25 Listopada 2024
Logowanie
Nazwa użytkownika

Hasło

Zapamiętaj mnie


Em Em
1 tydzień Offline
sasta sasta
2 tygodni Offline
notno notno
4 tygodni Offline
KingArthur KingArthur
9 tygodni Offline
swistak swistak
10 tygodni Offline
Ostatnio zarejestrował się: davidcorso
Ogółem Użytkowników:2,209
Shoutbox
Musisz zalogować się, aby móc dodać wiadomość.

18/12/2022
Cześć, Rafa!

15/12/2022
Dzień Dobry Wszystkim Smile

06/10/2022
zdrowia

06/10/2022
Covid zapukał do moich drzwi poraz kolejny ten już ze szpitalem w tle. Stres

17/07/2022
Romek, nowi użytkownicy mają zablokowaną możliwość pisania na Forum - najpierw muszą się przedstawić w dziale "przedstaw się".

Archiwum shoutboksa
Zobacz temat
 Drukuj temat
Ciągle jeszcze ten świat jest piękny
sensitivechild
Dodany dnia 28/04/2012 19:13
Awatar

Platynowy forumowicz


Postów: 2771
Data rejestracji: 04.12.10

hej Girl Smile blog w Twoim wykonaniu? świetna sprawa! Smile masz lekkie pióro i dobrze się Ciebie czyta... Smile a to czy wyjdzie czy nie, to się nie dowiesz póki nie spróbujesz Grin
[color=#ff00cc]''Two and a half years ago, hell came to pay me a surprise visit" Andrew Solomon[/color]
[b][color=#ff9900]
"-Puchatku? -Tak Prosiaczku? -Nic- powiedział Prosiaczek biorąc Puchatka za łapkę - Chciałem się tylko upewnić,
 
girl interrupted
Dodany dnia 29/04/2012 00:40
Awatar

Srebrny Forumowicz


Postów: 1339
Data rejestracji: 23.09.10

Zaufanie do psychiatry? Raczej nie dlatego, że i tak mi nie starcza tych kilku minut, by pokazać, co naprawdę myślę. Traktuję ją chyba dość chłodno, na dystans, ot taka miła pani od kolorowych tabletek i to wszystko, nie ma takiej leczniczej więzi jak z terapeutką. Nie wiem też w sumie, jak taka zdrowa relacja powinna wyglądać, z psychiatrą na dystans, z terapeutką chyba zbyt blisko (ale omówię to).

Czuję się trochę jak dinozaur terapeutyczny, od tylu lat już chodzę na terapię, może jestem cudownie poukładana i może kiedyś przyjdzie czas rozstania. Zbyt blisko nie oznacza chyba, że nie wyobrażam sobie końca terapii. Zbyt blisko oznacza moje zafascynowanie całym procesem terapii i tym, co dobrego wydarzyło się w moim życiu, miałam i mam cudowny, poukładany wzorzec, który sprawił, że ja sama się jakoś-tam poukładałam. Miałam dużo szczęścia już w pierwszych chwilach życia, kiedy jako wcześniak urodziłam się w siódmym miesiącu i moje życie było zagrożone. Miałam też to szczęście, kiedy mnie odratowano po próbie, coś we mnie chyba bardzo chce żyć i kocha życie, a że spotykam wielu ciekawych ludzi, którzy są dla mnie fascynującymi historiami i dobrymi wzorcami to także szczęście.

A odnośnie tego szukania pomocy - przede wszystkim to ja staram się być dla innych, sprawić, by ludzie mogli na mnie polegać, mi zaufać. Jestem trochę jak taka matka miłosierdzia dla innych, a dla siebie surowy krytyk, ale oduczam się tego. Często mnie nawiedzają jakieś sny z motywami szpitalnymi niezależnie od etapu w życiu, ale ten mnie przestraszył na tyle, że się wybudziłam. Być może po prostu ma to związek hiperprolaktynemia - depresja i nie ma w tym podwójnego dna, że nie słucham siebie, bo hormony to hormony. Być może nie będę musiała na sesji powiedzieć "jest źle", bo już teraz jakaś klucha mi w gardle staje. Ech prześpię się z tym.

