17 Maja 2024
Logowanie
Nazwa użytkownika

Hasło

Zapamiętaj mnie


sasta sasta
1 tydzień Offline
mamswojswiat mamswojswiat
1 tydzień Offline
Mirbla Mirbla
1 tydzień Offline
Mathews Arleen Mathews Arleen
2 tygodni Offline
Hernandez Hafsa Hernandez Hafsa
4 tygodni Offline
Ostatnio zarejestrował się: sasta
Ogółem Użytkowników:2,206
Shoutbox
Musisz zalogować się, aby móc dodać wiadomość.

18/12/2022
Cześć, Rafa!

15/12/2022
Dzień Dobry Wszystkim Smile

06/10/2022
zdrowia

06/10/2022
Covid zapukał do moich drzwi poraz kolejny ten już ze szpitalem w tle. Stres

17/07/2022
Romek, nowi użytkownicy mają zablokowaną możliwość pisania na Forum - najpierw muszą się przedstawić w dziale "przedstaw się".

Archiwum shoutboksa
Zobacz temat
 Drukuj temat
[elaine] - moja historia
Alia
#21 Drukuj posta
Dodany dnia 24/02/2011 10:36
Awatar

Grupa Trzymająca Władzę


Postów: 2831
Data rejestracji: 01.09.09

Hormony tarczycy i poziom cukru zawsze warto sprawdzić - może się okazać, że Twój obecny stan wynika z kilku różnych czynników, i fizjologicznych, i psychicznych.
 
ef
#22 Drukuj posta
Dodany dnia 24/02/2011 11:38
Awatar

Pasjonat


Postów: 6498
Data rejestracji: 16.02.11

[b]Elaine[/b],
nie poddawaj się. Nawet jeśli na wizytę u psychiatry trzeba będzie troszkę poczekać to lepiej, żeby pomógł Ci późno niż wcale. poza tym przy rejestracji możesz zaznaczyć, że sprawa jest bardzo pilna i że jak zwolni się jakieś miejsce to żeby dali Ci znać.

też rozumiem, o co chodzi z nie wstawaniem. jeszcze sobie tłumaczę, że jak bym bardziej chciała, to bym mogła. ale to chyba nieprawda. mi też mama powtarza, że muszę dać sobie radę sama. guzik. nic nie muszę, i Ty też nie. dużo przeszłaś w związku ze śmiercią rodziców (?) i jesteś bardzo dzielna, ale nie musisz być ze wszystkim sama. daj sobie pomóc.

trzymaj się i pisz! Smile
Wcale nie umarłeś lecz śpisz, jeszcze życie wyjdzie Ci.
 
Nadzieja
#23 Drukuj posta
Dodany dnia 24/02/2011 17:22
Awatar

Pasjonat


Postów: 5532
Data rejestracji: 20.08.08

Witaj Smile
[color=#333399]"Nigdy nikomu nie ufaj, Danielu, a tym bardziej ludziom, których podziwiasz. Bo nie kto inny, a właśnie oni zadadzą ci najboleśniejsze rany."
Carlos Ruiz Zafón " Cień Wiatru"[/color]
 
elaine
#24 Drukuj posta
Dodany dnia 24/02/2011 23:30
Awatar

Rozgrzany


Postów: 53
Data rejestracji: 22.02.11

jeżeli chodzi o lekarzy nie związanych z psychiatrią to dzięki, nie potrzebuję żadnych radPfft jutro idę badać krew na glukoze,tsh i morfologie. tak naprawdę to dla wielu chorób tarczycy to nie wystarcza. znam osobę która miała tsh w jak najlepszej normie i zaczeła szukać choroby gdzie indziej a okazało się, że miała jej zapalenie i trzeba było sprawdzić antyTPO i antyTG czy coś takiego.
[b]ef[/b] - dzięki za miłe słowa Smile naprawdę dobrze jest wiedzieć, że ktoś rozumie to wszystko.. zawsze jak słyszę lub czytam, że jestem dzielna to się tak trochę czuję jakby jakiś mały kawałek mojej depresji umierałSmile

