24 Listopada 2024
Logowanie
Nazwa użytkownika

Hasło

Zapamiętaj mnie


Em Em
1 tydzień Offline
sasta sasta
2 tygodni Offline
notno notno
4 tygodni Offline
KingArthur KingArthur
9 tygodni Offline
swistak swistak
10 tygodni Offline
Ostatnio zarejestrował się: davidcorso
Ogółem Użytkowników:2,209
Shoutbox
Musisz zalogować się, aby móc dodać wiadomość.

18/12/2022
Cześć, Rafa!

15/12/2022
Dzień Dobry Wszystkim Smile

06/10/2022
zdrowia

06/10/2022
Covid zapukał do moich drzwi poraz kolejny ten już ze szpitalem w tle. Stres

17/07/2022
Romek, nowi użytkownicy mają zablokowaną możliwość pisania na Forum - najpierw muszą się przedstawić w dziale "przedstaw się".

Archiwum shoutboksa
Zobacz temat
 Drukuj temat
Ciągle jeszcze ten świat jest piękny
agahna
Dodany dnia 29/07/2012 11:15
Rozgrzewający się


Postów: 40
Data rejestracji: 14.07.12


Girl... jesteś taka młodziutka, że Ci tego zazdroszczę...To tak na wstępie, choć nie m to w sumie żadnego znaczenia. Każdy człowiek potrzebuje miłości i każde rozstanie jest cięzkim doświadczeniem nawet jeżeli prowadzi do uwolnienia...
Nie karz siebie za to, że masz potrzebę kochania i bycia kochaną. W moim wieku Wink tez się ma takie potrzeby i w wieku mojej mamy i pana, który ją uwielbia, choć dochodzi do 80 r. ż. Paradoksalnie nieudane związki uczą na czegoś, doswiadczają itd. Nawet z przykrych doświadczen czerpiemy coś pozytywnego- uczymy się relacji z ludźmi. Kwiatek wszytkiego dobrego Malenka Smile w słabości tez jest sila...
 
Karol
Dodany dnia 30/07/2012 22:43
Awatar

Srebrny Forumowicz


Postów: 1156
Data rejestracji: 23.06.12

Sporo Ci się skumulowało... Prawdopodobnie to będzie banalne, ale mi przynajmniej pomaga wytrwać, kiedy jestem na niespodziewanej równi pochyłej - lepiej cały syf zebrać od razu, niż partiami (wolna parafraza Machiavellego).

Przedostatnie zdanie za to naprawdę fajne!
[i]The barbarians come out at night.[/i]
 
girl interrupted
Dodany dnia 13/08/2012 00:34
Awatar

Srebrny Forumowicz


Postów: 1339
Data rejestracji: 23.09.10

"Poproszę placki po ziemniaczku" zamiast "Poproszę placki po bieszczadzku" czyli słów kilka o moich wakacjach.

Było bardzo miło. Bieszczady poprzez swoją monumentalność, wiele przestrzeni wokół dały mi dużo wytchnienia od codzienności. Być może przesadzam, ale trochę się boję jutrzejszej psychoterapii i... i jakoś tak mi dziwnie, bo boję się zejść w swoich emocjach bardzo głęboko, ale jeśli nie zejdę, nie zasygnalizuję, że jest pewne "coś" o czym warto porozmawiać to nikt za mnie tego nie zrobi. Bo mogłabym spędzić sesję miło, łatwo i przyjemnie rozwodząc się jakie to miałam fantastyczne wakacje (pomijając, że czułam się na nich jak wielka bułka), mogłabym pokazać tylko tę lepszą część siebie. A ta gorsza to część z lekkimi natręctwami, które maskują emocje, z wyrzutami po zjedzeniu czekolady, z niechęcią do dbania o siebie, z zaciśniętymi ukradkiem zębami. O pewnych rzeczach nie chcę tu pisać ze względu na efekt Wertera, tak bardziej analizowałam w sobie te "niedobre myśli" i wyszło mi, że u mnie to nie jest efekt głębokiej depresji (jak przypuszczała terapeutka) tylko idzie to w kierunku nieprzemyślanego działania, impulsu (tzn. oczywiście nie teraz tylko w cięższych chwilach). Lubię swoje życie, lubię go doświadczać, ale czasem jestem zmęczona bilionem emocji, których doświadczam, jestem labilna, w jednej chwili mogę powiedzieć: "kocham zielony", by za chwilę powiedzieć: "nienawidzę zielonego", a gdzie jestem ja w tym wszystkim? Nie jest chyba możliwe, by w jednej chwili afirmować życie, a w drugiej być nim przemęczonym (stabilizator nastroju potrzebny LOL).

