25 Listopada 2024
Logowanie
Nazwa użytkownika

Hasło

Zapamiętaj mnie


Em Em
1 tydzień Offline
sasta sasta
2 tygodni Offline
notno notno
4 tygodni Offline
KingArthur KingArthur
9 tygodni Offline
swistak swistak
10 tygodni Offline
Ostatnio zarejestrował się: davidcorso
Ogółem Użytkowników:2,209
Shoutbox
Musisz zalogować się, aby móc dodać wiadomość.

18/12/2022
Cześć, Rafa!

15/12/2022
Dzień Dobry Wszystkim Smile

06/10/2022
zdrowia

06/10/2022
Covid zapukał do moich drzwi poraz kolejny ten już ze szpitalem w tle. Stres

17/07/2022
Romek, nowi użytkownicy mają zablokowaną możliwość pisania na Forum - najpierw muszą się przedstawić w dziale "przedstaw się".

Archiwum shoutboksa
Zobacz temat
 Drukuj temat
Nowe życie Hadassy
verdemia
Dodany dnia 24/09/2011 11:44
Złoty Forumowicz


Postów: 1809
Data rejestracji: 29.07.09

[quote]@Verdemia
no i tak zwykle się kończą terapie...umywa rączki...spryciara jedna...
- uważam, że to może być bardzo krzywdząca opinia. Wbrew pozorom nie jest łatwą rzeczą powiedzieć pacjentowi, że nie można mu pomóc.[/quote]

przepraszam. Nie chcialam nikogo w ten sposob zle osadzic. napisalam tak po swoich doswiadczeniach. No ale fakt, ze tak nie mozna.
 
hadassa
Dodany dnia 26/09/2011 20:45
Awatar

Złoty Forumowicz


Postów: 1611
Data rejestracji: 13.03.10

Wczoraj i dzisiaj przeżywam jakąś totalną wściekłość. Chodzę naładowana jak chcmura gradowa. Krzyczę bez powodu na męża i córkę, jestem opryskliwa i niemiła. Wszystko mnie denerwuje, każde słowo...A nie ma żadnych zewnętrznych przyczyn, aby tak było...Mąż jest dla mnie miły, córka grzeczna...okres też mi się nie zbliża...właśnie sie skończył...a ja przeżywam jakąś masakręSadAngry
Do dupy jest to moje życie...tzn. moje zachowanie, to że jestem chora, uzależniona...do dupy...jeszcze na dodatek włączyły mi sie ostatnio jakieś chore lęki. Unikam ludzi, bo każdy kontakt napawa mnie lekiem...jak mam wyjść z domu to jest to dla mnie poważny stres. Najgorzej znoszę towarzystwo dalszej rodziny. tzn teściowie, rodzice, brat męża z rodziną...wszyscy mnie męczą i stresują. Nie mam ochoty z nimi rozmawiać i udawać, że jest fajnieAngryAngryAngry
Dlaczego udawać? Bo jak mówię, że nie jest fajnie, to na twarzach pojawia się konsternacja, a wtedy czuję się jescze gorzej...
Bez sensu to wszystkoSad
Tyle na dziś...
[color=#660099][i]" A ja jestem proszę Pana na zakręcie
moje prawo, to jest pańskie lewo.
Pan widzi krzesło, ławkę, a ja rozdarte drzewo.(...)
Ode mnie widać niebo przekrzywione..."[/i][/color]
 
Czader
Dodany dnia 26/09/2011 20:48
Awatar

Pasjonat


Postów: 5149
Data rejestracji: 29.09.10

...myślałaś o tym wyjeździe ?
 
hadassa
Dodany dnia 26/09/2011 20:51
Awatar

Złoty Forumowicz


Postów: 1611
Data rejestracji: 13.03.10

Tak, chyba się zdecyduję...ale moge pojechać nie wcześniej niz w lutym...czemu pytasz?
[color=#660099][i]" A ja jestem proszę Pana na zakręcie
moje prawo, to jest pańskie lewo.
Pan widzi krzesło, ławkę, a ja rozdarte drzewo.(...)
Ode mnie widać niebo przekrzywione..."[/i][/color]
 
