Zobacz temat
Mam Efkę :: Nasze wątki :: Nasze wątki - część otwarta
[Atessa] mój kącik
|
|
Attesa |
Dodany dnia 13/08/2010 22:00
|
Rozgrzany Postów: 63 Data rejestracji: 12.08.10 |
Nie będzie wstępu... nie mam teraz siły na laurki i ochoty też nie mam.... chcę po prostu mieć tu swój kącik... potrzebuję tego... chcę gdzieś być szczera... Piątek.... masakra.. cały tydzień czekam by doczołgać się do łiii-kendu, a kiedy już przyjdzie nie mogę go wytrzymać. Skaczę wciąż między tym miejscem, a innym, w którym Jestem-Ta-[i]Mondra[/i], Och Boże! jaka ja tam jestem mądra! [img]http://emoty.blox.pl/resource/th_dash1.gif[/img] Rzygam sobą... (sorry, ale tu nie chcę udawać...) i tak co chwilę raz tu raz tam, choć tłumów nie ma nigdzie i wiem, że nic się nie zdarzy, ale skaczę w nadziei, że znajdę jakiś punkt zaczepienia, że zacznę pisać i na jakiś czas wchłonie mnie..... nie będzie mnie. Czego ja już dziś nie robiłam, żeby zniknąć, żeby nie czuć, żeby przetrwać do wieczora. Gdy w końcu przypomniałam sobie o flaszce w szafce pomyślałam, że przecież mogę tu napisać... Jem... ostatnio wciąż jem.... wciąż myślę o jedzeniu, głównie o słodyczach, nie potrafię nie kupować ich... codziennie... i nie mieć nic słodkiego w domu... ostatnio oświeciło mnie, że jedzenie ich to jedno, ale samo KUPOWANIE ich też ma jakieś znaczenie.... Nienawidzę jedzenia, nienawidzę tego, że było najważniejsze u rodziców, że go tam nienawidziłam, a teraz sama robię sobie to samo co zrobili mi oni.... Nie potrafię tego zatrzymać, skontrolować. Kiedyś myślałam, że wystarczy, że podejdę do tego "na poważnie";, że wystarczy, że się "choć trochę bardziej postaram", że będę NAPRAWDĘ chcieć i zatrzymam to jedzenie, ale teraz widzę, że to g**** prawda. Nie radzę sobie z tym. Boję się już nie tylko o to, że zaczynam tyć (choć obiektywnie wiem, że to powrót do normalnej, dawnej wagi.. bo widzę po starych ubraniach), ale dlatego też, że wiem, że to nie jest zdrowe tycie. Przeraża mnie, że jak tego nie zatrzymam będę mieć nadwagę (wiem jak głupio to brzmi) albo i poważniejsze konsekwencje - zdrowotne, ale i finansowe. Jeśli wciąż będę wywalać pieniądze na jedzenie, które i tak ląduje w kiblu może nie być wesoło. Niedawno miałam jeszcze dwie prace (tak, wiem, rewelacja) i nie musiałam o tym myśleć. Teraz (jak to rozumiem - przez moje kryzysy czy po prostu przez depresję) mam już tylko jedną robotę, której nie mogę stracić. Nie podam etykietki co to jest z tym moim jedzeniem, bo nie wiem... są bulimiczne okresy, że jem i rzygam, są takie dni, że tylko jem. Dwa lata temu z kolei prawie nie jadłam i... POTRAFIŁAM nie jeść, ale wtedy byłam w innej sytuacji. Mam dość. Trafiłam tu gdy szukałam jakiejś terapii dla osób z ed w mojej okolicy. Rozważałam też AŻ.. cokolwiek, co pomogłoby mi to skontrolować. Parę dni temu, gdy w nocy wreszcie wyłączyłam kompa, wyłączyłam tv, a słodycze się skończyły, nagle ni stąd ni zowąd rozryczałam się, tak po prostu... no i wyłam. Wiem o co chodzi... tzn., chyba wiem - o samotność, o to, że mam poczucie, że dla nikogo nie jestem ważna, że równie dobrze mogłoby mnie nie być, że być może bliskość jakiej namiastkę czasem dostaję jest interesowna, że być może chodzi głównie o kasę... Wiem, że jedyne, co mnie "utula" to jedzenie. I co mi z tego? Przepraszam Was, że tak piszę, że to takie "nieładne" i w stylu [i]och-Boże-ma-laska-problemy[/i], ale nigdzie dotąd nie pisałam tak szczerze... to pierwszy raz. Zawsze to ja jestem pomagająca i silna. A ja też potrzebuję pomocy... [img]http://emoty.blox.pl/resource/smutek.gif[/img] Przepraszam Edytowane przez Makro dnia 19/08/2010 22:48 [color=#ff0000][small]przekroczony rozmiar sygnatury - edit by Perfidia[/small][/color] |
