Zobacz temat
Strona 2 z 2: 12
|
Mądre słowo o depresji.
|
|
sigma |
Dodany dnia 01/10/2014 23:54
|
Grupa Trzymająca Władzę Postów: 12627 Data rejestracji: 12.02.11 |
[quote]Statystyka przeciw emocjom kobiet? Przegrałem[/quote] Alia zwracała uwagę prywatnie i jak widać nie podziałało, więc ja ostrzegam oficjalnie - [color=#ff0000]na szowinistyczne teksty nie ma na tym forum miejsca. [/color] Edytowane przez sigma dnia 01/10/2014 23:54 karą za niewiarę będzie lęk który już nie zechce opuścić mnie |
|
|
Perfidia |
Dodany dnia 01/10/2014 23:56
|
Grupa Trzymająca Władzę Postów: 7779 Data rejestracji: 26.01.09 |
[quote]Statystyka przeciw emocjom kobiet?[/quote] Tfu, tfu co za szowinizm Nie do końca kumam co chcesz udowodnić slant, ale mam swój pogląd na syndrom wtórnych korzyści. Jest dużo osób, które nic nie robią ze soją chorobą/zaburzeniem, bo są one dla nich w pewien sposób wygodne. To jest nieco analogiczne do potrzeby natychmiastowej gratyfikacji. Gdy człowiek nie dostrzega szerszej perspektywy, skoro zna łatwiejsze i bardziej dostępne sposoby, aby zrobić sobie dobrze tu i teraz. Hmmm [color=#990099][i]Czasem jest tak, że to, co się liczy, nie da się policzyć, a to, co daje się policzyć - nie liczy się.[/i] [small]A.Einstein[/small][/color] [small]1,6180339887498948482045868343656...[/small] |
birbantka |
Dodany dnia 02/10/2014 00:48
|
Finiszujący Postów: 360 Data rejestracji: 31.08.14 |
[b]slant[/b] [quote][b]slant napisał/a:[/b] 1.Rozumiem, że jesteście zupełnie inne niż ja, który przez wiele lat mówiłem: "Zostawcie mnie. Mam ciężą depresję. Nic nie będę robił. A w poście powitalnym napisałeś: "Bardzo jest mi źle z moją przemądrzałością. Co prawda dzięki niej wyleczyłem się sam z lęków i depresji i zdobyłem nieśmiertelność" 2. Przez tysiące lat ludzie mieli depresją, wstydząc się jej wychodzili z niej sami, a jeśli chodzi o procenty leczenia depresji teraz, gdy się jej nie wstydzimy i dawniej, gdy była wstydem czy procenty samobójstw teraz czy dawniej, to roczniki statystyczne są po mojej stronie. 3. Statystyka przeciw emocjom kobiet? Przegrałem. [/quote] ad 3. "Dyskretny urok mizoginii "??? Nie, dziękuję. Emocje dotyczą każdego człowieka - Ciebie jak i mnie ad 1. Nie będę dyskutować czy miałeś depresję i w jakim nasileniu - nie jestem psychiatrą. Podejrzewam jednak, że skoro sam potrafiłeś się z niej wyleczyć - to nie była to ciężka depresja. ad2. Nie śledzę roczników statystycznych, nie mam też ochoty na przekomarzanki z Twojej strony. Odnośnie wstydu spowodowanego chorobą i jego konsekwencji mogę Ci opowiedzieć pewną historię. (skoro już tyle napisałam o sobie niech będzie i to). A więc podobna historia wydarzyła się w mojej rodzinie. Mój wujek (brat ojca) popełnił samobójstwo w wieku czterdziestu dwóch lat. Wszystko zaczęło się od tego, że jego żona odeszła z innym facetem. Widziałam jak bardzo go to dotknęło, chociaż starał się nie pokazywać tego po sobie. To był jednocześnie bardzo dumny i wrażliwy człowiek, jednak żył wg maksymy "prawdziwi mężczyźni nie płaczą i nie okazują słabości". Widać było jak w krótkim czasie się zmienił - jego głos stał się monotonny i bezbarwny, schudł, w rozmowach z nerwów obgryzał usta i cały czas chodził "jak struty". Wkrótce przestał nas odwiedzać i zamknął się w swoich czterech