Zobacz temat
Mam Efkę :: O psychiatrii :: Psychoterapia
Przeniesienie erotyczne w psychoterapii (od strony klienta) :)
|
|
Swietlik |
Dodany dnia 28/10/2014 00:20
|
Finiszujący Postów: 223 Data rejestracji: 23.12.12 |
Dobra nie mogę znaleźć tego wątku na forum, a myślę że przydałoby się coś takiego. To jest temat z worka "drama queen" ale uważam też że wiele osób ma w pewnym momencie terapii ten "problem" (nie wiem czy dobrze użyłam terminologii w temacie)... Oj ludzie ludzie... mi się to włączyło tak jakoś od pół roku. Tzn absolutna fascynacja i głęboka tęsknota za terapeutą! Tak wiem wiem... to jest normalna część procesu leczenia "zakochanie w terapeucie", "erotyzowanie relacji w myślach" i wszystkie te inne przeniesieni owe duperele Ciężko mi cholera. Wiecie jak to jest nie? nagle czujecie tak wszechogarniające ciepło, które was po prostu wypełnia po dobrej i uczuciowej sesji? Nie wiem kto jeszcze ma tutaj terapeutę płci przeciwnej, ale myślę że wiecie o co mi chodzi. Te sny mnie też dobijają, po asertinie 100 sny sa bardzo rozbudowane a on mi się śni tak co 3 noc. Ja pierdziele, kiedy to się skończy? Boję się że nie będę w stanie zakończyć terapii. Jak ja to zrobię? Jak zwykle uściśniemy sobie ręce na pożegnanie i nigdy więcej go nie zobaczę? Nie widzę tego... nie chcę tego. Wolę nagle przerwać terapię niż znosić tą "ostatnią sesję". Macie jakieś podobne doświadczenia? Powiedzieliście/łyscie o tym terapeutom/tkom? Kiedy to mija? [color=#000033][small]"Neron grał na lirze, kiedy płonął Rzym."[/small][/color] |
|
|
kosmiczna_sila |
Dodany dnia 28/10/2014 22:22
|
Rozgrzewający się Postów: 33 Data rejestracji: 18.10.13 |
No tak jak piszesz - zdaje się że zadurzenie/zafascynowanie czy zakochanie jest dosyć częste w psychoterapii, chociaż biorąc pod uwagę brak odzewu w tym temacie zaczynam mieć wątpliwości U mnie wzrost uczuć pojawia się co jakiś czas, uczucia wzrastają a potem wygasają i znów wzrastają itd. Za każdym razem taki wzrost wywołuje niepokój i zażenowanie. Bo to takie dziecinne -myślę sobie - jak nastolatka zabujana w Panu od w-fu czy tam geografii... Jak się jednak pojawia to niechciane uczucie to rozmawiamy o tym, im więcej razy ten wątek się pojawia tym łatwiej mi o tym mówić. Czy mija? Nie wiem. W moim przypadku - odkąd Terapeuta zapytał "Dlaczego lokuje pani uczucia w niedostępnym obiekcie?" wzrostu uczuć nie było |
|
|
Swietlik |
Dodany dnia 29/10/2014 22:30
|
Finiszujący Postów: 223 Data rejestracji: 23.12.12 |
Ooo to mi sie podoba "Dlaczego lokujemy uczucia w niedostępnym obiekcie?" Rzeczywiście to dobre słowa na przywrócenie się do rzeczywistości.
[color=#000033][small]"Neron grał na lirze, kiedy płonął Rzym."[/small][/color] |
|
|
girl interrupted |
Dodany dnia 29/10/2014 23:16
|
Srebrny Forumowicz Postów: 1339 Data rejestracji: 23.09.10 |
U mnie w terapii zdarzyło się także mocne przeniesienie - fascynacja, ale bez erotyzowania. Coś jak miłość platoniczna, może niedojrzała, miłość do terapeutki jako do autorytetu, taka, jaką małe dzieci kochają swoich rodziców, bo są dorośli, więksi i wiedzą lepiej. Pewnie jest to związane z jakimś niedojrzałym psychotycznym mechanizmem, a może czymś we mnie, co każe mi szanować i być wdzięcznym ludziom, którym wiele zawdzięczam w moim życiu. Myślę, że "erotyczne przeniesienie" można na terapii przepracować i co za tym idzie być kiedyś gotowym do odejścia z terapii, może coś na zasadzie: kocham Cię, ale potrafię odejść do innego, dostępnego obiektu i innej, dwustronnej relacji. "Odkąd sięgam pamięcią, zawsze było coś nie tak..." |
|
|
Brego |
Dodany dnia 29/10/2014 23:25
|
Finiszujący Postów: 412 Data rejestracji: 04.09.14 |
Ja jestem w stanie wziąć sobie za obiekt platonicznych westchnień każdego mężczyznę, który okaże mi choć odrobinę ciepła, pomocy itp. I zazwyczaj są to starsi mężczyźni, choć nie zawsze. Nie mam terapeuty płci przeciwnej ale domyślam się, że podobna sytuacja mogłaby dotyczyć również i mnie. I nie wiem czy to jest kwestia lokowania uczuć w "niedostępnym obiekcie", czy raczej potrzeba bezpieczeństwa, zaufanie itp., ale domyślam się, że raczej to życia nie ułatwia i przybywa też dodatkowa kwestia do przepracowania na terapii. Ja mam raczej inne wspomnienia- pierwsza wizyta u psychiatry i moment, gdy uświadomiłam sobie, że pan doktor lekko się ze mnie śmieje w sposób w jaki Tata często się ze mnie śmieje (nic dziwnego- musiałam mieć minę jak kot ze Shreka ) I mimo, że moja głowa była wtedy pochłonięta zupełnie innymi problemami niż osoba pana doktora, to i tak mimochodem zwróciłam uwagę na jego dłonie (taki odruch ;] ). Chyba jedyna rzecz, którą dobrze zapamiętałam z tamtej wizyty. Nie wiem czy istnieje jakiś sposób by się szybko "odkochać", ale to też terapeuta nie powinien moim zdaniem pozostawać bierny i tym bardziej nie wykorzystywać tego faktu. A raczej skutecznie "zgasić" w zarodku, ale tak by nie było poczucia krzywdy czy rozczarowania... Jestem przekonana, że to możliwe. [i]Istnieje taka cierpienia granica, za którą czekać może już tylko spokój...[/i] |
|
|
swistak |
Dodany dnia 30/10/2014 08:11
|
Złoty Forumowicz Postów: 1758 Data rejestracji: 11.08.14 |
[quote][b]Swietlik napisał/a:[/b] Ooo to mi sie podoba "Dlaczego lokujemy uczucia w niedostępnym obiekcie?" Rzeczywiście to dobre słowa na przywrócenie się do rzeczywistości. [/quote] Mi się wydaje, że było to po prostu stwierdzenie: "nie masz u mnie szans, kobieto" powiedziane w sposób elegancki. Mogę się założyć, że nie jest to pierwszy taki przypadek, z którym się Twój terapeuta spotyka. |
|
|
Innocentia |
Dodany dnia 30/10/2014 08:46
|
Medalista Postów: 694 Data rejestracji: 14.09.14 |
Przeniesienie przeniesieniem, gorzej gdy pojawi się przeciwprzeniesienie i terapeuta odpowie na fantazje pacjenta.
