Zobacz temat
Mam Efkę :: O psychiatrii :: Schizofrenia
Strona 1 z 2: 12
|
Pobyt w szpitalu psychiatrycznym
|
|
ela21 |
Dodany dnia 25/11/2014 10:52
|
Rozgrzewający się Postów: 3 Data rejestracji: 25.11.14 |
Witajcie czeka mnie pobyt w szpitalu psychiatrycznym na oddziale zamkniętym. Ma ktoś doświadczenia z takim szpitalem. Co zabrac ze sobą? Strasznie się boję |
|
|
Klara |
Dodany dnia 25/11/2014 11:33
|
300% normy Postów: 7047 Data rejestracji: 16.04.12 |
Nie powinno być źle, zresztą zobaczysz sama Co zabrać? Jakieś wygodne ciuchy do chodzenia w dzień, środki higieniczne, kapcie, kubek (ważne, bo raczej nie dają sami, a bez picia ciężko), herbatę/kawę albo jakiś zapas picia, łyżeczkę małą (reszty sztucców raczej nie wolno), może też się przydać papier toaletowy (nie zawsze jest) czy chusteczki. Nie bierz żadnych pasków, bo i tak ci zabiorą. Ładowarkę czy słuchawki mogą ci zabrać, ale raczej tylko na noc, w dzień można mieć. Warto też zabrać ze sobą dużo cierpliwości i wytrwałości, bo różni ludzie bywają na oddziale. Powodzenia! Wszystko to, co mam, to ta nadzieja, że życie mnie poskleja |
|
|
swistak |
Dodany dnia 25/11/2014 15:00
|
Złoty Forumowicz Postów: 1758 Data rejestracji: 11.08.14 |
Kiedyś czytałem relację pewnej dziewczyny, która przy wyjściu ze szpitala psychiatrycznego płakała jak bóbr, bo tak jej się tam podobało. (nie jestem na 100% pewny, że to był szpital psychiatryczny, być może jakiś podobny ośrodek o pobycie całodobowym). Pisała m.in., że znalazła tam przyjaciół na całe życie. Takich doświadczeń Ci życzę. |
|
|
RedKate |
Dodany dnia 25/11/2014 15:39
|
Grupa Trzymająca Władzę Postów: 2185 Data rejestracji: 06.07.12 |
No ja Ci akurat nie życzę, żebyś po wyjściu ze szpitala płakała jak bóbr . Powodzenia
[color=#3399ff][i][small]"Moja doprowadzona do ostateczności dusza doszła do głosu. Z zimną furią, z pełną świadomością tego co robię, przestałam panować nad sobą." Joanna Chmielewska - "Całe zdanie nieboszczyka"[/small][/i][/color] |
|
|
Grzegorz |
Dodany dnia 21/12/2016 12:54
|
Rozgrzewający się Postów: 18 Data rejestracji: 02.06.16 |
W ostatni piątek (16.12.2016r.) wróciłem do domu po dwóch i pół miesiącach pobytu w psychiatryku. Strasznie długo jak dla mnie, ale pomogło. Czuję się o wiele lepiej. Nie słyszę głosów i nie mam myśli samobójczych. Zniknęły również przeświadczenia o tym, że ktoś mnie śledzi. Myślę, że szpital psychiatryczny tym razem pomógł mi najbardziej ze wszystkich pobytów. |
|
|
ploion |
Dodany dnia 22/12/2016 00:32
|
Brązowy Forumowicz Postów: 924 Data rejestracji: 02.12.14 |
Nie taki psychiatryk zły jak można przypuszczac. Też oceniam pozytywnie swój pobyt tam. Czasem trzeba.
