Zobacz temat
Mam Efkę :: O psychiatrii :: Uzależnienia
uzależnienie od... bycia leczonym
|
|
Kati |
Dodany dnia 30/08/2010 22:39
|
Platynowy forumowicz Postów: 2764 Data rejestracji: 29.06.09 |
Wiem, że wprowadzam temat ryzykowny. Jednak mam pewne przemyslenia, obserwacje, którymi chciałaybm się z Wami podzielić. Pozwólcie, że będę opierać się na moich doświadczeniach. Otóż wystarczyło mi kilka dni pobytu w szpitalu psychiatrycznym na stażu plus sześć tygodni własnej terapii w ośrodku, żeby zauważyć, że wiele osób lecząc się z czegoś tam, de facto uzależnia sie od konkretnych oddziałów/miejsc. Powody są różne: bo na zewnątrz śpię w noclegowni, nie mam pracy, bo ściga mnie prawo, bo tu o mnie dbają i do dentysty nawet wyślą, bo... tu się czuję szanowana i doceniona, bo tu jestem akceptowana, bo... znam to miejsce i jest bezpieczne. Bo mnie ktoś słucha... I tak dalej i tak dalej. Pewnie same możecie podać setkę innych powodów, o części zresztą piszecie uczciwie, przy różnych okazjach. Czy naprawdę szpitalne życie może być sposobem na życie, czy raczej na uciekanie od niego? Czy od terapii/leczenia/pobytów szpitalnych można się uzależnić tak bardzo, by powtarzać objawy? Wiecie, rozmawiałam z jedną kobietą, przekonując ją, że naprawdę nie musi mieć kolejnej próby "s", żeby po raz cwarty wrócić na oddział, bo wystarczą myśli "s".... Czułam się dziwnie.... Niby prezkonywałam do życia, a z drugiej strony - czy na pewno?... |
|
|
Makro |
Dodany dnia 30/08/2010 23:12
|
Grupa Trzymająca Władzę Postów: 3419 Data rejestracji: 10.08.08 |
Chyba można - i to właśnie z powodów przez ciebie podanych. To jest niestety jedno z potencjalnych działań ubocznych szpitala. Po krótkim czasie pracy poznaje się stałych bywalców, wiadomo czego można się po nich spodziewać - tylko brak satysfakcji przy wypisie, bo obie strony wiedzą że to tylko chwilowe rozstanie.
[color=#3300ff]"Gdy słońce kultury chyli się ku zachodowi, to nawet karły rzucają długie cienie."[/color] [color=#6600ff]Karl Kraus[/color] [color=#0099ff]Jestem lekarzem. Na forum jestem prywatnie, więc funkcje leczenie i diagnostyka są wyłąc |
martyna |
Dodany dnia 31/08/2010 07:37
|
300% normy Postów: 11241 Data rejestracji: 07.08.09 |
Kati , mam podobne przemyślenia. Dla mnie szpital to coś sztucznego bo wiem, że istnieje inne życie. Na oddz. masz poczucie bezpieczeństwa i zapewnione podstawowe potrzeby, o nie wiele trzeba sie martwić a to może uzależniać- niestety.[small]Dlatego też za 3 tyg wychodzę stąd by zacząć żyć [/small]
Życie jest zbyt krótkie, aby pić kiepską herbatę, czytać złe książki i marnować czas na ludzi, dla których nic nie znaczymy. |
|
|
tajfunek |
Dodany dnia 31/08/2010 07:55
|
300% normy Postów: 7284 Data rejestracji: 31.05.09 |
też się pod tym podpisuję. niestety sama wpadam często w te błędne koło. najgorzej mam po wyjściu ze szpitala. niemal zawsze chcę tam wracać i dość często to robię, lecz tak po 2-3 tyg po szpitalu chęć powrotu do niego mija |
|
|
Nadzieja |
Dodany dnia 31/08/2010 09:30
|
Pasjonat Postów: 5532 Data rejestracji: 20.08.08 |
Zgadzam się tam czuję się opiekę ,zainteresowanie i poznaje się wspaniałych ludzi, którzy Ciebie rozumieją.To jest inny świat.I mimo, że tam jest bardzo ciężko, chodzi mi o terapię, pracę na niej. Ja na oddziale nerwic byłam 2 razy i za każdym razem tak samo jak nie chciałam tam zostać na początku, to tak samo ciężko mi było wyjść na koniec leczenia. Na szczęście lekarz zawsze "wygania w odpowiednim czasie" Tajfunek ma rację najgorsze są pierwsze 2-3 tygodnie po wyjściu. Mimo, że właściwie odwiedzam znajomych teraz co tydzień jestem w szpitalu i gdy tam wchodzę to czuję się jak w domu nie chciałabym teraz tam znowu wrócić. Ale widzę po ludziach którzy tam są, jak ciężko im się zdecydować wyjść na zewnątrz poza mury.