Czader
Dodany dnia 26/09/2011 20:53
Awatar

Pasjonat


Postów: 5149
Data rejestracji: 29.09.10

...bo jak widzę "źle się dzieje w państwie duńskim" i dobrze byłoby coś z tym zrobić zwłaszcza że ma tego świadomość terapeutka (radząc wyjazd) i Ty sama ( przeżywam jakąś masakrę)
 
hadassa
Dodany dnia 27/09/2011 12:34
Awatar

Złoty Forumowicz


Postów: 1611
Data rejestracji: 13.03.10

Dziś jeszcze nie wiem jak sie czuję...wiem tylko że za długo spałam...planowałam tak do 10.30...myślałam, że się obudzę, a tu klops! Obudził mnie dzwonek do furtkiZawstydzony...listonosz...
A teraz idę gotować obiad.
Edytowane przez hadassa dnia 27/09/2011 13:55
[color=#660099][i]" A ja jestem proszę Pana na zakręcie
moje prawo, to jest pańskie lewo.
Pan widzi krzesło, ławkę, a ja rozdarte drzewo.(...)
Ode mnie widać niebo przekrzywione..."[/i][/color]
 
Nadzieja
Dodany dnia 27/09/2011 15:04
Awatar

Pasjonat


Postów: 5532
Data rejestracji: 20.08.08

Zdarza sięSmile ja także dzisiaj pół dnia przespałam,strasznie rozebrała mnie ta grypa i osłabiona jestem..,a co dobrego gotujesz?
[color=#333399]"Nigdy nikomu nie ufaj, Danielu, a tym bardziej ludziom, których podziwiasz. Bo nie kto inny, a właśnie oni zadadzą ci najboleśniejsze rany."
Carlos Ruiz Zafón " Cień Wiatru"[/color]
 
hadassa
Dodany dnia 27/09/2011 15:41
Awatar

Złoty Forumowicz


Postów: 1611
Data rejestracji: 13.03.10

Ugotowałam coś a'la zupa gulaszowa, tylko z większą ilością warzyw,mniam...już zjadłyśmy z córką...
A co do spania...hmmm...pewnie, że CZASEM może się zdarzyć, ale mnie nie zdarza się czasem, tylko bardzo często...inie dlatego, że jestem przeziębiona...
Ja obecnie potrzebuję około 10-11 godzin snu na dobę, to jest jakaś porażka. A że chodzę spać po północy, to łatwo sobie policzyć, do której śpię, żeby się wyspać...

Dziś na szczęście czuję się lepiej. Na razie jestem w miarę spokojna...

Ale wczoraj wieczorem bardzo pokłóciałam się z mężem. On uważa, że ja "mam komfort chorowania"...i dlatego ciągle choruję. A poza tym uważa, że depresję, alkoholizm, dwubiegunowość w ogóle sobie wymyśliłam...i to właśnie świadczy o mojej chorobie psychicznej...wymyśliłam sobie to, bo jest mi to potrzebne...
Te jego teorie są chore...ręce mi opadają. Nie che chyba zaakceptować, prostszego wytłumaczenia...nie wiem...może mu się nie mieści w głowie, że jego żona jest uzależniona od alkoholu...
Czuję się przez to bardzo, bardzo samotna...Sad
Tak więc właściwie, nie czuję się jednak za dobrze...ale przynajmniej na razie nie jestem w furii
[color=#660099][i]" A ja jestem proszę Pana na zakręcie
moje prawo, to jest pańskie lewo.
Pan widzi krzesło, ławkę, a ja rozdarte drzewo.(...)
Ode mnie widać niebo przekrzywione..."[/i][/color]
 
york
Dodany dnia 27/09/2011 16:28
Awatar

Medalista


Postów: 559
Data rejestracji: 15.12.10

Hadassa pisałaś kiedyś że bierzesz Wellbutrin XR Bo on powinien działać aktywizująco, czy mimo zażywania go też tyle śpisz?
Są myśli, słowa nawet, które trzeba głośno wypowiedzieć, aby nas straszyć przestały
 
Czader
Dodany dnia 27/09/2011 16:43
Awatar

Pasjonat


Postów: 5149
Data rejestracji: 29.09.10

[i] On uważa, że ja "mam komfort chorowania"...i dlatego ciągle choruję. A poza tym uważa, że depresję, alkoholizm, dwubiegunowość w ogóle sobie wymyśliłam...i to właśnie świadczy o mojej chorobie psychicznej...wymyśliłam sobie to, bo jest mi to potrzebne...
Te jego teorie są chore...ręce mi opadają. Nie che chyba zaakceptować, prostszego wytłumaczenia...nie wiem...może mu się nie mieści w głowie, że jego żona jest uzależniona od alkoholu...
Czuję się przez to bardzo, bardzo samotna...[/i]

Pamiętam jak rok temu strasznie denerwował mnie Twój Wątek. Pamiętam nawet dlaczego. Pisałaś wtedy bardzo dużo o tym że chorujesz ale w Twojej Chorobie wspiera Cię Mąż, Dziecko, Rodzina. Ale to było rok temu.