|
|
Kati |
Dodany dnia 13/08/2010 22:25
|
Platynowy forumowicz Postów: 2764 Data rejestracji: 29.06.09 |
- to po pierwsze. Po drugie - wiem, jak to jest, być "Tąmądrą", samą po cichutku z problemami. Wiem aż za bardzo. Rozpoznalam bulimię u siebie, bo w klasie miałam kilka osób z róznymi odminami ED i zaczęłam czytać na ten temat. No i wspierałam fachowo i z autopsji, a potem żarcie-kibel itede. Tak się zadziało, że z dnia na dzień wszyscy się dowiedzieli. Nie pozostało mi nic innego, tylko się wyleczyć. TAM już nie wróciłam. Teraz mam inną drogę. Czy sprostam? Czas pokaże. Ja musiałam się pogodić, że wszyscy już wiedzą. Był ot szok: jak to, taka silna, taka profesjonalna itede. No bywa. Każdy ma prawo mieć gorszy czas w życiu. Ratuj siebie, potem innych, bo kosztem siebie nie uratujesz nikogo. |
|
|
Attesa |
Dodany dnia 14/08/2010 00:16
|
Rozgrzany Postów: 63 Data rejestracji: 12.08.10 |
[quote][b]Kati napisał/a:[/b]Ratuj siebie, potem innych, bo kosztem siebie nie uratujesz nikogo.[/quote] Tylko widzisz Kati ze mną to jest tak, że z jednej strony niby deklaruję, że taaaaak, chcę sobie pomóc, uratować się itd.... a z drugiej pociąga mnie autodestrukacja... ja chcę siebie zniszczyć. Czasem mam takie obawy-pragnienia, że coś złego się stanie i wszystko się wreszcie sypnie. Wreszcie będę mogła zwinąć się pod kocem i nie być. Oczywiście [i]samo[/i] się sypnie, bo gdzieżbym ja brała za to odpowiedzialność... W zasadzie coś takiego zrobiłam z tamtą pracą... Męczyłam się w niej nieziemsko, mimo że była prosta, mało obciążająca... Przerastało mnie momentami dojechanie do niej choć to rzut beretem, wyjście po schodach (na pierwsze piętro!). Mimo, że nie musiałam nic nadzwyczajnego robić nie byłam w stanie nawet tej namiastki przygotować. Rozważałam złożenie wymówienia, ale bałam się, że potem będę żałować tej rezygnacji ot tak. No i zadecydowano za mnie... Boję się jesieni... zimy.... a to już niedługo. Źle funkcjonuję gdy jest ciemno i zimno. Jedyne na co czekam teraz to wrzesień, wtedy wracam na moją grupę, choć i tak nie wierzę w jej sensowność, ale to już inna historia. Strasznie coś biadolę... [small]Taka mnie teraz głęboka refleksja naszła[/small] więc może już skończę. [color=#ff0000][small]przekroczony rozmiar sygnatury - edit by Perfidia[/small][/color] |
|
|
martyna |
Dodany dnia 14/08/2010 09:08
|
300% normy Postów: 11241 Data rejestracji: 07.08.09 |
Witaj Attesa. Chcę byś wiedziała, że doceniam szczerość z jaką piszesz. Życie jest zbyt krótkie, aby pić kiepską herbatę, czytać złe książki i marnować czas na ludzi, dla których nic nie znaczymy. |
|
|
Nadzieja |
Dodany dnia 14/08/2010 20:58
|
Pasjonat Postów: 5532 Data rejestracji: 20.08.08 |
