Zobacz temat
Mam Efkę :: O psychiatrii :: Uzależnienia
Związki DDA.
|
|
villeemo1987 |
Dodany dnia 11/01/2012 23:37
|
Startujący Postów: 137 Data rejestracji: 06.01.12 |
Też tak mam. Już nie tak często jak kiedyś, ale mam. Nawet w towarzystwie ludzi, których znam. To zależy tak naprawdę od dnia jaki mam. Zawsze miałam poczucie bycia gorszą od innych. Udało mi się częściowo to przezwyciężyć ale to trudne. Trzeba nauczyć się olewać to, co mówią i sądzą o nas inni. Próba zadowolenia każdego to jak strzelanie sobie w głowę. Bez sensu kompletnie. Ale ciężko się tego oduczyć. O mnie często mówią, ze jestem zarozumiała bo często traktuję ludzi z góry. Tyle, że to tak naprawdę obrona a nie atak It's better to burn out than fade away |
|
|
milczek |
Dodany dnia 12/01/2012 00:22
|
Startujący Postów: 181 Data rejestracji: 06.01.12 |
[quote][b]villeemo1987 napisał/a:[/b] Ale ciężko się tego oduczyć. O mnie często mówią, ze jestem zarozumiała bo często traktuję ludzi z góry. Tyle, że to tak naprawdę obrona a nie atak [/quote] Kurcze...mi też nie raz mówili że jestem zarozumiała a dokładnie tak jak Ty ja tak naprawdę zamykałam się w sobie bo myślałam że jestem gorsza "Gdyby Młodość wiedziała...gdyby Starość mogła..." |
|
|
villeemo1987 |
Dodany dnia 12/01/2012 11:02
|
Startujący Postów: 137 Data rejestracji: 06.01.12 |
Wierz mi, nie jesteś tylko sama najpierw musisz w to uwierzyć It's better to burn out than fade away |
|
|
milczek |
Dodany dnia 12/01/2012 12:16
|
Startujący Postów: 181 Data rejestracji: 06.01.12 |
Wiem...to najważniejsze dla mnie chyba teraz żeby móc zwalczyć swoje słabości muszę w końcu uwierzyć w siebie i zaakceptować siebie taką jaka jestem...dobrze że mam chłopaka który w kółko powtarza mi jaką wartościową osobą jestem i jak naprawdę widzą mnie ludzie a nie jak mi się wydaje że mnie widzą Wszystkim życzę takiej osoby u swojego boku Edytowane przez milczek dnia 12/01/2012 12:17 "Gdyby Młodość wiedziała...gdyby Starość mogła..." |
|
|
villeemo1987 |
Dodany dnia 12/01/2012 17:57
|
Startujący Postów: 137 Data rejestracji: 06.01.12 |
Pamiętaj tylko, żeby nie uzależniać swojej opinii o sobie tylko od niego. On Cię dowartościowuje i to dobrze, bardzo dobrze ale Ty musisz tę wartość odkryć w sobie. Z doświadczenia wiem, że kiedy taka osoba od Ciebie odchodzi, pozbierać się jest strasznie ciężko. Ja sie zbieram 3 rok It's better to burn out than fade away |
|
|
milczek |
Dodany dnia 12/01/2012 18:07
|
Startujący Postów: 181 Data rejestracji: 06.01.12 |
Wiem wiem villeemo nie opieram się tylko na jego opinii bo przecież jest wielce subiektywna po prostu pomaga mi to trochę a sama też staram się dostrzegać swoje zalety doceniać je i pielęgnować i przestać negować komplementy kiedy je dostaje...nie wmawiać sobie że tak naprawdę to ktoś wcale tak nie myśli...albo nie wmawiać komuś że wcale tak nie jest jak mówi...uczę się mówić zwykłe "dziękuję" kiedy słyszę komplement to niby takie proste a czasami takie trudne
"Gdyby Młodość wiedziała...gdyby Starość mogła..." |
|
|
villeemo1987 |
Dodany dnia 12/01/2012 18:10
|
Startujący Postów: 137 Data rejestracji: 06.01.12 |
Wiem ludzie próbują mi tłumaczyć, ze ich komplementy są szczere itp ale raczej nic to nie daje, jestem uparta jak osioł u mnie najgorsze jest to, że w "dobrych" okresach mam świadomość swojej wartości a w "złych" jest masakra bo czuję się jak śmieć i nic wtedy nie pomaga It's better to burn out than fade away |