a z serii [b]'wpis do pamiętnika'[/b] to tak:
po poniedziałkowej wizycie w poradni, z której wyszłam załamana wziełam się porządnie za szukanie pomocy, stwierdzając że póki jest w miare dobry czas i jestem w stanie to trzeba działać.. kurcze, jak bardzo to jest żałosne - w ciągu 2tyg byłam w szkole całe 3/10 dni z tego na 5/8 lekcji .. i uważam to za sukceso-dobry stan..? ehh.
w środę miałam chyba 5h wycieczkę po mieście odwiedzając różne miejsca.. w jednym do polceanej dr usłyszałam '18 kwiecień', w innym obiecującym miejscu na psychoterapie, że zostanę wpisana na listę oczekujących i nie wiadomo dokładnie na kiedy ale ok 4-5 miesięcy się czeka.. więc już totalnie straciłam nadzieję i bez wielkich oczekiwań udałam się w ostatnie miejsce, było już po 18 nawet nie sądziłam że będzie otwarte, dziwna okolica, ciemno.. a tu niespodzianka i dostałam termin na jutro! tylko do końca roku szkolnego, bo potem będę za stara na to miejsce, ale zawsze coś i akurat podskoczę na tej 4miesięcznej liście oczekujących..
no i wracałam do domu z jakimiś takim poczuciem ulgi a może nawet namiastki radości? że coś w końcu się stało,udało. dziś byłam u lekarza po skierowanie na badania krwi, a potem z długą lsitą telefonów z polecenia i reaserchu w int zaczełam szukać psychiatry. oczywiście terminy co najmniej 3tyg. zapisałam się na 17III do poradni przyklinicznej szpitala uniwersyteckiego i chociaż nie ma nic o tej lekarce na znanylekarz czy ranking-lekarzy to myślę, że będzie kompetentna skoro tam pracuje Pfft ale przez przypadek trafiłam też na nie znaną mi wcześniej poradnię, w nowej hucie, czyli będę tam jechała chyba z 1,5h w jedną stronę i termin był na.... ten pon 11.20! i nie wiem co myśleć, tzn zapewnę pojadę tam, co mi szkodzi, ale nie ma też żadnyc opinii o tej lekarce w int a termin taki szybki...? może to przez to że w hucie? i to chyba jeszcze nie centralnej. ale chyba lepiej pójść, zasięgnąć opinii? później oczywiście pójdę tego 17III-mam o wieeelee bliżej.
więc wydawałoby się że wszystko idzie dobrze, prawda? ale nie. oczywiście że nie Sad tak właśnie wygląda moje życie, nie ważne co by się dobrego działo w którejkolwiek jego sferze i jak bardzo widziałabym to realistycznie, że jest dobrze, to i tak nie ma to żadnego wpływu na to jak się czuję.. dziś po południu znów wielka masakra. po prostu leżałam, spałam, leżałam, chciałam zniknąć. taka pustka, jakby nawet oddychanie bolało.. jak jeszcze myślę o tym że mam jutro tej psychoterapeutce powiedzieć ' o co chodzi' to już w ogóle mnie to zwala z nóg.. jak ja mam jej odpowiedzieć na takie pytanie? to brzmi tak prosto 'co się dzieje'. a k.wa tego jest tyle że mogłabym książkę napisać.! całe moje dzieciństwo i moje liczne przypadłości z nim związane, moje beznadziejne schematy zachowań na któe nie mam wpływu i rujnują mi życie, szczególnie jeżeli chodzi o realcje z ludźmi, kompulsywne jedzenie, mega depresja, trudności z podstawowym funkcjonowaniem.. moja historia, to jak widzę swoją przyszłość i jak się jej boję w dziwny,głupi sposób. jak ja mam to po prostu opowiedzieć.. ehh. najbardziej się martwię, że za duże nadzieje do tego przywiążę. w sensie, że jakoś podświadomie pomyślę, że ta psychoterapia zdziała cuda, a potem się rozczaruję..
i siądę ze słoikiem nutelli.
apropo, z całych sił powstrzymywałam się dzisiaj od pójścia do sklepu i kupienia 3tabliczek czekolady, a odczuwałam wręcz prawie fizyczny ból z powodu nie jedzenia jej.. na szczęście się udało. ale na dłuższą metę na pewno nie dam rady.. pewnie już jutro się na coś rzucę. yea.

a teraz [b]pytanie do Was:[/b] jak to jest z Waszymi przyjaciółmi? kto wie o Waszej chorobie i czy Was wspierają? a rodzina?

