08 Maja 2024
Logowanie
Nazwa użytkownika

Hasło

Zapamiętaj mnie


mamswojswiat mamswojswiat
07:35:08 Offline
Mirbla Mirbla
1 dzień Offline Offline
Mathews Arleen Mathews Arleen
6 dni Offline Offline
Hernandez Hafsa Hernandez Hafsa
2 tygodni Offline Offline
Klara Klara
6 tygodni Offline Offline
Ostatnio zarejestrował się: Mirbla
Ogółem Użytkowników:2,205
Shoutbox
Musisz zalogować się, aby móc dodać wiadomość.

18/12/2022
Cześć, Rafa!

15/12/2022
Dzień Dobry Wszystkim Smile

06/10/2022
zdrowia

06/10/2022
Covid zapukał do moich drzwi poraz kolejny ten już ze szpitalem w tle. Stres

17/07/2022
Romek, nowi użytkownicy mają zablokowaną możliwość pisania na Forum - najpierw muszą się przedstawić w dziale "przedstaw się".

Archiwum shoutboksa
Zobacz temat
Mam Efkę :: Hyde park :: Porozmawiajmy
 Drukuj temat
egzystencjalna samotność
Mademoisellka
#1 Drukuj posta
Dodany dnia 31/07/2010 17:52
Awatar

Medalista


Postów: 583
Data rejestracji: 28.12.08

Choć to trudne i niekoniecznie przyjemne, warto sobie czasami uświadomić swoją samotność egzystencjalną. Nie ma na świecie istoty tak empatycznej, która w pełni będzie w stanie współodczuwać nasze emocje. Nigdy. Przez te wszystkie niesamowite kombinacje genetyczne, każdy z nas jest niepowtarzalny. A za niepowtarzalnością siłą rzeczy podąża pewnego rodzaju poczucie osamotnienia w wymiarze egzystencjalnym.
Psychologowie oraz filozofowie chrześcijańscy przekonują, że tylko Bóg jest w stanie wypełnić tę samotną pustkę, którą nosi w sobie każdy z nas.
A jeśli nie wierzę w Boga?
Czy istnieje jakiś Absolut, do którego trzeba dążyć bez względu na przekonania?
A może ten absolut tkwi w nas samych...Może sami w sobie nosimy tajemnicę o nas samych i nie ma sensu czekać na 'olśnienie', ingerencję z zakresu metafizyki.
Strasznie czasem się czuję, jak patrzę na osobę, która wie o mnie WSZYSTKO, nie mam przed nią żadnych tajemnic i ona przede mną także jest jak otwarta księga, jest dla mnie najbliższym i najdroższym człowiekiem i nagle przychodzi myśl, że to tylko POZORY. Nikt nie wniknie nigdy w umysł i zakamarki duszy drugiego człowieka.
Wzbudza to lekki przestrach ale i przypomina, że jako jedyni wiemy, świadomie lub podświadomie, co się w nas kryje i jedynie sami możemy tym 'rozporządzać', sami ponosimy odpowiedzialność za siebie.
Edytowane przez Mademoisellka dnia 31/07/2010 18:07
[color=#336633]To niewiarygodne, jak można czuć się szczęśliwą przez tyle lat, mimo tylu kłótni, tylu upierdliwości i tak naprawdę, kurwa, nie wiedzieć, czy to miłość czy nie.

Gabriel García Márquez
[i]Miłość w czasach zarazy[/i] [/color]
 
