05 Maja 2024
Logowanie
Nazwa użytkownika

Hasło

Zapamiętaj mnie


Mathews Arleen Mathews Arleen
2 dni Offline
Hernandez Hafsa Hernandez Hafsa
2 tygodni Offline
Klara Klara
5 tygodni Offline
Nieustraszona Nieustraszona
5 tygodni Offline
swistak swistak
8 tygodni Offline
Ostatnio zarejestrował się: asd asd ...
Ogółem Użytkowników:2,204
Shoutbox
Musisz zalogować się, aby móc dodać wiadomość.

18/12/2022
Cześć, Rafa!

15/12/2022
Dzień Dobry Wszystkim Smile

06/10/2022
zdrowia

06/10/2022
Covid zapukał do moich drzwi poraz kolejny ten już ze szpitalem w tle. Stres

17/07/2022
Romek, nowi użytkownicy mają zablokowaną możliwość pisania na Forum - najpierw muszą się przedstawić w dziale "przedstaw się".

Archiwum shoutboksa
Zobacz temat
 Drukuj temat
Nowe życie Hadassy
hadassa
#21 Drukuj posta
Dodany dnia 26/01/2011 21:13
Awatar

Złoty Forumowicz


Postów: 1611
Data rejestracji: 13.03.10

Byłam dziś na terapii indywidualnej. Miałam ciężką sesję, bo poruszyłam temat mojego pierwszego, niefortunnego związku. Pisałam o tym kiedyś, na początku, w moim starym wątku. To jest dla mnie bardzo trudna sprawa. Pomimo, że minęło od tamtej pory kilkanaście lat, to ten ból i nienawiść do tego człowieka(tak, właśnie nienawiść, choć to straszne) są ciągle tak samo silne i żywe jak wtedy. Męczy mnie to strasznie i muszę wreszcie się z tym uporać, bo nie mogę zapomnieć. To ciągle wraca, wspomnienia. Z nienacka. Ja chcę zapomnień, a on mi się śni...i to są koszmary. Mój terapeuta mówi, że mam objawy stresu pourazowego, cokolwiek to znaczy. na następnej sesji będziemy kontynuować ten wątek...to jest dla mnie bardzo trudne, mówienie o tym. Nawet nie mogę wymówić jego imienia, mam gulę w gardle. Każde słowo o tym związku to ogromny wysiłek...ale muszę to wreszcie zrobić, pozbyć się tego koszmarnego ciężaru. Terapeuta dał mi zadanie, napisać list do mojego byłego, o tych wszystkich uczuciach i o tym co myślę. Oczywiście, to nie ma być list do wysłania, tylko dla mnie, terapeutyczny. Zrobię to, wiem już z dziennej terapii, że napisanie takiej pracy, o czymś bardzo trudnym jest oczyszczające...więc mam nadzieję, że jak się z tym uporam, to mi ulży...
[color=#660099][i]" A ja jestem proszę Pana na zakręcie
moje prawo, to jest pańskie lewo.
Pan widzi krzesło, ławkę, a ja rozdarte drzewo.(...)
Ode mnie widać niebo przekrzywione..."[/i][/color]
 
modliszka
#22 Drukuj posta
Dodany dnia 27/01/2011 12:01
Awatar

Złoty Forumowicz


Postów: 2327
Data rejestracji: 26.10.09

Hadassa nowy wątek, nowy awatar, jakby nowa Ty.To niesamowite jak się zmieniłaś patrząc na Twoje początkowe wpisy na forum.Zrobiłaś/robisz kawał dobrej roboty jak dla mnie - gratulujeSmile
[i]Złamać można praktycznie wszystko, nawet
serce.
Lekcje, których udziela nam życie, nie przynoszą
mądrości, lecz blizny i zrosty.[/i]
 
