Zobacz temat
Strona 1 z 2: 12
|
Mądre słowo o depresji.
|
|
RedKate |
Dodany dnia 02/08/2013 00:21
|
Grupa Trzymająca Władzę Postów: 2185 Data rejestracji: 06.07.12 |
Znalazłam taki oto fragment wywiadu z Anją Orthodox. Jak dla mnie to samo sedno. [i]Mam depresję, leczę się. Nie widzę powodów, by to ukrywać, to nie jest bardziej wstydliwe niż zapalenie płuc. Widzę, że moja psychika nie działa tak jak powinna, wielu rzeczy nie jestem w stanie zrobić czy zrozumieć. Jestem człowiekiem chorym, leczącym się. To żaden wstyd. Jestem w pełni normalna, tyle że chora psychicznie.[/i] I tak właśnie chcę o tym myśleć. [color=#3399ff][i][small]"Moja doprowadzona do ostateczności dusza doszła do głosu. Z zimną furią, z pełną świadomością tego co robię, przestałam panować nad sobą." Joanna Chmielewska - "Całe zdanie nieboszczyka"[/small][/i][/color] |
|
|
tajfunek |
Dodany dnia 02/08/2013 04:21
|
300% normy Postów: 7284 Data rejestracji: 31.05.09 |
Żeby wszyscy mieli do tego takie podejście... |
|
|
Karla90 |
Dodany dnia 02/08/2013 09:59
|
Finiszujący Postów: 262 Data rejestracji: 24.07.13 |
Czytat bardzo dobry i mądry...najtrudniejsze przynajmniej dla mnie jest to ze gdybym nawet wsrod znajomych wypowiedziala takie slowa to oni by ich nie zrozumieli, nie zaakceptowali wrecz.mam nadzieje ze rozumiecie co mam na mysli.
[i][b]Ile było chwil samotności bez sił jak długo jeszcze zegar będzie bił[/b][/i] F50.8, F60.8 |
|
|
Insomnia |
Dodany dnia 02/08/2013 14:22
|
Rozgrzany Postów: 68 Data rejestracji: 11.07.13 |
Szkosa tylko, że inni tego nie rozumieją.
F31 |
|
|
sigma |
Dodany dnia 02/08/2013 15:24
|
Grupa Trzymająca Władzę Postów: 12627 Data rejestracji: 12.02.11 |
Jaki ładny myk - wszyscy pięknie przeskoczyli od kwestii podejścia do siebie i swojej choroby do tych słynnych INNYCH. Inni tego nie muszą zroumieć, ważniejsze jest to, żeby zrozumiała to osoba chorująca. karą za niewiarę będzie lęk który już nie zechce opuścić mnie |
|
|
Karla90 |
Dodany dnia 02/08/2013 16:09
|
Finiszujący Postów: 262 Data rejestracji: 24.07.13 |
dla mnie to jest BARDZO wazne czy inni rozumieja co sie ze mna dzieje.Nie chodzi mi glownie o ich opinie na moj temat tylko raczej o ich dobijajace "madre rady", no...wlasciwie ocenianie z gory tez
Edytowane przez Karla90 dnia 02/08/2013 16:10 [i][b]Ile było chwil samotności bez sił jak długo jeszcze zegar będzie bił[/b][/i] F50.8, F60.8 |
|
|
Pogodna |
Dodany dnia 02/08/2013 17:20
|
Grupa Trzymająca Władzę Postów: 3860 Data rejestracji: 23.06.10 |
Z własnego doświadczenia wiem, że zrozumienie otoczenia schodzi na drugi plan jeśli sami nie rozumiemy co się z nami dzieje. Bo jak zmieniać świat, innych, kiedy zwykłe słowa stają się dla nas mega kalibrem nie do udźwignięcia, kiedy nasza wrażliwość jest tak zachwiana, że proste sprawy wydają nam się przykre? Zdecydowanie wydaje mi się, że problemem nie jest to zrozumienie społeczeństwa a pojęcie, że właśnie nasza psychika wymaga korekty. Fakt można próbować ludziom tłumaczyć, ale jak oni mogą zrozumieć co przezywa taka osoba jeśli nie potrafią ogarnąć tego swoim umysłem. I myślę, że "dobre rady" w mniemaniu tych ludzi są na prawdę dobre tylko choremu na depresję nie służą. Nieśmiertelność jest bardzo łatwa do osiągnięcia. Wystarczy nie umierać. |