Lekarka dusz
#2 Drukuj posta
Dodany dnia 31/07/2010 20:21
Awatar

Rozgrzewający się


Postów: 17
Data rejestracji: 30.07.10

Samotność jest drogą hartowania ducha i rozwoju światopoglądu opartego na ścisłej logice oraz służy do "poznawania niepoznawalnego". Zgadzam się, że samotność egzystencjalna wynika z tego, że rzeczywiście jesteśmy niepowtarzalni. Nikt nie jest w stanie w 100% nas zrozumieć, w pełni do nas dotrzeć.
Ja np. obrazuję sobie to w ten sposób, że nasze własne: "JA" to jakby swego rodzaju system operacyjny, który u każdego niezaśmiecony wirusami funkcjonuje bardzo podobnie. Inaczej, ale podobnie i jest mozliwy w miarę dobry przepływ informacji.
Wyobraźmy sobie zwykłą czynność przenoszenia danych z jednego komputera na drugi za pomocą pendrivea. Wszystko idzie z reguły w miarę gładko. Zależy od jakości systemów, od prędkości przesyłu danych itp. Większy problem pojawia się w momencie, kiedy jednym z systemów zawładnie jakiś wirus, może pojawić się problem z odczytaniem plików, z przesyłaniem ich, z połączeniem.
Wg mnie podobnie jest z nami, jeśli porównamy: system- do naszego własnego "JA", wirus- do jakiejś chwiejności osobowości, zaburzenia, np. ED, a samo przesyłanie danych do rozmowy, rozumienia się nawzajem z drugim czlowiekiem.

Samotność staje się esencją egzystencji. Nie może to być wysublimowana potrzeba akceptacji, lecz pragnienie samorealizacji, gdyż tylko z niego, mimo wszystkich przeciwności, człowiek potrafi czerpać satysfakcję i upojenie ze swych trudów, niejako sam z siebie, wtedy do szczęścia nie potrzebni mu są ludzie.
Edytowane przez Lekarka dusz dnia 31/07/2010 20:29
Vincit qui patitur
 
kohterka
#3 Drukuj posta
Dodany dnia 31/07/2010 20:46
Awatar

Startujący


Postów: 159
Data rejestracji: 28.05.09

Tak mi przyszło do głowy...

[youtube][/youtube]
[color=#996600]Jest taka cierpienia granica, za którą uśmiech pogody się zaczyna...

Czesław Miłosz[/color]
 
Mademoisellka
#4 Drukuj posta
Dodany dnia 31/07/2010 22:37
Awatar

Medalista


Postów: 583
Data rejestracji: 28.12.08

Język jakim napisałaś tego posta powalił mnie i sprał intelektualnie. A idź Ty na tę swoją medycynę, nadajesz się Grin

[quote][b]Lekarka dusz napisał/a:[/b]
wtedy do szczęścia nie potrzebni mu są ludzie.[/quote]

A z tym to się nie zgodzę. Nigdy. Też kiedyś bardzo ufałam sobie i zarzekałam się, że życie w samotności to życie w dobrym towarzystwie, niestety rzeczywistość szybko zweryfikowała ten pogląd.

Kohterka- zajebisty kawałek Smile
Edytowane przez Mademoisellka dnia 31/07/2010 22:38
[color=#336633]To niewiarygodne, jak można czuć się szczęśliwą przez tyle lat, mimo tylu kłótni, tylu upierdliwości i tak naprawdę, kurwa, nie wiedzieć, czy to miłość czy nie.

Gabriel García Márquez
[i]Miłość w czasach zarazy[/i] [/color]
 
Lekarka dusz
#5 Drukuj posta
Dodany dnia 31/07/2010 22:51
Awatar

Rozgrzewający się


Postów: 17
Data rejestracji: 30.07.10

Masz racje. Kur...co ja w ogóle wygaduję? Przecież sama tak naprawdę lubię ludzi... Lubię odczuwać ciepło bliskich. Lubię być potrzebna. Chyba przechodzę coś na wygląd buntu własnego nieszczęścia.
Izolacja? Najwyraźniej... Przepraszam. Dzisiaj miałam kiepski dzień. Stan duszy był...fatalny. To ja może pójdę spać... w tym 'uduszonym' w woni kadzideł pokoju.
Dobranoc Wink
Vincit qui patitur
 
Mademoisellka
#6 Drukuj posta
Dodany dnia 31/07/2010 22:52
Awatar

Medalista


Postów: 583
Data rejestracji: 28.12.08

JA też mykam, jestem wykończona pięciogodzinną grą w monopol ;D
[color=#336633]To niewiarygodne, jak można czuć się szczęśliwą przez tyle lat, mimo tylu kłótni, tylu upierdliwości i tak naprawdę, kurwa, nie wiedzieć, czy to miłość czy nie.

