Zobacz temat
Mam Efkę :: O psychiatrii :: Psychoterapia
Uczucia do terapeuty
|
|
Nadzieja |
Dodany dnia 24/06/2009 23:51
|
Pasjonat Postów: 5532 Data rejestracji: 20.08.08 |
Fiona powodzenia.Trzymam kciuki. Anima dobrze sie czyta Twoje posty, książka super,czytałam ją w szpitalu i wszystkim też polecam. [color=#333399]"Nigdy nikomu nie ufaj, Danielu, a tym bardziej ludziom, których podziwiasz. Bo nie kto inny, a właśnie oni zadadzą ci najboleśniejsze rany." Carlos Ruiz Zafón " Cień Wiatru"[/color] |
|
|
Perfidia |
Dodany dnia 25/06/2009 11:27
|
Grupa Trzymająca Władzę Postów: 7779 Data rejestracji: 26.01.09 |
[url]http://kobieta.gazeta.pl/wysokie-obcasy/1,53664,5072913.html?as=1&ias=2&startsz=x[/url] - przeczytajcie artykuł, zwłaszcza to co jest na drugiej stronie. Anima - jak zwykle świetnie powiedziane/napisane. [color=#990099][i]Czasem jest tak, że to, co się liczy, nie da się policzyć, a to, co daje się policzyć - nie liczy się.[/i] [small]A.Einstein[/small][/color] [small]1,6180339887498948482045868343656...[/small] |
anima |
Dodany dnia 25/06/2009 16:33
|
Startujący Postów: 157 Data rejestracji: 25.03.09 |
Ha! Czytam różne teksty przygotowując się do jutrzejszego egzaminu, i patrzcie co znalazłam: Carl Rogers pisze: [i]"Przeżywanie uczuć swobodnie i w pełni wydaje się czymś zbyt niebezpiecznym, zbyt potencjalnie niszczycielskim. Lecz w bezpieczeństwie i wolności stosunku terapeutycznego uczucia mogą być przeżyte w pełni i doświadczone jasno, aż do granicy tego, czym one są. Mogą być one przeżywane w sposób, o którym myślę jako o stanie "pozakulturowym", tak jak gdyby w tym właśnie momencie dana osoba była po prostu swoją złością, lub swoim strachem, swoją czułością, albo czymkolwiek innym."[/i] Nic dodać nic ująć Edytowane przez anima dnia 25/06/2009 16:33 |
|
|
Artystyczna Dusza |
Dodany dnia 26/06/2009 09:39
|
Medalista Postów: 711 Data rejestracji: 31.05.09 |
[quote][b]anima napisał/a:[/b] Nie wydaje mi się, żebyś "za wiele" oczekiwała od terapii. Odnoszę wrażenie, że boisz się "zawracać głowę" terapeucie. Fiona, to jest jego praca, i nie ważne, czy pracuje państwowo czy prywatnie. Masz prawo poruszać wszystkie tematy, które w jakiś sposób wpływają na Twoje emocje. Co więcej, tak jak powiedział Sophers, dla powodzenia terapii ważna jest szczerość z terapeutą, szczególnie w kwestii trudnych spraw.[/quote] Ok. Wszystko rozumiem ale jedno mnie niepokoi czy mam prawo lecząc się w państwowej przychodni wymagać żeby moje spotkania z psychologiem były częstsze skoro nie ma wolnych miejsc bo zapisani są inni pacjenci - niekoniecznie na terapię? [quote][b]anima napisał/a:[/b] Nie bój się, że "zranisz" uczucia terapeuty, on sobie świetnie poradzi z Twoją złością [/quote] Ja się w sumie tego nie boję tylko wstydzę się poruszać ten temat złości.Złoszczę się w sumie na psychologa że nie mogłam z Nim ostatnio porozmawiać.Nie wiem czy miałam do tego prawo, czy mam prawo czuć złość skoro nie byłam zapisana na terapię? [quote][b]anima napisał/a:[/b]Myślę, że jeżeli otworzysz się przed nim w tej kwestii, Wasza relacja na tym dużo zyska. Nie wiem jaki jest ten terapeuta. Może się okazać, że będzie to ktoś niekompetentny i zareaguje niewłaściwie, ale wtedy będzie to znak, że należy szukać pomocy gdzie indziej. A im wcześniej się tego dowiesz, tym