|
|
milczek |
Dodany dnia 12/01/2012 19:05
|
Startujący Postów: 181 Data rejestracji: 06.01.12 |
No ja tak samo...sinusoida normalnie...dzisiaj że byłam w lepszym humorze potrafiłam powiedzieć dziękuję jak koleś powiedział mi że mam piękne oczy...normalnie to bym pewnie zaczęła gadać że gdybym nie miała tuszu to wcale by tak ładnie nie wyglądały itd itd. Jakbym tak częściej mogła być w takim dobrym nastroju...eh
"Gdyby Młodość wiedziała...gdyby Starość mogła..." |
|
|
villeemo1987 |
Dodany dnia 12/01/2012 21:41
|
Startujący Postów: 137 Data rejestracji: 06.01.12 |
Najgorsza jest właśnie taka huśtawka Ostatnio doprowadziłam swojego najlepszego przyjaciela do łez. I mimo, że kocham go nad życie, nie potrafiłam go nawet przytulić, powiedzieć, że mi przykro. Siedziałam jak ostatnia małpa i się gapiłam Mam problem o okazywaniem uczuć. Straszny problem. Trzeba mnie przypalać żelazem żebym kogoś przytuliła. Nienawidzę jak ktoś przytula mnie. Dostaję wtedy szału. To straszne dla moich bliskich bo wydaje im się, że jestem suką bez serca. Potrafię strzelić w twarz kogoś, kto mnie przytula. Nie potrafię tego przemóc. To wyklucza jakiekolwiek relacje damsko-męskie. Po prostu nie umiem. Przytulam tylko dzieciaki swojego rodzeństwa i swojego psa. Inaczej nie potrafię i nie mam pojęcia jak to zmienić It's better to burn out than fade away |
|
|
milczek |
Dodany dnia 12/01/2012 22:11
|
Startujący Postów: 181 Data rejestracji: 06.01.12 |
Nie wiem co powiedzieć:/ ja strasznie lubię przytulac i być przytulana...z tym nie mam problemu...ze znajmomymi mieliśmy taki zwyczaj że zawsze na przywitanie i pożegnanie przytulaliśmy się...no ja to normalnie uwielbiam...mogę zapytać jakie dokładnie odczuwasz emocje jak Cię ktoś przytula???
"Gdyby Młodość wiedziała...gdyby Starość mogła..." |
|
|
villeemo1987 |
Dodany dnia 12/01/2012 22:19
|
Startujący Postów: 137 Data rejestracji: 06.01.12 |
Kurde, nie wiem... Czasem czuję się.... słaba... tak jakbym za chwilę miała się rozpłakać, rozsypać... dociera do mnie myśl, ze potrzebuję mieć kogoś obok siebie, że chciałabym z kimś tak normalnie być, kochaś kogoś, ale na samą myśl o tym robi mi się słabo i odruchowo się wycofuję Czasem czuję złość. Tak jakby ktoś wchodził bez pozwolenia na moje terytorium. Czasem czuję wręcz obrzydzenie Kilka lat temu zgwałcił mnie mój ówczesny chłopak. Od tamtej pory mam problemy z fizycznością. Teraz jednak nie potrafię znieść nawet tego, że ktoś mnie trzyma a rękę It's better to burn out than fade away |
|
|
milczek |
Dodany dnia 12/01/2012 23:50
|
Startujący Postów: 181 Data rejestracji: 06.01.12 |
Jej...współczuję...ale chyba nie współczucia potrzebujesz...trochę Cię rozumiem...uwierz mi...za czasów gimnazjum byłam molestowana przez własnego brata...to było straszne i ciągnęło się jakiś czas...do tej pory mam z tym problem...ciężko mi o tym pisać...chciałabym wytłumaczyć ale nie wiem jak...za dużo z resztą by pisać...wiem za to jedno...warto się przełamać...wymaga to oczywiście czasu a każdy potrzebuje innej jego ilości żeby dojść do siebie...czasami trzeba tez po prostu trafić na odpowiednią osobę...tego Ci właśnie życzę...mam nadzieję że spotkasz kogoś kto rozburzy ten mur którym się obwarowałaś...a ode mnie może teraz przyjmiesz taki wirtualny uścisk przynajmniej nie dostanę w twarz (mam nadzieję że nie obrazi Cię ten żarcik) trzymaj się!!!
