Zobacz temat
Mam Efkę :: Nasze wątki :: Nasze wątki - część otwarta
Kati we mgle
|
|
Czader |
Dodany dnia 07/05/2011 22:44
|
Pasjonat Postów: 5149 Data rejestracji: 29.09.10 |
Kati nie wiem czy dostałaś moje PW, mam komunikat że masz pełną skrzynkę, znalazłem zderzak, koszt 185 PLN. Odezwij się na PW o ile nie dostałaś mojego PW. |
|
|
Kati |
Dodany dnia 09/05/2011 08:48
|
Platynowy forumowicz Postów: 2764 Data rejestracji: 29.06.09 |
Dziś mój ojciec ma tomografię praktycznie całego siebie. Wiadomo, że ma przerzuty w wątrobie, nie wiadomo skąd. Siedzę jak na szpilkach. Właśnie uświadomiłam sobie, że prowadzenie klubu seniora to potencjalne dość częste wizyty na cmentarzu, jakbym miała zostać tu na dłużej... Ech. Co poza tym. Pogoda przepiękna, chyba spędzę pół dnia na zewnątrz - jakiś spacer, może chociaż na tarasie usiądę. Co to ja miałam napisać... W całej tej sytuacji czuję się jakaś taka wzmocniona. Chyba udało mi się zmobilizować dla tych, którzy tego potrzebują. Zastanawia mnie, dlaczego nie potrafię w ten sam sposób mobilizować się dla siebie i dzieci. Dlaczego musi być sytuacja ekstremalna, na granicy zdrowia i choroby czy życia i śmierci, żebym ja działała, myślała i ogarniała się sprawnie. No i kolejna moja rozterka - i tu proszę o zwrotki. Moi rodzice mieszkają ponad 160 km ode mnie. Wiem, że będę im potrzebna, zakładam, że będę jeździć na tej trasie często. Wczoraj jedna moja przyjaciółka (lat 50 plus, czyli nie jakiś szczaw) powiedziała mi, że moja mama MUSI sobie radzić. Że ja mam małe dzieci i nie mogę dać się wmanewrować w życie z rodzicami, bo oni sami są dorośli i powinni w 90 procentach radzić sobie sami. Jestem jedynaczką. Oni nie mają poza mną nikogo. Dosłownie. Żadnych znajomych, przyjaciół rodziny, bo przez lata nieufności i nienawiści do świata zamknęli się we własnym towarzystwie, wystarczając sobie nawzajem. Ani ich nie chcę zostawić, ani nie chcę zaniedbać moich dzieci... Co robić?... Edytowane przez Kati dnia 09/05/2011 08:50 |
|
|
york |
Dodany dnia 09/05/2011 10:19
|
Medalista Postów: 559 Data rejestracji: 15.12.10 |
Uważam, że musisz pogodzić opiekę nad rodzicami z opieką nad dziećmi. Nie słuchaj Twojej koleżanki że rodzice muszą sobie radzić sami. W końcu to oni Cię wychowali wykształcili w dodatku maja tylko Ciebie. Musisz sama rozważyć jaka jest sytuacja ale z tego co piszesz stan Twojego tatty jest poważny. Co innego gdy rodzice na siłę próbuja zatrzymac dziecko przy sobie WMAWIAJĄC I OSZUKUJĄC ze są chorzy byleby tylko zwrócic na siebie uwagę ale u Ciebie tak chyba nie ma. Pozdrawiam
Są myśli, słowa nawet, które trzeba głośno wypowiedzieć, aby nas straszyć przestały |
|
|
teczacpt |
Dodany dnia 09/05/2011 11:31
|
Brązowy Forumowicz Postów: 823 Data rejestracji: 13.08.10 |
Kati-to napewno dylemat,ale o ile rodzice nie mają 80kilku lat ( a sądzę,że nie) to Twoja pomoc powinna się ograniczyć do sytuacji niezbędnych.To trudne nie dać się wkręcić bo rodzice oczekują,że będziemy na kazde ich wezwanie.Może Twoja pomoc to będzie próba zorganizowania pomocy tzw.hospicjum domowego ( bezpłatne w ramach NFZ-lekarz,pielęgniarka z hospicjum przychodzą do domu,uczą,instruują itd.pozatym jest z nimi kontakt telefoniczny w sytuacjach nagłych.Spróbuj też w MOPS dopytać.Za niewielką opłatę ( w Krakowie to rząd 5zł/godz.)pani pomaga w zakupach,czynnościach domowych itd.Twoja pomoc w miarę Twoich możliwości.Trzymaj się ciepło
