Zobacz temat
Mam Efkę :: O psychiatrii :: Psychoterapia
opór w terapii
|
|
martyna |
Dodany dnia 06/05/2015 21:06
|
300% normy Postów: 11241 Data rejestracji: 07.08.09 |
(nie wiem czy był taki temat jeśli tak proszę o połączenie) Otóż chyba jestem na tym etapie. Czuję się jak w zbroję, która mnie ogranicza, którą noszę i która mi coraz bardziej ciąży, Zbroja, za którą kryją się emocje, polot, myśli, która nie pozwala mi sie odblokować, nie pozwala mi mówić i otworzyć się, nie pozwala mi czuć się swobodnie. Jestem w jednym miejscu, od dłuższego czasu uciekam w swój świat i znów staje się bez kontaktu. Co mogę zrobić by ruszyć z miejsca, by coś się ruszyło bo jestem taka inna. Życie jest zbyt krótkie, aby pić kiepską herbatę, czytać złe książki i marnować czas na ludzi, dla których nic nie znaczymy. |
|
|
aja |
Dodany dnia 06/05/2015 22:15
|
Rozgrzany Postów: 57 Data rejestracji: 07.01.15 |
Z tym oporem to jest tak, że w różnych fazach terapii się może pojawić i może mieć różne formy i natężenie. Opór zwykle ma jakieś znaczenie, dlatego warto go omawiać z terapeutą- to najprostszy (i w sumie najtrudniejszy) sposób aby ruszyć do przodu. A co do zbroi.. to całkiem trafne porównanie =) W zbroi czujemy się bezpieczniej ale za to ciężko się w niej poruszać. Z oporem jest trochę podobnie. |
|
|
swistak |
Dodany dnia 07/05/2015 08:13
|
Złoty Forumowicz Postów: 1758 Data rejestracji: 11.08.14 |
Był już tutaj taki temat, nawet z ciekawymi radami (zwłaszcza Sigmy): [url]http://mam-efke.pl/forum/viewthread.php?thread_id=2067[/url] Być może łatwiej dla Ciebie będzie spisać pewne rzeczy o sobie i dać psychologowi kartkę. (Kontynuujesz psychoterapię?) |
|
|
martyna |
Dodany dnia 07/05/2015 09:49
|
300% normy Postów: 11241 Data rejestracji: 07.08.09 |
Aja właśnie ostatnią sesję ten temat był omawiany, tylko ja go nie czuję w zasadzie nie mam pomysłu co sie dzieje. Dostrzegam sukcesy ale nie potrafię się z nich cieszyć, mam wrażenie że jak się będę cieszyć to to wszystko będzie za chwilę fikcją . Chciałabym pójść do przodu i móc cieszyć się ze zmian. Świstak opór to nie to samo co zniechęcenie.Nie jestem zniechęcona i widzę sens tego co robię. Życie jest zbyt krótkie, aby pić kiepską herbatę, czytać złe książki i marnować czas na ludzi, dla których nic nie znaczymy. |
|
|
aja |
Dodany dnia 07/05/2015 22:04
|
Rozgrzany Postów: 57 Data rejestracji: 07.01.15 |
Wiesz czasem trzeba jakiś temat długo wałkować. Fajnie, że rozmawiasz o tym na terapii (to musi być trudne)- skoro jedna rozmowa nie zmieniła sytuacji, to może znaczyć, że trzeba ten temat właśnie przewałkować. Wydaje mi się, że pomocna w tej sytuacji może być myśl- że w terapii po prostu czasem tak jest. Trzeba przeżyć uczucie stania w miejscu, żeby znów ruszyć do przodu. Ważne, żeby pamiętać, że subiektywne poczucie że stoisz w miejscu- niekoniecznie oznacza, że tak własnie jest. A co do rady świstaka- to spisanie sobie czegokolwiek, to zwykle dobry pomysł chociażby żeby poukładać sobie w głowie co i dlaczego. Z tym, że raczej "dać kartkę" raczej na terapii nie przejdzie, przynajmniej w większości modalności terapeutycznych Edytowane przez aja dnia 07/05/2015 22:05 |
|
|
sigma |
Dodany dnia 07/05/2015 22:45
|
Grupa Trzymająca Władzę Postów: 12627 Data rejestracji: 12.02.11 |
A skąd masz takie dziwne informacje? Wielu z nas (żeby nie napisać, że większość stałych uczestników) ma za sobą niejedną karteczkę daną terapeucie. I nie przypominam sobie, żeby u kogokolwiek to nie przeszło. karą za niewiarę będzie lęk który już nie zechce opuścić mnie |
|
|
aja |
Dodany dnia 07/05/2015 23:35
|
Rozgrzany Postów: 57 Data rejestracji: 07.01.15 |
