22 Listopada 2024
Logowanie
Nazwa użytkownika

Hasło

Zapamiętaj mnie


Em Em
6 dni Offline
sasta sasta
2 tygodni Offline
notno notno
3 tygodni Offline
KingArthur KingArthur
8 tygodni Offline
swistak swistak
10 tygodni Offline
Ostatnio zarejestrował się: davidcorso
Ogółem Użytkowników:2,209
Shoutbox
Musisz zalogować się, aby móc dodać wiadomość.

18/12/2022
Cześć, Rafa!

15/12/2022
Dzień Dobry Wszystkim Smile

06/10/2022
zdrowia

06/10/2022
Covid zapukał do moich drzwi poraz kolejny ten już ze szpitalem w tle. Stres

17/07/2022
Romek, nowi użytkownicy mają zablokowaną możliwość pisania na Forum - najpierw muszą się przedstawić w dziale "przedstaw się".

Archiwum shoutboksa
Zobacz temat
Mam Efkę :: O psychiatrii :: Psychoterapia
 Drukuj temat
Kiedy relacja 'świadczy' że pacjent jest zdrowy
mannazsokiem
#1 Drukuj posta
Dodany dnia 19/12/2012 10:21
Awatar

Rozgrzany


Postów: 94
Data rejestracji: 17.12.12

Rzucam temat: kiedy relacja z psychoterapeutą jest świadectwem tego, że pacjent jest zdrowy?
Pamiętając o tym, że to relacja z terapeutą jest czynnikiem leczącym w psychoterapii i że to w niej odbija się większość interpersonalnych problemów pacjenta, jak wyobrażacie sobie idealną relację pomiędzy psychoterapeutą a pacjentem? Taką, po której psychoterapeuta wnosi, że cele terapii zostały zrealizowane?
Edytowane przez mannazsokiem dnia 19/12/2012 10:21
 
http://sprzatam.wordpress.com
Pogodna
#2 Drukuj posta
Dodany dnia 19/12/2012 11:51
Awatar

Grupa Trzymająca Władzę


Postów: 3860
Data rejestracji: 23.06.10

mannazsokiem na tak postawione pytanie nie ma jednej jasnej odpowiedzi bo:
1) zaczynając terapię ustala się kontrakt i w jakim zakresie terapeuta może pomóc i zazwyczaj nie ma tam słów - wyleczę, uzdrowię - a raczej pomogę przyjrzeć się problemowi.
No i to są cele - przyglądanie się wspólne interpretacjom pacjenta, jego myśleniu, schematom.

O relacji terapeutycznej masz tu :
[url]http://www.mam-efke.pl/forum/viewthread.php?thread_id=1676&rowstart=0[/url]



Nieśmiertelność jest bardzo łatwa do osiągnięcia. Wystarczy nie umierać.
 
sigma
#3 Drukuj posta
Dodany dnia 19/12/2012 12:06
Awatar

Grupa Trzymająca Władzę


Postów: 12627
Data rejestracji: 12.02.11

Po pierwsze - w idealnej terapii to nie terapeuta wnosi, że cele zostały zrealizowane.
Po drugie - każdy ma inne cele w terapii, więc nie da się powiedzieć, jak ma wyglądać relacja, w której cele zostały zrealizowane. Nie ma takiego czegoś, jak uniwersalne cele terapii.
karą za niewiarę będzie lęk
który już nie zechce opuścić mnie
 
mannazsokiem
#4 Drukuj posta
Dodany dnia 19/12/2012 12:39
Awatar

Rozgrzany


Postów: 94
Data rejestracji: 17.12.12

:-) jasne, ale nie pytam o konkrety i rozwiązanie jakiegoś przypadku, tylko o idealną relację między terapeutą a pacjentem. Czyli: jak wygląda relacja terapeuty i zdrowej osoby? Lub jak mogłaby wyglądać relacja terapeuty z osobą, która ma świadomość własnej wewnętrznej siły, poczucie osobistej wartości i ugruntowaną tożsamość?