lepiej [/quote] W sumie kontakt mam dobry z psychologiem i uważam że jest dobrym specjalistą (kiedyś w przychodni dowiedziałam się że jest najlepszy) więc nie myślę że zachowałby się jakoś dziwnie.Wstydzę się jednak przyznać do tego że potrzebuję częstszych wizyt niż raz w miesiącu.Za optymalne uważam dla siebie spotkania raz na dwa tygodnie.Po poprzednich terapiach wiem jak chciałabym żeby wyglądała moja terapia.Wiem że jeżeli spotykam się częściej z psychologiem szybciej mogę wprowadzić zmiany w swoim życiu i szybciej pojawiają się postępy w trakcie terapii.Nie wiem tylko czy wypada rozmawiać na ten temat z psychologiem [b]Perfidia[/b] - świetny artykuł. Skłonił mnie trochę do refleksji.Po jego przeczytaniu zastanawiam się czy przypadkiem nie jestem uzależniona od terapii i czy dlatego pojawiła się ta złość na psychologa kiedy nie mogłam ostatnio z Nim porozmawiać.Z drugiej strony często tak jest że jak o czymś czytamy wydaje się nam że dotyczy to właśnie nas.Ehhh...Sama już nie wiem. Wiem jedno mam problemy których jeszcze nie rozwiązałam nie akceptuję siebie-nawet czuje do siebie swojego ciała i swojego życia odrazę. Mam problem w kontaktach z mężczyznami.Boję się ich (zwłaszcza obcych) i nawet nie wiem dlaczego ponieważ kiedyś było inaczej. Czasami myślę czy nadejdzie kiedyś taki czas że siebie zaakceptuję czy też nigdy nie nastąpi ten moment? Edytowane przez Artystyczna Dusza dnia 26/06/2009 09:46 |
Nadzieja |
Dodany dnia 27/06/2009 22:16
|
Pasjonat Postów: 5532 Data rejestracji: 20.08.08 |
[b]Perfidia[/b] artykuł rzeczywiście super;)już raz wpadł w moje łapska.Polecam co tydzień przeważnie jest coś z tej dziedziny.Poszukam jak coś znajdę w necie to dam Wam fajne linki [b]Anima[/b]-zgadzam się w 200% ;) [quote][b]Fiona powiedział/a[/b]Wiem że jeżeli spotykam się częściej z psychologiem szybciej mogę wprowadzić zmiany w swoim życiu i szybciej pojawiają się postępy w trakcie terapii.Nie wiem tylko czy wypada rozmawiać na ten temat z psychologiem[/quote] Pewnie,że wypada,zrób to koniecznie,nie ma nad czym się zastanawiać, jak nie spróbujesz to się nie przekonasz.Powodzonka, jak zwykle trzymam kciuki;) [quote][b]Fiona powiedział/a[/b]Czasami myślę czy nadejdzie kiedyś taki czas że siebie zaakceptuję czy też nigdy nie nastąpi ten moment? [/quote] Pewnie,że nadejdzie i to szybciej niż myslisz;) Edytowane przez Nadzieja dnia 27/06/2009 22:22 [color=#333399]"Nigdy nikomu nie ufaj, Danielu, a tym bardziej ludziom, których podziwiasz. Bo nie kto inny, a właśnie oni zadadzą ci najboleśniejsze rany." Carlos Ruiz Zafón " Cień Wiatru"[/color] |
|
|
Artystyczna Dusza |
Dodany dnia 01/07/2009 18:11
|
Medalista Postów: 711 Data rejestracji: 31.05.09 |
[b]Nadi[/b] kochana dzięki za dodanie otuchy. Wiem już chyba o co chodzi z tą moją złością...Kilka razy psycholog zrobił wyjątek i umówił mnie na terapię tak poza programowo.Dobrze mi z tym było i poczułam się dla Niego ważna.Zaczęłam się zastanawiać dlaczego jest dla mnie taki dobry???I wypowiedziałam swoje myśli na głos.Po tym jak go zapytałam dlaczego mnie tak traktuje i czym ja sobie zasłużyłam na takie traktowanie zapytał czy muszę sobie zasłużyć.Nie wiedziałam co odpowiedzieć... Teraz wydaje mi się że On specjalnie umówił mnie na tak daleki termin chociaż pewnie mógłby wcześniej gdyby