|
|
RedKate |
Dodany dnia 02/08/2013 17:56
|
Grupa Trzymająca Władzę Postów: 2185 Data rejestracji: 06.07.12 |
Właśnie cytat ten nie mówi o tym, co mają myśleć inni, ale to, jak my sami możemy siebie postrzegać. I nie ważne, czy to depresja, schizofrenia czy ED, chodzi o to, że chory psychicznie nie jest gorszy od chorego na grypę. Choroba to choroba, nie rozdziela na lepszych i gorszych, coś działa źle i trzeba to naprawić. Tak jak mówi Sigma i Pogodna, samopoczucie nasze zależeć będzie od tego, jak sami się postrzegamy. A im lepiej będziemy się czuć, tym lepiej pojmiemy fakt, że ani oceny innych, ani ich "dobre rady" nie są nam potrzebne. To wcale nie znaczy, że o swojej chorobie trąbię wszem i wobec. Tak samo jak i nie trąbię wszystkim o odcisku na pięcie i bólu gardła. Wiedzą Ci, co są blisko, co wiedzieć w moim mniemaniu powinni. Właśnie dlatego, że ja rozumiem co się ze mną dzieje, a inni niekoniecznie muszą... [color=#3399ff][i][small]"Moja doprowadzona do ostateczności dusza doszła do głosu. Z zimną furią, z pełną świadomością tego co robię, przestałam panować nad sobą." Joanna Chmielewska - "Całe zdanie nieboszczyka"[/small][/i][/color] |
|
|
tajfunek |
Dodany dnia 02/08/2013 18:47
|
300% normy Postów: 7284 Data rejestracji: 31.05.09 |
co z tego,że ja to będę rozumieć, jak inni będą mnie traktować jak nienormalną. Uważam,że ważna jest zarówno samoakceptacja, jak i akceptacja społeczeństwa. |
|
|
RedKate |
Dodany dnia 02/08/2013 19:07
|
Grupa Trzymająca Władzę Postów: 2185 Data rejestracji: 06.07.12 |
Dlatego nie ma sensu zwierzać się tym, po których akceptacji się nie spodziewamy. Jeśli wyjścia nie ma - praca, rodzina, różne sytuacje - trzeba powiedzieć trudno, to oni są ubodzy i ograniczeni, że nie chcą tego pojąć. A najlepiej otaczać się dobrymi ludźmi i z nich robić powierników, wtedy jeszcze łatwiej zrozumieć, że Ci którzy próbują nam coś ujmować z powodu choroby, mylą się. Świata nie zmienimy. Wiem, czasem bywa tak, że łatwo powiedzieć, trudniej wykonać. Ale ten cytat to taka ogólna wytyczna do myślenia o sobie samym. [color=#3399ff][i][small]"Moja doprowadzona do ostateczności dusza doszła do głosu. Z zimną furią, z pełną świadomością tego co robię, przestałam panować nad sobą." Joanna Chmielewska - "Całe zdanie nieboszczyka"[/small][/i][/color] |
|
|
Perfidia |
Dodany dnia 03/08/2013 09:59
|
Grupa Trzymająca Władzę Postów: 7779 Data rejestracji: 26.01.09 |
Żeby oczekiwać "normalnego" traktowania od innych, trzeba zacząć od "normalnego" traktowania siebie. Dlatego myślę, że samoakceptacja jest ważniejsza od akceptacji innych. I zgadzam się z tym, że "inni nie muszą rozumieć", nie mówię, że brak zrozumienia (lub choć próby zrozumienia) dobrze o tych innych świadczy, ale zrozumienie powinno być dobrowolne, a nie wymuszone.
