24 Listopada 2024
Logowanie
Nazwa użytkownika

Hasło

Zapamiętaj mnie


Em Em
1 tydzień Offline
sasta sasta
2 tygodni Offline
notno notno
4 tygodni Offline
KingArthur KingArthur
9 tygodni Offline
swistak swistak
10 tygodni Offline
Ostatnio zarejestrował się: davidcorso
Ogółem Użytkowników:2,209
Shoutbox
Musisz zalogować się, aby móc dodać wiadomość.

18/12/2022
Cześć, Rafa!

15/12/2022
Dzień Dobry Wszystkim Smile

06/10/2022
zdrowia

06/10/2022
Covid zapukał do moich drzwi poraz kolejny ten już ze szpitalem w tle. Stres

17/07/2022
Romek, nowi użytkownicy mają zablokowaną możliwość pisania na Forum - najpierw muszą się przedstawić w dziale "przedstaw się".

Archiwum shoutboksa
Zobacz temat
Mam Efkę :: O psychiatrii :: Zaburzenia odżywiania
 Drukuj temat
Bulimia - remisje i nawroty.
perfekcyjna
#1 Drukuj posta
Dodany dnia 05/10/2011 12:13
Rozgrzany


Postów: 80
Data rejestracji: 09.08.11

Na bulimię choruję od bardzo dawna. Właściwie zachorowałam w wieku dojrzewania. Wtedy nie wiedziałam jeszcze, że to się nazywa bulimia. Dopiero po latach kiedy trafiłam do kliniki nerwic z powodu silnych napadów lęku, uświadomiono mi, że chorowałam kiedyś na bulimię.

Myślałam, że problem mnie już nie dotyczy. Właściwie nie interesowałam się tym zbytnio. Aż któregoś roku znów wróciła. W bardzo ostrej formie.
Nie kradłam jak moje koleżanki w sklepach, ale zdarzało się, że pod czas silnego ataku wyjadałam resztki ze śmietnika w hotelu firmowy, w którym mieszkałam. Trafiłam do kolejnej kliniki. Tym razem z powodu bulimii.

Siedziałam na tzw kontrakcie cztery tygodnie, nie mogąc wychodzić poza oddział. Musiałam siedzieć na stołówce po posiłkach, prowadzić dzienniczek zjadanego pożywienia - tyle pamiętam.

Po dwóch miesiącach wyszłam z taką informacją od terpeutki prowadzącej, że zmarnowałam swój czas w klinice.

Wróciłam do pracy, bulimia nie była już tak upadlająca, ale bywało momentami ciężko. Zauważyłam, że ataki bulimii pojawiają się właściwie wówczas, gdy mam do czynienia z silnymi emocjami, zarówno pozytywnymi jak i negatywnymi. Tak jakbym nie mogła tych emocji unieść u musiała je zwymiotować.

Ponieważ w pierwszej klinice dostałam rozpoznanie osobowości pogranicznej, okazało się, że inne objawy z czasem wzięły nade mną górę i bulimia się wycofała zostawiając miejsce innym, destrukcyjnym zachowaniom, o których wolę w tym miejscu nie pisać.

I tak przez jakieś kilka lat miałam względny spokój - od bulimii rzecz jasna. Czasem zdarzały się pojedyncze przypadki a potem miesiącami nic i tak od czasu do czasu.

Po jakimś czasie z powodu ataków wściekłości i wyżywaniu się na mężu trafiłam do centrum psychoterapii, w którym przepisano mi leki i skierowano na terapię. Terapia zaczęła się uruchamiając silne emocje, których nie mogłam pomieścić i znów bulimia wróciła. Tak jest do dziś.

