Zobacz temat
Mam Efkę :: O psychiatrii :: Psychoterapia
Strona 1 z 2: 12
|
Moja grupa wsparcia
|
|
bp |
Dodany dnia 11/03/2014 19:09
|
Rozgrzany Postów: 86 Data rejestracji: 24.01.13 |
Chodzę obecnie na zajęcia integracyjne (oddział dzienny psychiatryczny otwarty). Pierwsze dwa tygodnie to okres dużej mojej niechęci, mojej wrogości i mojego strachu przed grupą. Oni ze swej strony byli obojętni, nawiązywali kontakty, poznawali się, żartowali, śmiali, bawili. Ja zamknięty w sobie, izolujący się, nie lubiący większości, bojący się, niepewny każdej chwili. Od momentu, gdy tam jestem nikt się ze mną nie liczy, coś powiem - nikt nie słyszy. Jak usłyszą to zaraz udowadniają mi, że nie mam racji, że nie rozumiem, przeinaczają własne słowa i wmawiają z patosem, pewnością siebie, że to ja ich źle zrozumiałem - pokazują jacy to oni są mądrzy, i gdzie jest moje miejsce - po prostu nie liczą się ze mną WCALE. Tak właśnie funkcjonuje grupa. Nie jesteś akceptowany to won, spiepszaj. My się lubimy, szanujemy, czujemy z sobą dobrze, chcemy zachować jak najlepsze wspomnienia - ty "nie chcesz" się przyłączyć to spier...j! Piszę tu o mojej grupie i tym jak grupa funkcjonuje w ogóle - bo zawsze jest to samo. Zawsze ten sam schemat. Czy ludzie muszą być aż tak niewrażliwi, nierozumiejący, obojętni, głupi, zwierzęcy? Czy muszą tępić jednostki nieakceptowane, słabe, niezaradne? Tak. |
|
|
kosmiczna_sila |
Dodany dnia 11/03/2014 19:55
|
Rozgrzewający się Postów: 33 Data rejestracji: 18.10.13 |
Ehhh. Myślę, że trudna z Tobą rozmowa. Ja jestem zmęczona czytając kolejne posty, bo odnoszę wrażenie że nie ma tu miejsca na dyskusję, że trudno Ci przyznać komuś innemu rację i nie dopuszczasz możliwości że możesz się mylić. Nie jestem uczestnikiem Twojej grupy, ale trudno mi uwierzyć, że spotkały się tam same niewrażliwe, obojętne, głupie jednostki i zjednoczyły siły żeby Ciebie zniszczyć. Bardziej jestem skłonna myśleć, że Ty wywołujesz w innych takie reakcje - okazując im brak sympatii, zainteresowania, niechęć czy wyższość. Sam napisałeś że nawiązywali kontakty, żartowali, śmiali się - ja czytam że byli przyjaźnie nastawieni. Więc co się stało, że to niby się zmieniło? |
|
|
Jaskolka |
Dodany dnia 11/03/2014 20:05
|
Platynowy forumowicz Postów: 2580 Data rejestracji: 13.10.10 |
A może tu jest właśnie ten myk, żeby spróbować o tym z nimi porozmawiać, jak Ty ten Wasz kontakt widzisz i jak oni go widzą? Nie wiem, tak sobie gdybam, tak bym sobie wyobrażała sens terapii grupowej, żeby właśnie na bieżąco sobie tego typu rzeczy wyjaśniać... |
|
|
Perfidia |
Dodany dnia 11/03/2014 21:31
|
Grupa Trzymająca Władzę Postów: 7779 Data rejestracji: 26.01.09 |
Strasznie czarno-biało postrzegasz świat, nadużywasz określeń typu 'zawsze', 'wszyscy', a ciężar odpowiedzialności za sytuację przesuwasz w każdą stronę, byle nie ku sobie. Może czas spróbować przełamać jakiś schemat i zrobić coś inaczej niż zwykle, dać ludziom szansę...