Edytowane przez Nadzieja dnia 31/08/2010 09:31 [color=#333399]"Nigdy nikomu nie ufaj, Danielu, a tym bardziej ludziom, których podziwiasz. Bo nie kto inny, a właśnie oni zadadzą ci najboleśniejsze rany." Carlos Ruiz Zafón " Cień Wiatru"[/color] |
|
|
Mademoisellka |
Dodany dnia 31/08/2010 12:09
|
Medalista Postów: 583 Data rejestracji: 28.12.08 |
Ja takich myśli nie miałam, ale widziałam takich ludzi. Przy wypisie doktor powiedziała mi, że pacjenci dzielą się na dwie grupy: tych, którzy chcą wyjść przedwcześnie oraz tych, którzy za wszelką cenę chcą zostać, a nawet jeśli zostaną wypisani, wracają po jakimś czasie. Ponoć byłam w grupie 'zdrowszej'. Ja byłam konsekwentna- chciałam wyjść, wyszłam i nie wróciłam tam dotąd (nie zarzekam się, bo nie wiem, czy nie zdecyduję się kiedyś na wakacyjny turnus, mój psychiatra cały czas mnie do tego namawia), minęły 2 lata. Ale fakt, jak przejeżdżam obok IPiN-u na Sobieskiego, zwłaszcza teraz, jesienną porą, przyłapuję się na myślach typu : "Hmm, może by się tam wkręcić na miesiąc, ciekawe, jakie zajęcia teraz mają' itp. itd.. Byłam tam zimą, więc w szpitalu było bardzo ciepło. To takie moje małe, pozytywne wspomnienie, to ciepło, do którego czasem tęsknię. Z drugiej strony przeraża mnie, że przewlekła hospitalizacja może stać się dla niektórych 'stylem życia'. [color=#336633]To niewiarygodne, jak można czuć się szczęśliwą przez tyle lat, mimo tylu kłótni, tylu upierdliwości i tak naprawdę, kurwa, nie wiedzieć, czy to miłość czy nie. Gabriel García Márquez [i]Miłość w czasach zarazy[/i] [/color] |
|
|
weronika |
Dodany dnia 31/08/2010 12:48
|
Brązowy Forumowicz Postów: 856 Data rejestracji: 10.08.08 |
Nie mam wprawdzie doświadczeń szpitalnych, ale zgodzę się, że od leczenia i zaopiekowania się nami przez lekarza/terapeuty można się uzależnić. Z autopsji pamiętam jaka euforia towarzyszyła mi na koniec terapii(niektórzy pamiętają) i w ogóle chciałam zawojować z radości świat. Tak było tydzień Potem refleksja:ło la Boga, jestem teraz sama=>PANIKA=>a może nie jestem jeszcze zdrowa?(milion argumentów na powrót)=>racjonalizowanie, że wrócę tylko w sytuacji koniecznej;samozakaz recydywy Także znam uroki pt.jak miło być zaopiekowanym a dlaczego są recydywiści? bo leczy się chorych a rzadko kiedy ich dysfunkcyjne rodziny=źródła problemu, więc pacjent sam wraca do miejsca, które zaspokaja jego potrzeby, taki rodzaj instynktu samozachowawczego. Może nawet dla tego argumentu nie nazywałabym takiej postawy uzależnieniem (tylko jak więc?) Terapia otwiera oczy i pozwala zauważyć dlaczego np.pije, wymiotuje,mam wieczne doły i o ironio często głównym powodem jest dysfunkcyjna rodzina. Rodzi się złość, bunt, otwierają się oczy, że odsunięcie od rodziny i pozostawanie w prawidłowo funkcjonującym środowisku szpitala zdecydowanie zmniejsza/znosi objawy mojej choroby. No i jak się tu zdrowo nie wkur*****??? więc się wraca tam gdzie nam dobrze.... [URL=http://chomikuj.pl/?page=258631]moja spiżarnia[/URL] na skraju... |
Life |
Dodany dnia 31/08/2010 15:30
|
Platynowy forumowicz Postów: 3356 Data rejestracji: 26.02.10 |
Ja na ten temat miałabym wiele do powiedzenia z własnego doświadczenia, ale przemilczę Nie rozpętujmy burzy... [b][color=#00cc00]Bój się i idź do przodu [/color][/b] Dla odmiany szczęśliwa i wkur@@@na... Aaa... Już mi przeszło |
|
|
Mademoisellka |
Dodany dnia 31/08/2010 15:34
|