Bo zakładam, że w relacji takiej:
1. pacjent nie ustawia terapeuty na piedestale. Ma odwagę na niego patrzeć i analizować to, co widzi,
2. pacjent nie ucieka od bliskości z terapeutą, ale również nie próbuje nim zaspokoić swoich braków,
3. pacjent nie próbuje się zlać z terapeutą, ani nie istnieje w jego oczach. Postrzega siebie jako pełnowartościowego i [u]autonomicznego[/u] partnera relacji, która ze swojej definicji jest nierówna,
4. pacjent nie traktuje (już?) także terapeuty użytkowo (np. "wylecz mnie"), lecz... no właśnie, jak?:-)
Edytowane przez mannazsokiem dnia 19/12/2012 12:40
 
http://sprzatam.wordpress.com
Pogodna
#5 Drukuj posta
Dodany dnia 19/12/2012 12:46
Awatar

Grupa Trzymająca Władzę


Postów: 3860
Data rejestracji: 23.06.10

szczerze to nie za bardzo ogarniam o co Ci chodzi Ehmm więc zobaczę co inni mają do powiedzenia Smile


Nieśmiertelność jest bardzo łatwa do osiągnięcia. Wystarczy nie umierać.
 
Jaskolka
#6 Drukuj posta
Dodany dnia 19/12/2012 17:18
Awatar

Platynowy forumowicz


Postów: 2580
Data rejestracji: 13.10.10

Ja chyba rozumiem, ale raczej nie umiem odpowiedzieć na to pytanie... Znaczy, ja bym to ujęła tak (nie wiem, może manna widzi to inaczej niż ja zrozumiałam) - założenie jest takie, że każdy chodzący na terapię wcześniej czy później na nią chodzić przestanie, to jest normalna rzecz - przy czym przyjmijmy, że to jest takie hmm "prawidłowe" dokończenie terapii, kurczę, jak by to... no, na pewno nie jakieś przerwanie z przyczyn wyższych, jakieś finansowe problemy czy wyjazd terapeuty. Ani tak jak ja, że stwierdziłam, że nie ma sensu i do widzenia. Po prostu ten moment, kiedy obie strony stwierdzają, że dalej to już terapia potrzebna nie będzie, bo pacjent jest... no i to właśnie miejsce. Że pacjent np. sam potrafi rozwiązać swoje problemy, zrozumieć je? Jakieś takie rzeczy? Ja na tym etapie nie jestem, ani nawet nie wyobrażam sobie, bym mogła kiedyś być, więc dalej nie będę tworzyć bohatera fikcyjnego Pfft

Chyba że chodzi o taką osobę, która "z natury" z problemami radzi sobie sama, a do terapeuty trafia, żeby stać się jeszcze "lepszą". Ale to chyba też inne nurty, takie, co to terapeutów nazywają coachami itp. Nawet niekoniecznie związane z NLP, choć ja do wszelkich rzeczy, które maja "samorozwój" w nazwie, podchodzę jak pies do jeża, więc tu też się nie wypowiem...

[small]Pewnie średnio zrozumiale, ale może się przyda jako jakiś punkt zaczepienia do dyskusji czy coś...[/small]
 
mannazsokiem
#7 Drukuj posta
Dodany dnia 19/12/2012 18:02
Awatar

Rozgrzany


Postów: 94
Data rejestracji: 17.12.12

dzięki, Jaskółko. Tak, chodzi mi o 'uzdrowionego' pacjenta lub takiego, który 'z natury radzi sobie sam', a konkretniej pytam o to, jak traktuje/traktowałby swojego terapeutę.

