Zobacz temat
Mam Efkę :: Hyde park :: Porozmawiajmy
[rozmowy hyde parkowe]...Czasami człowiek musi...inaczej się udusi...
|
|
girl interrupted |
Dodany dnia 13/11/2010 01:12
|
Srebrny Forumowicz Postów: 1339 Data rejestracji: 23.09.10 |
Verdemia ja bym się po prostu przestraszyła gdyby ktoś mi powiedział "Choruję na schizofrenię". Tutaj strach wynikałby z niewiedzy o chorobie, jej objawach oraz tym, co z czego wynika. A bo to mało jest Kowalskich którzy mają obraz schizofrenika latającego z nożem w ręku po ulicy i wykrzykującego, że każdego zabije? Nie skreśliłabym takiej osoby ze względu na to tylko przede wszystkim chciałabym poznać, wybrałabym się na jakąś psychoedukację żeby jakiś specjalista pomógł mi zrozumieć. Ale tak zrobiłabym ja czy Ty a ile jest osób, które nie chcą poznać a wolą odrzucić? Kate bo bliscy akceptują nas z wadami i zaletami, z ograniczeniami i trudnościami. Matka kocha dziecko niezależnie czy jest ono zdrowe czy upośledzone. To są bliscy osoby chorej. A ja mówię raczej o osobach które nie mają styczności z osobami chorymi, nie znają choroby, mechanizmów. Czy nie jest tak, że dla nich jesteśmy w jakimś stopniu tylko świrami? Dlatego ja raczej ostrożnie dawkuję info o chorobie bo nie wszyscy są w stanie zrozumieć. I na pewno nie powiedziałabym na pierwszej randce osobie zdrowej, nie przedstawiłabym dokumentacji (to w ogóle żart?!). Przy poznaniu chodzi raczej o chemię, jeśli się podobam taka, jaka jestem to jakie znaczenie ma efka? Nie wiem, może źle myślę... Pierwsza randka to zabawa, w późniejszych miesiącach chyba trzeba powiedzieć. Martyna masz rację, że doczepić się można do wszystkiego. Ale dla mnie akurat odrzucenie ze względu na "nienormalność" byłoby trudniejsze od odrzucenia za bałaganiarstwo. Bo w przypadku bałaganiarstwa można to jakoś zmienić. A tutaj choroby psychiczne to jest coś stałego, przewlekłego. I oczywiście można chodzić na terapię i pracować jednak kurcze nie zawsze w odpowiednim momencie uda się zatrzymać chorobę i można łatwo odjechać. I to jest jakby poza wpływem osoby chorej. Dlatego to takie trudne. A tak na marginesie to dziś byłam na spotkaniu z dwoma nowymi koleżankami i oczywiście im nie powiedziałam nic. Bo nie ma się czym chwalić. Jeśli się lepiej poznamy to się dowiedzą. A tak miałabym wrażenie postrzegania mnie przez pryzmat (nie)wiedzy o chorobie. Introwertyzm brzmi lepiej. "Odkąd sięgam pamięcią, zawsze było coś nie tak..." |
|
|
Czader |
Dodany dnia 13/11/2010 01:15
|
Pasjonat Postów: 5149 Data rejestracji: 29.09.10 |
[i]Pierwsza randka to zabawa, w późniejszych miesiącach chyba trzeba powiedzieć.[/i] [b]Pytanie dodatkowe: na której randce pochwalić się Fką ? [/b] |
|
|
girl interrupted |
Dodany dnia 13/11/2010 01:22
|
Srebrny Forumowicz Postów: 1339 Data rejestracji: 23.09.10 |
[quote]Pytanie dodatkowe: na której randce pochwalić się Fką ?[/quote] To zależy od tego, jak Ty to poczujesz. Kwestia indywidualna ale najpierw sprawdź odporność sercową wybranki żebyś nie musiał reanimować hehe. Choć reanimacja z happy endem na randce to może nawet by się dobrze skończyło. Ja tak będę wyczuwać gotowość tego kogoś, kiedyś wyczułam przypadkiem korepetytora angielskiego. Mówię mu, że "Życie w stresie może powodować zaburzenia psychiczne" a on na to "No to teraz z grubej rury powiedziałaś, że może komuś walnąć na dekiel" - jak usłyszysz coś podobnego to znaczy, że raczej to nie jest ta osoba albo to nie jest ten czas. A sposobów sprawdzania jest wiele hehe. Korepetytora wbrew pozorom nie chciałam uwieść tylko chciałam ogólnie się dowiedzieć, czy ma takie zdanie jak przeciętny Kowalski. Dla jednej dziewczyny może być ok po 10 randkach a dla drugiej za wcześnie będzie po 100, moim zdaniem. "Odkąd sięgam pamięcią, zawsze było coś nie tak..." |