[color=#990099][i]Czasem jest tak, że to, co się liczy, nie da się policzyć, a to, co daje się policzyć - nie liczy się.[/i] [small]A.Einstein[/small][/color] [small]1,6180339887498948482045868343656...[/small] |
Mina |
Dodany dnia 12/03/2014 16:33
|
Brązowy Forumowicz Postów: 862 Data rejestracji: 18.05.12 |
[quote][b]bp napisał/a:[/b] Ja zamknięty w sobie, izolujący się, [b][u]nie lubiący większości[/u][/b], bojący się, niepewny każdej chwili. Od momentu, gdy tam jestem nikt się ze mną nie liczy, coś powiem - nikt nie słyszy. [/quote] Skoro ich nie lubisz tak z założenia, od początku, to o co masz do nich do nich pretensje właściwie? że nikt mimo oznak niechęci z twojej strony nie zaopiekował się tobą, nie zajął, żebyś [b][u]zechciał [/u][/b]go polubić? Rozumiem, że twoja sympatia to wyjątkowy, limitowany dla szczególnej elity towar, którego nie rozdajesz byle komu na prawo i lewo ... w jaki sposób uważasz, że ktoś powinien/musi sobie na twoją sympatię zasłużyć, by ją sobie zaskarbić? [color=#996600]"Jeżeli ktoś prosi o radę, podpowiedź, wskazówkę albo pomoc, to świetnie; podziel się swoją wiedzą i doświadczeniem. Ale jeśli zobaczysz, że ten ktoś tylko cię wysłuchał, pokiwał głową i nic nie zrobił, to daj mu spokój. On po prostu j |
|
|
Nieustraszona |
Dodany dnia 12/03/2014 16:34
|
Grupa Trzymająca Władzę Postów: 6722 Data rejestracji: 03.04.10 |
[quote][b]Mina napisał/a:[/b] Rozumiem, że twoja sympatia to wyjątkowy, limitowany dla szczególnej elity towar, którego nie rozdajesz byle komu na prawo i lewo ... w jaki sposób uważasz, że ktoś powinien/musi sobie na twoją sympatię zasłużyć, by ją sobie zaskarbić?[/quote] Amen Kiedyś musisz się pożegnać z nadzieją na lepszą przeszłość.... |
|
|
bp |
Dodany dnia 24/03/2015 17:49
|
Rozgrzany Postów: 86 Data rejestracji: 24.01.13 |
Choroba ta moja grupa wsparcia to raczej mnie nie wspiera! Nawet ludziska, którzy są fajni/sympatyczni,...jak przyjdzie do gadania na jakiś temat to mnie nie słuchają/nie chcą słuchać! Jakby klapki na uszach. Ten sam temat. Ta sama odpowiedź. I tutaj ogólna aprobata: jeden wysłuchał drugiego i przyznał mu rację - jak miło. Prawda? A mnie nie słuchają, a wręcz dowodzą, że nie mam racji!!! Stosunki międzyludzkie? Ja i inni? Ja i ufność do innych? - Beznadzieja. Nie wiem jak to będzie dalej. Szybko się zrażam, załamuję,... Może ktoś coś doradzi... |
|
|
sigma |
Dodany dnia 24/03/2015 21:07
|
Grupa Trzymająca Władzę Postów: 12627 Data rejestracji: 12.02.11 |
Jeśli dowodzą, że nie masz racji, to chyba najpierw muszą wysłuchać? Wsparcie nie polega na przyznawaniu komuś racji. Pamiętam, że dostałeś już na tym forum całkiem sporo informacji zwrotnych na temat tego, że stosunek ludzi do ciebie zależy w ogromnej mierze od tego, jak ty traktujesz innych ludzi. karą za niewiarę będzie lęk który już nie zechce opuścić mnie |
|
|
Energetyczna |
Dodany dnia 27/03/2015 00:50
|
Medalista Postów: 542 Data rejestracji: 27.04.13 |
ja byłam na grupie wsparcia również na otwartym oddziale psychiatrycznym i na początku też oczekiwałam poklasku i wspierania, wkurzałam się jak po mojej wypowiedzi wszyscy milkli albo ktoś wychodził czy po prostu nie reagował ,osoby z grupy miały depresję i nie wykazywały aktywności i ciągle szukałam winy w nich ,dopiero jak podjęłam temat na grupie tego jak postrzegam innych ludzi to okazało się ,że inni ludzie wcale nie myślą o mnie źle czy nie olewają tylko po prostu się mnie boją, mojej impulsywności i agresji- tak po raz trzeci dali mi diagnozę na borderline i PTSD , okazało się ,że osoby w grupy nie miały pojęcia co siedzi w mojej głowie a moje oczekiwania były nieadekwatne do sytuacji ,podjęcie tego tematu pomogło mi zrozumieć ,że w dużej mierze problem leżał we mnie i na koniec uspokoiłam się trochę.Ogólnie to z grupy nie byłam zadowolona ,jedyne co mnie usatysfakcjonowało to bardzo trafny opis w wypisie.