[color=#990099][i]Czasem jest tak, że to, co się liczy, nie da się policzyć, a to, co daje się policzyć - nie liczy się.[/i] [small]A.Einstein[/small][/color] [small]1,6180339887498948482045868343656...[/small] |
Karla90 |
Dodany dnia 03/08/2013 10:15
|
Finiszujący Postów: 262 Data rejestracji: 24.07.13 |
Perfidia zgadzam sie z toba w 100%, moze przedzej to zle ujelam. chodzilo mi o to ze brak proby akceptacji ze strony otoczenia moze najzwyczajniej zle wplywac na nas. mozemy akceptowac to co sie z nami dzieje jednak egzystencja chorej osoby jest o wiele trudneijsza kiedy otoczenie nie akceptuje zachowania chorego wynikajacego w jego choroby, gdzie osoba zaburzona ze tak powiem tak czy siak musi kazdego dnia walczyc o normalną egzystencje a ludzie "zdrowi" nieodpowiednie zachowanie uwazaja za slabosc,egoizm itd...
[i][b]Ile było chwil samotności bez sił jak długo jeszcze zegar będzie bił[/b][/i] F50.8, F60.8 |
|
|
bp |
Dodany dnia 12/03/2014 10:20
|
Rozgrzany Postów: 86 Data rejestracji: 24.01.13 |
Ale bełkot!! A ja się w tym wszystkim gubię. Po prostu jest ciężko. Chyba najlepszy jest przyjaciel co wysłucha, a nie INNI. Jak powiem co nas obchodzą INNI - jeśli będzie to źle odebrane to tłumaczę tak myślę w tej chwili. Trochę więcej egoizmu, po prostu jest się chorym i już. Najgorsza w chorobie to samotność. Wtedy co? Zamykasz się w sobie? Tworzysz własny świat? Kolejny dołek. Nie wiem co jeszcze napisać... |
|
|
Nieustraszona |
Dodany dnia 12/03/2014 10:26
|
Grupa Trzymająca Władzę Postów: 6722 Data rejestracji: 03.04.10 |
bp, dużo w Tobie agresji. Co do przyjaciół, ja nie obciążam ich chorobą, od tego mam terapie i techniki radzenia sobie. Wiedzą, że się leczę, ale bez szczegółów. Samotność w chorobie, często ma swoje przyczyny w nas. Są oso by chore niesamotne. Kiedyś musisz się pożegnać z nadzieją na lepszą przeszłość.... |
|
|
ania35 |
Dodany dnia 19/06/2014 20:26
|
Medalista Postów: 640 Data rejestracji: 14.06.14 |
pewnie nie będzie to nowością co napiszę,ale mam przyjaciela i faktycznie próbowałam go w jakiś sposób zmusić do zrozumienia mnie, strasznie się o to kłociliśmy przez co cierpiałam bardziej, mój mąż zkolei jest nadopiekuńczy i jak mam gorszy dzień dosłownie co pól godziny pyta sie jak się czuje czy coś może pomóc, co z kolei mnie drażni.Ale po rozmowie z terapeutką i z moją szefową zrozumiałam coś.Wtedy poprosiłam zarówno męża i przyjaciela,że jeśli im zależy na mnie to niech mnie po prostu zaakceptują bo nie uda im się zrozumieć i ja też im tego nigdy nie będę potrafiła im tego wyjaśnić. |
|
|
slant |
Dodany dnia 01/10/2014 13:41
|
Rozgrzewający się Postów: 42 Data rejestracji: 24.07.14 |
A mnie zastanawia co mądrego jest w słowach Anji Orthodox.. Jeśli czytając uważnie dostrzeżemy tam zaakceptowanie, że ma się depresję, że to choroba i że nie ma się czego wstydzić. Fani tego cytatu skupili się na chwaleniu, że nie ma się czego wstydzić. Jednak depresja to zarówno jednostka chorobowa, jak i obiegowe pojęcie, które weszło do języka potocznego. I W ustach wielu oznacza dołek itp. Jeśli takie osoby dorwą się do słów Anji, to poza akceptacją swojego chwilowego stanu dopowiedzieć sobie mogą, że skoro to choroba, o i skoro wystarczy przyznać głośno, że się ma tą chorobę , to spada z nich odpowiedzialność, za wzięcie się w garść. Owszem depresja to jest choroba i żadna choroba, nawet weneryczna, nie powinna być