tak na prawdę chciał.Wiadomo że terapia nie powinna odbywać się raz w miesiącu-nawet kiedy się leczy w ramach NFZ i czuję że ten psycholog (ze wzgl. na swoje doświadczenie) dokładnie zdaje sobie z tego sprawę.Poza tym myślę że celowo tak się zachował podczas mojego spotkania żebym poczuła w sobie tą złość z którą sobie nie radzę. Przemyślałam to sobie i wiem że ta złość to przeniesienie bo właściwie jestem zła na mamę a swoją złość przenoszę na psychologa zamiast zezłościć się na mamę.Trochę cierpię też na tym ja ponieważ odżyły we mnie chorobowe nawyki.Wcale nie jest mi z tym dobrze...Myślę że to temat do rozmowy na sesji z psychologiem. Nie wiem czy dobrze to sobie wytłumaczyłam...Liczę na jakieś komentarze na temat mojego postu |
Kati |
Dodany dnia 01/07/2009 18:49
|
Platynowy forumowicz Postów: 2764 Data rejestracji: 29.06.09 |
[b]Fiona[/b], a nie masz ochoty zamiast analizować swoją złość, nazywać ją, przenosić czy tam nie przenosić, szukać przyczyn i tak dalej... po prostu się wkurzyć? Wywalić z siebie to w takiej formie, w jakiej jest bez całej tej teoretycznej nadbudowy - żeby po prostu zobaczyć, jak Ci tam jest w tej złości. Zamiast myśleć o złości - to ją poczuć? Twoje spotkanie jż niedługo - prawda? Co Ty na to, żeby zamiast informować terapeutę "Wiesz, zastanawiałam się nad tym, że się na ciebie zezłosciłam" powiedzieć mu "Jestem na ciebie wściekła" - albo coś w ten deseń/ Wtedy miałabyś szansę zobaczyć, co Ci to zrobi. Od razu mówię, że nie jestem w tym dobra - sama nie potrafię wyrażać złości i często gęsto serwuję się ucieczką - może nie tyle fizyczną, ile po prostu emocjonalną. Ale już próbowałam właśnie tak: wywalić z siebie - z wielkimi, wielkimi oporami - i, heh, fajnie było |
|
|
Artystyczna Dusza |
Dodany dnia 01/07/2009 20:53
|
Medalista Postów: 711 Data rejestracji: 31.05.09 |
[quote][b]kati napisał/a:[/b] [b]Fiona[/b], a nie masz ochoty zamiast analizować swoją złość, nazywać ją, przenosić czy tam nie przenosić, szukać przyczyn i tak dalej... po prostu się wkurzyć? Wywalić z siebie to w takiej formie, w jakiej jest bez całej tej teoretycznej nadbudowy - żeby po prostu zobaczyć, jak Ci tam jest w tej złości. Zamiast myśleć o złości - to ją poczuć?[/quote] Niestety moje "wywalanie" złości zawsze kończyło się tak że lepiej nie mówić i nawet dobrze mi z tym że teraz nie ma już awantur między mną a siostrą.Bardzo się z tego cieszę a i siostrze też z tym dobrze. To że jestem zła na mamę zrozumiałam dzisiaj jak usłyszałam kilka pretensji w stosunku do mojej osoby-niesłusznie z resztą myślę...Nie wiem dlaczego ale oboje rodzice mieli jakieś bzdurne pretensje.Nie wiem też czemu odniosłam to wszystko do siebie-może dlatego że siostry nie było w domu a babcia ma prawo robić co chce chociażby ze względu na wiek.Strasznie nie lubię kłótni i awantur bo wtedy źle się czuję i mam od razu niechęć do wszystkiego.No ale cóż na pewne sprawy nie ma się wpływu. [quote][b]kati napisał/a:[/b] Twoje spotkanie jż niedługo - prawda? Co Ty na to, żeby zamiast informować terapeutę "Wiesz, zastanawiałam się nad tym, że się na ciebie zezłosciłam" powiedzieć mu "Jestem na ciebie wściekła" - albo coś w ten deseń/ Wtedy miałabyś szansę zobaczyć, co Ci to zrobi.