25 Listopada 2024
Logowanie
Nazwa użytkownika

Hasło

Zapamiętaj mnie


Em Em
1 tydzień Offline
sasta sasta
2 tygodni Offline
notno notno
4 tygodni Offline
KingArthur KingArthur
9 tygodni Offline
swistak swistak
10 tygodni Offline
Ostatnio zarejestrował się: davidcorso
Ogółem Użytkowników:2,209
Shoutbox
Musisz zalogować się, aby móc dodać wiadomość.

18/12/2022
Cześć, Rafa!

15/12/2022
Dzień Dobry Wszystkim Smile

06/10/2022
zdrowia

06/10/2022
Covid zapukał do moich drzwi poraz kolejny ten już ze szpitalem w tle. Stres

17/07/2022
Romek, nowi użytkownicy mają zablokowaną możliwość pisania na Forum - najpierw muszą się przedstawić w dziale "przedstaw się".

Archiwum shoutboksa
Zobacz temat
Mam Efkę :: O psychiatrii :: Zaburzenia osobowości
 Drukuj temat
Brak empatii i tym podobne.
birbantka
#21 Drukuj posta
Dodany dnia 22/09/2014 13:54
Awatar

Finiszujący


Postów: 360
Data rejestracji: 31.08.14

Brak empatii to zdecydowanie, również i moja "choroba". Może zamiast sypać jakimiś ogólnikami, opiszę tutaj po prostu konkretną sytuację, w której zarzucono mi jej brak (nie pierwszy raz zresztą)
Jakieś półtora miesiąca temu szykował mi się służbowy wyjazd. Dzień przed wyjazdem, F. z którym jestem w związku, kilka razy delikatnie pytał mnie "czy na pewno zdążę się spakować i przygotować do podróży". Reagowałam nerwowo. Nienawidzę pakować walizek, układać tych wszystkich ubrań itp. Byłam pewna, że to F. wykona za mnie większość tej pracy. Tak więc cały dzień spędziłam na oglądaniu filmów i innych przyjemnych zajęciach.
Póżnym wieczorem (ok.23.30) ), kiedy najbardziej liczyłam na pomoc F. wszystko się rozsypało - jego chwycił jakiś wirus, leżał na łóżku i dobijał do trzydziestu dziewięciu. Powiedział, że nie da rady wstać z łóżka, jest chory i muszę jakoś poradzić sobie sama.
wtedy strasznie się wściekłam - puściłam jakąś straszną wiązankę przekleństw pod jego adresem, pamiętam że krzyczałam "Wstawaj!Ty.... Zawsze wiesz kiedy się rozchorować" Próbowałam go również na siłę wyciągnąć z łóżka.
F. nie bardzo reagował na moje zachowanie, chyba miał dość swojej choroby. Powiedział tylko coś w stylu "nie spodziewałem się tego po tobie". Ja tymczasem trzaskałam drzwiami i oknami, na przemian szarpałam go, krzyczałam, płakałam ze złości itp.
Kilka minut później zupełnie się uspokoiłam, ogarnęłam sytuację i zaczęłam się zajmować F. Generalnie zrobiłam wszystko żeby mu pomóc i wyciągnąć go z gorączki (nie ze współczucia - po prostu musiałam rozwiązać problem) . Wytłumaczyłam mu również, że moja reakcja nie była skierowana wprost w jego stronę, a wypływała raczej z mojej bezsilności i tego że sytuacja wymknęła się spod kontroli. Koniec końców stwierdziłam, że skoro wszystko zostało wyjaśnione to nie ma do czego wracać. Jednak w ostatnim czasie, przy okazji różnych rozmów F. wspominał o tym zdarzeniu, stąd wnioskuję, że jakoś musiało go zranić moje zachowanie. Kiedy teraz próbuję sobie odtworzyć w pamięci to co zaszło - rzeczywiście moje zachowanie wydaje się kuriozalne...ale wtedy widziałam to zupełnie inaczej - byłam skoncentrowana na sobie, uważałam że wszystkie nieszczęścia spadają właśnie na mnie i czułam się mniej więcej jak "kapitan tonącego statku" albo wódz przegrywający ważną bitwę.
Tak że generalnie u mnie z empatią nie jest dobrze Smile Wiem jakie kto odczuwa emocje, ale ponieważ "twoje cierpienie' to nigdy nie jest jednocześnie "moje cierpienie" - lekceważę tą "emocjonalną" część relacji z ludźmi.
*Jeszcze małe rozwinięcie dot. możliwych przyczyn mojego zachowania : ten wyjazd, to właściwie nie było nic ważnego, ale na początku miałam na niego ochotę i zapowiedziałam swoją obecność. Jednak na kilka dni przed wyjazdem weszłam w "fazę" oglądania seriali kryminalnych, odechciało mi się podróży i bardziej zależało mi na dokończeniu kolejnego sezonu niż na wyjeździe. Tak więc nazbierało się trochę rzeczy, które były "nie po mojej myśli". Ostatecznie i tak nie pojechałam, a zły stan zdrowia F. i moja chęć bycia przy nim w chorobie posłużyły za jedną z wymówek (podejrzewam, że to również nie empatyczne zach.).
Jeśli chodzi o moje emocje, to właściwie wyróżniam u siebie cztery stany:
przypływ "dobrej" energii - (nazywam radością/ szczęściem)
przypływ "złej" energii - (wściekłość, gniew, zdenerwowanie)
odpływ "dobrej" energii - (męcząca obojętność, nuda)
odpływ "złej" energii - ( przyjemność, uczucie ulgi) (wybaczcie taką nomenklaturę, ale nie umiem tego lepiej określić
Nie towarzyszą temu jakieś rewelacje sercowe czy szybszy oddech itp. - po prostu jest to kwestia braku lub nadwyżki siły do jakiegoś działania.
No to chyba tyle...wybaczcie długość i miejscami również "dosadność" wpisu. Uważałam, że mimo wszystko powinnam to powiedzieć, chociażby w imię szczerości z wami i samą sobą.
Edytowane przez birbantka dnia 22/09/2014 17:20
[i][small][color=#006666]"Któż zaufa człowiekowi, który nie ma gniazda
i zatrzymuje się tam, gdzie go mrok zastanie?" (Syr 36, 27)[/color][/small][/i]
 
Przeskocz do forum:
Podobne Tematy
Temat Forum Odpowiedzi Ostatni post
o tym, że psychiatra nie gryzie Znalezione w sieci 1 06/09/2020 22:43
w tym swiecie jestem jeszcze ja Przedstaw się 4 23/07/2020 18:12
Brak górki i lit Leki 5 06/04/2020 02:04
depilacja, kobiecość, kosmetyki i tym podobne Porozmawiajmy 383 24/10/2019 13:23
wiertarka, męskość, piłka i tym podobne Porozmawiajmy 19 22/09/2019 23:20

51,688,557 Unikalnych wizyt

Powered by PHP-Fusion copyright © 2002 - 2024 by Nick Jones.
Released as free software without warranties under GNU Affero GPL v3.

2024