Atessa ja mam anoreksje bulimiczna z przewagą anoreksji, aczkolwiek takze czesto wymiotuje tylko mi wystarczy całkiem niewiele zjeść by to zrobić. Takze neka mnie przewlekła deprecha. Ale nie bedę teraz o tym pisac bo nie mam siły leczę sie od jakis dwóch lat, a choruję tak naprawdę już dosć długo, 2 razy byłam w szpitalu i powiem Ci, że samemu się z tego bagna nie wyjdzie, aczkolwiek, z pomocą też ciężko...Miesiąc temu wyszłam ze szpitala miałam próbę samobójczą... Trzymam za Ciebie kciuki i walcz. Jeżeli masz ochotę to zapraszam na mojego bloga i wątki, tam przeczytasz więcej. Napisałam także artykuł o moim początku leczenia....,a także inne.. Pozdrawiam
[color=#333399]"Nigdy nikomu nie ufaj, Danielu, a tym bardziej ludziom, których podziwiasz. Bo nie kto inny, a właśnie oni zadadzą ci najboleśniejsze rany." Carlos Ruiz Zafón " Cień Wiatru"[/color] |
|
|
Attesa |
Dodany dnia 14/08/2010 23:17
|
Rozgrzany Postów: 63 Data rejestracji: 12.08.10 |
Dzięki Nadzieja. Ja już się nie oszukuję - ja nie chcę "z tego wyjść" tylko.. znowu umieć nie jeść, tak jak kiedyś potrafiłam. Nienawidzę się za to, że teraz nie potrafię nad tym zapanować. Trochę się boję to wysyłać, bo wiem, że na wielu forach jedyne słuszne jest mówienie: "tak, to co robię jest złe i chcę się wyleczyć. Nie wychodzi mi, ale [i]chcę być zdrowa[/i]". Ja nie chcę. Chcę choroby. Pewnie dlatego, że czuję, że tylko wyglądając tak, a nie inaczej otrzymam opiekę, bliskość, czułość. I boję się, że mi się teraz oberwie za to, co napisałam więc --> [img]http://emoty.blox.pl/resource/th_holeinwall.gif[/img] Ale tak [b]czuję[/b]. Nie będę pisać, że jest inaczej. [b]Wiem[/b] natomiast, że choroba to zły sposób na załatwienie sobie tego, że oczywiście można inaczej... Sama często mówię to innym... blablabla [color=#ff0000]Ta emota była niepokojąca. A ponieważ nie wnosiła nic do treści, więc pozwoliłam sobie ją wykasować.[/color] Edytowane przez Perfidia dnia 15/08/2010 13:53 [color=#ff0000][small]przekroczony rozmiar sygnatury - edit by Perfidia[/small][/color] |
|
|
Nadzieja |
Dodany dnia 15/08/2010 10:09
|
Pasjonat Postów: 5532 Data rejestracji: 20.08.08 |
Ech to co piszesz wcale nie jest mi obce. dzieje się to u mnie podświadomie chyba...? ciągle szukam opieki i zainteresowania, bo wiem, że jak bedzie ok to tego nie będzie. Psycholodzy mówią mi, że robię tak, bo za wszelką cenę potrzebuję akceptacji i miłości ze strony ojca, mamy też, aczkolwiek po tym co przeszłam trochę się zmienili, a tym co ja robię teraz to podobno próbuję ich także ukarać... Takie są ich teorie, czy tak jest? Czy nienawidzenie siebie, chęć zniszczenia za wszelką cenę, nieakceptowanie siebie i w ogóle..... już sama nie wiem... z jednej strony pragnę by to wszystko się skończyło, a z drugiej tkwię, w tym i jestem z siebie dumna kiedy kg lecą w dół, kiedy jestem silna. A przecież wiem, jestem świadoma tego, że mam dużo siły, tylko poinnam wykorzystać ją w kierunku tym dobrym do wyzdrowienia, a nie tkwienia w chorobie. Jest mnie dwie ta dobra walcząca i ta destrukcyjna..... Mówią mi że wiele osiągnełam ważę trochę więcej, tylko dlaczego do ch**** nie mogę w żaden sposób tego zakceptować? Pogubiłam się.....Przepraszam [color=#333399]"Nigdy nikomu nie ufaj, Danielu, a tym bardziej ludziom, których podziwiasz. Bo nie kto inny, a właśnie oni zadadzą ci najboleśniejsze rany." Carlos Ruiz Zafón " Cień Wiatru"[/color] |
|
|
Kati |
Dodany dnia 15/08/2010 11:53
|
Platynowy forumowicz Postów: 2764 Data rejestracji: 29.06.09 |