[/quote] No i tutaj mam właśnie problem.Boję się...Aczkolwiek chętnie bym to zrobiła ale czuję jakąś dziwną blokadę i wstyd mi za siebie że mam pretensje do psychologa o to że się z Nim za rzadko widuję. Boję się też reakcji psychologa.Nie wiem sama ale jakoś głupio mi się upominać o częstsze spotkania bo wydaje mi się że nie mam prawa żądać tego od psychologa który z resztą mówił mi że nie może przyjmować więcej osób niż ma ustalone w kontrakcie. [quote][b]kati napisał/a:[/b] Od razu mówię, że nie jestem w tym dobra - sama nie potrafię wyrażać złości i często gęsto serwuję się ucieczką - może nie tyle fizyczną, ile po prostu emocjonalną. Ale już próbowałam właśnie tak: wywalić z siebie - z wielkimi, wielkimi oporami - i, heh, fajnie było[/quote] Też jestem w tym kiepska.Mówienie - rozmawianie o złości jest dla mnie bardzo trudne.Może stąd mam tyle dylematów które dla wielu mogą wydawać się błahe i bzdurne. Nie wiem jak się zachowam ale wiem jedno że złość siedzi we mnie i nadal jestem wkurzona na mojego terapeutę.Szkoda tylko że odreagowuję to w nieodpowiedni sposób. |
Kati |
Dodany dnia 01/07/2009 21:18
|
Platynowy forumowicz Postów: 2764 Data rejestracji: 29.06.09 |
[/quote]Nie wiem jak się zachowam ale wiem jedno że złość siedzi we mnie i nadal jestem wkurzona na mojego terapeutę.Szkoda tylko że odreagowuję to w nieodpowiedni sposób.[/quote] No i tu jest pies pogrzebany. Niewyartykułowana złość niszczy nas samych. Dla mnie etapem pośrednim między niewyrażaniem złości a wyrażaniem złości wtedy, kiedy ją czuję (tego się dopiero uczę) była złość, skierowana na siebie samą. Wymyśliłam sobie, że jeśli to siebie skrzywdzę, to i mi ulży, i niky niewinny nie oberwie. No i się krzywdziłam. To bylo w pierwszych miesiącach abstynencji. Robiłam sobie różne rzeczy, część z nich zbyt drastyczna, żeby tu o nich wspominać. Zresztą nie chodzi tu o epatowanie swoimi brudami. Po prostu - na własnej skórze przekonalam się, jak to jest kumulować złość, mając jednocześnie "zatkane" poprzednie ujście. Potem nauczyłam się płakać... A terapeuta - przeżyje Kto wie, moż on to lubi Wiesz, ludzie są różni. |
|
|
Nadzieja |
Dodany dnia 01/07/2009 21:30
|
Pasjonat Postów: 5532 Data rejestracji: 20.08.08 |
Fiona Ty tak samo wszystko analizujesz jak ja,po prostu czyjeś zachowanie, słowo wypowiedziane przez lekarza rozkładam na części pierwsze, a to jest niestety dla nas nieraz zgubne. Wiem,że łatwo się pisze i radzi, ale spróbuj zrobić tak jak napisała Kati po prostu na najbliższej sesji powiedz swojemu terapeucie wprost. Jestem na Pana wściekła za to,ze tak długo musiałam czekać,że ta rozmowa bardzo Ci była potrzebna wcześniej,że bałaś się mu powiedzieć jak byłaś po to zaświadczenie.Co do rozbierania do czynników pierwszych co miał na myśli Twój terapeuta, to może być również tak,że chciał Cię sprawdzić jak sobie poradzisz jak się nie myle to Ty chyba kiedyś zadałaś pytanie na forum, kto powinien zdecydować o zakończeniu terapii: pacjent czy psycholog? Może w jakiś sposób chce Cię przygotować.Widzisz domysłów może być wiele napisałam Ci to dlatego, żebyś zobaczyła,że nieraz myślenie typu co ktoś miał na myśli robi mętlik w głowie,aczkolwiek nie chcę powiedzieć,że to jest do końca złe - nie należy tylko przesadzać bo można naprawdę zwariować.Możesz zapytac wprost dlaczego tak długo musiałas czekać, wtedy się dowiesz,czy rzeczywiscie nie