Takiego niezrozumienia doświadczam, przypominają mi się sytuacje z wizyt u dawnego psychiatry kiedy czułam się źle, a na koniec jako podsumowanie wizyty słyszałam: "Widzę, że jesteś w dobrej formie" - nie wiem, prawdopodobnie nie chcę, nie umiem, jest mi trudno pokazać siebie od tej gorszej strony niż tylko uśmiechniętą girl interrupted zadowoloną ze smakowitych placków po ziemniaczku.

Bardzo cieszę się, że mam jutro sesję i choćbym bardzo się bała to dotrę. BTW: Śniła mi się terapeutka, powiedziała: "Miałam taką fantazję o zakończeniu Twojej terapii", a ja w tym śnie: "Czuję się tą informacją zmrożona" - jaka to urocza projekcja, może zechcę się nią jutro podzielić z terapeutką. Znowu się okaże, że obydwie gramy jakieś role w czeskim filmie.

Może dlatego jest czeski, że teraz czuję się tak, jakbym miała za zadanie uspokoić terapeutkę... A komu to do czego jest potrzebne. Multum emocji.
"Odkąd sięgam pamięcią, zawsze było coś nie tak..."
 
Karol
Dodany dnia 13/08/2012 13:52
Awatar

Srebrny Forumowicz


Postów: 1156
Data rejestracji: 23.06.12

[quote]a gdzie jestem ja w tym wszystkim?[/quote]

Taki truizm, wciąż nieogarniętego ChADowca, ale w tym wszystkim to właśnie jesteś Ty. Podzielona, rozrzucona między własnymi myślami, ambiwalentna.

Rozumiem, o czym piszesz.
[i]The barbarians come out at night.[/i]
 
Pogodna
Dodany dnia 14/08/2012 17:10
Awatar

Grupa Trzymająca Władzę


Postów: 3860
Data rejestracji: 23.06.10

Girl czekamy na cd relacjiSmile
Nieśmiertelność jest bardzo łatwa do osiągnięcia. Wystarczy nie umierać.
 
sensitivechild
Dodany dnia 14/08/2012 19:43
Awatar

Platynowy forumowicz


Postów: 2771
Data rejestracji: 04.12.10

Dobrze, że miałaś czas na odpoczynek, na zmianę otoczenia i to jeszcze na jakie!-GÓRY! Marzenie.
Słońce, jak Cię czytam czasami to mam wrażenie, że czytam o sobie samej.
Daj znać jak wizyta Pocieszacz
[color=#ff00cc]''Two and a half years ago, hell came to pay me a surprise visit" Andrew Solomon[/color]
[b][color=#ff9900]
"-Puchatku? -Tak Prosiaczku? -Nic- powiedział Prosiaczek biorąc Puchatka za łapkę - Chciałem się tylko upewnić,
 
girl interrupted
Dodany dnia 14/08/2012 20:48
Awatar

Srebrny Forumowicz


Postów: 1339
Data rejestracji: 23.09.10

Dziękuję Wam Karol, Pogodna, sensitive. Próbuję łapać kąski życzliwości ludzi, dziś dostałam od kolegi z pracy połówkę jabłka, wiele jest takich chwil i drobiazgów za które jestem po prostu wdzięczna. Niby nic - połówka jabłka i trzy odezwy na mój post tutaj na efce, trzy z wielu jakie miałam okazję tutaj przeczytać - za wszystkie jeszcze raz dziękuję, niby to takie nic, forum służy do pisania i do odpowiadania, ale ja to odczytuję jako życzliwość skierowaną w moją stronę.

