Zobacz temat
Mam Efkę :: Nasze wątki :: Nasze wątki - część otwarta
Ciągle jeszcze ten świat jest piękny
|
|
girl interrupted |
Dodany dnia 20/06/2016 21:56
|
Srebrny Forumowicz Postów: 1339 Data rejestracji: 23.09.10 |
Witajcie Postanowiłam dzisiejszego pięknego, czerwcowego wieczoru pochylić się nad sobą i nad swoimi emocjami - zatem tak też czynię. Jutro psychoterapia i wciąż aktualne pytanie - z czym przychodzę, jak mi się żyje? Najwięcej jest we mnie lęku o to, że nie potrafię żyć, że nie potrafię załatwić najprostszych spraw... dziś przy odbiorze butli gazowej miałam atak lękowy - nawet nie mam z kim o tym porozmawiać, więc dobrze, że jestem umówiona na terapię. Są też momenty dobre w moim życiu jak choćby to, że zostałam ostatnio doceniona w pracy. To, że niedługo wybieram się na imprezę firmową (dwie czy trzy pod rząd opuściłam). Psychiatra ciągle pyta o to, kiedy robię prawo jazdy - jeszcze nie rozgryzłam, o co w tym chodzi Może o powolne realizowanie swoich pragnień, bo kiedyś było to moim pragnieniem... Strach w ogóle przeglądać mój wątek - tyle w nim nadziei, tyle planów, a tak słaba realizacja tego, że szok Nawet tak głupia rzecz jak kolorowanki - jedna osoba dwoma zdaniami potrafiła mnie na długo (jeśli nie na zawsze) do nich zniechęcić - jestem tak słabo osadzona w sobie, w tym, co jest dla mnie ważne... a przecież koloruję dla siebie samej, a nie dla innych ludzi (!)... W wakacje wybieram się tradycyjnie w Bieszczady i być może nad morze z mamą. Miewam spore lęki dotyczące tych wyjazdów - najchętniej nakryłabym się kołdrą i przeleżałabym ten miesiąc urlopu, ale jak twierdzi psychiatra: nie byłoby to dla mnie dobre. Lęki, że będziemy miały wypadek samochodowy, że mnie ktoś okradnie, że stanie się coś złego... a przecież życie jest jedno, po co tracić je na aż tak negatywne wizje? Lęk, że jak wrócę z pracy to się okaże, że mój pies już nie żyje... I tak dalej, i tym podobne. W pracy różnie - miewam momenty, kiedy nadmiernie się stresuję, pocę i jestem roztrzęsiona, choć lubię tę pracę... ale staram się nie poddawać mimo gorszych dni, które przecież każdemu z nas się przytrafiają. Chciałabym żyć pełnią życia - jeszcze trochę mi do tego brakuje Zdaję sobie sprawę, że nigdy nie będzie idealnie, bezobjawowo, bo w życiu nie ma ideałów, ale chciałabym, żeby te lęki, obawy trochę odpuściły... "Odkąd sięgam pamięcią, zawsze było coś nie tak..." |
|
|
RedKate |
Dodany dnia 21/06/2016 15:28
|
Grupa Trzymająca Władzę Postów: 2185 Data rejestracji: 06.07.12 |
Bardzo bliskie mi jest to, co piszesz Girl. Ja też ciągle borykam się ze swoim "i chciałabym, i boję się" . Największe lęki chyba mam właśnie o swoich bliskich, nawet o kota . Poza tym, że nie dam sobie rady, że coś mnie przerośnie, że narobię głupot i wyjdę na idiotkę... Że ktoś na mnie nakrzyczy, będzie miał pretensję. Ale walczę z tym, małymi kroczkami, coraz mniej kołdry na łbie, coraz więcej małych kroczków do przodu. Nie zgadzam się absolutnie z tym, że niewiele realizujesz ze swoich planów! Pracujesz, masz swoje pasje - rower, góry... Nawet te kolorowanki! Sama mam i koloruję, a ponadto rysuję kropkuję i w ogóle ciągle coś bazgrzę, bo mnie to zwyczajnie odpręża. Trzymaj się! [color=#3399ff][i][small]"Moja doprowadzona do ostateczności dusza doszła do głosu. Z zimną furią, z pełną świadomością tego co robię, przestałam panować nad sobą." Joanna Chmielewska - "Całe zdanie nieboszczyka"[/small][/i][/color] |
|
|
girl interrupted |
Dodany dnia 31/07/2016 23:22
|
Srebrny Forumowicz Postów: 1339 Data rejestracji: 23.09.10 |