Edytowane przez Energetyczna dnia 27/03/2015 00:52 " Kobieta jest organizmem ultradoskonałym. Potrafi się regenerować po ekstremalnie ciężkich doświadczeniach. Przetrwa wszystko. " |
|
|
swistak |
Dodany dnia 27/03/2015 09:42
|
Złoty Forumowicz Postów: 1758 Data rejestracji: 11.08.14 |
Gdyby wszyscy Ci przyznawali rację, to taka rozmowa byłaby stratą czasu, bo by niczego nie zmieniła. |
|
|
bp |
Dodany dnia 27/03/2015 14:06
|
Rozgrzany Postów: 86 Data rejestracji: 24.01.13 |
Moderatorzę sigma nie rozumiesz mnie. Podaję przykład: Jaka jest Ziemia?: Ja mówię: okrągła: Grupa: No wiesz, Ziemia wcale nie jest, okrągła. Jej kształt zbliżony jest do kuli. jest płaska na biegunach, więc nie jest okrągła. Źle!!! Za chwilę. Jaka jest Ziemia? Inna osoba z grupy: Zdecydowanie okragła. Grupa: To bardzo dobra odpowiedź . Max pkt. TO TYLKO PRZYKŁAD. Nie oczekuję poklasku, oczekuję równego traktowania - a tego nie ma, są zawsze równi i niżsi i bardzo mnie irytuje bycie w tej drugiej GRUPIE. Może wam by to odpowiadało. Mnie zdecydowanie NIE! Wkurza mnie to, i złe emocje biorą we mnie górę. Kiedyś jedna osoba napisała, że mnie oceniacie i ma rację. Ja mam się zmieniać, dostosować, wszystko to moja wina, inni są niewinni, wspaniali, nienaganni, cudowni (jedna wielka kochająca się rodzina, mniam mniam - napiszcie jeszcze, ze mam użyć rozumu ( inni nie muszą go używać, oni są ok, im wystarczy tylko instynkt) A instynkt mówi im: facet jest trefny, lepiej go nie słuchać i tak nikt go nie słucha, lepiej trzymać się grupy, on jest jeden, a grupa to siła, 15 osób, hoho. "JEŚLI PRZYŻYŁEŚ, TO ZROZUMIESZ" - mój własny przepis. Ok, wsparcie nie polega na przyznawaniu racji. Polega na dołowaniu, to my, ludzie umiemy robić super! Gadamy coś bez myślenia jak druga osoba może to odebrać - może tak ma być!, nie wiem - ale co będzie jak ta osoba sobie z tym nie poradzi? jak postanowi się zabić? Zabije się. I kto będzie winny? Spróbuję podpowiedzieć: samobójca? (...bo co? zbyt słaby psychicznie, był jeden a ich 15-u (siła!), nie przystosowany do życia w .... (niewinnym) społeczeństwie). Proponuję na trochę refleksji. Moja grupa wsparcia 2015 to niewypał. Odchodzę. Nie moglem się otworzyć. Zawiedli Mnie. Nie chcę dłużej z nimi być! Ale generalnie źle się czułem od początku. Lęk i wstydliwość (jak u dziecka - skąd to mi się bierze?????), lekceważenie Moich wypowiedzi przez kolegów - niemiłe wspomnienia z pobytu w grupie. Dlaczego jedni słuchają innych, a mnie nie chcą? Robię coś nie tak? I mam tak całe życie. A innych ludzi nie traktuję tak podle jak oni, mnie! Wysłucham, chętnie coś podpowiem jak trzeba,.. Z kolegą z innej grupy (są 2-ie) zostałem po godz. na sprzątaniu, bo mnie poprosił. Co do strachu mojej grupy przede mną. Myślę, że po prostu są obojętni. Jak można się kogoś bać na oddziale? Co im zrobię? Skrzyczę? A co oni dzieci, krzyku się boją?: jest osoba prowadząca, która ZAWSZE czuwa! Uwierz mi. Ja ich się bardziej boję niż oni mnie. Ok, koniec. |
|
|
sigma |
Dodany dnia 27/03/2015 14:26
|
Grupa Trzymająca Władzę Postów: 12627 Data rejestracji: 12.02.11 |
