
|
Kati |
Dodany dnia 26/01/2011 20:18
|
Platynowy forumowicz Postów: 2764 Data rejestracji: 29.06.09 |
Jestem. Trwam. Nakarmiłam się wsparciem ludzi, którzy są dla mnie ważni. Wróciłam do domu. Zaraz pierwszego dnia mąż szczuł mnie policją. Po raz ostatni się bałam: teraz wiem, że wzywając ich do rzekomo pijanej żony, która zagraża dzieciom - a byłam i jestem trzeźwa - ośmiesza sam siebie. Następnym razem pozwolę mu zadzwonić, im przyjechać... Wydawało mi się, że dwoje dorosłych ludzi tworzy związek małżeński - niestety, przeliczyłam się. Jestem w dobrej formie. Leczę się, zakładam dzialalność gopodarczą. Czuję sie silna, tylko nieco poobijana. |
|
|
hadassa |
Dodany dnia 26/01/2011 20:36
|
Złoty Forumowicz Postów: 1611 Data rejestracji: 13.03.10 |
Fajnie, że jesteś z powrotem Kati Przyznam, że zachowanie twojego męża mnie w kurza...Fajnie, że sobie z tym radzisz [color=#660099][i]" A ja jestem proszę Pana na zakręcie moje prawo, to jest pańskie lewo. Pan widzi krzesło, ławkę, a ja rozdarte drzewo.(...) Ode mnie widać niebo przekrzywione..."[/i][/color] |
|
|
Makro |
Dodany dnia 26/01/2011 20:39
|
Grupa Trzymająca Władzę Postów: 3419 Data rejestracji: 10.08.08 |
Powstrzymam się od oceny, bo widzimy sytuację tylko z perspektywy Kati. Przykro mi natomiast, że dochodzi do chwytów poniżej pasa - ale to w takich sytuacjach chyba jest normą.
[color=#3300ff]"Gdy słońce kultury chyli się ku zachodowi, to nawet karły rzucają długie cienie."[/color] [color=#6600ff]Karl Kraus[/color] [color=#0099ff]Jestem lekarzem. Na forum jestem prywatnie, więc funkcje leczenie i diagnostyka są wyłąc |
Kati |
Dodany dnia 26/01/2011 20:45
|
Platynowy forumowicz Postów: 2764 Data rejestracji: 29.06.09 |
Pewnie, że widzicie to z mojej perspektywy. Takoż i z perspektywy innych uczestników forum, a nie ich rodzin, prawda? Nie wiem, jakie są normy w przypadku par, które się rozwodzą. Dla mnie normą jest kultura i przyzwoitość. Szkoda, że tylko dla mnie. |
|
|
Nadzieja |
Dodany dnia 26/01/2011 21:04
|
Pasjonat Postów: 5532 Data rejestracji: 20.08.08 |
brak słów...
[color=#333399]"Nigdy nikomu nie ufaj, Danielu, a tym bardziej ludziom, których podziwiasz. Bo nie kto inny, a właśnie oni zadadzą ci najboleśniejsze rany." Carlos Ruiz Zafón " Cień Wiatru"[/color] |
|
|
Kati |
Dodany dnia 29/01/2011 11:23
|
Platynowy forumowicz Postów: 2764 Data rejestracji: 29.06.09 |
Tydzień był w miarę spokojny - mąż wyjechał, ja z teściową, sprzątam... Dopadła mnie depresja - heh, chyba już dawno, teraz się pogłębia - więc każdą czynność rozpoczynam od walki za sobą: dasz radę, przecież to tylko kilka ruchów. Wczoraj kryzys był naprwade duży. Dotyczy to nie tylko sprzątania, ale na przykład mycia czy jedzenia. Paradoksalnie tylko przy teściowej pozwalam sobie na okazywanie słabości. Jej się nie boję, rozumiem ją, że jest rozdarta, bo widzi, że to, co robi jej syn to zwyczajne dręczenie i szczeniactwo (jej słowa) - w tym tygodniu doszły nowe pomysły, o których nawet nie chce mi się pisać - a z drugiej strony to jej syn... Żałuję, że nie mogę liczyć na zrozumienie ze strony rodziców, wlasnej matki. Pozostałe kontakty zrywam bądź zawieszam - im bliższe mi osoby, tym bardziej radykalnie je zakańczam - bo mam wrażenie, że bycie blisko mnie jest niebezpieczne dla będącego. Wiem, wiem, stary chorobowy schemat. Poza tym mam kryzys wiary w deklaracje, dotyczące uczuć wobec mnie - co w świetle ostatnich nowości akurat uważam za normalną reakcję obronną. Nie wszyscy dają się tak łatwo...szczególnie osoby z epoki przedmałżeńskiej. Wtedy jest komentarz "To miłe po 25 latach", heh... Cały czas we mgle - Kati. |
|
|
hadassa |
Dodany dnia 29/01/2011 19:50
|
Złoty Forumowicz Postów: 1611 Data rejestracji: 13.03.10 |
Brakuje mi słów. Chciałabym napisać ci cos mądrego czy podnoszącego na duchu, ale do głowy przychodzą mi same banały.