Medalista Postów: 583 Data rejestracji: 28.12.08 |
Dlaczego od razu 'burzy'. Skoro piszesz, że masz wiele na ten temat do powiedzenia, to temu właśnie służy ten wątek... [color=#336633]To niewiarygodne, jak można czuć się szczęśliwą przez tyle lat, mimo tylu kłótni, tylu upierdliwości i tak naprawdę, kurwa, nie wiedzieć, czy to miłość czy nie. Gabriel García Márquez [i]Miłość w czasach zarazy[/i] [/color] |
|
|
martyna |
Dodany dnia 31/08/2010 17:35
|
300% normy Postów: 11241 Data rejestracji: 07.08.09 |
L&M nie intryguj pisz pisz pisz
Życie jest zbyt krótkie, aby pić kiepską herbatę, czytać złe książki i marnować czas na ludzi, dla których nic nie znaczymy. |
|
|
Life |
Dodany dnia 31/08/2010 17:47
|
Platynowy forumowicz Postów: 3356 Data rejestracji: 26.02.10 |
Nie umiem pisać, żeby się nie upajać samą myślą o... Tak JESTEM UZALEŻNIONA OD BYCIA SIEROTĄ, niestety... To szpital, terapeuta, daje mi to, co szukałam przez całe życie- poczucie spokoju i bezpieczeństwa, zrozumienia i ciepła, troskliwości. Dzięki terapeutom wiem co to godność, dorosłość, wiem jak to jest być akceptowanym, lubianym z całym ekwiwalentem. Szpital to mój dom. Terapeuta to mój rodzic. [b][color=#00cc00]Bój się i idź do przodu [/color][/b] Dla odmiany szczęśliwa i wkur@@@na... Aaa... Już mi przeszło |
|
|
martyna |
Dodany dnia 31/08/2010 17:54
|
300% normy Postów: 11241 Data rejestracji: 07.08.09 |
L&M dziękuje za szczerość . Tak przypuszczałam , że właśnie z tego powodu ludzie wracają jak bumerang w oddziału progi ( przynajmniej niektórzy). Właśnie poczucie rozumienia miłości i akceptacji, a któż Cie lepiej zrozumie jak nie wpół towarzysz niedoli, czy osoba która ma za zadanie pomagać leczyć i słychać.W za bramami oddziału jest inny świat trzeba się więcej starać, on od ciebie więcej wymaga i może trudniej jest znaleźć tych rozumiejących ale warto się wysilić i postawić na jakość nie ilość. Ot taka luźna refleksja mi się nasunęła. Życie jest zbyt krótkie, aby pić kiepską herbatę, czytać złe książki i marnować czas na ludzi, dla których nic nie znaczymy. |
|
|
Hania |
Dodany dnia 14/04/2013 20:49
|
Rozgrzewający się Postów: 47 Data rejestracji: 14.04.13 |
ja niestety jestem uzależniona od szpitala psychiatrycznego. znam oddział, pielęgniarki, lekarzy. nikt tam na mnie nie krzyczy. nie muszę się martwić o to co będę jadła, o pieniądze itp. i do tego są tam ludzie, którzy mnie rozumieją. wyszłam 4 miesiące temu i już bym chciała wrócić. w styczniu odstawiłam leki z pewnych przyczyn. zawsze po odstawieniu leków pojawiała się depresja, ale tym razem było inaczej, pojawiła się mania. dla jasności, to zawsze odstawiam leki w przekonaniu, że tym razem już nic się nie popsuje, że nie wystąpi ani depresja, ani mania. zmuszono mnie do leczenia, więc w środę wróciłam do mojego psychiatry. wydaje mi się, że dawki, które przypisał mi lekarz są za silne, że powinnam je brać pod bacznym okiem personelu, a nie w warunkach domowych. nie rozumiem tylko dlaczego lekarz nie wziął mnie do szpitala z takimi objawami. gadałam jak nakręcona, nie byłam w stanie usiedzieć w miejscu, mam myśli samobójcze, jestem agresywna, spałam po 3h na dobę. nie wiem jakie mam jeszcze objawy, dopiero próbuję się z tym zapoznać. ale gdyby ktoś za dotknięciem czarodziejskiej różdżki sprawił, że będę zdrowa i wymazałby z mojej pamięci te pobyty w psychiatryku i zapewnił, że nigdy więcej tam nie wrócę to pewnie bym skorzystała.