bo ja mam z tym chyba też mały problem.. ostatnio się wyżaliłam jednej przyjaciółce, ale takiej ze szkoły podstawowej z którą się widze 2razy/rok i w sumie za dużo nie rozmawiamy,nie widujemy się. wie jeszcze druga osoba, która ma podobnie i też chodzi na psychoterapię, ale jakoś o wiele lepiej sobie z tym radzi, ma chłopaka który ją wspiera i nie widujemy się też, właściwie raczej można powiedzieć że się kolegujemy. i jest ta trzecia, któa niby wie, ale jakby udaje że nie..? albo nei wie co robić..? niby moja najlepsza przyjaciółka. chociaż po prostu to polega na tym, że spędzamy (spędzałyśmy, zanim przykułam się do łóżka) baardzo dużo czasu razem, zawsze wiedziałyśmy nawzajem co robimy etc, aż do czasu mojego totalnego wyłączenia się z życia.. ale nigdy jakoś nei rozmawiałyśmy o uczyciach czy coś. właściwie, to nie wiem czy ona wogóle mnie zna w jakimś dużym stopniu.. raczej nie daję się nikomu poznać :/ zaczełam unikać ludzi i naszych wspólnych znajomych jakoś ok listopada, a tak na maksa w grudniu. w grudniu może ze 2 razy mnie gdzieś wyciągneła, ale zaczełyśmy tracić kontakt.. potem styczeń się praktyczni enie kontaktowałyśmy a w lutym dzwoniła ale ja nie odbierałam telefonów, niby próbowała się usilnie dodzwonić przez 2tyg ale nie przyszła się spytać czy wszystko ok, nie napisała na gg, tylko ten tel, a ja po prostu nie byłam w stanie rozmawiać.. później zobaczyłam się z nią to chociaż tyle, że jak powiedziałam że nie chcę o tym rozmawiać to nie drążyła, zostawiła to w spokoju. i jej mniej więcej powiedziałam o co chodzi. i nie wiem czy dobrze zrobiłam. bo zaczeła na mnie patrzeć jak na zbitego pieska, dodawać w smsach takie ostrożne teksty żeby mnie nie urażać/naciskać, a ostatnio jak jej pisałam jak bardzo jest źle to w sumie jakby to zignorowała.. no i wiem że patrze na to pewnie bardzo spaczenie, bo sama wiem jak to głupio zabrzmi, ale mam takie egoistyczne uczucie, że chciałabym, żeby może się jakoś przejeła/zajeła? w sensie że ona sobie spokojnie się spotyka w kółko ze wszystkimi, nawet jak jej chłopak wyjechał na tydzień to się nie widziałyśmy no i nie wiem nie zaproponuje ze moze bym chciala spedzic jakos z nia czas.. boi sie czy jak? nie wiem, moze to glupie, ale po prostu chyba potrzebuje jakiegos wsparcia, nie mam rodzicow.. co powinnam zrobić?Sad powiedzieć jeszcze komuś? mieszkam z siostrą i jej mężem, ale nie chce jej się zwalać ze swoimi problemami.. ma dość swoich, również ze zdrowiem. a jej mąż kiedyś się śmiał z depresji i zażartował ze mnie.. więc nie chcę im pokazywać że jestem beznadziejna i sobie nie radzę :/ może głupie, ale nic nie poradzę, tak już mam..
Edytowane przez elaine dnia 24/02/2011 23:32
 
elaine
#25 Drukuj posta
Dodany dnia 24/02/2011 23:38
Awatar

Rozgrzany


Postów: 53
Data rejestracji: 22.02.11

ps. [b]ef[/b] - super super piosenka w podpisie!!!!!
 
martyna
#26 Drukuj posta
Dodany dnia 24/02/2011 23:41
Awatar

300% normy


Postów: 11241
Data rejestracji: 07.08.09

Elaine to Ty krakowianka Smile
co do Twojego pytania czy ktoś wie, w moim przypadku wiedzą już wszyscy począwszy od sąsiadki skończywszy na listonoszu niestety.W moim wypadku poprostu przyszedł taki moment ,że nie dało się ukryć zmian jakie zaszły-głownie mówię tutaj o wyglądzie fizycznym.

Życie jest zbyt krótkie, aby pić kiepską herbatę, czytać złe książki i marnować czas na ludzi, dla których nic nie znaczymy.
 
Czader
#27 Drukuj posta
Dodany dnia 24/02/2011 23:45
Awatar

Pasjonat


Postów: 5149
Data rejestracji: 29.09.10

[i]tylko do końca roku szkolnego, bo potem będę za stara na to miejsce,[/i]

Rozbawił mnie ten tekst... pojęcie starości jest jednak względne :-)

[i]nie wiem co myśleć, tzn zapewnę pojadę tam, co mi szkodzi, ale nie ma też żadnyc opinii o tej lekarce w int a termin taki szybki...? może to przez to że w hucie? i to chyba jeszcze nie centralnej. ale chyba lepiej pójść, zasięgnąć opinii?[/i]

Weź poprawkę na to że może być taka sytuacja że ilu psychiatrów(lekarzy) tyle opinii. Mnie badało dwóch i każdy znalazł coś innego. Neurologów trzech z czego jeden stwierdził "nic panu nie jest" ;-)

[i]tego jest tyle że mogłabym książkę napisać.[/i]

Zacznij pisać. Mówię całkiem serio.

[i]że ta psychoterapia zdziała cuda, a potem się rozczaruję.. [/i]

Jak cię nafaszerują prochami przestaniesz się przejmować psychoterapią Grin Po prostu będziesz na nią chodzić.
A czy zdziała cuda ? To chyba zależy od Ciebie ?

[i]i siądę ze słoikiem nutelli.[/i]

Widzę że też lubisz Nutellę :-)
Powinni wyprodukować taką bez "wyrzutów sumienia" po jej zjedzeniu.

[i]a teraz pytanie do Was: jak to jest z Waszymi przyjaciółmi? kto wie o Waszej chorobie i czy Was wspierają? a rodzina?[/i]

Mam trudności w budowaniu relacji międzyludzkich.
Nie mam przyjaciół. Rodzina wie ale ma do tego podejście w stylu "jesteś taki inteligentny, to niemożliwe abyś był chory"

Tak naprawdę jedynym wsparciem jest dla mnie to forum, na którym pozwalają mi spamować do woli i chociaż na chwilę oderwać się od tej prozaicznej realistycznej formy życia pt "wiem co mi jest" - czasami wolałbym niewiedzieć...

[i]że chciałabym, żeby może się jakoś przejeła/zajeła? [/i]

Może to zabrzmi brutalnie... ale... "umiesz liczyć, licz na siebie"
Dla żłagodzenia " prawdziwych przyjaciół poznaje się w biedzie"
Więc jest nadzieja że i Ty poznasz/spotkasz kogoś z kim będziesz mogła po prostu porozmawiać...