[color=#660099][i]" A ja jestem proszę Pana na zakręcie moje prawo, to jest pańskie lewo. Pan widzi krzesło, ławkę, a ja rozdarte drzewo.(...) Ode mnie widać niebo przekrzywione..."[/i][/color] |
|
|
Kati |
Dodany dnia 30/01/2011 23:37
|
Platynowy forumowicz Postów: 2764 Data rejestracji: 29.06.09 |
Mnie też brakuje słów, Hadassa. (Jeszcze)mąż wrócił, jakiś taki wyciszony. Od jutra idę na oddział dzienny, bo się dowiedziałam, że tam gdzie chodzilam do tej pory terapia jest rozplanowana na ok. ośmiu miesięcy (!!!) - a od kiedy chodzę 50 procent spotkań z różnych powodów się nie odbyło - czyli szesnaście, tak? Święta, po świętach, frekwencja cztery osoby lub mniej - to wtedy już nie grupa jest.... A ja, żeby tam dojechać od siebie w godzinach popoludniowych stałam po godzinę/póltorej w korkach. Po czym przyjeżdżałam i... odwołane albo skrócone, bo terapeuta coś tam. Ja wiem, bylejakiej baletnicy podobno wiadomo co - ale ja naprawdę czuję, że potrzebuję rytmiczności i silnego oparcia a nie miła owszem grupa raz na jakiś czas plus ogrom frustracji pomiędzy. Zresztą praca na grupie też frustrująca... Ludzie tam wszyscy bez wyjątku po raz pierwszy w jakiejkolwiek terapii. Będę szukać do skutku. Bo moja wiedza na temat i uzależnień, i terapii jest, istnieje i jak ja to mówie, i co k... z tego. Poza tym perspektywa terapii kilkutygodniowej, nawet jeśli intensywnej, dodaje mi sił. Aha, spojrzałam na datę mojej rejestracji na Efce. Oświadczam niniejszym - i możecie mnie rozliczyć - że drugą rocznicę mojej obecności na Efce zamierzam świętować w DOBREJ FORMIE. Hough, jak mówił Winnetou.
