Zobacz temat
Mam Efkę :: Nasze wątki :: Nasze wątki - część otwarta
Ciągle jeszcze ten świat jest piękny
|
|
girl interrupted |
Dodany dnia 09/11/2012 13:05
|
Srebrny Forumowicz Postów: 1339 Data rejestracji: 23.09.10 |
Martyna no właśnie siostra nie zdaje sobie sprawy, że ma problem z piciem, tzn. używa wymówek, że przecież ona nic złego nie robi jak pije, a pije od dobrych kilku lat i wiele pieniędzy już przepiła. Aktualnie nie ma partnera, ja z mamą i z bratem jesteśmy jej najbliższą rodziną, ale w mamie działają mechanizmy współuzależnienia i czasem przynosi jej alkohol, ułatwia jej picie. Siostra nie zamierza póki co się leczyć. Dla mnie ta sytuacja jest trudna, choć sprawiam pozory emocjonalnie odciętej jednak nie jest tak, że mi jest totalnie to obojętne. Psychiatra siostry nie wie, że pije tak często i tak dużo, bo to przed nim ukrywa.
"Odkąd sięgam pamięcią, zawsze było coś nie tak..." |
|
|
Life |
Dodany dnia 09/11/2012 16:37
|
Platynowy forumowicz Postów: 3356 Data rejestracji: 26.02.10 |
Girl- wiem coś o takich szantażach. Ważne jest to, by w nie nie wchodzić. Zdaję sobie sprawę, że jest to trudne i że nie zmieni to życia Twojej siostry. Ale Tobie pomoże. Siostry nie wyleczysz na siłę- niestety. Sama musisz chcieć. A Ty, jak nauczysz się stawiać jej granicę, poczujesz się o niebo lepiej, bo bezpieczniej.
[b][color=#00cc00]Bój się i idź do przodu [/color][/b] Dla odmiany szczęśliwa i wkur@@@na... Aaa... Już mi przeszło |
|
|
girl interrupted |
Dodany dnia 12/11/2012 01:10
|
Srebrny Forumowicz Postów: 1339 Data rejestracji: 23.09.10 |
Dziękuję Life. Mama zaczyna batalię w ośrodku leczenia uzależnień odnośnie leczenia siostry. Boję się tego, nie strasznie, ale boję się, że to będzie "na chwilę", "dziś chcę, jutro nie chcę". Mama wcześniej próbowała chodzić na grupę dla osób współuzależnionych (w związku z piciem ojca, kilka lat temu), ale po dwóch grupach stwierdziła, że to nie dla niej. Miała także chodzić na psychoterapię indywidualną, lecz się rozmyśliła. Boję się strasznie, że coś chcemy zacząć, a po jednej konsultacji w ośrodku mama stwierdzi, że jednak nie, bo coś tam. Bo ja mam duże nadzieje związane z tym, że może coś drgnie w piciu siostry. Wiem, że nie od razu, że może to trwać wiele długich miesięcy, ale chciałabym, by w przyszłości sytuacja uległa poprawie. No i boję się, że nic się nie da zmienić, że ona w końcu zacznie ode mnie i mamy wyłudzać pieniądze na picie... We mnie to powoduje multum nieprzyjemnych emocji, ale póki co postaram się myśleć pozytywnie i wzmacniać mamę, by trwała w postanowieniu konsultacji w ośrodku. A tak poza tym zlądowałam do siebie do mieściny, jutro do pracy i witaj szara codzienność. Jakoś bez większych emocji - było wolne, więc teraz będzie praca. Bez większych emocji decydowałam się też na przerwę w terapii - być może jestem trochę farmakologicznie uspokojona. W środę wizyta u psychiatry, a ja dalej nie wiem, czy mi lepiej po citalu Zabawne, po prostu jakoś żyję, nie zastanawiam się, czy jest lepiej, czy gorzej, płynę, a fale mnie niosą. Na razie z prądem, bo bezpieczniej i lżej. "Odkąd sięgam pamięcią, zawsze było coś nie tak..." |
|
|
girl interrupted |
Dodany dnia 16/11/2012 00:32
|
Srebrny Forumowicz Postów: 1339 Data rejestracji: 23.09.10 |
