Zobacz temat
Mam Efkę :: Nasze wątki :: Nasze wątki - część otwarta
Kati we mgle
|
|
Kati |
Dodany dnia 23/12/2010 19:14
|
Platynowy forumowicz Postów: 2764 Data rejestracji: 29.06.09 |
Błądzę, błądzę. Popełniam błędy, wracam do punktu wyjścia lub ląduję w ślepej uliczce. Tak mi dzisiaj symbolicznie chodziło po głowie, gdy jechałam samochodem przez pola koło lotniska i dalej, w kierunku... spotkania z psychiatrą. A to utknęłam w zaspie, boksowałam kołami w przód i w tył, aż udało mi się wyprowadzić na prostą. Raz o mało nie utknęłam w rowie ale pomógł mi nieznany człowiek, któreg nigdy więcej nie zobaczę. Cały czas we mgle gęstej jak mleko tak, że nie byłam w stanie zobaczyć świateł przed sobą, o kolejnym wirażu nie wspominiając. Jasne, miałam ze sobą trzy wyznaczone przez mądrego googla trasy, a i tak jechałam na azymut, na ślepo, bo nie dało się odczytywać znaków, o nazwach ulic nie mówiąc. Droga zajęła mi trzy razy dłużej niż przewidziana ale udało się. Dotarłam do celu, boleśnie i prawdziwie wskazującego mi, w jakim momencie życia jestem. Ku zdrowiu. Słaba. Pani była miła, poświęciła mi bardzo dużo czasu, po wywiadzie powiedziała uuu, dużo tego. Uuu, tak. Problemy nie biorą się znikąd. Sama rozmowa w porównaniu z mozolną drogą we mgle była relaksem. Praca terapeutyczna. Żadnych leków. Skoro tyle wytrzymałam, wytrzymam jeszcze trochę - to jej słowa. Powrót do domu już był bardziej bezpieczny. I jak tu nie wierzyć w metafory... Edytowane przez Kati dnia 23/12/2010 19:15 |
|
|
martyna |
Dodany dnia 23/12/2010 19:24
|
300% normy Postów: 11241 Data rejestracji: 07.08.09 |
ja wierzę w metafory Ja kiedyś porównywałam swoje życie do wycieczki z grupą małoletnich na Rysy, warunki ciężkie a każde z nas wróciło w innym stanie, jedni ubrudzeni po uszy, błoto mieli nawet na włosach, inni wręcz przeciwnie jakby nigdy nie byli na tej samej wycieczce. I tak jest w życiu jedni przez życie przechodzą na czysto a inni ubrudzenie i sponiewierani a nawet posiniaczeni przez los. Kati cieszę się że bezpiecznie dotarłaś do domu i chyba znalazłaś też odrobinę bezpieczeństwa w tej wizycie. Życie jest zbyt krótkie, aby pić kiepską herbatę, czytać złe książki i marnować czas na ludzi, dla których nic nie znaczymy. |
|
|
verdemia |
Dodany dnia 23/12/2010 20:02
|
Złoty Forumowicz Postów: 1809 Data rejestracji: 29.07.09 |
Kati |
|
|
Nadzieja |
Dodany dnia 23/12/2010 21:20
|
Pasjonat Postów: 5532 Data rejestracji: 20.08.08 |
Dobrze, że podjełaś taką decyzję, na pewno była trudna. Ale odważna. Silna kobieta z Ciebie to i teraz dasz radę Ważne, że lekarka zdobyła Twoje zaufanie, bynajmniej tak wywnioskowałam. [color=#333399]"Nigdy nikomu nie ufaj, Danielu, a tym bardziej ludziom, których podziwiasz. Bo nie kto inny, a właśnie oni zadadzą ci najboleśniejsze rany." Carlos Ruiz Zafón " Cień Wiatru"[/color] |
|
|
Kati |
Dodany dnia 24/12/2010 12:11
|
Platynowy forumowicz Postów: 2764 Data rejestracji: 29.06.09 |
Dziś kończę 35 lat. Wczoraj usłyszałam, że moje małżeństwo definitywnie się skończyło. Teraz wiążą nas tylko formalności. Od poniedziałku terapia. Dziś - każde życzenia z jednej strony wywołują jakiś tam uśmiech, że jeszcze ktoś o mnie pamięta, z drugiej - bolą... Nie zasługuję, ot co. A jeśli ktoś mi życzy sto lat to zastanawiam się, czy to nieświadomoe okrucieństwo, czy raczej powinnam na tym budować nadzieję, że mam jeszcze całe 65 lat, żeby się pozbierać, żeby choć raz w życiu poczuć radość. |
|
|
tajfunek |
Dodany dnia 24/12/2010 15:30
|
300% normy Postów: 7284 Data rejestracji: 31.05.09 |
Kati to ja Ci życzę duuużo zdrówka, wiary w siebie, radości z życia Nie stoisz w miejscu, działasz, a to ważne i z pewnością dobrze na tym wyjdziesz, tego Ci życzę. |
|
|
hadassa |
Dodany dnia 31/12/2010 11:27
|
Złoty Forumowicz Postów: 1611 Data rejestracji: 13.03.10 |
Kati założyłaś nowy wątek...nowy etap w życiu?