Męczące już się robi twoje udowadnianie w każdym możliwym temacie, jacy to ludzie są źli i jak cię niewłaściwie traktują. Skoro wszyscy ludzie od lat traktują cię tak samo źle, to możliwości są dwie: albo problem tkwi w twojej głowie i w tym, jak odbierasz zupełnie neutralne zachowania, albo taki masz schemat wchodzenia w relacje, że prowokujesz odrzucenie/lekceważenie. W obu przypadkach jedyną osobą, która coś z tym może zrobić, jesteś ty sam. Wersja, w której trafiasz na samych złych ludzi, którzy między sobą potrafią nawiązywać relacje, a ciebie postanowili odrzucać, nie jest realną możliwością. karą za niewiarę będzie lęk który już nie zechce opuścić mnie |
|
|
bp |
Dodany dnia 28/03/2015 01:08
|
Rozgrzany Postów: 86 Data rejestracji: 24.01.13 |
cz sigma, wiele rzeczy nie rozumiesz, ty upierasz się przy stwierdzeniu, że ludzie to cudowne stworzonka, chodzące niewiniątka - broń Boże nic złego nie można powiedzieć, bo... nie wiem grzech, bluźnierstwo, czy coś tam... Ja wyrażam swój ból w tym że przez całe życie byłem odtrącany i jestem nadal (ty nie byłeś - mylę się?). Tobie być może nawet to trudno zrozumieć. Czy ludzie są źli? TAK, DO MNIE I DLA MNIE! - to jest wyrażanie mojego cholernego bólu - które tak ciebie męczy. Pytanie ile czasu męczyłeś się z lekcewarzeniem przez innych?, ile czasu byś wytrzymał? Dzień, dwa, dwa tygodnie, miesiąc, może rok? Kiedy byś pękł? No bo chyba byś pękł? Ja wytrzymałem o wiele,wiele, wiele dłużej niż rok. I pękłem. Tak więc wyrażam swoje męczące, wstrętne emocje do cudownych ludzi i mam nadzieje, że to wywnętrzanie się przed Tobą i Internautami (może też mają/ mieli podobnie i zechcą się dołączyć) Mi pomoże. Odpisujesz, więc chcesz pomóc. Niektóre z Twoich uwag są trafne, wezmę je pod uwagę na pewno - widzisz już Mi pomogłeś. Nie mogę zapominać o innych, którzy zechcieli się wpisać - też Mi pomagają. Trzymaj się ciepło i pozwól Mi narzekać. Patrzymy na ten sam świat przez różne soczewki, a do okulisty niestety kolejki dłuższe lub krótsze. |
|
|
Jaskolka |
Dodany dnia 28/03/2015 10:06
|
Platynowy forumowicz Postów: 2580 Data rejestracji: 13.10.10 |
[quote]wiele rzeczy nie rozumiesz, ty upierasz się przy stwierdzeniu, że ludzie to cudowne stworzonka, chodzące niewiniątka - broń Boże nic złego nie można powiedzieć,[/quote] Gdzie niby sigma tak pisze? Różnica między stwierdzeniem, że mało prawdopodobne, by wszyscy byli tacy źli i niedobrzy, a stwierdzeniem, że ludzie to chodzące niewiniątka, jest ogromna... Tak jakby przeciwstawiać stwierdzenia "wszyscy muzułmanie chcą zabijać za wiarę" a "wszyscy muzułmanie są niewinni i chcą, by każdy wierzył w to, w co sam zechce", czy "wszyscy mężczyźni to wredne, szowinistyczne świnie lekceważące kobiety" a "wszyscy mężczyźni są rycerscy i bardzo szanują zdanie kobiet". Widzisz te wszystkie możliwości pomiędzy skrajnościami? Też miałam przesrane przez dużą część życia. Głównie w szkole, dobrze się uczyłam, nie rozrabiałam, więc warto było mieć ze mną do czynienia tylko jak było potrzebne zadanie domowe, w innych momentach można było mnie pojeżdżać (choć jak spróbowałam spojrzeć bez generalizowania, to się okazało, że parę osób miłych na co dzień się znajdzie. Nawet