Pochrzaniony dzień, dostałam nieoczekiwane wyznanie miłości od chłopaka kuzynki, oj dzieje się. Boję się trochę tej sytuacji, w której będę musiała jasno wypowiedzieć swoje zdanie, jasno powiedzieć nie no ale niestety takie jest dorosłe życie. I reaguję lękiem, napisałam także spontanicznego smsa do terapeutki, więc znając życie trafię na terapię wcześniej niż 27.11. Generalnie to stabilnie u mnie, choć z Facebooka będę się pewnie musiała na jakiś czas wymiksować (chodzi o tego chłopaka, bo sobie wymyślił, że będziemy potajemnie romansować). Nastraszę tego chłopaka tym, że jestem przewlekle, ciężko chora na schizofrenię Poza tym postanowiłam, że będę singlem (pewnie aż do następnego silnego zakochania), ale na razie strasznie chcę być sama. Psychiatra się nie zgodziła na odstawienie citalu, ogólnie wizyta była bardzo pobieżna, ale w sumie nie wiem czego oczekuję po tych wizytach, więc nie mam specjalnych reklamacji. Ciągle dostaję pytania, czy nie dzieje się nic psychotycznego - nie, nie dzieje się. Czy coś mnie niepokoi? A co ma mnie niepokoić? Chyba tylko to, że gruba jestem i, że [i]moim zdaniem[/i] włosy mi wypadają - to pewnie urojenia hipochondryczne, ale wyleciało mi z głowy, bo chyba w gruncie rzeczy nie uważam, że to coś, o czym warto powiedzieć, nie należy to do głównych, podstawowych objawów mojej choroby. Swoją drogą to na dziwnych trafiam chłopaków: pierwsza znajomość kilka lat temu była z psychopatą, później z alkoholikiem-narkomanem, następnym alkoholikiem-narkomanem, w końcu ostatnio z osobą upośledzoną i teraz aktualnie to wyznanie miłości od alkoholika. Co prawda raczej nie były to trwałe znajomości, choć jakieś-tam moje zaangażowanie było. Szukam po prostu wśród problemowych facetów albo tacy do mnie lgną. Pokręcone, ale tak podświadomie wybieram tak jakbym nie zasługiwała na kogoś poukładanego i ogarniętego. "Odkąd sięgam pamięcią, zawsze było coś nie tak..." |
|
|
Diuna |
Dodany dnia 16/11/2012 08:40
|
Platynowy forumowicz Postów: 2684 Data rejestracji: 08.11.11 |
[quote] Swoją drogą to na dziwnych trafiam chłopaków: pierwsza znajomość kilka lat temu była z psychopatą, później z alkoholikiem-narkomanem, następnym alkoholikiem-narkomanem, w końcu ostatnio z osobą upośledzoną i teraz aktualnie to wyznanie miłości od alkoholik[/quote] Mam podobnie, żaden z obiektów moich westchnień, ani z wzdychających do mnie nie był normalny. Co prawda, kilku na oko całkiem zdrowych chłopaków też się wokół mnie kręciło, ale dość szybko ich spławiałam- wydawali mi się nudni :/ Nie wiem, z czego to wynika, cięgnie swój do swego, czy jak? Srutututu, pęczek drutu |
|
|
Pogodna |
Dodany dnia 16/11/2012 09:11
|
Grupa Trzymająca Władzę Postów: 3860 Data rejestracji: 23.06.10 |
girl, co do włosów i i ich wypadania. Jeśli tak średnio dziennie wypada Ci do 150 to nie jest to jakieś chorobowe. Przy okresach przejściowych - zmiana z lata na jesień, jesień na zimę włosy lecą - bo organizm w ten sposób reaguje. Czy wypadają Ci jakoś plackami te włosy ? Co do przestraszenia chorobą - nie wiem czy uda Ci się tak łatwo, bo wielu osób schizofrenia wbrew pozorom może nie przerażać . I co do przyciągania różnych absztyfikantów, wydaje mi się, że jesteś na tyle ciekawą, oczytaną, empatyczną, miłą, otwartą, wrażliwą osobą, że trafiając na osoby z defektami w tej sferze imponujesz im dlatego się w Tobie zakochują bez pamięci. Jeśli trafisz na kogoś, kto będzie Ci odpowiadał pod większością względów i będzie w miarę stabilny to zobaczysz, że można. Kwestia tylko tego, czy taki stabilny będzie odpowiadał Tobie ? Nieśmiertelność jest bardzo łatwa do osiągnięcia. Wystarczy nie umierać. |