[color=#660099][i]" A ja jestem proszę Pana na zakręcie moje prawo, to jest pańskie lewo. Pan widzi krzesło, ławkę, a ja rozdarte drzewo.(...) Ode mnie widać niebo przekrzywione..."[/i][/color] |
|
|
Kati |
Dodany dnia 31/12/2010 17:08
|
Platynowy forumowicz Postów: 2764 Data rejestracji: 29.06.09 |
Założyłam nowy wątek, bo... po pierwsze - tamten zamknęłam, no a teraz nie jestem już moderatorem, więc nie mogę go sobie "odkluczyć", po drugie - był już za dlugi (dobra wymówka nie jest zła ), po trzecie - faktycznie to nie jest już ten sam etap w moim życiu, co poprzedni. Rok 2010 dookreślił mnie jako osobę: moje cele, plany ale też ograniczenia. Grudzień 2010 zmiótł ruchem jednej ręki moje nadzieje na pełną, szczęśliwą rodzinę. Pełną pewnie jeszcze trochę pobędziemy - my dwoje razem ale osobno. W zeszły poniedziałek zaczęłam chodzić na grupę. To będzie dwa razy w tygodniu po dwie godziny. Typowe alko. Tak Hadassa, zapiłam. Wystraszyłam się na maksa i po silnej fali autodestrukcji - której jednym z elementów było pożegnanie ze wszystkim, co dla mnie ważne, w tym z Efką, z małżeństwem - przyszło postanowienie: nie dam się. Nie mogę. Dzieci. JA. Moja i ich przyszłość. Moje cele. Seniorzy, młodzież. Kurczę - nie, nie. Nie ma we mnie zgody na kolejny wieloletni kanał. Nie dałam rady - ok, dam radę następnym razem. Do tego potrzebuję ludzi i terapeutów, tak teraz mam. Ale to nie koniec świata. Wiecie, jak mam? Nie potrafię powiedzieć "nie daję rady, cieżko mi, pomóżcie", póki nie jest już tak źle, że nie mam siły wstać do pionu. Miesiąc, dwa miesiące temu mogłam poprosić o pomoc rodziców, teściową, powiedzieć, że dwójka małych dzieci plus dom przy mężu będącym poza domem do późna mnie przerasta. Ze to, że Kruszynka ma kolki i płacze po kilka godzin dziennie, a ja w tym czasie cały czas - nawet w szpitalu dzień po porodzie - muszę na siebie zarabiać, czyli siedzieć przy kompie, jest bardzo ciężkie. Że owszem, można nosić cały dzień dziecko na rękach, z drugim robić lekcje i jednocześnie tłumaczyć, patrząc na narastający bałagan, bo na porządki już nie starcza ani czasu, ani sił - ale to jest takie napięcie, które domaga się ulgi. A ja swoje ulgi mam wypracowane od lat - niezdrowe. Ale nie. "Dam radę" Kurna. W pierwszej kolejności chcę się pozbyć tego cholernego zdania. Chcę umieć powiedzieć: "Proszę, pomóż mi w..." No a jak mam być w perspektywie samotną matką, to najwyższy czas zacząć się tego uczyć. Po tygodniu płaczu mam tydzień spokoju. Czuję siłę. I wiecie co, po raz pierwszy tak zwana "wewnętrzna motywacja własna" jest dla mnie faktem, nie science fiction. Tym razem stawiam się na nogi i wzmaciniam z każdym dniem nie dla kogoś - robię to DLA SIEBIE. Psychiatra po zebraniu wywiadu powiedziała "Uuu, dużo tego". Ano dużo. Mimo nie aż tak zaawansowanego w sumie wieku moglabym obdzielić punktami w moim cv ze trzy osoby. I wszystkie miałyby ciekawe życiorysy Pocieszające jest to, że dalej, za jej namową, trwam bez leków. Z pełną świadomością bólu, jaki odczuwam, idę we mgle, po lodzie, upadając raz po raz, jednak gdzieś tam niewyraźnie błyska nikłe światełko... Wciąż jest wiele osób, które trzymają je dla mnie w swoich dłoniach. |