ścianach. Pierwsze objawy depresji zaczął "leczyć" alkoholem..... Szybko się uzależnił, przez to również zwolnili go z pracy. Odtąd już całymi dniami na przemian pił, spał i przeklinał swoje życie. Pożyczał pieniądze od kogo się dało, rozpijał się, zadłużał, ale na jakiekolwiek prośby by zaczął się leczyć i zmienił swoje zachowanie odpowiadał wściekłością - "ten świat jest chory, po co na nim żyć, wszyscy powinni się leczyć na głowę" itp. Kilka dni przed samobójstwem odwiedziłam go z rodzicami - do dzisiaj pamiętam to wydarzenie - nigdy później nie widziałam człowieka, który patrzyłby na otoczenie z taką rezygnacją i cierpieniem. Przytakiwał na słowa moich rodziców, mówił nawet że przestanie pić, że pójdzie z tym do lekarza, ale tak naprawdę jego twarz, jego oczy mówiły coś innego - był jak za jakąś nie widzialną zasłoną, zupełnie nieobecny, a nasze słowa jakby w ogóle do niego nie docierały. Kilka dni później otrzymaliśmy wiadomość, że się powiesił. Kiedy dzisiaj patrzę na tamte wydarzenia, wydaje mi się, że wszyscy wokół patrzyli na wujka na zasadzie "to dorosły człowiek i wie co robi, jeśli nie szuka pomocy to jego sprawa". Każdy miał swoje życie, swoje problemy, zawsze brakowało czasu....Dzisiaj myślę, że może ktokolwiek powinien wtedy walczyć o jego życie, nawet wbrew jego woli, może udałoby się go umieścić w jakimś ośrodku/ szpitalu psychiatrycznym....nie wiem...Brakowało wiedzy, zaangażowania i zdecydowanych działań. Jego zły stan psychiczny był jakby tematem tabu - w rodzinie nie wypadało o tym rozmawiać. Piszę to wszystko dlatego, że wiem że ta historia (jakich wiele) miała szansę potoczyć się inaczej, a przez różne stereotypy i zaniechania stracił życie wartościowy człowiek. Edytowane przez birbantka dnia 02/10/2014 00:55 [i][small][color=#006666]"Któż zaufa człowiekowi, który nie ma gniazda i zatrzymuje się tam, gdzie go mrok zastanie?" (Syr 36, 27)[/color][/small][/i] |
|
|
martyna |
Dodany dnia 02/10/2014 05:39
|
300% normy Postów: 11241 Data rejestracji: 07.08.09 |
Birbantka mam podobne doświadczenia rodzinne z takim samym skutkiem, zamiataniem pod dywan zamiast wyciągnięcie wniosków. Co do dyskusji dot korzyści z depresji, to tej głębokiej nie zyczę nikomu. A co do tzw stanów obniżonego nastroju to może coś w tym jest ze staje się wymówką, usprawiedliwieniem do podjęcia odpowiednich działań ? Ja doszłam w terapii do tego że stan depresyjny ( mam na myśli obj o srednim nasileniu, gdzie jako tako funkcjonuję) u mnie jest potrzebny by organizm mógł odpocząć. Jak jestem w lepszej kondycji to dokopywałam sobie na każdym kroku myślą, czynem i jakby stan takiego " nie mam sił" powodował, że organizm miał szansę odpoczynku bo nie byłam wstanie siebie kopac.Taki ratunek dla siebie. Życie jest zbyt krótkie, aby pić kiepską herbatę, czytać złe książki i marnować czas na ludzi, dla których nic nie znaczymy. |
|
|
Innocentia |
Dodany dnia 02/10/2014 08:38
|
Medalista Postów: 694 Data rejestracji: 14.09.14 |