hadassa
#23 Drukuj posta
Dodany dnia 28/01/2011 21:17
Awatar

Złoty Forumowicz


Postów: 1611
Data rejestracji: 13.03.10

Dzięki Modliszko,
tak, ja też czuję, że odwaliłam kawał roboty i odwałam nadal. Ten ostatni rok to chyba najbardziej pracowity rok w moim życiu pod względem pracy nad sobą. Wcześniej, to było tak jak się ułożyło, nie próbowałam jakoś tym kierować co się ze mną działo w kwestii osobistego rozwoju.
Teraz jest inaczej, teraz widzę, że to jest ważne i chcę tego. Chcę świadomie kształtować swoje życie, a nie poddawać się prądom, które znoszą na mielizny.
Ale dziś mi wyjątkowo ciężko, leży mi na duszy ciężar przeszłości. Przygniata strasznie. Zrobiłam jak radził terapeuta.Wzięłam sie za pisanie tego listu. Ale to droga przez mękę. Myślałam, że zrobię to przy jednym podejściu, ale niestety. Jest we mnie ogromny ból związany z tamtym związkiem, ale on nie chce ze mnie wyjść. Wyciągnęłam wczoraj moje statre pamiętniki, i wiersze. Poczytałam jak było. Strasznie było. A tak naprawdę w tej sprawie cały czas jest. Nie potrafię...nie potrafię uwolnić się od tego żalu, od tej bezsilności...
Chciałabym, żeby to się ze mnie wyrwało krzykiem, szlochem, poczułabym wtedy ulgę. Ale nic takiego się nie dzieje. Na zewnątrz jestem całkiem spokojna, kamiennie spokojna. Tylko w środku ten tępy, mrożący ból i smutek. Dlaczego tak się dzieje?
Jednak nie zrezygnuję, napiszę ten list. Wywlokę to z siebie siłą, bo nie mam siły dłużej tego dźwigać.
[color=#660099][i]" A ja jestem proszę Pana na zakręcie
moje prawo, to jest pańskie lewo.
Pan widzi krzesło, ławkę, a ja rozdarte drzewo.(...)
Ode mnie widać niebo przekrzywione..."[/i][/color]
 
Nadzieja
#24 Drukuj posta
Dodany dnia 28/01/2011 21:30
Awatar

Pasjonat


Postów: 5532
Data rejestracji: 20.08.08

Podziwiam Cię Hadassa, za Twój upór i determinację. Trzymam kciukiSmile
[color=#333399]"Nigdy nikomu nie ufaj, Danielu, a tym bardziej ludziom, których podziwiasz. Bo nie kto inny, a właśnie oni zadadzą ci najboleśniejsze rany."
Carlos Ruiz Zafón " Cień Wiatru"[/color]
 
hadassa
#25 Drukuj posta
Dodany dnia 30/01/2011 19:41
Awatar

Złoty Forumowicz


Postów: 1611
Data rejestracji: 13.03.10

Chwalicie mnie dziewczyny za mój wiersz, dzięki.
Ja go nie umiem sama ocenić, napisałam co czułam. Pewnie za rok, czy dwa będę umiała stwierdzić czy mi sie podoba czy nie, teraz to zbyt świeże. O ironio zawsze było tak, że najlepsze rzeczy pisałam jak miałam doła. Teraz niestety zapadam się coraz głębiej. Dziś miałam okropną ochotę się napić. Utopić ten ból i żal w alkoholu. Ale wiem, że to nic nie da, że to tylko pogłębi problem, więc tego nie robię. No i szkoda mi tylu miesięcy abstynencji i terapii.
Spróbuję dziś skończyć ten list, chciałabym w środę dać go terapeucie...
Dodatkowo dobijają mnie problemy w relacji z mężem. On jest dla mnie bardzo dobry, ale ja sie przed nim zamykam. Uciekam w swój świat, gdy coś mnie boli, tak jak teraz. Wyizolowuję się, sama.Dziś prawie cały dzień spałam i bardzo miałam jadłam. Tak reaguję gdy złapię doła.
I tak naprawdę nie ma ŻADNEGO zewnętrznego powodu żebym tak się czuła. Powodem tego stanu jest powrót do tamtych wydarzeń sprzed lat. Stoję u wrót swojej pamięci, widzę to wszystko z jaskrawą wyrazistością, ale nie umiem się z tym skonfrontować...bo tak cholernie boli. Próbuję nie widzieć tego co było, ale to otacza mnie ze wszystkich stron To jest jak obsesja.
Ale znalazłam coś, jedną, małą korzyść. Wiele moich trudności emocjonalnych ma swój początek w tamtych wydarzeniach. Widzę teraz wyraźnie ciąg przyczynowo- skutkowy. Kiedyś tego nie dostrzegałam. Czy to mi w czymś pomoże? Oby...
[color=#660099][i]" A ja jestem proszę Pana na zakręcie
moje prawo, to jest pańskie lewo.
Pan widzi krzesło, ławkę, a ja rozdarte drzewo.(...)
Ode mnie widać niebo przekrzywione..."[/i][/color]
 