Nadzieja i sensitive - dziękuję kochane za zainteresowanie i kłaniam się Wam z podziękowaniem. Życzę Wam snów przyjemnych, wcale nie przyziemnych, lecz bajkowych historii coraz to nowych, we śnie wymarzonych królewiczów i na jawie wcale nie gorszych paniczów z majątkiem, niechże to będzie miłym początkiem, a dalej przyszłość świetlana niech będzie każdej z Was dana Grin

Sensitve będzie niedługo ślubować i Kuciaka długie lata miłować, w zdrowiu i szczęściu będziemy winszować temu młodemu małżeństwu, buziaki sensitive, niech Twe kłopoty obrócą się w niwecz.
"Odkąd sięgam pamięcią, zawsze było coś nie tak..."
 
martyna
Dodany dnia 29/04/2012 07:11
Awatar

300% normy


Postów: 11241
Data rejestracji: 07.08.09

Girl fajnie się Ciebie czyta bije optymizmem i spokojem Smile
Życie jest zbyt krótkie, aby pić kiepską herbatę, czytać złe książki i marnować czas na ludzi, dla których nic nie znaczymy.
 
Nadzieja
Dodany dnia 03/05/2012 10:21
Awatar

Pasjonat


Postów: 5532
Data rejestracji: 20.08.08

Girl jak tam kociak dzisiaj?
[color=#333399]"Nigdy nikomu nie ufaj, Danielu, a tym bardziej ludziom, których podziwiasz. Bo nie kto inny, a właśnie oni zadadzą ci najboleśniejsze rany."
Carlos Ruiz Zafón " Cień Wiatru"[/color]
 
girl interrupted
Dodany dnia 04/05/2012 00:39
Awatar

Srebrny Forumowicz


Postów: 1339
Data rejestracji: 23.09.10

Gryzeldek dalej trochę chory, oczy zachodzą mu trzecią powieką, morfologia krwi wykazała niskie leukocyty, biochemia ok, testy na śmiertelne choroby kocie negatywne. Dziś po 18 do weta, zobaczymy jakie będzie dalsze leczenie, naprawdę ciekawe, co wykombinuje. Podejrzewamy trochę z mamą, że te leukocyty mogą być od złej diety, on je tylko pierś z kurczaka, śmietankę i czasem serki topione (żadnej kociej karmy)...

U mnie hmm, niby jest dobrze, ale nie do końca. Boję się poniedziałkowej terapii no ale w sumie czego się bać, jeśli terapeutka stwierdzi, że jestem objawowa to będzie sugestia o moim częstszym przychodzeniu. Mam wrażenie, że przez ten czas poradziłam sobie w tak około 40%, ale to jest do weryfikacji, bo może się okaże, że np. nie doceniam siebie. Nie chce mi się na terapii mówić o gorszym nastroju, bo raz: może on wynikać z zaburzeń hormonalnych, a dwa: chciałabym już raz na zawsze zamknąć temat dolin na terapii, o ile się tak da.

Śniło mi się, że pływałam w bardzo głębokim basenie, ale asekuracyjnie przy brzegu, bo się przytapiałam (mistrzem pływania nie jestem). Może za dużo w mym życiu asekuracji i odkładania na potem dlatego zamierzam w tym roku jechać z koleżanką w Bieszczady, choć mi się to wydaje wyprawą wielką i niebezpieczną jak na ośmiotysięcznik. Wetlina będzie nasza. Asekuracją jest również to, że do tej pory nie nauczyłam się dobrze pływać, choć kocham wodę, mówię sobie: jeszcze mam czas, ale kto jak nie ja, kiedy jak nie dziś?

Trochę jestem zderealizowana, wydaje mi się, że to niemożliwe i nieprawda, że jestem już tak stara Grin Tzn. nikomu nie ubliżam, po prostu często nie ogarniam upływającego czasu, zmieniających się godzin, dat i lat. To tak przecieka przez palce, a po kilku dniach już nie pamiętam, co było myślą przewodnią danego dnia, czy byłam szczęśliwa czy tylko mi się tak wydawało, co się mojej głowie myślało, o kim mi się kiedy przypomniało i co istotnego się stało, bo pamięci mam mało i to przyznaję śmiało. Ona jest, ale wybiórcza, pamiętam np. że polonistka w podstawówce powiedziała, że kocha motory Grin Jak nic na starość mnie jakaś demencja czeka albo arterioskleroza dlatego wczoraj zapobiegawczo siemię lniane sobie zrobiłam (śmieję się, mamę naszło na nie, a ja skorzystałam, choć się trochę tego podejrzanego kleiku bałam).
Dobrej nocy kochani.
"Odkąd sięgam pamięcią, zawsze było coś nie tak..."
 