|
|
Czader |
Dodany dnia 13/11/2010 01:25
|
Pasjonat Postów: 5149 Data rejestracji: 29.09.10 |
Ja się tylko tak teoretycznie pytam Ale gdyby się trafiła jakaś miła korepetytorka hmmmm... |
|
|
verdemia |
Dodany dnia 13/11/2010 08:27
|
Złoty Forumowicz Postów: 1809 Data rejestracji: 29.07.09 |
Girl ja też nie mówię znajomym, ze jestem chora, wie kilka osób, a reszcie to po co do wiadomości? bez przesady... nie zamierzam chodzić z wypisem i pokazywać wszystkim i w ten sposób odsiewać znajomych. Są ludzie ktorym ufam i im powiem i tyle. A co do związków to przeciez nie jest tak, ze od razu się zaczyna i ślub więc zawsze znajdzie się czas żeby powiedziec komuś. I albo ten ktoś to zaakaceptuje albo nie i wtedy do widzenia. Skoro ty jestes w stanie zaakceptować człowieka z CHAD to nie znajdzie się taki drugi wśród 6 miliardów? Oczywiście wiadomość o schizofrenii może być szokiem, ale jest milion innych chorób przewlekłych i jeśli spotykasz się z porządnym dorosłym facetem, który faktycznie (!!) kocha to jest szansa, ze będzie chciał się dokształcić i zrobić wszystko żeby ci pomóc. Girl co do akceptacji ze strony bliskich moja rodzina absolutnie nie akceptuje mnie z bulimią i depresją. I nie mów mi tu, ze najbliżsi kochają bezwarunkowo, bo ciągle i ciągle mają do mnie o to pretensje, że się dzieje, a już o pobyty w szpitalach najbardziej. |
|
|
martyna |
Dodany dnia 13/11/2010 09:43
|
300% normy Postów: 11241 Data rejestracji: 07.08.09 |
Widzisz Girl te milion ludzi z chorobami przewlekłymi, o których pisze Verdemia to również ja. Chorując na RZS mam świadomość że w przyszłości bedę potrzebowała pomocy i nie mówię tutaj o wsparciu ale o pomocy w podstawowych czynnościach życiowych. I też widząc się z kimś nie mówię na pierwszym spotkaniu choruje na to i to i to i jeszcze tamto. Po prostu daję sie poznać zwyczajnie i w sposób normalny a później gdy sytuacja jest poważna poprostu informuję i On musi sam podjąć decyzję czy chcę sie wiązać czy też niekoniecznie. Szanuję każdą decyzję choć czasem jest bardzo ciężko. I naprawdę spotkałam ludzi na swojej drodze, którzy nie oceniają innych po ich niedoskonałościach, a za to jacy są. Wiesz mam obok małżeństwo On na wózku ona śliczna i zdrowa są szczęśliwi a jak sie z nimi rozmawia w ogóle nie dostrzega sie Jego niepełnosprawności. Wydaje mi się , że sami powinniśmy podejmować decyzje komu i kiedy powiedzieć, a jeśli już zdecydujemy się powiedzieć, musimy sie liczyć z różną reakcją . Dobór słów też jest ważny by kogoś poprostu nie wystraszyć. Życie jest zbyt krótkie, aby pić kiepską herbatę, czytać złe książki i marnować czas na ludzi, dla których nic nie znaczymy. |
|
|
dwubiegunowa |
Dodany dnia 13/11/2010 10:00
|
Rozgrzewający się Postów: 38 Data rejestracji: 12.11.10 |
Ja wstydzę się o tym mówić... Nie wiem czy teraz odważyłabym się powiedzieć komuś kogo poznałam i nawet zaufałam. Właśnie wie o tym pare osób. Traktują mnie na szczęście normalnie... Nie wiem czy to nasza mentalność i stereotypy nie pozwalają mi teraz otwierać ust na ten temat. Nie chcę o tym rozmawiać. Po prostu nie chcę. |
|
|