hadassa
#26 Drukuj posta
Dodany dnia 02/02/2011 18:21
Awatar

Złoty Forumowicz


Postów: 1611
Data rejestracji: 13.03.10

Miałam dziś indywidualną terapię. W jakimś sensie czuję się zawiedziona, czuję niedosyt. Mój terapeuta zaproponował mi, abym problem mojego pierwszego związku przepracowała z terapeutką, która jest kierowniczką naszego ośrodka. Po pierwsze zaskoczył mnie, nie spodziewałam się, cały tydzień żyłam w przekonaniu, że dziś będziemy kontynuować ten wątek, no nastawiłam się po prostu. Stwierdził, że może łatwiej mi będzie pracować nad tym z kobietą. Jest w tym trochę racji. Ta sprawa jest dla mnie cholernie intymna i wstydliwa, więc może rzeczywiście przy terapeutce b edzie łatwiej misię do końca otworzyć, tym bardziej, że z nią pracowałam przed odziałaem dziennym i ona zna moje problemy. Ale czuję niedosyt, właśnie dlatego, że dziś była nastawiona na tamten temat i jak ustaliliśmy, że to będę omawaić z terapeutką, to nie bardzo wiedziałam o czym mam mówić. Nie żebym nie miała problemów do terapii. mam ich aż za dużo! Na tym właśnie polega problem. Zawsze przed terapią zastanawiam się o czym będę mówić, jadę z jakimś takim ogólnym planem, bo muszę spośród tego wszystkiego co mam, co jest dla mnie trudne, coś wybrać. I to wcale nie jest łatwe. Stwierdzam, że 45 min terapii raz na tydzień to za mało. Mnie by sie przydało ze 2 godziny dwa razy tygodniowo. Wiem, że to nie do końca możliwe. jest dużo pacjentów, nie tylko ja. Wszyscy są potrzebujący...
I tak przez to wszystko jestem dziś rozbita.
Poza tym mój nastrój depresyjny ciągle sie utrzymuje. Nic mi się nie chce, tzn nie mam motywacji do działania, do podejmowania moich codziennych obowiązków. Wkurza mnie to. I pierwszy raz odkąd biorę leki antydepresyjne zastanawim się nad sensownością ich brania. Może to iracjonalne co napiszę, alenajchętniej bym odstawiła prochy. Na szczęscie mam wizytę u psychiatry za tydzień, więc będę mogła jej powiedzieć o tych wszystkich "mądrościach", które przychodzą mi do głowy. W ogóle dlaczego mi przychodzą?
[color=#660099][i]" A ja jestem proszę Pana na zakręcie
moje prawo, to jest pańskie lewo.
Pan widzi krzesło, ławkę, a ja rozdarte drzewo.(...)
Ode mnie widać niebo przekrzywione..."[/i][/color]
 