Edytowane przez Kati dnia 30/01/2011 23:41 |
|
|
hadassa |
Dodany dnia 31/01/2011 11:48
|
Złoty Forumowicz Postów: 1611 Data rejestracji: 13.03.10 |
Rozumiem Kati, potrzebujesz intensywnej terapii. Szukaj. Mam nadzieję, że znajdziesz i że będzie to dobra terapia. A kto będzie ci pomagał przy dzieciach? [color=#660099][i]" A ja jestem proszę Pana na zakręcie moje prawo, to jest pańskie lewo. Pan widzi krzesło, ławkę, a ja rozdarte drzewo.(...) Ode mnie widać niebo przekrzywione..."[/i][/color] |
|
|
Kati |
Dodany dnia 31/01/2011 11:52
|
Platynowy forumowicz Postów: 2764 Data rejestracji: 29.06.09 |
Właśnie mnie dzisiaj kobieta odesłała po pierwszej konsultacji. Żebym się jeszcze raz dobrze zastanowiła i jeśli się zdecyduję, przyszła za tydzień, bo ona mnie tam nie widzi, no chyba że będę bardzo chciała. Chwilowo mam konsultację z psychiatrą, podobno on ma coś wymyślić i wysłać mnie do właściwej osoby. Chyba zacznę pisać pamiętnik pod tytulem "Zgniłe jajo. Czyli jak podesłać koledze uzależnionego terapeutę z depresją." LOL PS W edit zmieniłam tytuł - ten od Annasza do Kajfasza zbyt banalny Po kilku godzinach piszę dalej - karnie dalej w tym samym poście, żeby miejsca nie zabierać. Myślę i myślę, czemu nikt mnie nie chce. Próbowałam już w sumie w pięciu miejscach w moim całkiem sporym mieście, gdzie w trzecim z kolei zgodzono się mnie przyjąć, tylko po to, żeby po kilku spotkaniach grupy odesłać do ośrodka wojewódzkiego - bo tam mi na pewno pomogą. Mam wrażenie, że jak tam nie, to już wcale nie. Zobaczymy w środę, moja cała nadzieja, że tamtejszy psychiatra jak Pomysłowy Dobromir powie "uhu", żaróweczka się zaświeci i znajdzie się rozwiązanie. Podejrzewam, że mam kilka punktów, które skomasowane odstraszają: - niby przychodzę, że alkohol - no ale przecież byłam w ośrodku, to już wszystko wiem (słowa z dzisiaj) - a więc terapia pogłębiona - pogłębiona nie, bo przecież nie jestem w anstynencji wystarczająco długo (to też z dzisiaj) - no a w sumie mam depresję - no tu jak tu skutecznie leczyć z picia? - a w ogóle, to czemu nie chodziłam na grupę od razu po ośrodku, tylko miałam ambulatoryjną - moja odpowiedź: bulimia - na hasło bulimia - a czy teraz jest (nie wiem) i że w takim razie to ja się nie kwalifikuję na grupę alko - w pewnym momencie pada pytanie o zawód ... co nie powiem, to źle - mam kłamać? zatajać? ok, niby bym mogła ale ja będę musiałą się urywać na czas moich zjazdów w szkole i jk o tym nie poinformuję, to może być źle - poza tym - w poprzednim miejscu nie informowałam. Ba, siedziałam cicho na grupie, żeby się nie wydało. Podpadłam spóźnieniem i zostałam wezwana do odpowiedzi, żeby powiedzieć, co to jest nałogowe regulowanie uczuć... A pod koniec zajęć była rundka podsumowująca i coś tam powiedziałam, okazało się, że mam duży wgląd. Po zajęciach pytanie: skąd taka wiedza o sobie. Inna sprawa - chodzić na terapię uzależnień, opartych na kłamstwie i kłamać/zatajać?... czy to ma sens? Siedzę w sieci i szukam... Ech. Edytowane przez Kati dnia 31/01/2011 22:49 |
|
|
Nieustraszona |
Dodany dnia 01/02/2011 20:57
|
Grupa Trzymająca Władzę Postów: 6722 Data rejestracji: 03.04.10 |