Nadzieja
Dodany dnia 04/05/2012 14:20
Awatar

Pasjonat


Postów: 5532
Data rejestracji: 20.08.08

[img]http://buhh.pl/kartki/10/461.jpg[/img]


[b][color=#cc00cc]100lat! spełnienia marzeń GirlKwiatek[/color][/b]
Edytowane przez Nadzieja dnia 04/05/2012 14:22
[color=#333399]"Nigdy nikomu nie ufaj, Danielu, a tym bardziej ludziom, których podziwiasz. Bo nie kto inny, a właśnie oni zadadzą ci najboleśniejsze rany."
Carlos Ruiz Zafón " Cień Wiatru"[/color]
 
Perfidia
Dodany dnia 04/05/2012 18:53
Awatar

Grupa Trzymająca Władzę


Postów: 7779
Data rejestracji: 26.01.09

girl, wszystkiego co najlepsze Smile

[URL=http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/2995c19fb923f7c7.html][IMG]http://images40.fotosik.pl/1538/2995c19fb923f7c7med.jpg[/IMG][/URL]
[color=#990099][i]Czasem jest tak, że to, co się liczy, nie da się policzyć,
a to, co daje się policzyć - nie liczy się.[/i]
[small]A.Einstein[/small][/color]

[small]1,6180339887498948482045868343656...[/small]
 
http://antyproana.blox.pl
Rat
Dodany dnia 05/05/2012 12:06
Awatar

Platynowy forumowicz


Postów: 3056
Data rejestracji: 07.02.11

spóźnione , ale szczere życzenia
wszystkiego najlepszego , duużo duużo zdrówka i uśmiechu na buźce Smile
[img]http://ekarteczka.pl/kartki/15/437.jpg[/img]
[color=#33cc33] Czasem sobie myślę, że
Oj, lepiej byłoby gdyby nie było mnie. [/color]
 
https://sknerus.pl/pl/pp/301470/456
girl interrupted
Dodany dnia 06/05/2012 13:19
Awatar

Srebrny Forumowicz


Postów: 1339
Data rejestracji: 23.09.10

Dziękuję serdecznie za życzenia kochane dziewczyny i Czaderowi również, że pamiętał w SB.

- Dziś dzień spędzam w rodzinnym gronie: przyjeżdża brat z bratową
- W nocy przyjęłam jednak Hydroxyzynę, bo czułam się niewyraźnie
- W piątek przyszły zamówione za małe szorty (to jest tak, jak ktoś się oszukuje, że jest szczuplaczkiem, to już chyba czwarta za mała rzecz jaką zamówiłam w ciągu ostatnich miesięcy: kurtkę oddałam mamie, resztę zwróciłam)
- Wczoraj jak przyjechała koleżanka na zmianę chciało mi się spać i płakać (nie sądzę, by to było w jakikolwiek ze sobą powiązane), płakać, bo wciąż jestem na lekach i trochę objawowa
- Dziś przyłapałam się na niedobrej myśli
- Przytyłam, więc rozumie się samo przez się, że szorty za małe - coś odreagowuję jedzeniem, być może niedawny wyjazd mamy, być może wyraża się przez to moja trochę gorsza forma psychiczna (co by brzmiało znajomo, przestało mi się chcieć wychodzić na rower)
- Urodziny mdłe i nudne jak flaki z olejem - jak pomyślę, jak chciałabym spędzić ten dzień to sobie odbiję w przyszłym roku jak (mam nadzieję) będę się lepiej czuła
- Obserwacja tzw. super moon udana, trzy fotki zrobione
- Cała nadzieja, że jutrzejsza terapia przywróci mnie nieco do pionu. Z jedzeniem sama się przywrócę, bo wiem, jak to ugryźć, ale pozostałe sprawy są dość pilne i wymagające omówienia (chyba łącznie z niedobrymi myślami i dziwną wizytą u psychiatry 18.04). Mam fantazję, że chudnięcie i tycie to trochę szukanie celu w życiu, bo jak przytyję to mam co robić i czym zająć myśli, oby mi się kiedyś chciało zajmować je tematami innymi niż kalorie, dżizas heh. Być może to ostatnie zdanie brzmi chorobowo, ale tak właśnie o tym myślę. Trochę poszatkowany ten post, ale dużo się wydarzyło i każdy z tych podpunktów mogłabym rozwinąć tylko nie chcę przedłużać posta, bo jak zwykle długo mi wyszło.
"Odkąd sięgam pamięcią, zawsze było coś nie tak..."
 