Miesiące, tygodnie spokoju i epizod i tak cyklicznie. Ostatniej zimy Trzymało mnie cztery miesiące. Przytyłam sporo. Ataki miewałam nawet kilka razy dziennie. Byłam fizycznie i psychicznie wyniszczona. Moja cera, włosy, paznokcie były w strasznym stanie. Rozmawiałam o tym z moją psychiatrą, z moim terapeutą. Próbowaliśmy rozumieć co się kryje pod atakami. W międzyczasie zapisałam się na jakieś ćwiczenia na rowerach spinningowych i z czasem udało mi się dać ujście emocjom w ćwieczniach. W ćwiczeniach znalazłam też przyjemność. A raczej chodziło już o ten stan po, kiedy endorfiny sprawiają masę radości Smile No i jakbym zmieniła wówczas schemat. Bulimia znkinęła.

Wróciła niedawno. (dużo ostatnio się działo w moim zyciu) Znów zapisałam się na siłownie tym razem, rowerki nie były na moje siły. I znów przełamuję schemat. Wczoraj rozmawiałam z dietetykiem. Bo szczerze mówiąc przez te wszystkie lata nieprawidłowego odżywiania się, przestałam mieć pojęcie o tym jak, co i ile powinnam jeść.

To chyba ważne by przełamywać schematy. Szukać wyjścia i nie pozostawać samemu z problemem. Próbować, próbować i próbować.

Próbujmy i nie bądźmy z tym sami!
 
Pogodna
#2 Drukuj posta
Dodany dnia 05/10/2011 19:24
Awatar

Grupa Trzymająca Władzę


Postów: 3860
Data rejestracji: 23.06.10

Perfekcyjna, wydaje mi się, że jesteś BARDZZZZZZOO świadoma tego co się dzieje. Potrafisz to rzeczowo opisać i chyba rozumiesz pewne zależności. To co zaczęło się dziać w Twoim życiu znowu poszło w kierunku regulowania uczuć jedzeniem, życzę Ci wytrwałości w wracaniu na "prostą"Smile
Nieśmiertelność jest bardzo łatwa do osiągnięcia. Wystarczy nie umierać.
 
perfekcyjna
#3 Drukuj posta
Dodany dnia 13/10/2011 09:30
Rozgrzany


Postów: 80
Data rejestracji: 09.08.11

Dziękuję Pogodna Smile

Od jakichś dwóch tygodni przestała się pojawiać. Jedzenie zeszło na drugi plan. Obecnie na trzeźwo przeżywam emocje, których jest we mnie ogrom. To zadziwiające, ale są tak silne, że blokują chęć jedzenia. Zostałam postawiona przed tak szokującym faktem, że nie znalazłam miejsca na odreagowywanie bulimią. Naturalnie cieszę się, ale dochodzę także do wniosku, że warto konfrontować się z uczuciami, mimo, że są szalenie trudne. Wiem, łatwo mówić. No bo jak zmusić psychikę do przeżywania na "trzeźwo"? Tu jakoś samo się stało.
 
Alicja
#4 Drukuj posta
Dodany dnia 17/10/2011 21:24
Startujący


Postów: 133
Data rejestracji: 19.08.09

Mnie też wraca, gdy wpadam w silne emocje. Również szukam ujścia w siłowni. Czasami się udaje.
Właściwie to ciężko mi przed sobą i innymi przyznać, że mam z tym problem. Raczej mówię mężowi, gdy pyta czemu tak długo byłam w łazience, że za dużo zjadłam i było mi bardzo nie dobrze.

I nie wiem kogo bardziej oszukuję? Jego czy siebie....
 
Makro
#5 Drukuj posta
Dodany dnia 17/10/2011 23:16
Awatar

Grupa Trzymająca Władzę


Postów: 3419
Data rejestracji: 10.08.08

[quote]W międzyczasie zapisałam się na jakieś ćwiczenia na rowerach spinningowych i z czasem udało mi się dać ujście emocjom w ćwieczniach. W ćwiczeniach znalazłam też przyjemność. A raczej chodziło już o ten stan po, kiedy endorfiny sprawiają masę radości No i jakbym zmieniła wówczas schemat. Bulimia znkinęła.[/quote]