hadassa
#27 Drukuj posta
Dodany dnia 11/02/2011 19:56
Awatar

Złoty Forumowicz


Postów: 1611
Data rejestracji: 13.03.10

Ostatnio miałam bardzo napięte dni, ani chwili, żeby popisać na Efce. Tylko zaglądałam, żeby poczytać co u innycch. No i mam też problemy z logowaniem się, wywala mnie jak chcę przejść do innego wątku. No ale dziś udało sięSmile
Więc jestem i mogę napisać parę słów
W ogóle to chyba się obrażęWink bo nikt ostatnio "u mnie" nie piszeSad...
Ale na poważnie...9czasem poproszę jednak o jakoś mały komentarzProsi)
U mnie ostatnio lepiej. Dół mi przeszedł na szczęście. Był zdecydowanie związany z tym co "przerabiam" na terapii. i choć nadl się tym zajmuję, to przekroczyłam chyba jakąś niewidzialną, ale bardzo mocno dla mnie odczuwalną granicę i teraz jest mi dużo łatwiej mówić o przeszłości, nie mam już takiej blokady, choć nadal jest, ale nie tak wielka. Opornie, ale posuwam się do przodu...Mogę powiedzieć, że jejstem z siebie dumna, bo zmierzyłam się z największym koszmarem mojego życia i...nie uciekłam jak dotąd, stawiłam mu czoło. To tyle na terapii.
Jutro wyjeżdżam na REKOLEKCJEGrin bardzo się cieszę, uwielbiam to. Ale proszę, pamiętajcie omnie w swoich modlitwachWinkbo jadę pierwszy raz jako wychowawca do dzieci...cóż, wprawdzie jestem nauczycielem, więc mam jakie takie doświadczenie, ale jednak nauka w szkole, to co innego niż zapewnianie dzieciom opieki na takim wyjeździe. Polega to na tym, że aby dorośli mogli spokojnie słuchać medytacji i konferencji ja będę się zajmowała ich dziećmiSmile. Więc defakto nie będę uczestniczyć w programie rekolekcji, a jedynie w wieczornej częsci, gdy dzieci są już pod opieką rodziców, a najczęściej po prostu w łóżkachWink.
więc mam lekką tremę, bo to mój "pierwszy raz". Ale ufam, że będzie dobrze...
Jak wrócę, to się odezwęPapa czyli za mniej więcej tydzień
[color=#660099][i]" A ja jestem proszę Pana na zakręcie
moje prawo, to jest pańskie lewo.
Pan widzi krzesło, ławkę, a ja rozdarte drzewo.(...)
Ode mnie widać niebo przekrzywione..."[/i][/color]
 
tajfunek
#28 Drukuj posta
Dodany dnia 11/02/2011 20:07
Awatar

300% normy


Postów: 7284
Data rejestracji: 31.05.09

Mówisz i masz B)
Super, że terapia posuwa się do przodu, mi nigdy się to nie udało. Póki co marzę w ogóle o jakiejś terapii, ale mnie na nią nie staćAngry
Rekolekcje fajna sprawa. Wierzę, że sobie poradzisz. Twój "pierwszy raz" po prostu MUSI być wyjątkowyGrin
Pamiętam o Tobie i czekam na Twój powrót i oczywiście relację z rekolekcji.
Trzymaj się...
 
Nadzieja
#29 Drukuj posta
Dodany dnia 11/02/2011 22:38
Awatar

Pasjonat


Postów: 5532
Data rejestracji: 20.08.08

Ja też pamiętam.PowodzeniaSmile
[color=#333399]"Nigdy nikomu nie ufaj, Danielu, a tym bardziej ludziom, których podziwiasz. Bo nie kto inny, a właśnie oni zadadzą ci najboleśniejsze rany."
Carlos Ruiz Zafón " Cień Wiatru"[/color]
 
hadassa
#30 Drukuj posta
Dodany dnia 11/02/2011 22:44
Awatar

Złoty Forumowicz


Postów: 1611
Data rejestracji: 13.03.10

Dzięki dziewczynkiSmile
Choć będę miała czas wypełniony, ja też będę pamiętać o wasKwiatek
[color=#660099][i]" A ja jestem proszę Pana na zakręcie
moje prawo, to jest pańskie lewo.
Pan widzi krzesło, ławkę, a ja rozdarte drzewo.(...)
Ode mnie widać niebo przekrzywione..."[/i][/color]
 