|
|
girl interrupted |
Dodany dnia 17/11/2012 00:20
|
Srebrny Forumowicz Postów: 1339 Data rejestracji: 23.09.10 |
Diuna, Pogodna dziękuję. Komplementy przyjmuję na klatę i jakoś będę sobie musiała z nimi poradzić. Tzn. gdzieś tam bardzo głęboko mi świta Pogodna, że może masz rację, że może rzeczywiście jestem empatyczna itp., ale na powierzchni mnie jest: "Mnie nie można kochać, to niedorzeczność". I czasem zaglądam głęboko żeby dojrzeć, że może faktycznie mam zalety, ale najczęściej widzę powierzchownie, że mnie jednak nie można kochać, choć życie mówi co innego - spotykam się z sympatią kolegów z pracy, na ulicy, w sklepach jej nie dostrzegam, bo może nie chcę dostrzegać. A dziś jest mi ciężko, ale nie tak żebym musiała natychmiast iść do terapeutki. Dorosłe życie jest dla mnie trudne - to dziwne, że miłość płata takie figle, że zakochujemy się w tych, którzy nas nie kochają. I ciężko mi, bo szkoda mi mojej kuzynki, że jej się związek rozpadł, szkoda mi tego chłopaka, który się we mnie zakochał głupio, a ja mu nie jestem w stanie nic dać. Takie już jest życie. Najmniej szkoda mi siebie, że tak mało myślę o sobie, żałuję się całego świata, każdemu bym chciała nieba przychylić, a siebie spycham gdzieś poza margines - ach freudowska analiza A tak poza tym poczułam dziś ciepłe emocje w stosunku do terapeutki, bo nie namówiła mnie na natychmiastową sesję, pewnie nie poczuła takiej konieczności, ale to miłe, że szanuje moją decyzję, że przerwa miała być czterotygodniowa. I tak sobie refleksyjnie pomyślałam, że moja relacja terapeutyczna jest oparta na szczerości, ale przede wszystkim na cieple z obu stron (dostaję ciepło i zaopiekowanie, ale też daję ciepło i sympatię ze swojej strony). Bo po prostu cieszę się, jak spotykam się z terapeutką, rozśmieszają mnie jej interpretacje - ciężko to zobrazować, ale staram się po prostu być miła i przyjazna tak, jak ona jest dla mnie. Nie potrafię być nieprzyjemna dla kogoś, kto zrobił dla mnie tak wiele. Swojego pierwszego psychiatrę też pamiętam i jestem pewna, że za czterdzieści lat też będę pamiętać, no chyba, że dopadnie mnie Alzheimer heh. Nie potrafię tak po prostu wyrzucić z pamięci znaczących dla mnie osób, psychiatra nie jest Bogiem ani autorytetem, być może naprawdę silnie się przywiązuję, ale już taki charakter. A póki co zdeklarowałam się, że chcę być sama i się tego będę trzymać. Nie mam jakiegoś silnego libido, dużych potrzeb seksualnych - być może mam je stłumione albo głęboko zakopane, ale to MOJE życie i moje potrzeby (lub ich brak). "Odkąd sięgam pamięcią, zawsze było coś nie tak..." |
|
|
girl interrupted |
Dodany dnia 20/11/2012 00:11
|
Srebrny Forumowicz Postów: 1339 Data rejestracji: 23.09.10 |