Powróciłam, witam się ponownie tym pięknym obrazkiem - potęgą gór Bardzo często piszę długie elaboraty, a tym razem chciałam się przywitać tym: [URL=http://www.fotosik.pl/zdjecie/514945a4558e05c9][IMG]http://images78.fotosik.pl/787/514945a4558e05c9m.jpg[/IMG][/URL] Żyję i mam się całkiem dobrze, powróciłam z nową energią do zmian, do pracy nad sobą i do dalszej psychoterapii "Odkąd sięgam pamięcią, zawsze było coś nie tak..." |
|
|
girl interrupted |
Dodany dnia 08/08/2016 20:41
|
Srebrny Forumowicz Postów: 1339 Data rejestracji: 23.09.10 |
Na zakończenie terapii wypaliłam: lubię takie słoneczne, wiosenne dni... nie wiem, gdzie ja widzę wiosnę, kiedy już jesień za pasem. Chyba było mi trudno wychodzić, gdybym mogła zostałabym jeszcze z 20 minut... tylko jeszcze nie przyznałam się przed samą sobą do tej trudności... W czwartek wizyta u psychiatry. Czym dalej w procesie leczenia tym trudniej mi opisać to, co się dzieje... może mogłabym powiedzieć, że kilka razy wzięłam cloranxen, bo byłam bardzo niespokojna i były to sytuacje awaryjne. Może mogłabym powiedzieć, że są dni, w których budzi mnie lęk i trzepotanie serca, w których mam tak nerwowy metabolizm, że wszystko przeze mnie przelatuje... o niespokojnych nogach. O tym, że często nie jem w pracy, bo nie czuję głodu, a potem jak nie zjem przez kilka godzin jest mi słabo (doprawdy nic dziwnego). O tym, że bywają takie dni, że bardzo pocę się w pracy i zastanawiam się, czy ta praca jest na pewno dla mnie. Tyle lat chodzę do psychiatry i wciąż zastanawiam się, jakie informacje są dla Niej ważne, co można pominąć, a o czym wspomnieć koniecznie należy. Powinnam sobie pisać "kwiatki terapeutyczne" czyli śmieszne sformułowania, które wypowiedziałam podczas sesji - jednym z nich jest: za rok kończy się termin ważności cloranxenu, więc trzeba go przez ten czas wybrać Było tym bardziej śmiesznie, że terapeutka nie wiedziała, czy to żart, czy mówię poważnie. Chciałabym, żeby ktoś nagle skądś się wziął (najlepiej z nieba spadł) i powiedział mi, jak się czuję bo ja słabo czuję siebie. Trochę takie odrętwienie i ślepota emocjonalna. A z plusów (może chociaż jeden znajdę): postanowiłam, że w przyszły wtorek wybiorę się na planszówki do domu kultury. Brzmi jak długa wyprawa na Tarnicę, ale może ma szansę powodzenia? "Odkąd sięgam pamięcią, zawsze było coś nie tak..." |
|
|
sigma |
Dodany dnia 08/08/2016 20:49
|
Grupa Trzymająca Władzę Postów: 12627 Data rejestracji: 12.02.11 |
Planszówki to fajna sprawa, i ludzi się przy tym poznaje prawie bezboleśnie, bo automatycznie jest temat do rozmawiania... Trzymam kciuki Też się będę musiała od września za czymś rozejrzeć, bo w mojej ulubionej herbaciarni przestali organizować, a gdzieś indziej jakoś się wybrać nie mogę. karą za niewiarę będzie lęk który już nie zechce opuścić mnie |
|
|
martyna |
Dodany dnia 11/08/2016 09:10
|
300% normy Postów: 11241 Data rejestracji: 07.08.09 |
Girl nic sensownego nie mogę Ci napisać bo mój umysł jest rozkojarzony niesamowicie i próbuje ogarnąć podstawowe rzeczy. Zawsze mi się miło czyta jak piszesz i podziwiam Twoją świadomość siebie Życie jest zbyt krótkie, aby pić kiepską herbatę, czytać złe książki i marnować czas na ludzi, dla których nic nie znaczymy. |
|
|
girl interrupted |
Dodany dnia 19/08/2016 21:45
|
Srebrny Forumowicz Postów: 1339 Data rejestracji: 23.09.10 |
Dokopałam sobie - na planszówki nie dotarłam. Miałam dziś zadzwonić do pracy i nie zadzwoniłam. Miałam powiedzieć internistce o strzelaniu w kościach i nie powiedziałam. Nie traktuję siebie poważnie - jakby obietnice składane samej sobie były nic nie warte, jakby niektóre (większość?) objawy były warte tylko i wyłącznie przemilczenia. Urlop zdecydowanie mi nie służy... i co z tego, że mam świadomość swoich objawów jak one mimo to nie znikają - to oczywiście plus wiedzieć co i dlaczego się dzieje, ale to i tak się dzieje Odnośnie terapii jestem chyba ambiwalentna - raz zwiałabym, gdzie pieprz rośnie, a raz zastanawiam się, czy nie przyspieszyć sesji... ale to wszystko o kant potłuc, jeśli nie będę mówiła dokładnie i we wszystkich szczegółach, jak jest - przecież dobrze o tym wiem, a jak łatwo mi zapomnieć, że [u]nie[/u] ma być łatwo i przyjemnie, a ma być prawdziwie. Przecież dobrze wiem, że bez terapii mogę po prostu nie poradzić sobie w życiu i z pracą Zbyt często czuję się na granicy zdrowia i choroby, zbyt często pomijam ważne aspekty zdrowia psychicznego i tego, co się u mnie dzieje Mało to wszystko optymistyczne... ale takie moje. Jutro wybieram się do wielkiego świata (czytaj: piekarni) i jestem ciekawa, czy przytrafi mi się atak lękowy. Brzmi może śmiesznie, ale jest raczej smutne. A ja nie chcę tak żyć, nie chcę dać się zdominować objawom. Amen. "Odkąd sięgam pamięcią, zawsze było coś nie tak..." |
|
|
Rat |
Dodany dnia 25/08/2016 01:02
|
Platynowy forumowicz Postów: 3056 Data rejestracji: 07.02.11 |
Girl ... wyprawa do piekarni , warzywniaka ... dla mnie to ani trochę nie jest śmieszne . Lęki mamy baardzo podobne . Wszelkie markety ... i czekanie w kolejce do kasy ... już wole by mnie dobili . Pracując kiedyś w sklepie , taka osobę , tak zachowującą się od razu podejrzewałabym o kradzież ... ( podenerwowanie , rozbiegany wzrok , niemożność pozostania bez ruchu itp.) Także Girl ... to co dla innych może być banalne , śmieszne ... jego sprawa i niech się cieszy , że nie doświadczył czegoś choć w 1/4 podobnego do Twojego , czy tam mojego lęku . Girl ... masz wolę walki ... stawiasz sobie poprzeczki ... tak dalej trzymaj a w końcu coś zacznie na pewno odpuszczać... pomału , ale jednak .... Powodzenia ! [color=#33cc33] Czasem sobie myślę, że Oj, lepiej byłoby gdyby nie było mnie. [/color] |
girl interrupted |
Dodany dnia 16/09/2016 21:28
|
Srebrny Forumowicz Postów: 1339 Data rejestracji: 23.09.10 |
Mój najnowszy elaborat. Wyszło mi bardzo długo, ale nie mam pomysłu na skrócenie tego, więc z góry przepraszam za objętość. Wszelkie komentarze mile widziane. Brakuje mi w nim puenty i jakiegoś radosnego podsumowania, które być może dopiszę, ale już nie dziś. Wydaje mi się, że wyszło trochę chaotycznie, ale tak wczoraj krążyły moje myśli... [b]73. punkty o mnie i moim widzeniu świata[/b] - "nieco" przydługo, ale bardzo prawdziwie i po mojemu :-) 1. To uczucie, kiedy ustawiasz nowe zdjęcie profilowe na fejsiku - bezcenne. 2. To uczucie, kiedy zbierasz tysiąc lajków... 3. To uczucie, kiedy zamiast spotykać się ze znajomymi, spędzasz kolejny dzień przed komputerem - bezcenne. 4. To uczucie, kiedy tak dużo milczysz, że zapominasz, jak to jest rozmawiać... 5. To uczucie, kiedy bliskość boli i zamieniasz się w kłującego, zdystansowanego do ludzi, odstraszającego jeża 6. To uczucie, kiedy chęć bycia "na bieżąco" w internecie zabiera realne życie i Twój realny czas 7. To uczucie, kiedy Twoim wyznacznikiem szczęścia i samopoczucia jest waga 8. To uczucie, kiedy chcesz wypełnić się miłością mamy i zjadasz 15 jej pierogów na raz... 9. To uczucie, kiedy budzi Cię wraz z dźwiękiem budzika łomoczące serce i paraliżujący lęk 10. Uczucie autopilota, kiedy życie przecieka między palcami, a kolejne wypowiadane zdanie jest do bólu nieświadome 11. To uczucie, kiedy milczenie w relacji podpowiada same złe obrazy 12. To uczucie, kiedy myślisz, mówisz i robisz co innego i w końcu sam już nie wiesz, kim jesteś, czego pragniesz i jakie są Twoje marzenia 13. To uczucie, kiedy po raz kolejny zlana potem w pracy pytasz siebie o sens istnienia... 14. To uczucie, kiedy nawet nie zapytasz, jak się dziś czuję 15. Uczucie chodzenia w dziurawych butach - takie moje i tak znajome 16. To uczucie, kiedy dzwonek do drzwi powoduje chęć schowania się do szafy i katatonicznego zastygnięcia skuloną w bezruchu 17. To uczucie, kiedy kawałek ciasta (czasem dwa) powoduje poczucie winy i chęć ukarania siebie... 