Zobacz temat
Mam Efkę :: Nasze wątki :: Nasze wątki - część otwarta
[Artystyczna Dusza] Moje JA
|
|
Artystyczna Dusza |
Dodany dnia 17/02/2011 10:46
|
Medalista Postów: 711 Data rejestracji: 31.05.09 |
Oj Tajfunku rozumiem co musisz czuć i jak się czujesz w obecnej sytuacji.Wybór jest prosty aczkolwiek niezupełnie.Ja oczywiście wybieram swoje zdrowie i nastawiam się już psychicznie że tam pójdę.Mój psycholog ustaliłmi termin terapii do kwietnia.Mam nadzieję że do tego czasu mogę spokojnie chodzić na terapię a w międzyczasie starać się o termin na klinikę. Byłam już na kwalifikacjach i lekarz zgodził się mnie przyjąc na oddział ale ja nie skorzystałam z lęku przed zmianą terapety i obawy,że za krótko tam będę(tylko 3 miesiące)żeby rozwiązać moje problemy.Boję się że mi tam nie pomogą.W ogóle żałuję tego pobytu na oddziale dziennym-mogłam iść na klinikę.Ten oddział w niczym mi nie pomógł.Jedynie dobrali mi leki.Z drugiej strony dobrze dobrali mi te leki i dobrego mam terapeutę skoro myślę o pobycie w klinice.Myślę,żeby zadzwonić do tego doktora ale boję się,że mnie nie będzie pamiętał albo że mnie odprawi z kwitkiem. Jedno jest pewne.Dla mnie ważne jest moje zdrowie i planuję pójść na klinikę ale gdzieś w połowie roku.Chorowałam pół roku i nie chcę tak od razu znowu uciekać na zwolnienie lekarskie.Wiem że dużo jest różnych firm na rynku pracy ale z drugiej strony są problemy z zatrudnieniem w mojej miejscowości.Wiem że ciężko byłoby mi bez pracy.Chciałabym pracowąć gdzie indziej ale na razie nie mam na to szansy. |
tajfunek |
Dodany dnia 17/02/2011 13:48
|
300% normy Postów: 7284 Data rejestracji: 31.05.09 |
Wiem Duszyczko, przechodziłam przez to 2 razy. Pół roku L-4, powrót do pracy, straszenie wyrzuceniem z niej, karne wyrzucenie z działu...itp. itd. W dzisiejszych czasach mam wrażenie, że nie ma miejsca dla chorych ludzi... Po tym co piszesz dużo dał Ci pobyt na oddziale dziennym. Dylematy przed którymi obecnie stoisz są trudne. Czasami może się nawet wydawać, że cokolwiek nie zrobisz to będzie źle. Wierzę, że jednak sobie z tym poradzisz i postąpisz słusznie. Spróbuj zadzwonić do tego doktora, póki tego nie zrobisz będzie Cię to gnębiło. |
|
|
girl interrupted |
Dodany dnia 17/02/2011 23:22
|
Srebrny Forumowicz Postów: 1339 Data rejestracji: 23.09.10 |
Witaj Artystyczna Duszo. Swego czasu też przerabiałam na terapii "problem" uzależnienia od terapeuty. No i jakie konkluzje: uzależnienia są destrukcyjne ale niektóre budujące a przecież dzięki terapii zdrowiejesz więc czy jest to uzależnienie destrukcyjne? Dwa: możesz potraktować terapię jako szkołę uczenia się życia, zmiany na lepsze. Jeśli uczysz się jeździć na nartach czy chodzisz na zajęcia jogi to czy nie jesteś w jakiś sposób uzależniona od instruktora? A trzy to jeśli nasycisz się terapią to przestaniesz czuć potrzebę chodzenia na nią, stanie się ona zbędna bo swoje dylematy będziesz potrafiła w zdrowy i korzystny sposób rozwiązać. Przecież terapia to nauka zdrowego myślenia, nauczysz się i kiedyś przestaniesz na nią chodzić (powiedziała ta, co chodzi już ponad 5 lat hehe). Głowa do góry, nie wiem, czy jakoś pomogłam ale to właśnie co Ci przekazałam to chciałam przekazać. "Odkąd sięgam pamięcią, zawsze było coś nie tak..." |