girl interrupted
Dodany dnia 14/05/2012 00:22
Awatar

Srebrny Forumowicz


Postów: 1339
Data rejestracji: 23.09.10

Dziś cieszę się z tego, co osiągnęłam, z tego, kim jestem. Zawsze znajdzie się ktoś bardziej chory i ktoś zdrowszy, jednak zdaję sobie sprawę, że istotnie może być gorzej. Biorę się za czytanie książek, trzeba się wystylizować na intelektualistkę Grin Chciałabym naprawdę te książki przeczytać i żeby mi coś z nich w głowie zostało. Z Arnhild Lauveng drugiej części zostało mi to, że tęskniła ona za swoimi lekarzami i terapeutami, a jednocześnie zdawała sobie sprawę, że to relacje czysto zawodowe. Kiedyś to poruszałam na terapii - dowiedziałam się, że tęsknię "za czymś" w terapii. A mi się zdarza tak po prostu tęsknić za terapeutką, bo ona mi się wydaje tak dobrą, życzliwą osobą. Pewnie w życiu jest trochę dobrych, życzliwych osób, ale ja jestem jak ta cebula - nie przy wszystkich mam chęć, odwagę, sposobność zdjąć większość swoich warstw. Więc może jednak tęsknię za swoją prawdziwością i szczerością wobec drugiej osoby. Jest mi to ciężko osiągnąć w realu, najchętniej zamieniłabym się w słuchacza nie dając nic od siebie, nie zdejmując swoich warstw, ale czy w istocie jest się czego bać? Ze swoich zranień też można wyciągnąć informację zwrotną.

Terapia jest dla mnie lepsza od Prozacu: tak optymistycznie mnie nakręca i ustawia myślenie na jedyne słuszne tory. Sama też po trosze umiem się ustawić (te zwrotnice z negatywnego na pozytywne myślenie). Nie wiem, jak to zobrazować, ale choroba wydaje mi się teraz zbyt prostym rozwiązaniem, by w nie uciekać. Kiedy jest mi źle, pytam siebie: "Co się stało?", a nie lecę z automatu: "Nie wytrzymam tego dłużej". Szukam przyczyn i o dziwo tak jestem wytresowana, że często mi się udaje do nich dotrzeć.

Wciąż nie dowierzam w siebie, dowiedziałam się w poniedziałek, że poradziłam sobie ze sobą, tym, co się działo w 70-75% - no w życiu bym sobie tyle nie dała. Jest to bardzo pocieszające, że jest ktoś, kto we mnie wierzy, w moje siły i choć to jej praca to pozwala mi to spojrzeć na siebie jej oczyma. Brzmi to jak jakiś urywek soap opera, w ogóle jestem tak strasznie zachwycona, mój entuzjazm nie stygnie, już tu chyba wielokroć pisałam o wdzięczności... nie ma w tym nic z udawania. Dla mnie przeprogramowanie moich szlaków neuronowych w mózgu to po prostu arcydzieło. Nie wiem, jak to się robi, by nie patrzeć przez pryzmat diagnozy na daną osobę, ale jej to niepatrzenie cholernie dobrze wychodzi, bo nigdy się nie czułam na terapii jak świr. A diagnozę mam (trzeba przyznać) raczej ciężkiego kalibru Grin Choć czasem głupio o jakichś odjechanych rzeczach mówić to nie spotkało mnie na terapii nic takiego, co by mnie w tym zablokowało (u psychiatry się zdarzyło).

Na solianie jestem lekko przymulona, śpię po trzy godziny w ciągu dnia, jednak na razie mi to bardzo nie przeszkadza. Nawet nie chce mi się tego zgłaszać, bo dostanę Abilify i będę spać po cztery godziny na dobę. Na razie jestem pogodzona z tym, co jest, bo zawsze może być gorzej. I zaczynam rozumieć dawne pytania psychiatry o to, czy się kłócę z mamą - w sumie to jest poezja się pokłócić jeśli ktoś jest symbiotycznie zależny. Ostatnio o zostawiony talerz na stole - postraszyłam trochę i skończyło się tym, że talerze sprząta po mnie mama, nie ma to jak "konstruktywna" kłótnia.