Mademoisellka
#31 Drukuj posta
Dodany dnia 12/02/2011 12:07
Awatar

Medalista


Postów: 583
Data rejestracji: 28.12.08

Zazdroszczę Ci tych rekolekcji - mimo wszystko, pozdrówki Smile
[color=#336633]To niewiarygodne, jak można czuć się szczęśliwą przez tyle lat, mimo tylu kłótni, tylu upierdliwości i tak naprawdę, kurwa, nie wiedzieć, czy to miłość czy nie.

Gabriel García Márquez
[i]Miłość w czasach zarazy[/i] [/color]
 
hadassa
#32 Drukuj posta
Dodany dnia 26/02/2011 11:36
Awatar

Złoty Forumowicz


Postów: 1611
Data rejestracji: 13.03.10

JestemSmile
Wróciłam wprawdzie tydzień temu, ale jakoś nie miałam kiedy usiąść do komputera. Jakoś też nie miałam chęci.
Byłam w dobrej formie, bardzo dobrej. Piszę w czasie przeszłym, bo to niestety już minęło. Teraz jest tak sobie. Ani źle, ani dobrze, tylko średnio. Ostatnie dni przeżyłam pod zanakiem grypy żołądkowejDobani, która z pewnością przyczyniła się do pogorszenia mojego nastroju.

A jak na rekolekcjach? Cóż, jak zwykle (i to jest NIEZWYKŁE) wspaniale. Dużo pracy, bo pojechałam jako opiekunka do dzieciWink (to są rekolekcje rodzinne, więc w czasie gdy rodzice mają nauki ktoś musi zajmować się ich maluchami), ale też dużo wewnętrznego pokoju w duszy.Uczestniczyłam jednak w wieczornych konferencjach i modlitwach, bo wtedy dzieci już śpiąWink Cały czas czułam obecność Boga i to jak leczy tą moją pooraną i poplątaną psychikę. Czułam się przez cały czas, jak w ramionach matki. To uczucie niestety minęło po paru dniach jak wróciłam i teraz mi tego strasznie brakuje. Ale tak jest właściwie zawsze...Jednak wierzę, w to, że choć już nie czuję tak Jego obecności, jak wcześniej, to On ciągle przy mnie jest...to bardzo osobiste, ale chciałam się z wami tym podzielić. Bo tak naprawdę, odkąd zachorowałam to właśnie wiara trzyma mnie przy życiu, nie pozwala na ostateczne załamanie. I wlewa w moje serce coraz więcej nadziei i siły do walki o siebie...
[color=#660099][i]" A ja jestem proszę Pana na zakręcie
moje prawo, to jest pańskie lewo.
Pan widzi krzesło, ławkę, a ja rozdarte drzewo.(...)
Ode mnie widać niebo przekrzywione..."[/i][/color]
 
ef
#33 Drukuj posta
Dodany dnia 26/02/2011 15:48
Awatar

Pasjonat


Postów: 6498
Data rejestracji: 16.02.11

Hadasso,
dobrze to czytać. mimo, że jest "średnio".
ten zjazd jest zawsze po rekolekcjach. wracasz z krainy spokoju do normalnego życia, z którym trzeba się zmagać. ale ten piękny czas zostaje przecież w Twojej pamięci, żebyś mogła do niego wracać i korzystać w ciężkich chwilach. to jest jak ładowanie akumulatorów - jak energia się wyczerpie to trzeba pomyśleć o kolejnych rekolekcjach Grin
3maj się, dobrze Cię czytać.
Smile
Wcale nie umarłeś lecz śpisz, jeszcze życie wyjdzie Ci.
 