[quote]sigma: Po pierwsze - w idealnej terapii to nie terapeuta wnosi, że cele zostały zrealizowane.
Po drugie - każdy ma inne cele w terapii, więc nie da się powiedzieć, jak ma wyglądać relacja, w której cele zostały zrealizowane. Nie ma takiego czegoś, jak uniwersalne cele terapii.[/quote]

czyli nie ma też czegoś takiego jak idealna relacja wynikająca z (pojętego uniwersalnie ;-) ) zdrowia pacjenta?:-)
 
http://sprzatam.wordpress.com
Nadzieja
#8 Drukuj posta
Dodany dnia 19/12/2012 18:35
Awatar

Pasjonat


Postów: 5532
Data rejestracji: 20.08.08

Mannazsokiem rozumiem o co Ci chodzi. W każdej terapii następuje kiedyś jej zakończenie, dwie strony czyli terapeuta i pacjent/klient ustalają ostateczny termin zakończenia. Ja w zasadzie miałam taką sytuację na początku stycznia tego roku roku. Tylko u mnie to nie miało być definitywne zakończenie, tylko przerwa na jakiś czas.

Pierwsze 3 punkty zgadzam się w zupełności tak powinno być, aczkolwiek ciężkie to wszystko zwłaszcza na początku, przynajmniej dla mnie byłam dość związana ze swoją psychoterapeutką, nie wiem może zależy tez od tego jaki kto problem rozwiązywał z pomocą terapeuty, jaki miał stosunek do niego i do terapii?

Czwarty punkt nigdy nie traktowałam terapeutki użytkowo, relacja terapeutyczna jest specyficzna i niezwykła zarazem. Najpierw rodzi się zaufanie przeważnie dość długo, po jakimś czasie następuje idealizacja terapeuty jest złość i gniew i w zasadzie przewijają się wszelakie emocje bardzo spodobało mi się to co kiedyś Makro komuś napisał, nie pamiętam już gdzie, czy ta osoba ma świadomość, ze ten lekarz, czy terapeuta nie pamiętam o kogo chodziło: "sika, dłubie w nosie, czy puszcza bąki". (jak coś przekręciłam to przepraszam)
W pewnym momencie terapeuta/lekarz staje się dla nas takim guru widzimy go tylko w superlatywach, aczkolwiek zdarza się, że po każdej sesji jest inaczejGrin Człowiekiem zdrowym nie powinny już rządzić takie emocje, po prostu widzi w osobie terapeuty człowieka ze wszystkimi jego ułomnościami i wadami kogoś kto stara mu się pomóc w jego problemach.
Traktuje go jako partnera, przyjaciela kogoś ważnego ale bez którego wie, że sobie poradzi po prostu jest świadomy własnej wartości. zaczyna następny rozdział swojego życia...

Pewnie głupoty popisałam, ale chyba tak całkowicie nie potrafię odpowiedzieć na to pytanie...
[color=#333399]"Nigdy nikomu nie ufaj, Danielu, a tym bardziej ludziom, których podziwiasz. Bo nie kto inny, a właśnie oni zadadzą ci najboleśniejsze rany."
Carlos Ruiz Zafón " Cień Wiatru"[/color]
 
sigma
#9 Drukuj posta
Dodany dnia 19/12/2012 19:05
Awatar

Grupa Trzymająca Władzę


Postów: 12627
Data rejestracji: 12.02.11

Manna, ja spytam inaczej - po co takiemu zdrowemu, ugruntowanemu, świadomemu siebie i swojej siły człowiekowi terapeuta? Wink
Jeśli na terapię trafia człowiek z jakimś problemem, to relacja będzie tym problemem jakoś obciążona. Jeśli zgłaszany problem przestaje istnieć, to relacja terapeutyczna nie ewoluuje w jakąś relację idealną, tylko zostaje zakończona.
karą za niewiarę będzie lęk
który już nie zechce opuścić mnie
 
mannazsokiem
#10 Drukuj posta
Dodany dnia 19/12/2012 19:30
Awatar

Rozgrzany


Postów: 94
Data rejestracji: 17.12.12

[quote][b]sigma napisał/a:[/b]
Manna, ja spytam inaczej - po co takiemu zdrowemu, ugruntowanemu, świadomemu siebie i swojej siły człowiekowi terapeuta? Wink
Jeśli na terapię trafia człowiek z jakimś problemem, to relacja będzie tym problemem jakoś obciążona. Jeśli zgłaszany problem przestaje istnieć, to relacja terapeutyczna nie ewoluuje w jakąś relację idealną, tylko zostaje zakończona. [/quote]