Przepraszam bardzo Kati próbowałam przekopać Twoje wątki, ale jest ich troche i skapitulowałam - co jest nie tak z Twoim zawodem? A nie chcą Cię na indywidualną, może byłoby łatwiej skoro jesteś takim złożonym przypadkiem. Sytuacji Ci współczuje i to bardzo. Dla terapeutów powinnaś być fajnym pacjentem - wyszłaś z uzależnienia i miałaś tak pod górke i dawałaś rade. Mam nadzieje, że żadnym z pytan Cię nie uraże. Kiedyś musisz się pożegnać z nadzieją na lepszą przeszłość.... |
|
|
Kati |
Dodany dnia 01/02/2011 21:16
|
Platynowy forumowicz Postów: 2764 Data rejestracji: 29.06.09 |
Ależ nie ma sprawy: zbiorczo pisząc, co najmniej dwa zawody z czterech, jakie wykonuję nie są odbierane jako łatwe - to znaczy osobowości, jakie się znimi łączą, no i wiedza trochę też - nauczyciel i terapeuta. Nauczyciel - to mój "stary" zawód, pamiętam jak mi koleżanka lekarz (anestezjolog) opowiadała radośnie przy każdym spotkaniu, że wśród lekarzy "nauczyciel" to rozpoznanie. Reszta - czyli choroby - to już pestka No a co do mojego bardzo świeżego zawodu - chodzi o jakąś tam wiedzę i stopień wglądu w siebie, jaki mam, który powoduje, że w grupie początkującej... się ogólnie mówiąc nie sprawdzam. I co gorsze, ja z pełną pokorą jestem chętna uczestniczyć w takowej, tylko oni mnie nie chcą.... A jutro właśnie, poproszę o możliwość indywidualnej. Oby się dało. |
|
|
Nieustraszona |
Dodany dnia 01/02/2011 21:23
|
Grupa Trzymająca Władzę Postów: 6722 Data rejestracji: 03.04.10 |
Trzymam kciuki mocno Taki jest niestety problem, że jeżeli przyczyna zaburzenia trwa długo to ona też się przeistacza. I podpada pod różne rozpoznania. Ja miałam najpierw - zaburzenia adaptacyjne, potem lękowe, w miedzyczasie depresje i sprawy z jedzeniem - ktore nie zostały nazwane rozpoznaniem, bo sie łapały do zab. lękowych. Generalnie przyczyna Twoich problemów jest cały czas ta sama i o ile rozumiem podział na grupy typu DDA/ DDD i np ofiary mobingu o tyle podział na rozpoznania jest różny.
Kiedyś musisz się pożegnać z nadzieją na lepszą przeszłość.... |
|
|
Kati |
Dodany dnia 01/02/2011 21:51
|
Platynowy forumowicz Postów: 2764 Data rejestracji: 29.06.09 |
W sumie nie rozumiem co do mnie piszesz, ale dzięki za trzymanie kciuków |
|
|
Nieustraszona |
Dodany dnia 01/02/2011 22:01
|
Grupa Trzymająca Władzę Postów: 6722 Data rejestracji: 03.04.10 |
Dobra tn wpis jest troche niejasny sorki Chodzi mi o to że jesteś człowiekiem z jakimś problemem, a nie ze swoim rozpoznaniem i to pod tego człowieka z problemem (przyczyną alko i buli) powinno sie szykowac terapie. A nie zastanawiac sie gdzie Cię upchnąc bo im do schematów nie pasujesz mam nadzieje ze teraz zrozumiale Kiedyś musisz się pożegnać z nadzieją na lepszą przeszłość.... |
|
|
Kati |
Dodany dnia 01/02/2011 22:10
|
Platynowy forumowicz Postów: 2764 Data rejestracji: 29.06.09 |
A teraz tak Wiesz, ja prosta kobita jestem, do mnie trzeba krótkimi zdaniami i najlepiej z dużej litery |
|
|
hadassa |
Dodany dnia 02/02/2011 17:42
|
Złoty Forumowicz Postów: 1611 Data rejestracji: 13.03.10 |
Kati,rośmieszyłaś mnie
[color=#660099][i]" A ja jestem proszę Pana na zakręcie moje prawo, to jest pańskie lewo. Pan widzi krzesło, ławkę, a ja rozdarte drzewo.(...) Ode mnie widać niebo przekrzywione..."[/i][/color] |
|
|
Kati |
Dodany dnia 08/02/2011 16:52
|
Platynowy forumowicz Postów: 2764 Data rejestracji: 29.06.09 |
