Zobacz temat
Mam Efkę :: O psychiatrii :: Zaburzenia odżywiania
Patrzę w lustro i...
|
|
Brego |
Dodany dnia 12/09/2014 09:06
|
Finiszujący Postów: 412 Data rejestracji: 04.09.14 |
Cześć zakładam nowy wątek, bo interesuje mnie jedna rzecz... A mianowicie, bazując na literaturze, artykułach o tematyce zaburzeń odżywiania, gdzieś tam zawsze pojawia się jako jeden z punktów: "zaburzony obraz własnego ciała" (zdaje się jest to nawet chyba jedne z kryteriów diagnostycznych w ED, mylę się?). Chciałam rozpocząć dyskusję dzieląc się przy okazji swoim doświadczeniem- otóż... swego czasu założyłam konto na jednym z portali dot. odchudzania, diety itp. Standardem jest tam wrzucanie przez dziewczyny/kobiety zdjęć swojej sylwetki do oceny... I raz, w sumie pod wpływem impulsu, pomyślałam, że spróbuję też, bo po przygodach z jedzeniem na prawdę nie umiem już się obiektywnie odnieść do swojej figury- zastrzeżenia do sylwetki mam non stop, niezależnie od wagi, prawdę mówiąc. I... komentarze jakie dostałam potwierdziły to, co podejrzewałam- większość opinii mnie totalnie zaskoczyła- tzn. odbiegała mocno od tego co ja widzę. Większość z nich- co mnie naprawdę zaskoczyło!- była w bardzo pozytywnym tonie. Jak jest u Was? Jak myślicie co u Was było źródłem tej zaburzonej samooceny? Rodzina, dojrzewanie/rozwijająca seksualność, prasa/media? Na prawdę ciekawi mnie Wasza opinia... Co do siebie...od dawna miałam parę tropów, ale na prawdę nie sądziłam, że moje widzenie siebie aż tak bardzo odbiega od rzeczywistości.... Edytowane przez Brego dnia 12/09/2014 09:07 [i]Istnieje taka cierpienia granica, za którą czekać może już tylko spokój...[/i] |
|
|
girl interrupted |
Dodany dnia 12/09/2014 23:15
|
Srebrny Forumowicz Postów: 1339 Data rejestracji: 23.09.10 |
cześć Brego Nie choruję na zaburzenia odżywiania, ale mam problem z postrzeganiem swojego ciała, patrzę w lustro i widzę kogoś znacznie grubszego niż jestem, kogoś mniej atrakcyjnego... czasem mam w drugą stronę - biorę z wieszaka w sklepie spodnie i okazuje się, że się nie dopinam, bo wzięłam dwa rozmiary za małe. Niestety nie mam swoich teorii na temat tego, skąd taki zaburzony obraz siebie mógł u mnie powstać, ale kiedyś byłam osobą bardzo otyłą (teraz hmm... mam nadwagę) i może taki obraz otyłej siebie mam wciąż w głowie, ciężko jest mi przyjąć komplementy innych osób tak, jakby były w nich podwójne dna, a "wyglądasz dobrze" znaczy po prostu, że wyglądam dobrze, bez żadnych podtekstów i złośliwości. "Odkąd sięgam pamięcią, zawsze było coś nie tak..." |
|
|
sailor_moon |
Dodany dnia 13/09/2014 02:40
|
Rozgrzany Postów: 96 Data rejestracji: 26.06.12 |
Brego, u mnie ED wykiełkowało na początku okresu dojrzewania kiedy nagle zaczęłam sie rozrastać. Wcześniej byłam prawdziwym chudzielcem a nabranie kobiecych kształtów oznaczało dla mnie przybranie postaci mojej babci, która do szczupłych jednak nie należy. Oczywiście taką wizję wpoił mi mój ojciec naśmiewając się ze mnie i zwracając uwagę na mój powiększający się tyłek.