yerbaMate |
Dodany dnia 13/11/2010 11:13
|
Finiszujący Postów: 487 Data rejestracji: 21.10.10 |
[quote][b]alechd napisał/a:[/b] [i]Pierwsza randka to zabawa, w późniejszych miesiącach chyba trzeba powiedzieć.[/i] [b]Pytanie dodatkowe: na której randce pochwalić się Fką ? [/b][/quote] no na trzeciej nie? tak bedzie przyzwoicie |
|
|
yerbaMate |
Dodany dnia 13/11/2010 11:25
|
Finiszujący Postów: 487 Data rejestracji: 21.10.10 |
moja rodzina nie wie co mi jest, co sie ze mna dzieje..... 4,5 roku temu jak zaczynalam pierwsza terapie to potrzebne mi bylo skierowanie. musialam poprosic rodzicow zeby mi je wzieli od naszego lekarza rodzinnego. i oni wtedy przezyli szok. tate serce rozbolalo. a mama plakala...... z ogromnym lekeim tata zapytal przez telefon po co mi to skierowanie. i sam zapytal sie czy to jest zwiazene z moja przyszla praca i dlatego chce pojsc do psychologa. odpowiedzialam mu ze tak. bl taki czas, ze musialam prosic tate zeby mnie podwozil na terapie. za pierwszym razem powiedzialam gdzie jade. ale rodzice szybko zmienili termat. nie bylo problemow z podwiezieniem. ale nei bylo tez tematu terapii. o nic nie pytali. i w jej dniu byli w stresie bo chyba bali sie ze ja sama cos o niej wspomne. wiem, ze dla nich to za trudne. ze nie rozumieja tego..... i ok. rozumiem. ale ja nei mam wsparcia w rodznie. widzimy sie raz na jakis czas. i oni widza, ze cos ze man jest nie tak. widza, ze czasami przyjezdzam bardzo wychudzona. ze czasami jak jestem w domu to przesadzam z alkoholem..... ale nie pytaja. nie rozmwiamy o tym jak sie czuje...... |
|
|
dwubiegunowa |
Dodany dnia 13/11/2010 12:23
|
Rozgrzewający się Postów: 38 Data rejestracji: 12.11.10 |
To ja znowu miałam ogromne wsparcie w rodzicach. Bardzo mi pomogli i pomagają. Wcześniej właśnie mieliśmy mało kontaktu, ale odkąd się to wszystko wydarzyło wszystko się zmieniło. Pytają jak się czuję.. dbają o mnie.. Cieszą się z moich malutkich sukcesów.. pomagali na studiach, kiedy w ogóle nie mogłam się skupić na nauce. Jestem im bardzo wdzięczna za to. Jestem jedynaczką, więc bardzo im zależy na mnie. Dużo rozmawialiśmy. Powiedzieli mi, że żałują, że tak mnie zaniedbywali. |
|
|
Kati |
Dodany dnia 13/11/2010 15:41
|
Platynowy forumowicz Postów: 2764 Data rejestracji: 29.06.09 |
Też jestem jedynaczką i co z tego buu. A tyle razy w dzieciństwie namawiałam ich na drugie dziecko, bo ja mogę się nie udać [quote]Wiesz mam obok małżeństwo On na wózku ona śliczna i zdrowa są szczęśliwi a jak sie z nimi rozmawia w ogóle nie dostrzega sie Jego niepełnosprawności. [/quote] Ja widziałam kiedyś taką scenę w lokalu (sushi, tęsknię za tobą...), że chłopak wniósł na rękach do lokalu dziewczynę. Oczywiście roześmialiśmy się z mężem, no bo co - zakochany wariat A potem patrzymy, on ją sadza na stole, odsuwa krzesło i sadza na krześle... To był piękny obrazek. Co do mówienia o chorobie, ja mówię wielu osobom i to na w miarę wczesnym etapie znajomości. Wtedy oni mają wybór, czy zaakceptują mnie taką... niedoskonałą, "zepsutą", czy odejdą. A dlaczego tak? Bo jak bym kogoś poznała, polubiła, zbliżyła się, a potem ta osoba okazałaby się niegotowa na relację z zaefkowaną, to bardzo bym to przeżyła. I uczciwie tu piszę, że w tym wszystkim chronię SIEBIE. Wy chronicie nie mówiąc, ja odwrotnie. Swoją drogą ludzie się bardzo otwierają, gdy im pokażę miękki brzuszek. Wtedy oni czują, że mogą pokazać też swój, a wierzcie mi, każdy gdzieś tam go ma. I robi się jeszcze bliżej i baardzo bezpiecznie. Edytowane przez Kati dnia 13/11/2010 15:42 |