|
|
verdemia |
Dodany dnia 31/12/2010 17:23
|
Złoty Forumowicz Postów: 1809 Data rejestracji: 29.07.09 |
Kati, dobrze, ze masz grupe, psychiatre, wsparcie...tylko tu racja jak sama powiedzialas trzeba sie nauczyc korzystac z pomocy. Poniekad to, ze wrocilas na forum i piszesz o sobie to przejaw tego, ze nie chcesz juz sama dawac sobie ze wszystkim rady. Napisalas tez tu cos genialnego: ze nie ma w tobie zgody na kolejny wieloletni kanal. I to swieta prawda...wszelkie nasze chorobska to bagno...zycie bez ich jest latwiejsze... Kati, nie zycze ci na przyszly rok sily. Zycze ci zebys zawsze miala na kogo liczyc w trudnych sytuacjach i duzo zdrowka dla dziewczynek |
|
|
Kati |
Dodany dnia 31/12/2010 17:35
|
Platynowy forumowicz Postów: 2764 Data rejestracji: 29.06.09 |
[quote] Poniekad to, ze wrocilas na forum i piszesz o sobie to przejaw tego, ze nie chcesz juz sama dawac sobie ze wszystkim rady. [/quote] Masz trochę racji Verdemia, choć nie do końca. Ja, nauczona doświadczeniem z poprzednich lat, gdy jest bardzo źle, zaczynam szukać twardego gruntu w realu i na tym się skoncentrowałam. Rozmawiałam z kilkoma osobami, niektórzy dali mi dobre słowo, inni przytulenie, grupa - zrozumienie. Bycie w sieci w chwili ostatecznego kryzysu oznacza dla mnie samotność. Ja chcę inaczej. W sieci mogę funkcjonować, gdy w realu czuję silne oparcie. Ot, kobieta w średnim wieku ze mnie |
|
|
hadassa |
Dodany dnia 31/12/2010 23:49
|
Złoty Forumowicz Postów: 1611 Data rejestracji: 13.03.10 |
Cieszę się, że jesteś Kati, naprawdę. Usłyszałam gdzieś niedawno "nieważne ile razy upadasz, ważne, żeby się za każdym razem podnosić...". Upadki wpisane są w nasze życie, moje, twoje i wszystkich.Najwazniejsze to podnosić się i tak jak napisałaś, umieć poprosić o pomoć i mieć wsparcie w realu. [color=#660099][i]" A ja jestem proszę Pana na zakręcie moje prawo, to jest pańskie lewo. Pan widzi krzesło, ławkę, a ja rozdarte drzewo.(...) Ode mnie widać niebo przekrzywione..."[/i][/color] |
|
|
Kati |
Dodany dnia 02/01/2011 22:09
|
Platynowy forumowicz Postów: 2764 Data rejestracji: 29.06.09 |
W domu sajgon. Dziś rodzice przyjechali, żeby mnie "pilnować". Od razu włącza mi się diabełek pod tytułem: a ja was przechytrzę. Jestem na maksa wściekła. Moja mama twierdzi, że tak bardzo dużo naczytała się o zwalczaniu nałogów - czytaj, celebrytach, którzy z tego wyszli - że jest już specjalistą niemalże. Chodzą za mną krok w krok, do toalety sama pójść nie mogę. Tyle czytała, czemu nie wie, że nadkontrola tylko nakręca osobę uzależnioną?... W przypływach desperacji myślę o autoagresji. Jakiejkolwiek. Bo ich pozabijać nie mogę, od wejścia straszą mnie swoim nadciśnieniem i takimi tam. Jutro mam grupę. Jak nie oni, to... nie wiem, tylko ośrodek. Pomóżcie mi znaleźć taki dla matki z dzieckiem. |
|
|
hadassa |
Dodany dnia 03/01/2011 13:34
|
Złoty Forumowicz Postów: 1611 Data rejestracji: 13.03.10 |