W jakiejś książce przeczytałam kiedyś fragment, w którym autor (heteroseksualny psychoterapeuta) wyobrażał sobie idealnego pacjenta: to była kobieta, około czterdziestki, dość atrakcyjna, bez zaburzeń, samodzielnie radząca sobie z problemami. Na psychoterapię zdecydowała się, ponieważ chciała się rozwijać, ;-)

A poważnie: chciałabym sprawdzić czy dobrze Cię rozumiem.
Czy mówisz, że to jest tak, że przychodzi pacjent z brakiem, ten brak się ujawnia w relacji, a gdy potrzeba zostaje zaspokojona (lub problem wyleczony) to psychoterapia się kończy? Z kolei zdrowy pacjent nie przychodzi do psychoterapeuty?

[quote][b]Nadzieja napisał/a:[/b]
Człowiekiem zdrowym nie powinny już rządzić takie emocje, po prostu widzi w osobie terapeuty człowieka ze wszystkimi jego ułomnościami i wadami kogoś kto stara mu się pomóc w jego problemach.[/quote]

Super. Dziękuję, że się odezwałaś. A mogę zapytać jak długo byłaś w terapii? I kiedy Twój stosunek do terapeutki zaczął "normalnieć"?:-) A w ogóle czy Wasza relacja była 'materiałem do pracy' na psychoterapii?
Edytowane przez mannazsokiem dnia 19/12/2012 19:31
 
http://sprzatam.wordpress.com
tajfunek
#11 Drukuj posta
Dodany dnia 19/12/2012 19:40
Awatar

300% normy


Postów: 7284
Data rejestracji: 31.05.09

[quote]po co takiemu zdrowemu, ugruntowanemu, świadomemu siebie i swojej siły człowiekowi terapeuta? [/quote]
po to by się rozwijać, nie tylko zaburzone osoby chodzą na terapię, zdrowe osoby też w niej uczestniczą, czasami latami. jak np. terapeuci.
 
sigma
#12 Drukuj posta
Dodany dnia 19/12/2012 19:41
Awatar

Grupa Trzymająca Władzę


Postów: 12627
Data rejestracji: 12.02.11

Ja bym nie dzieliła w ten sposób: zdrowy czy chory. Ale jeśli idzie do terapeuty, to znaczy, że ma jakieś problemy do przepracowania. A człowiek, którego Ty opisujesz, jest chodzącym ideałem zdrowia psychicznego. I tylko taki ideał mógłby mieć jakąś idealną relację terapeutyczną, tylko... po co?

Jeśli myślimy o tej samej książce, to on na koniec swojego wywodu dodał, że zdaje sobie doskonale sprawę, że taki pacjent raczej do niego nie trafi, bo nie potrzebuje terapeuty Wink
karą za niewiarę będzie lęk
który już nie zechce opuścić mnie
 
mannazsokiem
#13 Drukuj posta
Dodany dnia 19/12/2012 19:50
Awatar

Rozgrzany


Postów: 94
Data rejestracji: 17.12.12

[quote][b]sigma napisał/a:[/b]
Jeśli myślimy o tej samej książce, to on na koniec swojego wywodu dodał, że zdaje sobie doskonale sprawę, że taki pacjent raczej do niego nie trafi, bo nie potrzebuje terapeuty Wink [/quote]

o, sigma. Powiedz mi to była któraś książka Yaloma czy coś innego?

Oraz: tak, ja wiem. Ale pytam o ideał, ponieważ ideał to coś, do czego można (także osobiście ja mogę) dążyć. I znów osobiście: dla mnie problemem w tworzeniu relacji z terapeutami było/jest to, że eliminowanie braków (podane przeze mnie punkty 1,2,3 i nawet 4) nie wystarcza do tego, by wiedzieć dokąd zmierzam (:-)).