Pogodna, a czy Ciebie przeraża schizofrenia? Może chciałabym zapytać bardziej wprost: czy ja Cię przerażam? Spotkałam się z bliską koleżanką - doszłam do wniosku, że mam w porównaniu do niej super kontakt z mamą, tzn. oczywiście trudno jest porównywać, ale ja bym nie odnosiła się w tak defensywny sposób do rodziny. No i w porównaniu do niej oswoiłam się z moją diagnozą, ona mając zdiagnozowaną schizofrenię wymachuje psychiatrze przed nosem podręcznikiem akademickim usiłując dowieść, że schizofrenii nie ma - strata czasu i energii, dla mnie przestało mieć znaczenie, jaką mam etykietkę. Cieszę się, że jestem na takim etapie samoświadomości i że nie mam ostrych objawów psychotycznych i kompletnie nie odpływam w swój świat. Odnośnie wrośniętej rzęsy to nie sprawia mi ona żadnego dyskomfortu poza tym, że boli jak dotykam to miejsce, muszę się pilnować żeby nie drapać naskórka, bo niestety mam złe nawyki rozdrapywania niedoskonałości, a ta rzęsa jest ewidentnie nie na swoim miejscu Pomyślę jeszcze, co z nią zrobię i czy konieczny będzie okulista. Usłyszałam dziś od mamy, że zdrowieję tzn. lepiej z nastrojem i bardziej aktywnie - to miłe, że zauważa. Ogólnie to bardzo pojętna jest - jak raz powiedziałam, że brakuje mi przytulania to przytula mnie czasami i mówi, że mnie kocha. A czy ja sama czuję, że zdrowieję? Najchętniej to bym powiedziała, że cital nic nie wart, ale może faktycznie mi pomaga. Nie tak dawno googlowałam kurs fotografii - może kiedyś, w odległej przyszłości... "Odkąd sięgam pamięcią, zawsze było coś nie tak..." |
|
|
girl interrupted |
Dodany dnia 22/11/2012 23:48
|
Srebrny Forumowicz Postów: 1339 Data rejestracji: 23.09.10 |
Tak sobie dziś pomyślałam przez chwilę, że u mnie świat realny i wirtualny to dwa zupełnie różne światy tzn. są one różne, ale dla mnie różne do tego stopnia, że zapominam, co piszę w internecie, choć piszę szczerze. Nie wiem, może dlatego, że w realu jestem bardziej konkretna i małomówna, a tutaj jak zaczynam pisać to się wszystko wylewa, rozlewa i taki jakiś refleksyjny, wydumany chaos z tego wychodzi. Trochę tak, jakbym miała dwie osobowości - realną i wirtualną Delikatnie zaczynam wypełniać swoją pustkę zakręconego słoika - gotowaniem, dziś ruchem. Będę robiła tłumaczenia opisów biżuterii dla bratowej - proste, bo jest tłumacz Google, który tłumaczy 90% słówek, a reszta to kosmetyka. Dziś mi przemknął przez głowę dietetyk, ale tak bardzo dużo nie muszę schudnąć chyba, że poszłabym na jedną konsultację. Na czym właściwie polega pomoc psychologiczna rodzin osób nadużywających alkoholu? Chyba na wyzwoleniu się z współuzależnienia i głównie pracy nad sobą, bo przecież to, że moja mama zwróci się o pomoc nie znaczy, że np. za pół roku siostra pójdzie się leczyć? Chyba nie ma takiej prostej recepty na pomoc osobie uzależnionej, ale jednak wierzę w terapię... pomóc w pierwszej kolejności należy sobie - chyba jakoś tak to szło. W sumie u mnie jest tak, że na pierwszy plan wysuwa się chyba schizofrenia, swoje DDA jakoś traktuję po macoszemu i generalnie o uzależnieniach wiem mniej niż o ED. Bo to trudne, moje dzieciństwo to jednak trauma na resztę życia, ale teraz już w dużej mierze oswojona. "Odkąd sięgam pamięcią, zawsze było coś nie tak..." |
|
|
Pogodna |
Dodany dnia 23/11/2012 11:33
|
Grupa Trzymająca Władzę Postów: 3860 Data rejestracji: 23.06.10 |