18. To uczucie, kiedy bezproduktywnie spędzasz kolejną godzinę tępo patrząc w ścianę i szukając w tym swoistego uspokojenia 19. To uczucie, kiedy oscylujesz pomiędzy przejedzeniem się, a jedzeniem za mało 20. To uczucie, kiedy milczenie wyraża więcej niż wiele słów 21. To uczucie niedosytu w relacji, które nie daje się wypełnić jedzeniem, muzyką, pośpiechem - można je wypełnić tylko prawdziwością 22. To uczucie, w którym tak bardzo lubię Cię, że chcę po prostu niespodziewanie odejść, choć to pozbawione większego sensu i logiki 23. To uczucie niezapisanego kalendarza jak niezapisanego życia - brak wykorzystanych szans, talentów, brak pokolorowania po swojemu czystej kartki 24. To uczucie, kiedy nie wciskasz się w jedne spodnie, a drugie są po prostu za duże i nie wiesz, jaka chcesz być, czy gruba, czy chuda - a powinnaś po prostu być, nieważne w jakim rozmiarze, bo rozmiar nic o Tobie nie mówi (poza rozmiarem), nie definiuje tego, jakim jesteś człowiekiem 25. To uczucie, kiedy nienawidzisz dzwoniącego telefonu i powoduje on palpitacje serca 26. To uczucie złości, kiedy wyręczasz mnie, powodując silne poczucie, że nie dam sobie rady w życiu 27. To uczucie otwieranej puszki piwa i wszystkie trudne emocje z dzieciństwa wracające jak bumerang 28. To uczucie, że masz o jedno biurko za mało 29. To uczucie przymusu kofeinowego - bolesny brak kofeiny płynącej w żyłach 30. To uczucie tulenia kota i te endorfiny podczas dotykania jego puchatego futra; mruczenie jako uspokajająca, kojąca wibracja 31. To uczucie, kiedy musisz podczas zamiatania przeciągnąć szczotką po podłodze dwa razy, jakby jeden raz to było za mało 32. To uczucie, kiedy przychodzę i chcę wypełnić się spokojem i harmonią, odnaleźć siebie i już nigdy się nie zgubić 33. To uczucie ciepłego, spokojnego głosu nie dające się porównać z żadnym innym głosem 34. To uczucie, kiedy chcesz przytulić dziecko w sobie ukryte i powiedzieć mu: "Jesteś dobra, dziękuję Ci, że jesteś" 35. To uczucie, kiedy czuję się źle, a nie chcę tego obserwować bojąc się, że mnie to zaleje i pochłonie 36. To uczucie, kiedy przychodzę i nie wiem, czego od Ciebie oczekuję, bo nie wiem, czego oczekuję od siebie i dokąd zmierzam w swoim dorosłym i odpowiedzialnym życiu 37. To uczucie robienia błędów w angielskim - a zawsze chciałam być w nim perfekcyjna, zapominając, że perfekcyjna nigdy nie będę, bo perfekcja to iluzja 38. To uczucie, kiedy kładziesz się spać, a ja wiem, że to był znowu taki dzień, w którym byłyśmy bardzo daleko od siebie i który nie zbliżył nas do siebie ani trochę 39. To uczucie, kiedy opowiadasz o pogodzie, a ja wyłączam słuchanie odpowiadając: "aha, no to dobrze" 40. To uczucie, kiedy pisanie wyraża Ciebie i kiedy wyrażasz się pisaniem, jest to rodzaj Twojego katharsis i spełnienia w życiu, które zwieńczy napisana w przyszłości książka 41. To uczucie, kiedy jesz i kiedy chcesz, żeby to jedzenie nigdy się nie skończyło, a ta przyjemność trwała wiecznie 42. To uczucie, kiedy nie chcesz się z nikim spotykać, bo wolisz pobyć sama ze sobą i uważasz, że choć to mało rozwojowe to stanowisz sama dla siebie doborowe towarzystwo 43. To uczucie, kiedy nie wiesz, jakim określić siebie kolorem i pytasz kogoś o radę, błądząc tym samym po manowcach 44. To uczucie relaksu, kiedy gotujesz obiad i możesz nim nakarmić Bliskich 45. To uczucie, kiedy boisz się innych ludzi i najchętniej spędziłabyś kilka tygodni w łóżku 46. To uczucie, kiedy nakręcasz sama siebie, bo chcesz pracować lepiej, dokładniej, szybciej 47. To uczucie, kiedy cokolwiek robisz i nie potrafisz ocenić, czy robisz to dobrze, oczekując jakichkolwiek słów potwierdzenia 48. To uczucie, kiedy przeczekujesz życie zapominając, że czekając też można je zmarnotrawić... 