Edytowane przez Hania dnia 14/04/2013 20:55 |
|
|
Rat |
Dodany dnia 15/04/2013 18:08
|
Platynowy forumowicz Postów: 3056 Data rejestracji: 07.02.11 |
to ja mam zgoła odwrotny problem . Pewnie dobrze byłoby pójść do szpitala. Ale to ..zamknięcie ... Od razu reakcja "walcz" , czyli adrenalina i kortyzol na wysokim poziomie , co dla mnie jest zabójcze. Wiem o stałych bywalcach . Ostatnio na wizycie u znajomej ... widziałam taką osobę . To ma sens ? [color=#33cc33] Czasem sobie myślę, że Oj, lepiej byłoby gdyby nie było mnie. [/color] |
Pola_S |
Dodany dnia 30/04/2013 13:03
|
Rozgrzewający się Postów: 8 Data rejestracji: 25.04.13 |
Przy pierwszym pobycie w szpitalu miałam właśnie tak jak Rat - chęć ucieczki, walki. Wszystko wydawało się okropne i włączał się we mnie taki mały agresor odmawiający jakiejkolwiek współpracy. Teraz jest już inaczej, chociaż nie sądzę, żeby było to aż tak jak opisujecie - raczej nie mam już stresu z wracaniem tam, nawet to lubię. Ale z drugiej strony nie staram się robić rzeczy, które prowokowałyby powroty... A przynajmniej nie staram się tego robić świadomie... |
|
|
Rat |
Dodany dnia 02/05/2013 19:29
|
Platynowy forumowicz Postów: 3056 Data rejestracji: 07.02.11 |
Nie widzę siebie w zamknięciu i to będzie mój argument przeciw szpitalowi w rozmowie z lekarką . Zresztą ... czy będzie pamiętała ,że taką propozycję dała
[color=#33cc33] Czasem sobie myślę, że Oj, lepiej byłoby gdyby nie było mnie. [/color] |
Life |
Dodany dnia 04/05/2013 16:11
|
Platynowy forumowicz Postów: 3356 Data rejestracji: 26.02.10 |
[quote][b]Life napisał/a:[/b] Nie umiem pisać, żeby się nie upajać samą myślą o... Tak JESTEM UZALEŻNIONA OD BYCIA SIEROTĄ, niestety... To szpital, terapeuta, daje mi to, co szukałam przez całe życie- poczucie spokoju i bezpieczeństwa, zrozumienia i ciepła, troskliwości. Dzięki terapeutom wiem co to godność, dorosłość, wiem jak to jest być akceptowanym, lubianym z całym ekwiwalentem. Szpital to mój dom. Terapeuta to mój rodzic.[/quote] Mój wpis z 2010r. Matko W szoku jestem, jak to wszystko da się zmienić. brrr... aż ciarki mnie przeszły!!! "Szpital to mój dom. Terapeuta to mój rodzic"- a jednak to, co kiedyś było moim tlenem, teraz zostało wsparciem. Już nie potrzebuję respiratora. Ha! OMG!!!- trafiłam na cudownych terapeutów!!! Zrobili mi niezły detoks [b][color=#00cc00]Bój się i idź do przodu [/color][/b] Dla odmiany szczęśliwa i wkur@@@na... Aaa... Już mi przeszło |
|
|
Herbaciarz |
Dodany dnia 20/05/2013 22:49
|
Rozgrzany Postów: 73 Data rejestracji: 21.07.12 |