Jeżeli najbliższą osobą z rodziny jest Twoja Siostra, to spróbowałbym z nią porozmawiać... może najpierw delikatnie wyczuł grunt... a potem szczerze... to najbliższa rodzina... wspólna krew...
Olać męża... to Twoja Siostra...

 
elaine
#28 Drukuj posta
Dodany dnia 27/02/2011 13:54
Awatar

Rozgrzany


Postów: 53
Data rejestracji: 22.02.11

dzięki za tak wyczerpującą odpSmile co do nutelli to jest tzn wersja light, zobacz sobie przepisy dukana, ale jak na razie nigdy nie chciało mi się jej zrobić, więc nie wiem w jakim stopniu oddaje oryginał.
tak martyna, krakowianka. Ty też?

byłam w piątek na tej terapii i w sumie to cały czas ja mówiłam i mówiłam, dosyć szybko i chaotycznie, a Pani sobie notowała.. nie wiem czy powiedziałam to co chciałam, czy wszystko co powinnam.. nie skomentowała za bardzo nic, powiedziała, że za tydzień ustalimy zasady czy coś..
heh, już się nie mogę doczekać. a jutro do psychiatry. może bym się cieszyła gdyby te lekarstwa które ew dostanę miałyby zadziałać od razu.. a tu trzeba czekać x tygodni i to nie wiadomo czy zadziałają Sad
później w piątek miałam nawet dobry humor, widziałam się ze znajomymi wieczorem, w sobotę nawet się coś pouczyłam.. ale potem poszłam na imprezę do koleżanki. no i masakra. nie wiem kim jestem, kiedyś potrafiłam się bawić. a teraz siedziałam i patzyłam i analizowałam. myślałam jaka jestem gruba, a inne dziewczyny zgrabne i ładne, a że nawet nie potrafię nadrobić osobowością bo po prostu jakoś nie cieszy mnie ta impreza jak tych ludzi więc siedzę posępnie zamiast się z nimi bawić.. kiedyś lubiłam tańczyć, teraz nie wyjdę na parkiet bo się wstydzę i bym cały czas myślała czy ktoś na mnie patrzy.. jak przyszłam to znowu podjęłam decyzję o odchudzaniu i od razu się załamałam że znowu mi nie wyjdzie.. bo nie oszukujmy się, próbuję od sierpnia i najwięcej udało mi się schudnąć marne 4kg które już i tak wróciło.. Sad
mam nadzieję, że te lekarstwa coś pomogą w zw z czekoladą..

dzięki za wsparcie i przepraszam że nie udzielam się w innych wątkach, ale jak na razie nie mam żadnego doświadczenia w leczeniu itp więc nie mam co wam pisać..
 
Czader
#29 Drukuj posta
Dodany dnia 27/02/2011 14:16
Awatar

Pasjonat


Postów: 5149
Data rejestracji: 29.09.10

[i]dzięki za wsparcie i przepraszam że nie udzielam się w innych wątkach, ale jak na razie nie mam żadnego doświadczenia w leczeniu itp więc nie mam co wam pisać..[/i]

Zawsze się możesz w innych wątkach powygłupiać ;-)
Z doświadczenia wiem że pomaga ;-)))

[i]co do nutelli to jest tzn wersja light, zobacz sobie przepisy dukana, ale jak na razie nigdy nie chciało mi się jej zrobić, więc nie wiem w jakim stopniu oddaje oryginał.[/i]

Wszystko co light jest fuj... a na hasło dukan, uruchamia się hasło dieta, a hasło dieta+dukan= no way Grin
 
martyna
#30 Drukuj posta
Dodany dnia 27/02/2011 14:27
Awatar

300% normy


Postów: 11241
Data rejestracji: 07.08.09

Alechd masz alergie na Dukana nie możliwe Wink poprostu nie możliwe.
Elaine pisz sa tez tutaj wątki zupełnie lużne więc zachęcam.
Tak jestem z Krakowa.
Życie jest zbyt krótkie, aby pić kiepską herbatę, czytać złe książki i marnować czas na ludzi, dla których nic nie znaczymy.
 
Makro
#31 Drukuj posta
Dodany dnia 27/02/2011 18:04
Awatar

Grupa Trzymająca Władzę


Postów: 3419
Data rejestracji: 10.08.08

Nie wiem czy rozmawianie o dietach patrząc na większość użytkowników jest bezpieczne.
[color=#3300ff]"Gdy słońce kultury chyli się ku zachodowi, to nawet karły rzucają długie cienie."[/color]
[color=#6600ff]Karl Kraus[/color]
[color=#0099ff]Jestem lekarzem. Na forum jestem prywatnie, więc funkcje leczenie i diagnostyka są wyłąc
 
http://www.blogozakrecie.blox.pl
martyna
#32 Drukuj posta
Dodany dnia 27/02/2011 18:09
Awatar

300% normy


Postów: 11241
Data rejestracji: 07.08.09

pewnie nie - przepraszam.
Życie jest zbyt krótkie, aby pić kiepską herbatę, czytać złe książki i marnować czas na ludzi, dla których nic nie znaczymy.
 