Z tego co piszesz wynika (teoretycznie z mojego męskiego punktu widzenia) że facet sobie przestał radzić. Spróbuj zrozumieć że tego się nie da zrozumieć. "moja żona jest uzależniona od alkoholu"... no dobra... a czy moja żona się leczy ? Może jeszcze inaczej, co innego zrozumieć, a co innego pogodzić się z tym i zaakceptować.... jakby na to nie patrzeć... odrobinę racji... to on jednak ma... "masz komfort chorowania" ... popatrz na to z drugiej strony... "mam depresję, jestem dwubiegunowa, beznadziejna, chlapnę sobie jednego od razu poczuję się lepiej"... Może ON też czuje się przy Tobie samotny ? Kiedy ostatni raz rozmawialiście "tak jak kiedyś" ? Bez krzyków, wrzasków, z uśmiechem i błyskiem w oku pt "fajnie że jesteś" ?
 
hadassa
Dodany dnia 27/09/2011 16:47
Awatar

Złoty Forumowicz


Postów: 1611
Data rejestracji: 13.03.10

Biorę Velbutrin, i to juz docelową dawkę...300mg. Na początku rzeczywiście czułam znaczną poprawę i potrzebowałam mniej snu, ale to było przez pierwszy miesiąc brania, teraz niestety ten aktywizujący efekt minął...
Zastanawiam się, na ile w ogóle Velbutrin na mnie działa, skoro od miesiąca ciągle mam doła...jedyne co sie poprawiło i nie minęło, to jestem bardziej energiczna, ale też bez rewelacji.
[color=#660099][i]" A ja jestem proszę Pana na zakręcie
moje prawo, to jest pańskie lewo.
Pan widzi krzesło, ławkę, a ja rozdarte drzewo.(...)
Ode mnie widać niebo przekrzywione..."[/i][/color]
 
hadassa
Dodany dnia 27/09/2011 17:04
Awatar

Złoty Forumowicz


Postów: 1611
Data rejestracji: 13.03.10

[i]Kiedy ostatni raz rozmawialiście "tak jak kiedyś" ? Bez krzyków, wrzasków, z uśmiechem i błyskiem w oku pt "fajnie że jesteś" ? [/i]

Czader, tak się składa, że też wczoraj...tylko parę godzin przed kłótnią...Mieliśmy wczoraj rocznicę ślubu i mąż kupił piekne kwiaty...w niedzielę z okazji tej rocznicy byliśmy na najnowszym filmie Almodowara...ja kupiłam bilety w ramach prezentu...

To nie jest tak, że my ze soba nie rozmawiamy, albo, że cały czas się kłócimy. Kłócimy się dużo mniej niz np: rok temu, dwa lata temu...
Jeśli pisałam rok temu o tym, że mąz mnie wspiera, to pisałam tylko połowę prawdy...bo z jednej strony starał się (i stara się) po swojemu mnie wspierać, ale z drugiej strony zdarzają sie takie właśnie akcje jak ta wczoraj...
Tak, wiem, że on też wymięka i ma po prostu dosyć, jest zmęczony. I to rozumiem. Ale to nie jest powód, żeby wymyślac sobie tak absurdalne wyjaśnienia na wytłumaczenie moich stanów i zachowań...
Ja DOSKONALE rozumiem, że może mu być cięzko się pogodzić z rzeczywiśtością taką, jaka jest. Mnie do cholery też jest trudno. W końcu to ja jestem chora, a nie on. I to ja mam siebie 24 h na dobę, a on może ode mnie uciec na jakiś czas i odpoczywa wtedy ode mnie. Ja od siebie nigdy nie odpoczywam, a miałabym na to wielką ochotę. Ale tak się składa, że raczej nie mamy wyjścia, bo niepogodzenie się z tymi faktami oznacza ciągłe walanie głową w mur, a ja mam tego dosyć i nie zamierzam tego robić, dlatego, że on ma problem z przyjęciem faktów...
Współczuję mu, naprawdę. Staram się rozmawiać, być jak najbardziej otwarta, żeby nie było między nami takiego muru milczenia, jaki był przez kilka lat...i wydawało mi się, że jest lepiej, a tu się okazuje, że ja się otwieram, mówię to co czuję, a on nadal choduje w swojej głowie jakieś chore teorie.
Wiesz Czader, po takim uświadomieniu sobie tego, odechciało mi się otwierać...
[color=#660099][i]" A ja jestem proszę Pana na zakręcie
moje prawo, to jest pańskie lewo.
Pan widzi krzesło, ławkę, a ja rozdarte drzewo.(...)
Ode mnie widać niebo przekrzywione..."[/i][/color]
 