[quote][b]girl interrupted napisał/a:[/b] Pogodna, a czy Ciebie przeraża schizofrenia? Może chciałabym zapytać bardziej wprost: czy ja Cię przerażam? [/quote] Nie Girl nie przerażasz mnie, imponujesz mi swoją cierpliwością, statecznością i wiedzą. Uczyłam kiedyś dziewczynę chorą na schizofrenię bałam się wtedy, że ja pier...., wiedząc, że kilka razy była agresywna w stosunku do nauczycieli i to tak werbalnie. Ja jednak miło ją wspominam, na koniec naszej współpracy nawet ją utuliłam i życzyłam jej powodzenia w życiu . Girl mi cały czas z tylu głowy świta, że mogę zachorować w każdej chwili - po ojcu. Dlatego staram się chorobę poznawać oswajać i mieć nadzieję, że nawet jeśli zachoruję to będę na tyle realnie ze światem zewnętrznym jak TY Nieśmiertelność jest bardzo łatwa do osiągnięcia. Wystarczy nie umierać. |
|
|
girl interrupted |
Dodany dnia 24/11/2012 20:43
|
Srebrny Forumowicz Postów: 1339 Data rejestracji: 23.09.10 |
Hmm, rzeczywiście chyba są osoby chore na schizofrenię i agresywne, ja swoją agresję kieruję przeciwko sobie w ciężkich chwilach, ale pewnie można ją także kierować ku otoczeniu. Na codzień jestem cicha i spokojna, prawie niewidzialna i niesłyszalna. A dziś mam dobry dzień, posłuchałam dwóch płyt, dokończyłam wklepywać tłumaczenie biżuterii. Jest stabilnie wreszcie. Myślę, że mogłabym popracować nad... wydawaniem pieniędzy, ale właśnie żeby wydawać to trzeba mieć jakieś plany, marzenia, coś, co by się chciało kupić. A ja jestem taką minimalistką, że naprawdę niewiele mi potrzeba... mój regał i biurko mają z 15 lat, buty zimowe są pęknięte, kupiłam nowe, ale póki nie ma śniegu to chodzę w tych starych. Tak naprawdę to nie chce mi się zaczynać nic nowego (np. kursu fotografii), bo jak już zaczynam to się strasznie nakręcam, wchodzę w to całą sobą... wolę chyba tę moją nudną stabilizację tfu stagnację I myślę, że też trochę dlatego chciałam przerwy w terapii żeby się trochę postagnatyzować, choć terapeutka zapewniała, że wcale nie muszę iść do przodu i ona mnie chce prawdziwą, a nie z wymuszonymi postępami. Lazanii jeszcze nie zrobiłam, ale zapisałam w głowie z etykietką "wkrótce". Generalnie to cieszę się życiem, być może dzięki antydepresantom, ale pal licho jak nie potrafię cieszyć się z niego bez nich, taka karma. No i tradycyjnie nie czuję świąt (niby dopiero za miesiąc), standardowo będę wyłączała radio na początku grudnia jak usłyszę piosenki bożonarodzeniowe, ale podejrzewam, że koło 15.12 przywyknę do tej słodkiej, pierniczkowej atmosfery świąt. Tradycyjnie problem z prezentami, zacznę chyba powoli dyskretnie pytać, co kto by chciał... I o dziwo ludzie mówią mi, że nie przytyłam (widać może nieznacznie), koledzy w pracy mówią, że wpadają w kompleksy, bo jestem tak silna fizycznie no ale to są tylko muskuły, a głowa dalej słaba... Jednak miło jest tak zaimponować im. Wiem, że w firmie są ludzie znacznie gorzej ogarniający rzeczywistość ode mnie, ale póki co nie zmieniłabym pracy, bo nie chcę się wystawiać na stres zmiany i niewiadomą, a tutaj już długo pracuję i daje mi to moją ulubioną stabilizację. Przywykłam, jest mi dobrze. "Odkąd sięgam pamięcią, zawsze było coś nie tak..." |
|
|
Pogodna |
Dodany dnia 24/11/2012 20:49
|
Grupa Trzymająca Władzę Postów: 3860 Data rejestracji: 23.06.10 |