martyna
#34 Drukuj posta
Dodany dnia 26/02/2011 15:48
Awatar

300% normy


Postów: 11241
Data rejestracji: 07.08.09

Hadassa zazdroszczę ... chyba tego spokoju wew, jaki pozostaje po takich rekolekcjach.
Ja osobiście zagubiłam sie w wierze od dłuższego czasu bardziej jako niesprawiedliwość na koleje losu. Nawet kiedyś próbowałam rozmawiać z duchownym na ten temat ale ja nie umiem przyjąć jego argumentów typu " Bóg taki miał plan", ja w to poprostu nie wierzę w to. Może dlatego brakuje mi tak strasznie takiego spokoju? i ciągle bujam się życie -śmierć? nie wiem może kiedyś ktoś odp mi na to pytanie.
Życie jest zbyt krótkie, aby pić kiepską herbatę, czytać złe książki i marnować czas na ludzi, dla których nic nie znaczymy.
 
hadassa
#35 Drukuj posta
Dodany dnia 26/02/2011 19:23
Awatar

Złoty Forumowicz


Postów: 1611
Data rejestracji: 13.03.10

Ef-dzięki za zrozumienie i wsparcieBuziak
Martyna-ja tez nie wierzę, że Bóg miał plan abym się rozchorowała ja czy ktokolwiek inny. Myślę, że On ma plan jak nas z tego wszystkiego wyprowadzić, dlatego nieustannie sie do Niego zwracam...zresztą o tym, że On chce nas leczyć (i ciało i ducha) mówi cała Ewangelia

[i]23 I obchodził Jezus całą Galileę, nauczając w tamtejszych synagogach, głosząc Ewangelię o królestwie i lecząc wszystkie choroby i wszelkie słabości wśród ludu.

24 A wieść o Nim rozeszła się po całej Syrii. Przynoszono więc do Niego wszystkich cierpiących, których dręczyły rozmaite choroby i dolegliwości, opętanych, epileptyków i paralityków, a On ich uzdrawiał(Mt 4,23-24)[/i]

A skąd się biorą nasze choroby i cierpienie? Cóż, to jest odwieczne pytanie gnębiące ludzi. Ponieważ moja wiara jest prosta, więc wierzę Pismu św, które mówi, że wszelkie zło i cierpienie pochodzi od diabła i ma do nas dostęp przez nasze grzechy i grzechy innych ludzi. Nie wiem, czy to co napisałam cię satysfakcjonuje Martyna, myślę ,że niekoniecznie...mnie by nie satysfakcjonowało, jeszcze parę lat temu...
Ale staram się zaakceptować, że nie wszystko muszę rozumieć, że są rzeczy, których po prostu nie pojmuję i już. Po prostu wierzę W Bożą miłość i opiekę, to wszystko.
[color=#660099][i]" A ja jestem proszę Pana na zakręcie
moje prawo, to jest pańskie lewo.
Pan widzi krzesło, ławkę, a ja rozdarte drzewo.(...)
Ode mnie widać niebo przekrzywione..."[/i][/color]
 
martyna
#36 Drukuj posta
Dodany dnia 27/02/2011 03:08
Awatar

300% normy


Postów: 11241
Data rejestracji: 07.08.09

[quote] wierzę Pismu św, które mówi, że wszelkie zło i cierpienie pochodzi od diabła i ma do nas dostęp przez nasze grzechy i grzechy innych ludzi.[/quote]
Haddasa wychodzi na to że muszę być potępiona zważywszy na całą moją historię.
Nasuwają mi sie pytania co noworodek który sie urodził z chorobą jest winny?co zawiniłam jako dziecko? skoro jest to moja wina?
Tylko nie pisz mi że to wina za przodków bo to guzik prawda.
Przykro mi ale nie wierzę w WINĘ kogokolwiek za chorobę i cierpienie, bardziej że cierpienie jest krzyżem który pomaga nam docenić zrozumieć pewne aspekty naszego życia.