49. To uczucie, kiedy jesteś wysłuchana, usłyszana, a nie tylko słuchana (bo można słuchać i nie usłyszeć...) 50. To uczucie, kiedy chcesz być zauważona zapominając, że najprostszą do tego drogą jest pokazywanie siebie i pogłębianie kontaktu 51. To uczucie, kiedy boisz się swoich uczuć i wolisz udawać, że one nie istnieją. Tak, jakby mogły one wyrządzić Ci krzywdę i poważnie zranić - zamieniasz się więc w kostkę lodu 52. To uczucie, kiedy szorujesz nadmiernie zęby nie zdając sobie sprawy, że masz je tylko jedne, a implanty są przecież drogie 53. To uczucie, kiedy budzisz się rano i nie wiesz, co masz zrobić ze swoim dniem, jak go twórczo spędzić, więc wracasz ponownie pod kołdrę 54. To uczucie, kiedy wyrażasz siebie tekstami czyichś piosenek zapominając, że najlepiej wyrazić siebie swoimi słowami 55. To uczucie, że praca powoduje cierpienie i dyskomfort - bezcenne! 56. To uczucie, kiedy najbliżsi nie śledzą Cię w internecie i nie wiedzą, co tam aktualnie broisz 57. To uczucie, kiedy nie zależy Ci na opinii ludzi i na tym, co oni powiedzą, bo kierujesz się sobą i swoim kręgosłupem moralnym 58. To uczucie, kiedy głośne dźwięki przeszywają na wskroś i najpiękniejszą, najspokojniejszą muzyką jest cisza, ewentualnie "burczenie" komputera 59. To uczucie, kiedy bawi mnie Twój spontaniczny śmiech - jest to bardzo sympatyczne i uspokajające 60. To uczucie, kiedy wydaje Ci się, że nie czujesz nic - wręcz przeciwnie - czujesz wiele, ale nie potrafisz ogarnąć swoich uczuć, logicznie ich połączyć i wyciągnąć z nich wnioski, więc zamiatasz je pod dywan licząc, że staną się niewidzialne i całkowicie znikną... 61. To uczucie, kiedy ignoruję Ciebie - tak naprawdę chcę bliskości, ale nie potrafię o tym powiedzieć, tego zakomunikować, więc wysyłam dziwne, niezrozumiałe sygnały i psuję relację 62. To uczucie, kiedy odpowiedź na proste pytanie "Co słychać?" bywa trudna i nasuwa się enigmatyczna odpowiedź: "zależy, gdzie ucho przyłożyć"... 63. To uczucie, kiedy nie pozwalasz się do siebie zbliżyć tak, jakby do Twojego świata było kilka drzwi - przed niektórymi nie otwierasz żadnych 64. To uczucie, kiedy trudno Ci opisać objawy i tak naprawdę nie wiesz, o czym poinformować psychiatrę, więc mówisz dość chaotycznie "o wszystkim i o niczym" 65. To uczucie, kiedy największą przyjemność sprawia Ci jedzenie i spanie 66. To uczucie pustki twórczej, kiedy nie masz pomysłów na nowe literackie teksty, ani nie wiesz, kiedy te teksty powstaną 67. To uczucie, kiedy jesteś z siebie niezadowolona, zaczynasz coś pisać, a potem kasujesz uważając, że to bez sensu 68. To uczucie, kiedy wszystkim życzysz smacznego mając głodne oczy i wyobrażając sobie, że sama jesz ;-) 69. To uczucie, kiedy jesteś totalnie aspołeczna, nietowarzyska, a przez innych pewnie uważana za dziwaka 70. To uczucie, kiedy chcesz już być offline, a mówisz sobie: "Jeszcze 5 minut" doznając tym samym dzikiej, wirtualnej rozkoszy 71. To uczucie, kiedy robisz mamie kolację, zapominając o swojej 72. To uczucie, kiedy kochasz swojego psa bardziej niż siebie samą 73. To uczucie, kiedy masz wrażenie, że jedzenie przez Ciebie przelatuje i masz "nerwowy metabolizm". "Odkąd sięgam pamięcią, zawsze było coś nie tak..." |
|
|
girl interrupted |
Dodany dnia 21/09/2016 21:04
|
Srebrny Forumowicz Postów: 1339 Data rejestracji: 23.09.10 |