Oj, już widzę, że dziś naprodukowałam elaborat, więc pożyczę tylko dobrej nocy na koniec, śpijcie dobrze.
"Odkąd sięgam pamięcią, zawsze było coś nie tak..."
 
girl interrupted
Dodany dnia 18/05/2012 00:07
Awatar

Srebrny Forumowicz


Postów: 1339
Data rejestracji: 23.09.10

Doszłam chyba do takiego momentu kiedy muszę sobie odpowiedzieć na pytanie: Jak ja się właściwie czuję? A to jest pytanie za 100 punktów i odpowiedź wiele rozjaśni. Przychodzi mi skonfrontować optymizm terapeutki ze swymi własnymi odczuciami... Chciałabym tak zaafirmować "ciągle jeszcze ten świat jest piękny", po trosze sobie wmówić, że jest kolorowo i różowo, ludzie dobrzy, a świat przyjazny, jednak chyba coraz mniej mi wychodzi silenie się na uśmiechy. Nie chcę tego bagienka złego nastroju po raz kolejny, nie chcę dać mu się wchłonąć tylko coraz mniej mi zależy (po co? dla siebie?). To wydaje się tak proste położyć się do łóżka i powiedzieć: "[i]nie wstanę, tak będę leżała[/i]". No muszę wstać, bo praca, nieliczne obowiązki i kto kupi do domu bułki? Heh.
Psychiatra coś wyczuła pismo nosem, bo zapytała jak nigdy nie pytała o niedobre myśli, ale NIE, nie poddam się. Przykro mi tylko, że już tyle lat się z tym borykam i jakoś nie mogę podomykać pewnych spraw, zamknąć pewnych etapów np. dołowania się. I tak w koło Macieju, samopoczucie i ja zataczamy koła tylko mam resztki nadziei, że nie są to takie same koła jak na początku, bo to by znaczyło, że jestem jednak beznadziejnym przypadkiem.
"Odkąd sięgam pamięcią, zawsze było coś nie tak..."
 
Perfidia
Dodany dnia 18/05/2012 08:35
Awatar

Grupa Trzymająca Władzę


Postów: 7779
Data rejestracji: 26.01.09

Kochana girl Smile Ty beznadziejnym przypadkiem?! W życiu. Jesteś chyba najbardziej optymistyczną osobą tutaj Smile Już kiedyś Ci napisałam - robisz wrażenie tak poukładanej, tak nastawionej na dobre rzeczy, że ciężko wykrzesać z siebie coś optymistycznego odpisując na Twoje posty.
[color=#990099][i]Czasem jest tak, że to, co się liczy, nie da się policzyć,
a to, co daje się policzyć - nie liczy się.[/i]
[small]A.Einstein[/small][/color]

[small]1,6180339887498948482045868343656...[/small]
 
http://antyproana.blox.pl
sensitivechild
Dodany dnia 18/05/2012 18:28
Awatar

Platynowy forumowicz


Postów: 2771
Data rejestracji: 04.12.10

Smile Girl, może to taki moment? Nie zawsze jest optymistycznie, czasem trzeba "dać sobie na luz".
Poczytałam trochę Twojego wątku i ... uśmiechnęłam się do Ciebie. Tak jak napisała Perfidia - jesteś mega optymistyczna i to się udziela.
Pisałaś wiele razy, że jesteś "przeterapeutyzowana" (uwielbiam to określenie), już wiele lat uczestniczysz w terapii. Miałaś jakiś kontrakt, który potem przedłużałyście? Jak to wyglądało u Ciebie?
Ściskam Smile
[color=#ff00cc]''Two and a half years ago, hell came to pay me a surprise visit" Andrew Solomon[/color]
[b][color=#ff9900]
"-Puchatku? -Tak Prosiaczku? -Nic- powiedział Prosiaczek biorąc Puchatka za łapkę - Chciałem się tylko upewnić,
 
girl interrupted
Dodany dnia 19/05/2012 00:54
Awatar

Srebrny Forumowicz


Postów: 1339
Data rejestracji: 23.09.10

Dziękuję kochane robaczki: Perfidia i sensitive Kwiatek

Odnośnie kontraktu to nie mamy żadnego pisanego, ale taki, że mam się starać i być grzeczną Grin Nie no, śmieję się. Zasada niepisana jest chyba taka, że chodzę tak długo, jak chcę i tak długo, jak potrzebuję.