[color=#6633cc]"nazwał chorobę władcy melancholią, proponując, by go zanurzono w olejku fiołkowym i w ten sposób dostarczono do jego mózgu nieco wilgoci"[/color] |
|
|
Liana |
Dodany dnia 16/08/2019 20:17
|
Rozgrzany Postów: 67 Data rejestracji: 07.02.16 |
Dla mnie pierwsze spotkanie ze szpitalem było niezwykle traumatyczne. Ale z perspektywy czasu wiem, że pobyt tam dla mojego zdrowia był niezbędny. |
|
|
swistak |
Dodany dnia 16/08/2019 21:30
|
Złoty Forumowicz Postów: 1758 Data rejestracji: 11.08.14 |
Jakiś rok temu byłem przez około miesiąc w szpitalu psychiatrycznym na oddziale zamkniętym. Byłem na małym oddziale zamkniętym w szpitalu ogólnospecjalistycznym. Jakby ktoś miał wybór, to polecam takie oddziały - są tam AFAIK lepsze warunki. Wnioski po pobycie (z tego co pamiętam): - nie można wychodzić na zewnątrz. Jak byłem na ortopedii, to też nie wychodziłem, zatem nie jest to nic nadzwyczajnego, - do krat w oknach można się przyzwyczaić, czułem się przez nie bezpiecznie, - miałem dużo czasu dla siebie, zajmowałem się przyjemnymi czynnościami typu układanie puzzli [2], - rozmawiałem z kolegami i koleżankami, a ja lubię spędzać czas z ludźmi. Poznałem wiele miłych i sympatycznych osób. Jak się gorzej czułem, to dla poprawienia sobie nastroju szedłem do przestrzeni wspólnej, - byłem odizolowany od problemów świata zewnętrznego. Nie spotkałem tam nikogo niebezpiecznego. Jeden pan był przez pół dnia (albo trochę dłużej) w pasach, próbował wyrywać sobie kroplówkę (na oko miał otępienie czy coś podobnego). Prawie wszyscy wydawali się z zewnątrz normalni (jeśli pominąć zaburzenia osobowości [1]). Na oddziale czułem się bardzo dobrze i miło go wspominam. Nie jest to tylko moja opinia, bo koleżanka z dziennego też twierdziła, że jest tam "wbrew pozorom fajnie". [b]Były to dla mnie jedne z najlepszych dni w roku.[/b] [1] Nikogo nie diagnozuję, o diagnozie dowiedziałem się od tych osób. [2] No dobra, także modlitwą i czytaniem Pisma św. Edytowane przez swistak dnia 16/08/2019 21:31 |
|
|
Liana |
Dodany dnia 17/08/2019 09:08
|
Rozgrzany Postów: 67 Data rejestracji: 07.02.16 |
Ja też wspominam to, że spotykałam bardzo wielu superbezinteresownych ludzi, zwykle służących pomocą. Przeciętnemu Kowalskiemu wydaje się, że w szpitalu psychiatrycznym snują się ludzie bez głów, a to nieprawda. Taki sam szpital jak inne, tylko nie chodzisz w piżamie, a zwykłych ubraniach. |
|
|
sigma |
Dodany dnia 17/08/2019 10:19
|
Grupa Trzymająca Władzę Postów: 12627 Data rejestracji: 12.02.11 |
Ja w szpitalach psychiatrycznych bywałam tylko zawodowo albo jako odwiedzający, a rzeczy się tam działy różne. W sumie nie pamiętam jakichś większych akcji w oddziałach przy wielospecjalistycznych szpitalach, ale już w psychiatrycznych molochach kilka razy chociażby pomagałam pielęgniarkom w przytrzymywaniu pacjentów, którzy rzucali się na drzwi, jak wchodziłam albo wychodziłam. Nie piszę tego, żeby straszyć, ale warto mieć świadomość, że oddział zamknięty to nie sanatorium i różne osoby tam trafiają, różnych sytuacji można być świadkiem albo uczestnikiem. karą za niewiarę będzie lęk który już nie zechce opuścić mnie |
|
|
Klara |
Dodany dnia 17/08/2019 10:42
|
300% normy Postów: 7047 Data rejestracji: 16.04.12 |
Byłam 4 razy na oddziale zamkniętym i tylko jeden był taki, że byli różni ludzie, największy problem to ludzie starsi, którzy mają problemy z pamięcią. Ten drugi szpital był jak sanatorium, fajni ludzie i spokój. Tylko ja zawsze byłam na oddziałach, gdzie większość ludzi była z depresją, zdaję sobie sprawę, że są bardzo różne oddziały, też takie, gdzie są agresywni pacjenci. W kazdym razie ja każdy pobyt wspominam miło, najgorsze są pierwsze 2 tygodnie, kiedy jest dużo lęku i zanim się przyzwyczai i nawiąże jakieś kontakty. Potem już było fajnie. Zawsze nie chcę iść, a potem nie chcę wychodzić.