No to fantastycznie - mamy tu już całkiem sporą grupkę osób, które CHCĄ chorować. Może załóżcie sobie wątek, co? Tytul mógłby być "Jak nie wyzdrowieć i dożyć do czterdziestki". Bo to, że chorujecie, to jedno, a to, że chyba nie jest Wam z tym do końca komfortowo, to drugie. Jakby było, Nadi, to dlaczego próbowałaś się zabić? O Tobie Attesa za mało wiem, więc nie pytam ale widzę, że szukasz miejsca, w którym jednak mówi się o zdrowieniu, terapii, a nie o tym, jak chorować z sukcesem. No bo jakoś nas znalazłaś. [quote]Ja już się nie oszukuję - ja nie chcę "z tego wyjść" tylko.. znowu umieć nie jeść,[/quote] To zdanie mnie zdruzgotało, choć rozumiem, bulimia jest brudna, anoreksja "czysta". No niestety, organizm broni się ostatkiem instynktu zachowawczego, każąc Ci jeść, wbrew Twojej woli, tak? I co, zamierzasz z nim walczyć o szybszą śmierć? No bo na bulimię jednak choruje się dłużej, zanim się wykończysz... |
|
|
martyna |
Dodany dnia 15/08/2010 12:10
|
300% normy Postów: 11241 Data rejestracji: 07.08.09 |
Nie wiem gdzie mam umieścić to co chce napisać. Wkurza mnie to co piszesz Kati, [quote]mamy tu już całkiem sporą grupkę osób, które CHCĄ chorować. Może załóżcie sobie wątek, co? Tytul mógłby być "Jak nie wyzdrowieć i dożyć do czterdziestki". Bo to, że chorujecie, to jedno, a to, że chyba nie jest Wam z tym do końca komfortowo, to drugie.[/quote] już wczoraj mi podniosłaś ciśnienie swoją wszech ogarniająca mądrością.Nie zamierzam tutaj nikogo atakować tylko napiszę co myślę. Czyli to że ktoś błądzi = nie może o tym mówić i pisać bo sie wspiera w chorobie? - bo tak to rozumiem. Możesz wierzyć lub nie ale ja nie zamierzam nikogo klepać w objawach, siebie też nie klepię i cholernie ciężko jest każdego dnia. Raz jest ok, raz się pogubię, dążę do tego by więcej dni było normalnych a mniej pogubionych. Może z czasem uda mi się wyjść na prostą a może nie, czas i życie pokarze, ale nie zmienia to faktu że nie lubię się czuć zmuszana do czegokolwiek. Życie jest zbyt krótkie, aby pić kiepską herbatę, czytać złe książki i marnować czas na ludzi, dla których nic nie znaczymy. |
|
|
Kati |
Dodany dnia 15/08/2010 12:34
|
Platynowy forumowicz Postów: 2764 Data rejestracji: 29.06.09 |
A ja mam wrażenie, że ciśnienie podnosi Ci PRAWDA. Nie, wcale nie jestem wszechwiedząca. Natomiast swoje w bulimii przeszłam, a piciu też i tu akurat wiem, co mówię. Fakt, każdy z nas jest inny, jednak mechanizmy choroby są takie same, o czym wiesz Ty, ja i każdy, kto zetknął się z więcej niż jedną chorą osobą. A system iluzji i zaprzeczeń działa bez pudła. Chilowo jestem nieco zdrowsza i na pozycji moderatora i swoją rolę rozumiem także w ten sposób, żeby stopować może nie wspieranie się ale szukania towarzystwa w chorowaniu. Nie oczekuję, że ktokolwiek będzie mnie za to lubił. Ani w ogóle. Jedno zdanie mnie bardzo zdziwilo - że czujesz się zmuszana. Powiedz mi, do czego? Attesa, przepraszam, że w Twoim wątku, Martyna odważyła się wreszcie powiedzieć parę szczerych słów i po prostu chcę jej odpisać. |
|
|
martyna |
Dodany dnia 15/08/2010 12:49
|
300% normy Postów: 11241 Data rejestracji: 07.08.09 |