Tęcza [color=#3333ff]Tylko ci nie robią żadnych błędów,którzy nic nie robią.........[/color] |
Perfidia |
Dodany dnia 09/05/2011 12:09
|
Grupa Trzymająca Władzę Postów: 7779 Data rejestracji: 26.01.09 |
Nie podoba mi się argumentacja, której użyła york. Dla mnie wychowanie i kształcenie dzieci jest konsekwencją bycia rodzicem, a nie podstawą do wyrabiania długu wdzięczności. Twoi rodzice rzeczywiście są dorośli Kati, a Twoje córki potrzebują mamy, nikt nie wypełni tej roli za Ciebie. teczacpt podrzuciła Ci kilka dobrych pomysłów jak poszukać dla rodziców pomocy, z których warto skorzystać. Nie daj się wrobić w pomaganie przez poczucie winy, pomagaj, wspieraj ile możesz, ale dlatego, że chcesz, a nie że musisz. I na pewno nie kosztem Twoich dzieci. I jeszcze jedno - nie wątpię, że jest to dla Ciebie ciężka sytuacja, więc w tym wszystkim pamiętaj, żeby dbać o siebie, Ty też jesteś ważna. [color=#990099][i]Czasem jest tak, że to, co się liczy, nie da się policzyć, a to, co daje się policzyć - nie liczy się.[/i] [small]A.Einstein[/small][/color] [small]1,6180339887498948482045868343656...[/small] |
hadassa |
Dodany dnia 09/05/2011 13:15
|
Złoty Forumowicz Postów: 1611 Data rejestracji: 13.03.10 |
Zawsze w końcu przychodzi ten moment, kiedy rodzice zaczynaja chorować i potrzebują pomocy dzieci.I to zawsze jest piekielnie trudne i dla dzieci i dla rodziców. ja na razie znam to z obserwacji:jak moja mama zajmowała się swoją i jak moja teściowa zajmowała się swoją mamą. Poświęciły się temu całkowiecie. Ostatnie 10 lat życia swoich matek były ich osobstymi pielegniarkami na każde zawołanie. Mogły sobie na to pozwoloć, bo mieszkały z matkami. To się może z boku wydawać bardzo piękne i heroiczne, ale wcale takie nie jest...dlaczego? Bo w tym wszystkim kompletnie przestały zajmować się sobą. Stały się nerwowe i zgryźliwe. Nie oskarżam tylko stwierdzam fakty... Dlaczego o tym piszę? Bo wydaje mi sie,że w naszym karaju panuje taki stereotyp, że jesli sam sie nie zajmujesz starymi, chorymi rodzicami, tylko powierzasz to jakiejś instytucji to jesteś potworem bez serca. Naszym obowiązkiem jest opieka nad chorymi rodzicami, bo oni nas wychowali...itd. Oczywiście nie chodzi mi oto, żebyś Kati zostawiła swoich swoich rodziców w trudnej sytuacji. Pewnie, że im pomagaj, ale tyle ile jesteś w stanie. Nie musisz , a wręcz nie możesz eksploatować się nadmiernie dla nich, bo masz małe dzieci, no i siebie. A ty też potrzebujesz wsparcia i pomocy. Prawda jest taka, że jeżeli w tym wszystkim zapomnisz o sobie, to twoi bliscy też na tym ucierpią... A co do mobilizowania sie w sytuacjach granicznych...cóż, ja też tak mam [color=#660099][i]" A ja jestem proszę Pana na zakręcie moje prawo, to jest pańskie lewo. Pan widzi krzesło, ławkę, a ja rozdarte drzewo.(...) Ode mnie widać niebo przekrzywione..."[/i][/color] |
|
|
york |
Dodany dnia 09/05/2011 14:40
|
Medalista Postów: 559 Data rejestracji: 15.12.10 |