[quote][b]Kati napisał/a:[/b] W przypływach desperacji myślę o autoagresji. Jakiejkolwiek. Bo ich pozabijać nie mogę, od wejścia straszą mnie swoim nadciśnieniem i takimi tam. Jutro mam grupę. Jak nie oni, to... nie wiem, tylko ośrodek. Pomóżcie mi znaleźć taki dla matki z dzieckiem.[/quote] Kati, oni się boją o ciebie. Ale wiem doskonale, że to cię wykańcza. Myślę, że dasz radę. Ciągle jeszcze zachowujesz dystans do problemów i do swoich burzliwych emocji, więc wydaje mi się, ze panujesz nad tym. a co do rodziców to może po prostu im powiedz, że to co robią szkodzi ci i tyle? [color=#660099][i]" A ja jestem proszę Pana na zakręcie moje prawo, to jest pańskie lewo. Pan widzi krzesło, ławkę, a ja rozdarte drzewo.(...) Ode mnie widać niebo przekrzywione..."[/i][/color] |
|
|
Mademoisellka |
Dodany dnia 03/01/2011 17:55
|
Medalista Postów: 583 Data rejestracji: 28.12.08 |
Bardzo cieszę się, że wróciłaś, Kati.
[color=#336633]To niewiarygodne, jak można czuć się szczęśliwą przez tyle lat, mimo tylu kłótni, tylu upierdliwości i tak naprawdę, kurwa, nie wiedzieć, czy to miłość czy nie. Gabriel García Márquez [i]Miłość w czasach zarazy[/i] [/color] |
|
|
Kati |
Dodany dnia 03/01/2011 23:19
|
Platynowy forumowicz Postów: 2764 Data rejestracji: 29.06.09 |
Błądzę we mgle dalej... Dziś był całkiem udany dzień. Jako że jestem schorowana, bliscy dali mi spokój. Wachnięcia temperatury od 39 do 35 plus skierowanie od lekarza do szpitala z podejrzeniem zapalenia płuc dały do myślenia. Mój organizm się poddał na całego - o innych przypadłościach nie będe pisać, bo zbyt intymne. Ogólnie totalna somatyczna degrengolada. W takim stanie udało mi się popracować i pojechać na grupę. Nie ucieszyli się na mój widok, bo się boją zarażenia. Cóż, świeżo trzeźwiejący też mają swoje halo. Dla mnie największym wyzwaniem było wrócić do domu w jednym kawałku. Jako że nie chce mi się żyć, jestem w dobrym nastroju, bo... zaistniała jakaś szansa, że to się zadzieje bez mojego udziału. Dla pewności Makro - żartuję. Tak sobie tylko piszę, ciesząc się swoim zakatarzonym stanem, który zawsze powowduje, że psychicznie jest lepiej. |
|
|
Kati |
Dodany dnia 04/01/2011 00:00
|
Platynowy forumowicz Postów: 2764 Data rejestracji: 29.06.09 |
Napisalam dużo więcej w Edit ale mi zjadło. Makro, czy założyłeś na mnie jakąś blokadę, czy to zbieg okoliczności? |
|
|
Makro |
Dodany dnia 04/01/2011 00:42
|
Grupa Trzymająca Władzę Postów: 3419 Data rejestracji: 10.08.08 |
Aż taki zdolny nie jestem
[color=#3300ff]"Gdy słońce kultury chyli się ku zachodowi, to nawet karły rzucają długie cienie."[/color] [color=#6600ff]Karl Kraus[/color] [color=#0099ff]Jestem lekarzem. Na forum jestem prywatnie, więc funkcje leczenie i diagnostyka są wyłąc |
Kati |
Dodany dnia 04/01/2011 15:08
|
Platynowy forumowicz Postów: 2764 Data rejestracji: 29.06.09 |