Jak położyłam się spać popołudniem na pięciogodzinną "drzemkę" i śniła mi się jakaś terapia, ale nie z obecną terapeutką: były jakieś pytania o to, czemu nie robię makijażu i zadzwonił mój telefon, odebrałam i powiedziałam, że nie mam czasu teraz rozmawiać i w głowę zachodziłam, co kogo interesuje kwestia makijażu jak są inne, ważniejsze sprawy. Makijażu nie robię, bo jestem bardzo pewna siebie i bez niego LOL. Zabieram rudzielca (mojego kota) i razem idziemy odpłynąć w senny niebyt. To jest strasznie przyjemne, ale też dołujące (dołujące bardziej) przesypiać dni, które można by wypełnić znaczeniem.

Niestety nie jestem dla siebie dobra ostatnio, ale jutro obiecuję wejść do wanny, odebrać książki z empiku, zjeść coś innego jak chleb na obiad (z tym może być ciężko). Nie wiem, czy zasługuję na dobre życie i na swoją wyrozumiałość. Kiedy mam "gorsze dni" to niestety zamiast wyrozumiałości kręcę bat na siebie. A przecież powinno być tak, że powinniśmy być dla siebie dobrzy, a w tych gorszych chwilach podwójnie wyrozumiali.

Mogłabym tak pisać i pisać, ciągnąć wątki myślowe w nieskończoność i powoli rozsupływać supełki psyche... Został mi tylko ten doklejony uśmiech, a oczy jakieś takie szkliste - aż się nimi dziś przestraszyłam, ale jakoś tak niezręcznie mi pisać... zawsze byłam taka "ku pokrzepieniu serc", więc się nie chcę wyłamywać z forumowej roli, a moje oczy niech pozostaną nie szkliste tylko jak stwierdził mój brygadzista: senne. "[i]Niby bezpiecznie, ale wcale nie jest dobrze w moim śnie[/i]", ale mam rudzielca (tego od syndromu sztokholmskiego), utulę go i będzie bezpiecznie i dobrze. Dla takich słodkich rudzielców warto żyć. Z każdym głaskiem kocham go bardziej. To takie piękne, sporo-ponad-sześciokilogramowe maleństwo.

A jeszcze chciałam wspomnieć, że poruszyłam dziś kwestię sprzątania talerzy ze stołu, że mi przykro, że o takie głupoty się kłócimy i o dziwo mama już tego nie pamiętała, a mi dalej siedzi to w głowie. Mądrze ktoś mi napisał, że w pewnym wieku nie powinno się już mieszkać z rodziną, bo mieszkając samemu można się nawet potykać o talerze na dywanie i rozrzucone wszędzie ubranie, a razem trzeba dochodzić do kompromisów i czasem tolerować swe bałaganiarstwo, bo jestem istotnie bałaganiarzem i bywam pesymistą, ale nie tak bezkresnym jak kiedyś.
"Odkąd sięgam pamięcią, zawsze było coś nie tak..."
 
sensitivechild
Dodany dnia 19/05/2012 12:35
Awatar

Platynowy forumowicz


Postów: 2771
Data rejestracji: 04.12.10

Girl, najważniejsze chyba być sobą... Jest Ci źle, to piszesz jak jest, a nie doklejasz sobie uśmiech Smile każdy może sobie pozwolić na takie chwile, tak to w życiu już bywa... Smile ściskam Cię serdecznie
[color=#ff00cc]''Two and a half years ago, hell came to pay me a surprise visit" Andrew Solomon[/color]
[b][color=#ff9900]
"-Puchatku? -Tak Prosiaczku? -Nic- powiedział Prosiaczek biorąc Puchatka za łapkę - Chciałem się tylko upewnić,
 
martyna
Dodany dnia 19/05/2012 12:43
Awatar

300% normy


Postów: 11241
Data rejestracji: 07.08.09

Girl ale wspólne życie uczy kompromisów a to jest niezwykle przydatne w życiu. Ja staram sie zastanowić czy jest o co się kłócić czy nie prościej po prostu wynieść te śmieci, pozbierać te talerze....
Czasem mamy tak mało czasu dla siebie, że szkoda je marnować na kłótnie o głupstwa.
Girl każdy bywa pesymistą częściej bądź rzadziej a znasz def pesymisty ?
pesymista to optymista patrzący realnie na świat Smile
Życie jest zbyt krótkie, aby pić kiepską herbatę, czytać złe książki i marnować czas na ludzi, dla których nic nie znaczymy.
 