Perfidia może niejasno się wyraziłam. Zgadzam się z tym, ze aby pomagać trzeba najpierw poukładać swoje sprawy. Czyli najpierw zadbac o wlasny komfort psychiczny a potem dzielic sie tym co się ma. Inaczej pomoc będzie polegała na poczuciu obowiązku a stasd już latwo do wzajemnych oskarżen i niesnasek. Zawsze się buntowałam przeciwko mojej mamie która podkreslala ze nalezy jej sie pomoc. Potrafiła buntowac mnie przeciw ojcu wypominac ze gdyby nie ona to bylabym na smietniku zdechla i mnie to wkurzalo i wkurza az do teraz. Ale uwazam tez ze nalezy wybaczyc co nie znaczy zapomniec. Jeszcze do tego nie doszlam ale wierze ze nadejdzie moment gdy bede umiala wybaczyc i pomagac z serca a nie z obowiazku Są myśli, słowa nawet, które trzeba głośno wypowiedzieć, aby nas straszyć przestały |
|
|
sigma |
Dodany dnia 09/05/2011 14:46
|
Grupa Trzymająca Władzę Postów: 12627 Data rejestracji: 12.02.11 |
Ja się podpisuję dwiema nogami pod tym, co Perfidia napisała, więc nie będę mnożyć bytów ponad konieczność
karą za niewiarę będzie lęk który już nie zechce opuścić mnie |
|
|
Alia |
Dodany dnia 09/05/2011 14:55
|
Grupa Trzymająca Władzę Postów: 2831 Data rejestracji: 01.09.09 |
Kati - podpisuję się pod tym, co napisała Hadassa. To jest takie nasze polskie przekleństwo, to przekonanie, że starym rodzicom należy się szacunek i opieka, osobista oczywiście, niezależnie od wszystkiego, choćby opiekujący się miał się przy okazji sam zamęczyć. A to, że oni nie mają nikogo - cóż, sama napisałaś, że sobie na to zapracowali. Mnie osobiście cieszy, że moi rodzice złożyli dokumenty o przyjęcie do Domu Emeryta Wojskowego. Wynika to oczywiście głównie z podejścia mojego ojca, który nigdy przenigdy nie będzie od nikogo zależny, a na starość opłaci sobie z własnych oszczędności profesjonalną opiekę, ale nie ukrywam, że to dla mnie spora ulga. |
|
|
Perfidia |
Dodany dnia 09/05/2011 15:00
|
Grupa Trzymająca Władzę Postów: 7779 Data rejestracji: 26.01.09 |
Nie chcę śmiecić w wątku Kati (obiecuję, że to przedostatni raz). [quote][b]york napisał/a:[/b] Ale uwazam tez ze nalezy wybaczyc co nie znaczy zapomniec. Jeszcze do tego nie doszlam ale wierze ze nadejdzie moment gdy bede umiala wybaczyc i pomagac z serca a nie z obowiazku[/quote] Szczerze Ci życzę york, aby Twoja wiara okazała się podstawna. Tyle, że jak rozumiem, w tej sytuacji kompletnie nie o to chodzi. Chodzi o dzieci, i oto, że Kati fizycznie nie jest w stanie opiekować się i rodzicami, i córkami. [color=#990099][i]Czasem jest tak, że to, co się liczy, nie da się policzyć, a to, co daje się policzyć - nie liczy się.[/i] [small]A.Einstein[/small][/color] [small]1,6180339887498948482045868343656...[/small] |
york |
Dodany dnia 09/05/2011 16:20
|
Medalista Postów: 559 Data rejestracji: 15.12.10 |
Może to jest mój problem Perfidia że czuję się coś winna rodzicom bo dostałam od nich najwięcej w sensie materialnym. Ale tak się czuję i nieraz mi to przeszkadza
Są myśli, słowa nawet, które trzeba głośno wypowiedzieć, aby nas straszyć przestały |
|
|
Czader |
Dodany dnia 09/05/2011 18:36
|
Pasjonat Postów: 5149 Data rejestracji: 29.09.10 |