Życie jest zbyt krótkie, aby pić kiepską herbatę, czytać złe książki i marnować czas na ludzi, dla których nic nie znaczymy.
 
hadassa
#37 Drukuj posta
Dodany dnia 27/02/2011 18:53
Awatar

Złoty Forumowicz


Postów: 1611
Data rejestracji: 13.03.10

Martyna upraszczasz,
Ja nie napisałam, że nasze choroby są winą za nasze grzechy, a jedynie, że cierpienie ma do nas dostęp również przez to, że grzeszymy my i inni. Co mam na myśli? np jeśli kobieta zostatnie zgwałcona, to bardzo cierpi, ale grzech popełnił ten co ją zgwałcił, niestety odbija sie to również na niej (bo na nim też, tylko może nie od razu).
Oczywiście są tysiące, miliony przypadków, na które jako ludzie na pewno nie potrafimy znaleźć rozumowego wytłumaczenia.
Oczywiście, że nie jesteś niczemu winna, że urodziłaś się chora, nawet coś takiego nie przyszłoby mi do głowy.i nie wiem dlaczego tak się stało, dlaczego cierpisz, nawet nie śmiałabym próbować ci tego tłumaczyć, mogę jedynie towarzyszyć i "trzymać za rękę", choć tylko wirtualnie...
Ja w chwilach depresji wyłam do Boga "dlaczego, za co?!". Choć akurat u mnie sprawa jest pewnie nieco prostsza. Jednak moja depresja w pewnej mierze jest wynikiem mojego picia. No a upijanie się, jak wiemy dobre nie jest. I choć pijąc zawsze usprawiedliwiałam sie sama przed sobą, że nic złego nie robię, bo przecież wszyscy tak robią, to i tak w głębi duszy wiedziałam, ze to jak ja piję dobre nie jest.
Oczywiście, nie wszystko jest takie proste, bo już moja dwubiegunowość, nie jest w żaden sposób zależna od mojego picia i w ogóle nie jest ani moją ani niczyją inną winą, i też sobie zadaję pytanie "Boże, dlaczego ja?", i nie umiem na nie odpowiedzieć, nie znajduję na nie odpowiedzi. Ale jestem też pewna, że On nie chce abym cierpiała, że chce mnie z tego uwolnić i robi to. I choć bardzo mało rozumiem, to jednak Mu wierzę, to wszystko. A pytania ciągle wracają i niepokoją...i wtedy szukam pocieszenia w modlitwie, do Jezusa, który cierpiał, który był ukrzyżowany...dlaczego On cierpiał? Przecież On na pewno nie zawinił? Nie wiem, ale wiem jedno, On mnie rozumie, bo cierpiał bardzo i wie co to znaczy ból, samotność, lęk i odrzucenie.
[color=#660099][i]" A ja jestem proszę Pana na zakręcie
moje prawo, to jest pańskie lewo.
Pan widzi krzesło, ławkę, a ja rozdarte drzewo.(...)
Ode mnie widać niebo przekrzywione..."[/i][/color]
 
martyna
#38 Drukuj posta
Dodany dnia 28/02/2011 08:00
Awatar

300% normy


Postów: 11241
Data rejestracji: 07.08.09

ja mam prosty skrót do cierpienia:
doświadczenia życiowe= krzyż
jeśli je znosisz dzielnie= jesteś mądry, odważny i taki heroiczny i godny naśladowania.
jeśli nie jesteś wstanie go udźwignąć= jesteś nikim.
Ja nie potrafię i nie starcza mi sił by jakoś poradzić sobie z tym wszystkim co mnie spotyka.

Życie jest zbyt krótkie, aby pić kiepską herbatę, czytać złe książki i marnować czas na ludzi, dla których nic nie znaczymy.
 