To dobrze, że identyfikujesz się ze swoją pracą, wiesz ile osób chodzi do pracy z przymusu? Myślę, sobie, że nie ważne, gdzie inni nas widzą, ważne, gdzie nam jest dobrze. A skoro nikt tam Ciebie nie wykorzystuje ani nie gardzi Tobą :> to chyba dobrze. Wiesz mi też dużo osób mówi - z"ałóż swoją działalność, wiesz ilu klientów będziesz miała?". A ja nie chcę, większych pieniędzy, prestiżu, pozycji - nie chcę, lubię swoją pracę podobnie jak Ty. Czemu nie zrobisz tej lazanii np. jutro Nieśmiertelność jest bardzo łatwa do osiągnięcia. Wystarczy nie umierać. |
|
|
girl interrupted |
Dodany dnia 27/11/2012 21:04
|
Srebrny Forumowicz Postów: 1339 Data rejestracji: 23.09.10 |
No i odebrałam wyniki badań - morfologia idealna, a prolaktyna czterokrotnie podwyższona 102.8 ng/ml. W sumie mnie to nie dziwi... muszę pewnie zgłosić to swojej psychiatrze tylko boję się, że czeka mnie zmiana leków. A z drugiej strony długotrwała wysoka prolaktyna nie jest za bardzo dobra dla organizmu, ale wolałabym już brać ten solian, bo widzę to jako mniejsze zło dla mnie. Na terapii miło, choć nie potrafiłam opowiedzieć jak było u bratowej. Generalnie terapeutka podziwiała mnie, że tak dobrze sobie poradziłam przez ten miesiąc (czyli wychodzi na to, że mam jakieś wyczucie swoich stanów emocjonalnych). Ja siebie nie lubię za bardzo chwalić, bo kiedy już popadnę w podziw nad sobą przestaję pracować i iść do przodu. Tak się zastanawiam - miałam dziś taki miękki głos, że terapeutka pomyślała, że jestem chora, ale ja myślę, że kiedy jestem bardzo radosna to mi się zmiękcza barwa głosu i to chyba to, bo rzeczywiście bardzo się dziś cieszyłam z tego, że idę na terapię i już nie pamiętam dokładnie co powiedziałam na koniec, ale przysłodziłam, że doceniam ciężką pracę terapeutki nade mną (bo tak jest w istocie), że nie byłoby mnie takiej jaką jestem teraz gdyby nie terapia. Jutro mama ma pierwszą konsultację w poradni leczenia uzależnień i współuzależnień - nie nastawiam się na wielki przełom, bo to może być pierwsza i ostatnia jej konsultacja (gdy nie będzie chciała dalej), ale czekam, co przyniesie życie... I przyjmę, jakkolwiek to się dalej potoczy. Edytowane przez girl interrupted dnia 27/11/2012 21:05 "Odkąd sięgam pamięcią, zawsze było coś nie tak..." |
|
|
Alia |
Dodany dnia 27/11/2012 21:08
|
Grupa Trzymająca Władzę Postów: 2831 Data rejestracji: 01.09.09 |
Trzymam kciuki, żeby wizyta Twojej mamy w poradni nie okazała się ostatnią. |
|
|
sensitivechild |
Dodany dnia 27/11/2012 21:51
|
Platynowy forumowicz Postów: 2771 Data rejestracji: 04.12.10 |
Girl, lekarz będzie wiedział co jest dla Ciebie dobre.. nie znam się na wynikach, ale jeśli coś jest dużo za duże (lub za małe) to coś trzeba z tym zrobić Mam nadzieję, że Twoja Mama wyniesie coś dobrego z jutrzejszej wizyty - i się jej spodoba [color=#ff00cc]''Two and a half years ago, hell came to pay me a surprise visit" Andrew Solomon[/color] [b][color=#ff9900] "-Puchatku? -Tak Prosiaczku? -Nic- powiedział Prosiaczek biorąc Puchatka za łapkę - Chciałem się tylko upewnić, |
|
|
blackrose1982 |
Dodany dnia 27/11/2012 22:32
|
Brązowy Forumowicz Postów: 855 Data rejestracji: 15.08.12 |
Wiesz nie jestem lekarzem ani nie chce straszyc ale w moim przypadku wysoki piziom prolaktyny spowodowal ze pojawil sie guz przysadki. Wiem ze prolaktyna moze mocno namieszac i uwazam ze powinnas porozmawiac z lekazem o tym bo to naprawde nie blachostka. Pisze to zebys jednak porozmawiala ze specjalista.