|
|
Artystyczna Dusza |
Dodany dnia 18/02/2011 22:59
|
Medalista Postów: 711 Data rejestracji: 31.05.09 |
girl interrupted niezwykle cenne jest to co piszesz.Ja jednak doszłam do wniosku dzisiaj że to nie jest uzależnienie od terapeuty/terapii,że jestem tylko silnie emocjonalnie związana z terapeutą tak jak z moimi rodzicami.Ale w końcu to terapia i taką więź buduje się po to aby można było wprowadzić jakieś zmiany w swoim życiu,tak że nie mam nic przeciwko tej silnej więzi. A co do mojego leczenia to dzisiaj dzwoniłam do Krakowa,na klinikę do doktora.Niestety jednak nie udało mi się z Nim porozmawiać.Nie pozostaje nic innego tylko czekać do poniedziałku i dzwonić ponownie.Nie wiem jak ja przetrzymam ten weekend.To będzie chyba najdłuższy weekend z tych jakie miałam dotychczas w tym roku. |
Artystyczna Dusza |
Dodany dnia 22/02/2011 13:17
|
Medalista Postów: 711 Data rejestracji: 31.05.09 |
Jednak upór czasami się opłaca.Udało mi się dodzwonić do doktora. Wpisał mnie na listę oczekujących.Ustalił mi termin przyjęcia na klinikę.Trzeba jednak czekać pół roku. Mam nadzieję że ten czas szybko mi zleci a w międzyczasie będę mogła uczęszczać na terapię do mojego terapeuty. |
ef |
Dodany dnia 22/02/2011 13:35
|
Pasjonat Postów: 6498 Data rejestracji: 16.02.11 |
super Duszyczko te pół roku szybko zleci, zobaczysz Wcale nie umarłeś lecz śpisz, jeszcze życie wyjdzie Ci. |
|
|
Czader |
Dodany dnia 22/02/2011 16:48
|
Pasjonat Postów: 5149 Data rejestracji: 29.09.10 |
Artystyczna Duszo aby do przodu :-) A za pół roku przynajmniej cieplej będzie w drodze do tego Krakowa, nie zamarzniesz gdzieś po drodze :-) |
|
|
Nadzieja |
Dodany dnia 24/02/2011 17:19
|
Pasjonat Postów: 5532 Data rejestracji: 20.08.08 |
Super Duszko
[color=#333399]"Nigdy nikomu nie ufaj, Danielu, a tym bardziej ludziom, których podziwiasz. Bo nie kto inny, a właśnie oni zadadzą ci najboleśniejsze rany." Carlos Ruiz Zafón " Cień Wiatru"[/color] |
|
|
Artystyczna Dusza |
Dodany dnia 07/03/2011 10:52
|
Medalista Postów: 711 Data rejestracji: 31.05.09 |
Nie wiem jak będzie, nie wiem co będzie...Terapię mam zagwarantowną do kwietnia a potem jak powiedział psycholog:"zobaczymy czy będzie potrzebna".Najgorsze, że ja nie jestem gotowa na zakończenie terapii.Strasznie się tego boję.Boję się odrzucenia.Teraz utożsamiam psychologa z rodzicami i chyba dlatego tak bardzo się boję.Z drugiej strony w rodzicach czuję wsparcie i wiem że jeżeli nie umrą zawsze mogę na nich liczyć więc jak to się ma do terapii? Po ostatniej sesji napisałam swój życiorys - od urodzenia do chwili obecnej.Napisałam go jednak w trzeciej osobie -ona - mała dziewczynka. Nie chcę kończyć terapii,jeszcze nie teraz.Jednak czuję że to juz tak blisko.Dwa spotkania w marcu i kwietniu i koniec?Czuję że nie dam rady.Wcześniej się głodziłam,teraz się objadam - a najgorsze że nie wiem co jest przyczyną? Stres?Praca?nie wiem... Wprawdzie jestem na liście osób oczekujących na miejsce w klinice-ale tam też podobno różnie jest.I nie zawsze terapia w klinice pomaga.A może mnie nie da się pomóc?Chcę pomocy bo sama nie daję rady.Poprosiłam o pomoc mojego terapeutę.Pierwszy raz powiedziałam słowo "Proszę".Dużo zmieniło się w moim zyciu na lepsze dlatego nie chciałąbym rezygnowac z terapii.Czuję że są tematy które potrzebują przepracowania i czuję że jedna czy dwie sesje nie wystarczą. |