Dostałam ostatnio dwa pytania, czy biorę leki - dziwi mnie to, bo od jakichś 5 lat do leczenia podchodzę bardzo poważnie. Jest to jedno z pytań którego nie znoszę, być może to troska, ale czy to moja wina, że mimo że jestem na lekach mam objawy? Tak trudno zrozumieć, że nie ma idealnych leków i że na lekach również można mieć objawy? Rodzi to we mnie bunt przeciwko leczeniu, a dalej idąc: bunt przeciwko sobie.

Jako zadanie terapeutyczne dostałam zjeść kilka ciastek ze świadomością jedzenia, a nie napychając się jak indyk z poczuciem winy, że je jem. No to sobie założyłam, że ciastek nie będę jeść, bo jestem gruba (sic!). Mam także przemyśleć przed sesjami z czym przychodzę, zrobić podsumowanie tygodnia na papierze, a potem usystematyzować w głowie - zadanie bardziej możliwe do zrealizowania. Założyłam także, że na razie wstrzymuję się z pisaniem smsów do terapeutki - będzie mi ciężko, ale jest to możliwe do zrealizowania.

Jedyną osobą z którą nie chcę się podzielić tym jak się czuję jest moja psychiatra (a chyba powinna być pierwszą osobą, o ironio losu). Mam przekonanie, że dam sobie radę sama - będąc na lekach zmierzę się z moim smutkiem po rozstaniu, z tym całym sajgonem emocjonalnym. Nie chcę więcej leków ponad te, które przyjmuję, nie mogę mieć dużych zapasów w domu dlatego też nie tak dawno podesłałam koledze który nie ma ubezpieczenia trzy opakowania Abilify za które musiałby zapłacić 1200 zł (proszę nie oceniajcie).

Z terapii wiele nie zapamiętałam tylko pytanie o impulsy i o to, czy w moim samopoczuciu jest się czego przestraszać. Nie ma - póki jestem w regularnej psychoterapii czuję się na tyle zobowiązana żeby nie robić głupstw, bo to byłoby nie fair w stosunku do terapeutki, której przecież nie tak dawno wyznawałam miłość. W sumie zerwać terapię też jest prosto, ale to chyba nie o to chodzi, bo to nie dość, że droga na skróty to jeszcze prowadząca na manowce. Na pocztówce w górach przeczytałam, że w życiu jak na szlaku: są drogi albo w górę albo w dół, moja aktualnie prowadzi w dół, ale hmm... ogarnę się? Kiedyś.
"Odkąd sięgam pamięcią, zawsze było coś nie tak..."
 
hadassa
Dodany dnia 14/08/2012 22:32
Awatar

Złoty Forumowicz


Postów: 1611
Data rejestracji: 13.03.10

Girl, czemu napisałaś, że Twoja droga obecnie prowadzi w dół? Z tego wszystkiego co czytam raczej się starasz...Więc w moim odczuciu, mimo wszystkich trudnych sytuacji, raczej w górę Smile
[color=#660099][i]" A ja jestem proszę Pana na zakręcie
moje prawo, to jest pańskie lewo.
Pan widzi krzesło, ławkę, a ja rozdarte drzewo.(...)
Ode mnie widać niebo przekrzywione..."[/i][/color]
 
girl interrupted
Dodany dnia 14/08/2012 23:27
Awatar

Srebrny Forumowicz


Postów: 1339
Data rejestracji: 23.09.10

Właściwie to jeden krok mógłby mnie sprowadzić na sam dół, ale nie o tym przecież chciałam pisać. Rzeczywiście w swoim gorszym nastroju dość dobrze ogarniam rzeczywistość, spotkałam się niedawno z wirtualnym kolegą z Sanoka, który przyznał, że nie widać po mnie choroby, że gdybym nie powiedziała, że choruję to on by się w życiu nie domyślił. Doszłam w swojej sztuce maskowania się chyba do perfekcji, dziś rano wstając do pracy nieomal rzuciłam budzikiem o ścianę - może to nie depresja, chcę wierzyć, że rzeczywiście idę w górę tylko coś mało ku temu przesłanek z tych głębokich emocji, bo uśmiech na twarzy pozostaje niezmienny.