Gabriel García Márquez
[i]Miłość w czasach zarazy[/i] [/color]
 
martyna
#7 Drukuj posta
Dodany dnia 01/08/2010 21:47
Awatar

300% normy


Postów: 11241
Data rejestracji: 07.08.09

Czechow pisał " Jeśli boisz się samotności, nie żeń się" i coś w tym jest. Samotność towarzyszy większości z nas i jest akceptowalna, wtedy uciekamy do naszych pokładów wspomnień, by czerpać energię. Gorzej gdy czujemy się osamotnieni w tłumie wtedy tą pustkę trudniej wypełnić.
Ja osobiście należę do tych wierzących i modlitwa jest dla mnie czymś więcej niż klepaniem formułek, ona powoduje że uspokajam się, że dotykam głębiej siebie. Daje mi spokój ducha gdy mi go najbardziej brakuje.
Życie jest zbyt krótkie, aby pić kiepską herbatę, czytać złe książki i marnować czas na ludzi, dla których nic nie znaczymy.
 
naked
#8 Drukuj posta
Dodany dnia 02/08/2010 12:46
Rozgrzewający się


Postów: 5
Data rejestracji: 29.07.10

Samotność jest czymś codziennym.
Strasznie sie boje, że zawsze będę samotna.
Bo tak na prawdę, co z tego, że otacza nas tyle ludzi, a nikt nie zna.
I czy istnieje ktoś kto potrafi się w czuć w druga osobę?
To jest jak z bólem, nie da się komuś wytłumaczyć jakie to uczucie.
 
Kati
#9 Drukuj posta
Dodany dnia 02/08/2010 13:03
Awatar

Platynowy forumowicz


Postów: 2764
Data rejestracji: 29.06.09

Dziś jestem gotowa, żeby coś napisać w tym wątku. Mam taką refleksję, że dojrzałość polega właśnie na tym, że godzę się z tym, że w pewnych sferach swojego ja zawsze będę sama. Czy już doszłam do tego punktu? Heh, chyba jeszcze nie. Ciągle jeszcze oczekuję, że ktoś mnie zrozumie, że wczuje się we mnie... Całe moje dzieciństwo upłynęło pod znakiem "Ale wczuj się w naszą sytuację, my jako mama i tata czujemy to i to" Wczuwanie się w lęki i zmartwienie rodziców było sednem każdej rozmowy. Co ja czuję - było drugorzędne. Jestem jedynaczką, powinnam uczyć się jak rozumieć kogos innego bo jestem z gruntu egoistyczna. No i do dziś się wczuwam i rozumiem. I dopiero teraz wiem, że JA, jeśli chcę być dojrzałą osobą, nie mam prawa oczekiwać tego od innych. Ostatnio zadziało się kilka sytuacji, kiedy zostałam z rozczarowaniem i własnymi niespełnionymi oczekiwaniami wobec osób, które są mi bliskie. I powoli dociera do mnie, że to tylko moje. Że każdy ma swoją wersję, a pretensje, oczekiwania i wymagania są zgubne - bo na końcu czeka mnie rozczarowanie. Lepiej ok, rozpoznawać i nazywać swoje stany ale nie uzależniać ich od zachowania innych ludzi. I jak tu się nie zgodzić z deMello? Że droga do dojrzałości prowadzi ku samotności?...
 
martyna
#10 Drukuj posta
Dodany dnia 02/08/2010 19:03
Awatar

300% normy


Postów: 11241
Data rejestracji: 07.08.09

[youtube][/youtube]
Życie jest zbyt krótkie, aby pić kiepską herbatę, czytać złe książki i marnować czas na ludzi, dla których nic nie znaczymy.
 
weronika
#11 Drukuj posta
Dodany dnia 24/08/2010 21:56
Awatar

Brązowy Forumowicz


Postów: 856
Data rejestracji: 10.08.08

głowa cała, zęby na miejscu, reszta się wygoi
wyhamował, bo wie że zrobię obdukcję
moja psycholog zapewne napisałaby, że nie ma ze mną teraz kontaktu wzrokowego i emocjonalnego i miałaby rację
milczę i patrze pusto w dal, cisza daje mi ulgę
[URL=http://chomikuj.pl/?page=258631]moja spiżarnia[/URL]
na skraju...
 