chaos theory |
|
|
Misiu |
Dodany dnia 13/09/2014 08:19
|
Finiszujący Postów: 231 Data rejestracji: 09.07.14 |
Sailor, nie mam dzieci więc nie wiem jak to jest, ale słyszałem, że jak dorastająca córka zaczyna podobać się ojcu, tzn jest atrakcyjna, ojciec zaczyna się czuć jak zboczeniec. I wmawiając córce że jest brzydka, próbuje sprawić żeby przestała się jemu podobać. Nie wiem ile w tym prawdy, moim zdaniem jest to możliwe, tym niemniej jeśli to prawda, to jest bezmyślne zachowanie. Fajnie gdyby jakiś ojciec dorastajacej córki się wypowiedział, o ile będzie w stanie być szczery.
|
|
|
ania35 |
Dodany dnia 13/09/2014 09:14
|
Medalista Postów: 640 Data rejestracji: 14.06.14 |
super wątek. szczerze zawsze byłam z nadwagą a teraz po prostu jestem PUSZYSTA.nie akceptowałam siebie i pewnie nadal tak jet.mam napady objadania się zwłaszcza w stresowych sytuacjach. co najdziwniejsze to tata mi dokuczał czasami ale wiedziałam i miałam takie poczucie że mnie kocha. to krytyka mojej rodzicielki bolała mnie najbardziej. choć uważam że sama trochę mama zawiniła gdyż pozwalała mi bym jadła z tatą o późnych porach,ponoć bardzo się kłóciłam o to. mając teraz córkę, nie zależnie czy sie obrazi czy się kłoci nie pozwalam jej jeść później niż 19.30. potem tylko coś do napicia.a Elfik też potrafi się kłócić o swoje, ciekawe po kim to ma |
|
|
Brego |
Dodany dnia 13/09/2014 09:30
|
Finiszujący Postów: 412 Data rejestracji: 04.09.14 |
Misiu- tez czytałam o podobnych przypadkach, kiedy to ojciec w odpowiedzi na dorastanie córki reagował poniżaniem i krytykowaniem wyglądu. Choć, lepszy pewnie taki prymitywny mechanizm obronny niz jego brak i klejenie się z łapami... :/ U mnie szczerze mówiąc wyglądało to tak, że dość szybko "wyrosłam" i zawsze ludzie dawali mi sporo więcej lat niż miałam. Dziwny stan- mentalność dziecka i ciało kobiety... Ale u mnie to mama raczej kwestionowała moją "kobiecość" i krytykowała wygląd- zainspirowała chyba większość moich kompleksów... Jeszcze teraz zdarzy jej sie spytać np. taty czy babci o to, która z nas jest ładniejsza :// A myślicie, że media też mają tutaj aż tak ogromny udział jaki im się przypisuje? Wg mnie to raczej na podium jest rodzina, bliscy, potem ew. opinia rówieśników, bliskiego otoczenia itp. Myśle, że media masowe muszą trafić po prostu na podatny grunt, żeby realnie wpłynąć na samoocenę- tzn. jak ktoś czuje się generalnie jakiś tam " nieadekwatny" to media dają po prostu gotową receptę- kluczem do szczęścia jest fryzjer, kosmetyczka, sukces zawodowy i oczywiście fit sylwetka wypracowana na siłowni( oczywiście kobiety się tam wcale nie pocą i mają zawsze ułożone włosy). [i]Istnieje taka cierpienia granica, za którą czekać może już tylko spokój...[/i] |
|
|
ania35 |
Dodany dnia 13/09/2014 10:29
|
Medalista Postów: 640 Data rejestracji: 14.06.14 |
całkowicie się zgadzam z tobą Brego
Edytowane przez ania35 dnia 13/09/2014 10:29 |
|
|
Olivia |
Dodany dnia 13/09/2014 11:47
|
Finiszujący Postów: 299 Data rejestracji: 06.09.14 |
Brego jeśli chodzi o media to zauważyłam ,że one mają duży wpływ na facetów. Widę po moich kolegach że wypracowali sobie wzór idealnej kobiety na podstawie mody ,która teraz panuje czyli kobiety długiej patyczakowatej, koniecznie żeby nie miała ani grama nigdzie tłuszczyku, żeby było widać każdą kosteczkę a duże piersi i biodra są oznaką że kobieta jest gruba. Potem dziewczyny biorą to sobie do serca bo chcą się podobać ogólnie facetom. Ja zawze słysze porównywania znajomych do naszej koleżanki która ma taką właśnie urodę bardzo chudą i długą jak ja to nazywam, że widzicie dziewczyny fajnie by było jakby tak wszystkie wyglądały jak ona. Jest to dość krzywdzące takie wieczne porównywanie
[color=#669933]Everybody has someone that hates on you because you have something they want.[/color] |
|
|
Misiu |
Dodany dnia 13/09/2014 12:46
|
Finiszujący Postów: 231 Data rejestracji: 09.07.14 |
Ale taki zupełny szkielet to strach dotknąć, że się w rękach połamie...