jeśli bez fajerwerków, to jednak nie miałam w szkołach samych wrogów). Wyrobiłam sobie w głowie przekonanie, że NIKT mnie nie lubi, i zdarzają mi się jeszcze wciąż momenty, że w to wierzę. Mam znajomych, którzy są zupełnie odrębną grupą w stosunku do ludzi ze szkoły, nie mogli wiedzieć, jak się zachowuję w warunkach szkolnych - na naszych spotkaniach normalnie się wygłupiałam, gadaliśmy np. o książkach, które lubimy, a nie o ocenach z matmy czy geografii. A w mojej głowie tkwiło, że na pewno nie chcą ze mną gadać, spotykać się. Zamiast skupić się na imprezach, na które zostałam zaproszona, skupiałam się na tych paru, na które zaproszenia nie otrzymałam. Jak ktoś przez 90% czasu był miły, a raz przyszedł na spotkanie w chu*owym nastroju i odpowiadał półsłówkami, to zakładałam, że ma mnie dość i pewnie zawsze tak było. W takich momentach trudno jest uwierzyć, że ktoś może Cię lubić i cenić Twoje towarzystwo. Więc zaczynałam się wycofywać, np. odmawiałam przyjścia na kolejną imprezę, jak mnie zaprosili, czy w rozmowie sama niezbyt próbowałam podtrzymać konwersację. Ale to zdecydowanie nie są sposoby, żeby ludzie chcieli utrzymać ze mną kontakt... Co gorsza, jak w takim podłym nastroju wchodzę w zupełnie nowe środowisko, to też zachowuję się z dużą rezerwą, bo przecież "oni też na pewno mnie nie lubią". Tym samym nie próbuję dać się polubić, więc ci ludzie też zaczynają mnie traktować z dystansem - i moje przekonanie o byciu wszędzie nielubianą znów się potwierdza, choć gdybym dała innym szansę, nie musiałoby tak być. [i]- Chciałem powiedzieć - wyjaśnił z goryczą Ipslore - że na tym świecie jest chyba coś, dla czego warto żyć. Śmierć zastanowił się przez chwilę. KOTY, stwierdził w końcu. KOTY SĄ MIŁE.[/i] |
|
|
swistak |
Dodany dnia 28/03/2015 10:21
|
Złoty Forumowicz Postów: 1758 Data rejestracji: 11.08.14 |
Jak chodziłem do szkoły, to też mi się wydawało, że mam ogólnie bardzo złe relacje z kolegami, że nie potrafię się z nimi dogadywać, itd. Jednak później (po pewnym b. ważnym wydarzeniu w moim życiu) spojrzałem na to wszystko z innej perspektywy: zorientowałem się, że moje życie towarzyskie było nie było aż takie złe, wprawdzie rozmawiałem głównie z koleżankami, ale jednak utrzymywałem znajomości. Na imprezy nie chodziłem wcale, to było poza zasięgiem moich możliwości. EDIT: Czy chodzisz na jakąś psychoterapię indywidualną? Dlaczego piszesz "Mi" z wielkiej litery? [quote][b]sigma napisał/a:[/b] Skoro wszyscy ludzie od lat traktują cię tak samo źle, to możliwości są dwie: albo problem tkwi w twojej głowie i w tym, jak odbierasz zupełnie neutralne zachowania, albo taki masz schemat wchodzenia w relacje, że prowokujesz odrzucenie/lekceważenie. W obu przypadkach jedyną osobą, która coś z tym może zrobić, jesteś ty sam. Wersja, w której trafiasz na samych złych ludzi, którzy między sobą potrafią nawiązywać relacje, a ciebie postanowili odrzucać, nie jest realną możliwością. [/quote] Zgadzam sie w 100%. Z doświadczenia wiem, że żeby utrzymać / nawiązać kontakt trzeba wyjść poza postępowanie na zasadzie wzajemności: "jeśli ktoś nie złożył mi życzeń na Święta, to ja też mu nie wysyłam" albo "jeśli ktoś sam nie zaczyna rozmowy ze mną na GG, to ja nie powinienem / nie chcę sam zaczynać z tą osobą rozmowy". [quote]Trzymaj się ciepło i pozwól Mi narzekać. Patrzymy na ten sam świat przez różne soczewki, a do okulisty niestety kolejki dłuższe lub krótsze.