|
|
Nadzieja |
Dodany dnia 13/11/2010 16:19
|
Pasjonat Postów: 5532 Data rejestracji: 20.08.08 |
Tak, tylko przypatruje się waszej rozmowie, ale coś skrobne.Tak sobie myślę kiedy i czy w ogóle bym powiedziała? Na pewno by to było trudne i musiałabym poznać tą osobę dość dobrze. Zaufać jej.Byłby oczywiście strach, czy nie wystraszy się, czy nie ucieknie. Ale z drugiej strony jeżeli by tak zrobiła to oznaczałoby to, że nie dość mnie kocha, że być może gdyby kiedyś okazało się, że jest inny problem też by zwiała, że już tak się wyrażę. Jeżeli ktoś nie potrafi zaakceptować że mam borderlaine i anoreksje bulimiczną, że co jakiś czas muszę chodzić do psychiatry, czy psychoterapeutki to po prostu jest człowiekiem nie dla mnie. Oczywiście, że nie rozpowiadam na prawo i lewo, że się leczę. Nie ma po co. Wiedzą na razie Ci co powinni, czyli dwie koleżanki, rodzice i rodzeństwo. Nie zamierzam czuć się gorsza z tego powodu, że sie leczę, że byłam w szpitalu. przez dwa moje pobyty poznałam tak mądrych i wspaniałych ludzi. Ludzi niezwykle wrażliwych. Bo właśnie tacy jesteśmy. I tzw zdrowi nie raz nie dorastają nam do pięt. [b]Każdy ma prawo się załamać, chorować na to, czy tamto, czy być zaburzony, ale to nie znaczy, że jest gorszy[/b] Co do wypowiedzi YerbaMate i Dwubiegunowej Moi rodzice nie podejmują tematu, chcieli, ale ja nie czuję, nie chce z nimi rozmawiać. Wcześniej unikali tematu, jak dowiedzieli się, że leczę się psychiatrycznie i muszę iść do szpitala przeżyli szok, ale wspierali mnie, potem gdy wyszłam unikali tego tematu. teraz po p.s. chcieli bardziej rozmawiać. Mi wystarczy to , że nie muszę przed nimi ukrywać tego wszystkiego. ostatnio, gdy przyjechałam od psycholog, ojciec zresztą jak zawsze zapytał i co tam, ja powiedziałam, trochę zniecierpliwiona, że nic dobrze, wtedy ojciec już taki trochę też podburzony zapytał to po co tam jeździsz jak nic i dobrze. Nie powiedziałam nic, ale męczyło mnie to i poszłam do niego po chwili. Przeprosiłam go i powiedziałam, że po prostu nie chcę na ten temat rozmawiać.Rozpisałam się. Edytowane przez Nadzieja dnia 13/11/2010 16:21 [color=#333399]"Nigdy nikomu nie ufaj, Danielu, a tym bardziej ludziom, których podziwiasz. Bo nie kto inny, a właśnie oni zadadzą ci najboleśniejsze rany." Carlos Ruiz Zafón " Cień Wiatru"[/color] |
|
|
Czader |
Dodany dnia 13/11/2010 21:03
|
Pasjonat Postów: 5149 Data rejestracji: 29.09.10 |
[i]ojciec zresztą jak zawsze zapytał i co tam, ja powiedziałam, trochę zniecierpliwiona, że nic dobrze, wtedy ojciec już taki trochę też podburzony zapytał to po co tam jeździsz jak nic i dobrze[/i] Nadzieja, fajnie że się rozpisałaś :-) Mam to samo w relacjach z Matką. Ojciec się wyłączył. A ja ? Ja jestem okropny dla nich dwojga, obecnie w stanie depresyjnej jazdy w dół (znów) - przesypiam dzień - i wkur...wkurza mnie jak ktoś do mnie wchodzi. Ktokolwiek po Cokolwiek. Będę szczery. Brakuje mi Miłości. Bo wierzę w Miłość jako lekarstwo. Bez niej ? Nie chce mi się żyć. |
|
|
Nadzieja |
Dodany dnia 13/11/2010 21:42
|
Pasjonat Postów: 5532 Data rejestracji: 20.08.08 |
ja jakoś sie powstrzymuje i jestem dla nich normalna, ale tak mnie zżera wszystko to wsrodku czuje sie jak bomba która wybuchnie nie wiadomo kiedy, jestem rozdrażniona zdołowana i w ogóle ale najbardziej odgrywam sie na sobie, jak zwykle zresztą...