Czader
Dodany dnia 27/09/2011 17:16
Awatar

Pasjonat


Postów: 5149
Data rejestracji: 29.09.10

[i]Tak, wiem, że on też wymięka i ma po prostu dosyć, jest zmęczony. I to rozumiem. Ale to nie jest powód, żeby wymyślac sobie tak absurdalne wyjaśnienia na wytłumaczenie moich stanów i zachowań...[/i] ... przecież ON nie siedzi w Twojej głowie, wie tylko tyle ile sama mu powiesz, jeżeli rozumiesz, spróbuj zrozumieć że JEMU potrzebne jest "wyjaśnienie" "wytłumaczenie" , nawet absurdalne, ale ma tylko takie.
[i]W końcu to ja jestem chora, a nie on. [/i]
...zabrzmiało jak "jestem chora więc mogę sobie pozwolić na więcej"
[i] ja się otwieram, mówię to co czuję, a on nadal choduje w swojej głowie jakieś chore teorie.[/i]
On też mówi to co czuje. Ty odbierasz to jak "chorą teorię na swój temat". Może nie mieć racji, możesz racji nie mieć Ty, może być tak że "prawda" leży gdzieś pośrodku. [i].Mieliśmy wczoraj rocznicę ślubu i mąż kupił piekne kwiaty...w niedzielę z okazji tej rocznicy byliśmy na najnowszym filmie Almodowara...ja kupiłam bilety w ramach prezentu...[/i]
I tego się trzymajcie. ON pamiętał o rocznicy/kupił kwiaty/Ty zabrałaś go do kina. Może potrzebujecie więcej takich wspólnych pięknych momentów ? Nie wiem/nie znam się/głośno myślę.
 
hadassa
Dodany dnia 27/09/2011 18:02
Awatar

Złoty Forumowicz


Postów: 1611
Data rejestracji: 13.03.10

[i]W końcu to ja jestem chora, a nie on.
...zabrzmiało jak "jestem chora więc mogę sobie pozwolić na więcej" [/i]

Źle mnie zrozumiałeś Czader. Ja nie uważam, że moge sobie pozwolić na więcej. Chodzi mi o to, że to ja borykam się z chorobą, nie on, on jest zdrowy i po prostu pewnych rzeczy NIE ROZUMIE. I nie musi, nie oczekuję tego. To, czego oczekuję to akceptacja MNIE jako osoby, z tym balastem, który niestety mam (każdy ma jakiś ) i nie traktowanie mnie jak niepełnosprawnej umysłowo. Bo czuję się tak właśnie traktowana. To prawda, że jestem chora na eFki, ale moje zaburzenia dotyczą głównie emocji. Inetektualne jestem sprawna, choć nie tak jak kiedyś, alkohol niestey obniżył tę sprawność, ale nie odebrał mi jej .
[color=#660099][i]" A ja jestem proszę Pana na zakręcie
moje prawo, to jest pańskie lewo.
Pan widzi krzesło, ławkę, a ja rozdarte drzewo.(...)
Ode mnie widać niebo przekrzywione..."[/i][/color]
 
Perfidia
Dodany dnia 27/09/2011 20:25
Awatar

Grupa Trzymająca Władzę


Postów: 7779
Data rejestracji: 26.01.09

Hadasso - a pomyślałaś, że przez niego może przemawiać frustracja? Poczucie bezsilności? Niecierpliwość? Bo on chciałby, żebyś była zdrowa tu i teraz, bo wścieka się bo nie jest w stanie przejąć choćby częściowo ciężaru Twojego zdrowienia? Stąd takie "chore teorie". Nie wiem jak jest bo nie znam was, ale tak jak to opisałaś to zabrzmiało jak pretensje zmęczonego i sfrustrowanego osobnika.
[color=#990099][i]Czasem jest tak, że to, co się liczy, nie da się policzyć,
a to, co daje się policzyć - nie liczy się.[/i]
[small]A.Einstein[/small][/color]