Edytowane przez blackrose1982 dnia 27/11/2012 22:33 [color=#006600][b]"Chcę mocno wierzyć W to że jeszcze z głębi siebie mogę coś dać" [/b][/color][color=#006600][/color] L. Kopeć |
|
|
girl interrupted |
Dodany dnia 29/11/2012 00:20
|
Srebrny Forumowicz Postów: 1339 Data rejestracji: 23.09.10 |
Jestem jakaś rozmemłana. Polega to na tym, że nie wiem, co mam robić - chciałabym żeby mi ktoś powiedział "zrób to, to i tamto", a ja bym zrobiła, ale nie ma tak prosto w dorosłym życiu, sama muszę tworzyć siebie i podejmować decyzje, bo inaczej nie nauczę się żyć. Nie wiem, czy powinnam mamę zachęcać, by chodziła na terapię, nie wiem, czy faktycznie czuję się dobrze czy odgrywam jakąś rolę, w której się w końcu pogubię, nie wiem, czy mi pasuje moja praca czy się jej wstydzę (pewnie jedno i drugie). Czasem chciałabym, by terapeutka czytała efkę, ale wtedy pewnie bym się nie zmieściła w 120 minutach, by wszystko omówić, oczywiście wiem, że to tylko fantazja nie do zrealizowania w rzeczywistości. To nie tak, że tutaj piszę o czymś, o czym nie mówię na terapii, może chciałabym czuć się jakoś wyjątkowo zaopiekowana, dostać od niej jakiś szczególny rodzaj troski, a myślę, że takim szczególnym rodzajem troski jest odpisywanie na smsy i starczy tego dobrego. Swoją drogą kontakt realny i słowo mówione jest chyba ważniejsze od pisanego, choć jestem taką osobą, że dużo bardziej elastycznie i płynnie wychodzi mi pisanie, przez pisanie odkrywam większą część siebie, więcej pokazuję. Potrzebuję jakiegoś drogowskazu chyba, ale nie wiem, co to mogłoby być. Może uda mi się odpowiedzieć sobie na to pytanie. Dostałam zadanie terapeutyczne - wydawanie swoich pieniędzy, a nie tylko oszczędzanie, bardzo prozaiczne, ale nawet tego nie potrafię Boję się rzeczywiście, że moja psychoterapia nigdy się nie zakończy, choć z drugiej strony widzę pozytywne zmiany, które przychodzą dość opornie. "Odkąd sięgam pamięcią, zawsze było coś nie tak..." |
|
|
sensitivechild |
Dodany dnia 29/11/2012 12:20
|
Platynowy forumowicz Postów: 2771 Data rejestracji: 04.12.10 |
Kochana, ja też potrzebuję dyktowania - często nawet trudno mi wybrać smak soku w sklepie to trochę dziwne, ale lubię gdy ktoś mówi mi co robić nawet w takich bardzo codziennych sytuacjach, nie mówiąc o poważniejszych decyzjach. Słońce, a może boisz się właśnie tego, że ta terapia kiedyś się zakończy? Tak jakoś mi przyszła do głowy taka myśl.. A jak Mama zaopatruje się na terapię, z entuzjazmem czy nie bardzo? [color=#ff00cc]''Two and a half years ago, hell came to pay me a surprise visit" Andrew Solomon[/color] [b][color=#ff9900] "-Puchatku? -Tak Prosiaczku? -Nic- powiedział Prosiaczek biorąc Puchatka za łapkę - Chciałem się tylko upewnić, |
|
|
girl interrupted |
Dodany dnia 29/11/2012 23:49
|
Srebrny Forumowicz Postów: 1339 Data rejestracji: 23.09.10 |