miał czasu,czy to było zamierzone działanie, ale pamiętaj najpierw wyrazenie swojej złosci potem ewentualne pytania. Ja też mam z tym problemy tzn całą złość za nieszczęścia tego świata wyładowuje na sobie, tego próbowali oduczyć mnie na terapii w szpitalu nawet im się to trochę udało, może gdybym odrazu po szpitalu chodziła na terapię ech.... zaprzepaściłam zapewne, ale wracając do tematu pamietam jak powiedziałam swojej terapeutce na którymś spotkaniu, że jestem na nią wściekła jej reakcja była wtedy dla mnie zupełnym zaskoczeniem.Na terapii grupowej uczono nas przeważnie była to grupa 11-12 osób + terapeutki wyrażania złości do siebie, mówienia wprost o przykrym zachowaniu w stosunku do nas.Powiedzenia danej osobie co nas zabolało dlaczego jesteśmy na nią wsciekli, bądź dlaczego nas to tak zabolało.Kiedyś już napisałam, że terapia grupowa była trudna bo nie łatwo jest słuchac krytyki w stosunku do naszej osoby, ale dzięki temu uczyliśmy się nawzajem co jest nie tak w nas w naszym zachowaniu co powinniśmy w sobie zmienić.Nigdy nie obrażaliśmy sie na siebie chociaż nieraz wychodziło się z płaczem,nie chciało sie iść na następną, a nawet uciekało w trakcie, co było absolutnie zabronione.Podejrzewam tylko, że jeżeli byłoby to bez udziału psychologów, to albo doszłoby do rękoczynów,albo chodzilibyśmy na siebie obrażeni - tak jak jest to w naszym życiu,własnie dlatego mamy problemy musimy sie leczyć i korzystać z usług terapeuty, rozpisałam się,mam nadzieje,że Was nie zanudziłam,ale chce przekazać to ,że własnie na tym ma polegać terapia, na miłych pogaduszkach i przymykaniu oczu na sprawy nas bolące mozemy spotkać sie na kawie z koleżanką tak jak to robimy niestety. Edytowane przez Nadzieja dnia 01/07/2009 21:37 [color=#333399]"Nigdy nikomu nie ufaj, Danielu, a tym bardziej ludziom, których podziwiasz. Bo nie kto inny, a właśnie oni zadadzą ci najboleśniejsze rany." Carlos Ruiz Zafón " Cień Wiatru"[/color] |
|
|
anima |
Dodany dnia 02/07/2009 12:19
|
Startujący Postów: 157 Data rejestracji: 25.03.09 |
[quote][b]fionaaa napisał/a:[/b] Też jestem w tym kiepska.Mówienie - rozmawianie o złości jest dla mnie bardzo trudne.Może stąd mam tyle dylematów które dla wielu mogą wydawać się błahe i bzdurne. [/quote] Nie ma osoby, która nie miałaby problemów i której chociaż raz nie wydawało się, że są one "błahe i bzdurne". A może jest ktoś taki na tym forum? Każdy patrzy na świat z własnej perspektywy i czasem zapominamy, że nie jest ona jedyną, właściwą. Wszyscy jesteśmy ludźmi i dzielimy podobne uczucia i myśli. Możesz być pewna, że nie Ty jedyna masz swoje dylematy [quote] który z resztą mówił mi że nie może przyjmować więcej osób niż ma ustalone w kontrakcie. [/quote] To, że nie może przyjmować - to jedna sprawa. To, co Ty czujesz w związku z tym - to inna sprawa. Powiedzenie mu o tym niekoniecznie doprowadzi do częstszych spotkań, jeżeli on rzeczywiście nie ma fizycznie takiej możliwości, ale być może znajdziecie inne rozwiązanie. Terapia ma pomóc TOBIE a nie pozwolić zarobić terapeucie. Być może będziesz musiała znaleźć kogoś innego, ponieważ rzeczywiście 1 raz w tygodniu na początku to wg mnie minimum. Ale omówcie to razem z terapeutą. Na prawdę fiona, nie masz się co bać. On nie będzie się gniewał, że Ty, bezczelnie potrzebujesz od niego więcej pomocy. No pomyśl o tym On nie jest Twoim pracodawcą, przyjacielem czy nauczycielem, który może mieć do Ciebie pretensje. On ma stawić czoła właśnie temu, z czym do niego przychodzisz, a nawet ( o ile nie przede wszystkim!) jeżeli to dotyczy jego osoby. Bo to wszystko [b]ma jakieś znaczenie![/b] [b]Dlatego[/b] właśnie chodzi się na terapie, a nie po to, by prowadzić kurtuazyjne, pełne dystansu rozmowy. Powiedz nam jak Ci poszło. |