http://tailtu.blox.pl
Kati
#12 Drukuj posta
Dodany dnia 25/08/2010 11:25
Awatar

Platynowy forumowicz


Postów: 2764
Data rejestracji: 29.06.09

Weroni, nie wiem co napisać. W takiej sytuacji czuję bolesną ułomność internetowych komunikatorów. Odezwij się dziś też, proszę.
 
weronika
#13 Drukuj posta
Dodany dnia 25/08/2010 15:02
Awatar

Brązowy Forumowicz


Postów: 856
Data rejestracji: 10.08.08

Jestem. Wczoraj po tym co się stało byłam kompletnie oszołomiona i poza trzęsieniem się i płaczem niewiele ze mnie dało się "uzyskać". Nie spałam w nocy chyba do 3, może dłużej. Bałam się zasnąć.Nie wiedziałam, czy się obudzę. Każdy dźwięk w mieszkaniu mnie wysztywniał na łóżku. Moje ciało było zwarte i gotowe do ucieczki i dłuugo na tyle spięte, żebym nie miała szans na sen. Trzęsę się nadal, mimo że od 8 rano jestem w domu przyjaciółki z dala od domu i ojca. Nie mogę znaleźć sobie miejsca ani spokoju. Miałam zaopiekować sie tylko 4 psami przyjaciółki i nikt ode mnie nie wymagał więcej. A ja już: zrobiłam jej obiad, poprałam, wyszorowałam całą łazienkę, korniszony już w połowie zrobione, pranie poskładane, psy wykończone godzinnym spacerem śpią nakarmione i wykończone...a ja wciąż nie mam w sobie spokoju. Miałam iść do domu na obiad ale nawet nie chce mi się przejść tych parę bloków dalej.
Leżąc wczoraj w łóżku myślałam o tym co się stało. Zaskoczyły mnie moje uczucia. Dlaczego czułam nienawiść do własnego ciała??? Jednoczesną chęć aby ktoś mocno mnie przytulił i pozwolił się wypłakać i przemożny lęk przed czyimś dotykiem. Chciałam aby ktoś wbrew mojemu oporowi tak mocno mnie przytulił, tak abym czuła tylko to przytulenie i bezpieczeństwo i nic więcej.
To już nie pierwszy taki raz w moim życiu. Ojciec wie, że nie zawaham się wezwać policji i zrobić obdukcji. Tym bardziej jest agresywny kiedy go o tym uświadamiam. Nauczyłam się chronić już tylko głowę, reszta sie szybciej wygoi-złamanego nosa czy wybitych zębów już tak łatwo. Zresztą nie mam jeszcze na tyle wiedzy aby wiedzieć co może się stać po kolejnym wstrząsie mózgu, wole nie musieć wiedzieć. Chronię to dzięki czemu moge jeszcze patrzeć na siebie w lustrze. zadziwia mnie jak trzeba być podłym żeby nie wahać sie oszpecić własnego dziecka, wczoraj jego pięść już śmigła mi po zębach. Przerażenia jakie wtedy czułam nie sposób opisać. mamę wysztywniło z przerażenia, dorosła kobieta o mało co nie posikała się ze strachuSad Jeszcze 3 lata.... potem wsadzę go do pierdla
[URL=http://chomikuj.pl/?page=258631]moja spiżarnia[/URL]
na skraju...
 
http://tailtu.blox.pl
Alia
#14 Drukuj posta
Dodany dnia 25/08/2010 15:25
Awatar

Grupa Trzymająca Władzę


Postów: 2831
Data rejestracji: 01.09.09

Dzwoniłaś na Niebieską Linię? Masz założoną kartę? To Ci się przyda, jeśli za trzy lata masz zamiar wsadzić ojca do więzienia.
 
Mademoisellka
#15 Drukuj posta
Dodany dnia 25/08/2010 15:41
Awatar

Medalista


Postów: 583
Data rejestracji: 28.12.08

Ja pierdole, zwiewaj stamtąd.

[color=#336633]To niewiarygodne, jak można czuć się szczęśliwą przez tyle lat, mimo tylu kłótni, tylu upierdliwości i tak naprawdę, kurwa, nie wiedzieć, czy to miłość czy nie.