Mam chwilkę, co mi się ostatnio rzadko zdarza, to napiszę, co u mnie. Na czym to ja skończyłam... że nie idę na oddział dzienny, tak? W zeszłą środę miałam konsultację u psychiatry, też tam w wojewódzkim szpitalu - to wtedy pisałam na krzykaczce, że to kolejny miły psychiatra, jakiego poznałam. Starszy jegomość, nie spieszący się nigdzie. Wysluchał, potwierdził, że oddział dzienny nie, zalecił spotkanie z terapeutą. Rejestracja dopiero w poniedziałek, czyli wczoraj, pierwsze spotkanie z terapeutką - w czwartek. Wlecze się to wszystko straszliwie no ale coż, trzeba poczekać, to czekam. Ale - nie bezczynnie. Dziś jestem po pierwszym zabiegu aparaturą Bicom - jako że nie jest to nazwa firmy, wykonującej uslugę, tylko sprzętu, pozwalam sobie ją zamieścić. Będą trzy sesje, wszystkie w ciągu tego tygodnia. Jak to działa - brzmi wiarygodnie, choć dla mnie nie wszystko jest do konca zrozumiałe. No w każdym razie używane są fale elektromagnetyczne, a celem jest wyeliminowanie fizycznych objawów głodu alkoholowego. Psychicznymi zajmę się na terapii, tutaj chcę sobie ułatwić i przyspieszyć pewne procesy. No a przy tym perspektywa nieodczuwania głodu brzmi nęcąco. Po prostu ma mi sie nie chcieć napić. I wiecie co, jak jestem sceptykiem i pewnie bym wzruszyla ramionami (choć po dwóch latach z Gestaltem na coraz mniej dziwnych technik patrzę sceptycznie, to inna sprawa) - gdyby nie mój ojciec, który palił 35 lat, próbował rzucić i nie mógł, a teraz od dziesięciu lat nie pali, a co więcej - głód nikotynowy ustąpił błyskawicznie. Oczywiście, warunkiem jest nie sięgnąć po substancję, no ale jeśli fizyczne objawy znikną, szansa na powstrzymanie się jest dużo większa. Na razie mam to, co na ten moment najważniejsze: wiarę i nadzieję. Reszta się okaże w praniu. A skoro już o dwóch pierwszych, ostatnia do kompletu - miłość. No tu jest groch z kapustą, jak zwykle ostatnio u mnie. Mój mąż po prostu oszalał. Wiecie co, nie poznaję go - to raz, stracił instynkt samozachowawczy - to dwa. Przy takich jazdach, jakie robi teraz na oczach całej rodziny, niedługo okaże się czarno na białym, że to ja jestem ofiarą, a on sprawcą (przemocy psychicznej), a nie jak było do tej pory. Nie wiem, nie rozumiem. Jest naprawde bardzo, bardzo cieżko wytrzymać tak napiętą atmosferę i jednocześnie skupiać się na leczeniu. Proszę go: potrzebuję tylko spokoju, nic więcej. Ok, będziesz go miała. Nasz oistatni rekord - 46 godzin. I znów jazda, znów awantura, pyskówka lub głupi numer z jego strony. A przed nami jeszcze perspektywa wielu miesięcy pod jednym dachem i to jest straszne. Nic to, zaczęłam robić wiele pozytywnych rzeczy, w tym wiele dla ludzi (od stycznia prowadzę klub seniora, no i młodzieży, tak jak przedtem) i czasem mam wrażenie, że on nie może znieść, kiedy ja jestem w dobym nastroju. I robi wszystko, żeby go zniszczyć. Moja mama twierdzi, że celowo chce nie dopuścić do mojego wyzdrowienia. No ja protestuję. Jeszcze. Natomiast jestem pewna, że to, że popłynęłam po ośrodku, kiedy tak długo było tak dobrze - to w dużej mierze jego zasługa. Moja wina jest taka, że się dałam, bo honor nie pozwalał mi poprosić o pomoc rodzinę. Szkoda, no ale cóż, człowiek uczy się na własnych błędach. Mój błąd pierwszy - małżeństwo. Reszta to już tylko jego konsekwencja. Niestety zbyt wielu rzeczy o sobie, o nim, o życiu, o DDA, o naszych potrzebach po prostu nie wiedziałam, więc nie ma co pluć sobie w brodę za przeszłość. Czas iść do przodu: powolutku, ostrożnie i małymi kroczkami. |
|
|
Kati |
Dodany dnia 10/02/2011 22:45
|