Edytowane przez Nadzieja dnia 13/11/2010 21:43 [color=#333399]"Nigdy nikomu nie ufaj, Danielu, a tym bardziej ludziom, których podziwiasz. Bo nie kto inny, a właśnie oni zadadzą ci najboleśniejsze rany." Carlos Ruiz Zafón " Cień Wiatru"[/color] |
|
|
yerbaMate |
Dodany dnia 13/11/2010 23:00
|
Finiszujący Postów: 487 Data rejestracji: 21.10.10 |
ja tez wyzywam sie na sobie. i w pracy tez..... a pozniej zla jestem na siebie o to, ze w pracy tak sie zachowuje...wiec wyzywam sie na sobie....itd. a do domu bardzo rzadko jezdze.... bo tam latwo mi bylo wpadac w zlosc. latwo mi bylo ja okazywac....bylam jak wulkan. okropna dla mojej rodziny. nie mieszkam z rodzcami. rzadko u nich bywam. i tak jest lepiej. spokojniej. ale ta moja samotnosc jest dla mnie straszna.... bardzo boli. |
|
|
yerbaMate |
Dodany dnia 13/11/2010 23:01
|
Finiszujący Postów: 487 Data rejestracji: 21.10.10 |
ja tez bede szczera. tez brakuje mi milosci. i wierze w milosc jako lekarstwo. bez niej nie chce mi sie zyc...... |
|
|
dwubiegunowa |
Dodany dnia 13/11/2010 23:20
|
Rozgrzewający się Postów: 38 Data rejestracji: 12.11.10 |
Dołączam się do pozostałych. Nic dodać nic ująć. Bez miłości nic nie ma sensu. |
|
|
Kati |
Dodany dnia 13/11/2010 23:23
|
Platynowy forumowicz Postów: 2764 Data rejestracji: 29.06.09 |
Za dużo miłości też nie pomaga. Szczególnie jeśli zaangażowane jest w to wiele osób... Polecam wybrać jeden obiekt i zamknąć oczy |
|
|
Czader |
Dodany dnia 13/11/2010 23:50
|
Pasjonat Postów: 5149 Data rejestracji: 29.09.10 |
Było w jakiejś książce [i]"Zakochaliśmy się w sobie od pierwszego wejrzenia... należało spojrzeć poraz drugi..."[/i] Inna książka [i]"Nasza miłość jest ślepa... wydłubaliśmy jej oczy"[/i] Kati: zamykanie oczu to chyba nie jest najlepszy pomysł :-) |
|
|
Kati |
Dodany dnia 13/11/2010 23:55
|
Platynowy forumowicz Postów: 2764 Data rejestracji: 29.06.09 |
Jasne. W końcu pracuję nad poszerzaniem świadomości... Tylko zamknąc jest czasem łatwiej |
|
Przeskocz do forum: |
Podobne Tematy
Temat | Forum | Odpowiedzi | Ostatni post |
---|---|---|---|
Zaczęło się | Przedstaw się | 10 | 03/09/2023 13:57 |
czy po ed można się odchudzać? | Zaburzenia odżywiania | 12 | 06/09/2021 20:51 |
Przedstaw się | Przedstaw się | 4 | 28/11/2020 18:50 |
Boję się zasnąć. Boję się spać. | Zaburzenia lękowe | 9 | 24/07/2020 19:57 |
Nie czuję się bezpiecznie z .... | Regulamin i zagadnienia porządkowe | 66 | 26/08/2019 00:27 |