[small]1,6180339887498948482045868343656...[/small]
 
http://antyproana.blox.pl
Alia
Dodany dnia 27/09/2011 21:35
Awatar

Grupa Trzymająca Władzę


Postów: 2831
Data rejestracji: 01.09.09

Hadasso, poczucie, że ta druga osoba ma "komfort chorowania" nie jest niczym dziwnym. Ja też miewam takie myśli w odniesieniu do męża, kiedy ja muszę sobie ze wszystkim radzić, o wszystkim pamiętać, utrzymywać dom w kupie, a on właśnie przeżywa kolejny atak natręctw albo znów nie może rano wstać. Rzadko mu to mówię, ale w kłótniach zdarza mi się rzucić takim oskarżeniem. Bo jestem czasem potwornie zmęczona i sfrustrowana.
 
sigma
Dodany dnia 27/09/2011 23:13
Awatar

Grupa Trzymająca Władzę


Postów: 12627
Data rejestracji: 12.02.11

Ja mam ten wątpliwy komfort, że jestem w obu rolach jednocześnie - i chorującej, i tej "drugiej strony". Więc rozumiem Cię, Hadasso, bo czym jest depresja i lęki społeczne, wiem doskonale, i wiem też, jak to jest słyszeć, że chora jestem dlatego, że sama chcę, albo że w ogóle problemy sobie wymyślam sama.
A jednocześnie Twojego męża też jestem w stanie zrozumieć... bo mnie też nieraz nerwy puszczają, jak A. kolejne swoje zachowanie tłumaczy tym, że ona jest chora i nie była w stanie się powstrzymać... I to, co jej wtedy pod wpływem emocji mówię, mało ma wspólnego z tym, co teoretycznie o jej zaburzeniu wiem.
karą za niewiarę będzie lęk
który już nie zechce opuścić mnie
 
hadassa
Dodany dnia 28/09/2011 12:20
Awatar

Złoty Forumowicz


Postów: 1611
Data rejestracji: 13.03.10

[b]Perfidio[/b]- tak, zdaję sobie sprawę, że to co mówi mój mąż przynajmniej po czeęci wynika z frustracji. Wiem, że czuje sie bezsilny, chciałaby mi pomóc, a właściwie nie ma takiej możliwości...musi bezczynnie czekać...a to jest okropne. Ale ta świadomość niewiele mi pomaga...nadal jest mi przykro, oraz czuję się osamotniona i niezrozumiana. Tyle tylko, że przeszła mi złość na niego, nie mam ochoty się odgrywac i udowadniać mu, że nie ma racji. Szkoda mi go i chciałabym mu jakoś pomóc, ale nie wiem jak...Nie wiem nawet czy mam jakiąkolwiek możliwość, obawiam się, że nie.

[b]Alia[/b]- dzięki za to spojrzenie z drugiej strony...miomo, że w sumie mam świadomość tgego co napisałaś, to zawsze jak się to usłyszy, to jakoś tak inaczej...a mój mąż nigdy się nie przyznaje, że jest zmęczony. On cały czas trzyma fason...że niby taki silny...Moze ze dwa razy w okresie od kiedy sie leczę, przyznał, że go to obciąża...ale był bardzo oszczędny w słowach...

[b][b]Sigma[/b][/b]- dzięki za ogólne zrozumienie, bardzo tego teraz potrzebuję, bo szczerze mówiąc czuję się cholernie przybita...

I w ogóle dzikuję że cyztacie i odpowiadacie na to co piszę...ja teraz mało co udzielam się w innych wątkach, bo jakoś nie bardyo mam siłę...oczywiście mam z tego powodu poczucie winy i dlatego się tłumaczę...
W ogóle ostatnio funkcjonuję z ciągłym poczuciem winy...czego bym nie robiła, to czuje się winna. weiem, że to chore ale silniejsze ode mnie...