[/quote] Narzekanie to dosyć mało produktywna czynność. EDIT2: Nadal jesteś na rencie? W innym wątku pisałeś: [quote][b]bp napisał/a:[/b] A stosunki z nimi zerwałem z własnej woli. Tak jest lepiej. Żałuję jedynie, że stosunki z obcymi mi się nie układają.[/quote] Dlaczego zerwałeś stosunki z najbliższą rodziną? Dlaczego miałoby być tak lepiej? Edytowane przez swistak dnia 28/03/2015 11:10 |
|
|
bp |
Dodany dnia 28/03/2015 13:44
|
Rozgrzany Postów: 86 Data rejestracji: 24.01.13 |
Wyjaśniam, Całe życie jestem sam. Dlaczego? Bo nie bylem asertywny a pasywny - wszyscy wchodzili mi na łeb. Ja się na wszystko (wbrew swojej woli - jeśli ją w ogóle miałem) zgadzałem. Byłem cichy, grzeczny, wzorowy (zawsze czerwony pasek w szkole. Grzeczny i uczynny do innych. [b]Wstydliwy, niekomunikatywny, niezaradny[/b]. I wszystko poszło w złym kierunku. Dzieci się bawiły, ja stałem z boku. Nikt tego nie widział, ja nie rozumiałem wielu spraw (=dziecko). Pogniewałem się na dzieci, zamknąłem w sobie. Tak trwało przez długie lata. Relacje z ludźmi, rodziną były coraz gorsze (wszyscy włażą mi na łeb). Zaczęła się choroba CHAD: dostawałem kopa energii i wszystkich ustawiałem do kąta (krzyk, groźny wzrok, ostra bijąca w pysk riposta). Wielu mnie po prostu wkurzało za to jak mnie traktowali/traktują (lekceważenie). Zerwałem z nimi stosunki: kolega Roman, Janusz, ciotka z mężem, kuzynka (jej męża walnąłem w klatę - oddał mi, big deal), ale potem cała rodzina wiedziała, że "pobiłem" jej męża - d u p e k A dlaczego lepiej. Oni znają mnie jako niedorajdę, lenia (wiecznie bezrobotny), przygłupa co nie ma własnego zdania, i niech tak będzie AMEN. Ja mam swoją Rodzinę: Matkę, Brata, leczę się i jest coraz lepiej. Dostaję od Was liczne rady, które Muszę wcielić w życie - to niełatwe, np. nastaw się pozytywnie! To co stanę przed lustrem i będę gadał: Uda się, uda się, będzie ok??? Albo lubię się, kocham się,...? - (czepiacie się słów więc to są tylko przykłady!!!) Chcę zacząć układać sobie przyszłość! Nie życzę sobie ani powracać do przeszłości, ani ją naprawiać. PS Wy (Ci co się czepiają) tu strasznie czepiacie każdego (Mojego) słowa... Nie podoba Mi się to... |
|
|
Rat Lover |
Dodany dnia 28/03/2015 16:09
|
Rozgrzany Postów: 100 Data rejestracji: 16.03.15 |
[quote][b]bp napisał/a:[/b] A dlaczego lepiej. Oni znają mnie jako niedorajdę, lenia (wiecznie bezrobotny), przygłupa co nie ma własnego zdania, i niech tak będzie AMEN. [/quote] Pozwolę sobie wyciągnąć kilka Twoich słów z kontekstu. Zanim zdiagnozowano u mnie ChAD byłem w identycznej sytuacji. Dzieci się bawiły, ja siedziałem w domu. Później młodzież imprezowała, ja siedziałem w domu, później młodzi dorośli szli do szkół, ja miałem w dupie szkoły. Po szkołach dorośli szli do pracy, ja miałem w dupie pracę. Mówiąc w dupie, mam na myśli, że nigdzie nie dawałem sobie rady, więc natychmiast wśród znajomych i