Żartujesz sobie? Dla jasności przytoczę kryteria diagnostyczne DSM IV dla bulimii (fragment):
[quote]Nawracające, nieodpowiednie zachowania kompensacyjne podejmowane w celu zapobieżenia przyrostowi masy ciała, takie jak: samoprowokowanie wymiotów, nadużywanie leków czyszczących, moczopędnych, wlewów przeczyszczających lub innych leków, głodowanie lub [b]nadmierne ćwiczenia fizyczne[/b].[/quote]
[color=#3300ff]"Gdy słońce kultury chyli się ku zachodowi, to nawet karły rzucają długie cienie."[/color]
[color=#6600ff]Karl Kraus[/color]
[color=#0099ff]Jestem lekarzem. Na forum jestem prywatnie, więc funkcje leczenie i diagnostyka są wyłąc
 
http://www.blogozakrecie.blox.pl
girl interrupted
#6 Drukuj posta
Dodany dnia 18/10/2011 00:57
Awatar

Srebrny Forumowicz


Postów: 1339
Data rejestracji: 23.09.10

Makro nie strasz bo sobie coś z tego schizofreniczną ksobnością przypiszę I to mnie właśnie boli, że co wezmę książkę z gatunku psychologicznych to wszystkie o mnie hehe. Nie no, żartuję.
"Odkąd sięgam pamięcią, zawsze było coś nie tak..."
 
Alicja
#7 Drukuj posta
Dodany dnia 18/10/2011 09:51
Startujący


Postów: 133
Data rejestracji: 19.08.09

Makro, lepiej ćwiczyć niż rzygać...

 
Makro
#8 Drukuj posta
Dodany dnia 18/10/2011 10:00
Awatar

Grupa Trzymająca Władzę


Postów: 3419
Data rejestracji: 10.08.08

Pod pewnymi względami tak - to tak jak picie piwa zamiast wódki. Ale nie żartujmy, że to się nazywa wyjście z bulimii.
[color=#3300ff]"Gdy słońce kultury chyli się ku zachodowi, to nawet karły rzucają długie cienie."[/color]
[color=#6600ff]Karl Kraus[/color]
[color=#0099ff]Jestem lekarzem. Na forum jestem prywatnie, więc funkcje leczenie i diagnostyka są wyłąc
 
http://www.blogozakrecie.blox.pl
perfekcyjna
#9 Drukuj posta
Dodany dnia 20/10/2011 17:47
Rozgrzany


Postów: 80
Data rejestracji: 09.08.11

No nie wiem co to jest. Czasem miesiącami nic się nie dzieje. Zapominam o żarciu, żyję normalnie chyba raczej. I nie ćwiczę. Z ćwiczeniami przygodę rozpoczęłam w styczniu tego roku. Właśnie te rowerki. W wakacje miałam psychozę i wyleciałam w kosmos. Nie żarłam jak świnia ale głównie chlałam. Psychoza minęła i wróciła bulimia. A teraz od kilku tygodni cichosza, ale biegam na tę siłownię, choć wiele z mojego życia kręci się wokół żarcia.

Rozmawiałam z dietetykiem też, no i powiedziałam mu, że jestem bulimiczką, ale, że chcę nauczyć się normalnie jeść bo już zapomniałam. Co do mojego info o bulimii powiedział, że racjonalne żywienie, racjonalnym żywieniem ale terapia musi to iść w parze z terapią - z czym się zgadzam
 
perfekcyjna
#10 Drukuj posta
Dodany dnia 28/10/2011 17:13
Rozgrzany


Postów: 80
Data rejestracji: 09.08.11

Znów mnie dopadło. Coś mi się zdaje, że ataki wynikają z napięcia, które wyniki s silnej potrzeby kontroli wszystkiego.