Na dokładkę pokłociłam się wczoraj z przyjaciółką...tzn zaszła między nami wymiana e-maili...Ja poskarżyłam się na męża, opisałam tę sytuację, a ona stwierdziła, że w dużej mierze się z nim zgadza. Że ja się, cytuję "nakręciłam przy pomocy terapeutów, że zrobiłam z siebie alkoholiczkę, że terapia szkodzi mi na głowę a nie pomaga w uzależnieniu, którego nie ma"
No to był dla mnie kolejny kopniak. Tak się poczułam, jak by ktoś mnie znokautował.
Bo nie dość, że sama ze sobą czuję się fatalnie, że terapia wyrywwa mi wnętrzności, bo wreszcie dotykam pewnie korzeni problemów, to jeszcze nie moge liczyć ani na zrozumienie, ani na wsparcie najbliższych mi osób...To cholernie przykre i kompletnie podcina nogi...

Na szęście mam terapeutów, lekarza, no i Was...Mam też swoją wiarę, ale czasem mi to nie wystracza...potrzebuję ludzi...
Są też w rodzinie dwie osoby, które w kwestii mojego leczenia i zdrowienia są dla mnie dużym wsparciem i okazują mi zrozumienie. To moja siostra i bratowa męża. To już bardzo dużo i staram się tym pocieszać i na tym opierać. Więc nie jestem całkiem osamotniona. Wiem, że sa osoby, które ze swoją chorobą są naprawde kompletnie same...

Dziś jade na terapie grupową. Oczywiście sie boję, bo ostatnio ciężko ją znoszę...wkurza mnie na maksa. Nie wiem co bardziej, tematy czy terapeuta...wiem, że to oznaka, że dotykam na terpaii ważnych spraw i terapeuta to widzi i działa...tzn. mówi mi bez ogródek prawdę o mnie, której nie chę słyszeć, bo boli mnie jak jasna cholera....ale wiem, że to konieczne...i dlatego pomimo złości i lęku ciągle tam jeżdżę...
[color=#660099][i]" A ja jestem proszę Pana na zakręcie
moje prawo, to jest pańskie lewo.
Pan widzi krzesło, ławkę, a ja rozdarte drzewo.(...)
Ode mnie widać niebo przekrzywione..."[/i][/color]
 
Alia
Dodany dnia 28/09/2011 21:38
Awatar

Grupa Trzymająca Władzę


Postów: 2831
Data rejestracji: 01.09.09

Hadasso, najprawdopodobniej Twój mąż ma poczucie, że powinien być silny, twardy i wszystko znosić. I to sprawia, że jest mu jeszcze trudniej. Ja przynajmniej mam się gdzie wyżalić (tu i na żywo), przeszłam własną terapię.
 
sensitivechild
Dodany dnia 29/09/2011 12:24
Awatar

Platynowy forumowicz


Postów: 2771
Data rejestracji: 04.12.10

[quote]Na szęście mam terapeutów, lekarza, no i Was...Mam też swoją wiarę, ale czasem mi to nie wystracza...potrzebuję ludzi...
Są też w rodzinie dwie osoby, które w kwestii mojego leczenia i zdrowienia są dla mnie dużym wsparciem i okazują mi zrozumienie.[/quote]
Hadasso, zacznę od tego, że miło, że znów jesteś tu częściej Smile lubię Ciebie czytać.
Dobrze, że nie uciekasz od ludzi tylko się do nich garniesz.. to mega ważne. A co do wiary.. ja kiedyś myślałam, że tylko ona mi wystarczy. I już przeszłam z etapu żalów do Boga na etap, że wszystko musi iść ze sobą w parze.
[color=#ff00cc]''Two and a half years ago, hell came to pay me a surprise visit" Andrew Solomon[/color]
[b][color=#ff9900]
"-Puchatku? -Tak Prosiaczku? -Nic- powiedział Prosiaczek biorąc Puchatka za łapkę - Chciałem się tylko upewnić,
 
Przeskocz do forum:
Podobne Tematy
Temat Forum Odpowiedzi Ostatni post
Życie na Chadzie Przedstaw się 11 27/09/2021 15:17
Chad a dalsze życie i wychowywanie razem dzieci Choroba afektywna dwubiegunowa 5 30/07/2020 20:55
Darmowy e-book: "Zdrowe życie z chorobą afektywną dwubiegunową" Choroba afektywna dwubiegunowa 2 06/02/2018 13:24
Życie z chorobą Przedstaw się 6 09/01/2018 05:19
Piosenka, która najlepiej opisuje Twoje życie W wolnym czasie 30 13/04/2017 20:50

51,691,558 Unikalnych wizyt

Powered by PHP-Fusion copyright © 2002 - 2024 by Nick Jones.
Released as free software without warranties under GNU Affero GPL v3.

2024