|
|
Artystyczna Dusza |
Dodany dnia 02/07/2009 12:30
|
Medalista Postów: 711 Data rejestracji: 31.05.09 |
Na pewno opowiem jak było u psychologa.Myślę że rozmowa na forum i to co zostało napisane pomoże mi i doda odwagi żeby powiedzieć o tej złości. |
Artystyczna Dusza |
Dodany dnia 07/07/2009 11:20
|
Medalista Postów: 711 Data rejestracji: 31.05.09 |
Ok.Odważyłam się - powiedziałam o złości ale co z tego jak na następną wizytę znów muszę czekać miesiąc Źle się z tym czuję. Nienawiść przepełnia moje serce a skierowana jest ona do osoby terapeuty. Płakać mi się chce...Jestem zła i kompletnie skołowana Jak tak ma wglądać moja terapia to wolę zrezygnować niż się tak dłużej męczyć. Oczekuję od terapii częstszych spotkań tylko dlaczego nie potrafię powiedzieć o tym wprost psychologowi??? Właśnie postanowiłam powiedzieć na kolejnej wizycie że rezygnuję z terapii jeżeli tak to ma wyglądać że mam spotykać się na terapii raz w miesiącu. Dłużej nie wytrzymam takiego traktowania.Jestem okropnie zła a moja złość osiągnęła chyba maximum. |
Kati |
Dodany dnia 07/07/2009 12:09
|
Platynowy forumowicz Postów: 2764 Data rejestracji: 29.06.09 |
Fionaa nie przemyślałam sobie jeszcze tego, co piszesz, więc tak na gorąco - rezygnacja z terapii jest karaniem siebie a nie terapeuty. Ten schemat na złość mamie odmrożę sobie uszy chyba już znasz, co?.... Weź poduszkę powal w nią pięścią, przekop ogródek albo zrób coś rozładowującego. A potem odpiero podejmuj decyzje co do dalszej terapii. A przede wszystkim mnie zwracaj się przeciw sobie. pozdrawiam serdecznie |
|
|
Artystyczna Dusza |
Dodany dnia 07/07/2009 17:23
|
Medalista Postów: 711 Data rejestracji: 31.05.09 |
[quote][b]kati napisał/a:[/b] Fionaa nie przemyślałam sobie jeszcze tego, co piszesz, więc tak na gorąco - rezygnacja z terapii jest karaniem siebie a nie terapeuty. Ten schemat na złość mamie odmrożę sobie uszy chyba już znasz, co?.... Weź poduszkę powal w nią pięścią, przekop ogródek albo zrób coś rozładowującego. A potem odpiero podejmuj decyzje co do dalszej terapii. A przede wszystkim mnie zwracaj się przeciw sobie. pozdrawiam serdecznie [/quote] Kochana [b]Kati [/b]dziękuję za te słowa - bardzo mądre słowa. Może faktycznie źle zareagowałam i zbyt pochopnie podjęłam decyzję żeby zrezygnować z terapii.Wiem że potrzebuję terapii - tych spotkań z psychologiem.Dzisiaj to właśnie do mnie dotarło w pracy.Źle się czułam ale teraz już mi lepiej.Niby taka sobie rozmowa a jak wiele emocji mi dostarczyła-do tego stopnia że mało brakowało a popłakałabym się w pracy. Szczerze mówiąc to jestem w kropce bo nie wiem czy dobrze zrobiłam że zgodziłam się na ten termin za miesiąc może powinnam zadzwonić i zapytać czy nie znalazłoby się jakieś miejsce wcześniej?Może powinnam zapytać czy 20 lipca (chociaż psycholog powiedział że nie jestem zapisana) albo 27 lipca mogłabym przyjść???Nie wiem co mam zrobić.Trudno mi prosić o pomoc i trudno mi domagać się częstszych wizyt.Wstydzę się prosić o pomoc być może dlatego że uważam że mi się nie należy bo sobie nie zasłużyłam. Ehh...Tyle sprzeczności jest we mnie z jednej strony chcę być zdrowa z drugiej wygodnie mi z tym. |