Lotta |
Dodany dnia 07/03/2011 12:14
|
Rozgrzewający się Postów: 43 Data rejestracji: 05.03.11 |
Czyli przeszłaś już rozmowę z dr C.? Czekasz już na miejsce? Co do terapii, to piszesz, że "nie chcesz rezygnować", to jak to jest, to on zaproponował Ci zakończenie czy to był Twój wybór- i teraz nie jestes tego pewna? |
Artystyczna Dusza |
Dodany dnia 07/03/2011 12:29
|
Medalista Postów: 711 Data rejestracji: 31.05.09 |
Z dr Curyło rozmawiałam już dużo,dużo wcześniej.Wyznaczył mi termin przyjęcia ale nie skorzystałam bo nie uważałam że takie leczenie w klinice jest mi potrzebne.Mój psycholog wysyłał mnie tam ze wzgl. na terapię grupową, bo ja w grupie ludzi nie potrafię się odnaleźć.W międzyczasie leczyłam się na oddziale dziennym gdzie również była terapia grupowa.Jednak mój stan był na tyle poważny,że te 3 miesiące było za mało.Nie otworzyłam się przed grupą.Nikomu nie powiedziałam o swoich zaburzeniach jedzenia.Wiedział tylko lekarz i pani psycholog z oddziału.Było ze mną tak źle że lekarz sugerował szpital.Ja nie widziałam problemu więc zgodziłam się tylko na oddział dzienny.A ponieważ współpracowałam nie musiałam iść do szpitala.Po oddziale dziennym lekarz i pani psycholog zasugerowali żeby kontynuować teapię.Z kolei psycholog mnie odtrącał.Kiedy nadszedł termin wizyty podczas rozmowy też sugerował zmianę terapeuty ale ja nie chciałam i nadal nie chcę.Nie chcę bo coraz bardziej się otwieram i opowiadam o sprawach dlamnie trudnych i wstydliwych.Z kolei teraz mam napady objadania się a potem wyrzuty sumienia a pomysł z kliniką zrodził się w mojej głowie po rozmowie z psychologiem.Ale decyzja była moja.I nawet jeszcze nie powiedziałam swojemu terapeucie o tym,że rozmawiałam z dr Curyło i że mam wyznaczony termin przyjęcia. EDIT--->A jeżeli chodzi o zakończenie terapii to nie padło dokładnie takie słowo ale ustalając ostatni termin w kwietniu mój psycholog powiedział że jeżeli będzie konieczne żebyśmy się spotkali.I wtedy pojawił się lęk i myśl że nie chcę kończyć terapii. Edytowane przez Artystyczna Dusza dnia 07/03/2011 12:32 |
martyna |
Dodany dnia 07/03/2011 20:55
|
300% normy Postów: 11241 Data rejestracji: 07.08.09 |
[quote]I wtedy pojawił się lęk i myśl że nie chcę kończyć terapii.[/quote] u mnie pojawią się lek przed rozpoczęciem terapii. Jak przebrnęłaś przez dr C i Cię zakwalifikował to jesteś na dobrej drodze do celu. Życie jest zbyt krótkie, aby pić kiepską herbatę, czytać złe książki i marnować czas na ludzi, dla których nic nie znaczymy. |
|
|
Artystyczna Dusza |
Dodany dnia 08/03/2011 19:30
|
Medalista Postów: 711 Data rejestracji: 31.05.09 |
Dzięki [b]Martyna.[/b] Dr C. to na prawdę "gęste sito".Mam nadzieję że jak się zwolni miejsce to do mnie zadzwoni. A tymczasem dzisiaj udało mi się w 100% otworzyć przed moim terapeutą.Przeczytałam opowiadanie o małej dziewczynce,które ostatnio napisałam.Oczywiście psycholog od razu zorientował się,że to mój życiorys Ciężko było ale dałam radę. |