|
|
|
Olivia |
Dodany dnia 13/09/2014 13:19
|
Finiszujący Postów: 299 Data rejestracji: 06.09.14 |
dla niektórych to jest kanon piękna ;/
[color=#669933]Everybody has someone that hates on you because you have something they want.[/color] |
|
|
Brego |
Dodany dnia 13/09/2014 13:21
|
Finiszujący Postów: 412 Data rejestracji: 04.09.14 |
Olivia- ciekawa uwaga, ta o facetach... Szczerze mówiąc jakoś zawsze tę kwestię pomijałam, ale przyznam, ze coś w tym jest- wystarczy zobaczyć ile wyświetleń na yt mają pokazy Victoria's Secret... A jednak przeciętna dziewczyna/ kobieta na ulicy kształty ma nieco inne i podobno z roku na rok ta różnica między wymiarami modelek, a wymiarami "przeciętnej kobiety z ulicy" się pogłębia. Więc faceci przeświadczeni o tym, że kobieta powinna tak wyglądać potem oczekują niewiadomo czego... Ale dla mnie to znaczy jedno: lepszy brak partnera niż partner byle jaki ale samopoczucia kobietom taki stan rzeczy raczej nie poprawia :/ Choć z tymi facetami to tez chyba nie ma co generalizować i dość mocno zależy to chyba od pokolenia tak mi się zdaje. Misiu- ja zaliczyłam już w swoim życiu wahnięcia +- 20kg i jakoś zawsze było się do czego przyczepić obecnie mam wagę w samym środku normy i czuję się w końcu w miarę dobrze w swojej skórze, ale i tak dostaję wiadomość zwrotną, że "mam natychmiast przytyć, bo sama skóra i gnaty"...jak przytyje- zaczyna się podszczypywanie i żarciki mamy "że jej tak skóra nie wisiała w moim wieku"... W ogóle zastanawia mnie, czy ktoś drugi ma prawo zajmować się tym, co jest przecież własnością kogoś innego? Dla mnie sprawa jest jasna- gusta są rożne, więc jeśli ktoś lubi szczupłe/ puszyste to niech szuka potencjalnych kandydatek na partnerki w adekwatnym kręgu, a nie wymusza cokolwiek z myślą, że tak powinno być... Myślę też, że np. straszenie anorektyczki tym, że żadnemu facetowi się nie spodoba jest dość marnym argumentem. Może nawet czasem zachętą by schudnąć jeszcze bardziej... Edytowane przez Brego dnia 13/09/2014 13:23 [i]Istnieje taka cierpienia granica, za którą czekać może już tylko spokój...[/i] |
|
|
ef |
Dodany dnia 13/09/2014 13:32
|
Pasjonat Postów: 6498 Data rejestracji: 16.02.11 |
strasznie mnie zasmucił ten temat. ale przyszło mi do głowy, żeby zapytać brata, co on myślał i czuł kiedy jego córka dorastała i co myśli/czuje teraz. młoda zaczyna niedługo studia, jest fajną, ładną dziewczyną (choć zupełnie nie mój styl), ma ogarniętego, mądrego chłopaka i marzy o tym, by zostać matką-Polką, najlepiej już teraz Wcale nie umarłeś lecz śpisz, jeszcze życie wyjdzie Ci. |
|
|
Brego |
Dodany dnia 13/09/2014 14:16
|
Finiszujący Postów: 412 Data rejestracji: 04.09.14 |