Kati |
Dodany dnia 07/07/2009 19:35
|
Platynowy forumowicz Postów: 2764 Data rejestracji: 29.06.09 |
[quote][b]fionaaa napisał/a:[/b] Szczerze mówiąc to jestem w kropce bo nie wiem czy dobrze zrobiłam że zgodziłam się na ten termin za miesiąc może powinnam zadzwonić i zapytać czy nie znalazłoby się jakieś miejsce wcześniej?Może powinnam zapytać czy 20 lipca (chociaż psycholog powiedział że nie jestem zapisana) albo 27 lipca mogłabym przyjść???Nie wiem co mam zrobić.[/quote] A może to właśnie o to chodzi, że to Tobie ma zależeć i to Ty masz zawalczyć? Szczerze powiedziawszy nie wyobrażam sobie mojej terapii, jeślibym miała mieć spotkanie raz w miesiącu... To jak uczyć się angielskiego i mieć lekcję raz w tygodniu: zanim będzie następna, wszystko zapominasz. A w terapii chyba o to chodzi - poza pamiętaniem - żeby realnie CZUĆ fachowe wsparcie. No a jak je masz czuć, skoro porozmawiać możesz co 30 dni?... [quote]Trudno mi prosić o pomoc i trudno mi domagać się częstszych wizyt.Wstydzę się prosić o pomoc być może dlatego że uważam że mi się nie należy bo sobie nie zasłużyłam.[/quote] Proszenie o pomoc dla mnie też zawsze było trudne. Musiałam naprawdę walnąć o bruk, żeby uznać swoją słabość. Bo tak się to u nas mówiło - uznać swoją słabość albo uznać bezsilnosć wobec choroby. I przyjąć pomoc.... Mówisz, że nie zasłuzyłaś (wkurzył mnie ten argument ale dobra) A teraz? Czy ze swojej strony jesteś w porządku wobec siebie? Czy jak chodzisz na terapię i na coś się umawiasz to tego przestrzegasz? [quote]Ehh...Tyle sprzeczności jest we mnie z jednej strony chcę być zdrowa z drugiej wygodnie mi z tym.[/quote] Dla mnie tu jest odpowiedź, Fiona... Gratuluję Ci, że jesteś skłonna dojść do takich wnosków. To wielka odwaga, żeby przyznać się, że tak naprawdę to coś masz z tego, że jest tak jak jest. Tylko pytanie, czy jest to aż tak cenne, że warto sobie dla tego niszczyć życie? Na to pytanie możesz odpowiedzieć tylko Ty. Aha, jeszcze o złości. Mnie często moja terapeutka zadaała pytanie, jakie uczucie przerabiam na złość? Co naprawdę czuję, tylko nie chcę się do tego przyznać i łatwiej mi się zezłościć. Może Ci się to na coś przyda. Dbaj o siebie, Fiona |
|
|
anima |
Dodany dnia 08/07/2009 00:40
|
Startujący Postów: 157 Data rejestracji: 25.03.09 |
Hm. A ja myślę, że lepiej poszukać psychologa, który będzie mógł częściej i regularnie prowadzić terapię. Nie wydaje mi się, żeby 1 spotkanie na miesiąc dało jakikolwiek pozytywny skutek. Sama widzisz, ile Cię to kosztuje. Jesteś dopiero na początku i nie przywiązałaś się do niego aż tak bardzo, więc będzie Ci łatwiej zrezygnować. Wydaje mi się, że kosztuje Cię to zbyt wiele negatywnych emocji i tylko na tym stracisz... |
|
|
Artystyczna Dusza |
Dodany dnia 08/07/2009 07:31
|
Medalista Postów: 711 Data rejestracji: 31.05.09 |