Nie, nie prawda, bo nie ukrywałam jej przed nikim. Pisałam tutaj, na oddz też wiedzieli co się dzieję. Mam wrażenie, że to co robię z własnym życiem Tobie przeszkadza, to że opuściłam oddział jest nie po twojej myśli więc czepiasz się lub próbujesz coś mi wmówić.Nie masz monopolu na zdrowienie, nie zawsze musi być tak jak Ty chcesz. Nie chce czuć się zmuszana do pisania cukierkowo i mdliście na forum, jeśli to mija się z rzeczywistością. Bo każde inne poza zachwytami będzie zapewne uważane przez Ciebie za wsparcie w chorowaniu. Wiedz, że nie każdy tak bohatersko kończy jak Ty, są również tacy którym wiatr ciągle wieje w oczy. Życie jest zbyt krótkie, aby pić kiepską herbatę, czytać złe książki i marnować czas na ludzi, dla których nic nie znaczymy. |
|
|
Kati |
Dodany dnia 15/08/2010 12:54
|
Platynowy forumowicz Postów: 2764 Data rejestracji: 29.06.09 |
Chcę zakończyć tą bezproduktywną dyskusję w wątku Attesy, bo nie po to ma swój świeżo założony kącik, żeby ktoś wylewał w nim swój jad. Chcesz na mnie dalej pluć, zapraszam do mnie. |
|
|
martyna |
Dodany dnia 15/08/2010 12:55
|
300% normy Postów: 11241 Data rejestracji: 07.08.09 |
nie pluję na ciebie
Życie jest zbyt krótkie, aby pić kiepską herbatę, czytać złe książki i marnować czas na ludzi, dla których nic nie znaczymy. |
|
|
Nadzieja |
Dodany dnia 15/08/2010 13:25
|
Pasjonat Postów: 5532 Data rejestracji: 20.08.08 |
dziewczyny proszę nie kłóccie się co do tego co ja napisałam, kurcze Kati wiem, masz rację nie ty pierwsza mi to mówisz tylko, no właśnie, ja dużo wiem, albo juz nic nie wiem...., a jeszcze co innego robię znam mechanizmy choroby, a mimo wszystko, ech!... [color=#333399]"Nigdy nikomu nie ufaj, Danielu, a tym bardziej ludziom, których podziwiasz. Bo nie kto inny, a właśnie oni zadadzą ci najboleśniejsze rany." Carlos Ruiz Zafón " Cień Wiatru"[/color] |
|
|
Attesa |
Dodany dnia 15/08/2010 14:18
|
Rozgrzany Postów: 63 Data rejestracji: 12.08.10 |
[quote]To zdanie mnie zdruzgotało[/quote] Kati, czemu Cię [i]zdruzgotało[/i]? Taka jest przecież rzeczywistość choroby na pewnym jej etapie. Przecież nie zarażam się nią ot tak, wbrew swojej woli, bo ktoś na mnie kichnął... Mogę nie mówić, co czuję i już być [i]poprawna[/i], ale czy o poprawność chodzi? Nigdzie nie napisałam, że szukam wsparcia, towarzystwa w chorowaniu. Gdyby tak było znalazłabym jakieś forum o przeciwnej tematyce Mogę przyjąć, jeśli tak trzeba, że od teraz już, od tej właśnie chwili - 15.08.2010, 14.15 - całą sobą chcę wyzdrowieć i klepać o tym przy każdej możliwej okazji. Tyle, że gdzie ta prawda, której się tu dopominamy. Prawda Kati jest też i taka, że kawałek mnie nie chce zdrowia (tu leci pewnie szereg powodów, które można by analizować na terapii) i czasem ta część mnie dochodzi do głosu, żeby nie powiedzieć, że dopóki ona dominuje choruję.... Jest tak, jak napisała Nadzieja - są nas dwie: jedna ja znalazła to forum (to pewnie ten instynkt samozachowawczy), a druga chce nie być (choroba właśnie). Mam pisać tylko o połowie mojej rzeczywistości Kati? A co do Waszego sporu tu, bo widzę że iskrzy.... [quote]Chilowo jestem nieco zdrowsza i na pozycji moderatora i swoją rolę rozumiem także w ten sposób, żeby.... [/quote] A ja Kati rozumiem [i][b]pozycję[/b] moderatora[/i] tak, że może przenieść kłócące się osoby w odpowiednie miejsce, albo takowe założyć, nawet jeśli jest uwikłany w spór, bo.. jak twierdzi autorytet prof. Wiki "celem moderacji jest zapewnienie, że wpisy nie będą powodować kłótni i rozstrzyganie sporów między użytkownikami"[img]http://emoty.blox.pl/resource/gwizdze.gif[/img] .. no ale ja jestem na pozycji usera więc już jestem grzeczna i poprawna i... zdrowa :ubiera białą bluzeczkę: [color=#ff0000][small]przekroczony rozmiar sygnatury - edit by Perfidia[/small][/color] |