[b][i]"Zdolność człowieka do dawania siebie innym ludziom jest poezją w prozie życia." - Zygmunt Freud[/i][/b] |
|
|
Izolda |
Dodany dnia 30/10/2014 11:38
|
Finiszujący Postów: 372 Data rejestracji: 18.10.14 |
[i]Dobra nie mogę znaleźć tego wątku na forum,[/i] Był na pewno taki wątek, albo podobny. Bo pamiętam jak pisałam w nim, o swojej fascynacji lekarzem. Niestety ten lekarz już nie żyje. Ja np. mam często takie fascynacje, że ktoś mi się podoba. [i]Był las nie było nas, będzie las nie będzie nas [/i]cyt z serialu" Na dobre i na złe" |
|
|
Jaskolka |
Dodany dnia 30/10/2014 15:55
|
Platynowy forumowicz Postów: 2580 Data rejestracji: 13.10.10 |
[quote]Mi się wydaje, że było to po prostu stwierdzenie: "nie masz u mnie szans, kobieto" powiedziane w sposób elegancki.[/quote] Hmm... takie stwierdzenie o braku szans ja bym rozumiała tak - nie jesteś w moim typie (czy to ze względu na wygląd, czy na charakter), nie pasujemy do siebie, nie widzę Ciebie jako mojej dziewczyny (i potem myśli: "może gdybym była ładniejsza/inteligentniejsza/..." itp.). A to "lokowanie uczuć w niedostępnym obiekcie", przynajmniej w opisanej sytuacji, jak dla mnie daje bardziej jasny przekaz - że relacja terapeutyczna to zupełnie inna bajka niż coś, z czego "może być coś więcej", nie jest powiedziane, czy terapeuta w przypadku spotkania na ulicy/w klubie/gdzieś tej konkretnej dziewczynie dawałby szanse u siebie czy nie - po prostu w tym miejscu mamy zupełnie inny cel niż zastanawianie się, jak to by było razem? |
|
|
Alexy |
Dodany dnia 30/10/2014 16:40
|
Rozgrzewający się Postów: 17 Data rejestracji: 13.06.14 |
Miałem dokładnie taką sytuację bardzo dawno temu. Byłem wtedy sporo młodszy no i w ogóle miałem tak, że jak jakaś kobieta poświęciła mi trochę uwagi to od razu w głowie miałem 'love story'. Teraz już chyba z tego wyrosłem, ale oczywiście nie uważam, żeby to była kwestia wieku czy jakiejś niedojrzałości - i tak też chcę zostać przez Was zrozumiany. A tamta historia skonczyła się nie fajnie, bo doszedłem do wniosku że nie mogę się podkochiwać w terapeutce i na własną prośbę zakończyłem terapię i udałem się do kogoś innego. |
|
|
Adams |
Dodany dnia 05/11/2014 12:41
|
Rozgrzewający się Postów: 39 Data rejestracji: 24.06.14 |
O ile nie patrzyłam na moją terapeutkę w kategoriach erotycznych (jestem heteroseksualna raczej) o tyle kiedy ja kończyłam terapię związaną z bulimią, miałam wrażenie że tracę kogoś kto bardzo dużo dla mnie znaczy - kogoś z pogranicza matki-mentora-przyjaciela-przewodnika... Rezultat był taki, że... no cóż kiepsko się to skończyło, ale trzeba powiedzieć że nie był to jedyny czynnik wpływający na ten kiepski koniec. |
|
Przeskocz do forum: |
Podobne Tematy
Temat | Forum | Odpowiedzi | Ostatni post |
---|---|---|---|
Progres w psychoterapii | Psychoterapia | 61 | 09/08/2021 21:40 |
Strony porno | Uzależnienia | 24 | 29/05/2021 00:10 |
Radek z tej strony | Przedstaw się | 4 | 15/02/2016 13:39 |
Dziennik psychoterapii-moje aktualne życie | Nasze wątki - część otwarta | 22 | 28/02/2014 00:52 |
Czy terapeuta może przytulać klienta? | Psychoterapia | 107 | 10/12/2013 21:26 |