Wiem też, jak czasem trudno jest prowadzić forum, moderować dlatego nie chcę tutaj siać żadnego niepokoju. Za bardzo lubię Perfidię, sigmę, wszystkich Was razem, choć może mało mnie w Waszych wątkach, ale niestety nie mam ostatnio głowy, zbieram te puzzle podzielonego ja, ciekawe jaka układanka mi z tego wyjdzie. Stawiam te misterne domki z kart na które ktoś (coś?) uporczywie dmucha obracając w niwecz moją misterną pracę, więc stawiam od nowa, bo jestem strasznie uparta. Tak metaforycznie mi się powiedziało na koniec, w każdym razie gdyby nie mój upór budowania siebie samej od nowa i od nowa żyłoby mi się ciężej.
"Odkąd sięgam pamięcią, zawsze było coś nie tak..."
 
Karol
Dodany dnia 15/08/2012 00:58
Awatar

Srebrny Forumowicz


Postów: 1156
Data rejestracji: 23.06.12

Zmierzając stale w kierunku, który obrałaś i, jak można przeczytać, wytrwale do niego zmierzasz, obraz tych puzzli został już określony, dość jednoznacznie. Droga do ułożenia pewnie nie będzie najkrótsza, ale ostatecznie cel sam w sobie jest skończony, bez ryzyka stałego oddalania, bez Zenonowskiej dychotomii, a to jest ogromny plus.

Maska jest tylko maską, każdy ma ich wiele. Nie straciłaś rozeznania wśród nich, więc, moim zdaniem, jest optymalnie dobrze. W skrócie, Twoja samoświadomość jest godna podziwu.
[i]The barbarians come out at night.[/i]
 
sensitivechild
Dodany dnia 15/08/2012 07:14
Awatar

Platynowy forumowicz


Postów: 2771
Data rejestracji: 04.12.10

Girl, masz prawo czuć się gorzej teraz, co nie oznacza poddawania się... Daj sobie trochę czasu, żeby się poukładało wszystko, co ostatnio wywróciło się do góry nogami Pocieszacz

[color=#ff00cc]''Two and a half years ago, hell came to pay me a surprise visit" Andrew Solomon[/color]
[b][color=#ff9900]
"-Puchatku? -Tak Prosiaczku? -Nic- powiedział Prosiaczek biorąc Puchatka za łapkę - Chciałem się tylko upewnić,
 
girl interrupted
Dodany dnia 19/08/2012 22:21
Awatar

Srebrny Forumowicz


Postów: 1339
Data rejestracji: 23.09.10

No i się wyłamałam, napisałam jednego smsa do terapeutki, że ma fajny puchaty dywan i że z chęcią bym na nim posiedziała. Naprawdę nie rozumiem tego swojego pisania do niej. Na wyjeździe już w myślach kończyłam psychoterapię. To jest chyba schemat: "Jest źle, więc zostaw mnie samą, daj mi się całkiem pogrążyć w objawach".

Koleżanka mi dziś szperała w komputerze (poczta mailowa i być może FB) - zawiodłam się. Sytuacja z nią jest tak pokręcona, że to temat na kolejny elaborat.

Jestem emocjonalnie zblokowana na mówienie przyjaciołom o tym, że mi jest ciężko. Niby prawdziwa przyjaźń jest także w tych gorszych momentach, ale ja nie chcę być dla nikogo ciężarem, wiem, że większość tych ludzi z którymi mam do czynienia ma także swoje problemy i swoje życie. Gdzieś w środku dążę do całkowitej samotności czterech ścian, wyłączonego telefonu i pozycji embrionalnej pod kocem.

Aha i zapomniałabym powiedzieć, że zamierzam się odchudzać. Nie piszę, by kogoś tutaj nakręcić, by komuś tutaj zaszkodzić. Zły jest tylko mianownik tego wszystkiego, a jemu na imię: niechęć do siebie i swoich kształtów.