Edytowane przez Klara dnia 17/08/2019 10:46 Wszystko to, co mam, to ta nadzieja, że życie mnie poskleja |
|
|
sigma |
Dodany dnia 17/08/2019 10:50
|
Grupa Trzymająca Władzę Postów: 12627 Data rejestracji: 12.02.11 |
Akurat ludzi przy drzwiach pacyfikowałam tan, gdzie ty leżałaś
karą za niewiarę będzie lęk który już nie zechce opuścić mnie |
|
|
Klara |
Dodany dnia 17/08/2019 10:51
|
300% normy Postów: 7047 Data rejestracji: 16.04.12 |
Ale w Lublińcu? Czy w Opolu? Bo Lubliniec był jak typowy oddział psychiatryczny, Opole jak sanatorium, ale pewnie też ja wszystkiego nie widziałam.
Wszystko to, co mam, to ta nadzieja, że życie mnie poskleja |
|
|
sigma |
Dodany dnia 17/08/2019 10:56
|
Grupa Trzymająca Władzę Postów: 12627 Data rejestracji: 12.02.11 |
W Lublińcu.
karą za niewiarę będzie lęk który już nie zechce opuścić mnie |
|
|
Liana |
Dodany dnia 17/08/2019 12:00
|
Rozgrzany Postów: 67 Data rejestracji: 07.02.16 |
Jeśli chodzi o Lubliniec, to ja mam bogate doświadczenia. Wszystko zależy od oddziału, na którym znajduje sie pacjent. Jest tzw. sądówka, więc tam pacjenci mogą być bardziej agresywni, ale jest też super oddział 5, gdzie na otwartym można sobie spokojnie wychodzić z oddziału i chodzić np. do biblioteki poczytać albo do sklepiku, albo pospacerować na terenie szpitala. Byłam też w Lublińcu na jakimś oddziale zamkniętym, gdzie byli ludzie w głębokich psychozach i tam było najstraszniej, ale to z uwagi na to, że z nikim właściwie nie dało się pogadać, a wolnego czasu było sporo. |
|
|
Klara |
Dodany dnia 17/08/2019 12:35
|
300% normy Postów: 7047 Data rejestracji: 16.04.12 |
Ja byłam na oddziale drugim, na zamkniętym odcinku ludzie byli przeróżni, niektórzy niezbyt fajni. Na otwartym za to było zupełnie inaczej, ale na nim byłam tylko niecały tydzień. Inna sprawa, że ja nawet na otwartym nie dostałam wolnych wyjść, mogłam tylko do ogródka, dalej nie. Fakt, że tam było mnóstwo czasu w którym nie wiadomo było co robić, bo nawet nie było takiej typowej terapii zajęciowej. W Opolu za to normalne łóżka, nie szpitalne, ładny oddział, dużo zajęć i tak zupełnie inaczej. Ja większosć czasu spędzałam grając w planszówki, poznałam też fajne osoby.