Jak odpuścić? Jak dać sobie na luz? Kompletnie nie wiem jak to się robi...
 
martyna
#11 Drukuj posta
Dodany dnia 28/10/2011 17:17
Awatar

300% normy


Postów: 11241
Data rejestracji: 07.08.09

to sie leczy tego sie nie odpuszcza.
Życie jest zbyt krótkie, aby pić kiepską herbatę, czytać złe książki i marnować czas na ludzi, dla których nic nie znaczymy.
 
teczacpt
#12 Drukuj posta
Dodany dnia 28/10/2011 18:48
Awatar

Brązowy Forumowicz


Postów: 823
Data rejestracji: 13.08.10

Perfekcyjna-to był chyba pozorny spokój.Trudno mi diagnozować,ale wydaje mi się,że bieganie na siłownię mogło być również zachowaniem kompulsywnym.
Tęcza

[color=#3333ff]Tylko ci nie robią żadnych błędów,którzy nic nie robią.........[/color]
 
www.teczacpt.pl
perfekcyjna
#13 Drukuj posta
Dodany dnia 18/11/2011 15:28
Rozgrzany


Postów: 80
Data rejestracji: 09.08.11

Już nie wiem co robić. Kończyłam terapię, jechałam do domu - to były silne emocje i bulimia wystrzeliła. Przez ostatnie trzy tygodnie odpuściłam i skupiłam się na tym, by zadbać o jakiś spokój w sobie.

Z pewną nieśmiałością sięgnęłam po książkę, którą mam od kilku lat na półce: "Bulimia. Program terapii" czy jakoś tak. Niejaka Pani Cooper i jeszcze jakichś dwóch terapeutów ją napisało.

Przeglądałam tę książkę nieśmiało. Z jakimś wstrętem i niezgodą że to o mnie, że to do mnie. Jednak byłam tak wystraszona ponownymi atakami, że byłam gotowa znieść ten dyskomfort. Czytałam, myślałam. Ćwiczenia robiłam w głowie. Niepewnie, nieśmiało.

Dobrnęłam do połowy. Ataki ustały. Książka okazała się być interesująca i ten cały program. Zgodzę się, że to może rzeczywiście działać.

Odpuściłam jednak, gdy tylko zauważyłam, że znów nie myślę o jedzeniu i nie mam ataków. Odpuściłam siłownię. Postanowiłam pobyć troszkę w takim impasie. No i jestem nadal.

Postrzegam siebie bardzo źle, ale staram się to znosić z godnością. Nie robię dramatu, choć szczerze mam ochotę skupić się tylko na jedzeniu u na swoim wyglądzie i wciąż w kółko o tym mówić. Zmuszam się do pracy. Zmusiłam się do powrotu na siłownię. Tragedia. To kompletnie mnie przerasta.
Jakieś durne ćwiczenia!

W poniedziałek konsultacja z moim trenerem dietetykiem. Porozmawiamy sobie troszkę o prawidłowym odżywianiu się.
Zdradziłam mu, że jestem bulimiczką. W ogóle porozmawiamy.
Mam wrażenie, że ta siłownia 3 razy w tygodniu to jak dla mnie za dużo. Muszę to z nim omówić.

Muszę jakoś dbać o siebie. Dbać o swoje granice wytrzymałości. Nie nadwyrężać się. Mój terapeuta powtarzał zawsze, że jestem bardzo krucha.

Teraz, gdy go nie ma, muszę wykształcić taką część w sobie, która będzie mi o tym przypominała i będzie pacyfikowała tę inną, surową część.

Nie wiem. Może kręcę się w kółko. Teraz pewne rzeczy są/będą dla mnie kompletnie nowe, bo pierwszy raz od siedmiu lat nie jestem w terapii.

Stąpam nieśmiało. Boję się samej siebie. Boję się innych. Ale siedem lat to dużo, by czegoś się nauczyć. Wierzę, że z czasem zacznę sięgać po to czego mnie nauczono.

Sorki, że tak długo. Musiałam się wypisać.
Trzymajcie się!
 