Platynowy forumowicz Postów: 2764 Data rejestracji: 29.06.09 |
Mgły ciąg dalszy. Za każdym razem, gdy wydaje mi się, że jestem u celu, okazuje się, że nie, że to tylko kolejna warstwa mroku. Wczoraj miałam drugi zabieg i pierwszy od ho ho miesięcy albo i dłużej stan euforyczny, z hurraoptymizmem i szeroko zakrojonymi planami na przyszlosć. Zdawałam sobie sprawę, że to nadmiarowe ale i tak cieszylam się, że jest. Nie czuję głodu alkoholowego. Myślę na próbę "piwo" i... nic. Żadnych objawów fizycznych. Myśli są ale nie idzie za tym ciało. Zdenerwuję się na coś i .... nic! Co będzie dalej - nie wiem. Jestem też osłabiona, dziś miałam krowotok z nosa, bolą mnie stawy i ogólnie czuję się jak na początku grypy (byłam o tym uprzedzona). Dziś byłam w wojewódzkim, na pierwszym, wyczekiwanym spotkaniu z terapeutką. Znowu: życiorys, tu ośrodek, tam próba, tu bulimia, tam alkohol, tu małżeństwo, tam... terapia... Wykonywane zawody, teraz w terapii od póltorej roku, szkoła... Znowu to samo zafrasowane spojrzenie na stosik zapisanych samymi faktami karteczek. Pani widzi mnie na podstawowej terapii (6 tyg), potem na (tu nazwy nie pamiętam) - 6 miesięcy, potem dopiero na pogłebionej (12 mies). Razem dwa lata. Warunki: rzucam swoją terapię, nic nie zmieniam w swoim życiu, nie podejmuję zaodowo więcej niż to, co teraz robię (prawie nic), sugestia, że powinnam też szkołę. Generalnie wychodz na to, że poza terapią siedzę w ścianę, patrzę i mówię "nie piję, nieee pijęę". Żartuję. Przesadzam. Fakt faktem, że wspomniane sugestie padły, ale nie wszystkie się obroniły. Co do niektórych przyczułków to bronilam jak Kordecki Jasną Górę. Spotkanie zakończylo się tym, że pani nie wie, czy się podejmie, że nie chce odwalać chałtury (?), że się musi z tym superwizować oraz porozmawiać z kolegami. Odpowiedzialne podejście i szanuję to. Na moje słowa, że przecież to pacjent ponosi odpowiedzialność za swoją terapię, odpowiedziala, że nie zupełnie, bo za realizację programu terapii terapeuta. Ja na to - ale za efekty pacjent, prawda? Prawda. Uśmiech. Uśmiech. Mam kolejny tydzień w plecy. Obawiam się, że nic z tego... Że się nie zdecyduje. Moje zapewnienia, że przyszlam po pomoc, że naprawdę chcę się leczyć, że będę pokornie robić co trzeba nie wystarczają. Wczoraj byłam pełna optymizmu i wiary, że mi się uda dzięki leczeniu i terapii. Dziś jestem zdesperowana, żeby mi się udalo MIMO wszelkim przeszkodom. No kurczę no, mam być niedoleczona tylko dlatego, że nie pasuję do systemu? Przecież to bez sensu. Jak pacjent chce wyzdrowieć, to nikt mu w tym nie przeszkodzi |
|
|
hadassa |
Dodany dnia 11/02/2011 19:41
|
Złoty Forumowicz Postów: 1611 Data rejestracji: 13.03.10 |
Cóż, terapeuci zwykle żądają podporządkowania się...a co do odpowiedzialności, Kati łatwo powiedzieć tobię, że to ty ponosisz odpowiedzialność za efekt leczenia, ale jestem pewna, że miomo wszystko terapeuta i tak CZUJE SIĘ odpowiedzialny...to też człowiek
[color=#660099][i]" A ja jestem proszę Pana na zakręcie moje prawo, to jest pańskie lewo. Pan widzi krzesło, ławkę, a ja rozdarte drzewo.(...) Ode mnie widać niebo przekrzywione..."[/i][/color] |
|
Przeskocz do forum: |
Podobne Tematy
Temat | Forum | Odpowiedzi | Ostatni post |
---|---|---|---|
Ilu wrogów ma Kati | Nasze wątki - część otwarta | 26 | 11/06/2011 22:17 |
wątek Kati | Nasze wątki - część otwarta | 507 | 05/10/2010 12:00 |