No to skorzystam z braku blokad i piszę dalej. Dziś w nocy nikt nie obudziła mnie, gdy dziecko płakało - fakt, miałam ponad 39 i sama spałam jak kamień, nie słysząc jej krzyku. Pamiętam taką historię z czasu, gdy byłyśmy z Maleńką (czyli starszą) w szpitalu: to byla jakaś czwarta doba, ja po kilku nieprzespanych nocach padłam.... Położna wtedy przyszła, powiedziała "No nie, tak nie może być" i zabrała dziecko do siebie do dyżurki - miałam szansę przespać całą noc. No ale to był szpital i po porodzie, a tu w domu, taki wstyd... Godzinę temu wyszłam do sklepu, żeby kupić sobie coś na obiad. Okazało się, że w tym czasie ojciec wrócił ze skoły z Maleńką, a ja klucze wzięłam odruchowo ze sobą. Brzydka ja - zamykam drzwi od własnego domu. Chcę, żeby sobie dorobili swoje ale oni twierdzą, że nie, bo to ja tu mieszkam. Czyli jestem ubezwłasnowolniona. A co do obiadu, niestety, nie mogę płacić kartą, a gotówką nie dysponuję. Ja wiem, że to wszystko są detale, jednak uzbierało się ich trochę. Na przykład powinnam iść na prześwietlenie płuc - ale to kosztuje, a nikt nie jest skory dać mi kasę. Własną zarobię jutro wieczorem. Na każdą potrzebę typu: mleko dla dziecka, pieluchy, słyszę: no to sobie zarób. Moja mama twierdzi, że mi pomaga ale oczekuje ode mnie pełnej dyspozycyjmności przy dzieciach. No to ja się pytam, w czym chce pomóc? Ani za mnie nie potłumaczy, ani kursu nie przeprowadzi. Miotam się i błądzę.... No kurcze. Wszyscy tak strasznie i ostentacyjnie mi pomagają - tylko dlaczego ja nic z tego nie mam? Tylko mąż może wcześniej wychodzić i później wracać. |
|
|
Kati |
Dodany dnia 10/01/2011 23:57
|
Platynowy forumowicz Postów: 2764 Data rejestracji: 29.06.09 |
Mam serię, czarną serię. Wczorajszy wieczór był koszmarem, z kolejną debatą rodzinną, w której każdy napadał na każdego - trzy strony: mąż, rodzice i ja - a wszyscy po kolei napadali na mnie. Słowo, jaki mi chodzi po głowie na określenie mojego stanu: zaszczuta. Ja wiem, sama to sobie zrobiłam. Nie zmienia to faktu, że w chwili obecnej można sobie po mnie jeździć ile wlezie. Dziś jeszcze dowaliłam sobie dzwoniąc do kogoś, od kogo oczekiwałam choć jednego przyjaznego słowa - no i znów dostałam w łeb... W efekcie, bo tak myślę, że w efekcie, o godz. 14 miałam 38 stopni, po powrocie z grupy - 39.7. Godzinę później - 40... Wzięłam jakieś tam prochy, puściło, równie szybko jak przyszło. Nie wiem, czy mnie coś rozkłada, czy po prostu stres osiągnął swoje apogeum. A może wszystko na raz. Mimo to pojechałam na grupę, bo bardzo tego potrzebuję. I tylko wracałam - samochodem, bo to spory kawałek drogi - nieco zygzakiem... Kompletnie nie zdawałam sobie sprawy, że gorączka jest aż tak wysoka. Nie jest dobrze. Ale będzie lepiej. Musi. |
|
|
Artystyczna Dusza |
Dodany dnia 11/01/2011 10:47
|
Medalista Postów: 711 Data rejestracji: 31.05.09 |
Kati przypuszczam że jest Ci ciężko z tego co piszesz ale jesteś silna i dasz radę pokonać te przeciwności.Ja Ci życzę aby Twoje problemy rozwiązały się jak najszybciej i żebyś nie czuła się ani zaszczuta ani samotna. |
Przeskocz do forum: |
Podobne Tematy
Temat | Forum | Odpowiedzi | Ostatni post |
---|---|---|---|
Ilu wrogów ma Kati | Nasze wątki - część otwarta | 26 | 11/06/2011 22:17 |
wątek Kati | Nasze wątki - część otwarta | 507 | 05/10/2010 12:00 |