Tak, ludzie od tysiącleci chorowali na tą chorobę i powiem Ci, że nie wychodzili z niej sami - przeciwnie. Popełniali samobójstwa, czasami rodzina nawet miała obowiązek pomóc mu się zabić jeżeli wyrazil taką chęć. Nie mogli być obciążeniem dla otoczenia, "darmozjadami" ( odsyłam tutaj http://lubimyczytac.pl/ksiazka/62800/noc-szybko-nadchodzi ) Wzrost zachorowalności wynika z postępu cywilizacyjnego i wyścigu szczorow. I będzie coraz gorzej. Jeżeli sam wyszedłes z depresji - gratuluję. Ja chorowalam 5lat zanim trafiłam do psychiatry (tak, miałam zdiagnozowane tylko rodzice uważali, że zmyslam) + 2lata leczenia. Umiarkowana, ale w moim przypadku granica między nią a ciężką była cienka. Korzyści z chorowania? Chyba jednak nie miałeś depresji skoro uważasz, że można jakieś korzyści z niej ciągnąć. Ja bym oddala wszystko za ten stracony czas... [b][i]"Zdolność człowieka do dawania siebie innym ludziom jest poezją w prozie życia." - Zygmunt Freud[/i][/b] |
|
|
Perfidia |
Dodany dnia 02/10/2014 10:27
|
Grupa Trzymająca Władzę Postów: 7779 Data rejestracji: 26.01.09 |
[quote]Korzyści z chorowania? Chyba jednak nie miałeś depresji skoro uważasz, że można jakieś korzyści z niej ciągnąć. Ja bym oddala wszystko za ten stracony czas...[/quote] Myślę, że to bardzo zdrowe podejście - nie widzieć korzyści płynących z choroby. Bo korzyści, o których mowa są przeważnie pozorne i chwilowe (o czym już wspomniałam). Ale tylko po lekturze historii spisanych tu na forum widać, że pewne korzyści płynące z choroby można znaleźć, że skutecznie utrudniają wyjście poza chorobowe schematy. Mam depresję, więc nie muszę wstać z łóżka, umyć się, iść do pracy, uczyć się itd. Mam depresję, więc trzeba się mną opiekować, pozwolić mi cierpieć, nie zawracać głowy przyziemnymi sprawami. Mam depresję, więc mogę odpuścić sobie terapię, szkołę, płacenie rachunków. Mam depresję, więc mogę sobie pozwolić na ćpanie, picie, jedzenie, rzyganie. I tak dalej, i tak dalej. Dostrzeżenie tego, jak zgubne jest takie myślenie to bardzo trudny i bardzo ważny krok w leczeniu. [color=#990099][i]Czasem jest tak, że to, co się liczy, nie da się policzyć, a to, co daje się policzyć - nie liczy się.[/i] [small]A.Einstein[/small][/color] [small]1,6180339887498948482045868343656...[/small] |
slant |
Dodany dnia 02/10/2014 15:32
|
Rozgrzewający się Postów: 42 Data rejestracji: 24.07.14 |
1. Mój rzekomy szowinizm - nadinterpretacja. Wielbię kobiety do tego stopnia, że czasem łamię konwenanse licząc, że ich kobiece intuicja pozwoli im odróżnić swobodę językową od szowinizmu. Wezmę kolejną poprawkę na to, że nie wszyscy mają wyrozumiałość do mojego stylu. 2. Mój rzekomy brak ciężkiej depresji. Ponad 60 w skali becka przy nieustannym zażywaniu przez 20 lat preparatów z których część wymienię Bupropion cialopram, escilopram fluoxetyna, paraoksetyna, sertalina, trazodon,tianeptyna, wenlafaksyna oczywiście +różne benzodiazepiny, SSRI. 3. Skoro wyszedłem sam, to nie było nic poważnego? Ja oprócz psychoterapii i farmakoterapii wymienionymi substancjami używałem z własnej inicjatywy NLP, technik psychologii poznawczo-behawioralnej, medytacji i terapii uważności, muzykoterapii, śmiechoterapii ( lata oglądania sitcomów), terapii kolorem ( porzuciłem czarne, szare i granatowe ubrania) zdrowego odżywiania, wysokich dawek witamin D, B12, a także nieco B3, magnezu, kwasów omega3, z preparatów mniej oficjalnych, choć legalnych używałem 5HTP, oraz używałem wielu metod bioenergoterapii, uzdrawiania, psychologii energetycznej itp. Nie było metody, o której bym słyszał i której bym nie użył. Wszystkich w depresji uprzedzę, że nie wiem która z tych rzeczy była decydująca . Uprzedzę też, że po wieloletniej depresji mam teraz chyba manię. Taki efekt oboczny 5HTP.? A może efekt uboczny odstawienia innych leków? Nie idźcie w moje ślady. 