modliszka
Dodany dnia 19/05/2012 17:21
Awatar

Złoty Forumowicz


Postów: 2327
Data rejestracji: 26.10.09

Girl po pierwsze powtórzę za sensitive najważniejsze to być sobą.Udawanie do niczego dobrego nie prowadzi a na pewno nie służy najważniejszej osobie czyli Tobie.
Po drugie myślę, że mogę wypowiedzieć się za ogół: nikt nie przypisał Ci tu żadnej roli! Śmiało się wyłamuj choć tak naprawdę nie ma z czegoSmile

I jeszcze..nie ma ludzi idealnych, nawet perfekcjoniści są zazwyczaj bardzo nieszczęśliwymi ludźmi
[i]Złamać można praktycznie wszystko, nawet
serce.
Lekcje, których udziela nam życie, nie przynoszą
mądrości, lecz blizny i zrosty.[/i]
 
girl interrupted
Dodany dnia 20/05/2012 00:16
Awatar

Srebrny Forumowicz


Postów: 1339
Data rejestracji: 23.09.10

Skoro już tu wiszę nickiem, bo się nie wylogowałam to skrobnę słów parę.
Dziś jestem rozkapryszona i humorzasta jak kobieta w ciąży: coś bym chciała, ale nie wiem, co; a może mi się wcale nie chce? Coś bym zrobiła, a może lepiej nic nie robić... I tak stoję sobie na rozdrożu i się zastanawiam w którą stronę lepiej, a może tak postoję, popatrzę, pokontempluję i ktoś za mnie się ruszy, ktoś za mnie podejmie decyzję. Wiem, że dziś jestem nieznośna. Wstydzę się, że alarmuję cały świat, że prawie umieram, że mi tak źle, że mi depresja wraca... a może mi po prostu potrzeba czyjejś uwagi, może czegoś nie dostaję od ludzi co bym chciała, no właśnie ale jak określić, czego mi brak, jeśli jestem totalnie rozmemłana. Mama (tak, znowu o mamie) mówi: robię co mogę, pomagam jak umiem - a mi jeszcze mało, coś mi nie tak.

Z trzech zamówionych książek przejrzałam Yaloma, Kubusia Puchatka i te dwie super, z poradnika do jogi jestem tak średnio zadowolona; fakt: jest trochę mało przejrzysty, ale w ogóle zastanawiam się, czy można się dobrze technicznie nauczyć jogi z książki. I oczywiście co zrobiłam? Uczepiłam się myśli, że jedna z trzech książek niezbyt mi się podoba - brawo heh. I tak się poirytowałam tym, a irytacja też dlatego, że moje życie jest takie mdłe, przewidywalne i zastanawiam się, czy żyję, a może już psychicznie umarłam? Hmm, ale jeśli coś umiera to po to, by mogło narodzić się coś innego być może piękniejszego?

Dziękuję sensitive, martyna i modliszka - przeczytałam, co napisałyście z zainteresowaniem. Jeśli bym się chciała tak bardzo wyłamać to pewnie dużą czcionką bym tu wkleiła "ratunku, umieram" Grin Ale jednak mam wzgląd na nerwy Makra i Perfidii, ja nie umieram, ja żebrzę w głupi sposób o zainteresowanie jak jakaś emo-nastolatka - nie lubię tego. Dlatego postaram się dać sobie swoje zainteresowanie, nie kręcić na siebie batów, nie straszyć, nie histeryzować ino się z otoczeniem jogicznie zharmonizować.

A swoją drogą to miałam dwutygodniową przerwę w terapii i teraz raczej bym nie powiedziała, że mi to nie posłużyło tylko bardziej tak, że panicznie boję się zostać bez TEJ opieki jakby się jakiś dramat zaraz miał wydarzyć i wrócić mi miała choroba w najgorszej postaci. A ja... no jakby powiedzieć heh, jeszcze nie umieram. Zamierzam żyć długo i kiedyś (kiedyś?) sprawię, że moje życie będzie ciekawe, a nie przewidywalne i nudne jak flaki z olejem.

Dziękuję kochani, że jesteście. Tak sobie lubię radośnie tu popisać, to mi chyba pomaga takie klikanie i stawianie tych pseudofilozoficznych hipotez w tym okienku do pisania. Ja to tak sobie umiem pięknie wytłumaczyć, pomemłać i zmielić w sobie, a idę na terapię i się okazuje, że i tak nie o to chodzi zacieszacz No, może w jakimś procencie się umiem odnaleźć, może się dowiem, że w 70% - hehe, ubawiłabym się ponownie.
"Odkąd sięgam pamięcią, zawsze było coś nie tak..."
 