Kati dzięki za to co napisałaś.Dałaś mi trochę do myślenia.Zmobilizowało mnie to do działania.Wczoraj pojawił się w mojej głowie pewien plan i myślę że po części to również Twoja zasługa.Dziękuję [quote][b]anima napisał/a:[/b] Hm. A ja myślę, że lepiej poszukać psychologa, który będzie mógł częściej i regularnie prowadzić terapię. Nie wydaje mi się, żeby 1 spotkanie na miesiąc dało jakikolwiek pozytywny skutek. Sama widzisz, ile Cię to kosztuje. Jesteś dopiero na początku i nie przywiązałaś się do niego aż tak bardzo, więc będzie Ci łatwiej zrezygnować. Wydaje mi się, że kosztuje Cię to zbyt wiele negatywnych emocji i tylko na tym stracisz...[/quote] Wiesz Anima to nie jest taki proste jak myślisz.Ten psycholog to mój trzeci terapeuta więc raczej nie chciałabym Go zmieniać - tym bardziej że jest dobrym specjalistą.Do chwili obecnej moja terapia przebiegała regularnie co tydzień lub co dwa tygodnie w zależności czy psycholog przyjmował w przychodni czy nie. To co sie teraz dzieje może faktycznie ma zmusić mnie do działania i wzięcia odpowiedzialności za swoją terapię.Do tej pory to terapeuta planował moją terapię i On wskazywał kierunek leczenia.Może teraz kolej na mnie.Może faktycznie powinnam coś zrobić żeby pokazać że mi zależy na terapii i chcę być zdrowa i pozbyć się tego co niszczy moje życie a jednocześnie poprawia moje samopoczucie. Wiem że używki jakakolwiek by nie była nie da odstawić się tak z dnia na dzień.Można jednak próbować coś zrobić żeby to uzależnienie w którym się tkwi nie było najważniejszym sensem życia. Dzięki temu co się ostatnio wydarzyło w moim życiu zrozumiałam że potrzebuję wsparcia i pomocy.Zrozumiałam że muszę zawalczyć o swoje lepsze życie bo inaczej jak tego nie zrobię nic się nie zmieni. Psycholog nie będzie mnie całe życie prowadził za rączkę jak małe dziecko.To ja mam nauczyć się jak żyć bez uzależnienia i być szczęśliwą. |
Perfidia |
Dodany dnia 08/07/2009 08:31
|
Grupa Trzymająca Władzę Postów: 7779 Data rejestracji: 26.01.09 |
Fionaaa - wydrukuj sobie to: [quote] Zrozumiałam że muszę zawalczyć o swoje lepsze życie bo inaczej jak tego nie zrobię nic się nie zmieni. Psycholog nie będzie mnie całe życie prowadził za rączkę jak małe dziecko.To ja mam nauczyć się jak żyć bez uzależnienia i być szczęśliwą.[/quote] Ile razy zwątpisz lub ogarnie Cię beznadzieja, wyjmij i przeczytaj to co tu napisałaś. To chyba najlepsza wypowiedź jaka padła w tym wątku, o ile nie na całym forum. [color=#990099][i]Czasem jest tak, że to, co się liczy, nie da się policzyć, a to, co daje się policzyć - nie liczy się.[/i] [small]A.Einstein[/small][/color] [small]1,6180339887498948482045868343656...[/small] |
niewytancze |
Dodany dnia 13/07/2009 23:46
|
Rozgrzewający się Postów: 1 Data rejestracji: 13.07.09 |
Zgadza się bardzo mądre słowa jeśli nie weźmiesz sprawy w swoje ręce nie nie osiągniesz ani tym bardziej nie będziesz szczęśliwa musisz walczyć do końca czasami będzie pod górkę ale nie możesz się poddać w końcu wszystko się odmieni i przyjdą te lepsze dni 3 mam kciuki |
|
Przeskocz do forum: |
Podobne Tematy
Temat | Forum | Odpowiedzi | Ostatni post |
---|---|---|---|
Przywiązanie do terapeuty | Psychoterapia | 42 | 08/12/2017 00:13 |
Dziwne zachowanie terapeuty | Psychoterapia | 74 | 10/01/2014 21:18 |
zyczenia dla terapeuty | Psychoterapia | 18 | 25/04/2013 16:05 |
Uzależnienie od terapeuty | Psychoterapia | 24 | 13/03/2013 13:10 |
Uczucia, które budzimy w innych | Porozmawiajmy | 17 | 29/12/2012 18:47 |