Pogodna
#14 Drukuj posta
Dodany dnia 18/11/2011 15:45
Awatar

Grupa Trzymająca Władzę


Postów: 3860
Data rejestracji: 23.06.10

perfekcyjna, rzeczywiście 7 lat to bardzo długo, może w Twoim przypadku przydałoby się coś takiego jak sesje podtrzymujące, może wystarczy kilka spotkań, żeby przypomnieć sobie to czego się przez te lata nauczyłaś? Nie bój się sięgnąć po pomoc, to nie jest tak, że zaprzepaściłaś to wszystko, musisz mieć tylko wskazówkę jak znowu postępować.
Piszesz o objawach, a co w Twoim życiu emocjonalnym, towarzyskim, uczuciowym, służbowym, rodzinnym, może w którymś z tych obszarów dzieje się źle i to przenosi się na Twoje zawirowania.

TRZYMAM KCIUKI !!!!
Nieśmiertelność jest bardzo łatwa do osiągnięcia. Wystarczy nie umierać.
 
martyna
#15 Drukuj posta
Dodany dnia 18/11/2011 20:12
Awatar

300% normy


Postów: 11241
Data rejestracji: 07.08.09

[quote]: "Bulimia. Program terapii" czy jakoś tak. Niejaka Pani Cooper i jeszcze jakichś dwóch terapeutów ją napisało. [/quote]
jestem w posiadaniu tejże książki. hmmm przeczytałam ja 2 razy bardziej jako lektura niż coś więcej. Nie starczyło chyba chęci by z niej skorzystać.
Jeśli Tobie pomogła to super.
Życie jest zbyt krótkie, aby pić kiepską herbatę, czytać złe książki i marnować czas na ludzi, dla których nic nie znaczymy.
 
perfekcyjna
#16 Drukuj posta
Dodany dnia 19/11/2011 15:42
Rozgrzany


Postów: 80
Data rejestracji: 09.08.11

[quote][b]Pogodna napisał/a:[/b]
perfekcyjna, rzeczywiście 7 lat to bardzo długo, może w Twoim przypadku przydałoby się coś takiego jak sesje podtrzymujące, może wystarczy kilka spotkań, żeby przypomnieć sobie to czego się przez te lata nauczyłaś? Nie bój się sięgnąć po pomoc, to nie jest tak, że zaprzepaściłaś to wszystko, musisz mieć tylko wskazówkę jak znowu postępować.[/quote]

Chwilowo chcę odpocząć od terapeutów, ale staram się być czujna i sięgam, do różnych artykułów, książek, ćwiczeń.


[quote] Piszesz o objawach, a co w Twoim życiu emocjonalnym, towarzyskim, uczuciowym, służbowym, rodzinnym, może w którymś z tych obszarów dzieje się źle i to przenosi się na Twoje zawirowania.
TRZYMAM KCIUKI !!!![/quote]

O tym co się dzieje w moim życiu troszkę piszę na blogu.
Generalnie zręcznie uciekam od tego tematu chowając się właśnie pod płaszczykiem bulimii i innych objawów właśnie. Tudzież, ambitnej pseudo pracy nad sobą, która raczej także jest tematem zastępczym.

Boję się powiedzieć wprost, że moje życie niczym nie różni się od życia innych ludzi. A ja na to przystać nie mogę. Cholernie zależy mi na tym by być wyjątkową. Ale nie taką wyjątkową, że wykształcenie, że kariera, że pracowitość i odpowiedzialność. Nie, tak nie potrafię. Wydaje mi się, że to zbyt duża odpowiedzialność i zbyt duża pracowitość. A ja sprytnie uciekam od tego.