"Gdyby Młodość wiedziała...gdyby Starość mogła..." |
|
|
villeemo1987 |
Dodany dnia 12/01/2012 23:54
|
Startujący Postów: 137 Data rejestracji: 06.01.12 |
Spokojnie, poczucie humoru mam bardziej rozwinięte niż empatię dziękuję Molestowanie i to przed brata...Kutwa, podziwiam to, że potrafisz mimo to funkcjonować w związku. Ciężko o zaufanie, ciężko o bliskość a jednak dajesz radę. Może tez się nauczę. Najważniejsze to pozbyć się poczucia winy. Nie wiem czy Ty tak masz, ale ja bardzo długo je miałam i prze to czułam się gorsza W mur na razie walę młotkiem, niedługo czas na tarany It's better to burn out than fade away |
|
|
milczek |
Dodany dnia 13/01/2012 00:20
|
Startujący Postów: 181 Data rejestracji: 06.01.12 |
Nie powiem że w moim związku zawsze jest kolorowo...mam problemy ciągle jeszcze np z nagością i nie wynikają one tylko z moich kompleksów...ale na szczęście mam bardzo wyrozumiałego chłopaka...i cierpliwego...mimo że o tym jednym aspekcie z mojego życia nie do końca wie...coś mu jakiś czas temu napomknęłam ale powiedziałam że nie chcę jeszcze o tym mówić...i on się zgodził że powiem jak będę na to gotowa...z bratem też jakoś tam żyje...chociaż dziwnie sie jeszcze czasami czuję jak się obejmujemy przy jakichś okazjach typu składanie życzeń i tym podobne...do dzisiaj też jak nocuję w domu boję się że on to znowu zrobi...tyle lat już minęło a ja ciągle się boję odkąd jestem z moim obecnym chłopakiem więcej spałam u niego niż u siebie...nie czuję się we własnym domu bezpieczna od początku gimnazjum z odliczeniem kilku lat kiedy mój brat wyjechał za granicę a ja wtedy studiowałam. Propos poczucia winy i obwiniania siebie niestety jest to podstawowy błąd ofiar molestowania czy napadów na tle seksualnym...niby niedorzeczne a jednak tak częste winę ponosi sprawca i tylko sprawca!!!...uwierz mi że nagrodzony za to na pewno nie będzie! może to zabrzmi okrutnie z mojej strony ale dopuszczam do świadomości że obecna choroba mojego brata (schizofrenia) jest po części karą za to co zrobił mi...i możliwe że mojej siostrze ale nie będę się już rozpisywać o moich nieprzespanych nocach spędzonych na czuwaniu nade mną i śpiącą obok młodszą siostrą...eh...łzy cisną mi się do oczu więc kończę ten wywód Edytowane przez milczek dnia 13/01/2012 00:23 "Gdyby Młodość wiedziała...gdyby Starość mogła..." |
|
|
milczek |
Dodany dnia 13/01/2012 16:29
|
Startujący Postów: 181 Data rejestracji: 06.01.12 |
Czasami oniśmielają mnie ludzie dla mnie mili. Czasami jak ktoś jest dla mnie miły i wiem że mnie lubi to zaczynam ograniczać kontakty z tą osobą, zamykam się przed nią bo boję się że jak mnie bardziej pozna to się po prostu rozczaruje a nie chcę tego a tym samym właśnie do tego doprowadzam Czasami też jak ktos jest dla mnie miły to zaraz myślę że na pewno czegoś ode mnie chce:/ Czy ktoś jeszcze tak ma? Edytowane przez milczek dnia 13/01/2012 16:29 "Gdyby Młodość wiedziała...gdyby Starość mogła..." |
|
|
Traviata |
Dodany dnia 15/01/2012 01:21
|
Rozgrzany Postów: 51 Data rejestracji: 05.01.12 |