4. Ignorowanie przez Was statystyk i prognoz WHO. Skoro WHO przewiduje epidemię depresji w XXI wieku, to wiedzą, że ich leki były są i będą nieskuteczne. Epidemia samobójstw jest przerażająca http://www.rp.pl/artykul/444442_Szesc_tysiecy_polskich_samobojcow.html 6 tys rocznie w Polsce. Dawniej też były depresje a nawet samobójstwa. Było ich statystycznie mniej., wbrew przekonaniu, że nie leczony człowiek kończy samobójczo. I na to była odpowiedź, wyścig szczurów. Hm. 5. Kwestia ludzi w ciężkiej depresji owiniętych w kocyk i ich brania się w garść. Czy każdy w depresji wrzucony do rzeki nie będzie machał rękami i utonie? Tylko Ci, którzy naprawdę nie umieją pływać. W obliczu społecznej lub biologicznej motywacji do wzięcia się za siebie ludzie dokują cudów. Ja unikałem weryfikacji z zimnym nurtem życia i mi nabranie tej motywacji zajęło 20 lat. Proszę bądźcie mądrzejsi niż ja. 6. Wstyd / brak wstydu i skutki. 30 lat temu i dziś. gdyby Anja powiedziała to 30 lat temu to tak kwestia wstydu bycie :”leczonym psychicznie” była dojmująca. Wstydziłem się chodzenia na psychoterapię czy brania leków, ale robiłem to. Teraz gdy wspominam obcym ludziom , że miałem takie to a takie problemy psychiczne słyszę gromkie Ja też. Zatem problem wstydu to raczej problem miniony. Problem wtórnych korzyści z choroby i problem obnoszenia się chorobą próbowała przewalczyć [b]perfidia[/b] walcząc z blogiem pro ana. Dziękuję perfidio. Nie wiem ile czasu społecznego przyzwolenia na depresję potrzeba do powstania w Polsce ruchu typu pro-Hikimori. Jestem przekonany iż pozwolenie sobie na bycie chorym, ba nieuleczalnie chorym, prowadzi nie do wzięcia się za siebie i wyleczenia, tylko do ucieczki przed odpowiedzialnością.. Z niepokojem obserwowałem wątek Czy depresja jest uleczalna” Tak jest uleczalna i nie ma wymówek dla tych, którzy tkwią w niej i używają mózgu nie po to by szukać drogi wyjścia tylko po to, by szukać sposobów na udowodnienie np. mi, że to ICH depresja jest większa, czy nieuleczalna. Mechanizmy obronne Ego. Pozdrawiam wszystkie Ego tego świata. Edytowane przez slant dnia 02/10/2014 15:37 |
|
|
birbantka |
Dodany dnia 02/10/2014 16:24
|
Finiszujący Postów: 360 Data rejestracji: 31.08.14 |
To będzie długi wpis: [b]Perfidia[/b] Częściowo zgadzam się z tym co napisałaś, jednak dokonałabym jeszcze rozróżnienia między wymówką a wyjaśnieniem (uzasadnieniem). Z wymówką mamy do czynienia w momencie gdy chcemy uniknąć odpowiedzialności za własne życie, działania itd. Odrzucając odpowiedzialność, odrzucamy tym samym winę za konkretne zachowania - choroba (rzeczywista bądź nie) zostaje wtedy świadomie obrana jako pretekst dla utrwalania różnych negatywnych zachowań. (myślę na zasadzie np. nie idę dzisiaj do pracy i nie mogę temu w żaden sposób zapobiec bo mam depresję/ jestem przygnębiony/ nie mam siły" ) . W przypadku wyjaśnienia rozumiesz jakie są powody twojego zachowania (ich źródło), jednak mimo to bierzesz odpowiedzialność za swoje czyny, żałujesz ich i nie czujesz się przez to "lepiej" (dlatego podejmujesz