W książce "Toksyczni rodzice" jest zdaje się opisany przypadek, gdy ojciec ( szanowany w środowisku lekarz notabene) swojej dorastającej córce wmawiał, że... śmierdzi. Że jej ciało cuchnie, choć w rzeczywistości to nie ona była brudna, tylko raczej jego myśli, że tak pozwolę sobie zauważyć ;p Kobieta mimo swojej dużej atrakcyjności potem długo nie mogła stworzyć udanego związku... Co do ED- spotkałam się jeszcze z hipotezami, że osoby chorujące na zaburzenia odżywiania mają jakby problem z "wchłonięciem" -asymilacją?-własnego ciała ( wybaczcie braki w słownictwie, z pewnością ma to swoje jakieś fachowe określenie) tzn. ciało jest jakby w oderwaniu od reszty. Jest "ja" i " moje ciało"... Jakby to były jakieś niewspolgrajace ze sobą niezależne byty...Hmmm Edytowane przez Brego dnia 13/09/2014 14:37 [i]Istnieje taka cierpienia granica, za którą czekać może już tylko spokój...[/i] |
|
|
Olivia |
Dodany dnia 13/09/2014 14:59
|
Finiszujący Postów: 299 Data rejestracji: 06.09.14 |
Ja też tak mam czasem ,że jestem "ja" czyli moja dusza i osobno moje ciało czyli jakiś tam kawałek mięsa że tak to ujmę. Wiele razy nie mogłam się pogodzić z tym że moja dusza musiała zostać "osadzona" akurat w takim ciele a nie w innym. A to wszystko za sprawą kompleksów wpajanych w czasach dziecinstwa przez toksycznych rodziców ,którzy wyładowywali swoje kompleksy na kimś słabszym czyli na dziecku. Od ojca słyszałam stale ,że jestem gruba , że tylko brunetki są ładne ( a jestem blondynką) itd itp. Dziś spójność z moim ciałem czuje tylko wtedy gdy mam kontrolę nad moimi emocjami kiedy czuję się względnie zdrowa. Wtedy magicznym sposobem jestem w stanie kontrolować moją wagę.
[color=#669933]Everybody has someone that hates on you because you have something they want.[/color] |
|
|
RedKate |
Dodany dnia 13/09/2014 15:31
|
Grupa Trzymająca Władzę Postów: 2185 Data rejestracji: 06.07.12 |
Ktoś kiedyś powiedział zdanie, które mi się spodobało: osoby z ED wcale nie dążą do idealnego ciała, one po prostu tak nie lubią siebie że chcą, żeby ich było jak najmniej. U mnie problem z akceptacją samej siebie także pojawił się razem z dojrzewaniem. Przeszkadzały mi zaokrąglone biodra i piersi (mimo, że tak naprawdę byłam szczupła). Kompleksy napędzały się same jak błędne koło, najpierw pewnie wzięły się z toksycznego klimatu w domu- ojciec pił i zawsze się strasznie tego wstydziłam, czułam się jak ktoś gorszej kategorii. Gdy dojrzałam zaczęłam się pakować w chore związki. Chore, bo zawsze mi się wydawało, że to ja muszę się dostosować, znieść wszelkie upokorzenia i przykrości, bo inaczej nikt mnie nie zechce. 5 lat byłam w związku z facetem, który oczekiwał ode mnie, że spełnię wymogi kanonu piękna w stopniu idealnym, to dla niego zaczęłam się odchudzać jak wariatka. Potrafił mi powiedzieć - no jeszcze 5cm w pasie do ideału. Dopiero po latach zrozumiałam, że tak na prawdę to on leczył na mnie swoje kompleksy, szkoda że zdążyłam to mocno odchorować. Dopiero przy moim mężu zaczęłam dostrzegać, że mogę być dla kogoś piękna i pożądana mimo swoich niedoskonałości. Ja lubię jego, on lubi mnie, więc chyba i ja powinnam lubić siebie? Nadal mam obiekcje zerkając w lustro, ale już nie spędza mi to snu z powiek. [color=#3399ff][i][small]"Moja doprowadzona do ostateczności dusza doszła do głosu. Z zimną furią, z pełną świadomością tego co robię, przestałam panować nad sobą." Joanna Chmielewska - "Całe zdanie nieboszczyka"[/small][/i][/color] |