w XXI wieku źródłem potępienia społecznego, ale będąc odpowiedzialnym za słowa warto wiedzieć iż zarówno podciągnięcie swego dołka pod depresję i bycie oficjalnie chorym, a także naprawdę bycie chorym na ciężka depresję może wyć wyleczone przez wzięcie się za siebie i pracę na sobą, do której impulsem bywa sięgnięcie dna i odbicie się od niego. Syndrom wtórnych korzyści, jaki maja chorzy fizycznie czy psychicznie, gdy użalamy się na Sobą oficjalnie a bliscy chodzą wokół "chorego" na palcach nie pomaga choremu w zmotywowaniu się do pracy nad Sobą wyjściu z depresji, prawda? Rozumiem, że jesteście optymistami skupionymi na pozytywach i dlatego w wypowiedzi Anji dostrzegliście tylko jasną stronę medalu:"że jak się jest chorym... na depresję i to żaden wstyd" to nie ma się czego wstydzić" . Naprawdę niepoprawni z Was optymiści. Chciałbym być tak , jak Wy w tym wątku |
|
|
birbantka |
Dodany dnia 01/10/2014 14:14
|
Finiszujący Postów: 360 Data rejestracji: 31.08.14 |
[b]slant[/b] 1) Napisałeś: "czytając uważnie dostrzeżemy tam zaakceptowanie, że ma się depresję, że to choroba i że nie ma się czego wstydzić." I właśnie o to chodzi - depresja nie jest powodem do wstydu czy poczucia winy, że "coś z nami jest nie tak". Osoby które postrzegają depresję jako "wstydliwy problem", coś do czego nie powinny sie przyznawać, mogą przez to zaniechać poszukiwania pomocy lekarskiej i psychologicznej. Dopóki będą ignorowały chorobę i myślały na zasadzie "to ja jestem winna temu jak się czuję,jestem winna tego że marnuje sobie życie, nie radzę sobie ze swoim przygnębieniem więc jestem beznadziejna itp." - nie podejmą leczenia, nie otworzą sie przed drugim człowiekiem, nie wyjawią swojego problemu. 2) Napisałeś "depresja to zarówno jednostka chorobowa, jak i obiegowe pojęcie, które weszło do języka potocznego." Tylko co to ma do rzeczy? Co najwyżej działa to na niekorzyść chorych - kiedy nawet powiedzą, że cierpią na depresję, ich słowa mogą nie zostać należycie odebrane (wymyślasz, to tylko chwilowa chandra itp.) W podobnym kontekście używa się również określeń " masz jakieś schizy", "masz schizofrenię", "wpadasz w paranoję" itp. 3) Napisałeś: "skoro wystarczy przyznać głośno, że się ma tą chorobę , to spada z nich odpowiedzialność, za wzięcie się w garść.Bycie oficjalnie chorym, a także naprawdę bycie chorym na ciężka depresję może wyć wyleczone przez wzięcie się za siebie i pracę na sobą," To już jakaś kompletna bzdura - tak może powiedzieć ktoś kto nie miał nigdy ciężkiej depresji i m.s. - potrzebne jest leczenie i opieka specjalistów , przerzucenie całego ciężaru walki z depresją na chorego, który aktualnie nie widzi sensu by dalej żyć, pracować, który nie jest nawet w stanie podnieść się z łóżka albo jeść, lub też myśli o samobójstwie- to dopiero straszna nieodpowiedzialność za słowa i czyny. 4) Napisałeś : "Syndrom wtórnych korzyści, jaki maja chorzy fizycznie czy psychicznie, gdy użalamy się na Sobą oficjalnie a bliscy chodzą wokół "chorego" na palcach nie pomaga choremu w zmotywowaniu się do pracy nad Sobą wyjściu z depresji, prawda?" Mam nadzieję, że to prowokacja. Depresja jest chorobą psychiczną, a nie "użalaniem się nad sobą". "Wtórne korzyści"??? Dżizas ludzie.... [i][small][color=#006666]"Któż zaufa człowiekowi, który nie ma gniazda i zatrzymuje się tam, gdzie go mrok zastanie?" (Syr 36, 27)[/color][/small][/i] |
|
|
RedKate |