hadassa
#39 Drukuj posta
Dodany dnia 28/02/2011 15:18
Awatar

Złoty Forumowicz


Postów: 1611
Data rejestracji: 13.03.10

[quote][b]martyna napisał/a:[/b]
jeśli je znosisz dzielnie= jesteś mądry, odważny i taki heroiczny i godny naśladowania.
jeśli nie jesteś wstanie go udźwignąć= jesteś nikim.
[/quote]

to jest taki stereotyp. Ja się z tym nie zgadzam. Większość ludzi według własnej oceny nie jest w stanie udźwignąć tych trudności, które i ch spotykają, wobec tego większość ludzi to NIKT?
Tak jak napisałaś, by znosić cierpienie dzielnie potrzeba HEROIZMU, mało kto go posiada. Ja na pewno nie.
Czy ty uważasz, że jesteś nikim, bo nie umiesz dzielnie cierpieć?
A co to w ogóle znaczy "dzielnie"? Nie marudząc, nie jęcząc? Bez słowa skargi? Czy ty Martyna uważasz, że skoro ci ciężko i się skarżysz, to jesteś beznadziejna?
Moim zdaniem: masz prawo się skarżyć. Jest ci źle i potrzebujesz wsparcia, wyrażasz to i to jest ok.
Odwołując sie do Pisma Św. Jezus też się skarżył, gdy modlił sie w ogrodzie oliwnym. Skarżył się swojemu Ojcu, że się boi i że mu ciężko, ale skarżył się i apostołom (Mk14,32-42), że jest smutny i prosił ich o wsparcie modlitwą.
strach przed cierpieniem i skarga na ból są jak najbardziej ludzkie, ale obnażają naszą słabość.
Może tu tkwi twój problem? Może nie umiesz pogodzić się z tym, że jesteś słaba?
Tak sobie myślę, że to może być temat do przerobienia na terapii...

Tak się mądrze, bo sama mam podobnie...pracuję nad tym, aby pogodzić sie z własną słabością, to bardzo trudne...
Edytowane przez hadassa dnia 28/02/2011 15:19
[color=#660099][i]" A ja jestem proszę Pana na zakręcie
moje prawo, to jest pańskie lewo.
Pan widzi krzesło, ławkę, a ja rozdarte drzewo.(...)
Ode mnie widać niebo przekrzywione..."[/i][/color]
 
martyna
#40 Drukuj posta
Dodany dnia 28/02/2011 16:49
Awatar

300% normy


Postów: 11241
Data rejestracji: 07.08.09

[quote]Czy ty uważasz, że jesteś nikim, bo nie umiesz dzielnie cierpieć?[/quote]
tak uważam, większość ludzi ma problemy, które przerastają i są trudne a radzi sobie bez niszczenia siebie.Co o tym decyduje?
[quote]Może nie umiesz pogodzić się z tym, że jesteś słaba?[/quote]
może masz rację.
[quote]by znosić cierpienie dzielnie potrzeba HEROIZMU[/quote]
Przez wiele lat byłam z tych odporniejszych na złe wiadomości, na diagnozy czy nie najlepsze przepowiednie.Nie wiem skąd wtedy we mnie był optymizm i taka zwykle radość życia, ale to źródło się skończyło. Z chwilą jak los dorzucił kolejny balast z formie RZSu ja nie jestem w stanie znaleźć jakiegoś punktu zaczepienia by zawalczyć o lepszą jakość życia. Brakuje sił zarówno tych fizycznych jak i psychicznych.
Życie jest zbyt krótkie, aby pić kiepską herbatę, czytać złe książki i marnować czas na ludzi, dla których nic nie znaczymy.
 
Przeskocz do forum:
Podobne Tematy
Temat Forum Odpowiedzi Ostatni post
Życie na Chadzie Przedstaw się 11 27/09/2021 15:17
Chad a dalsze życie i wychowywanie razem dzieci Choroba afektywna dwubiegunowa 5 30/07/2020 20:55
Darmowy e-book: "Zdrowe życie z chorobą afektywną dwubiegunową" Choroba afektywna dwubiegunowa 2 06/02/2018 13:24
Życie z chorobą Przedstaw się 6 09/01/2018 05:19
Piosenka, która najlepiej opisuje Twoje życie W wolnym czasie 30 13/04/2017 20:50

50,363,641 Unikalnych wizyt

Powered by PHP-Fusion copyright © 2002 - 2024 by Nick Jones.
Released as free software without warranties under GNU Affero GPL v3.

2024