Nie wiem czy dziwne sigma- w psychoanalitycznej czy psychodynamicznej raczej prosi się pacjenta żeby sam przeczytał to co napisał. Ale faktycznie z tą większością to się chyba zagalopowałam- a to stąd, że dla mnie napisanie czegoś napisaniem ale też dużo informacji można znaleźć w tym jak ktoś nam to przeczyta bo i ton głosu i mimika itd. Chociaż dużo zależy też od samego terapeuty i od tego z jakim pacjentem się pracuje. Edytowane przez aja dnia 07/05/2015 23:43 |
|
|
sigma |
Dodany dnia 08/05/2015 00:35
|
Grupa Trzymająca Władzę Postów: 12627 Data rejestracji: 12.02.11 |
Jestem w terapii psychodynamicznej i kilka razy terapeutka ode mnie kartkę dostała, żadnego problemu z tym nie było. I co najmniej dwóch innych psychodynamicznych terapeutów znam, dla których też żadnym problemem to nie jest. To chyba oczywiste, że jak ktoś postanawia napisać coś na kartce, to znaczy, że w inny sposób nie jest tego w stanie przekazać. karą za niewiarę będzie lęk który już nie zechce opuścić mnie |
|
|
aja |
Dodany dnia 08/05/2015 00:53
|
Rozgrzany Postów: 57 Data rejestracji: 07.01.15 |
Ja z kolei znam osoby, których praca idzie w tę stronę, którą opisałam w powyższych postach. Powiedziałabym, że wszystko zależy od kontekstu bo nie ma gotowych rozwiązań. A mnie byłoby bliżej do poproszenia o odczytanie, niż wzięcie karteczki- ale to moje subiektywne odczucie+ fakt, że znam ludzi którzy tak własnie pracują. Ale chyba trochę Martynie nie na temat piszemy |
|
|
sigma |
Dodany dnia 08/05/2015 02:13
|
Grupa Trzymająca Władzę Postów: 12627 Data rejestracji: 12.02.11 |
Nie na temat, ale myślę, że to ważne, żeby prostować takie opinie, jak "raczej to nie przejdzie". Bo raczej przejdzie, jeśli tylko terapeuta jest na tyle elastyczny, żeby zza schematów zobaczyć człowieka, który szuka sposobu przekazania tego, czego sam nie umie powiedzieć. Edit: a w sumie chyba wcale tak daleko od tematu nie odchodzimy. Bo taka chwilowa zmiana formy komunikacji może być właśnie dobrym punktem wyjścia do przełamania oporu. Mnie się tym sposobem udało ruszyć kilka ważnych tematów, których inaczej bym nie poruszyła. A terapeutka zawsze wtedy wychodziła mi na przeciw, doceniała próbę komunikacji, jeszcze mnie pytała, czy wolę, żeby czytała na głos, czy po cichu Edytowane przez sigma dnia 08/05/2015 02:29 karą za niewiarę będzie lęk który już nie zechce opuścić mnie |
|
|
swistak |
Dodany dnia 08/05/2015 08:39
|
Złoty Forumowicz Postów: 1758 Data rejestracji: 11.08.14 |
Też dawałem kartkę psychiatrze i mojemu psychologowi, blisko początku rozmowy. Przyjęli bez problemu. Wydaje mi się to bardzo pożyteczne, nawet jeśli nie wchodzą w grę lęki przed powiedzeniem o tych sprawach terapeucie. W ten sposób można przekazać pewne informacje znacznie szybciej i w sposób bardziej zrozumiały (zwłaszcza jeśli terapeuta miałby je od nas wyciągać). (czytali po cichu) EDIT: [quote]Dostrzegam sukcesy ale nie potrafię się z nich cieszyć, mam wrażenie że jak się będę cieszyć to to wszystko będzie za chwilę fikcją.[/quote] Dlaczego cieszenie się z sukcesów miałoby spowodować, że znikną? Edytowane przez swistak dnia 08/05/2015 08:43 |
|
|
martyna |
Dodany dnia 08/05/2015 09:46
|
300% normy Postów: 11241 Data rejestracji: 07.08.09 |
Od terapeuty wyszła propozycja by to co nie jestem w stanie powiedzieć by napisała na kartce czy smsem, robię to. Pomaga mi to, nie uciekam wtedy w swój świat przy niebezpiecznym temacie. Jednym z moich sukcesów jest to, że potrafię zauważyć kiedy i w jakich okolicznościach staję się " bez kontaktu", staram się być uważną na to, a moja część masochistyczna krzyczy " to za mało" no i mam konflikt wew. Świstak to, żę już nie raz cieszyłam się że jestem czysta kilka tyg i tu ryp, boję się że ten sukces będzie nietrwały. Życie jest zbyt krótkie, aby pić kiepską herbatę, czytać złe książki i marnować czas na ludzi, dla których nic nie znaczymy. |
|
|
rosebud |
Dodany dnia 03/09/2015 17:02
|
Rozgrzewający się Postów: 3 Data rejestracji: 25.05.15 |