|
|
modliszka |
Dodany dnia 15/09/2014 18:09
|
Złoty Forumowicz Postów: 2327 Data rejestracji: 26.10.09 |
Ja nigdy nie słyszałam żadnych uwag, złośliwości w swoim otoczeniu odnośnie wyglądu a mimo to odkąd sięgam pamięcią uważałam siebie za brzydką.Tak, najpierw tak ogólnie nieatrakcyjną a potem dopiero grubą, tłustą, dużą.Przy tym zawsze realnie byłam zwyczajnych rozmiarów, daleko mi było do nadwagi czy otyłości. Na tamten czas 'niestety' szybko nabrałam bardzo kobiecych kształtów i nie radziłam sobie z tym zupełnie.Zarówno w aspekcie seksualnym pod postacią komplementów od płci przeciwnej jak i od strony zwyczajnych uwag gdzie każde słowa odbierałam jako 'za dużooo!' Jak zaczęła się cała jazda z odchudzaniem, głodzeniem, objadaniem, zwracaniem to już tylko tyłam w swoich oczach, nienawidziłam się coraz bardziej z niewiadomego powodu i zaczęłam unikać luster, oglądania siebie na zdjęciach czy nagraniach. Teraz kiedy mam za sobą czynne ed wcale nie jest jakoś lepiej.Denerwują mnie komentarze w stylu 'ale zmarniałaś'..'sama skóra i kości' choć jestem świadoma, że waga pokazuje najmniej od wielu lat.Nie potrafię przyjąć pozytywnego słowa o sobie a jeszcze to, że schudłam jest dla mnie fajne.Oglądać siebie wciąż nie mogę i stresują mnie lustra wokół mnie więc raczej tego unikam choć poszłabym sobie na jakąś zumbę, jogę czy inny taniec.I wróciłam do punktu wyjścia gdzie nie podobam się sobie całościowo, ogólnie a nie tylko kilogramowo. Chaotyczne to i nie mam pojęcia gdzie przyczyna gdzie skutek, czy są w ogóle jakieś powiązania ale mam wrażenie, że do końca życia nie będę akceptować swojego wyglądu bądź siebie bo może to o to chodzi. Kiedyś po usłyszeniu 'kochanego ciała nigdy za dużo' zapisałam sobie w pamiętniku 'niekochanego ciała zawsze za dużo' i tak jakoś chyba mnie to określa. Edytowane przez modliszka dnia 15/09/2014 18:11 [i]Złamać można praktycznie wszystko, nawet serce. Lekcje, których udziela nam życie, nie przynoszą mądrości, lecz blizny i zrosty.[/i] |
|
|
Brego |
Dodany dnia 15/09/2014 18:53
|
Finiszujący Postów: 412 Data rejestracji: 04.09.14 |
modliszka- przeczytałam jednym tchem Twój wpis, dosłownie... Bo jest też trochę jakby o mnie- gdybym ja słuchała opinii otoczenia, znajomych, koleżanek- byłabym zaopatrzonym w siebie narcyzem, chodzącym ideałem, topmodelką... Tyle, ze ja się nigdy nie czułam taka... I tez chyba zaczęło się w momencie jak zaczęłam dorastać, a było to bardzo szybko, no wyróżniałam się chcąc nie chcąc i budziłam jakieś tam zainteresowanie... I to wtedy zawsze miałam uczucie, że wolałabym zniknąć, że nie chcę tych przygłupich zaczepek, spojrzeń, komentarzy i to ja się czułam winna tego. Długie nogi stały