elaine
#33 Drukuj posta
Dodany dnia 01/03/2011 22:55
Awatar

Rozgrzany


Postów: 53
Data rejestracji: 22.02.11

cześć, u mnie znów beznadziejnie :( tak na maksa, nie mam siły wstawać z łóżka.. w pon nie dojechałam do tego psychiatry - nie wstałam. dziś jakoś się zawlekłam do szkoły na jedną lekcję wpadając przy okazji na nauczycielkę ang, na którym nie byłam od 2tyg.. w dodatku dowiedziałam się że dyrektor chce mnie widzieć. boję się tam jutro iść.. mam nadzieję że w ogóle wstanę. pewnie chodzi o francuski na którym nie byłam hoho od świąt BN.
jak o tym myślę, w ogóle o jutrzejszym dniu, że będę musiała wstać to chce mi się płakać.. :(

wypożyczyłam z biblioteki fajną książkę -"JUTRO WZEJDZIE SŁOŃCE Jak przetrwać depresję". Jest tam napisane o małych czynnościach, "lepiej coś robić nieskutecznie niż nie robić niczego". żeby próbować codziennie wstać, zasłać łóżko, umyć się i zjeść pełnowartościowy posiłek. a jak starczy sił to iść na spacer, zwłaszcza na słońce.. że niby "leżenie w łóżku w ciemnym pokoju oświetlonym jedynie 40watową żarówką i migającym światłem telewizora, nie sprzyja - powtarzam, nie sprzyja wychodzeniu z depresji. " hehe coś w tym jest :P
więc się niby staram, poszłam nawet na pół h spacer przez centrum krk po szkole i próbowałam sobie ułożyć pozytywny plan na popołudnie, ale co z tego.. i tak jak przyszłam to musiałam się najeść i iść spać i wstałam 21:30 :( teraz pełno rzeczy do szkoły,których pewnie i tak nei zrobię, powinnam wstać o 6, ciekawe czy uda mi się o 10.. :( masakra. byle do pt i żebym wstała na tą psychoterapię..
czytam też Wasze wątki i naprawdę tak mi lepiej jak widzę, że naprawdę da się skutecznie z tym walczyć, dziękuję.
 
Czader
#34 Drukuj posta
Dodany dnia 01/03/2011 22:59
Awatar

Pasjonat


Postów: 5149
Data rejestracji: 29.09.10

[i]Jest tam napisane o małych czynnościach, "lepiej coś robić nieskutecznie niż nie robić niczego". żeby próbować codziennie wstać, zasłać łóżko, umyć się i zjeść pełnowartościowy posiłek. a jak starczy sił to iść na spacer, zwłaszcza na słońce.. że niby "leżenie w łóżku w ciemnym pokoju oświetlonym jedynie 40watową żarówką i migającym światłem telewizora, nie sprzyja - powtarzam, nie sprzyja wychodzeniu z depresji. " hehe coś w tym jest Pfft[/i]

Muszę to sobie zapamiętać :-) Najlepiej mi idzie z jedzeniem.Pfft
 
martyna
#35 Drukuj posta
Dodany dnia 01/03/2011 23:09
Awatar

300% normy


Postów: 11241
Data rejestracji: 07.08.09

Bo to jest prawdziwe. Elaine idzie wiosna coraz więcej słoneczka będzie i dłuższe spacery pozwalają naładować baterię.
Ja spacerując ładuje i ogólnie " chodzę" na baterię słoneczne, jakby montowali w ubraniu zimowym solary słoneczne to już bym nie narzekała.
Słońce poprawia nastrój i powoduje lepsze samopoczucie - ale niczego nowego nie odkryłam wszyscy to wiemy.
Tak więc Eleine byle do wiosny Wink i powolutku krok po kroku do przodu
Życie jest zbyt krótkie, aby pić kiepską herbatę, czytać złe książki i marnować czas na ludzi, dla których nic nie znaczymy.
 
Kati
#36 Drukuj posta
Dodany dnia 02/03/2011 12:52
Awatar

Platynowy forumowicz


Postów: 2764
Data rejestracji: 29.06.09

Elaine, przykro mi, że tak Ci się wiele ponakładało. Naprawdę jesteś dzielna, a dół, a nawet megadół jest w Twoim wypadku czymś naturalnym. Taka reakcja obronna, żeby nie zwiariować. Moja terapeutka mówiła, że ludzie uciekają w to, do czego im najbliżej. Najwyraźniej Tobie najbliżej do depresji. Nie było mnie kilka dni i dopiero powoli się wczytuję się w Twoją historię. Natomiast tak "na gorąco" chciałam skomentować jeden wątek. Szkoła. Powiedz, czy nauczyciele/pedagog/dyrektor/ktokolwiek tam wie, jak poważnie jesteś chora? Wiesz, ja byłam, a poniekąd jestem nadalpo drugiej stronie. Pracowałam w liceum dość, hm, specyficznym. Dużo ambicji i dużo problemów. I jestem zdania, że nauką to się można zajmować, jak się jest zdrowym i sprawnym, a w przypadku choroby, przede wszystkim się wyleczyć. Nawet kosztem roku w plecy - co w perspektywie całego życia jest niczym, zgodzisz się chyba? Zauważ, ile stresu wiąże się z tym tematem. Powiedz, czy Ty kręcisz i ściemniasz (a tak się moge domyślać z wpisu o tym, kto wie - nie było tam nikogo z nauczycieli na liście, hm?), czy też otwarcie mówisz "jestem chora, nie radzę sobie"? Bo jeśli to pierwsze, jesteś traktowana tak jak inne osoby zdrowe i takie też będą wobec Ciebie oczekiwania. Jeśli to drugie - na pewno w całej szkole znajdziesz choć jedną osobę, która udzieli Ci wsparcia. Jeszcze tu wrócę. Choćby w podpisach u CzaderaGrin
 