Miałam trzech terapeutów i z żadnym nie czułam się do końca swobodnie - najlepiej było z tym szpitalnym. Przed szpitalem miałam bardzo miłą panią, ale nie umiałam z nią rozmawiać, traktowała mnie trochę jak małą dziewczynkę i przytulała, czego nienawidzę. Wydaje mi się, że psycholog powinien wyczuć opór i niechęć, no ale nic takiego się nie stało, a ja nic nie mówiłam, bo nie chciałam żeby było jej przykro. Moja obecna terapia jest jeszcze gorsza niż poprzednia (tzn. ta przed szpitalem), nienawidzę tam chodzić. Siedzę jak jakaś idiotka, mruczę coś pod nosem, a mój poziom inteligencji drastycznie spada. A terapeutka nie pomaga, mówi tylko, że wydałam kasę i zapłaciłam za siedzenie w ciszy, i powinnam zacząć jakiś temat. Ale ja nie wiem jaki, bo się boję i nie jestem dobra w mówieniu o sobie, szczególnie jeśli to jest ktoś obcy. Czuję, że ta terapia nic mi nie daje, po wyjściu z gabinetu czuję się jeszcze gorzej. Niestety moja terapeutka ze szpitala nie ma żadnej praktyki i nie mogę do niej chodzić. Szkoda, bo pomogła mi pozbierać życie do kupy, ale teraz czuję, że znowu mi się rozpada. Jednak nie powiem o tym obecnej terapeutce, bo mi głupio. |
|
|
ef |
Dodany dnia 03/09/2015 17:50
|
Pasjonat Postów: 6498 Data rejestracji: 16.02.11 |
rosebud, przenosisz się do innego miasta, pewnie trzeba będzie zacząć od nowa relację terapeutyczną, znaleźć terapeutę. może warto zrobić dobry rekonesans, żeby tym razem zwiększyć szanse żeby to było coś lepszego?
Wcale nie umarłeś lecz śpisz, jeszcze życie wyjdzie Ci. |
|
|
Rat |
Dodany dnia 11/03/2016 14:59
|
Platynowy forumowicz Postów: 3056 Data rejestracji: 07.02.11 |
Dzisiaj jakaś wylewna się zrobiłam ... więc i napiszę coś od siebie . Ostatnio na terapii , często chcę jakiś temat poruszyć i staram się , ale nie wiem , czy to wynika z obniżonego ostatnio zasobu słów i wypowiedzenia zdania , które choć w większej części będzie zrozumiałe i terapeuta to widzi , bo dopytuje się . Ostatecznie zapominam co chciałam powiedzieć ;/ . Po czasie przypomina mi się dopiero i wtedy sms do terapeuty ( pomimo umowy , że mogę dzwonić/pisać o każdej ...ludzkiej oczywiście porze ) to też jak napiszę ...mam moralniaka , że przecież terapeuta ma swoje życie i po co teraz akurat napisałam tego smsa. Przecież mogłam zapisać i na następnej sesji o tym porozmawiać . Była rozmowa o tym i zapewnienia , że mam pisać i ,że piszę wręcz za mało. Znowu widzę ,że szuka metody ,stara się by dotrzeć do mnie ... podobnie lekarka . Zauważyłam też , że ostatnio na siłę chcę pokazać , że jest wszystko dobrze ... uśmiech na twarzy , śmieję się etc. , a wcale do śmiechu mi nie jest ... to moja obrona ? tylko przed czym? Mess up pod czaszencją straszny . [color=#33cc33] Czasem sobie myślę, że Oj, lepiej byłoby gdyby nie było mnie. [/color] |
Sandra |
Dodany dnia 13/11/2016 16:00
|
Finiszujący Postów: 296 Data rejestracji: 23.10.16 |
Moja relacja z terapeutą jest sztywna. Zachowuję się jak wzorowy pacjent, mówiąc o tym, co trzeba, ale nie wyrażam przy tym emocji. Mam problem z zaufaniem i muszę się nauczyć otwierać na innych ludzi. 24.11.2016 - po wczorajszym spotkaniu z terapeutką rozbolała mnie głowa. To nie był przypadek. Rzadko boli mnie głowa. Najwyraźniej organizm stawia opór. 05.12.2017 - codziennie boli mnie głowa. Trwa to tak od tygodnia. Organizm stawia opór przed leczeniem, przed terapią. To strasznie przygnębiające, gdy ja się staram wyleczyć, a organizm mówi NIE. Walczę i nie widać końca walki. Edytowane przez Sandra dnia 05/12/2017 20:34 |
|
Przeskocz do forum: |
Podobne Tematy
Temat | Forum | Odpowiedzi | Ostatni post |
---|---|---|---|
Praca na terapii | Psychoterapia | 14 | 14/09/2019 14:26 |
Czy macie tematy tabu na terapii/wizytach lekarskich | Psychoterapia | 51 | 16/01/2019 20:17 |
Przerwa w terapii | Psychoterapia | 22 | 07/12/2017 23:05 |
hipnoza? trans ?w terapii | Psychoterapia | 3 | 16/05/2015 08:46 |
Spadek efektywności leków po przerwie w terapii | Leki | 7 | 29/09/2014 21:38 |