[b]Moi rodzice mieszkają ponad 160 km ode mnie. Wiem, że będę im potrzebna, zakładam, że będę jeździć na tej trasie często. Wczoraj jedna moja przyjaciółka (lat 50 plus, czyli nie jakiś szczaw) powiedziała mi, że moja mama MUSI sobie radzić. Że ja mam małe dzieci i nie mogę dać się wmanewrować w życie z rodzicami, bo oni sami są dorośli i powinni w 90 procentach radzić sobie sami. Jestem jedynaczką. Oni nie mają poza mną nikogo. Dosłownie. Żadnych znajomych, przyjaciół rodziny, bo przez lata nieufności i nienawiści do świata zamknęli się we własnym towarzystwie, wystarczając sobie nawzajem. Ani ich nie chcę zostawić, ani nie chcę zaniedbać moich dzieci... Co robić?...[/b] W ramach zwrotki: Twoja Mama MUSI sobie radzić (podtrzymuje zdanie przyjaciółki) Masz dzieci, małe dzieci, nie daj się wmanewrować w życie z rodzicami. (a wiem po sobie bo również pełnię rolę takiego opiekuna - choć nikt tak do końca nie wie - kto tu się kim opiekuje) . Przecież możesz ich odwiedzać, Nawet z dziećmi ? Wycieczki co miesiąc, może co 2 tygodnie (weekendy z dziadkami) kwestia odpowiedniego zaplanowania. Ale bądż samodzielna/autonomiczna/niezależna i myśl o własnej rodzinie (dbanie o dzieci) - odwiedzając "od czasu do czasu" dziadków. To jest informacja zwrotna ode mnie. Nie będę o niej polemizował. Just becouse |
|
|
Kati |
Dodany dnia 09/05/2011 19:34
|
Platynowy forumowicz Postów: 2764 Data rejestracji: 29.06.09 |
Tak, tak - fizycznie i finansowo nie wydalam. Mąż zdeklarował się opłacać mi benzynę, on dobry człowiek, tylko żona mu się fatalna trafiła. Ja jestem gotowa jeździć tak często, jak będzie trzeba. Tylk... po co.... chwilowo nie ma po co. Piszcie dalej, Wasze głosy są dla mnie cenne, bo zatraciłam zdrowy rozsądek. Pamiętajcie pisząc: mam dwie córki: pierwsa klasa i siedem miesięcy.... |
|
|
hadassa |
Dodany dnia 09/05/2011 20:25
|
Złoty Forumowicz Postów: 1611 Data rejestracji: 13.03.10 |
[b]Tak, tak - fizycznie i finansowo nie wydalam. [/b] Właśnie dlatego może trochę odpuść? [b]Mąż zdeklarował się opłacać mi benzynę, on dobry człowiek, tylko żona mu się fatalna trafiła. [/b] Kati, dlaczego sobie dowalasz i się samooskarżasz? Jak to przeczytałam, to mną zatrzęsło ze złości. Nie na ciebie, tylko na to, że tak robisz. [b]Ja jestem gotowa jeździć tak często, jak będzie trzeba. [/b] STOP STOP STOP!!! Przystopuj trochę. Kobieto, masz do rodziców 160 km, dwoje małych dzieci, rozwaloną własną sytuację rodzinną i terapię zdaje mi się... Nie mówię, żebyś nie pomagała, ale mam wrażenie, że siebie spychasz na ostatnie miejsce... Teraz mi przyszło do głowy, że być może, poświadomie tak działasz,żeby się nie zajmować sobą i swoimi problemami? [b]Piszcie dalej, Wasze głosy są dla mnie cenne, bo zatraciłam zdrowy rozsądek.[/b] No właśnie widzę... [b]Pamiętajcie pisząc: mam dwie córki: pierwsa klasa i siedem miesięcy....[/b] Pamiętam... [color=#660099][i]" A ja jestem proszę Pana na zakręcie moje prawo, to jest pańskie lewo. Pan widzi krzesło, ławkę, a ja rozdarte drzewo.(...) Ode mnie widać niebo przekrzywione..."[/i][/color] |
|
|
Kati |
Dodany dnia 10/05/2011 11:47
|
Platynowy forumowicz Postów: 2764 Data rejestracji: 29.06.09 |