Jaskolka
#37 Drukuj posta
Dodany dnia 02/03/2011 16:06
Awatar

Platynowy forumowicz


Postów: 2580
Data rejestracji: 13.10.10

Ja sobie o tym pomyślałam rano wchodząc do szkoły, a tu widzę, że Kati napisała Smile Tak więc tylko powiem, że w pełni się z nią zgadzam.

Potwierdzenie? Choćby ze dwie moje koleżanki z klasy. Jedna, która miała ze 2 czy 3 ciężkie tygodnie i nic nie była w stanie zrobić, dzięki temu, że powiedziała, co się dzieje (no, właściwie jej mama powiedziała, ona sama nie była w stanie przyjść do szkoły...), nie miała problemów z nadrobieniem materiału/sprawdzianów itp., nauczyciele zgadzali się, by nie pisała od razu w tygodniu po powrocie. Drugiej sytuacji dobrze nie znam, ale wiem, że dziewczyna coś załatwiła z panią pedagog, przez co też miała przez jakiś czas trochę "luzu".

Trzymaj się!
 
Czader
#38 Drukuj posta
Dodany dnia 02/03/2011 17:06
Awatar

Pasjonat


Postów: 5149
Data rejestracji: 29.09.10

[i][b]Jeszcze tu wrócę. Choćby w podpisach u Czadera[/b][/i]

Marzec się dopiero zaczyna, a Kati już kombinuje jak się załapać na nagrodę miesiąca Pfft Grin
 