Zapewne można uzależnić się od bycia leczonym w szpitalu. Dla niektórych może to być sytuacja dość wygodna, w końcu nic się nie musi oprócz przyjmowania leków (obowiązkowo, ale na ogół bezboleśnie) oraz znoszenia wybryków innych pacjentów (aż do stanu ostatecznego wkurwienia). Kiedyś leżałem w szpitalu z ostrym atakiem choroby wrzodowej, z choroby wyszedłem szybko, ale do domu mi się nie spieszyło. Może to była choroba szpitalna, a może przemiłe lekarki. Jednakowoż nie umiem sobie wyobrazić chęci przedłużania pobytu/powrotu do szpitala psychiatrycznego. Właśnie opuściłem taki szpital po trzech tygodniach pobytu i za Chiny nie chcę tam wracać. Praktycznie non stop ktoś krzyczał w pasach, chorzy przeklinają, plują, kradną, są natrętni i robią jeszcze parę innych rzeczy, o których nie wspomnę. Ja rozumiem, że to choroba, ale kiedy człowieka opluwają (w sensie dosłownym) czy okradają, to jest to nadal nieprzyjemne. Teraz jestem w domu i - cóż za błogosławiona cisza! Być może zaletą szpitala jest obserwacja. W warunkach szpitalnych lekarze mogą dokładniej i szybciej rozpoznać chorobę i zaordynować leczenie. Innych zalet szpitala nie widzę. Jeszcze raz: w psychiatryku wyciszenie to fikcja - piszę oczywiście o oddziale zamkniętym bez klamek. A teraz będzie herbata. Zaparzona, tak jak lubię. O godzinie, której nikt mi nie zabroni. Edytowane przez Herbaciarz dnia 20/05/2013 23:01 |
|
|
Karla90 |
Dodany dnia 29/07/2013 09:58
|
Finiszujący Postów: 262 Data rejestracji: 24.07.13 |
Ciekawy temat...a jednoczesnie przerazajacy w zwiazku z moja osoba. nie wiem czy to wynika z syuacji panujacej w moim w domu czy z tego ze boje sie wszystkiego i z niczym nie daje sobie rady ale osobcie wole przebywac w szpitalu. juz raz bylam no i oczywiscie zgadzam sie z poprzednikiem nie zaznalam tam jakiegos szczegolnego spokoju, jeden gosciu byl Bogiem i robil wszytkie rzeczy z tym zwizane, jeden uciekal przed arabem, bylo skanaie po stolach wybijanie szyb, kradzieże itd itp ale ludzie poza szpitalem...mimo wszystko wolalam tych szczerych w szpitalu bo nie wszyscy byli zlosliwi poznalam tam tez dobrych ludzi. nawet w chwili obecnej wolalabym trafic do szpitala...to tak jakby ucieczka przed odpowiedzialnoscia za swoje zycie wiem o tym...ale wlasnie wolalabym wybrac taki stan... jesli chodzi o samo leczenie to nie wyobrazam sobie rezygnacji z lekow, teraz z lekami nie jest dobrze ale pamietam tez jak bardzo zle bylo bez lekow...po prostu boje sie powrotu do tego stanu [i][b]Ile było chwil samotności bez sił jak długo jeszcze zegar będzie bił[/b][/i] F50.8, F60.8 |
|
Przeskocz do forum: |
Podobne Tematy
Temat | Forum | Odpowiedzi | Ostatni post |
---|---|---|---|
Uzależnienie od ludzi | Uzależnienia | 4 | 27/07/2018 00:33 |
Tramal Uzaleźnienie od Opiatów | Uzależnienia | 3 | 28/12/2017 10:11 |
Brak szacunku do siebie, czyli sztuka bycia pasywnym | Psychoterapia | 6 | 15/03/2016 01:30 |
uzależnienie od seksu | Uzależnienia | 43 | 09/11/2013 16:27 |
Nie mogę przestać-uzależnienie od seksu | Uzależnienia | 1 | 29/06/2013 10:33 |