Wiem, że brnę w objawy i to się tak nazywa, ale mam coraz mniej sił utrzymywać się w ryzach, to brzmi strasznie głupio i mało dojrzale, ale położę się, tak będę leżała. Jutro do pracy - tę fasadę normalności zamierzam utrzymać, bo muszę mieć na waciki heh, ale chyba będę pracowała po najmniejszej linii oporu i najmniej się trudząc, może tak powinno być zawsze? Wiedziałam, że kiedyś mi się znudzi nadgorliwość.
"Odkąd sięgam pamięcią, zawsze było coś nie tak..."
 
sensitivechild
Dodany dnia 19/08/2012 23:00
Awatar

Platynowy forumowicz


Postów: 2771
Data rejestracji: 04.12.10

Girl, masz trudny czas i to, że możesz być mniej wydajna w pracy to chyba nic złego. Ważne, że tam będziesz i będziesz pracować. Odchudzanie nie zawsze jest złe, ale jak już widzisz przyczynę, która dobra nie jest to już kwestia do zastanowienia się...
Nie zamykaj się Słońce. Pisz o tym, jak tylko Ci źle. Są ludzie, którym zależy na Tobie... Mi zależy! Ściskam Cię mocno i daję buzi w czółko Kwiatek
[color=#ff00cc]''Two and a half years ago, hell came to pay me a surprise visit" Andrew Solomon[/color]
[b][color=#ff9900]
"-Puchatku? -Tak Prosiaczku? -Nic- powiedział Prosiaczek biorąc Puchatka za łapkę - Chciałem się tylko upewnić,
 
Diuna
Dodany dnia 19/08/2012 23:07
Awatar

Platynowy forumowicz


Postów: 2684
Data rejestracji: 08.11.11

Nie chcesz być dla nikogo ciężarem... Girl Interrupted, ludzie nie są tacy źli. Na tym człowieczeństwo polega- na empatii, na dialogu- więc nie bój się, jesteś warta tego, żeby cię posłuchać.

Niechęć do siebie. Bądź sobą, taką, jaką chcesz być. Jaką siebie
chcesz widzieć i nie o wagę chodzi, zresztą, Twoja waga, Twoja sprawa.

No co mam Ci, Kochana, powiedzieć? Jest w Tobie wiele dobrej energii- nie marnuj tego na pierdoły. Smile
Srutututu, pęczek drutu
 
girl interrupted
Dodany dnia 21/08/2012 00:03
Awatar

Srebrny Forumowicz


Postów: 1339
Data rejestracji: 23.09.10

No i do diaska ciężkiego nie wiem, z czym przychodzę jutro na terapię. Wszystko dzieje się jakby obok mnie. Niby wiem, że jest 21 sierpnia, że wakacje, że jest upał, ale jestem tak zaabsorbowana wewnętrzną sobą, że zostawiłam ostatnio jogurt w sklepie. Za mało mnie jest "ku zewnątrz", za dużo jakiegoś autyzmu. Chciałabym włożyć dom na przyczepę kempingową i kierunek na bezludną wyspę.

A terapeutka mnie nie kocha, bo nie odpisała na smsa , pewnie pogadam jutro o tym, jak się z tym czuję. Ogólnie to gdybym chciała się zastanowić, z czym przychodzę to dużo łatwiej byłoby mi uzupełnić listę "nie chcę i nie będę mówić o...":
- o moim eks związku
- o tym, jak czuję się zawiedziona niektórymi ludźmi
- o tym, że mam niechęć do wody i kąpania się, dbania o siebie (nie wiem, może to normalne codziennie się kąpać, ale nie dla mnie)
- o tym, że siebie nie lubię i nawet nie ma ku temu konkretnych powodów, po prostu na starcie założyłam, że jestem złą kobietą i traktuję jak pewnik (kłania się praca nad złymi założeniami)
- o tym, że nie chce mi się z nikim spotykać
- o tym, co ostatnio czytałam

Mogę natomiast powiedzieć, że miałam przelotne myśli o zakończeniu terapii tylko sama w to nie wierzę do końca, bo kto jak kto, ale ja na terapię zawsze wracam chyba, że ulotniłabym się bardzo gwałtownie. Często wracają do mnie myśli, że może ona pomagając mi myśli sobie: "Znowu przyszła ta szajbnięta i pieprzy coś od rzeczy" - może są to moje własne myśli w nią włożone... Nie wiem, czy mając taki dysonans w głowie można by prowadzić terapię przez prawie 7 lat.