elaine
#39 Drukuj posta
Dodany dnia 04/03/2011 00:23
Awatar

Rozgrzany


Postów: 53
Data rejestracji: 22.02.11

[quote][b]Kati napisał/a:[/b]
Szkoła. Powiedz, czy nauczyciele/pedagog/dyrektor/ktokolwiek tam wie, jak poważnie jesteś chora? [/quote]
wiedzą, że jestem, ale chyba nie zdają sobie sprawy jak bardzo..
dosyć długa historia z tą moją szkołą, będę mieć wyrzuty że taki wywód znowu piszę Pfft a więęęc. na wstępie zaznaczę, że strasznie beznadziejnie się szkoła zachowała w zw z moją zeszłoroczną sytuacją, ale przynajmniej przeprosili. a było to tak, że z powodów rodzinnych i częstych nieobecności miałam 4nieklasyfikowania na semestr. no i było powiedziane, że teraz już będę sobie chodzić normalnie,regularnie do szkoły i przy okazji nadrabiać ten zeszły semestr z 4przedmiotów - a nie były to lekkie rzeczy, np. fizyka. i wiecie, strasznie dużo obowiązków na bieżąco, codziennie 8 lekcji, spyta, niespyta, +umawianie się po za lekcjami na zaliczanie materiału zaległego + dosyć szybko rozkręcająca się choroba. a ja chciałam dać radę, wiecie takie coś w głowie 'muszę muszę muszę'. i w pewnym momencie byłam tak wykońćzona, że po prostu nie wstałam z łóżka i powiedziałam siostrze, że nigdzie nie idę, mam w d. wszystko. więc pojechałyśmy do pedagog porozmawiać co by tu zrobić, jak rozwiązać sytuację. była zdziwiona w ogóle, że 'jest tak źle', że nie wyrabiam, stwierdziła, że no w sumie faktcyznie ciężka sytuacja ale nic nie wskazywało/nie było ode mnie sygnałów, że jest żle. taak jasne. chyba można było się domyślić, że nikt nie dałby rady? a moja wych przyjeła strategie 'przez dyscyplinę'. i zamiast spróbować zrozumieć mówiła, że muszę się nauczyć wstawać bo jak tak będę chodzić do pracy jak do szkoły to nigdzie długo nie popracuję..
no, ale przyznano mi lekcje indywidualne do końca roku. i tym sposobem w 2miesiące zaliczyłam całą 2klasę lo. wyglądało to straasznie, na razie nie mam porównania ale myślę, że jak taka sesja tylko 2miesięczna ;P
dlaczego uważam, że było to źle rozwiązane przez szkołę? bo mogłam dostać to ind kilka miesięcy wcześniej i obyłoby się bez wycieńczenia, stresu i harówy na koniec roku. ale nikt nie pomyślał, a ja skąd mogłam wiedzieć że mogę się starać/jak to się robi?
chodziłam wtedy też na taką psychoterapię krótką, któa skupiała się na żałobie i myślałam, że pomogła. byłam taka nakręcona tym zaliczaniem w szkole, byle by się udało itp. że nawet nie zauważyłam aż przyszły wakacje. powiedzmy, że w lipcu było ok - chyba głownie dlatego, że byłam cały czas po za domem ze znajomymi. ale za to sierpień cały spędziłam w domu i cały w łóżku.. te 2miesiące w-miare-spokoju się odbiły z nawiązką. przyszedł wrzesień, a ja znowu naiwnie stwierdziłam, że 'muszę muszę muszę', że trzeba dawać radę etc. i tak do połowy października się męczyłam aż zaczęłam znowu załatwiać indywidualne. no i od końća listopada takowe mam przyznane. więc tak, wiedzą. względnie. bo miałam wrażenie, że np. pedagog myślała, że teraz to sobie załatwiam, no bo 'mam jak', że nie wiem, poszłam do tego psychiatry i 'powiedziałam co trzeba'. a ja autentycznie się rozpłakałam niekontrolowanie na tej rozmowie, a ten lekarz mi powiedział, że 'nie mówi że to się skońćzy w szpitalu, ale..' .. i że koniecznie muszę zażywać lekarstwa. u tego samego byłam w poprzednim roku załatwiając to ind i mi wtedy już mówił o lekarstwach ale oczywiście stwierdziłam, że dam radę sama..
i tutaj właśnie o ironio - dostaję kartkę, szkoła dostaje taką samą, z zaleceniami 'farmakoterapia i długoterminowa psychoterapia'. nikt nie pyta czy otzymuje jakąkolwiek pomoc. chodzę sobie do szkoły jak zwykle/zawsze/wymagania te same.
[quote]
Powiedz, czy Ty kręcisz i ściemniasz (a tak się moge domyślać z wpisu o tym, kto wie - nie było tam nikogo z nauczycieli na liście, hm?), czy też otwarcie mówisz "jestem chora, nie radzę sobie"? [/quote]
no właśnie dziwna sytuacja, bo niby mam papierek, nawet jako 'choroba przewlekła' mogę wyjść z matury na pół h i mieć przedłużony czas pisania, ale 'nikt nic o tym nie wie.' tzn moja wina, bo ja zawsze udaje ze wszystko ok, chyba chce zeby BYŁO ok.. jak jestem w szkole to naprawdę chcę się uczyć, wręcz lubię się uczyć (też chodzę to takiej dziwnej szkoły z ambicjami;p) ale po prostu jak przychodzę do domu to nie jestem w stanie nic zrobić.. po prostu krew mnie na to zalewa :[ jak wracam autobusem to już tylko myślę 'byle do łóżka..' Sad
[quote]
Bo jeśli to pierwsze, jesteś traktowana tak jak inne osoby zdrowe i takie też będą wobec Ciebie oczekiwania. Jeśli to drugie - na pewno w całej szkole znajdziesz choć jedną osobę, która udzieli Ci wsparcia.[/quote]
tylko ja właśnie chyba chcę być tak traktowana.. nie wiem może to głupie, ale tak mam wrażenie, że jednak jestem normalna/zdrowa.. może po prostu nie potrafię do końca zaakceptować faktu, że faktycznie jestem CHORA i że potrzebuję POMOCY. nigdy nie potrafiłam o nią prosić, mam tak wpojone, że tylko słabi proszą o pomoc, a ja mam być dzielna. chociażby teraz sytuacja: mam naprawdę świetną siostrę, po prostu jest cudowna, a i tak nie mogę jej powiedzieć co się dzieje.. po prostu nie mogę. nie potrafię się przyznać, zwłaszcza przed kimś na kim mi zależy, że jestem słaba.

teraz oczywiście, odkąd mój stan sięgnął rekordowego dna, wtedy kiedy zarejestrowałam się na forum, co nie co w szkole powiedziałam. prawie się rozpłakałam przy mojej wych prosząc żeby mnie nie pytała (o tyle gorzej z tym ind - jesteś pytany/spr na każdej lekcji, jak z klasą to szanse 1:30kilka)i tłumacząc mniej więcej jak wygląda teraz moje życie - czyli jedno wielkie zmęczenio-beznadziejno-spanio-wegetowanie.
mówiłam też pedagog przy herbatce o moich poszukiwaniach psychiatry.
pani od mat powiedziała, że 'gdybyś była moją córką to..' i później zaczeła mówić o Bogu i żebym się wyspowiadała. ale z uczeniem jest bardzo w porządku, mówi mi że wszystko robimy pode mnie i żebym robiła tyle zadań ile jestem w stanie.
trochę żałuje że przy okazji tłumaczenia czemu nie zrobiłam zadania z fizyki(bo nie byłam w stanie -czemu?) też trochę uchyliłam rąbka, bo pani zrobiła mi mały wywód że 'wszystkim życie się toczy raz tak raz inaczej ale trzeba się pozbierać..' na co ja że 'nie mogę, nie jestem w stanie, nie mam wpływu' a ona coś w stylu, że po prostu trzeba wstać i już.. x-x
ale generalnie tak, szkoła mnie 'wspiera'.
a ja i tak nie daję rady SadSad ale jestem beznadziejna...
mam 12h/tyg a i tak w zesżłym tyg byłam na 5! a w tym na 6 .. taka matematyka - zrób ile dasz radę.. i nic nie robię Sad nie daję radę nic! czasami nie wstaję na lekcje o 11!
i co, czy nie jestem żałosna? Sad przecież to już jest ind tok nauczania, już bardziej z górki mieć nie mogę...
12h?! co to jest?! powinnam codziennie jeszcze skoro mam tyle wolnego powtarzać i ćwiczyć do matury.. ale ja wszystko przesypiam.