|
|
Makro |
Dodany dnia 15/08/2010 14:19
|
Grupa Trzymająca Władzę Postów: 3419 Data rejestracji: 10.08.08 |
[quote]Ja już się nie oszukuję - ja nie chcę "z tego wyjść" tylko.. znowu umieć nie jeść[/quote] To zdanie nie spowodowało u mnie skoku ciśnienia, może dlatego że inaczej rozumiem leczenie, motywację. W przypadku wielu dolegliwości podejmuje się decyzję i sprawa załatwiona. W przypadku ED często nie ma to charakteru binarnego (leczę się vs nie leczę się). U większości pacjentek przez długi czas istnieje potrzeba "bycia trochę w ciąży" - to znaczy zatrzymać część objawów choroby np. ograniczanie kaloryczności posiłków a pozbyć się np. wymiotów. Trzeba czasu, potknięć aby zrozumieć że w ten sposób się nie da. Tu zdobywanie wiedzy przeważnie boli. Pochwalać - nie, pokazywać niekonsekwencję - tak. [color=#3300ff]"Gdy słońce kultury chyli się ku zachodowi, to nawet karły rzucają długie cienie."[/color] [color=#6600ff]Karl Kraus[/color] [color=#0099ff]Jestem lekarzem. Na forum jestem prywatnie, więc funkcje leczenie i diagnostyka są wyłąc |
Kati |
Dodany dnia 15/08/2010 14:26
|
Platynowy forumowicz Postów: 2764 Data rejestracji: 29.06.09 |
[quote]Kati, czemu Cię zdruzgotało? Taka jest przecież rzeczywistość choroby na pewnym jej etapie.[/quote] Wiem o tym. Jednak nie jestem panią magister psychologii po studiach, tylko wyleczoną bulimiczką i stąd pojawiają się emocje, o których - tak jak i Ty - uważam, że mam prawo tutaj pisać. Chyba że to działa tylko w jedną stronę?... [quote]Mam pisać tylko o połowie mojej rzeczywistości Kati?[/quote] Pisz jak najbardziej o wszystkim, jeśli o mnie chodzi. Doceniam Twoją szczerość bardzo, bardzo, szczególnie że stosujesz tą zasadę od samego początku funkcjonowania na forum. [quote]A ja Kati rozumiem pozycję moderatora tak, że może przenieść kłócące się osoby w odpowiednie miejsce, albo takowe założyć, nawet jeśli jest uwikłany w spór, [/quote] To też zrobiłam. Jeśli Twoim zdaniem za późno - przepraszam. Na tym forum przyzwyczajona jestem przede wszystkim do trzymania się płynności wypowiedzi, żeby było wiadomo, od czego się zaczęło. Jeśli chcesz to zmienić, zapraszam do złożenia konstruktywnej propozycji w części "zagadnienia porządkowe". Osobnego wątku na moją dyskusję z Martyną zakładać nie będę, zaprosiłam ją do swojego. PS Emota z rzygiem wprowadziła mnie w niepokój. Nie skasowałam, bo zauważyłam swoje chore myślenie i nie chciałam się nim kierować. Dobrze, że ktoś ZDROWY zrobił to za mnie. Dzięki, Perfidia. Edytowane przez Kati dnia 15/08/2010 14:35 |
|
|
Attesa |
Dodany dnia 15/08/2010 14:59
|
Rozgrzany Postów: 63 Data rejestracji: 12.08.10 |