Ja już się gubię, nie wiem, czy mama potrzebuje tej terapii jako osoba współuzależniona, a na pewno nie mam nadziei, że Ewa przestanie pić. Mama, jak mi się wydaje, jest niechętna terapii i to całe zamieszanie z ośrodkiem raczej w niej złość wywołuje. A we mnie poczucie braku nadziei i bezradności (choć to pewnie poważnie brzmi). Powinnam zdecydowanie przestać mierzyć sobie ciśnienie - ciśnieniomierz jest w domu, bo Ewa ma lekkie nadciśnienie i je kontroluje. To jak z tą morfologią - wyszła idealnie, a ja bym chciała żeby wyszła beznadziejnie (wiem, może brzmi dziwnie). Żeby mi ktoś wreszcie powiedział, że mam anemię, nadciśnienie, muszę iść do szpitala, a najlepiej, że umieram. Nie zagrażam sobie tylko to mierzenie ciśnienia jest tak głupie - a może jednak jestem chora! Ale nie, mam końskie zdrowie tylko psychiczne pokiereszowane. A odnośnie avatara to ten wyszedł z przypadku, próbowałam zmniejszyć kilka obrazków Irfan Viewem, ale żaden z nich nie chciał się wgrać (coś pewnie nie tak z formatem), więc został ten. Kiedyś, kilka lat temu szukałam avatarów z Google i pozapisywałam co ciekawsze, ale głównie jakieś ruchome zwierzaki mam. Czy boję się zakończenia terapii? Owszem, nawet bardzo. Terapeutka mi powiedziała, że jeśli ktoś choruje psychicznie to terapia jest zalecana, bo można na nią nie chodzić, ale wtedy jest większe ryzyko nawrotów i lądowania w szpitalu - wierzę w to, bo pewnie gdyby nie terapia nie chciałoby mi się pracować i cierpiałabym na rentozę. No ale mimo wszystko [i]chyba[/i] jednak smutno dziś brzmię. "Odkąd sięgam pamięcią, zawsze było coś nie tak..." |
|
|
Pogodna |
Dodany dnia 30/11/2012 16:08
|
Grupa Trzymająca Władzę Postów: 3860 Data rejestracji: 23.06.10 |
Girl, myślę, że jak mama chodzi do ośrodka to możesz być spokojna o to, czy potrzebuje czy nie - oni tam zweryfikują i myślę, że zrobią wszystko, żeby mamie pomóc i zatrzymać ją tam jeśli tego potrzebuje Odnośnie terapii wydaje mi się, że jest różnica kiedy ktoś chodzi na terapię z powodu zaburzeń lękowych czy kompulsywnych a co innego jeśli jest pod opieką terapeuty z powodu choroby psychicznej. Wydaje mi się, właśnie będąc w terapii masz ten komfort leczenia, że możesz ograniczyć przez to wizyty w szpitalu i poprawić sobie komfort życia. Nieśmiertelność jest bardzo łatwa do osiągnięcia. Wystarczy nie umierać. |
|
Przeskocz do forum: |
Podobne Tematy
Temat | Forum | Odpowiedzi | Ostatni post |
---|---|---|---|
Jeszcze żona chłopaka z chad | Przedstaw się | 4 | 05/11/2020 18:48 |
Schizofrenia prosta - przemyślenia, spekulacje, wasze zdanie... Czym ona jest według was samych??? | Schizofrenia | 14 | 17/08/2020 20:46 |
w tym swiecie jestem jeszcze ja | Przedstaw się | 4 | 23/07/2020 18:12 |
czy depresja jest uleczalna? | Depresja | 78 | 16/04/2020 12:11 |
A na nerwicę najlepsza jest... | Przedstaw się | 14 | 01/01/2020 14:02 |