Miałam bardzo wzmacniającą, wspierającą terapię. 5 minut przed końcem zdecydowałam się na odczytanie kawałka moich "[i]73. punktów[/i]" - dużo mi dało samo to, że jestem słuchana i wysłuchana Z nową, świeżą energią idę jutro do pracy - jest to dla mnie ogromne wsparcie, że mogę porozmawiać z Terapeutką o codzienności, nawet nie musi się zachwycać moimi tekstami - najważniejsze jest dla mnie to, że mogę się nimi podzielić. Mam plany powrotu na jogę (na razie jedne zajęcia), ale jak wiadomo od planów do działania u mnie ogromna droga. Chciałabym też spotkać się z jedną koleżanką, bo zdecydowanie za mało spotykam się ze znajomymi. Ostatnio moje ataki lękowe trochę osłabły, ale sama nie wiem, z czym to powiązać I niepokoi mnie to, że ich ostatnio nie ma W domu różnie, trochę za mało bliskości i pokazywania siebie z mojej strony - jest nad czym pracować "Odkąd sięgam pamięcią, zawsze było coś nie tak..." |
|
|
girl interrupted |
Dodany dnia 19/10/2016 23:12
|
Srebrny Forumowicz Postów: 1339 Data rejestracji: 23.09.10 |
Jestem głupia i naiwna - podałam adres profilu FB nieodpowiedniej osobie Trochę boję się konsekwencji dlatego na razie zdezaktywowałam konto... jak dziecko we mgle gubię się, strasznie brakuje mi terapii i porozmawiania o tym, co się stało. Tak naprawdę byłabym niezłą pożywką dla jakiejś sekty, bo czasem nie myślę o tym, co robię i co komu mówię. Sytuacja była złożona i o tyle dziwna, że aż trudno w nią uwierzyć. Boję się trochę stalkingu i nękania, ale może nic takiego nie będzie miało miejsca. Do tego mało nie oblałam dziś w pracy gościa restauracji colą - mam dziś wyjątkowo kiepski dzień Jutro od nowa wschodzi słońce, więc jest i nadzieja dla mnie, że zmądrzeję i że odwyk od tej sieci społecznościowej dobrze mi zrobi. Generalnie rzecz biorąc u mnie jest źle. Trochę włączyły mi się lęki i myśli prześladowcze przez tę dzisiejszą sytuację. Ja tak bardzo pragnę zainteresowania i bliskości, że działam mało ostrożnie... to po prostu mało bezpieczne podawać byle komu swojego fejsbuka na którym umieściłam bardzo osobiste treści. Nadal jestem niepoprawną optymistką, ale są takie dni, w których sama siebie załamuję. "Odkąd sięgam pamięcią, zawsze było coś nie tak..." |
|
|
girl interrupted |
Dodany dnia 28/10/2016 21:35
|
Srebrny Forumowicz Postów: 1339 Data rejestracji: 23.09.10 |
Wygląda na to, że prowadzę tutaj monolog no ale staram się głęboko wierzyć w to, że ma on sens Zastanawiam się nad sensem prowadzenia swojego profilu na FB - bądź co bądź był to dla mnie jakiś kontakt z ludźmi i wsparcie w tych gorszych chwilach. A lepszy kontakt wirtualny niż żaden. Zastanawiam się nad zabraniem mamy do pijalni czekolady Wedla, a niedługo ma urodziny, więc tym bardziej pomysł wart realizacji. Mam bardzo mądrą terapeutkę, która ostatnio powiedziała, że chce mi dać wędkę, a nie rybę i chciałaby, żebym nauczyła się czerpać wsparcie nie tylko z terapii, ale i z relacji z rodziną, przyjaciółmi. Trudne do zrealizowania, ale możliwe. Jakoś "zaklinowałam się" w terapii i ani kroku w tył ani kroku w przód. Ćwiczeń z hatha jogi na razie nie wykonuję, trochę mama mnie do nich zraziła, trochę odwlekam. A życie biegnie do przodu - chciałabym się w końcu [b]przebudzić do działania[/b], bo drugiego życia nie będę miała... "Odkąd sięgam pamięcią, zawsze było coś nie tak..." |
|
|
martyna |
Dodany dnia 29/10/2016 21:36
|
300% normy Postów: 11241 Data rejestracji: 07.08.09 |
Girl ja naprawde Cie czytam ;-) dajesz mi mnóstwo nadziei i radosci w tym Twoim pisaniu. Nie wymagaj od siebie rewolucji zyciowej, sprawiaj sobie drobne przyjemnosci , pozwalaj sobie na dużo bo mamy jedno życie. Tak sobie doszlam kiedys do wniosku ze nie ma nic zlego w tym ze dbamy o siebie, ze sie rozpieszczamy, jesli nie robimy to kosxtem kogos, jesli nie krzywdzimy nikogo to to zwyczajnie zdrowy egoizm. Mowie stop bycie meczennikiem. Tak mnie poniosło ;-) za duzo ostarnio sie stawiam i protestuje Życie jest zbyt krótkie, aby pić kiepską herbatę, czytać złe książki i marnować czas na ludzi, dla których nic nie znaczymy. |