Dodany dnia 01/10/2014 16:48
|
Grupa Trzymająca Władzę Postów: 2185 Data rejestracji: 06.07.12 |
Birbantka, chyba ujęłaś wszystko, co sama miałabym do powiedzenia w tej kwestii. Wtórne korzyści? Chętnie komuś odstąpię taki "przywilej", depresję gratis... Ale nikomu nie życzę, by z tej mojej oferty skorzystał. [color=#3399ff][i][small]"Moja doprowadzona do ostateczności dusza doszła do głosu. Z zimną furią, z pełną świadomością tego co robię, przestałam panować nad sobą." Joanna Chmielewska - "Całe zdanie nieboszczyka"[/small][/i][/color] |
|
|
slant |
Dodany dnia 01/10/2014 23:17
|
Rozgrzewający się Postów: 42 Data rejestracji: 24.07.14 |
Rozumiem, że jesteście zupełnie inne niż ja, który przez wiele lat mówiłem: "Zostawcie mnie. Mam ciężą depresję. Nic nie będę robił. Co mam zrobić, przecież to choroba a ja łykam kilogramy drogich lekarstw na nią." W tym momencie mówienie komuś, że podświadomie i na mniejszą skalę robi to co ja, byłoby atakiem personalnym. [b]Jeśli czyta to ktoś kto sam u Siebie zdiagnozuje jakieś korzyści z bycia chorym,to świetnie, jeśli jestem jedyną istota na planecie, która się tak zachowuje...to jeszcze lepiej.[/b] Chociaż depresja NIE jest chorobą nieuleczalną , więc tkwienie w niej pewnie będziemy wyjaśniać jakimiś łamańcami logicznymi, a nie tym, że nie zrobiliśmy wszystkiego, co możliwe , by wyzdrowieć. Rozumiem, że 100% forumowiczów zrobiło wszystko co wyzdrowieć i ani na chwilę czegoś "podświadomie" nie zaniechali. Wtórna korzyścią jest np. ucieczka od 100% odpowiedzialności za własne zdrowie. Birbantka w jednym z wątków uznała się mnie za dziecko, a Siebie zapewne za mądrzejszą, rację ma tylko w pierwszym aspekcie, natomiast bycie mądrzejszym oznacza nie tłumczenie Ci , że ad punkt 1 Miałem ciężką depresję ( choć bez samobója) Osoby chore na depresję, wstydzą się jej mogą z niej wyjść lub nie. Osoby, które się nie wstydzą mają te same możliwości (+ lekarz), tyle, że mają swoją wymówkę. kiedy im lekarz nie pomógł. A patrząc na prognozy WHO, że depresja będzie najpoważniejszym źródłem absencji w pracy w XX! wieku, to owe leczenie techniką XX!-go wieku depresji jest mało skuteczne. Przez tysiące lat ludzie mieli depresją, wstydząc się jej wychodzili z niej sami, a jeśli chodzi o procenty leczenia depresji teraz, gdy się jej nie wstydzimy i dawniej, gdy była wstydem czy procenty samobójstw teraz czy dawniej, to roczniki statystyczne są po mojej stronie. Statystyka przeciw emocjom kobiet? Przegrałem. |
|
|
Olivia |
Dodany dnia 01/10/2014 23:37
|
Finiszujący Postów: 299 Data rejestracji: 06.09.14 |
slant ty naprawdę myślisz że ludzie chorzy na depresje lubią swoje życie z depresją? Myślisz że to jest ucieczka od odpowiedzialności i obowiązków? Myślisz że fajniej jest leżeć w łóżku niż iść do pracy? Może źle zrozumiałam to mnie sprostuj.
[color=#669933]Everybody has someone that hates on you because you have something they want.[/color] |
|
Strona 1 z 2: 12
Przeskocz do forum: |
Podobne Tematy
Temat | Forum | Odpowiedzi | Ostatni post |
---|---|---|---|
wita Was border po depresji | Przedstaw się | 28 | 13/01/2020 19:24 |
wyjście z depresji i poczucie winy | Depresja | 25 | 10/09/2018 12:19 |
Video nt depresji | Depresja | 2 | 05/09/2018 21:16 |
objawy depresji | Depresja | 66 | 02/11/2014 17:27 |
ile trzeba kotów żeby wyleczyć się z depresji? | Nasze wątki - część otwarta | 80 | 22/10/2014 08:43 |