Nadzieja |
Dodany dnia 08/03/2011 20:08
|
Pasjonat Postów: 5532 Data rejestracji: 20.08.08 |
Super
[color=#333399]"Nigdy nikomu nie ufaj, Danielu, a tym bardziej ludziom, których podziwiasz. Bo nie kto inny, a właśnie oni zadadzą ci najboleśniejsze rany." Carlos Ruiz Zafón " Cień Wiatru"[/color] |
|
|
Artystyczna Dusza |
Dodany dnia 09/03/2011 10:17
|
Medalista Postów: 711 Data rejestracji: 31.05.09 |
Wiesz Nadzieja ja też strasznie się cieszę że się odważyłam. Bałam się strasznie. Bałam się otworzyć bo bałam się odrzucenia. Dwa razy udało mi się otworzyć częściowo i zostałam odrzucona więc teraz bałam się tego podwójnie. Jakie było moje zaskoczenie,kiedy psycholog stwierdził,że tego oczekiwałam.Może i oczekiwałam ale nie chciałam. Ustaliliśmy,że dopóki nie pójdę na klinikę mogę chodzić na terapię do Niego a potem dr Curyło na pewno każe mi przerwać terapię z Nim.To jest dla mnie naturalne bo wiem że nie mozna być równocześnie w dwóch terapiach. Cieszę się tym że zdobyłam się na odwagę bo to kolejny krok do przodu w terapii a dodatkowo pokonanie wstydu który w sobie mam. Teraz jednak najbardziej martwi mnie mój stan psychiczny.Nie jest dobrze. Znowu choroba się nasila - bardziej w kierunku manii W dodatku jakieś dziwne urojenia chyba...,jestem podejrzliwa,źle czuję się w pracy, w towarzystwie ludzi,znowu zaczynam mieć mnóstwo pomysłów,które chciałabym zrealizować i widzę szansę że mi się powiedzie, nie dostrzegając,że są sprawy które wypadałoby zakończyć. Nie chcę znowu większej dawki leków. Może to tylko przejściowe.Pewnie wkrótce mi przejdzie.Może to ta wiosna.To minie pewnie i za niedługo będę się z tego śmiać. [b]"Nie ten jest odważny, kto nie czuje strachu, ale ten, kto potrafi go pokonać"[/b] |
hadassa |
Dodany dnia 10/03/2011 14:37
|
Złoty Forumowicz Postów: 1611 Data rejestracji: 13.03.10 |
Hej Duszko Wiem co przeżywasz, przynajmniej częściowo, bo miewam podobnie...i jeszcze nakłada mi sie na to huśtawka nastrojów z powodu uzależnienia. Fajnie, że z terapią do przodu. Ja dziś jestem zła, bo rozchorowałam się i nie mogę jechać na terapię [color=#660099][i]" A ja jestem proszę Pana na zakręcie moje prawo, to jest pańskie lewo. Pan widzi krzesło, ławkę, a ja rozdarte drzewo.(...) Ode mnie widać niebo przekrzywione..."[/i][/color] |
|
|
martyna |
Dodany dnia 10/03/2011 16:02
|
300% normy Postów: 11241 Data rejestracji: 07.08.09 |
[quote]Dr C. to na prawdę "gęste sito"[/quote] Dla mnie przejście taką kwalifikację = bohaterstwo, ja bym nie dała rady.Sprawdzanie motywacji jego sposobem jest dla mnie nie do przeskoczenia, może dlatego że dr C znam prywatnie i zawodowo albo ciągle nie mam tak dużej motywacji by być zdrową . Życie jest zbyt krótkie, aby pić kiepską herbatę, czytać złe książki i marnować czas na ludzi, dla których nic nie znaczymy. |
|
|
Lotta |
Dodany dnia 10/03/2011 22:02
|
Rozgrzewający się Postów: 43 Data rejestracji: 05.03.11 |
Ja przepraszam że tak dopytuję, ale gdzieś się zgubiłam chyba. Dr już dzwonił do Ciebie z informacją, że jest miejsce a Ty nie skorzystałaś? Czy dopiero datę Ci wyznaczył i wciąż czekasz na miejsce? Martyna, przejście przez kwalifikację to pikuś w porównaniu z oddziałem Przynajmniej dla mnie. Hehe. [i]What this world needs is a little wonder[/i] |