Gabriel García Márquez
[i]Miłość w czasach zarazy[/i] [/color]
 
weronika
#16 Drukuj posta
Dodany dnia 25/08/2010 15:43
Awatar

Brązowy Forumowicz


Postów: 856
Data rejestracji: 10.08.08

Że tak to brzydko powiem ale niebieska karta na wiele się nie zdaje. Bardziej wierzę w to że mam udokumentowaną przemoc przez swojego psychologa. Plus obdukcje.
Na dzień dzisiejszy tylko mama wie co planuje zaraz po studiach. Teraz jestem jeszcze zależna finansowo i lokalowo. Nie mogę stracic tego co mi daje jeszcze grunt pod nogami. W domu i tak bywam tylko na wakacje i do 5 razy w roku akademickim. mam świadomość, że jestem odpowiedzialna także i za matkę i że moje pochopne decyzje teraz wpłyną także i na nią. Sama dałabym sobie radę-są kredyty studenckie i stypendia, ale wiem że nie zostawię mamy bez środków do życia i dachu nad głową.
[URL=http://chomikuj.pl/?page=258631]moja spiżarnia[/URL]
na skraju...
 
http://tailtu.blox.pl
Kati
#17 Drukuj posta
Dodany dnia 25/08/2010 16:09
Awatar

Platynowy forumowicz


Postów: 2764
Data rejestracji: 29.06.09

Weronika, nie bardzo rozumiem - oczywiście nie muszę - dlaczego bierzesz odpowiedialność za swoją jakby nie było doroslą matkę. Dlaczego sama wiesz, gdzie, jak i skutecznie sie "ustawić", a nie robisz tego ze względu nia nią. jak to czytam, to rodzi się we mnie bunt, bo to nie taki porządek rzeczy powinien być. Jak to? Ty sobie poradzisz, a ona nie? Czy ona Cię ochroniła przez te lata przed biciem i poniżaniem? Dlaczego Ty ją chronisz? Nie wiem, tylko pytam.
 
weronika
#18 Drukuj posta
Dodany dnia 25/08/2010 16:18
Awatar

Brązowy Forumowicz


Postów: 856
Data rejestracji: 10.08.08

Dzięki mojej mamie żyję. To dzięki niej zdiagnozowano mi chorobę i wyleczono.; ojciec by mnie olał, a ja dzisiaj nie siedziałabym i nie pisała teraz bo bym nie żyła. Mam dług wdzięczności.
Broniła mnie, może nie zawsze ale broniła. Moja mama ma nędzne szanse na znalezienie zatrudnienia, od lat szuka, jej oboje rodziców nie żyje, na siostry nie ma co liczyć. Mam wsadzić starego do pierdla a ją zostawić bez środków do życia? Ja mam możliwości jako student do utrzymania się samodzielnego. jej nikt nie da nisko oprocentowanego kredytu czy stypendium socjalnego, a do mopsu własnej matki nie poślę.
[URL=http://chomikuj.pl/?page=258631]moja spiżarnia[/URL]
na skraju...
 
http://tailtu.blox.pl
Kati
#19 Drukuj posta
Dodany dnia 25/08/2010 16:20
Awatar

Platynowy forumowicz


Postów: 2764
Data rejestracji: 29.06.09

No to może chociaż namów ją na Al-Anon?... Będzie jej łatwiej. Tobie też.
 
weronika
#20 Drukuj posta
Dodany dnia 25/08/2010 16:22
Awatar

Brązowy Forumowicz


Postów: 856
Data rejestracji: 10.08.08

Mój ojciec nie jest alkoholikiem.Leje na trzeźwo.
[URL=http://chomikuj.pl/?page=258631]moja spiżarnia[/URL]
na skraju...
 
http://tailtu.blox.pl
Przeskocz do forum:
Podobne Tematy
Temat Forum Odpowiedzi Ostatni post
samotność w sobotę wieczór.. Nasze wątki - część otwarta 439 14/04/2012 23:56
Samotność Porozmawiajmy 22 07/01/2012 11:32

50,383,939 Unikalnych wizyt

Powered by PHP-Fusion copyright © 2002 - 2024 by Nick Jones.
Released as free software without warranties under GNU Affero GPL v3.

2024