leczenie, dążysz do poprawy własnego stanu zdrowia). Do wyjścia z depresji potrzebne jest zarówno specjalistyczne wsparcie i opieka (szczególnie ważne w tych okresach gdy osobie z depresją trudno jest uwierzyć, że cokolwiek może się jeszcze zmienić, nie ma chęci do życia i wiary w skuteczność leczenia/ terapii) Jednak na pewno na dłuższą metę wola zmian ze strony chorego na depresję jest równie koniecznym elementem skutecznego leczenia tej choroby. Wydaje mi się, że cały czas mówimy tutaj o dwóch skrajnych przypadkach : 1. nieprzyznawaniu się nawet przed sobą do choroby i nieudolnych próbach radzenia sobie z jej objawami na własną rękę (alkohol, narkotyki), które często kończą się tragicznie oraz 2. traktowaniu chorobowej etykietki jako wymówki i usprawiedliwienia dla różnych autodestrukcyjnych działań, bez konieczności zmiany tych zachowań. A propos tej dyskusji nasunęło mi się jeszcze pytanie o związek między skłonnościami do depresji, a zjawiskiem wyuczonej bezradności. Zacytuję fragment artykułu: Depresja a wyuczona bezradność: "Do wyuczonej bezradności dochodzi wówczas, gdy jednostka widzi przyczyny swych niepowodzeń w czynnikach wewnętrznych, stałych i ogólnych. Czynnikiem wewnętrznym będzie przekonanie, że brak kontroli nad zdarzeniami wynika z własnych wad. Czynnikiem stałym będzie przekonanie, że nie można tego zmienić aktualnie ani w przyszłości. Czynnikiem ogólnym zaś przekonanie, że będzie się to ujawniało w wielu różnych sytuacjach (Oleś, 1997). Badania wykazały ścisły związek pomiędzy wyuczoną bezradnością a depresją, dlatego ważnym, z punktu widzenia profilaktycznego, jest badanie stylu wyjaśniania zdarzeń. Badanie to pozwala bardzo wcześnie rozpoznać czynniki zaburzeń nastroju. Najogólniej można powiedzieć, że pesymistyczny styl wyjaśniania zdarzeń prowadzi do wyuczonej bezradności, a ta z kolei do stanów kryzysowych, depresji, choroby i cierpienia. Pesymistyczny styl wyjaśniania niepowodzeń charakteryzuje się przekonaniem, że niepomyślne wydarzenia mają przyczyny o stałym charakterze i są spowodowane własną aktywnością, wadami, ograniczeniami, brakiem wiedzy, czyli przyczynami wewnętrznymi osoby. Według Seligmana, osoby depresyjne jakby doszły do swojej depresji, stosując zniekształcenia poznawcze dotyczące zdarzeń niepomyślnych. To spowodowało utrwalenie się pesymistycznego stylu wyjaśniania, który w połączeniu z niepomyślnymi wydarzeniami, wytworzył zjawisko wyuczonej bezradności. Wyuczona bezradność i w dalszym ciągu trwający pesymistyczny styl wyjaśniania, powodują powstanie depresji.(...) Jeśli koszt niepowodzenia jest niski, a w perspektywie istnieje sukces, to wskazane jest kierowanie się optymizmem, który aktywizuje jednostkę do działania, poszukiwania rozwiązania problemu, a nie do bierności i rezygnacji. Przykładem takich sytuacji mogą być: jeszcze jeden telefon w sprawie pracy, podjęcie rozmowy z nową osobą, rozmowa z szefem o awansie, podjęcie studiów Celem powyższego działania jest zdobycie przekonania przez jednostkę, że sama jest twórcą swojego losu, że specyficzne przekonania prowadzą do zniechęcenia i bierności. Również chodzi o to, aby osoba mogła się przekonać o tym, że zmieniając sposób myślenia o trudnościach o wiele lepiej będzie mogła stawiać czoło rzeczywistości, bowiem emocje