I dalej: jak słusznie zauważył [b]tajfunek[/b] terapeuci też chodzą do terapeutów. Czy oni także w swoich relacjach z terapeutami koniecznie wpadają w cały ciąg: opór, rozwój zależności, idealizacja, lęk przed separacją itd? A co jeśli problem terapeuty nie jest natury interpersonalnej? Jaką wówczas tworzy relację ze swoim terapeutą?:-)
 
http://sprzatam.wordpress.com
Jaskolka
#14 Drukuj posta
Dodany dnia 19/12/2012 19:55
Awatar

Platynowy forumowicz


Postów: 2580
Data rejestracji: 13.10.10

Sigma, no właśnie w celu jakiegoś rozwoju. Nie przepracowywania problemów, tylko, jak to rzecze wiki w haśle o coachingu, lepszego wykorzystania własnego potencjału - itp. Zresztą inny sensowny przykład podała tajfunek, z terapeutami.
 
sigma
#15 Drukuj posta
Dodany dnia 19/12/2012 19:56
Awatar

Grupa Trzymająca Władzę


Postów: 12627
Data rejestracji: 12.02.11

Nie, nie Yalom, to było coś o oporze w psychoterapii.. chyba nawet nazywało się Opór w psychoterapii Wink

Ano nie wiem, jak wyglądają terapie terapeutów. Podejrzewam, ze najróżniej, bo terapeuci mają takie same problemy, jak każdy inny Wink

Jaskółko, nie mieszajmy coachingu z psychoterapią, proszę Prosi

Samorozwój to jest takie modne słowo... które sprowadza się i tak do radzenia sobie z problemami. Tyle że być może one nie są tak głębokie, żeby się do psychopatologii zaliczały.
Bo czym jest samorozwój, jeśli nie radzeniem sobie z jakimiś swoimi ograniczeniami?
Edytowane przez sigma dnia 19/12/2012 19:58
karą za niewiarę będzie lęk
który już nie zechce opuścić mnie
 
tajfunek
#16 Drukuj posta
Dodany dnia 19/12/2012 20:09
Awatar

300% normy


Postów: 7284
Data rejestracji: 31.05.09

Sigma nie wszyscy idą na terapię bo mają problem.
Samorozwój to nie problem, troszkę jakbyś myliła pojęcia.
Niektórzy chcą bardziej poznać siebie, być bardziej siebie świadomi. To jaką mają obecnie świadomośc siebie nie utrudnia im życie, po prostu dla samych siebie chcą głębiej siebie poznać.
Znam takie osoby.
 
Jaskolka
#17 Drukuj posta
Dodany dnia 19/12/2012 20:16
Awatar

Platynowy forumowicz


Postów: 2580
Data rejestracji: 13.10.10

Noo, osobiście też wolę nie mieszać, ale czasem jednak wymiennie się używa nazwy. A przynajmniej na stronie mojej uczelni, jak było o poradni psychologicznej, to w ramach zachęty ten rozwój osobisty i jakieśtam takie rzeczy były dopisane.

[small]A z coachingiem właśnie uparcie mi się łączy używanie słowa klient, no bo przecież nie pacjent. Jakby mnie kto nazwał klientem w ośrodku jakiegokolwiek zdrowia... straciłby tego klienta, heh. Nawet przy masażu, mogę w gabinecie wellness być klientką, ale jak pójdę na fizjoterapię ze skierowaniem czy prywatnie, to życzę sobie być pacjentką, o. Dobra, offtop.[/small]