dzisiaj np. w ogóle nie wstałam z łóżka. obudziłam się o 11, zjadłam coś, poszłam spać gdzieś ok 14, obudziłam się po 18, znowu coś zjadłam, pooglądałam tv, a teraz piszę to. a, tak, zjadłam jakieś 4pączki i 2batoniki - pewnie znowu przytyję. nie byłam w stanie dzis nic robić, codziennie staram się cokolwiek, żeby jakoś się podbudować.. chociaż czytam kilka str tej książki o depresji. a dziś nic.
wczoraj byłam u bonifratrów kupić zioła. opowiedziałam braciszkowi w habicie co mi dolega, a on wypisał mi jakąś mieszankę ziół które mam pić 3/dzień i mają mi dodać duuuużo energii. dziś rano wypiłam je raz i spałam po południu 4h.. hm. ale cóż, szukam rozwiązań doraźnych,zanim w końcu dotrę do psychiatry.
badania krwi wyszły w porządku, siostra chce mnie brać prywatnie do endokrynologa..
a i zastanawiam się nad pójściem w sobotę na spotkanie Anonimowych Żarłoków. mitingi są niedaleko mojego miejsca zamieszkania. a odpowiedziałam twierdząco na 13/15 pytań z kwestionariusza na ich stronie. piszą, że jak masz 'tak' na co najmniej 3 to masz lub możesz mieć w przyszłości problem z jedzeniem...
no ja dzisiaj nawet nie miałam 'kompulsa' bo on ma zawsze początek i koniec, dziś po prostu jadłam cały czas tylko z przerwami na spanie.. ehh. i nie mogę przestać :/

i serio mi głupio że tak dużo piszę. z tego co widzę nikt tak szczegółowo się nie rozpisuje. ale trudno, sami pisaliście, że jak pomaga to zebym pisała. a chyba pomaga. zawsze to 'coś' zrobionego.. no i pocieszam się, że nikt nie każe Wam tego czytać Pfft
Edytowane przez elaine dnia 04/03/2011 00:37
 
sigma
#40 Drukuj posta
Dodany dnia 04/03/2011 00:59
Awatar

Grupa Trzymająca Władzę


Postów: 12627
Data rejestracji: 12.02.11

[quote]mam tak wpojone, że tylko słabi proszą o pomoc, a ja mam być dzielna. chociażby teraz sytuacja: mam naprawdę świetną siostrę, po prostu jest cudowna, a i tak nie mogę jej powiedzieć co się dzieje.. po prostu nie mogę. nie potrafię się przyznać, zwłaszcza przed kimś na kim mi zależy, że jestem słaba.[/quote]
A próbowałaś kiedyś pomyśleć o tym tak, że umiejętność przyznania się do swoich problemów jest oznaką siły, a nie słabości? Że trzeba być właśnie dzielnym, silnym, żeby umieć poprosić o pomoc?
Tak z mojego doświadczenia - pamiętam swoją pierwszą wizytę u psychoterapeuty. I jego słowa - że widzi we mnie dużo siły, skoro zdecydowałam się wziąć życie w swoje ręce, odważyłam się przyjść, szukać pomocy. I moja reakcja wtedy - co on bredzi?? Jaka siła, jaka odwaga, przecież ja właśnie siedzę i mówię, że z niczym sobie nie radzę, że wszystko mnie przerasta, przeraża! Ale teraz trochę czasu minęło i myślę sobie, że on miał wtedy bardzo dużo racji. Proszenie o pomoc to nie jest słabość.
karą za niewiarę będzie lęk
który już nie zechce opuścić mnie
 
Przeskocz do forum:
Podobne Tematy
Temat Forum Odpowiedzi Ostatni post
moja niepewna diagnoza Zaburzenia osobowości 3 01/05/2019 09:51
Moja grupa wsparcia Psychoterapia 24 15/03/2016 02:26
Moja historia - potrzeba podzielenia się. Zaburzenia odżywiania 8 12/05/2015 22:49
żyć w zgodzie z samym sobą czyli ja i moja choroba Nasze wątki - część otwarta 185 23/02/2015 22:24
Moja historia - Moja Miłosc - Moja walka o ukochanego - Dzień dobry Przedstaw się 14 17/06/2014 21:36

50,475,319 Unikalnych wizyt

Powered by PHP-Fusion copyright © 2002 - 2024 by Nick Jones.
Released as free software without warranties under GNU Affero GPL v3.

2024