i działania nie są bezpośrednim następstwem pojawienia się trudności, lecz wynikają bezpośrednio z przekonań i myśli o trudnościach, a więc od stylu wyjaśniania niepowodzeń." (źródłó cytatu: Jacek Świst, Koncepcja terapeutyczna Martina Seligmana http://www.psychologia.net.pl/artykul.php?level=413) [b]slant[/b] w takim razie gratuluję sukcesu w walce z chorobą. Pisząc, że sam wyszedłeś z depresji i lęków wprowadziłeś mnie trochę w błąd (dla mnie sam = bez psychoterapii i bez lekarstw) [b]Martyna[/b] Twoja wypowiedź skojarzyła mi się z zasłyszanym kiedyś cytatem : "Depresja nie jest objawem słabości, lecz oznacza że musiałeś pozostawać silny przez zbyt długi czas." Edytowane przez birbantka dnia 02/10/2014 18:04 [i][small][color=#006666]"Któż zaufa człowiekowi, który nie ma gniazda i zatrzymuje się tam, gdzie go mrok zastanie?" (Syr 36, 27)[/color][/small][/i] |
|
|
wojt81 |
Dodany dnia 10/10/2014 16:57
|
Rozgrzewający się Postów: 22 Data rejestracji: 05.06.14 |
Bardzo zdrowe podejście! Tyle, że mam wrażenie, że nie każdy chory czy zaburzony ma takie myślenie o sobie. Niektórych problem psychiczny może tak przytłoczyć, że nie będą w stanie tak o sobie pomyśleć. Wydaje mi się, że podejście tutaj przytaczane do spory krok ku wyzdrowieniu. |
|
|
Izolda |
Dodany dnia 03/01/2015 13:11
|
Finiszujący Postów: 372 Data rejestracji: 18.10.14 |
Fajny ludzki lekarz Kate. Powiedz więcej takich szlagierów- złotych myśli P. doktora. [b]Mój poprzedni lekarz na początku leczenia powiedział mi, że jednym z elementów leczenia depresji jest leżenie i myślenie, na jaki kolor pomalować paznokcie. [/b] [i]Był las nie było nas, będzie las nie będzie nas [/i]cyt z serialu" Na dobre i na złe" |
|
|
Diuna |
Dodany dnia 16/02/2015 17:15
|
Platynowy forumowicz Postów: 2684 Data rejestracji: 08.11.11 |
[quote]Korzyści z chorowania?[/quote] Depresja (tak, miałam) nauczyła mnie jak żyć. Zmusiła mnie, żebym przyjrzała się sobie, schematom, jakimi się kierowałam. Dzięki temu żyje dużo bardziej świadomie niż jeszcze dwa lata temu i widzę, że do wszystkich moich dramatów doprowadziłam ja sama- bo żeby z Depresji wyjść, trzeba przestać się nią zasłaniać. Nie pomoże sztab terapeutów ani cysterna psychotropów jeśli nie zmienimy na stałe naszego sposobu myślenia ani nawyków- w przeciwnym wypadku możemy mieć do czynienia jedynie z chwilowym zaleczeniem- prędzej czy później problem powróci. [quote]Jestem przekonany iż pozwolenie sobie na bycie chorym, ba nieuleczalnie chorym, prowadzi nie do wzięcia się za siebie i wyleczenia, tylko do ucieczki przed odpowiedzialnością[/quote] Bingo. Za nasze zdrowie, również psychiczne, odpowiadamy my sami. I nawet jeśli przyjąć teorię o biologicznej genezie zaburzeń psychicznych to istnieją skuteczne sposoby by nad tą biologią zapanować. Srutututu, pęczek drutu |
|
Strona 2 z 2: 12
Przeskocz do forum: |
Podobne Tematy
Temat | Forum | Odpowiedzi | Ostatni post |
---|---|---|---|
wita Was border po depresji | Przedstaw się | 28 | 13/01/2020 19:24 |
wyjście z depresji i poczucie winy | Depresja | 25 | 10/09/2018 12:19 |
Video nt depresji | Depresja | 2 | 05/09/2018 21:16 |
objawy depresji | Depresja | 66 | 02/11/2014 17:27 |
ile trzeba kotów żeby wyleczyć się z depresji? | Nasze wątki - część otwarta | 80 | 22/10/2014 08:43 |