Zastanawiam się także, czy nie ulotnić się od mojej psychiatry i poszukać szczęścia gdzie indziej. Wizytę mam dopiero pod koniec września, do tego czasu utonę w nieefektywnych rozmyślaniach. Zły mam stosunek do wizyt, ale sobie nie wyobrażam wypalić coś z grubej rury w stylu: "miewałam m.s.", przykre, ale nie doszłam jeszcze do etapu takiej szczerości, może też nie chcę, bo boję się jej reakcji, a poza tym nie mam zbytnio czasu na rozdrabnianie się, bo pójdę na oddział i będę lepić garnki z gliny i robić na drutach serwetki kontemplując nad swoim smutnym losem.

Mogę również powiedzieć na terapii, że w relacji z mamą i siostrą -10 pkt w zbliżeniach. Z siostrą wysiadam na różnych przystankach (razem pracujemy), bo mi inaczej nie po drodze, a w mamie widzę wroga (kolejna odsłona czeskiego filmu?). Odcięłam się po prostu, w domu nie robię nic, bo mi się nic nie chce dlatego weszłam dość prosto i gładko w rolę obrażonej. A tymczasem prościej byłoby powiedzieć, że potrzebuję odpocząć.

No - to praca na terapię odrobiona (szkoda, że jeszcze drukarki się nie dorobiłam), przedstawię także to, o czym nie chcę mówić mając nadzieję, że zostanie to jakoś uszanowane.
"Odkąd sięgam pamięcią, zawsze było coś nie tak..."
 
sensitivechild
Dodany dnia 21/08/2012 07:22
Awatar

Platynowy forumowicz


Postów: 2771
Data rejestracji: 04.12.10

Girl, a nie jest tak, że mówiąc o tym, o czym nie chcesz mówić - właśnie o tym mówisz i pokazujesz, że jednak jest Ci to potrzebne?
[color=#ff00cc]''Two and a half years ago, hell came to pay me a surprise visit" Andrew Solomon[/color]
[b][color=#ff9900]
"-Puchatku? -Tak Prosiaczku? -Nic- powiedział Prosiaczek biorąc Puchatka za łapkę - Chciałem się tylko upewnić,
 
girl interrupted
Dodany dnia 22/08/2012 01:12
Awatar

Srebrny Forumowicz


Postów: 1339
Data rejestracji: 23.09.10

Zostało uszanowane - temat mojego związku odsunął się w czasie. Chwilami chciałabym przestać tu pisać (kolejna ucieczka z pola walki), ale nie mogę, za bardzo się wciągnęłam, a po drugie pisanie jest głęboko wpisane w moją osobowość (co skromnie i ironicznie nazywam raz wypocinami, raz wierszoklectwem).

Wielu rzeczy nie poruszyłam na terapii (wielu także nie chciałam poruszyć), gdyby tak usiąść i mieć nielimitowany czas na wyflaczanie się to spokojnie 120 minut bym wypełniła. Dostałam zgodę na leżenie plackiem w łóżku (odczytane między wierszami, może źle?), co mnie bardzo ucieszyło. Tematy, których nie chcę poruszać i tak nie poruszę, jeśli nie poczuję się gotowa. Duży kawałek siebie tutaj uzewnętrzniłam, szkoda, że na takie uzewnętrznianie się nie daję sobie zgody w realu. Czasem mnie przeraża, jak wiele swobodnie chlapię językiem w internecie i z jaką łatwością mi to przychodzi.

Do zapamiętania z terapii metafora z kufrem, w którym chowam swoje zranienia i zamykam szczelnie na klucz nic z nimi nie robiąc, daję się autodestrukcyjnie ranić tak jakby powiedzenie o tym, że coś mnie zabolało było dla mnie za trudne. A niewyrażenie siebie, swoich trudnych emocji prowadzi w linii prostej do objawów. Czym jest mi trudniej, tym więcej się uśmiecham i prycham śmiechem tylko terapeutce jakoś nie jest do śmiechu, co zdarza mi się zauważyć, pewnie jest bardziej dostosowana afektywnie ode mnie. Do zapamiętania (co sama przy końcu powiedziałam), że terapia na ten moment w moim życiu jest mi potrzebna (tak, rolę superhero można sobie odłożyć na półkę).