Perfidia
Dodany dnia 20/05/2012 12:00
Awatar

Grupa Trzymająca Władzę


Postów: 7779
Data rejestracji: 26.01.09

A ja myślę, że czasem lepiej pozwolić sobie na napisanie "ratunku, umieram" niż np. przemilczeć i czekać, aż inni się domyślą. Dla mnie to nie jest "emo zachowanie". Emo jest wtedy jak ktoś nie powie wprost, ale wykonuje różne dramatyczne i teatralne gest, które mają zwrócić uwagę.
[color=#990099][i]Czasem jest tak, że to, co się liczy, nie da się policzyć,
a to, co daje się policzyć - nie liczy się.[/i]
[small]A.Einstein[/small][/color]

[small]1,6180339887498948482045868343656...[/small]
 
http://antyproana.blox.pl
girl interrupted
Dodany dnia 21/05/2012 19:16
Awatar

Srebrny Forumowicz


Postów: 1339
Data rejestracji: 23.09.10

Postaram się zwięźle, bo ostatnio trochę tutaj przesyt formy na treścią i za bardzo udziwniłam te swoje wypociny.

Dzisiejsza terapia przepocona, słowo honoru, że w pracy się tak nie napocę, a dziś to się chyba z nerwów pociłam. Ktoś mi może powie, że terapia nie jest ciężką pracą? Ciężką strasznie. Zdziwiłam się tym swoim przepoceniem, bo mi się wydawało (wydawało - dobre słowo), że jestem taka spokojna i opanowana, a mówiłam szybko, plątałam wątki no i chyba organizm mi jednak mówił, że się stresuję. A mózg na to: "niemożliwe" hehe. Wniosek z terapii taki, że nie realizuję siebie, swoich możliwości, nie idę w kierunku tego, co chciałabym w życiu zrobić. Emocje nie przelatują przeze mnie tylko koło mnie i nie jest "akcja-reakcja" tylko spóźniony, kilkudniowy zapłon zanim się zorientuję, o co mi chodzi i z czego to wynika to lecę po skrajnościach: straszeniem rodziny. Szczerze im współczuję tego, co mają ze mną, bo to ciężki kawałek chleba.
Jedyne, co zauważam in plus to to, że dość płynnie mi się rozmawia na terapii mimo, że czasem to poplątane. Nie łapię już długich zawieszek, jak na samym początku, nie zastanawiam się w nieskończoność nad pytaniem. To nic dziwnego, że po tylu latach jestem taka otwarta, ale ja się wolno oswajam to raz, a dwa, że jednak o pewnych rzeczach mówi się trudno bez względu na mijający czas, bo może jeśli przemilczę to tego nie będzie, ale to tak nie ma, bo objawy i tak znajdą swoje ujście.

Perfidia dziękuję za tych słów kilka. Do takiej bezpośredniej bezpośredniości jeszcze tutaj nie doszłam, ale gdy będzie tak tragicznie źle to poszukam pomocy w realu, nie będę Wam głowy zawracać. Teraz znowu mam dwa tygodnie bez terapii, postaram się o to, by były to dla mnie dobre dwa tygodnie, ale postaram się to jest złe słowo, bo to tak, jakbym oczekiwała porażki. Bardzo chcę żeby to były dobre dwa tygodnie - niech tak się stanie.
"Odkąd sięgam pamięcią, zawsze było coś nie tak..."
 
Przeskocz do forum:
Podobne Tematy
Temat Forum Odpowiedzi Ostatni post
Jeszcze żona chłopaka z chad Przedstaw się 4 05/11/2020 18:48
Schizofrenia prosta - przemyślenia, spekulacje, wasze zdanie... Czym ona jest według was samych??? Schizofrenia 14 17/08/2020 20:46
w tym swiecie jestem jeszcze ja Przedstaw się 4 23/07/2020 18:12
czy depresja jest uleczalna? Depresja 78 16/04/2020 12:11
A na nerwicę najlepsza jest... Przedstaw się 14 01/01/2020 14:02

51,683,936 Unikalnych wizyt

Powered by PHP-Fusion copyright © 2002 - 2024 by Nick Jones.
Released as free software without warranties under GNU Affero GPL v3.

2024