się przekleństwem, kiedyś wolałabym je sobie odrąbać... Potem trochę dojrzałam mentalnie, więc lepiej radziłam sobie z tym, ale potem doszedł generalnie zły okres, kiedy moja samoocena poszła na łeb na szyję w dół. Eh, to chyba nie ma tak, ze przyczyna jest tylko jedna. Co do aktywniści fizycznej- mi to pomaga, wtedy czuję większą więź ze swoim ciałem, joga tutaj też jest dla mnie na prawdę pomocna, może warto spróbować? Do jogi nie trzeba żadnych luster, raczej chodzi o to właśnie, by siebie bardziej "poczuć" niż zobaczyć. Życzę Ci powodzenia, nie zakładaj z góry, że już nigdy nie uda Ci się zaakceptować! Życie nie raz zaskakuje, może kiedyś uda się to w końcu osiągnąć [i]Istnieje taka cierpienia granica, za którą czekać może już tylko spokój...[/i] |
|
|
modliszka |
Dodany dnia 15/09/2014 19:28
|
Złoty Forumowicz Postów: 2327 Data rejestracji: 26.10.09 |
Mnie bardziej zależałoby na chwili ruchu i radości niż 'poczuciu siebie'.A odnośnie luster chodziło mi, że takie zajęcia zazwyczaj odbywają się na jakiś fitnessowych salach czyli z lustrami. Dziękuje za życzenia [i]Złamać można praktycznie wszystko, nawet serce. Lekcje, których udziela nam życie, nie przynoszą mądrości, lecz blizny i zrosty.[/i] |
|
|
Brego |
Dodany dnia 15/09/2014 20:05
|
Finiszujący Postów: 412 Data rejestracji: 04.09.14 |
Heh... Ja jak wróciłam po latach na zajęcia fitnessowe (wcześniej tańczyłam) to pierwsze spostrzeżenie: " Raaany, jak ja dziwnie wyglądam. O.o " serio, na tle reszty to jak jakieś skrzyżowanie mutanta z żyrafą. Dzięki Bogu np. jak biegam to nie muszę siebie oglądać, a potem omijam lustro w windzie wbiegając po schodach ;p Głupie to- z jednej strony unikanie lustra jak ognia, z drugiej- obsesyjne kontrolowanie sylwetki, bo " tu krzywo, tu za dużo..." [i]Istnieje taka cierpienia granica, za którą czekać może już tylko spokój...[/i] |
|
|
yerbaMate |
Dodany dnia 15/09/2014 23:17
|
Finiszujący Postów: 487 Data rejestracji: 21.10.10 |
Modliszka...bardzo mnie to dotknęło co napisałaś... "Kiedyś po usłyszeniu 'kochanego ciała nigdy za dużo' zapisałam sobie w pamiętniku 'niekochanego ciała zawsze za dużo' i tak jakoś chyba mnie to określa." To smutne. i prawdziwe. w pamiętniku nie zapisze. ale zapamiętam. spotykałam się z mężczyzną, który mi ciągle mówił, że mam super ciało. a ja i tak nie byłam w stanie uwierzyć w to. jego słowa sprawiały mi przyjemność. ale to i tak było za mało. Za to jak pojechałam do domu i usłyszałam od taty, że :"poprawiłam się, nabrałam ciała" to zabolało strasznie. Mimo, że obiektywnie moja waga się nie zmieniła chyba. Ale tak mnei to zastanowiło..jak duże znaczenie maja słowa rodziców na temat wyglądu. Mimo że mogą być zupełnie błędne. i ja mam tego świadomość. to jednak im ufam bardziej. |
|
Przeskocz do forum: |
Podobne Tematy
Temat | Forum | Odpowiedzi | Ostatni post |
---|---|---|---|
jak patrzę i słucham takich dzieci... | Znalezione w sieci | 6 | 08/08/2010 16:43 |