Nie wiem czy to prawda co napisałam powyżej. Ale przyszło mi to teraz do głowy.
 
perfekcyjna
#17 Drukuj posta
Dodany dnia 19/11/2011 15:49
Rozgrzany


Postów: 80
Data rejestracji: 09.08.11

[quote][b]martyna napisał/a:[/b]
[quote]: "Bulimia. Program terapii" czy jakoś tak. Niejaka Pani Cooper i jeszcze jakichś dwóch terapeutów ją napisało. [/quote]
jestem w posiadaniu tejże książki. hmmm przeczytałam ja 2 razy bardziej jako lektura niż coś więcej. Nie starczyło chyba chęci by z niej skorzystać.
Jeśli Tobie pomogła to super. [/quote]

Podobnie i ja. Książkę mam od kilku lat a dopiero teraz do niej sięgnęłam. I to z nastawieniem, że tylko ot tak ją przejrzę, że jak zacznę czytać to ataki miną. Ale wczoraj zmusiłam się do zrobienia jednego z zadań i chyba coś zrozumiałam.
 
martyna
#18 Drukuj posta
Dodany dnia 19/11/2011 16:20
Awatar

300% normy


Postów: 11241
Data rejestracji: 07.08.09

[quote]Cholernie zależy mi na tym by być wyjątkową.[/quote]
JESTEŚ WYJĄTKOWA każdy z nas jest na swój sposób wyjątkowy i inny. Czasem zbyt wygórowana poprzeczka stawiana przez nas samych powoduje , że ładujemy się w kłopoty czytaj ataki bulimiczne jak coś nie wyjdzie po naszej myśli. Może czas zastanowić się i przeorganizować swoje priorytety życiowe?
Życie jest zbyt krótkie, aby pić kiepską herbatę, czytać złe książki i marnować czas na ludzi, dla których nic nie znaczymy.
 
perfekcyjna
#19 Drukuj posta
Dodany dnia 21/11/2011 12:25
Rozgrzany


Postów: 80
Data rejestracji: 09.08.11

[quote][b]martyna napisał/a:[/b]
Może czas zastanowić się i przeorganizować swoje priorytety życiowe?[/quote]

Masz rację. Właśnie do tego dotarłam. Głównie chodzi o to, że bulimia jest jedynie strażnikiem. Nie pozwala konfrontować z prawdziwymi problemami.

Bulimia to temat zastępczy. Kiedy myślę o jedzeniu, wadze, fizjologii - to odciągam myśli od tego co istotne.

U mnie głównym problemem jest samotność i jednoczesny lęk przed kontaktem z drugim człowiekiem.

Relacje międzyludzkie to dla mnie wyższa szkoła jazdy. Wymagają wysokich umiejętności społecznych. Wciąż jestem dysfunkcyjna w tym obszarze i dlatego uciekam. Boje się ludzi i boje się tego co mogę zafundować ludziom.
 
Pogodna
#20 Drukuj posta
Dodany dnia 21/11/2011 12:28
Awatar

Grupa Trzymająca Władzę


Postów: 3860
Data rejestracji: 23.06.10

perfekcyjna, wbrew pozorom relacje z ludźmi nie są takie trudne, to tak jak z nauką jeżdżenia na rowerze, na początku jest lęk i strach. Wydaje mi się że to ten lęk potęguje u Ciebie przekonanie, że to coś nieosiągalnego.
Czy na terapii nie pracowałaś nad tym?
Nieśmiertelność jest bardzo łatwa do osiągnięcia. Wystarczy nie umierać.
 
Przeskocz do forum:
Podobne Tematy
Temat Forum Odpowiedzi Ostatni post
Kompulsywne objadanie/Bulimia Zaburzenia odżywiania 3 09/07/2020 21:10
Anoreksja, Bulimia, Ortoreksja, Jedzenie kompulsywne Przedstaw się 1 02/04/2018 15:32
Bulimia w związku, co robić? Zaburzenia odżywiania 4 08/01/2018 18:14
anoreksja/ bulimia błędne koło... Zaburzenia odżywiania 5 07/12/2017 21:47
Bulimia Przedstaw się 4 22/07/2016 16:50

51,681,993 Unikalnych wizyt

Powered by PHP-Fusion copyright © 2002 - 2024 by Nick Jones.
Released as free software without warranties under GNU Affero GPL v3.

2024