Zobacz temat
Mam Efkę :: O psychiatrii :: Schizofrenia
Katatonia
|
|
girl interrupted |
Dodany dnia 07/12/2015 20:56
|
Srebrny Forumowicz Postów: 1339 Data rejestracji: 23.09.10 |
Ktoś z Was miał? Ja mam na przemian zastyganie w bezruchu i nadmierne pobudzenie - latanie tu i tam bez celu. Zastyganie daje mi poczucie bezpieczeństwa, jeśli się boję. Na początku psychoterapii siedziałam sztywno i nawet drobny ruch ręki (nie mówiąc o wstaniu z fotela) był dla mnie trudny. Nadmierne pobudzenie występuje wtedy, kiedy energia mnie rozpiera, często są to jakieś trudne emocje. Zastyganie na terapii nawet lubię, ale ostatnio lubię postrzelać z dużego palca u stopy, bo strzela mi w stawach tak, jakbym chciała być słyszana i widziana i wzmocnić to uczucie... Czym terapeuta bardziej żywy, tym mniejsza katatonia u pacjenta Przez sen również zastygam i budzi mnie zdrętwiała ręka albo ból w kościach, gdy się bardzo niewygodnie ułożę i trwam w tej niewygodzie dłuższy czas. Po co to piszę? W nadziei, że może komuś pomoże zrozumieć albo się komuś przyda. Może rozwinie się jakaś ciekawa dyskusja na temat różnych objawów schizofrenii i ich znaczenia?
"Odkąd sięgam pamięcią, zawsze było coś nie tak..." |
|
|
Liana |
Dodany dnia 07/02/2016 23:54
|
Rozgrzany Postów: 67 Data rejestracji: 07.02.16 |
Ja chyba doświadczyłam katatonii, choć nie jestem pewna, bo nigdy na ten temat z nikim nie rozmawiałam. Kiedy pojawiła się choroba, miałam takie zdarzenie, że usiłowałam wyjść z domu, doszłam do drzwi wyjściowych, chwyciłam nawet za klamkę i w tym momencie zastygłam bez ruchu. Nie wiem, ile tak stałam, ale w ogóle mnie to nie zmęczyło. To się zdarzyło tylko raz. |
|
|
Cath |
Dodany dnia 24/10/2016 22:24
|
Rozgrzewający się Postów: 21 Data rejestracji: 22.10.16 |
girl interrupted, a długo trwają takie stany zastygania w bez ruchu? Mi się coś takiego na pewno zdarzyło na pierwszej wizycie i psychologa przeprowadzającego test. Przeżywałam trudny okres w życiu a jeszcze sama sytuacja tak mnie zestresowała, że się zawiesiłam. Kiedyś jak byłam trochę młodsza to interesowałam się medytacją tybetańską, i w tamtej chwili tak sobie pomyślałam, że właśnie doświadczam stanu niebytu, pustki, zresztą nawet przyjemnego. O czym nie omieszkałam poinformować psycholożkę że "mój naturalny stan to jest nicość" święcie w to przekonana. A później poczułam się zła, że nie mogę sama z tego wyjść i powiedziałam, że jak ta psychoterapia tak ma wyglądać to nic z tego nie będzie bo "ja się cała poblokowałam" i wolę już rozmawiać ze ścianą niż panią psycholog. Do domu nie pamiętam jak wróciłam, wiem że urządziłam sobie spacer po mieście, pojęcie czasu mi się rozjechało. A w domu jak mi odpuszczało miałam koszmarne mdłości. Takie dziwne stany trzymały mnie może 2-3 dni. Ale zauważyłam, że jak w pracy się nudzę (mała motywacja do działania) to się w lekkim stopniu zawieszam. Z zewnątrz może to wyglądać jakbym się zamyślała w bezruchu, choć nie mam wtedy absolutnie żadnych myśli. Ale z tego sama wychodzę, na zawołanie tak jakbym przerywała "bujanie w obłokach i przeżywanie fantazji" |
|
Przeskocz do forum: |
Podobne Tematy
Temat | Forum | Odpowiedzi | Ostatni post |
---|---|---|---|
Katatonia, otępienie, ojeeej? | Nasze wątki - część otwarta | 7 | 05/01/2016 23:05 |