martyna |
Dodany dnia 11/03/2011 07:31
|
300% normy Postów: 11241 Data rejestracji: 07.08.09 |
[quote]Martyna, przejście przez kwalifikację to pikuś w porównaniu z oddziałem Wink Przynajmniej dla mnie. Hehe.[/quote] Lotta oddział znam hmmm" od podszewki", przynajmniej kilka lat temu znałam , teraz nie wiem czy coś się zmieniło czy nie.Znam osoby, które zostały wyleczone po pobycie w oddz czyli są efekty leczenia po pobycie tam a o to przecież chodzi. Życie jest zbyt krótkie, aby pić kiepską herbatę, czytać złe książki i marnować czas na ludzi, dla których nic nie znaczymy. |
|
|
Artystyczna Dusza |
Dodany dnia 11/03/2011 08:40
|
Medalista Postów: 711 Data rejestracji: 31.05.09 |
[b]Hadassa [/b]współczuję odwołanej terapii. Mnie na szczęscie nie często się to przytrafia.Zazwyczaj wiem już dużo wcześniej że terapia się nie odbędzie więc mam czas aby się odpowiednio nastawić. [b]Lotta [/b]z tym miejscem w klinice to jest tak,że kiedyś dr po rozmowie ze mną kazał się zastanowić co jest dla mnie wazniejsze praca czy terapia.Chociaż mówiłam że terapia chyba mi nie wierzył.To był pierwszy raz kiedy byłam u Niego we wrześniu na rozmowie i kiedy kazał mi dzwonić w kwietniu.Niestety ja nie skorzystałam wtedy z tego terminu w kwietniu, bo nie chciałam tam jechać.Chciałam leczyć się ambulatoryjnie u mojego terapeuty aż do czerwca kiedy wpadłam w manię odchudzania i gdyby nie oddział odchudzałabym się chyba aż do zagłodzenia,bo moim posiłkiem była wtedy kawa i maślanka.Po pół roku leczenia przytyłam-co jest dla mnie tragedią.Dodatkowo znów pojawiły się problemy z jedzeniem-tym razem w postaci najadania się słodyczami-tzn.oprócz posiłków jem słodycze.Czasami słodycze zastępują mi normalne posiłki.Po tym jak sobie uświadomiłam że znów jest problem zadzwoniłam do doktora i On powiedział,że sobie mnie przypomina i wpisął na listę oczekujących.Wziął telefon i prosił abym czekała bo chętnych jest dużo i czeka się ok. pół roku.Nie wyznaczył konkretnego terminu.Może dlatego że nie ma zagrożenia życia a ja mam zaburzenia mieszane. [b]Lotta[/b] czy doktor wyznacza konkretny termin?Może powinnam jeszcze tam dzwonić?Z drugiej strony jak zapytałąm czy mogę dzwonić powiedział że nie.Nie mam konkretnego terminu tzn.że mnie nie przyjmie Lotta? [b]Martytna[/b] dla mnie sama rozmowa z tym doktorem jest przerażająca i stresująca ale teraz jestem na etapie że chcę się u niego leczyć.Nawet chyba chciałabym być u niego w terapii-tak bardzo zalezy mi na wyzdrowieniu. [b]"Nie ten jest odważny, kto nie czuje strachu, ale ten, kto potrafi go pokonać"[/b] |
Przeskocz do forum: |
Podobne Tematy
Temat | Forum | Odpowiedzi | Ostatni post |
---|---|---|---|
Dusza - to co czuję i myślę | Porozmawiajmy | 920 | 04/06/2022 20:06 |
moje hobby | W wolnym czasie | 93 | 28/11/2021 11:31 |
Moje lekarstwa | Leki | 2 | 04/08/2018 08:55 |
wiecznie powtarzające się wczoraj-moje spojrzenie na bordeline | Nasze wątki - część otwarta | 2 | 16/06/2016 17:36 |
Moje dzieła sztuki xD | Nasze wątki - część otwarta | 5 | 29/02/2016 14:15 |