|
|
Sandra |
Dodany dnia 15/11/2016 09:47
|
Finiszujący Postów: 296 Data rejestracji: 23.10.16 |
Girl interrupted - mam do ciebie pytanie. Czy leki, które przyjmujesz na schizofrenię w 100 % chronią cię przed " epizodami" choroby, czy nie? Pytam jako osoba, która miała do czynienia z osobą, która nie przyjmowała leków na schizofrenię? |
|
|
girl interrupted |
Dodany dnia 26/11/2016 18:34
|
Srebrny Forumowicz Postów: 1339 Data rejestracji: 23.09.10 |
[b]Sandra[/b] odpowiadając na Twoje pytanie - klozapol chroni mnie przed urojeniami i ciężkimi objawami choroby, takimi, które wymagają pobytu na oddziale całodobowym. Nie chroni mnie przed atakami lękowymi, objawami nerwicowymi, myślami prześladowczymi - wszystko to jest na stałym, zrównoważonym poziomie (o ile ataki mogą być zrównoważone...) i jak na razie nie pogłębia się. Od ostatniego epizodu (który miałam na własne życzenie - odstawienie leków) moja schizofrenia jest uznawana za lekooporną. Od ostatniego pobytu w szpitalu minęły trzy lata, więc w skrócie można powiedzieć, że leki chronią mnie przed pobytem w szpitalu U mnie jest źle. Pokłóciłam się z mamą i z siostrą i o ile z mamą doszłam do porozumienia to z siostrą nie. Jest mi smutno i mam do niej żal o to, co w złości powiedziała. Nie potrafię (nie chcę?) tego wyrazić. A niewyrażone emocje prowadzą do choroby, więc sama sobie dokładam. Tak jakbym w tym dokładaniu sobie znajdowała przyjemność. Tak jakbym w pobycie w szpitalu znajdowała wytchnienie. Wreszcie - tak jakbym chciała pokazać całemu światu - jestem chora, szalona i będę się buntować tak długo jak będę chciała. Ogólnie przechodzimy dość ciężki czas - pożegnałyśmy kotkę, która była nieuleczalnie chora i która była u nas 13 lat. Z tego tytułu (każdy powód dobry) siostra znowu zaczęła pić alkohol i trudno mi się z tym pogodzić, ale powinnam zająć się swoim życiem, które wymaga naprawy. W sumie tyle jest do zrobienia, że nie wiem, od czego zacząć Moje kontakty w pracy również wymagają naprawy - jestem taka zdystansowana, taka zestresowana i spięta, chciałabym bardziej się na tych ludzi otworzyć, a nie za bardzo umiem. Najlepiej zacząć od odpowiedzi na pytanie "co słychać?" i nie odpowiadać wymijająco, że "w porządku". W najbliższym czasie bierzemy nowego kota. Mamie będzie łatwiej przeżyć stratę kociczki, więc niech tak będzie. Byłam temu przeciwna, ale życie to też umiejętność ustępowania... Amen A i najważniejsze - cieszę się, że już potrafię się kłócić Czyżby uboczny skutek psychoterapii? "Odkąd sięgam pamięcią, zawsze było coś nie tak..." |
|
|
Sandra |
Dodany dnia 26/11/2016 23:01
|
Finiszujący Postów: 296 Data rejestracji: 23.10.16 |
[i]Moja schizofrenia jest uznawana za lekooporną.[/i] Czy to oznacza,że musisz brać leki do końca życia? |
|
|
Alia |
Dodany dnia 27/11/2016 11:26
|
Grupa Trzymająca Władzę Postów: 2831 Data rejestracji: 01.09.09 |
Girl, współczuję z powodu kotki, przeżywaliśmy to w tym roku z Szarką i nadal bywa mi smutno, kiedy o niej pomyślę. |
|
|
girl interrupted |
Dodany dnia 16/12/2016 20:57
|
Srebrny Forumowicz Postów: 1339 Data rejestracji: 23.09.10 |
Nie chcę myśleć tak długofalowo, że przez całe życie... Zresztą myślę o swoich lekach, że są moją [i]szansą na normalność[/i], więc dlaczego nie skorzystać z tej szansy i nie cieszyć się z tego, że jestem w stanie pracować? Bo bez leków i psychoterapii nie byłoby to możliwe... żyłabym całkowicie w swoim świecie, w najlepszym przypadku w jakimś DPS-ie heh. Co u mnie? Wczoraj byłam u psychiatry. Wizyta z serii: przyjemna i lekka, rozmawiałam o tym, co przyszło mi do głowy. Tak naprawdę nie wiem, o czym chcę rozmawiać, więc rozmawiałam trochę o tym, że mamy nowego kota, że