Źle, źle, źle. Będzie tylko gorzej, gorzej, gorzej. Mąż mi sugeruje, że za mało wspieram swoich rodziców, że powinnam tam być z nimi. W ogóle - chce, żeby się wyprowadziła do nich. Wzbudza poczucie winy, powoduje strach. Chyba zacznę brać te prochy. Cokolwiek, byle nie czuć. Byle nie mógł mi udowodnić w sądzie, że się nie leczę. Chce mi zabrać dzieci - po co? Przecież i tak go nie ma w domu. Mój poziom lęku i niepewności sięga zenitu. |
|
|
sigma |
Dodany dnia 10/05/2011 12:14
|
Grupa Trzymająca Władzę Postów: 12627 Data rejestracji: 12.02.11 |
Nie ma to jak wspierający mąż :/ [quote]Mąż zdeklarował się opłacać mi benzynę, on dobry człowiek, tylko żona mu się fatalna trafiła.[/quote] Polemizowałabym... karą za niewiarę będzie lęk który już nie zechce opuścić mnie |
|
|
Czader |
Dodany dnia 10/05/2011 12:53
|
Pasjonat Postów: 5149 Data rejestracji: 29.09.10 |
[quote][b]Kati napisał/a:[/b] Źle, źle, źle. Będzie tylko gorzej, gorzej, gorzej. Mąż mi sugeruje, że za mało wspieram swoich rodziców, że powinnam tam być z nimi. W ogóle - chce, żeby się wyprowadziła do nich. Wzbudza poczucie winy, powoduje strach. Chyba zacznę brać te prochy. Cokolwiek, byle nie czuć. Byle nie mógł mi udowodnić w sądzie, że się nie leczę. Chce mi zabrać dzieci - po co? Przecież i tak go nie ma w domu. Mój poziom lęku i niepewności sięga zenitu.[/quote] Olać męża ciepłym moczem. Podobno się z nim rozwodzisz ? Niech przestanie sugerować (niech się odwali) - chce Cię tam wysłać, aby być sam (i robić co mu się żywnie podoba) , chce zabrać dzieci ? Chce zdobyć przewagę w sądzie - bierz leki, słuchaj lekarza, nie daj mu satysfakcji i argumentów do ręki, uważaj na każdy swój ruch bo walka będzie z tych "brudnych" (widać po ruchach jakie wykonuje) Uważaj na siebie, Dbaj o siebie, Myśl o sobie. |
|
|
Perfidia |
Dodany dnia 10/05/2011 12:54
|
Grupa Trzymająca Władzę Postów: 7779 Data rejestracji: 26.01.09 |
Zaproponuj mężowi, że skoro tak martwi się o teściów, to może niech on sam z nimi zamieszka. A na poważnie - nie wiem jak radzić sobie z manipulującym mężem. Pomyśl tak: niezależnie co zrobisz, to i tak będzie dla niego argument, gdybyś zamieszkała z rodzicami bez córek, to wcale nie będzie wyglądać lepiej dla sądu. Nigdy nie napisałaś o jakich prochach mowa, ale ciężko mi wyobrazić sobie, że dostałaś coś, co pozwala nie czuć. Może gdybyś wiedziała więcej jak działa ten konkretny lek, który Ci przepisano, rozjaśniłoby to nieco sytuację. [color=#990099][i]Czasem jest tak, że to, co się liczy, nie da się policzyć, a to, co daje się policzyć - nie liczy się.[/i] [small]A.Einstein[/small][/color] [small]1,6180339887498948482045868343656...[/small] |
teczacpt |
Dodany dnia 10/05/2011 12:55
|
Brązowy Forumowicz Postów: 823 Data rejestracji: 13.08.10 |
Ależ ten Twój mąż to cwaniak-jedź do rodziców.....będę Cię miał z głowy.Kati nie daj się wpędzić w poczucie winy.Jak dobry zięć to może czasami odwiedzi teściów (sory chyba to złośliwe z mojej strony)
Tęcza [color=#3333ff]Tylko ci nie robią żadnych błędów,którzy nic nie robią.........[/color] |
Kati |
Dodany dnia 10/05/2011 13:51
|
Platynowy forumowicz Postów: 2764 Data rejestracji: 29.06.09 |
Perfidia - Citronil |
|
Przeskocz do forum: |
Podobne Tematy
Temat | Forum | Odpowiedzi | Ostatni post |
---|---|---|---|
Ilu wrogów ma Kati | Nasze wątki - część otwarta | 26 | 11/06/2011 22:17 |
wątek Kati | Nasze wątki - część otwarta | 507 | 05/10/2010 12:00 |