Święte słowa. Nawet jak spotykam się np. z kuzynkami, (a przecież to rodzina) to się denerwuję. Staram się ważyć każde słowo, lecz nieraz się zapomnę i palne coś, co tylko mi wydaje się być śmieszne. Potem się długo zastanawiam jak to może wpłynąć na ocenę mojej osoby. Z tym nielubieniem, to też prawda. Jak ktoś mi powie, że jestem chuda, od razu myślę, że powiedział to, bo chce mi dopiec, lub ma jakieś inne złe intencje. W każdym słowie, czy krzywym spojrzeniu doszukuję się jakiegoś ataku na moją osobę. Co do miłych osób w stosunku do nas, to ja na takich ludzi zawsze uważam, bo ci najczęściej okazują się bezwzględni i obłudni. Kiedy poznaję kogoś, z czasem staję się coraz bardziej otwarta, boje się, że ten ktoś wykorzystają to przeciwko mnie. Nie raz się dla kogoś poświęcałam, odkrywałam swoje tajemnice i w zamian za to zaufanie, spotykało mnie rozczarowanie i łzy. Moi koledzy zawsze mnie wychwalają, podziwiają wygląd i osobowość, a ja wiem,że ten ich podziw sprowadza się tylko do jednego. Nie wierzę w przyjaźń damsko-męską. Co do miłych wobec mnie kobiet, jeśli są ładne myślę, że to pewnie lesbijki. Jeśli nie są zbyt urodziwe, wydaje mi się, że faktycznie mogą mnie lubić. Lecz później często pojawiają się wątpliwości, czy aby na pewno? Może tak tylko mi się wydaję, bo chciałabym żeby tak było. I jeszcze jedna rzecz. Jeśli powiem za dużo o dwa słowa komuś, kogo mało znam, myślę wtedy, że to koniec,że ta osoba już pewnie nie chce mnie znać i pomyśli,że jestem nienormalna. Myślę, że jeden mały błąd przekreśli wszystko. |
|
|
milczek |
Dodany dnia 15/01/2012 09:16
|
Startujący Postów: 181 Data rejestracji: 06.01.12 |
Widzę że po prostu rozwinęłaś moje myśli których nie potrafiłam ubrać w słowa. Ale...ja mam tak czasami...zdarza się że po prostu nie myślę o tym i wtedy jest dobrze. No może więcej niż czasami Ale jak to można zmienić? nie ma chyba żadnej recepty niestety dlaczego aż tak ciężko jest nam zaufać? Edytowane przez milczek dnia 15/01/2012 09:18 "Gdyby Młodość wiedziała...gdyby Starość mogła..." |
|
|
sigma |
Dodany dnia 15/01/2012 14:58
|
Grupa Trzymająca Władzę Postów: 12627 Data rejestracji: 12.02.11 |
Zmienić to można na terapii.. podobnie jak ogromną większość szczegółowo tu opisanych problemów w relacjach.
karą za niewiarę będzie lęk który już nie zechce opuścić mnie |
|
|
Perfidia |
Dodany dnia 16/01/2012 17:34
|
Grupa Trzymająca Władzę Postów: 7779 Data rejestracji: 26.01.09 |
Ta wymiana zdań pięknie ilustruje to, że nie zawsze świadomość własnych problemów idzie w parze z umiejętnością radzenia sobie z nimi (to tak na marginesie dyskusji o rozumieniu i działaniu). Chcę także zapytać się - w jaki sposób rozpoznałyście się jako DDA? I czy próbowałyście zrobić z tym coś więcej niż analizować? Jeżeli tak, to co? [color=#990099][i]Czasem jest tak, że to, co się liczy, nie da się policzyć, a to, co daje się policzyć - nie liczy się.[/i] [small]A.Einstein[/small][/color] [small]1,6180339887498948482045868343656...[/small] |
milczek |
Dodany dnia 16/01/2012 22:23
|
Startujący Postów: 181 Data rejestracji: 06.01.12 |
Jak rozpoznałam? Czytałam o tym i większość objawów niestety jest nieodłącznym apektem mojego życia i mojej osobowości niestety pochodzę z małego miasteczka, jest co prawda grupa wsparcia przy kościele, ale z tego co się z bratem dowiadywaliśmy to aby terapia odniosła sukces to uczestnicy muszą być wobec siebie kompletnie anonimowi a w tak małym mieście to raczej niemożliwe
"Gdyby Młodość wiedziała...gdyby Starość mogła..." |
|
Przeskocz do forum: |
Podobne Tematy
Temat | Forum | Odpowiedzi | Ostatni post |
---|---|---|---|
spotkania DDA | Psychoterapia | 9 | 25/03/2021 22:04 |
Związki | Zaburzenia osobowości | 12 | 16/12/2016 19:39 |
Dzieciństwo i dorosłość w doświadczeniach dorosłych dzieci alkoholików DDA - ANKIETA PROŚBA | Ogłoszenia | 1 | 21/10/2015 11:25 |
ChaD a związki | Choroba afektywna dwubiegunowa | 22 | 28/03/2014 01:06 |
ellesio DDA | Psychoterapia | 25 | 14/11/2013 00:17 |