miałam wizytę w medycynie pracy, że kończy mi się orzeczenie o niepełnosprawności, że moje kontakty społeczne blado wyglądają, że mam niską samoocenę i nadal, mimo prawie 2 lat pracy nie wierzę, że dobrze wykonuję swoje obowiązki. Psychiatra pytała o urojenia - w sumie nic dziwnego, najbardziej typowy objaw w mojej chorobie. No ale ja swoje urojenia spycham gdzieś głęboko i udaję sama przed sobą, że ich nie mam. Dużo łatwiej porozmawiać o atakach lękowych. A urojenia? No cóż, pacjent z urojeniami to po prostu wariat... no ale jak tak się boi, że prawie mdleje to też niezbyt dobrze Mam bardzo inteligentną Psychiatrę. Lubię z nią rozmawiać, choć dwoma czy trzema pytaniami potrafi zapędzić mnie w kozi róg Czuję się stabilnie dobrze. W relacji z mamą czuję ciągły niedosyt, który wypełniam wodą, jedzeniem... chciałabym tak szczerze i głęboko porozmawiać, ale mamy dwa światy: ja internetowy, ona telewizyjny. Gdzieś w naszych życiach (bo każda z nas ma przecież osobne) się mijamy, coś przegapiamy, a jest to okazja do wspólnego kontaktu. Do spędzenia wspólnie czasu poza domem. Jest mi tak bliska, a zarazem tak daleka. Wychodzi mi następny elaborat, klawiatura cierpliwa, dużo zniesie... ale na tym chyba na dziś zakończę. Wszelkie posty pod moim z chęcią przeczytam i z chęcią przygarnę "Odkąd sięgam pamięcią, zawsze było coś nie tak..." |
|
|
girl interrupted |
Dodany dnia 04/01/2017 21:10
|
Srebrny Forumowicz Postów: 1339 Data rejestracji: 23.09.10 |
Dziś napiszę skrótowo: u mnie jest dobrze. Jedną z lepszych inwestycji (jak mi się wydaje) było kupienie sobie małego, pospolitego i niewyróżniającego się kalendarza na 2017. Piszę w nim jak na razie skrótowo (bo na więcej miejsca nie ma), ale nawet małe skróty pozwalają mi pamiętać, co działo się danego dnia i nieco ogarnąć zakręconą rzeczywistość. Dziś jestem spokojna - puls w granicach 63-64/min. co pozwoliło mi w pierwszej chwili pomyśleć, że właśnie umieram Coś dla mnie nietypowego po latach tachykardii i lekach przyjmowanych na nią. Nastrój zabarwiony lekkim nakręceniem, ale jak zacznę fruwać to poinformuję psychiatrę Tak sobie myślę, że to ja jestem kapitanem mojego okrętu (mojego życia) i nie pozwolę, żeby ten okręt roztrzaskał się o jakąś górę lodową. To ode mnie (i TYLKO ode mnie) zależy, jak będę nim sterować i dokąd nim popłynę oraz czy nie osiądę na mieliźnie marazmu i niespełnionych marzeń. Życie płynie, czas nie stoi w miejscu - takie truizmy, ale muszę to sobie powtarzać, bo zbyt często przepuszczam czas przez palce, a moje życie przypomina piękną skrzynię z niespełnionymi marzeniami, do której boję się zajrzeć. A nie jest to przecież żadna puszka Pandory [URL=http://www.fotosik.pl/zdjecie/64c43fd2638f9a4d][IMG]http://images84.fotosik.pl/269/64c43fd2638f9a4dmed.jpg[/IMG][/URL] mój świat i moje kredki "Odkąd sięgam pamięcią, zawsze było coś nie tak..." |
|
|
Sandra |
Dodany dnia 08/01/2017 00:55
|
Finiszujący Postów: 296 Data rejestracji: 23.10.16 |
Piękne kolory. Taki przemyślany dobór. Na początku, jak zaczynałam kolorwać to używałam głównie ciemnych kolorów. Z czasem zaczęłam używać jaśniejszych. Myślę, że dobór kolorów określa nasz aktualny stan samopoczucia, czy jest dobrze, czy jest źle. |
|
Przeskocz do forum: |
Podobne Tematy
Temat | Forum | Odpowiedzi | Ostatni post |
---|---|---|---|
Jeszcze żona chłopaka z chad | Przedstaw się | 4 | 05/11/2020 18:48 |
Schizofrenia prosta - przemyślenia, spekulacje, wasze zdanie... Czym ona jest według was samych??? | Schizofrenia | 14 | 17/08/2020 20:46 |
w tym swiecie jestem jeszcze ja | Przedstaw się | 4 | 23/07/2020 18:12 |
czy depresja jest uleczalna? | Depresja | 78 | 16/04/2020 12:11 |
A na nerwicę najlepsza jest... | Przedstaw się | 14 | 01/01/2020 14:02 |