Mówiłam trochę o wizycie u psychiatry, że się boję, że pójdę i odstawię szopkę pt. "Wszystko w porządku" - jak będzie czas pokaże. Przepociłam koszulkę ze stresu mówienia o trudnych rzeczach, ale zorientowałam się o tym dopiero na klatce schodowej. Terapia dużo mnie uczy wciąż i wciąż; ciągle mam wrażenie, że tak mało jeszcze wiem.

Sensitive ja sobie poukładam wszystko, o związku też będę kiedyś kiedyś mówić, ale teraz to strasznie boli, gdybym zaczęła rozgrzebywać nie wytrzymałabym chyba tego, bezpieczniej jest na ten moment wyprzeć.
"Odkąd sięgam pamięcią, zawsze było coś nie tak..."
 
girl interrupted
Dodany dnia 23/08/2012 19:58
Awatar

Srebrny Forumowicz


Postów: 1339
Data rejestracji: 23.09.10

Z terapii zapamiętałam jeszcze jedno: że terapeutka we mnie wierzy (na pewno dużo bardziej niż ja sama w siebie), w to, że jeśli będę pracować nad sobą to mam szansę za iks czasu pokonać chorobę. Powiedziałam, że jeśli sesje byłby nagrywane i dostałabym do domu nagranie to albo śmiałabym się podwójnie albo wyrywałabym włosy z głowy, bo mnie samą przeraża głębokość moich zaburzeń. Niby samoświadomość, niby dobre ogarnianie rzeczywistości... no właśnie: gdybym zachorowała teraz to radziłabym sobie nie wchodzić tak głęboko w literaturę psychiatrii. Wtedy byłabym jak moja siostra, która przyznała, że jak psychiatra ją pyta, czy ma lęki to ona nie wie, co to znaczy. Ja bym wolała nie wiedzieć, co to orientacja allopsychiczna, afekt niedostosowany, wzmożony napęd czy natłok myśli. Wolę nie wiedzieć, co psychiatra sobie o mnie pisze w karcie, choć zarazem bardzo bym ją prosiła o odczytanie, bo się czuję jak opisywany zwierzak w klatce. Rzeczywiście trochę sobie zrobiłam krzywdę wnikaniem tam, gdzie nie powinnam wnikać zbyt głęboko, ale może to krzywda, a może pogłębiłam samoświadomość, ale cierpię podwójnie, bo wizyt u psychiatry mimo wszystko nie znoszę, bo sama do siebie podchodzę jak do świra i sama sobie zakładam mentalny kaftan bezpieczeństwa na swoje wypowiedzi w gabinecie psychiatry, czasem też u terapeutki, choć zdecydowanie rzadziej.

Chciałabym, by mi ktoś wreszcie odpowiedział na pytanie, czy mój stosunek do jedzenia jest zdrowy, bo ja sama tego nie czuję, czy robię coś nie tak, a jeśliby mi ktoś wypunktował to zaburzone, tamto zaburzone to byłoby łatwiej. Już się sama gubię, z terapeutką ślizgam się po tym temacie, wiem, że anoreksji nie mam, bulimii nie mam, nie jestem wychudzona... Może powinnam zrobić listę co jem, czego unikam i jaki mam do tego stosunek (oczywiście nie tutaj), ale jak się zacznę zagłębiać to znowu mi 60 minut terapii nie starczy.

Właściwie to jestem tak pokiełbaszona, że czuję się ostatnio jakbym miała mix zaburzeń afektywnych i jakieś bliżej niezidentyfikowane problemy z jedzeniem, na szczęście urojeniowo nic się nie dzieje, choć dźwięki mnie przeszywają, a słowa (wypowiedziane nawet w dobrej wierze) potrafią zranić potrójnie. No ale na nadwrażliwość muzyczną jeszcze chyba nie wymyślono odpowiedzi farmakologicznej.