[quote]Wiem o tym. Jednak nie jestem panią magister psychologii po studiach, tylko wyleczoną bulimiczką i stąd pojawiają się emocje, o których - tak jak i Ty - uważam, że mam prawo tutaj pisać. Chyba że to działa tylko w jedną stronę?...[/quote] Chwila, chwila..... co ma do tego bycie czy nie bycie [i]Panią-Magister-Psychologii-Po-Studiach[/i]? Skąd w ogóle taka myśl, Kati? Bój nadal toczy się tu o kwestię chorowanie-zdrowienie, prawda? Moim zdaniem, w przypadku emocji wykształcenie nie ma absolutnie żadnego znaczenia. Śmiem wręcz twierdzić, że chorująca na ed pani ekonomistka, pani fizyk eksperymentalna, pani sklepowa z warzywniaka obok i pani psycholog borykają się z podobnymi przeżyciami w obrębie tej choroby. Gdyby zawód załatwiał tu cokolwiek rozstrzygającego nikt w tej grupie zawodowej nie chorowałby na ed.... Druga rzecz, pewnie mylnie założyłam, że skoro mnie, jako uwikłanej w ed, nie dziwi, nie szokuje, nie druzgocze stwierdzenie przez kogoś innego, że chce chorować tak i na innych chorujących, zdrowiejących to nie podziała aż tak. Stąd moje zdziwienie Twoją reakcją, ale JA nigdzie nie odbierałam Ci prawa tego czuć... no chyba, że ktoś inny Ci je odbierał? [quote]To też zrobiłam. Jeśli Twoim zdaniem za późno - przepraszam. Na tym forum przyzwyczajona jestem przede wszystkim do trzymania się płynności wypowiedzi, żeby było wiadomo, od czego się zaczęło. Jeśli chcesz to zmienić, zapraszam do złożenia konstruktywnej propozycji w części "zagadnienia porządkowe". Osobnego wątku na moją dyskusję z Martyną zakładać nie będę, zaprosiłam ją do swojego. [/quote] I ok Ja z konstruktywnością na razie mam problem, ale staram się.. staram. A co do emoty - luz, nie jestem aż tak przywiązana do swoich postów, tnijta jak trzeba Ech gdyby w życiu tak się dało... :marzy: [color=#ff0000][small]przekroczony rozmiar sygnatury - edit by Perfidia[/small][/color] |
|
|
Kati |
Dodany dnia 15/08/2010 15:05
|
Platynowy forumowicz Postów: 2764 Data rejestracji: 29.06.09 |
Myślałam o pani mgr psychologii, która ED zna z podręczników... Dzięki Attesa za zrozumienie w pozostałych kwestiach. |
|
|
Nadzieja |
Dodany dnia 15/08/2010 16:44
|
Pasjonat Postów: 5532 Data rejestracji: 20.08.08 |
No dobra, zastanawiałam sie czy pisać, ale jednak cos skrobne, nie będę tu się włączać w zaistniałą dyskusję. Chodzi mi tylko o to, że mam wrażenie, ze moja pierwsza wypowiedź została źle zrozumiana. To, że napisałam, że nie jest mi obce to co napisała Attesa, to nie jest to, że pragnę chorować , być anorektyczką, czy namawiać do tego kogoś. Chodzi mi raczej o to, ze to wszystko dzieje sie podświadomie. Przecież z tym walczę leczę się, regularnie jeżdżę na terapię itp. Tylko to jest cholernie ciężkie i trudne to wszystko dzieje się podświadomie, mimo wszystko wygrywa ta część mnie, która jest tak bardzo destrukcyjna...Pisząc o tym, chciałam tylko powiedzieć, że mimo wszystko tak jest, że takie mam odczucia, że nie są mi też obce. Makro fajnie to określiłeś " być trochę w ciąży" Edytowane przez Nadzieja dnia 15/08/2010 16:47 [color=#333399]"Nigdy nikomu nie ufaj, Danielu, a tym bardziej ludziom, których podziwiasz. Bo nie kto inny, a właśnie oni zadadzą ci najboleśniejsze rany." Carlos Ruiz Zafón " Cień Wiatru"[/color] |
|
Przeskocz do forum: |
Podobne Tematy
Temat | Forum | Odpowiedzi | Ostatni post |
---|---|---|---|
Ja i mój towarzysz Kompuls witamy | Przedstaw się | 3 | 25/07/2016 15:24 |
Mój przypadek. | Nasze wątki - część otwarta | 13 | 16/04/2016 18:16 |
Kącik hmm...pisarski? | Porozmawiajmy | 6 | 28/10/2014 19:15 |
Kącik plastyczny | Porozmawiajmy | 43 | 24/10/2014 09:39 |
Kącik dowcipu abstrakcyjnego | Humor | 20 | 04/03/2014 16:55 |