Hm, ale w sumie co do tych terapeutów... mogą mieć oni problemy jak każdy, ale jak przychodzą na "obowiązkową" terapię (o ile się nie mylę, muszą jakąś przejść, nie?) - może nie być ona konieczna ze względu na nie, tylko na formalności... chyba? No chyba że w takim przypadku to jedna sesja, podpis, pieczątka, "terapia odbyta, nie było o czym gadać" itd. Pfft
 
tajfunek
#18 Drukuj posta
Dodany dnia 19/12/2012 20:22
Awatar

300% normy


Postów: 7284
Data rejestracji: 31.05.09

Jaskółka terapeuci muszą przejść swoją terapię od a do z. To jest jeden z wymogów.
Niektórzy po ukończeniu takiej obowiązkowej terapii uczestniczą w innch terapiach, niektórzy nawet sa w terapii w sumie po 10 lat, oczywiście z przerwami i to nie ze wzgledu na problemy tylko własnie na ze względu na głębsze poznanie siebie, samorozwój. Dzieki temu są w stanie bardziej pomagać swoim pacjentom.
To taki uproszczony pisPfft
 
sigma
#19 Drukuj posta
Dodany dnia 19/12/2012 20:25
Awatar

Grupa Trzymająca Władzę


Postów: 12627
Data rejestracji: 12.02.11

To nie ja mylę pojęcia, tylko ty przekręcasz moje słowa. Nigdzie nie pisałam, że samorozwój to jest problem.


Jaskółko, ale ludzie bez problemów nie istnieją Wink Nawet jeśli terapeuta nie ma problemów z pakietu psychopatologii, nie utrudniają mu one życia, to na pewno ma jakieś takie nieprzepracowane sprawy, które w niektórych przynajmniej sytuacjach rzutowałyby na jego relację z pacjentami.
Więc to może być terapia "obowiązkowa", można uznać, że to jest samorozwój, ale de facto to się i tak sprowadza do poradzenia sobie z jakimiś swoimi problemami, ograniczeniami.
co, wracając do tematu wątku, będzie tez miało odbicie w relacji terapeutycznej.
karą za niewiarę będzie lęk
który już nie zechce opuścić mnie
 
mannazsokiem
#20 Drukuj posta
Dodany dnia 19/12/2012 20:27
Awatar

Rozgrzany


Postów: 94
Data rejestracji: 17.12.12

podzielę się tym, co mi się wydaje, gdy myślę/słyszę relacja "ja-Ty" w psychoterapii (inna sprawa, że różne szkoły różnie definiują to, czym jest realność w takiej relacji, a nawet czy w ogóle jest możliwa):

ja - pacjent
Ty - terapeuta

1. Zapraszam Cię w mój wewnętrzny świat, ponieważ lubię Cię, ufam i szanuję. Wierzę, że lubisz mnie, ufasz i szanujesz.
2. To, że obdarzyliśmy się zaufaniem, szacunkiem i sympatią wynika z tego, co razem zbudowaliśmy i jacy jesteśmy. To emocje prawdziwe, ponieważ są uzasadnione. Jeśli przestaniemy być tymi osobami lub zrobimy coś przeciwko sobie, nasza relacja się zmieni.
3. Rozumiem i akceptuję granice naszej - nawiązanej w konkretnym celu - relacji. Jej ograniczony charakter nie przeszkadza mi obdarzać Cię autentyczną sympatią i troską,
4. Z wdzięcznością przyjmuję to, co mi dajesz. Ponieważ ja także chcę móc Ci coś dać, pokazuję Ci co od Ciebie wzięłam.
 
http://sprzatam.wordpress.com
Przeskocz do forum:
Podobne Tematy
Temat Forum Odpowiedzi Ostatni post
Ciągle jeszcze ten świat jest piękny Nasze wątki - część otwarta 988 17/10/2021 13:18
Schizofrenia prosta - przemyślenia, spekulacje, wasze zdanie... Czym ona jest według was samych??? Schizofrenia 14 17/08/2020 20:46
czy depresja jest uleczalna? Depresja 78 16/04/2020 12:11
A na nerwicę najlepsza jest... Przedstaw się 14 01/01/2020 14:02
Relacja pacjent-lekarz Ogólnie o psychiatrii 10 31/07/2018 17:37

51,659,561 Unikalnych wizyt

Powered by PHP-Fusion copyright © 2002 - 2024 by Nick Jones.
Released as free software without warranties under GNU Affero GPL v3.

2024