rodziny powstał pogląd - nieuk, leń, bezrobotny palant. Wszyscy zapieprzają, coś chcą osiągnąć, a ten żeruje na wszystkich dookoła. Jak się później okazało, lekarz na podstawie wywiadu orzekł, że moja ChAD pojawiła się już w wieku 13-14 lat. Szkoda, że nikt z rodziny nie zauważył tego i nie posłał mnie do psychiatrów, bo pewnie "znormalniałbym" nieco wcześniej. Ale... dobrze, że chociaż teraz mam już spokój. Najważniejszym dla mnie osobom (matka, żona) wytłumaczyłem co ze mną jest nie tak i więcej nie będę musiał tego robić. Co do wracania do przeszłości: ja również nie mam ochoty wracać tam, gdzie mnie już nie ma i naprawiać to wszystko, co spieprzyłem, bądź co spieprzyli inni. Ważne jest tu i teraz. |
|
|
Alia |
Dodany dnia 28/03/2015 19:30
|
Grupa Trzymająca Władzę Postów: 2831 Data rejestracji: 01.09.09 |
bp, czytając Ciebie widzę trochę zachowania swojego męża - ale pociągnięte do skrajności. On też był tym cichym, grzecznym, chorowitym dzieciakiem, którego inne dzieci w szkole nie lubiły i na którym się wyżywały - ale u niego podstawową przyczyną były niezdrowe układy w domu rodzinnym. Terapia sporo pomogła, choć od czasu do czasu, kiedy przypomina sobie grupę znajomych z czasów liceum i studiów (czyli sprzed dobrych kilkunastu lat), która go "odrzuciła", nadal z jednej strony się na nich wścieka, a z drugiej dołuje. Drugą rzeczą, która pomogła, było znalezienie sobie grona innych znajomych. Owszem, może jesteśmy wszyscy mocno nietypowi (nerdy, geeki, nieheteronormatywni, nieneurotypowi, na pewno nie ludzie sukcesu w potocznym tego słowa zrozumieniu), ale za to dajemy sobie duże wsparcie. O czym przypomniałam sobie po raz kolejny na wczorajszej imprezie, która dała mi dużego pozytywnego kopa, jak zawsze. |
|
|
ef |
Dodany dnia 28/03/2015 19:35
|
Pasjonat Postów: 6498 Data rejestracji: 16.02.11 |
Alia, jak Ty opisujesz tę swoją grupę znajomych... to ja też chcę taką...! i jakoś nie mogę ogarnąć tematu za bardzo...
Wcale nie umarłeś lecz śpisz, jeszcze życie wyjdzie Ci. |
|
|
Alia |
Dodany dnia 28/03/2015 19:44
|
Grupa Trzymająca Władzę Postów: 2831 Data rejestracji: 01.09.09 |
Właśnie wczoraj wspominaliśmy z gospodynią, jak się poznaliśmy. Ja poznałam ją w pociągu jadącym na zlot fanów fantastyki, zgadaliśmy się, zaprosiła nas na imprezę, i tak już się spotykamy od dobrych dziesięciu lat. Resztę towarzystwa znaliśmy wcześniej dzięki liście usenetowej pl.rec.fantastyka.sf-f, z imprez fanowskich - albo poznaliśmy (i wciąż poznajemy, skład się zmienia) dopiero u gospodyni. Zdecydowanie nasza gospodyni ma doskonałe wyczucie, kto będzie pasował, i takich ludzi do siebie przyciąga. |
|
Strona 1 z 2: 12
Przeskocz do forum: |
Podobne Tematy
Temat | Forum | Odpowiedzi | Ostatni post |
---|---|---|---|
Trójmiasto:Poszukiwana Grupa wsparcia dla partnerów osob z Chad | Przedstaw się | 9 | 22/08/2021 22:21 |
moja niepewna diagnoza | Zaburzenia osobowości | 3 | 01/05/2019 09:51 |
Grupa wsparcia – Katowice i Kraków | Ogłoszenia | 3 | 08/03/2019 23:25 |
Grupa wsparcia ? - Gdańsk | Choroba afektywna dwubiegunowa | 5 | 12/11/2018 13:22 |
Krakowska grupa wsparcia | Ogłoszenia | 2 | 08/11/2018 17:26 |