Wszystko to, co mam, to ta nadzieja, że życie mnie poskleja |
|
|
swistak |
Dodany dnia 17/08/2019 12:38
|
Złoty Forumowicz Postów: 1758 Data rejestracji: 11.08.14 |
Mój lekarz psychiatra mówił mi kiedyś, że tylko dwukrotnie zaatakował go pacjent. Pewnego razu zobaczył starszego pana chodzącego z dyndającym cewnikiem. Zwrócił mu uwagę, że nie powinien tak chodzić, bo jak sobie nastąpi na cewnik i go wyrwie, to strasznie boli. Pan na to: "Ty, młody, nie będziesz mnie pouczał" i spoliczkował go. Lekarz popatrzył i poszedł sobie. Pacjent miał Alzheimera. [quote][b]Liana:[/b] jest też super oddział 5, gdzie na otwartym można sobie spokojnie wychodzić z oddziału i chodzić np. do biblioteki poczytać albo do sklepiku, albo pospacerować na terenie szpitala[/quote] Ile mieliście tam psychoterapii? |
|
|
Liana |
Dodany dnia 17/08/2019 12:39
|
Rozgrzany Postów: 67 Data rejestracji: 07.02.16 |
No fakt, że w Lublińcu warunki skromne, jak z lat 70. Byłam też na Ziołowej (chyba dobrze pamiętam nazwę ulicy) w Katowicach, warunki super, nawet noże plastikowe dawali.
Edytowane przez Liana dnia 17/08/2019 12:46 |
|
|
Liana |
Dodany dnia 17/08/2019 12:47
|
Rozgrzany Postów: 67 Data rejestracji: 07.02.16 |
[quote][b]swistak napisał/a:[/b] Mój lekarz psychiatra mówił mi kiedyś, że tylko dwukrotnie zaatakował go pacjent. Pewnego razu zobaczył starszego pana chodzącego z dyndającym cewnikiem. Zwrócił mu uwagę, że nie powinien tak chodzić, bo jak sobie nastąpi na cewnik i go wyrwie, to strasznie boli. Pan na to: "Ty, młody, nie będziesz mnie pouczał" i spoliczkował go. Lekarz popatrzył i poszedł sobie. Pacjent miał Alzheimera. [quote][b]Liana:[/b] jest też super oddział 5, gdzie na otwartym można sobie spokojnie wychodzić z oddziału i chodzić np. do biblioteki poczytać albo do sklepiku, albo pospacerować na terenie szpitala[/quote] Ile mieliście tam psychoterapii?[/quote] Nie pamiętam, bo to było dawno temu, ale chodziłam na wszystko, co było dostępne. |
|
|
swistak |
Dodany dnia 17/08/2019 12:48
|
Złoty Forumowicz Postów: 1758 Data rejestracji: 11.08.14 |
[quote][b]Liana napisał/a:[/b] Byłam też na Ziołowej (chyba dobrze pamiętam) w Katowicach, warunki super, nawet noże plastikowe dawali.[/quote] Ziołowa to Katowice-Ochojec. Noży plastikowych nie pamiętam, ale rzeczywiście warunki tam były super. Wyposażenie i wystrój może było z lat 70, mi to jednak nie przeszkadzało. Kolega porównywał ten oddział do hotelu pięciogwiazdkowego (w porównaniu do innych szpitali, w których był). |
|
Strona 1 z 2: 12
Przeskocz do forum: |
Podobne Tematy
Temat | Forum | Odpowiedzi | Ostatni post |
---|---|---|---|
matka próbuje mnie zamknąć w szpitalu psychiatrycznym. | Przedstaw się | 6 | 04/09/2015 19:37 |
Anoreksja w szpitalu | Zaburzenia odżywiania | 6 | 10/10/2012 22:32 |
Strajk w szpitalu im. dr. J. Babińskiego | Ogólnie o psychiatrii | 6 | 11/06/2012 08:36 |
tragedia!!!Moja historia pobytu w szpitalu psych. w szczecinku | Depresja | 17 | 09/03/2012 22:33 |
leczenie w szpitalu psychiatrycznym | Ogólnie o psychiatrii | 87 | 25/04/2010 16:47 |