Lista książek do przeczytania rośnie: Benjamin Hoff, "[i]Niepotrzebna jak róża[/i]", ale "[i]Schizofrenii w ujęciu poznawczym[/i]" Aarona T. Becka strach ruszać (próbowałam, jak doszłam do etapu opisywania zmian w mózgu schizofreników, przeraziłam się bardziej niż otępieniem w oczach psychotyków w "Duchowości ciała" Alexandra Lowena). Książki przerażają, muzyka dziurawi duszę - jak żyć? Może za ciężki kaliber na siebie powzięłam LOL. Choć tę poznawczą schizofrenię i tak ruszę tylko czekam na powiedzenie sobie "3, 2, 1 start". A skończę jak Arnhild Lauveng oglądając pełne miłości i ciepłych uczuć kreskówki, choć rzeczywiście dość daleko mi do pełnego wyzdrowienia (a może się mylę?)...
"Odkąd sięgam pamięcią, zawsze było coś nie tak..."
 
girl interrupted
Dodany dnia 29/08/2012 09:47
Awatar

Srebrny Forumowicz


Postów: 1339
Data rejestracji: 23.09.10

To teraz napiszę skrótowo, choć mogłabym dłużej, ale nie o wszystkim chcę. Na przedwczorajszej terapii stłumiłam łzy, bo było mi ciężko kiedy mówiłam o tym, jak chcę żeby mama mnie przytuliła i powiedziała, że mnie kocha. No i doszłyśmy do punktu pt. "Czy kochasz samą siebie?" - Nie, nie kocham. I jeszcze terapeutka zapytała, czy jeśli czułabym potrzebę przychodzenia dwa razy w tygodniu to czy dałabym to sobie - Nie, powiedziałabym sobie: "Potrzebujesz tego, więc Ci tego nie dam".

I strasznie marzę o tym, by mi Makro coś napisał w wątku, nawet coś głupiego (przepraszam Makro, że w trzeciej osobie, ale głupio mi tak na "Ty" wiedząc, że wszyscy czytają), bo wiem, że czytasz wszystko i czuję się kompletnie jak na terapii, jakbyś był taką białą kartką dla mnie, nawet nie napiszesz, czy piszę coś z sensem, czy jakieś dyrdymały i to mnie strasznie zniechęca, bo mi się jawi postać takiego milczącego psychiatry i sobie projektuję, że wszyscy psychiatrzy tacy są - wyłożyć im wszystko na tacy, ponazywać, a nawet jakiejś konkluzji się nie dostanie (błagam tylko nie o zimnych rękach i żabkach, bo nie zdzierżę).
"Odkąd sięgam pamięcią, zawsze było coś nie tak..."
 
Makro
Dodany dnia 29/08/2012 20:32
Awatar

Grupa Trzymająca Władzę


Postów: 3419
Data rejestracji: 10.08.08

Pewnie, że projektujesz Wink Girl - zapewniam, że czytam. Ale nie jako psychiatra, ale życzliwa tobie osoba. Psychiatra to zawód, a nie charakter Wink

[color=#3300ff]"Gdy słońce kultury chyli się ku zachodowi, to nawet karły rzucają długie cienie."[/color]
[color=#6600ff]Karl Kraus[/color]
[color=#0099ff]Jestem lekarzem. Na forum jestem prywatnie, więc funkcje leczenie i diagnostyka są wyłąc
 
http://www.blogozakrecie.blox.pl
Przeskocz do forum:
Podobne Tematy
Temat Forum Odpowiedzi Ostatni post
Jeszcze żona chłopaka z chad Przedstaw się 4 05/11/2020 18:48
Schizofrenia prosta - przemyślenia, spekulacje, wasze zdanie... Czym ona jest według was samych??? Schizofrenia 14 17/08/2020 20:46
w tym swiecie jestem jeszcze ja Przedstaw się 4 23/07/2020 18:12
czy depresja jest uleczalna? Depresja 78 16/04/2020 12:11
A na nerwicę najlepsza jest... Przedstaw się 14 01/01/2020 14:02

51,683,021 Unikalnych wizyt

Powered by PHP-Fusion copyright © 2002 - 2024 by Nick Jones.
Released as free software without warranties under GNU Affero GPL v3.

2024